Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej,
dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar (Dzienniczek, nr 699)
Święto
Miłosierdzia ma najwyższą rangę pomiędzy wszystkimi formami kultu
Miłosierdzia Bożego ze względu na wielkość obietnic i miejsce w liturgii
Kościoła.Jest to łaska większa od odpustu zupełnego. Ten
polega bowiem tylko na darowaniu kar doczesnych należnych za popełnione
grzechy, ale nie jest nigdy odpuszczeniem samychże win.
Najszczególniejsza łaska jest zasadniczo również większa niż łaski
sześciu sakramentów z wyjątkiem sakramentu chrztu: albowiem odpuszczenie
wszystkich win i kar jest tylko sakramentalną łaską chrztu świętego. W
przytoczonych zaś obietnicach Chrystus związał odpuszczenie win i kar z
Komunią świętą przyjętą w święto Miłosierdzia, czyli pod tym względem
podniósł ją do rzędu „drugiego chrztu”
PAN JEZUS ŻĄDA USTANOWIENIA ŚWIĘTA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
W pewnej chwili usłyszałam te słowa: córko
Moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu Moim. Pragnę, aby
święto miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a
szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności
miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą
do źródła miłosierdzia Mojego; która dusza
przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia
win i kar, w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które
płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby
grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że
przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani
anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia Mego.
Każda dusza w stosunku do Mnie, rozważać będzie przez wieczność całą
miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności
Moich, pragnę, aby, uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po
Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do Źródła
Miłosierdzia Mojego.(Dz 699)
AKT ODDANIA SIĘ MIŁOSIERDZIU BOŻEMU
O
najmiłosierniejszy Jezu, Twoja dobroć jest nieskończona, a skarby łask
nieprzebrane. Ufam bezgranicznie Twojemu miłosierdziu, które jest ponad
wszystkie dzieła Twoje. Oddaję się Tobie całkowicie i bez zastrzeżeń,
ażeby w ten sposób móc żyć i dążyć do chrześcijańskiej doskonałości.
Pragnę szerzyć Twoje miłosierdzie poprzez spełnianie dzieł miłosierdzia,
tak wobec duszy, jak i ciała, zwłaszcza starając się o nawrócenie
grzeszników, niosąc pociechę potrzebującym pomocy, chorym i strapionym.
Strzeż mnie więc, o Jezu, jako własności swojej i chwały swojej.
Jakkolwiek czasami drżę ze strachu, uświadamiając sobie słabość moją, to
jednocześnie mam bezgraniczną ufność w Twoje miłosierdzie. Oby wszyscy
ludzie poznali zawczasu nieskończoną głębię Twego miłosierdzia, zaufali
Mu i wysławiali Je na wieki. Amen.
Litania do Miłosierdzia Bożego
Kyrie, eleison, Chryste, eleison. Kyrie eleison Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas. Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami. Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami. Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Miłosierdzie Boże, najwyższy przymiocie Stwórcy, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, niezgłębiona miłości Uświęciciela, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, niepojęta tajemnico Trójcy Świętej, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, wyrazie największej potęgi Boga, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w stworzeniu duchów niebieskich, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, powołujące nas z nicości do istnienia, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, ogarniające wszechświat cały, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, darzące nas życiem nieśmiertelnym, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, chroniące nas przed zasłużonymi karami, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, dźwigające nas z nędzy grzechu, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, usprawiedliwiające nas w Słowie Wcielonym, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, wypływające z ran Chrystusowych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, tryskające z Najświętszego Serca Jezusowego, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, dające nam Najświętszą Maryję Pannę za Matkę Miłosierdzia, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w objawieniu tajemnic Bożych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w ustanowieniu Kościoła powszechnego, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w ustanowieniu sakramentów świętych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, przede wszystkim w sakramencie chrztu i pokuty, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w sakramencie Ołtarza i kapłaństwa, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w powołaniu nas do wiary świętej, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w nawróceniu grzeszników, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w uświęceniu sprawiedliwych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, w udoskonaleniu świątobliwych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, zdroju chorych i cierpiących, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, ukojenie serc udręczonych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, nadziejo dusz zrozpaczonych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, towarzyszące wszystkim ludziom zawsze i wszędzie, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, uprzedzające nas łaskami, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, pokoju konających, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, rozkoszy niebiańska zbawionych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, ochłodo i ulgo dusz czyśćcowych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, korono Wszystkich Świętych, ufamy Tobie! Miłosierdzie Boże, niewyczerpane źródło cudów, ufamy Tobie!
Baranku Boży, któryś okazał największe miłosierdzie w odkupieniu świata na krzyżu – przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który się miłosiernie ofiarujesz za nas w każdej Mszy świętej – wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który z nieprzebranego miłosierdzia gładzisz grzechy nasze – zmiłuj się nad nami.
K: Miłosierdzie Boże ponad wszystkie dzieła Jego. W: Przeto miłosierdzie Pańskie na wieki wychwalać będziemy.
Módlmy się: Boże, w którym miłosierdzie jest niezgłębione, a skarby litości
nieprzebrane, wejrzyj na nas łaskawie i pomnóż w nas ufność w
miłosierdzie Twoje, byśmy nigdy, nawet w największych trudnościach nie
poddawali się rozpaczy, lecz zawsze ufnie zgadzali się z wolą Twoją,
która jest samym miłosierdziem. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
Króla miłosierdzia, który z Tobą i Duchem Świętym okazuje nam
miłosierdzie teraz i na wieki. Amen.
AKT POŚWIĘCENIA POLSKI MIŁOSIERDZIU BOŻEMU BŁ.KS.MICHAŁA SOPOĆKO
Boże Miłosierny – Stwórco Wszechświata – Boże Ojców naszych – Ojcze
Przedwieczny! Spójrz okiem Miłosiernej Opatrzności Twej na wyciągnięte
błagalnym gestem ręce Twojego ludu polskiego. W poczuciu naszej nędzy – z
nieograniczona, ufnością uciekamy się do Twego Miłosierdzia i prosimy o
łaskę przebaczenia za grzechy naszego Narodu.
W tej chwili wpatrzeni oczyma dusz naszych w Twój Święty Majestat padamy
na kolana, wyznając w pokorze, żeśmy prochem i nicością, a grzechy
nasze bez liczby.
Za wszystkie Łaski i Dary Twoje, Boże Miłosierny, myśmy Ci zapłacili
zdradą Twych Świętych Przykazań, zdeptaniem Przenajświętszej Krwi Jezusa
Chrystusa.
Tak, Ojcze nasz, zgrzeszyliśmy i zawiniliśmy! Ale ponieważ objawiłeś
nam, o Boże, że Miłosierdzie Twoje nie zna granic, przeto wołamy z
ufnością: Jezu Miłosierny, Zbawicielu nasz – Miłosierdzia… Miłosierdzia…
Miłosierdzia… Miłosierdzia nad Narodem naszym! W pokorze serca naszego
-Twemu Sercu oddajemy na zawsze wszystkie polskie rodziny – młodzież
polską – naszą ukochaną Ojczyznę. O Dobry Panie Boże, Ojcze nasz, Jezu
Chryste Odkupicielu i Bracie nasz, miej Miłosierdzie nad naszą Ojczyzną,
naszą nędzą. Twego Miłosierdzia wzywamy, bo ono jest jedyną nadzieją
naszą. Twemu Miłosierdziu polecamy i poświęcamy nasz biedny Naród,
skłócony nienawiścią Kaina i pychą szatana. Daj nam proszącym łaskę,
byśmy zrozumieli swe posłannictwo w dziejach, byśmy poprawili się z
grzechów, byśmy z całym przekonaniem i w duchu szczerości praktykowali
Twoje i Kościoła Twego Przykazania!
Daj Moc Ducha polskim rodzicom w misji rodzicielskiej i wychowawczej.
Daj młodzieży polskiej całą głębię Wiary naszych praojców. Dokonując
tego aktu poświęcenia i oddania Twemu Miłosierdziu, wołamy: Boże, daj
Ojczyźnie naszej i światu całemu tak upragniony Pokój – Pokój w duszy i
sercach – Pokój między wszystkimi narodami.
O Jezu, w Dzień Przyjścia Twego nie bądź nam Sędzią, ale Ojcem
Miłosierdzia. (Wszyscy powtarzają). Miłosierdzie Boże, ufamy Tobie!
(trzy razy) Jezu, ufam Tobie! (trzy razy).
* * *
Tekst tego Aktu jego autor – sługa Boży ks. Michał Sopoćko, spowiednik i
kierownik duchowy św. siostry Faustyny – osobiście ofiarował tuż przed
śmiercią (1975) swojej bratanicy, s. Bernadecie Sopoćko, podczas
odwiedzin w Białymstoku. Siostra Bernadeta przekazała go swojej
przełożonej generalnej w Gorzowie Wlkp.
MODLITWA DO NAJMIŁOSIERNIEJSZEGO ZBAWICIELA ZA POLSKĘ
Panie Jezu, powiedziałeś do św.siostry Faustyny że nie zazna ludzkość
spokoju, dopóki nie zwróci się z ufnością do źródła Miłosierdzia
Twojego (Dz.699) to jest do Rany Serca Twego (Dz.1190), powiedziałeś
też, że Polskę szczególnie umiłowałeś (Dz.1732).
Chociaż nie zawsze jesteśmy wierni Tobie, jednak prosimy Cię żebyś w
tej Ranie Serca Twego Najmiłosierniejszego zamknął naszą umiłowaną
Ojczyznę, jako jedną kropelkę Krwi Własnej i nie wypuszczaj Jej stamtąd
na wieki, zamknij Ją Panie Jezu w Swych głębinach i naucz Ją Sam kochać
Ciebie (Dz.1631) i chroń Ją przed atakami nieprzyjaciół naszego
Zbawienia.
Panie Jezu ufamy Tobie i ufać nie przestaniemy (3 razy).
Europoseł Grzegorz Braun oraz poseł do Sejmu RP Roman Fritz
dokonali zatrzymania doktor Gizeli Jagielskiej, która według medialnych
informacji miała zabić w oleśnickim szpitalu nienarodzonego,
9-miesięcznego chłopca – poinformowała w mediach społecznościowych
Justyna Krasowicz, współpracująca z kandydatem na urząd prezydenta
europosłem.
„Gizela Jagielska, dokonująca najwięcej aborcji w Polsce, która
prawdopodobnie dopuściła się zabicia dziecka poprzez wstrzyknięcie
chlorku potasu do serca dziecka w łonie matki w 9. miesiącu ciąży,
została zatrzymana przez posłów: Grzegorza Brauna i Romana Fritza” –
czytamy na facebookowym profilu działaczki Konfederacji Korony Polskiej.
„Na miejsce została wezwana policja” – dodała Krasowicz.
Zapowiedziała też złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa
przez ginekolog z Oleśnicy. „To dobra wiadomość. Nie możemy pozwolić aby
aborterzy byli bezkarni” – podkreśliła.
Podczas XVI Konferencji prawicy Wolnościowej Grzegorz Braun,
polski poseł do Parlamentu Europejskiego i kandydat na prezydenta
Polski, wygłosił mocne przemówienie. Poniżej Pełny tekst wystąpienia
Grzegorz Brauna.
– Dzisiaj postanowiłem odnieść się, ponieważ to jest konferencja
wolnościowa, do kwestii, która w środowiskach wolnościowych zdaje się
najczęściej nierozumiana i najczęściej bywa przyczyną nawet i irytacji i
zniecierpliwienia. To jest szanowni państwo sprawa katolicka.
Ponieważ spotykamy się w Niedzielę Palmową, więc chciałbym zauważyć,
że na ile jestem w stanie odbierać to, jak jestem odbierany, na ile
dociera do mnie mój obraz, mój wizerunek ukształtowany w waszej szanowni
państwo świadomości, to zdaje mi się, że dość często, tak w
środowiskach wolnościowych bywa, że z tych, którzy gotowi są nawet
życzliwym okiem i uchem się w moją stronę zwrócić, ci którzy nawet nie
odsądzają mnie generalnie od czci i wiary, to i oni często powiedzą – no
w sumie całkiem do rzeczy na ten czy tamten temat, tylko wielka szkoda, że to fanatyk, foliarz, szur, ekstremista katolicki.
– Wydaje mi się, nawet jeśli państwo byście się pod tym nie
podpisali, to na pewno zdarzają się takie przypadki recepcji, że
wszystko dobrze, PIT CIT do likwidacji, ZUS do wygaszenia, znieść
bariery dostępu do rynku dla małych średnich mikro przedsiębiorców,
wszystko fajnie, wolność, demonopolizacja, deregulacja, w przypadku
medycyny to nawet denazyfikacja, i to się wszystkim podoba. Polski DOGE,
czyli odchudzenie, silne państwo minimum i fajnie, tylko po co tutaj po
co tutaj szczęść Boże?
– Ludziom, którzy taki mają ze mną problem, chciałbym to wytłumaczyć.
Jeżeli cokolwiek z tego co mam do powiedzenia o państwie, prawie,
polityce, geopolityce, jeśli cokolwiek z tego trafia państwu do
przekonania i cokolwiek z tego aprobatywnie przyjmujecie, to wiedzcie,
że to tylko dlatego, że u mnie to wszystko leży na tym wspólnym
mianowniku. Jeżeli chcę, żeby podatki były nie tylko niskie i proste, to
tylko dlatego, uwaga, że jestem katolikiem. Grzesznym, świeckim,
politykującym, ale na ile potrafię katolikiem. Na ile potrafię moim
sercem i rozumem.
– I teraz wytłumaczę ściśle jak się jedno ma do drugiego. Otóż,
proszę państwa, ja przecież muszę, szukając odpowiedzi na te wszystkie
pytania, które rodzi rzeczywistość, szukając odpowiedzi na te wszystkie
problemy i zagrożenia, z którymi mamy do czynienia, ja muszę te rzeczy
ściągać do jakichś ogólnych reguł, jakichś ogólnych zasad, bo inaczej
się pogubię. Jeżeli nie będę miał ogólnej reguły i wspólnej podstawy
fundamentu, jeśli sam na własny użytek nie będę wiedział z jakiegoś
źródełka czerpie, to się pogubię, bo będę wtedy odnosił się do rzeczy
kazusowo, będę w każdym przypadku musiał wymyślać teorię do konkretnego
przypadku.
Wtedy się pogubię dlatego, że za dużo jest dookoła tych kazusów,
które się domagają politycznego stanowiska żebym mógł efektywnie i
skutecznie w każdym przypadku znaleźć właściwe rozwiązanie.
– Jak się mają moje katolickie podstawy do na przykład
polityki podatkowej w Polsce? Ja chcę nie tylko obniżać i upraszczać,
ale także i zgoła likwidować niektóre formy opodatkowania, bo mi moja
wiara nakazuje, bo mi moja wiara nakazuje dlatego, że ja mam nie tylko
przykazanie ‘nie kradnij’, ale mam też i przykazanie ‘nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego’.
I teraz mówię państwu o tym dlatego, że być może inni jakimiś
ścieżkami, innymi przewodami myślowymi dochodzą do tego samego wniosku,
ale ja relacjonuję jaki jest mój tok myślenia.
– Otóż mój tok myślenia jest taki, że PIT, podatek od dochodów
osobistych, aby był wymierzony musi być naliczony, a więc żeby skasować
obywatela trzeba mu najpierw dokładnie przetrząsnąć kieszenie, trzeba
się dowiedzieć, pan władza Wielki brat w Warszawie Brukseli czy w innych
instancjach, które pośrednio czy bezpośrednio układają nam nas
podatkami, żąda pełnej wiedzy o tym, ile tam groszy mamy przy duszy. I
to się nie godzi z tym imperatywem, któremu ja chciałbym być wierny. Nie
pożądać tego co mój bliźni ma w kieszeni, a więc nie wnikać w to jaka
jest majętność, jaka jest skuteczność, efektywność, zaradność mojego
bliźniego. To z tego powodu, że stoję na gruncie poszanowania
prawa do prywatności, to się szanowni państwo nie godzi z takim
konkretnym rozwiązaniem jak podatek od dochodów osobistych. I dlatego
głoszę tutaj potrzebę likwidacji PIT-u, że mnie na to, to duży skrót
myślowy, moja wiara nie pozwala. Czy rozumiecie państwo?
– Dzielę się tutaj z państwem, odsłaniam moją mózgownicę i moje
sentymenty, moje serce przed wami otwieram po to, żeby zwrócić uwagę, że
jeżeli ja się deklaruję jako aspirujący do tego systemu cywilizacyjnego
jaki ukształtował się dzięki Kościołowi katolickiemu, że to nie jest
nic, czego by się należało obawiać tylko, że wręcz przeciwnie. To jest coś, co państwu dawać powinno rękojmię bezpieczeństwa i mojej stabilności politycznej.
Ja się nigdy nie zwrócę przeciwko waszemu prawu do
prywatności. Nie będę godził się na naruszanie i kasowanie różnych
tajemnic, tajemnicy lekarskiej, ale również tajemnicy bankowej,
tajemniczy handlowej dlatego, że oczywiście podpowiada mi to rozum
polityczny, ale także, powtarzam, moja wiara mi zabrania takiej
uzurpacji. Zabrania mi takiej ingerencji w wasze, moi drodzy
rodacy, prywatne życie uczuciowe czy biznesowe. Czyli to, że pozdrawiam
was przy okazji, bez okazji, w imię Boże, to nie jest sygnał: o uwaga
nadchodzi fundamentalista, nie wiadomo co zrobi. Nie, odwrotnie – to jest sygnał: nadchodzi ktoś, kto wiadomo, że pewnych rzeczy na pewno nie zrobi.
– Tu chciałbym jeszcze taką myślą się z państwem podzielić, że w
ogóle w polityce, a na pewno w przywództwie politycznym, jest równie
ważne jak to, co obiecujemy, że zrobimy, jest równie ważne, może
ważniejsze to, co gwarantujemy, że tego na pewno nie zrobimy. Jeżeli
szanowni państwo chcecie stabilności, no to powinniście wybrać kogoś,
kto jasno deklaruje do jakich zasad jest przywiązany, a nie kogoś, kto
uzgadnia swoje zasady każdorazowo z aktualnym odczytem lajków na
Facebooku, sondaży nastrojów opinii publicznej i ewentualnie wtedy,
kiedy widzi, że wiatr historii powiał już w jakąś stronę, to wtedy z tym
wiatrem pożegluje. W razie potrzeby, albo do centrum albo wręcz
przeciwnie, ale dopiero, kiedy zobaczy, że siła zwraca się, że siła
plasuje się po określonej stronie.
– Jeżeli mnie się udało w ostatnich latach, w tej stalinowskiej
pięciolatce pandemiczno-wojenno -eurokołchozowej zająć stanowisko zgodne
z rzeczywistością, zgodne z polską racją stanu, z interesem polskim
narodowym, to wiedzcie, że nie stało się to przypadkiem. Nie stało się
to dlatego, że ja obstawiłem właściwy numerek, że losowo niejako na
przekór i na złość komuś przeciwstawiłem się przymusowi maskowania,
testowania, szprycowania. Nie, ja zająłem moje czytelne i aż nadto
wyraziste stanowisko, wyraziste dlatego, że zająłem je długookresowo w
pojedynkę, więc trudno było nie zauważyć, że zajmuje stanowisko odrębne.
Nie stało się to dlatego, że mam nieprzepartą skłonność do zachowań
ekscentrycznych, że zależy mi na tym żeby koniecznie odróżnić się od
otoczenia.
Nie, ja po prostu szanowni państwo – i tu zdradzam moją
słabość, moją największą słabość polityczną – ja po prostu stoję na
stanowisku, że są rzeczy, których jeden człowiek drugiemu nie śmie
uczynić. Są rzeczy, których nie wolno nam sobie robić nawzajem. Nie
wolno nam ingerować we wrażliwą, delikatną materię kontaktu pacjenta z
lekarzem – tego na mnie wolno bo jest tajemnica lekarska. Nie wolno nam
ingerować w prywatność domostwa, rodziny. Sformułowanie tej zasady
staropolskiej ‘wolnoć Tomku w swoim domku’ w mojej świadomości wypływa
wprost bezpośrednio właśnie z tego katolickiego poszanowania cudzej
prywatności, z poszanowania odrębności indywidualności każdego ludzkiego
stworzenia
– To dlatego mnie nie wolno, ja nie mogę. I to jest ta moja słabość,
której być może nie powinienem reklamować na prawo i lewo, bo w polityce
kardynalna zasada, jak się niektórym zdaje, być zdolnym do wszystkiego,
nigdy nie mów nigdy, a więc niczego nie wykluczaj. Otóż jeśli o mnie
chodzi pewne rzeczy wykluczam i z tego powodu nie przestrzeliłem i nie
pomyliłem się ani wznosząc hasło stop segregacji sanitarnej, ani
wznosząc hasło stopu ukrainizacji polski, ani podpisując się pod hasłem
polexitu.
To nie skłonność do ekscentryzmu, to nie pogoń za odrębnością, za
każdą cenę. To tylko moje przekonania, których by nie było, gdyby –
uwaga dobra wiadomość – Pan Jezus naprawdę nie zmartwychwstał, co za
tydzień o tej porze będziemy świętowali.
– Bez względu na to, jak komu blisko czy daleko do Kościoła, kto
ostatni raz się obraził na swojego proboszcza 10 lat temu, bo powiedział
głupie kazanie. Są ludzie i ludziska, księża i księżyska i różnie bywa,
ale bez względu na to, nie przez sentymenty czy resentymenty, ale przez
rozum polityczny, brońmy tego standardu prawno-ustrojowego, który
zawdzięczamy dobrym decyzjom podjętym 1000 lat temu przez naszych
praszczurów. Przez Mieszka starszego, jego syna Bolesława i jego syna
Mieczysława. Ci dwaj koronowani 1000 lat temu mniej więcej o tej porze.
– Brońmy szanowni państwo krzyża, jak nie z pobożności, to z
ostrożności procesowej. Bo tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem
podatki mogą kiedykolwiek stać się i niskimi i prostymi. A niektóre
nawet zlikwidujemy. Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem możliwe
będzie byśmy mieli dom, trawę i przynajmniej jeden samochód, wcale
niekoniecznie elektryczny. Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem…
Dlaczego? Dlatego, że rewolucja, która ma za nic te proste zasady nie
szanuje tych praw i tych tajemnic nie jest zdolna uszanować, a wręcz
przeciwnie – rzuca się na nie z agresją i pazernością na te tajemnice:
lekarską, bankową, handlową, nawet w naszych czasach i tajemnice
spowiedzi, i tajemnice adwokacką rewolucja chciałaby skasować i czymś
tam warunkować.
W tym świecie szanowni państwo nie będzie domu, nie będzie trawy,
nie będzie samochodu. Eurokołchozowa dyrektywa budynkowa wszystkich nas
zagania perspektywicznie do jakiegoś eurołagru. Domostwa, domy rodzinne,
prywatne to jest już wyzwanie, któremu nie sprosta większość normalnych
ludzi, którzy nie awansują na nadludzi, nie będą mieli tego domu
dlatego, że nie będą w stanie go pobudować, bo nie będą w stanie spełnić
tych wszystkich eurokołchozowych norm.
– I dlatego się tym normom eurokołchozowym sprzeciwiam, że one
sprzeciwiają się nie tylko mojemu rozumowi, ale także sprzeciwiają się
tym zasadom, które od 2000 lat w świecie a od 1000 lat w Polsce zostały
rozpropagowane i dzięki nim jest Polska i dzięki nim żyjemy. I nawet
tutaj, gdzieś na boku w Parku Skaryszewskim, ale mogliśmy się jednak
spotkać. Bardzo dziękuję za uwagę.
Modlitwę nowennową podejmujemy na 9 dni przed uroczystością Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
(Wszystkie modlitwy odmawia się w każdym dniu nowenny)
Antyfona
…..Błogosławmy Boga niebios i wysławiajmy Go wobec wszystkich żyjących, bo przez Maryję Dziewicę okazał nam swoje miłosierdzie.
K: Królowo Polski, wstawiaj się za nami W: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych
Módlmy się: …..Boże, Ty dałeś narodowi polskiemu w
Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, spraw łaskawie, aby
za wstawiennictwem naszej Matki i Królowej religia nieustannie cieszyła
się wolnością, a Ojczyzna rozwijała się w pokoju. Amen.
Modlitwa próśb
…..Niepokalana
Dziewico, gromadzimy się u Twoich stóp, kierowani głęboką czcią.
Przyjmij nasz hołd uwielbienia, który Ci składamy jako Matce naszego
Pana Jezusa Chrystusa. Pragniemy Cię sławić, Jak sławił Cię Archanioł
Gabriel i jak sławił Cię kościół na wieki. …..Pełni ufności przychodzimy do Ciebie
również po to, aby w Twoje niepokalane ręce złożyć nasze błagania,
wierząc w Twoje przemożne orędownictwo u Boga. Przynosimy Ci nasz
codzienny trud, nasze radości i nasze nędze. Wstawiaj się za nami u
Boga, bo potrzebujemy Jego światła, potrzebna nam pomoc i miłosierdzie,
bo jesteśmy słabi i upadamy; potrzebna nam łaska, abyśmy mogli żyć
według Jego przykazań. Pełni wiary i ufności w skuteczność Twojego
wstawiennictwa przedstawiamy Ci nasze prośby… …..Boże przyjmij nasze pokorne prośby,
które zanosimy do Ciebie przez pośrednictwo Matki Twojego Syna, Jezusa
Chrystusa. Który z Tobą żyje i króluje przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
…..Pod
Twoją Obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko. Naszymi prośbami
racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód
racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza,
Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem
swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas
oddawaj.Amen.
Modlitwa św. Bernarda
…..Pomnij, o
Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego,
kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi.
Tą ufnością ożywiony, do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko, biegnę, do
Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O Matko
Słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i
wysłuchaj. Amen.
Modlitwa do Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
…..Z
ufnością zwracamy się do Ciebie Boża Rodzicielko, nasza Matko i Królowo,
dana nam przez Boga ku obronie naszego narodu. Nie zwyciężymy sami
naszych najgroźniejszych, śmiertelnych wrogów: niewiary, kłamstwa,
niesprawiedliwości, alkoholizmu, narkomanii, niemoralności. Panno
Zwycięska, ufamy w Twoje zwycięstwo. Ty jesteś naszą Nadzieją.
Zwyciężałaś w dniu Zwiastowania, na Kalwarii, w Wieczerniku Zielonych
Świąt, i w dziejach naszego narodu. Twoje też będzie zwycięstwo w tym
wielkim czasie próby. …..Nasza Matko i Królowo, racz przyjąć
nasze hołdy wdzięczności. Ogrom doznanych łask budzi w nas nadzieję i
pragnienie trwania w wierności Bogu, Krzyżowi, Kościołowi, świętej
wierze i Tobie, Niepokalana Matko i Królowo Polski. Amen.
Źródło: „Nowenny do Matki Bożej”, ks. Tarsycjusz Sinka CM, Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy, Kraków
„Choć wiemy, że Duch Święty wspomaga nas w zarządzaniu
Kościołem, to nie unieważnia On wolnej woli ludzi. Jest możliwe, że
kardynałowie wybiorą kogoś, kto nie stoi prawdziwie na straży wiary
katolickiej, a gdyby człowiek, który publicznie opowiedział się za
herezją, miał zostać wybrany, nie byłby on prawdziwym papieżem. Jak
uczył św. Robert Bellarmin i inni, heretyk nie może być głową Kościoła,
ponieważ nie jest jego członkiem” – napisał bp Joseph Strickland w
krótkim wstępie do listy ośmiu potencjalnych następców zmarłego papieża
Franciszka, jaką zamieścił portal „Life Site News”
Bp
Strickland wzywa też do czujności „w strzeżeniu wiary, która została
nam przekazana”, gdyż „Kościół znajduje się w okresie wielkiej próby”.
Zachęca jednocześnie do modlitwy za wstawiennictwem zarówno Matki Bożej,
jak i św. Piotra i innych świętych „nie tylko, by konklawe wybrało
godnego następcę św. Piotra – ale także o jasność i mądrość w
rozpoznaniu, czy wybrany człowiek jest naprawdę papieżem”. Amerykański
biskup przypomina, że Chrystus „nigdy nie porzuci swojego Kościoła”.
Jak
czytamy na portalu „Life Site News”, papiestwo zostało ustanowione
przez Pana Jezusa i ma realizować określone cele zgodnie z wolą Bożą.
Stąd nie można traktować zbliżającego się wyboru nowego papieża tak,
jakby chodziło o lidera politycznego i spór między „liberałami” a
„konserwatystami”. Choć to kardynałowie dokonują wyboru, to jednak
„zawsze nasz Pan, Jezus Chrystus, (...) przekazuje jurysdykcję wybranemu
kandydatowi” i nie uzyskuje on jej od wybierających go hierarchów.
Artykuł
z „Life Site News” przypomina, że papieżem może zostać „tylko
przedstawiciel płci męskiej, który ma zdolność rozumowania i jest
członkiem Kościoła katolickiego”, co z kolei oznacza, że „jest (i)
ochrzczony, (ii) publicznie wyznaje wiarę katolicką i (iii) jest poddany
prawowitej hierarchii”. W innym przypadku nie spełnia warunków jako
kandydat, a nawet jeśli zostanie wybrany przez kardynałów, to Chrystus
nie przyznaje mu papieskiej jurysdykcji.
Portal
podaje krótkie charakterystyki ośmiu kandydatów, którzy są typowani
jako potencjalni następcy papieża Franciszka, zastrzegając jednocześnie,
że nie oznacza to, iż spełniają oni warunki lub ich nie spełniają, by
zasiąść na tronie św. Piotra. Czytając jednak opisy kandydatów można
mieć wątpliwości, czy faktycznie realizują oni te kryteria, a jak
czytamy w artykule, gdyby nie spełnili oni „nawet jednego z warunków
wymaganych przez Boże prawo (...) wybór będzie wątpliwy, a wątpliwy
papież nie jest papieżem”. Ci faworyci to następujący kardynałowie:
Jean-Marc Aveline, Stephen Brislin, Kurt Koch, Marc Ouellet, Pietro
Parolin, Luis Antonio Gokim Tagle, José Tolentino de Mendonça i Matteo
Zuppi.
1)
Jako pierwszego kandydata na papieża portal podaje kard. Jean-Marca
Aveline’a, arcybiskupa Marsylii, zaznaczając, że według doniesień papież
Franciszek chciał, by to on właśnie został jego następcą. Kard. Aveline
podpisał w imieniu Konferencji Biskupów Francji oświadczenie
popierające kontrowersyjny dokument Fiducia supplicans. Należy on
też do zwolenników procesu „synodalności”. Wygłaszał kontrowersyjne
poglądy na temat innych religii i dialogu międzyreligijnego. „Life Site
News” przytacza np. taką jego wypowiedź: „Kościół katolicki po pierwsze
uznaje możliwość pozytywnej roli innych religii jako rzeczywistości
społeczno-kulturowych w ogólnej ekonomii zbawienia. To wyklucza
stanowisko ekskluzywistyczne, która na podstawie wąskiego
eklezjocentryzmu odmawiałoby religiom niechrześcijańskim wszelkiej
zbawczej lub objawieniowej wartości, polegając na zatwardziałej, a zatem
zniekształconej interpretacji starożytnego patrystycznego powiedzenia: Poza Kościołem nie ma zbawienia”.
2)
Według portalu kard. Stephen Brislin, arcybiskup Johannesburga w
Republice Południowej Afryki, w przeszłości zajmował stanowisko bardziej
ortodoksyjne, np. potępiając aborcję i eutanazję, a w czasach papieża
Franciszka stał się bardziej liberalny, m.in. przyjmując adhortację Amoris laetitia i uznając, że „Fiducia supplicans da się pogodzić z nauczaniem Kościoła”, chwalił też kard. Fernandeza jako „osobę, która ma bardzo szeroką wizję”.
3)
Kard. Kurt Koch, prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności
Chrześcijan, to według „Life Site News” „człowiek, który przeciwstawia
się fundamentalnym doktrynom Kościoła. Jego dykasteria stworzyła
radykalny plan zniszczenia Kościoła katolickiego i zastąpienia go nowym Kościołem synodalnym”.
Artykuł wskazuje też, że zdaniem kard. Kocha nie ma potrzeby
działalności misyjnej wśród Żydów oraz, że swoje koncepcje
usprawiedliwia on odwoływaniem się do Soboru Watykańskiego II.
4)
Kard. Marc Ouellet, emerytowany arcybiskup Quebecu, był uważany za
konserwatystę, ale stał się „zdecydowanym zwolennikiem radykalnej agendy
Franciszka”, w tym jego Amoris laetitia i krytykiem kardynałów, którzy podpisali dubia.
To kard. Ouellet pozwolił m.in. na wystawienie pogańskiej figurki
Pachamamy w kościele Santa Maria w Transpontina w Rzymie. Uważa się, że
to także ten kardynał należał do odpowiedzialnych za dokument Traditionis custodes ograniczający sprawowanie tradycyjnej liturgii łacińskiej.
5)
Kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, należy do hierarchów
ostro krytykowanych przez kard. Josepha Zena za tajne porozumienie
chińsko-watykańskie. Jak stwierdził: „Pokłada on ufność w dyplomacji, a
nie w naszej wierze”. Kard. Parolin był też zdecydowanym zwolennikiem
agendy papieża Franciszka i procesu synodalności, odrzucał m.in. karę
śmierci, podważał naukę Kościoła o antykoncepcji i chwalił deklarację o
ludzkim braterstwie z Abu Zabi. Według autorów „Life Site News” „ma
naturalistyczną wizję religii, co daje możliwość, że powinien być on
uważany za publicznego apostatę”.
6)
Kard. Luis Antonio Gokim Tagle uważany jest za gorliwego zwolennika
postępowej agendy Franciszka, promotora Kościoła synodalnego i
kwestionującego „jedną formułę dla wszystkich”, jeśli chodzi o zakaz
Komunii św. dla rozwiedzionych w ponownych związkach małżeńskich,
uważającego, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, jeśli
chodzi o antykoncepcję. Określa się go mianem „filipińskiego papieża
Franciszka”.
7)
Kard. José Tolentino de Mendonça według „Life Site News” jest
„zdecydowanie liberalny i wspierał wiele aspektów agendy Franciszka”.
Jest zwolennikiem Kościoła synodalnego, który uważa za „miejsce
poszukiwań”. Jego podejście do homoseksualizmu wydaje się podważać naukę
Kościoła katolickiego o czystości, jakiej wymaga się od osób
homoseksualnych. Napisał m.in. wstęp do książki s. Marii Teresy Focades i
Vila, która sprzeciwia się prawom zabraniającym aborcji, opowiada za
święceniami kapłańskimi dla kobiet oraz za agendą homoseksualną.
8)
Kard. Matteo Zuppi, arcybiskup Bolonii we Włoszech, to według portalu
nie tylko zdecydowany zwolennik synodalności, ale także Komunii św. dla
rozwiedzionych w ponownych związkach małżeńskich, błogosławieństwa par
homoseksualnych i zmiany nauki Kościoła o antykoncepcji. W jego diecezji
doszło też za jego wiedzą do pierwszego błogosławieństwa pary
jednopłciowej po ogłoszeniu Fiducia supplicans. „Life Site News” przytacza opinię „pewnego czołowego włoskiego masona”, który miał stwierdzić, że kard. „Zuppi byłby bardzo dobrym papieżem”.
Nie ma większego sensu emocjonować się perspektywą wyboru na
papieża kardynałów Roberta Saraha czy Raymonda Leo Burke’a. Cud,
oczywiście, może się zdarzyć, ale lepiej przygotować się na realny
scenariusz.
W 2013 roku na konklawe dominowała grupa z Sankt Gallen. To
liberalni kardynałowie wypromowali Jorge Mario Bergoglio. Głównymi
graczami byli Walter Kasper, Achille Silvestrini, Cormac
Murphy-O’Connor, Godfried Danneels czy Theodore McCarrick.
Ich zabiegi zostały dobrze opisane w literaturze. Wystarczy
przeczytać pracę bliskiego Franciszkowi Austena Ivereigh’a pt. „Prorok”,
książkę Julii Meloni „Mafia z Sankt Gallen” lub moją „Papież Franciszek
i mafia z Sankt Gallen”.
Abp Georg Gänswein mówił kilka lat temu wprost, że w 2013 roku mafia z
Sankt Gallen starła się z partią wierności wobec Chrystusa. Niestety,
Sankt Gallen odniosło zwycięstwo.
W roku 2025 nowe Sankt Gallen jest jeszcze silniejsze.
Rolę kingmakerów z 2013 roku przejęła grupa wokół kardynałów Reinharda Marxa, Jean-Claude Hollericha i Mario Grecha. Do
Mogą liczyć na poparcie wielu liberałów z całego świata.
Znajdziemy wśród nich najpewniej zarówno Azjatów (Luis Antonio Tagle,
William Goh, Tarcisio Kikuchi), Amerykanów (Robert Prevost, Blase
Cupich, Joseph Tobin, Michael Czerny), Latynosów (Leonardo Steiner,
Jaime Spengler) czy pseudo-Afrykanów (Jean-Paul Vesco z Algierii albo
Cristobal Lopez Romero z Maroka). Do tego dochodzi oczywiście wielka
liczba Europejczyków – Laszlo Nemet (Serbia/Węgry), Jozef de Kesel
(Belgia), Jean-Marc Aveline (Francja) i wielu innych, szczególnie
Włochów.
Nie ma drugiej tak zwartej i szerokiej grupy. Kardynałowie
tradycjonalistyczni i konserwatywni są w zdecydowanej mniejszości.
Trudno mieć nadzieję na wybór któregokolwiek z nich. Być może uda im się
zmontować frakcję blokującą, która zatrzyma kandydatów promowanych
przez Marxa, Hollericha i Grecha. To pozwoliłoby na wybór kandydata
popieranego przez ludzi z Kurii Rzymskiej, prezentującego się jako
„centrysta”.
W efekcie wybór innego kardynała niż zadeklarowany progresista albo lewoskrętny centrysta będzie po prostu dużym zaskoczeniem.
Tak czy inaczej: można i trzeba modlić się o światło Ducha
Świętego dla wszystkich kardynałów. Niezależnie od machinacji,
ostatecznie Panem Kościoła jest sam Chrystus.
Dwanaście lat temu, kiedy kardynałowie wybrali argentyńskiego
hierarchę na papieża, katolicy na całym świecie przeżyli ogromną radość.
Pierwszym miesiącom zakończonego w poniedziałek pontyfikatu
towarzyszyła euforia. Nowy papież przyjął imię Biedaczyny z Asyżu, dając
do zrozumienia, że chce skupić swoją uwagę na biednych, wykluczonych i
skrzywdzonych. Pragnął być blisko ludzi, co wyraził decydując się na
zamieszkanie w Domu Świętej Marty. Wypowiedziane po zakończeniu
pierwszej modlitwy Anioł Pański: „dobrej niedzieli i smacznego obiadu”
stało się symbolem otwartości nowego biskupa Rzymu. Czy dziś zostało
jeszcze coś z tej euforii? Jaki jest Kościół katolicki po dwunastu
latach kierowania nim przez Franciszka i czy następca papieża z
Argentyny będzie kontynuował jego kurs? To pytania, które zadajemy sobie
od wielkanocnego poniedziałku i będziemy zadawać w najbliższych
tygodniach.
21
kwietnia światem wstrząsnęła wiadomość ogłoszona w Domu Świętej Marty
przez kard. Kevina Farrella. Przeżywszy 88 lat, do Domu Ojca odszedł
papież Franciszek. Zakończył się dwunastoletni pontyfikat, który bez
wątpienia przejdzie do historii jako pontyfikat przełomu. 266. następca
św. Piotra pozostawił po sobie Kościół w innym kształcie niż zastał go
zasiadając na papieskim tronie. Jorge Mario Bergoglio był papieżem
kontrowersyjnym, a jego pontyfikat wpisał się w podziały, które targają
katolikami. Pierwszy w historii jezuita na tronie św. Piotra nie starał
się tych podziałów łagodzić, będąc papieżem z każdym rokiem bardziej
krytykowanym przez konserwatywne skrzydło Kościoła i zachwalanym przez
reprezentantów skrzydła liberalnego.
Flaga LGBT nad Watykanem?
Jak
zauważył w artykule opublikowanym po śmierci papieża na łamach Vatican
News Salvatore Cernuzio, celem pontyfikatu Franciszka było „inicjowanie
procesów”. „Procesów będących w toku, zakończonych lub odległych,
procesów prawdopodobnie nieodwracalnych, także dla tych, którzy zasiądą
na tronie Piotrowym po nim” – wskazał dziennikarz. Procesy te obejmują
m.in. kwestie doktrynalne, czego przykładem jest ten zapoczątkowany
przez synody biskupów na temat małżeństwa i rodziny, których owocem
stała się adhortacja „Amoris Laetitia”. W dokumencie z 2016 roku papież
Franciszek otworzył drogę do udzielania Komunii świętej osobom
rozwiedzionym, żyjącym w ponownych, niesakramentalnych związkach.
Interpretacji tego dokumentu dokonała w 2023 roku Dykasteria Nauki
Wiary. Odpowiadając na wątpliwości kard. Dominika Duki, kard. Victor
Manuel Fernández stwierdził, że zgodnie z nauczaniem papieża Franciszka,
w pewnych sytuacjach można dopuścić rozwodników żyjących w ponownych
związkach do Komunii świętej, nawet jeżeli nie powstrzymują się oni od
aktów płciowych. To prawdziwy przewrót kopernikański, ale nie jedyna
rewolucja w nauczaniu Kościoła na temat etyki seksualnej, która dokonała
się w trakcie pontyfikatu papieża Franciszka. Druga rewolucyjna zmiana
dotyczy podejścia do osób homoseksualnych.
O
stosunek zmarłego papieża do kwestii związanych z ruchem LGBT
zapytaliśmy pilnego obserwatora tego pontyfikatu, red. Pawła
Chmielewskiego z PCh24.pl. Dziennikarz podkreśla, że „papież Franciszek
od samego początku pontyfikatu wykazywał się bardzo koncyliacyjną
postawą wobec środowisk homoseksualnych”.
„Już w 2013 roku wypowiedział głośne słowa Kim jestem, żeby osądzać
dotyczące zachowań homoseksualnych. Pozostał wierny temu ujęciu do
samego końca. Franciszek wyraźnie wspierał sztandarowe postaci
dialogujące w Kościele ze środowiskami LGBT, jak o. Jamesa Martina SJ,
s. Jeannine Gramick czy o. Timothy’ego Radcliffe’a. Tego ostatniego
uczynił nawet kardynałem. Można powiedzieć, że choć Franciszek
konsekwentnie oceniał aktywność homoseksualną jako grzeszną, to zarazem
sugerował, jakoby nie był to wcale grzech ciężki, ale raczej jakieś
umiarkowane nieuporządkowanie”
- przypomina.
Punktem
kulminacyjnym dokonującej się w czasie minionego pontyfikatu rewolucji w
podejściu Kościoła do osób homoseksualnych było ogłoszenie w grudniu
2023 roku przez Dykasterię Nauki Wiary deklaracji doktrynalnej „Fiducia
Supplicans”, w której dopuszczono pewną formę błogosławienia par
homoseksualnych.
-
„Teoretycznie chodziło tutaj o jakiegoś rodzaju „umocnienie” osób
żyjących w takich związkach bez sugerowania, że sam związek jest
aprobowany przez Kościół. W praktyce trudno to jednak odróżnić i w wielu
krajach uznano, że Fiducia supplicans oznacza de facto
akceptację relacji homoseksualnych. Dlatego na przykład w większości
krajów Afryki dokument ten został całkowicie odrzucony. Jeszcze nigdy
w historii tylu biskupów nie sprzeciwiło się nauczaniu papieża. To
wymowny dowód chaosu, w jakim pogrążał się Kościół za pontyfikatu
Franciszka”
- zauważa red. Chmielewski.
Wszystkie religie prowadzą do zbawienia?
Jednym
z najbardziej zapamiętanych obrazów minionego pontyfikatu z pewnością
pozostanie wprowadzenie figurki Pachamamy do ogrodów watykańskich.
Czczona przez rodzime ludy Ameryki Łacińskiej bogini płodności została
uhonorowana przez papieża w 2019 roku. Podejście do innych religii, obok
etyki seksualnej, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów
pontyfikatu Franciszka. Bergoglio wielokrotnie zdawał się wyrażać
przekonanie, że w zasadzie wszystkie religie mogą prowadzić do
zbawienia.
- „W 2019 roku Franciszek podpisał tak zwaną Deklarację z Abu Zhabi,
w której razem z wielkim imamem z Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze,
Ahmedem al-Tayyeebem, stwierdził, że pluralizm religii jest wyrazem
mądrej woli Bożej. Wielu komentatorów odczytało to jako wyraźne
opowiedzenie się za koncepcją pluralizmu religijnego, to znaczy
przekonania, jakoby różne religie prowadziły do Boga”
- przypomina nasz rozmówca.
W osobistej rozmowie papieża Franciszka o korektę tego nauczania poprosił wówczas bp Athanasius Schneider z Kazachstanu.
-
„Franciszek zapewnił go, że nie miał złych intencji, ale nigdy nie
przeprowadził tej korekty w zadowalającej formie. Co więcej we wrześniu
2024 roku udał się w podróż do Azji Południowo-Wschodniej. Goszcząc w
Dżakarcie i Singapurze wygłaszał zdania, które zrównywały ze sobą takie
religie jak islam, hinduizm, buddyzm, sikhizm i chrześcijaństwo.
Wywołał tym duży skandal, ale żadnej korekty nie było”
- dodaje red. Chmielewski.
Chodzi
o spotkanie Franciszka z indonezyjską młodzieżą we wrześniu ub. roku,
kiedy to papież porównał różnice między religiami do różnic między
językami. Franciszek stwierdził, że różne religie są różnymi drogami do
Boga, nie akcentując przy tym prawdy o tym, że „nie ma w żadnym innym
zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w
którym moglibyśmy być zbawieni”. W podobnym tonie kilka dni później
Ojciec Święty zwrócił się do młodzieży w czasie ekumenicznego spotkania w
Tiranie stwierdzając, że „różnorodność tożsamości kulturowych i
religijnych jest darem Boga”. Czy więc po pontyfikacie Franciszka
Kościół katolicki wciąż wierzy w jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa?
-
„Po jego pontyfikacie nauczanie Kościoła odnośnie jedyność zbawczej
Jezusa Chrystusa i Kościoła nie jest w żaden sposób zmienione, bo
Franciszek nie wydał nigdy dokumentu na ten temat. Wygłaszał swoje
wątpliwe teorie wyłącznie przy nieformalnych okazjach. Wywołał tym
jednak tak duże zamieszanie, że należy mieć nadzieję, iż kolejny papież
te sprawy wyjaśni zgodnie z katolicką ortodoksją”
- mówi publicysta PCh24.pl.
Decentralizacja czy schizma?
Kluczowym
przedsięwzięciem pontyfikatu Franciszka był rozpoczęty w 2021 roku
Synod o synodalności. Chociaż formalnie zakończył się on w październiku
ub. roku, zapoczątkowany przez Franciszka proces synodalny wciąż trwa.
Najważniejszym postulatem tego procesu jest decentralizacja Kościoła.
Chodzi o umożliwienie Kościołom lokalnym, które rozwijają się w „różnym
tempie”, autonomicznego kształtowania doktryny. Do niedawna wiele mówiło
się o możliwej schizmie, którą zagrożony miałby być choćby Kościół w
Niemczech, decydując się na realizację sprzecznych z katolicką doktryną
pomysłów. Decentralizacja jest pewną alternatywą dla schizmy. Zamiast
mówić o odłączeniu się wspólnot głoszących sprzeczne z nauczaniem Rzymu
tezy, daje się im prawo do autonomicznego kształtowania doktryny. Tak
też w Kościele przyszłości, w którym zrealizowany zostanie postulat
decentralizacji, związki homoseksualne mogą pozostawać czymś
nieakceptowalnym dla Kościoła katolickiego w Polsce, a jednocześnie będą
mogły być błogosławione w Kościele katolickim w Niemczech.
-
„Papież Franciszek obejmując w 2013 roku władzę w Kościele nie miał
łatwego zadania. Na skutek zmian wprowadzanych po II Soborze Watykańskim
w katolicyzmie panował duży chaos. Za pontyfikatów Jana Pawła II oraz
Benedykta XVI próbowano niekiedy ten chaos ogarniać, ale zwykle ze zbyt
małą siłą. W efekcie w różnych miejscach na świecie rozpowszechniły się
kompletnie odmienne ujęcia wielu ważnych zagadnień teologicznych.
Franciszek nie próbował zaprowadzić w tej dziedzinie jedności. Wprost
przeciwnie, uznał, że tę istniejącą różnorodność doktrynalną i moralną należy zaakceptować i nadać jej formalne ramy.
Dlatego zaczął promować koncepcję decentralizacji Kościoła
katolickiego, której kulminacją miał stać się Synod o Synodalności
odbyty w latach 2021-2024”
- wyjaśnia red. Chmielewski.
-
„W ocenie wielu konserwatywnych biskupów i teologów pomysł Franciszka
na zachowanie jedności Kościoła poprzez decentralizację jest wewnętrznie
sprzeczny. Nie można mówić o faktycznej jedności, jeżeli katolicy mają
zupełnie odmienne przekonania na wiele istotnych tematów. Wydaje się, że
następca Franciszka powinien podjąć próbę usunięcia tych pęknięć i
rozpocząć pracę na rzecz przywracania faktycznej jedności doktrynalnej i
moralnej, nawet jeżeli wiązałoby się to z pewnymi kosztami w postaci
lokalnych schizm. To wymagałoby jednak bardzo dużo odwagi i
samozaparcia”
- dodaje dziennikarz.
Co po Franciszku?
Czy
na taką pracę, mającą powstrzymać proces decentralizacji i przywrócić
faktyczną jedność Kościoła, zdecyduje się następca Franciszka? Zmarły w
poniedziałek wielkanocny papież zatroszczył się, by tak się nie stało. W
marcu, przebywając w klinice Gemelli, Franciszek zatwierdził list,
który szef Sekretariatu Generalnego Synodu kard. Mario Grech skierował
do wszystkich biskupów świata. Wezwał w nim do wdrażania zmian
wypracowanych w ramach zakończonego w październiku ub. roku Synodu o
Synodalności i ogłosił, że w 2028 roku odbędzie się w Rzymie
Zgromadzenie eklezjalne. Zatwierdzając dokument podpisany przez kard.
Grecha, Franciszek powierzył mu kontynuowanie rozpoczętego przez siebie
procesu synodalnego. Nowy papież będzie oczywiście mógł ten proces
zatrzymać. Franciszek wytrwale dbał jednak, by nowego papieża wybierali
kardynałowie podzielający jego wizję reformy Kościoła. Nie powoływał do
kolegium kardynalskiego niezgadzających się z nim duchownych, jak robili
to jego poprzednicy. Na kardynałów kreował podobnych sobie
rewolucjonistów, gotowych kontynuować zapoczątkowane w Kościele zmiany,
takich jak choćby kard. Timothy Radcliffe, o którym wspomniał nasz
rozmówca. Arytmetyka wskazuje więc, że czeka nas kontynuacja rewolucji.
„W tej godzinie powierzamy miłosierdziu Bożemu papieża
Franciszka, który głosił je nieustannie chrześcijanom i wszystkim
ludziom dobrej woli – napisał kardynał Gerhard Müller po śmierci ojca
świętego. – I prosimy Pana i Głowę Kościoła, by posłał nam nowego
następcę Piotra, który zgromadzi trzodę Bożą jak dobry pasterz, aby
wszyscy – zjednoczeni z nim – mogli powiedzieć Jezusowi: Ty jesteś
Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Tej
treści krótką wypowiedź niemiecki hierarcha, były prefekt Kongregacji
Nauki Wiary w latach 2012-2017, wysłał portalowi „Life Site News” w
poniedziałek w reakcji na wiadomość o śmierci papieża Franciszka, którą
przekazał w wideo papieski kamerling kard. Kevin Farrell. Według słów
kamerlinga do zgonu doszło o godz. 7.35 rano. Papież Franciszek „uczył
nas żyć wartościami Ewangelii z wiernością, odwagą i powszechną
miłością, szczególnie ku najuboższym i najbardziej marginalizowanym” –
powiedział kard. Farrell.
Z
kolei bp Athanasius Schneider po śmierci papieża Franciszka opublikował
nową modlitwę do codziennego odmawiania, gdyż – jak pisze –
„zamieszanie w Kościele doszło do takiego punktu, że musimy się modlić
do Pana (...), by błagać o świętych papieży”. „O Panie, wróć do nas
poprzez świętych papieży, którzy zapaleni gorliwością Apostołów, będą
głosić całemu światu: Nie ma w żadnym innym zbawienia, jak tylko w
Jezusie Chrystusie, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego
imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni (por. Dz 4,10-12) – czytamy w modlitwie opublikowanej na portalu „Life Site News”.
„Poprzez
epokę świętych papieży, niech Stolica Święta – która jest domem
wszystkich, którzy szerzą katolicką i apostolską wiarę – zawsze świeci
jak katedra prawdy dla całego świata. Usłysz nas, o Panie, a poprzez
wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Matki Kościoła, daruj nam
świętych papieży, daruj nam wielu świętych papieży! Miej miłosierdzie
nad nami i usłysz nas! Amen” – brzmią dalej słowa modlitwy bp.
Atanasiusa Schneidera.
Do
modlitwy o spokój duszy papieża Franciszka i o przebaczenie mu
„wszelkich błędów” oraz, „by mógł otrzymać nagrodę za wszelkie dobro,
które uczynił w służbie Kościołowi Chrystusa”, wzywa także bp Joseph
Strickland. Jednocześnie zachęca on do modlitwy „o Kościół w tym okresie
przejścia” i o kierownictwo Ducha Świętego.
Śmierć Franciszka zaskoczyła wszystkich. Jeszcze w Niedzielę
Wielkanocną uczestniczył w uroczystej liturgii. Wydawało się, że po
długiej i ciężkiej chorobie dochodzi do zdrowia i będzie kierować
Kościołem przez najbliższe miesiące, a może i lata. A jednak Pan
zdecydował inaczej. Dziś Kościół żegna papieża Franciszka, 266.
następcę św. Piotra i pierwszego w historii papieża z krajów globalnego
południa. Dobiegł końca pontyfikat, który wolno będzie chyba nazwać
mianem burzliwego: rozpoczęty w trudnej sytuacji wywołanej przez
Benedykta XVI; prowadzony w coraz groźniejszej sytuacji międzynarodowej;
otaczany nadziejami na reformę, ale zarazem pełen fundamentalnych
napięć doktrynalnych.
Papieskie rezygnacje
Kiedy 13 marca 2013 roku papież Franciszek objął urząd Piotrowy
musiał tłumaczyć, że to on jest prawdziwym papieżem. Takie rzeczy nie
zdarzały się jego poprzednikom! Wielu katolików nie mogło poradzić sobie
z przedziwną rzeczywistością: choć na tronie zasiada już nowy Wikariusz
Chrystusa, cały czas żyje Józef Ratzinger, tytułujący się „emerytowanym
papieżem”…Franciszek prawie przez dziewięć lat sprawował władzę w
cieniu „emeryta”, a to rzutowało nie tylko na jego wizerunek i
wiarygodność, ale również podejmowane decyzje. Jeden z krytycznych
momentów wystąpił w lipcu 2021 roku, kiedy Jorge Mario Bergoglio ogłosił
motu proprio „Traditionis custodes” o tradycyjnej liturgii. Wydawało
się, że papież pozycjonuje się przeciwko papieżowi. Takie napięcia dla
milionów wiernych na całym świecie były prawdziwym szokiem.
Pomimo tych trudnych doświadczeń z Benedyktem XVI, również
Franciszek nosił się z myślą o rezygnacji. Na szczęście tej myśli nigdy
nie zrealizował. Być może odwiódł go od tego ceniony kanonista, jezuita
Gianfranco Ghiralnda, w 2022 roku obdarzony przez papieża biretem
kardynalskim. Tuż po rezygnacji Benedykta XVI Ghirlanda opublikował
obszerny, analityczny artykuł, w którym wyłuszczył wiele poważnych
problemów wiążących się ze składaniem urzędu przez papieży. Argumentacja
robiła wrażenie. Analogiczne stanowisko zajął później wybitny historyk
Kościoła, kardynał Walter Brandmüller. Od rezygnacji odwodzili
Franciszka również inni purpuraci, choćby były prefekt Kongregacji Nauki
Wiary, Gerhard Ludwig Müller. Śmierć papieża Franciszka, jakkolwiek
bolesna, w pewnym sensie przywraca sprawy na ich właściwe tory. Choć
rezygnacja jest możliwa, to następstwo po św. Piotrze co do zasady nie
powinno być czasowe, ale po prostu dożywotnie.
Nauczanie papieża Franciszka
Papież Franciszek pozostawił po sobie wiele tekstów. Katolicy na
całym świecie będą mogli je teraz czytać w duchu spokojnej refleksji,
bez presji, którą wytwarza codzienna bieżąca polityka kościelna.
Znajdzie się wśród nich wiele cennych myśli, a dotyczy to szczególnie
ostatnich lat pontyfikatu. Deklaracja doktrynalna „Dignitas infinita” o
godności ludzkiej, którą pod okiem Franciszka sporządził prefekt
Dykasterii Nauki Wiary kard. Victor Manuel Fernández, pozostanie
światłem w coraz trudniejszych debatach bioetycznych, jakie toczymy na
Zachodzie. Do pięknych wyrazów pobożności będzie też zachęcać ostatnia
papieska encyklika „Dilexit nos”, o miłości ludzkiej i Bożej
Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wierzący odkryją też najpewniej liczne
wartościowe myśli i wskazania we wcześniejszych pismach Franciszka, na
przykład encyklice „Laudato si’” na temat relacji człowieka ze światem
stworzonym przez Boga, pod wieloma względami naprawdę ciekawej.
Dziedzictwo Franciszka nie ogranicza się jednak do tych tekstów.
Abstrahuję tu od różnych bardzo sensacyjnych wypowiedzi, jakie papież
rzucał na pokładach samolotów czy podczas rozmów z dziennikarzami.
Również jego oficjalne dokumenty doprowadzały nierzadko do głębokich
wstrząsów w Kościele. Zaczęło się to wraz z publikacją adhortacji
apostolskiej „Amoris laetitia” w 2016 roku. Wyrażone w niej nauczanie na
temat roli sumienia człowieka i sposobach odpowiedzi na szereg wyzwań
etycznych było i długo jeszcze będzie przedmiotem zaciekłych
wewnątrzkościelnych sporów. Krótko po ogłoszeniu tego dokumentu czterej
kardynałowie poprosili papieża o wyjaśnienia w formie „dubiów”, którego
jednak nigdy nie uzyskali. Kościół wciąż czeka na oficjalne wyjaśnienie
charakteru i właściwego sensu papieskich zaleceń z „Amoris laetitia”.
Podobnie jest w kilku innych przypadkach. To na przykład problem
udzielania „błogosławieństw pozaliturgicznych” związkom jednopłciowych
stworzony przez deklarację „Fiducia supplicans” z grudnia 2023 roku. To
także kwestia dialogu międzyreligijnego. Deklaracja z Abu Zhabi i
związana z nią budowa trójreligijnego kompleksu świątynnego („Dom
Rodziny Abrahamowej”) w tym samym mieście rodzą bardzo poważne
zastrzeżenia doktrynalne.
Kto obejmie tron św. Piotra?
Katolicy będą oczekiwać, że te trudne kwestie wyjaśni następca
Franciszka. Kto nim będzie? Znani anglojęzyczni watykaniści Edward
Pentin i Diane Montagna wskazują na dwanaście konkretnych nazwisk. To
kardynałowie: Angelo Bagnasco; Pietro Parolin; Pierbattista Pizzaballa;
Matteo Zuppi; Jean-Marc Aveline; Anders Arborelius; Peter Erdő; Willem
Eijk; Charles Bo; Malcolm Ranjith; Luis Tagle; Robert Sarah. W sieci
można znaleźć naturalnie również inne wyliczenia. Przykładowo włoski
dziennikarz Gaetano Masciullo, autor książek o modernizmie i Kościele,
wskazuje też na takie postaci jak kardynałowie Gerhard Müller i Raymond
Burke czy też Kurt Koch i Fridolin Ambongo.
Nikt z wymienionych nie musi, oczywiście, naprawdę zostać
papieżem. Franciszek głęboko przemodelował Kolegium Kardynalskie.
Powołał do niego wielu nowych purpuratów, często z zupełnie
nieoczekiwanych miejsc. Dość przypomnieć, że w 2022 roku wręczył biret
kardynalski prefektowi apostolskiemu Ułan Bator w Mongolii, Giorgiowi
Marengo; w 2024 włączył z kolei do Kolegium młodego grekokatolickiego
biskupa z Australii, Mykołę Byczoka. Gdy doda się do tego całkiem spore
grono kardynałów z wielu państw azjatyckich doprawdy trudno przewidzieć,
na kogo zagłosuje wymagana większość 2/3 kardynałów. Zwykłe
przewidywania watykanistów mogą w tym wypadku po prostu zawieść.
Wyzwania. Polityka międzynarodowa i rozwój AI
W każdym razie przyszły papież będzie musiał zmierzyć się z
wieloma poważnymi wyzwaniami. Na pierwszy plan może wysunąć się
bynajmniej nie rzeczywistość kościelna, ale sytuacja międzynarodowa.
Każdego dnia spodziewamy się porozumienia Stanów Zjednoczonych i
Federacji Rosyjskiej na temat Ukrainy. Rysuje się nowa architektura
światowego bezpieczeństwa. Kościół katolicki jest silnie zaangażowany w
dyplomację między różnymi stronami globalnej gry. Następca Franciszka
będzie musiał poświęcić wiele uwagi, by zachować tu właściwe proporcje i
nie paść ofiarą polityki tego czy innego mocarstwa, skorego do
instrumentalizacji Kościoła dla swoich celów. Jak dotąd, pomimo licznych
kontrowersji związanych ze stanowiskiem Watykanu wobec wojny na
Ukrainie czy na Bliskim Wschodzie, ten cel zasadniczo udawało się
zrealizować. Trzeba to rozważnie kontynuować.
Innym z kluczowych obszarów będzie rozwój sztucznej inteligencji.
W styczniu tego roku dwie watykańskie dykasterie opublikowały wspólnie
notę „Antiqua et nova” poświęcone tej problematyce. To ważny i potrzebny
tekst, bo wyzwania, które rzuca ludzkości AI, są naprawdę duże. Stawką w
tej rozgrywce jest samo rozumienie człowieczeństwa, a co za tym idzie –
również wielka polityka. Czy społeczności ludzkie można traktować
przedmiotowo i zarządzać nimi za sprawą AI tak, by „optymalizować” je
zgodnie z odgórnymi założeniami ideologicznymi? Gdzie przebiega
nieprzekraczalna granica dehumanizacji osoby, „usprawnianej” nowymi
rozwiązaniami technologii? Mówi się często, że sztuczna inteligencja
jest dopiero w początkowej fazie rozwoju. Jeżeli to słuszna obserwacja,
to właśnie nadchodzące lata będą wymagać od papieża nieustannej
gotowości do zajmowania stanowiska w tej dziedzinie, tak, by przypominać
o ludzkiej godności i naturze danej człowiekowi przez Boga.
Ku nowemu soborowi?
W sprawach wewnątrzkościelnych na pierwszy plan wysuwa się proces
synodalny. Wprawdzie papież Franciszek zdążył zamknąć bezpośrednie
obrady w październiku 2024 roku, ale reforma, którą zainicjował, dopiero
się zaczęła. Na początku ubiegłego roku pracę rozpoczęły specjalne
komisje synodalne, przygotowujące bardzo szczegółowe propozycje zmian w
Kościele, również w prawie kanonicznym. Wielu obserwatorów uważa, że
wraz z samym procesem synodalnym wygląda to po prostu na przygotowania
do nowego soboru powszechnego – nawet jeżeli jego forma byłaby w jakiś
sposób inna od wszystkich innych znanych nam soborów. Zgodnie z planem
przyjętym przez Franciszka, komisje synodalne mają zakończyć pracę w
połowie tego roku. Ich zalecenia i sugestie znajdą się na biurku nowego
papieża. To on będzie decydować, co wdrożyć od razu w życiu, a nad czym
zastanawiać się dalej. Chodzi tymczasem o naprawdę poważne zagadnienia:
sposób sprawowania prymatu przez biskupa Rzymu, decentralizację
doktrynalną i moralną, kompetencje biskupów, rolę kobiet w życiu
Kościoła. Materiału na duży i długi sobór, gdyby tylko chciał go nowy
papież, doprawdy by nie zabrakło.
Kwestią pierwszej rangi wydaje się też próba pojednania Kościoła…
z samym sobą. Od kilkudziesięciu lat coraz bardziej słyszalny staje się
rozdźwięk między tym, czego nauczano przed Soborem Watykańskim II a
tym, co głosi się dzisiaj. Rozwój doktryny kościelnej jest rzeczą
oczywistą i uprawnioną, ale autentyczny rozwój wyklucza zerwanie.
Tymczasem właśnie z zerwaniem mamy do czynienia w tak kluczowych
obszarach jak wspomniane już liturgia, dialog międzyreligijny czy nauka
moralna. Miliony katolików na świecie mają nadzieję, że przyszły papież
podejmie szeroko zakrojone działania na rzecz zasypania przepaści
dzielących Kościół od własnej Tradycji. Ta przepaść powstała na skutek
wielu pochopnych decyzji papieży, kardynałów i biskupów; dziwnego
dążenia do tego, by na siłę „gonić” współczesność.
Czy następca Franciszka będzie chciał podjąć się tego zadania?
Skład Kolegium Kardynalskiego sugeruje, że przyszły biskup Rzymu może
podzielać zapatrywania bardziej progresywnej części światowego
episkopatu i kontynuować procesy o niekiedy zgoła rewolucyjnym
charakterze. To byłoby przecież bardzo niebezpieczne. Dlatego jako
zwykli wierni powinniśmy w tych dniach modlić się do Pana nie tylko za
duszę papieża Franciszka. Musimy prosić Go również o to, aby pasterze
Kościoła byli autentycznie otwarci na głos Ducha Świętego, nie myląc go z
głosem ducha czasu. Czyńmy tak, ufni w zapowiedzi Matki Bożej
Fatimskiej o triumfie Jej Niepokalanego Serca.
Grób jest pusty, Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!!
Ta Radosna Nowina rozlega się po całej ziemi. Chrystus Pan – Dawca
Życia zwyciężył śmierć, piekło i szatana – niech na nowo przepełnia
Wasze serca tą radością, miłością i pokojem serca.. Niech pomoże z
ufnością spoglądać w przyszłość. Bądźmy świadkami zmartwychwstałego. Bo
kto wierzy nigdy nie jest sam. Alleluja Jezus żyje – niech naprawdę w
Tobie żyje!
Św. Marek opowiada nam w swojej Ewangelii, że
uczniowie, schodząc z góry, na której dokonało się przemienienie,
rozprawiali między sobą, co znaczy «powstać z martwych» (por. Mk 9, 10).
Wcześniej Pan zapowiedział im swoją mękę i zmartwychwstanie po trzech
dniach. Piotr zaprotestował wtedy przeciwko tej zapowiedzi śmierci.
Teraz jednak zastanawiali się, co mogło oznaczać słowo
«zmartwychwstanie». Czy i nam przypadkiem nie przytrafia się to samo?
Boże Narodzenie — narodziny Bożej Dzieciny, jest dla nas w jakiś sposób
od razu zrozumiałe. Potrafimy kochać Dzieciątko, możemy wyobrazić sobie
noc w Betlejem, radość Maryi, radość św. Józefa i pasterzy oraz wesele
aniołów. Ale co to jest zmartwychwstanie? Nie należy do naszego
doświadczenia i dlatego jego przesłanie często pozostaje w jakimś
stopniu niepojęte, traktowane jako coś, co należy do przeszłości.
Kościół stara się doprowadzić nas do jego zrozumienia, tłumacząc to
tajemnicze, poruszające wydarzenie językiem symboli, w których możemy w
jakiś sposób je kontemplować. W Wigilię Paschalną wskazuje nam znaczenie
tego dnia przede wszystkim za pomocą trzech symboli: światła, wody i
nowej pieśni — Alleluja.
Najpierw jest światło. Boże dzieło stworzenia — o
którym przed chwilą słuchaliśmy biblijnej opowieści — zaczyna się od
słów: «Niechaj się stanie światłość!» (Rdz 1, 3). Tam gdzie jest
światło, rodzi się życie, chaos może zamienić się w kosmos. W biblijnym
przesłaniu światłość jest najbardziej bezpośrednim obrazem Boga: On cały
jest Jasnością, Życiem, Prawdą, Światłością. Podczas Wigilii Paschalnej
Kościół odczytuje opis stworzenia jako proroctwo. W zmartwychwstaniu w
najwznioślejszy sposób urzeczywistnia się to, co ten tekst opisuje jako
początek wszystkich rzeczy. Bóg mówi ponownie: «Niechaj się stanie
światłość!» Zmartwychwstanie Jezusa jest erupcją światłości. Śmierć
zostaje pokonana, grób otwarty. Zmartwychwstały sam jest Światłością,
Światłością świata. Z chwilą zmartwychwstania dzień Boga przenika w noce
dziejów. Od momentu zmartwychwstania Boża światłość rozchodzi się w
świecie i w dziejach. Nastaje dzień. Jedynie ta Światłość — Jezus
Chrystus — jest światłością prawdziwą, czymś więcej niż fizycznym
zjawiskiem światła. On jest czystą Światłością: samym Bogiem, który
sprawia, że pośród starego rodzi się nowe stworzenie, chaos zamienia się
w kosmos.
Postarajmy się zrozumieć to jeszcze lepiej.
Dlaczego Chrystus jest Światłością? W Starym Testamencie Tora była
uważana za pochodzącą od Boga światłość — dla świata i dla ludzi.
Oddziela ona w stworzeniu światłość od ciemności, to znaczy dobro od
zła. Wskazuje człowiekowi właściwą drogę do prawdziwego życia. Wskazuje
mu dobro, pokazuje prawdę i prowadzi go ku miłości, która jest jej
najgłębszą treścią. Jest ona «lampą» dla kroków i «światłem» na ścieżce
(por. Ps 119 [118], 105). Chrześcijanie zresztą wiedzieli: w Chrystusie
jest obecna Tora, Słowo Boże jest w Nim obecne jako Osoba. Słowo Boże
jest prawdziwą Światłością, której potrzebuje człowiek. To Słowo jest
obecne w Nim, w Synu. Psalm 19 porównuje Torę do słońca, które
wschodząc, objawia Bożą chwałę w sposób widzialny na całym świecie.
Chrześcijanie rozumieją: tak, Syn Boży zmartwychwstając stał się
Światłością, która wzeszła nad światem. Chrystus jest wielką
Światłością, od której pochodzi wszelkie życie. On pozwala nam rozpoznać
chwałę Bożą, rozciągającą się aż po krańce ziemi. On wskazuje nam
drogę. On jest Bożym dniem, który rozprzestrzeniając się, obejmuje cały
świat. Teraz, żyjąc z Nim i dla Niego, możemy żyć w światłości.
W Wigilię Paschalną Kościół ukazuje tajemnicę
światłości Chrystusa, posługując się znakiem paschału, którego płomień
daje jednocześnie światło i ciepło. Symbolika światła powiązana jest z
symboliką ognia: jasność i ciepło, jasność i przemieniająca siła ognia —
prawda i miłość idą w parze. Ogień trawi płonący paschał: krzyż i
zmartwychwstanie są nierozłączne. Z krzyża, z ofiarowania samego siebie
przez Syna rodzi się światłość, przychodzi na świat prawdziwe
oświecenie. Od paschału wszyscy zapalamy nasze świece, szczególnie
świece nowo ochrzczonych, którym przez ten sakrament światłość Chrystusa
jest wlewana w głąb serca. Kościół antyczny określał chrzest jako
fotismos — jako sakrament oświecenia, przekazanie światłości, i powiązał
go nierozerwalnie ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Przy chrzcie Bóg mówi
do chrzczonego: «Niechaj się stanie światłość!» Chrzczony zostaje
wprowadzony w światłość Chrystusa. Teraz Chrystus oddziela światłość od
ciemności. W Nim poznajemy, co jest prawdą, a co fałszem, co jest
światłem, a co ciemnością. Dzięki Niemu rodzi się w nas światło prawdy i
zaczynamy rozumieć. Pewnego razu, gdy Chrystus ujrzał ludzi, którzy
przybyli, by Go słuchać, spodziewając się uzyskać od Niego jakieś
wskazówki, ulitował się nad nimi, ponieważ byli jak owce nie mające
pasterza (por. Mk 6, 34). W obliczu sprzecznych poglądów panujących w
ich czasach nie wiedzieli, gdzie się zwrócić. Ileż współczucia musi
odczuwać również w naszych czasach — z powodu wszystkich tych wielkich
mów, za którymi w rzeczywistości kryje się ogromne zagubienie. Dokąd
mamy pójść? Jakimi wartościami możemy się kierować? Według jakich
wartości możemy wychowywać ludzi młodych, by nie wpajać im zasad, które
być może nie wytrzymają próby czasu, bądź nie wymagać od nich tego, co
nie powinno być im narzucane? On jest Światłością. Świeca chrzcielna
jest symbolem oświecenia, którym zostajemy obdarzeni przy chrzcie. Teraz
także św. Paweł przemawia do nas w sposób bardzo bezpośredni. W Liście
do Filipian pisze, że pośród narodu zepsutego i przewrotnego
chrześcijanie powinni jaśnieć jako źródła światła w świecie (por. Flp 2,
15). Prośmy Pana, by mały płomień świecy, który On w nas zapalił,
delikatne światło Jego Słowa i Jego miłości nie zgasło w nas wśród
zamętu tych czasów, ale stawało się coraz większe i jaśniejsze. Abyśmy z
Nim byli ludźmi dnia, źródłami światła dla naszych czasów.
Drugim symbolem Wigilii Paschalnej — nocy chrztu —
jest woda. Występuje ona w Piśmie Świętym, a więc także w głębokiej
treści sakramentu chrztu, w dwóch przeciwnych znaczeniach. Z jednej
strony jest mowa o morzu, które jawi się jako moc nieprzyjazna życiu na
ziemi, jako jego stałe zagrożenie, któremu jednak Bóg wyznaczył granicę.
Dlatego Apokalipsa mówi o nowym świecie Bożym, że tam nie będzie już
morza (por. 21, 1). Jest ono żywiołem śmierci. A w związku z tym staje
się symbolem śmierci Jezusa na krzyżu: Chrystus zstąpił do morza, w wody
śmierci, podobnie jak Izrael wszedł do Morza Czerwonego.
Zmartwychwstały, On daje nam życie. To oznacza, że chrzest nie jest
tylko obmyciem, ale nowymi narodzinami: z Chrystusem jakby zstępujemy do
morza śmierci, aby wyjść z niego jako nowe stworzenia.
Woda przedstawiana jest także w inny sposób — jako
orzeźwiające, życiodajne źródło albo też jako wielka rzeka, z której
pochodzi życie. Zgodnie z pierwotnymi przepisami Kościoła do udzielania
chrztu należało używać świeżej wody źródlanej. Bez wody nie ma życia.
Uderza fakt, jak wielkie znaczenie mają w Piśmie Świętym studnie. Są to
miejsca, gdzie zaczyna się życie. Przy studni Jakuba Chrystus mówi
Samarytance o nowym źródle, o wodzie prawdziwego życia. Objawia się jej
jako nowy Jakub, ten ostateczny, który udostępnia ludzkości wyczekiwaną
studnię — ową wodę dającą życie wieczne (por. J 4, 5-15). Św. Jan
opowiada nam, że jeden z żołnierzy przebił włócznią bok Jezusa i z
otwartej rany — z Jego przebitego serca — wypłynęła krew i woda (por. J
19, 34). Dawny Kościół widział w tym symbol chrztu i Eucharystii,
biorących początek z przebitego serca Jezusa. Poprzez swoją śmierć Jezus
sam stał się źródłem. Prorok Ezechiel w jednej ze swoich wizji zobaczył
nową świątynię, spod której wytryskiwało źródło, przeradzające się w
wielką życiodajną rzekę (por. Ez 47, 1-12) — w ziemi, na której zawsze
panowała susza i brakowało wody; była to więc wielka wizja nadziei.
Pierwsi chrześcijanie zrozumieli: w Chrystusie ta wizja się
urzeczywistniła. On jest prawdziwą, żyjącą Świątynią Boga. On jest
źródłem wody żywej. Od Niego bierze początek wielka rzeka, która przez
chrzest przynosi owoce i odnawia świat; wielka rzeka wody żywej — Jego
Ewangelia — która użyźnia ziemię. Jezus przepowiedział jednak coś
jeszcze większego. Mówi: «Jeśli ktoś (...) wierzy we Mnie (...) Rzeki
wody żywej popłyną z jego wnętrza» (J 7, 37-38). Poprzez chrzest Pan
czyni nas nie tylko osobami świetlanymi, ale także źródłami, z których
tryska woda żywa. Wszyscy znamy takie osoby, z którymi kontakt sprawia,
że jesteśmy w jakimś sensie odświeżeni i odnowieni; osoby, które są
niczym źródło świeżej, źródlanej wody. Niekoniecznie musimy tu brać pod
uwagę ludzi wielkich, jak Augustyn, Franciszek z Asyżu, Teresa z Avili,
Matka Teresa z Kalkuty, i im podobnych, poprzez których naprawdę rzeki
wody żywej wpłynęły do historii. Dzięki Bogu spotykamy ich ciągle także w
życiu codziennym: ludzi, którzy są źródłem. Oczywiście, znamy też ich
przeciwieństwo: osoby, wytwarzające atmosferę niczym staw z zatęchłą
albo wręcz zatrutą wodą. Prośmy Pana, który obdarzył nas łaską chrztu,
byśmy mogli być zawsze źródłem wody czystej, świeżej, tryskającej ze
zdroju Jego prawdy i Jego miłości!
Trzeci wielki symbol Wigilii Paschalnej ma
szczególny charakter; dotyczy bezpośrednio człowieka. Jest to śpiew
nowej pieśni — Alleluja. Kiedy człowiek doznaje wielkiej radości, nie
może zachować jej dla siebie. Musi ją wyrazić, przekazać. A co się
dzieje, kiedy człowiek doświadcza światła zmartwychwstania i w ten
sposób styka się z samym Życiem, z Prawdą i z Miłością? Nie może o tym
tylko zwyczajnie mówić. Samo mówienie nie wystarcza. Musi śpiewać.
Pierwszą wzmiankę w Biblii o śpiewie znajdujemy po opisie przejścia
przez Morze Czerwone. Izrael wyzwolił się z niewoli. Wydobył się z
groźnych głębin morskich. Jest jak odrodzony. Żyje i jest wolny. Biblia
opisuje reakcję ludzi na to wielkie wydarzenie ocalenia zdaniem: «i
uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi» (Wj 14, 31). Po tym
następuje opis drugiej reakcji, która jakby z wewnętrznej potrzeby rodzi
się z pierwszej: «Wtedy Mojżesz i Izraelici (...) zaśpiewali taką oto
pieśń ku czci Pana» (tamże, 15, 1). Podczas Wigilii Paschalnej każdego
roku my, chrześcijanie, po trzecim czytaniu intonujemy tę pieśń,
śpiewamy ją jako naszą pieśń, bowiem także my, mocą Boga, zostaliśmy
wydobyci z wody i wyzwoleni do prawdziwego życia.
Z historią śpiewu Mojżesza po wyzwoleniu Izraela z
Egiptu i przejściu Morza Czerwonego kojarzy się w sposób zaskakujący
pewien fragment Apokalipsy św. Jana. Zanim ostatnich siedem plag
rozpętało się na ziemi, prorok widzi «jakby morze szklane, pomieszane z
ogniem, oraz tych, co zwyciężają Bestię i obraz jej, i liczbę jej
imienia, stojących nad morzem szklanym, trzymających harfy Boże. A taką
śpiewają pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka» (Ap 15, 2-3).
Ten obraz ukazuje sytuację uczniów Jezusa Chrystusa we wszystkich
czasach, sytuację Kościoła w historii świata. Według ludzkich kryteriów
jest ona sama w sobie sprzeczna. Z jednej strony wspólnota znajduje się w
fazie wyjścia, pośród wód Morza Czerwonego — w morzu, które,
paradoksalnie, jest zarazem lodem i ogniem. A czyż Kościół, by tak rzec,
nie musi stale przechodzić przez morze, przez ogień i zimno? Rozumując
po ludzku, powinien on zatonąć. Jednakże, kiedy idzie jeszcze przez to
Morze Czerwone, śpiewa — intonuje pieśń chwały sprawiedliwych: pieśń
Mojżesza i Baranka, w której łączą się z sobą Stare i Nowe Przymierze.
Podczas gdy, wziąwszy wszystko pod uwagę, powinien pójść na dno, Kościół
śpiewa pieśń dziękczynienia ocalonych. Znajduje się na wodach historii
pełnej śmierci, a jednak jest już zmartwychwstały. Śpiewając, chwyta się
ręki Pana, który utrzymuje go nad wodą. Kościół wie, że w ten sposób
został wyjęty spod działania siły przyciągania śmierci i zła — siły,
przed którą w przeciwnym razie nie byłoby ratunku — uniesiony i
pociągnięty przez nową siłę przyciągania Boga, prawdy i miłości. W tym
momencie Kościół i my wszyscy znajdujemy się jeszcze pomiędzy tymi dwoma
polami grawitacji. Jednakże od kiedy Chrystus zmartwychwstał,
przyciąganie miłości jest silniejsze od przyciągania nienawiści; siła
przyciągania życia jest większa od siły przyciągania śmierci. Czyż nie
taka jest rzeczywista sytuacja Kościoła we wszystkich czasach, nasza
sytuacja? Stale ma się wrażenie, że powinien zatonąć, i za każdym razem
zostaje ocalony. Św. Paweł opisał tę sytuację słowami: «Niby umierający,
a oto żyjemy» (2 Kor 6, 9). Zbawcza dłoń Pana podtrzymuje nas, i
dlatego już teraz możemy śpiewać pieśń ocalonych, nową pieśń
zmartwychwstałych: Alleluja! Amen.