piątek, 28 grudnia 2012

Zwróćmy uwagę na obronę życia

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Zwrócimy uwagę na obronę życia





We wspomnienie Świętych Młodzianków w wielu miastach Polski odbędą się celebracje i marsze poparcia dla prawa do życia połączone z modlitwą ekspiacyjną i zadośćuczynieniem za grzechy przeciw życiu.

Rzeź betlejemskich, niewinnych dzieci za czasów króla Heroda, o której na kartach Ewangelii pisze św. Mateusz, ma także swoją analogię we współczesnym świecie. Wciąż bowiem łamane jest prawo do życia nienarodzonych i nadal brakuje prawodawstwa, które skutecznie chroniłoby dzieci w łonach matek. Trudno zatem się dziwić, że coraz głośniej rozbrzmiewa głos społeczeństwa w obronie wartości życia i godności dziecka.

W dniu wspomnienia Świętych Młodzianków już po raz dziewiąty odbędzie się rzeszowski Marsz za Życiem. Jak podkreśla ks. Marcin Jaracz, duszpasterz rodzin diecezji rzeszowskiej, w tym dniu obok dzieci pomordowanych przez króla Heroda będą wspominane także wszystkie dzieci nienarodzone zamordowane w łonach matek.

- Uczestnictwem w marszu zaznaczymy, jak ważne jest dla nas każde życie, szczególnie życie nienarodzone – zachęca ks. Jaracz.

Rzeszowski marsz rozpocznie się o godz. 17.30 przy pomniku Dzieci Nienarodzonych na starym Cmentarzu przy ul. Targowej. Uczestnicy przejdą w procesji ulicami starego miasta do bazyliki Ojców Bernardynów, gdzie o godz. 18.15 odbędzie się adoracja Najświętszego Sakramentu, a o godz. 18.30 zostanie odprawiona Msza św. wynagradzająca za grzechy przeciw życiu.

W ten sposób mieszkańcy Rzeszowa, którym nie jest obojętne ludzkie życie, chcą propagować zanikające wartości rodzinne i zamanifestować swoje poparcie dla prawa do życia. Manifestując swoje przekonania, chcą wyrazić swój sprzeciw wobec aborcji i stosowania środków poronnych oraz wyrazić pragnienie prawodawstwa skutecznie chroniącego życie.

Uroczystości z okazji wspomnienia Świętych Młodzianków odbędą się w wielu polskich miastach. Dzień dziękczynienia za dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego odbędzie się w archidiecezji poznańskiej. Mszy św. o godz. 18.00 w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusa i św. Floriana w Poznaniu przewodniczyć będzie ks. bp Grzegorz Balcerek. Eucharystię poprzedzi procesja różańcowa od Groty NMP o godz. 17.45.

Uroczystości z udziałem obrońców życia poczętego odbędą się także w Krakowie. O godz. 15.20 Mszy św. w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przewodniczyć będzie ks. bp Jan Szkodoń.

Centralnym punktem obchodów święta Młodzianków Męczenników w archidiecezji gdańskiej będzie Msza św. w intencji obrony życia ludzkiego, która zostanie odprawiona o godz. 18.30 w bazylice Świętej Brygidy w Gdańsku. Po Mszy św. wyruszy procesja ze świecami do konkatedry mariackiej, gdzie zostaną odśpiewane Suplikacje.

 


Mariusz Kamieniecki


Aktualizacja 28 grudnia 2012 (11:01)


NaszDziennik.pl

środa, 26 grudnia 2012

Świąteczne życzenia?Chcieliśmy przeżyć


Świąteczne życzenia? Chcieliśmy przeżyć…


Data publikacji: 2012-12-23 00:12

Data aktualizacji: 2012-12-25 01:27:00


<b>Świąteczne życzenia? Chcieliśmy przeżyć…</b>



Mróz, ciężka praca, kawałek czarnego  chleba jako opłatek i litania loretańska zamiast pasterki – tak wyglądała  Wigilia na zesłaniu, w rejonie Archangielska. Dla PCh24.pl opowiada o niej  zesłaniec Kazimierz Szymański ze Związku Sybiraków w Krakowie.

 

Pan Kazimierz – szacowny, starszy pan, z  laseczką. Gdy umawiamy się z nim na wywiad przez telefon, jest bardzo chętny do  rozmowy. Opowie nam pan o Wigilii na zesłaniu? – Proszę pana, bardzo  chętnie… tylko czy będę miał panu dużo do powiedzenia akurat na ten temat?– zastanawia się.

 

Do powiedzenia ma jednak dużo. Wita nas  serdecznym, mocnym uściskiem dłoni. Uśmiecha się. Uśmiech znika jednak, gdy  zaczyna snuć opowieść o wojennych przeżyciach. Bo pan Kazimierz przeżył wiele.  Sowieci przyszli do jego domu gdy miał 11 lat, w lutym 1940 roku. Jego ojciec  był żołnierzem, piłsudczykiem. Ukrywał się przed czerwonoarmistami. Gdy  dowiedział się, że rodzina ma zostać zesłana, chciał jechać razem z nimi. Nie  zdążył jednak na pociąg.

 

Pociąg to zresztą dużo powiedziane. Zesłańcy  jechali bydlęcymi wagonami, w tragicznych warunkach sanitarnych. Potrzeby  fizjologiczne musieli załatwiać do otworu, w kącie wagonu. Na miejsce, rejon  Archangielska, dotarli po sześciu tygodniach. Pan Kazimierz, jego matka i dwoje  rodzeństwa. Starsi bracia naszego rozmówcy zostali w Polsce. Byli już dorośli,  uczyli się w gimnazjum w Wilnie i wstąpili do wojska.

 

Jak wyglądało miejsce zesłania? Trzy baraki,  osiemset osób, około trzysta rodzin. W barakach izby. Wielkość? Około  trzydzieści metrów. W izbie w której mieszkał pan Kazimierz było dziewiętnaście  osób. Prycze, na środku piec. Czy było ciepło? Wracając z pracy, każdy przynosił klocek drewna, więc piec grzał. Na co dzień ciężka praca. Mróz. Dzień mija za  dniem. By jeść i przeżyć trzeba pracować. – Tajga jest piękna, ale bardzo  niebezpieczna – wspomina, odbiegając na moment od opowieści pan  Kazimierz.

 

Skąd wiedzieliście, że nadeszła  Wigilia, dzień 24 grudnia?

Starsze osoby liczyły dni. Ale też w baraku,  gdzie siedzieli pilnujący nas strażnicy zawsze wisiał na ścianie sowiecki  dziennik „Prawda”. Przechodząc, można było odczytać datę. Gazeta przychodziła  tam oczywiście z pewnym opóźnieniem, ale pozwalała się orientować w datach.



Jak się ten dzień zaczął? Jak  wcześnie wstawaliście?

Wstawaliśmy bardzo wcześnie. Było jeszcze  ciemno. Nadzorca naszego baraku stukał na pobudkę w coś metalowego. Zaczynał się normalny dzień pracy. Wiedzieliśmy, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia,  ale w łagrze nie miało to żadnego znaczenia.

 

Co dalej?

Szliśmy po jedzenie. Dostawaliśmy na cały  dzień niewiele ponad kilogram chleba, czarnego. Taką małą pajdę trzeba było  podzielić na trzy kawałki, czyli na śniadanie, obiad i kolację. Każdy z tych  trzech kawałków musiał być z kolei rozdzielony między naszą rodzinę, czyli mnie,  moją mamę, brata i siostrę. Do tego była jeszcze zupa w której były jakieś liście kapusty, może trochę kaszy. To wszystko.

 

Dało się pracować przy takich racjach żywnościowych?

Mój Boże, trzeba było pracować…

 

…Mdlał Pan?

Nie. Byłem przyzwyczajony do pracy. W domu  rodzinnym praca na roli to była dla mnie codzienność. Wracałem ze szkoły,  rzucałem torbę, i pomagałem rodzicom. Oczywiście w łagrze nie było warunków do  pracy. Były straszliwe mrozy, mało jedzenia. Ale nie było wyjścia. Pilnowali  nas. Każdego wieczora, przed wejściem do baraku, liczono nas. Podobnie rano, gdy  wychodziliśmy do pracy.

 

Jak zimno było w  grudniu?

Trudno powiedzieć. Teoretycznie była zasada, że jak temperatura jest poniżej 50 stopni, to nie pracujemy. A skąd było wiadomo  jaka jest temperatura? Pilnujący nas brygadziści mieli jakiś termometr, ale on  był zepsuty. Pamiętam, że były mrozy, gdy drzewa po prostu pękały. Wtedy musiało  już być piekielnie zimno.

 

A więc jest Wigilia, mróz. Po  odebraniu żywności idziecie do pracy…

Tak. Ja pracowałem przy wycinaniu drzew. Na  miejsce pracy szliśmy wydeptaną ścieżką. Wokół nas były ściany śniegu.  Brygadziści szli po jednym z przodu i z tyłu. Udało się wtedy zmówić modlitwę. Czasem nawet można było odśpiewać pieśń. Strażnicy jednak bardzo tego nie lubili  i jak tylko usłyszeli śpiew, natychmiast nas uciszali.

 

Praca była bardzo ciężka. Trzeba było wyrobić normę, żeby dostać zapłatę…

 

… zapłatę?...

Tak, pajdę chleba, o której Panu opowiadałem.  Trzeba więc było ściąć odpowiednią ilość drzew. Przed pracą musieliśmy jednak  rozpalić ognisko w pobliżu planowanej wycinki, żeby co jakiś czas się ogrzewać. Brygadziści to tolerowali. Potem musieliśmy odgarnąć śnieg przy drzewie, w  miejscu, gdzie mieliśmy je ścinać. Po ścięciu, trzeba było jeszcze pociąć takie  drzewo na dziesięciometrowe kloce, a to co zostało musiało zostać pocięte na  mniejsze kawałki, by palić nimi w piecu. Była to wyjątkowo ciężka  praca.

 

Po pracy wrócił Pan do baraku. Jak  wyglądał ten wigilijny wieczór?

Pamiętam, że mama miała trochę kaszy  jęczmiennej. Dostaliśmy ją jakiś czas wcześniej od krewnych z Nieświeża, w  paczce, którą do nas wysłali. Mama zatrzymała tę kaszę właśnie na Wigilię. Zjedliśmy ją.

 

Potrawa wigilijna?

Tak to miało być. W naszej izbie było zresztą wyjątkowo przygnębiająco. Gdy przyjechaliśmy na miejsce zesłania, razem z nami  mieszkali rodzina państwa Rachwałów. Byli to mąż, żona i sześcioro dzieci. Pani  Rachwał była w ciąży. Dziecko urodziło się w baraku, i zmarło z wycieńczenia, bo  nie było go czym karmić. Pani Rachwał zmarła wkrótce po nim. Jej mąż został więc  sam z garstką dzieci. Po śmierci żony kompletnie postradał zmysły. Zaczął wyklinać na Stalina i pilnujących nas brygadzistów. Ktoś z baraku doniósł i pan  Rachwał stanął przed sądem. Do baraku już nie wrócił i dzieci zostały same, bez  jedzenia, bez opieki. Na ile więc wszyscy w izbie mogliśmy, to pomagaliśmy tym  dzieciom. Ale te wydarzenia odcisnęły swoje piętno na mieszkańcach  izby.



Łamaliście się opłatkiem?

Mama zostawiła kawałek chleba, który służył nam za opłatek. I tym kawałkiem dzieliliśmy się wszyscy w izbie.

 

Czego sobie życzyliście?

Żeby przeżyć. Chcieliśmy to wszystko  przeżyć.

 

Śpiewaliście kolędy?

Nie wolno było śpiewać. Gdyby ktoś z  pilnujących nas usłyszał, że śpiewamy od razu by tego zakazał. Nie było sensu  ryzykować.

 

Choinka?

Izba, w której siedzieliśmy była malutka,  nas, mieszkańców, było wielu. Na żadne drzewko nie było po prostu  miejsca.

 

Modliliście się?

Tak. Odmawialiśmy litanię loretańską. Była w  izbie kobieta, która miała ze sobą książeczkę. I właściwie to chyba  wszystko…

 

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

 

 

Fot. nr 1 i 2 przedstawiają Kazimierza  Szymańskiego; fot. nr 3 matkę Kazimierza Szymańskiego w latach powojennych.

 

 

 




święta ,      syberia ,      archangielsk ,      sybirak ,      związek  sybiraków ,      rosja ,      bolszewizm ,      bolszewik ,      sowieci ,      okupacja ,      wigilia ,      święta  bożego narodzenia ,      łagier ,      rodzina ,      piłsudczyk ,      kazimierz szymański


Read more: http://www.pch24.pl/swiateczne-zyczenia--chcielismy-przezyc,10971,i.html#ixzz2GBTdKUxU

Nieumiarkowane świętowanie


Łukasz Karpiel, Michał W. Bieleński

„Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża  Chrystusowego (…) Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch/Flp 3,18/

Nieumiarkowane świętowanie


Data publikacji: 2012-12-25 01:00

Data aktualizacji: 2012-12-26 10:44:00


<b>Nieumiarkowane świętowanie</b>
fot.Xinhua/ZUMApress.com




Z czym kojarzą Ci się Święta Bożego  Narodzenia? Niestety, wielu - nawet praktykujących - katolików odpowie, że  przede wszystkim z jedzeniem. Uginający się pod ciężarem posiłków świąteczny  stół, wyrafinowana, ale przecież postna wigilia, prezenty, wśród których  poczesne miejsce zajmują słodycze, na stałe wpisały się w krajobraz „polskich świąt”. Warto przy tej okazji zastanowić się naszym stosunkiem do jedzenia. Być może zapomnieliśmy, a współcześni kaznodzieje rzadko nam o tym przypominają, iż nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu znajduje się wśród grzechów  głównych.




Grzech ten potrafi przybierać bardzo  podstępne i niedające się łatwo zidentyfikować oblicze. Interesującą i bogatą w  treści skłaniające do refleksji, definicję łakomstwa podaje „Wykład Nauki  Chrześcijańskiej” św. Roberta Bellarmina. „Łakomstwo jest przywiązaniem  nieporządnym do bogactw, a zależy na trzech rzeczach. Najprzód, na pożądaniu  cudzego nie przestawając na swoim. Po wtóre, na żądzy mienia więcej niż dosyć, i  na sknerstwie w oddawaniu ubogim rzeczy zbywających, do czego obowiązani  jesteśmy. Po trzecie, na zbyt wielkim przywiązaniu do własnych rzeczy, chociażby ściśle potrzebnych; co się stąd poznaje, jeśli kto nie jest gotów poświęcić całe  mienie swoje dla chwały Bożej, jeśliby tego było potrzeba. Dlatego to Paweł  święty powiada iż łakomstwo jest niejako bałwochwalstwem (do Efez. V, 5), bo łakomca przekłada majętność swoją nad Boga, kiedy woli utracić raczej Boga  aniżeli rzecz swoją. Grzechy pochodzące z łakomstwa są liczne, jako to:  złodziejstwo, oszustwo, ucisk, okrucieństwo względem ubogich”.

 

Atak na czystość

Demon obżarstwa namawiający do  nieumiarkowania maskuje swoje działania w bardzo perfidny sposób. Ciągle jednak  warto przypominać sobie o „ilościowym” wymiarze tego grzechu. Skutki jego  praktykowania są dość łatwo dostrzegalne – otyłość, choroby, złe samopoczucie.  Ten wymiar grzechu ma także swoją ukrytą płaszczyznę destrukcyjnego działania na  sferę duchową. Nasz apetyt stanowi o naszej umiejętności samokontroli. Jeśli nie  potrafimy zapanować nad naszą dietą, to prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie  kontrolować innych aspektów naszego życia. Przesyt i obżarstwo bywa „przygotowaniem amunicji” do ataku na czystość. Do takich wniosków doszli  zarówno żyjący w IV wieku mnich i mistyk Ewagriusz z Pontu jak i św. Robert.  Również XX-wieczny brytyjski pisarz C.S. Lewis ukazywał ten nieoczywisty na  pierwszy rzut oka związek. Rzadko w refleksjach nad zachowaniem czystości  podejmuje się problem właściwej i umiarkowanej diety, z wielką szkodą dla życia  duchowego. Czasem proste przyglądnięcie się swojemu menu, zarówno pod względem  ilościowym jak i jakościowym może być odpowiedzią na pytanie – jak to się stało,  co za siła pchnęła mnie do takiego czynu?

 

Asceza pychą podszyta

Wobec tego oczywistym wydaje się wniosek, że  jednym z najskuteczniejszych i najbardziej znienawidzonych przez szatana środków  do walki z obżarstwem jest asceza. Cnotą, którą trzeba praktykować, by nie  podążać drogą, którą chce nas prowadzić demon obżarstwa, jest umiarkowanie.  Jednak i tu narażeni jesteśmy na zwodzicielskie działanie Złego. Dziś, kiedy  powszechny jest kult ciała wyrażający się w stosowaniu różnorakich diet,  głodówek itp., ten wymiar obżarstwa jest szczególnie aktualny. Co ciekawe  problem ten dostrzegał również Ewagriusz z Pontu, identyfikując go jako demona  radykalizmu ascetycznego.

 

Uległy mu mnich chce naśladować radykalnych  mistrzów i jednocześnie, aby nie ujawnić własnej słabości, odmawia przyjęcia  pomocy innych. Mnich poszczący ponad miarę koncentruje się na swoim  pseudodoskonaleniu i zapomina o potrzebach innych ludzi. Cała asceza nie zbliża  do Boga, ale od Niego oddala. Prawdziwym jej źródłem jest bowiem pycha, która  nie bez przyczyny otwiera katalog grzechów głównych.

 

Wyrafinowanie. Skryte oblicze  nieumiarkowania

Aby jeszcze pełniej, choć bez wątpienia  daleko od doskonałości, zdemaskować podstępne działanie demona obżarstwa trzeba  skierować uwagę na jeszcze inne jego oblicze. W jego zdemaskowaniu pomocne  będzie sięgnięcie do dzieła prof. Plinio Corrêa de Oliveira pt. „Rewolucja i  kontrrewolucja”.

 

Doktor Plino uważa, że „w XIV w. dała się zauważyć w chrześcijańskiej Europie zmiana mentalności, a w wieku XV stała się ona jeszcze bardziej widoczna. Pragnienie ziemskich przyjemności stało się palącą żądzą. Rozrywki stawały się coraz częstsze i coraz bardziej wystawne,  pochłaniając nieustannie umysły. W strojach, manierach, języku, literaturze i  sztuce, narastająca tęsknota za życiem wypełnionym rozkoszami wyobraźni i  zmysłów przyczyniała się do postępującego manifestowania zmysłowości i  miękkości. Krok za krokiem, powaga i surowość poprzednich czasów traciły na  wartości. Wszystko zmierzało ku wesołości, powabowi i świętowaniu”.

 

Czy współczesne kobiety i mężczyźni katujący  się niezliczonymi dietami, wylewający hektolitry potu na siłowniach nie  zachowują się podobnie? Samo dbanie o zdrowie jest jak najbardziej chwalebne i  obowiązek taki wynika z V przykazania, ale czy oddawanie czci ciału i dążenie do  jego nadnaturalnej doskonałości nie wynika z szatańskiego podszeptu wyrażającego  zachwyt nad sobą  -„któż jak ja”, zamiast „któż jak Bóg”? Jest to jednak  jedna z wielu dramatycznych konsekwencji rugowania Boga z życia współczesnych  ludzi. Pustkę wywołaną odejściem od Stwórcy bardzo szybko wypełniają różnorodne  pseudoduchowe poszukiwania prowadzące na manowce cuchnące siarką.

 

Gdyby słowa brazylijskiego myśliciela  spróbować zastosować do naszych rozważań o obżarstwie i przenieść je na grunt  współczesny, łatwiej dostrzeżemy kolejne niebezpieczeństwo płynące z grzechu  nieumiarkowania – wyrafinowanie. Osoba domagająca się od konsumowanych posiłków,  by stanowiły dla jej podniebienia rozkosz i powtarzalną przyjemność wcale nie  musi ulegać „ilościowemu” wymiarowi obżarstwa. Wręcz przeciwnie, niewielkie  ilości posiłku znamionują jego elitarność i dostarczają per se zmysłowej przyjemności. Z czasem okazuje się, iż to, co smakowało i dostarczało  radości, już nie wystarcza. Nie zaspokaja pragnień. Poszukiwaniu tego „właściwego” smaku, który prawdopodobnie istnieje tylko w głowie osoby  szukającej, jest skazane na porażkę, gdyż jest on produktem wyobrażeń i  wspomnień. Daje jednak doskonałą okazję do zaburzenia np. relacji między  małżonkami , czy wzbudzenia gniewu płynącego z niezaspokojonego pragnienia „doskonałego smaku”.

 

Parający się gotowaniem może dość łatwo ulec  pysze wypływającej z niepowtarzalności swego talentu przekładającego się na  zadowolonych gości i poczuciu wyższości nad tymi, którym „słoń nadepnął na  język”.

 

Bylejakość w  natarciu

Odbiciem wyrafinowania w krzywym zwierciadle  jest odwracająca naszą uwagę od doskonałości Stwórcy, straszna choroba XX  wieku,– bylejakość. Dotyka ona także w sfery konsumpcji. Wystarczy uważnie  przyjrzeć się temu w jaki sposób i gdzie spożywane są posiłki. Refleksja nad ich  jakością także nie skłoni do optymizmu. Zanika tradycja wspólnych posiłków, w  domach rozpanoszyły się ławy i inne wyroby „stołopodobne” nieskłaniające do  celebracji posiłków. Plastikowe widelce i noże, talerze, ceraty, a na nich  brzydkie, niedbałe i niesmaczne posiłki. Byle szybciej zapełnić  żołądek.

 

Nasze kubki smakowe zatrute jedzeniem  maszynowym i „fastfoodowym” coraz trudniej rozróżniają smaki. Prostota zamieniła  się w prostactwo, a ono odbiera nam godność stworzenia Bożego. Powstaje  rozkoszny wręcz teren dla diabelskiego działania. Rodzina, która się nie spotyka  i nie rozmawia, nie może długo opierać się szatańskiemu atakowi. Zbyt często  ludzie zapominają, że to co jedzą oraz to w jaki sposób to robią, ma wpływ na  ich życie duchowe. Bylejakość bardzo szybko zdobywa kolejne przyczółki i  tryumfalnie wbija swój sztandar na zajętych terenach, przenikając ze sfery  konsumpcji do sfery życia duchowego.




Święta, święta i …

Kolorowe magazyny, szczególnie w okresie  przedświątecznym koncentrują naszą uwagę właśnie na kulinarno-estetycznym  aspekcie celebrowania tych wyjątkowych dni. Pomija się lub zbywa kilkoma słowami  właściwą treść świąt. Konsumpcjonizm, będący współczesną odsłoną grzechu  nieumiarkowania, znajduje w poprzedzających Święta dniach wielu aktywnych „wyznawców”. Nawet osoby nieskłonne do zakupowych szaleństw ulegają szałowi  zakupów. Dla zakupoholików nadchodzi okres szczególnego wzmożenia swej  zaburzonej aktywności mobilizowanej przez usprawiedliwiające „przecież są  święta”. Koszyki pełne zakupów, pełne parkingi w galeriach handlowych to  najbardziej widoczne objawy tej choroby. Ileż z tych rzeczy naprawdę potrzebujemy, a w przypadku ilu zakup wynika tylko z ulegania podszeptom demona  nieumiarkowania?

 

 

Łukasz Karpiel, Michał W.  Bieleński


 




boże  narodzenie ,      obżarstwo ,      świętowanie ,      ewagriusz z pontu ,      św. robert ,      nieumarkowanie w  jedzeniu ,      post ,      c.s.  lewis


Read more: http://www.pch24.pl/nieumiarkowane-swietowanie,10969,i.html#ixzz2GBQWlDom

niedziela, 23 grudnia 2012

Anioł Pański z Ojcem Świętym

Anioł Pański z Ojcem Świętym Benedyktem XVI


Radio Maryja


Drodzy bracia i siostry!

W tę czwartą niedzielą Adwentu, przypadającą na krótko przed Bożym Narodzeniem, Ewangelia opowiada o odwiedzinach Maryi u swej krewnej Elżbiety. To wydarzenie nie jest prostym aktem uprzejmości, ale przedstawia z wielką prostotą spotkanie Starego i Nowego Testamentu. Dwie kobiety, obydwie brzemienne, w rzeczywistości uosabiają oczekiwanie i Oczekiwanego. Podeszła w wieku Elżbieta symbolizuje Izrael oczekujący Mesjasza, a młoda Maryja nosi w sobie spełnienie tego oczekiwania, dla dobra całej ludzkości.


W tych dwu kobietach spotykają się i rozpoznają przede wszystkim owoce ich łona, Jan i Chrystus. Tak to komentuje chrześcijański poeta Prudentius: „Dziecko w starczym łonie wita przez usta swej matki Pana – Syna Dziewicy” (Apoteoza, 590: PL 59, 970). Radość Jana w łonie Elżbiety jest znakiem wypełnienia się oczekiwania: Bóg jest blisko, aby nawiedzić swój lud. W Zwiastowaniu Anioł Gabriel mówił do Maryi o brzemienności Elżbiety (por. Łk 1,36), będącej dowodem mocy Bożej: niepłodność, mimo zaawansowanego wieku, została przekształcona w płodność. Elżbieta, przyjmując Maryję, rozpoznaje, że realizuje się Boża obietnica dla ludzkości, i wydając okrzyk, mówi: „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,42-43).

Określenie „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami” nawiązuje do Starego Testamentu: do Jael (Sdz 5,24) i Judyty (13,1), dwu wojowniczych kobiet, które zabiegały o wyzwolenie Izraela. Teraz jest natomiast skierowane do Maryi, młodej, pełnej pokoju dziewczyny, która ma zrodzić Zbawiciela świata. Stąd także radosne poruszenia Jana (por. Łk 1,44) przywołują taniec króla Dawida, kiedy towarzyszył on wprowadzeniu Arki Przymierza do Jerozolimy (por. 1 Krn 15,29). Arka, która zawierała tablice Prawa, mannę i laskę Aarona (por. Hbr 9,4), była znakiem obecności Boga wśród swojego ludu. Mający urodzić się Jan podskakuje z radości przed Maryją, Arką Nowego Przymierza noszącą w swoim łonie Jezusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Scena Nawiedzenia wyraża również piękno gościnności; tam gdzie jest wzajemna akceptacja, słuchanie, uczynienie miejsca dla drugiego, tam jest Bóg i radość, która pochodzi od Niego. W czasie Bożego Narodzenia naśladujmy Maryję, odwiedzając tych, którzy przeżywają trudności, szczególnie chorych, więźniów, osoby starsze i dzieci.

Naśladujmy także Elżbietę, która przyjmuje gościa jak samego Boga. Bez pragnienia Go, nigdy nie poznamy Pana, nie oczekując na Niego, nie spotkamy się z Nim, nie szukając, nie znajdziemy Go. Z taką samą radością jak Maryja, która z pośpiechem udaje się do Elżbiety (por. Łk 1,39), idźmy i my na spotkanie Pana, który nadchodzi. Módlmy się, aby wszyscy ludzie szukali Pana, odkrywając, że sam Bóg jako pierwszy przychodzi do nas. Maryi, Arce Nowego i Wiecznego Przymierza, powierzamy nasze serca, aby uczyniła je godnymi przyjęcia odwiedzającego Boga w tajemnicy Jego Narodzenia.

Po polsku:

Drodzy Polacy, bracia i siostry! Już wkrótce duch Bożego Narodzenia przeniknie wasze domy, rodziny, wspólnoty. Połączy was wiara i radość z narodzin Zbawiciela. Każdemu z was, a szczególnie samotnym, chorym, tym, którym w życiu jest trudno, życzę pokoju, ciepła i miłości; wszystkim ducha nadziei, przebaczenia i pojednania. Niech światło płynące z betlejemskiego żłóbka opromienia w tym szczególnym roku – Roku Wiary – całą Polskę, wasze życie i serca. Niech Boże Dziecię wszystkim wam błogosławi.

Po francusku:

Drodzy pielgrzymi języka francuskiego, w trwającym Roku Wiary, na krótko przed Bożym Narodzeniem, przyjmijmy wezwanie do nawrócenia naszego serca, by uczcić Chrystusa w Dzieciątku z Betlejem. Wiara w Boga wymaga uznania w Tym, który ma się narodzić, Wszechmocnego, który przychodzi nas zbawić. Tajemnica Wcielenia znajduje się w centrum naszej wiary. Niech te święta Bożego Narodzenia tę wiarę umocnią! Wyjdźmy poza troski zewnętrznych przygotowań i powierzchowności, by podążać za Najświętszą Maryją Panną w jej ciszy i skupieniu! Wraz z Nią przygotujmy się na przyjęcie Zbawiciela. Z całego serca wam błogosławię!

Po niemiecku:

Serdecznie pozdrawiam wszystkich niemieckojęzycznych pielgrzymów i gości. „Pan jest blisko”, modlimy się w dniach przed Bożym Narodzeniem. Już wschodzi blask Świętej Nocy, który daje nam pewność, iż Bóg przychodzi na ten świat, staje się jednym z nas, aby przynieść nam pokój i zbawienie. Tak jak Maryja chciejmy z wiarą przyjąć Boże Słowo i Jego wolę, aby Pan mógł zamieszkać również w nas. Jako bracia i siostry Chrystusa, nieśmy Jego miłość naszym bliźnim, zwłaszcza chorym, ubogim i potrzebującym. Wszystkim życzę radosnych i błogosławionych świąt Bożego Narodzenia.

Po hiszpańsku:

Serdecznie pozdrawiam wiernych języka hiszpańskiego obecnych na tej maryjnej modlitwie. Ewangelia, jaką Kościół proponuje nam dzisiejszej niedzieli, przedstawia podwójną radość, którą niesie ze sobą przesłanie zbawienia: tych, którzy tak jak Najświętsza Dziewica przyjmują Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie i wyruszają w drogę, by ją głosić; i tych, którzy tak jak Jan w łonie Elżbiety poruszają się z radości, słysząc wieść o Zbawicielu. Zapraszam was wszystkich do przyjęcia Pana, który przychodzi i pragnie ukoić i napełnić serca niewysłowioną radością Ducha Świętego. Niech Bóg wam błogosławi!

Tłumaczenie: Radio Maryja


Anioł Pański z Ojcem Świętym

Anioł Pański z Ojcem Świętym Benedyktem XVI


Radio Maryja


Drodzy bracia i siostry!

W tę czwartą niedzielą Adwentu, przypadającą na krótko przed Bożym Narodzeniem, Ewangelia opowiada o odwiedzinach Maryi u swej krewnej Elżbiety. To wydarzenie nie jest prostym aktem uprzejmości, ale przedstawia z wielką prostotą spotkanie Starego i Nowego Testamentu. Dwie kobiety, obydwie brzemienne, w rzeczywistości uosabiają oczekiwanie i Oczekiwanego. Podeszła w wieku Elżbieta symbolizuje Izrael oczekujący Mesjasza, a młoda Maryja nosi w sobie spełnienie tego oczekiwania, dla dobra całej ludzkości.


W tych dwu kobietach spotykają się i rozpoznają przede wszystkim owoce ich łona, Jan i Chrystus. Tak to komentuje chrześcijański poeta Prudentius: „Dziecko w starczym łonie wita przez usta swej matki Pana – Syna Dziewicy” (Apoteoza, 590: PL 59, 970). Radość Jana w łonie Elżbiety jest znakiem wypełnienia się oczekiwania: Bóg jest blisko, aby nawiedzić swój lud. W Zwiastowaniu Anioł Gabriel mówił do Maryi o brzemienności Elżbiety (por. Łk 1,36), będącej dowodem mocy Bożej: niepłodność, mimo zaawansowanego wieku, została przekształcona w płodność. Elżbieta, przyjmując Maryję, rozpoznaje, że realizuje się Boża obietnica dla ludzkości, i wydając okrzyk, mówi: „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,42-43).

Określenie „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami” nawiązuje do Starego Testamentu: do Jael (Sdz 5,24) i Judyty (13,1), dwu wojowniczych kobiet, które zabiegały o wyzwolenie Izraela. Teraz jest natomiast skierowane do Maryi, młodej, pełnej pokoju dziewczyny, która ma zrodzić Zbawiciela świata. Stąd także radosne poruszenia Jana (por. Łk 1,44) przywołują taniec króla Dawida, kiedy towarzyszył on wprowadzeniu Arki Przymierza do Jerozolimy (por. 1 Krn 15,29). Arka, która zawierała tablice Prawa, mannę i laskę Aarona (por. Hbr 9,4), była znakiem obecności Boga wśród swojego ludu. Mający urodzić się Jan podskakuje z radości przed Maryją, Arką Nowego Przymierza noszącą w swoim łonie Jezusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Scena Nawiedzenia wyraża również piękno gościnności; tam gdzie jest wzajemna akceptacja, słuchanie, uczynienie miejsca dla drugiego, tam jest Bóg i radość, która pochodzi od Niego. W czasie Bożego Narodzenia naśladujmy Maryję, odwiedzając tych, którzy przeżywają trudności, szczególnie chorych, więźniów, osoby starsze i dzieci.

Naśladujmy także Elżbietę, która przyjmuje gościa jak samego Boga. Bez pragnienia Go, nigdy nie poznamy Pana, nie oczekując na Niego, nie spotkamy się z Nim, nie szukając, nie znajdziemy Go. Z taką samą radością jak Maryja, która z pośpiechem udaje się do Elżbiety (por. Łk 1,39), idźmy i my na spotkanie Pana, który nadchodzi. Módlmy się, aby wszyscy ludzie szukali Pana, odkrywając, że sam Bóg jako pierwszy przychodzi do nas. Maryi, Arce Nowego i Wiecznego Przymierza, powierzamy nasze serca, aby uczyniła je godnymi przyjęcia odwiedzającego Boga w tajemnicy Jego Narodzenia.

Po polsku:

Drodzy Polacy, bracia i siostry! Już wkrótce duch Bożego Narodzenia przeniknie wasze domy, rodziny, wspólnoty. Połączy was wiara i radość z narodzin Zbawiciela. Każdemu z was, a szczególnie samotnym, chorym, tym, którym w życiu jest trudno, życzę pokoju, ciepła i miłości; wszystkim ducha nadziei, przebaczenia i pojednania. Niech światło płynące z betlejemskiego żłóbka opromienia w tym szczególnym roku – Roku Wiary – całą Polskę, wasze życie i serca. Niech Boże Dziecię wszystkim wam błogosławi.

Po francusku:

Drodzy pielgrzymi języka francuskiego, w trwającym Roku Wiary, na krótko przed Bożym Narodzeniem, przyjmijmy wezwanie do nawrócenia naszego serca, by uczcić Chrystusa w Dzieciątku z Betlejem. Wiara w Boga wymaga uznania w Tym, który ma się narodzić, Wszechmocnego, który przychodzi nas zbawić. Tajemnica Wcielenia znajduje się w centrum naszej wiary. Niech te święta Bożego Narodzenia tę wiarę umocnią! Wyjdźmy poza troski zewnętrznych przygotowań i powierzchowności, by podążać za Najświętszą Maryją Panną w jej ciszy i skupieniu! Wraz z Nią przygotujmy się na przyjęcie Zbawiciela. Z całego serca wam błogosławię!

Po niemiecku:

Serdecznie pozdrawiam wszystkich niemieckojęzycznych pielgrzymów i gości. „Pan jest blisko”, modlimy się w dniach przed Bożym Narodzeniem. Już wschodzi blask Świętej Nocy, który daje nam pewność, iż Bóg przychodzi na ten świat, staje się jednym z nas, aby przynieść nam pokój i zbawienie. Tak jak Maryja chciejmy z wiarą przyjąć Boże Słowo i Jego wolę, aby Pan mógł zamieszkać również w nas. Jako bracia i siostry Chrystusa, nieśmy Jego miłość naszym bliźnim, zwłaszcza chorym, ubogim i potrzebującym. Wszystkim życzę radosnych i błogosławionych świąt Bożego Narodzenia.

Po hiszpańsku:

Serdecznie pozdrawiam wiernych języka hiszpańskiego obecnych na tej maryjnej modlitwie. Ewangelia, jaką Kościół proponuje nam dzisiejszej niedzieli, przedstawia podwójną radość, którą niesie ze sobą przesłanie zbawienia: tych, którzy tak jak Najświętsza Dziewica przyjmują Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie i wyruszają w drogę, by ją głosić; i tych, którzy tak jak Jan w łonie Elżbiety poruszają się z radości, słysząc wieść o Zbawicielu. Zapraszam was wszystkich do przyjęcia Pana, który przychodzi i pragnie ukoić i napełnić serca niewysłowioną radością Ducha Świętego. Niech Bóg wam błogosławi!

Tłumaczenie: Radio Maryja


''Każdy dzień przybliża was do ojawienia chwały mojego Syna''

OTRZYMAŁ ADAM-CZŁOWIEK. KOREKTA I ADJUSTACJA TEOLOGICZNA. – KS. dr ADAM SKWARCZYŃSKI

___________________________________________________________

Wiara w prywatne orędzia nie jest obowiązkiem, a publikujący je nie zamierza uprzedzać osądu kompetentnych władz kościelnych.

___________________________________________________________



«Rozważajcie w waszych sercach, że każdy dzień przybliża was do objawienia Chwały Mojego Syna, który otworzy wasze oczy i serca na działanie Bożej Miłości. Czas próby jest czasem poznania sumień, tak aby na jaw wyszły zamiary serc. Z waszą pomocą pokonam szatana. »

MATKA BOŻA: «Pisz, człowiecze!


Moje kochane ziemskie dzieci, pozdrawiam was miłością Mojego Niepokalanego Serca. Proszę was w ten szczególny czas adwentu, abyście otworzyli wasze serca na działanie Ducha Świętego, który mieszka w Moim Matczynym Sercu. Rozważajcie w waszych sercach, że każdy dzień przybliża was do objawienia Chwały Mojego Syna, który otworzy wasze oczy i serca na działanie Bożej Miłości.

Czas próby jest czasem poznania sumień, tak aby na jaw wyszły zamiary serc. I chociaż nadal miecz boleści przenika moje Serce z powodu utraty tak wielu dusz oraz grzechów tak bardzo obrażających Boga, to jednak przynoszę wam wszystkim, Moje kochane dzieci, nadzieję – szczególnie tym Moim dzieciom, które poświęciły się Mojemu Synowi i Mnie. Jeśli w pełni jesteście świadomi waszego oddania, to tym pełniejsza powinna być radość wasza. Radujcie się, gdyż powinniście być pewni waszego zwycięstwa, które obiecuje wam Moje Niepokalane Serce. Radujcie się i dbajcie o to, abyście nie utracili waszej wiary.

Ten czas i ta walka wymagają odwagi, wytrwałości, lecz także roztropności, gdyż kłamstwo przedostało się do wszystkich obszarów waszego ziemskiego życia. Szatan domaga się obwieszczenia swojego królestwa na ziemi. Skoro ludzkość wyrzuciła Boga ze społeczeństw, ludów i narodów, szatan chce zająć miejsce Boga i postawić swój tron, aby jeszcze większy oddać mu pokłon.

Dzisiaj pojęcie prawdy i sprawiedliwości nie ma już odniesienia do Bożej Prawdy i Bożej Sprawiedliwości, dlatego świat nie doświadcza pokoju. Dlatego musicie wiedzieć, Moje kochane dzieci, że warunkiem [osiągnięcia] prawdziwego pokoju jest wasze nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Bądźcie pewni, że zwycięstwo należy w pełni do Mojego Boskiego Syna, który osądzi szatana i obnaży jego dążenia do panowania nad światem i stworzeniem. Na tym też polega plan ratunku, w którym Bóg pragnie objawić Tryumf Mojego Niepokalanego Serca. Z waszą pomocą – z pomocą wiernych i poświęconych Mojemu Niepokalanemu Sercu dzieci – pokonam szatana. To zapewnienie macie od samego Boga, któremu powinniście być wdzięczni za okazaną łaskę i miłosierdzie.

Dlaczego Ojciec Niebieski wybrał Moje Niepokalane Serce, aby w ostatecznym czasie objawić Mój Tryumf nad szatanem? Ponieważ w swojej Boskiej naturze chce ukazać swoją Ojcowską, a jednocześnie Macierzyńską Miłość. Ojciec oraz Syn – Słowo Wcielone – objawiają ojcowskie posłannictwo, podczas gdy Moje Macierzyństwo oraz Kościół, Oblubienica Syna, są znakiem matczynej roli Bożej Opatrzności. Tak objawiał Ojciec swoją miłość do Izraela w Przymierzu, nazywając go oblubienicą [1]. Tak też i teraz Oblubienicą Syna jest Kościół. Dlatego Moje Niepokalane Serce, które jest mieszkaniem Ducha Świętego, zostało ofiarowane ludzkości jako ratunek i miejsce schronienia oraz jako środek do przywrócenia utraconego porządku. Bóg pragnie także objawić całemu stworzeniu chwałę, jaką odebrał przez Moje „Fiat” („Niech mi się stanie…”) i posłuszeństwo Jego Woli. Ten zamysł Boży ma wzbudzić w was, Moje kochane ziemskie dzieci, jeszcze większą miłość i radość ze względu na przywileje i łaski, jakie otrzymało Moje Niepokalane Serce, szczególnie jako Współodkupicielki i Pośredniczki Łask [2]. Moje Serce zwycięży szatana, lecz Mój Syn będzie go sądził.

Teraz właśnie zbliża się godzina, w której ludzkość pozna Prawdę. Podobnie jak niegdyś Lucyferowi został ukazany Boży scenariusz, że Niewiasta zmiażdży mu głowę, i w swojej pysze zbuntował się przeciwko Bogu, tak teraz podczas objawienia Chwały Mojego Boskiego Syna dokona się rachunek sumień. To doświadczenie Prawdy będzie bolesnym doświadczeniem, gdyż jest związane także z ujawnieniem całej nienawiści, skierowanej przeciwko Mojemu potomstwu. Jednakże Duch Święty objawi Tryumf Mojego Niepokalanego Serca całemu stworzeniu.

Rozważajcie Moje słowa, Moje kochane dzieci. Błogosławię wam i powtarzam: radujcie się, gdyż świadectwo waszej wiary, świadectwo waszego poświęcenia Mojemu Niepokalanemu Sercu jest umocnieniem dla Kościoła i dla was samych. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego».

––––––––––––––––––––

[1] Określając Boga imieniem „Ojciec”, język wiary wskazuje przede wszystkim na dwa aspekty: że Bóg jest pierwszym początkiem wszystkiego i transcendentnym autorytetem oraz że równocześnie jest dobrocią i miłującą troską obejmującą wszystkie swoje dzieci. Ta ojcowska tkliwość Boga może być wyrażona w obrazie macierzyństwa, który jeszcze bardziej uwydatnia immanencję Boga, czyli bliskość między Bogiem i stworzeniem. Język wiary czerpie więc z ludzkiego doświadczenia rodziców, którzy w pewien sposób są dla człowieka pierwszymi przedstawicielami Boga. Jednak doświadczenie to mówi także, że rodzice ziemscy są omylni i że mogą zdeformować oblicze ojcostwa i macierzyństwa. Należy więc przypomnieć, że Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą – jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą: nikt nie jest ojcem tak jak Bóg.

[2] Czy nie nawiązuje w tych swoich tytułach Matka Boża do „ostatniego (piątego) dogmatu”, o którego ogłoszenie prosiła Kościół w objawieniach w Amsterdamie?

KOMENTARZ ks. Adama Skwarczyńskiego

„Szczególny czas adwentu”… Słowo to, pisane z dużej litery, oznacza okres liturgiczny, tu jednak (pisane z małej) ma o wiele szersze znaczenie – wyraźnie „apokaliptyczne”. Niniejsze orędzie należy do cyklu przygotowujących nas do Paruzji, ta zaś ma się rozpocząć od wydarzenia o charakterze duchowym, obejmującego w jednej chwili wszystkich mieszkańców ziemi. W swoim orędziu z 14 września b.r. Matka Boża nazwała je „godziną Damaszku”, nawiązując do mistycznego przeżycia, które Szawła-prześladowcę Kościoła przeistoczyło w apostoła narodów. Warto wypisać sobie słowa, których używa nasza Nauczycielka, by przybliżyć nam charakter tego wydarzenia.

– objawienie Chwały Chrystusa (użyte dwukrotnie);

– otwarcie oczu i serc na działanie Bożej Miłości;

– czas próby;

– czas poznania i rachunek sumień;

– czas, w którym wyjdą na jaw zamiary serc;

– godzina bolesnego poznania i doświadczenia Prawdy;

– ujawnienie całej nienawiści, skierowanej przeciwko potomstwu Maryi.

Przygotowaniem do tego momentu ma być:

– otwarcie serc na działanie Ducha Świętego,

– docenienie każdego dnia, który dzieli nas od tego wydarzenia,

– zdobycie odwagi, wytrwałości i roztropności w walce z szatanem, który chce objąć władzę nad światem,

– nawrócenie i pojednanie z Bogiem,

– pomoc, okazana Maryi przez nas, Jej poświęconych, w walce z piekłem,

– wdzięczność Bogu za zbliżające się pokonanie szatana.

Niektórzy mogą mieć trudność ze zrozumieniem, jak może dojść do „ujawnienia całej nienawiści, skierowanej przeciwko potomstwu Maryi”, skoro wszystkich ludzi obejmie „lekcja” prawdy o nich samych? Możliwe, że wkrótce po tej „lekcji” rozwścieczone zło – ludzie uwikłani i zniewoleni przez szatana – zamiast się nawrócić, staną się prześladowcami nawracających się.

Czytelnik może stawiać sobie także pytanie: jak może być opisywana „godzina Damaszku” jednocześnie wspaniałym Objawieniem Chwały Chrystusa i bolesnym doświadczeniem Prawdy? Jak może tej samej chwili dotyczyć wezwanie do radości i zapowiedź bólu, który będzie przenikał przechodzących przegląd własnego życia?

Odpowiedź nie jest trudna, gdy oprzemy się na świadectwie widzących z Garabandal: pierwsza faza „Ostrzeżenia” będzie (dla wielu) radosnym spotkaniem z Chrystusem, przychodzącym w chwale w otoczeniu aniołów, a druga – bezpośrednio po tamtej następująca – bolesnym poznaniem siebie i swojego życia oczami Boga.

Matka Boża kończy swoje orędzie akcentem optymistycznym: zbliża się tryumf nad szatanem, a ponieważ jest on pewny (mimo ostatnich zwycięstw piekła), oddane Jej dzieci, głęboko wierzące, powinny już teraz się radować. Podobnie uczył nas Chrystus: zapowiadał straszne wydarzenia w świecie, związane z Jego powtórnym przyjściem, a zarazem wzywał swoich uczniów: „Stańcie prosto i podnieście głowy, bo zbliża się wasze wykupienie” (Łk 21,28).

Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________
http://adam-czlowiek.blogspot.com/

Anioł Pański z Ojcem Świętym

Anioł Pański z Ojcem Świętym Benedyktem XVI


Radio Maryja


Drodzy bracia i siostry!

W tę czwartą niedzielą Adwentu, przypadającą na krótko przed Bożym Narodzeniem, Ewangelia opowiada o odwiedzinach Maryi u swej krewnej Elżbiety. To wydarzenie nie jest prostym aktem uprzejmości, ale przedstawia z wielką prostotą spotkanie Starego i Nowego Testamentu. Dwie kobiety, obydwie brzemienne, w rzeczywistości uosabiają oczekiwanie i Oczekiwanego. Podeszła w wieku Elżbieta symbolizuje Izrael oczekujący Mesjasza, a młoda Maryja nosi w sobie spełnienie tego oczekiwania, dla dobra całej ludzkości.


W tych dwu kobietach spotykają się i rozpoznają przede wszystkim owoce ich łona, Jan i Chrystus. Tak to komentuje chrześcijański poeta Prudentius: „Dziecko w starczym łonie wita przez usta swej matki Pana – Syna Dziewicy” (Apoteoza, 590: PL 59, 970). Radość Jana w łonie Elżbiety jest znakiem wypełnienia się oczekiwania: Bóg jest blisko, aby nawiedzić swój lud. W Zwiastowaniu Anioł Gabriel mówił do Maryi o brzemienności Elżbiety (por. Łk 1,36), będącej dowodem mocy Bożej: niepłodność, mimo zaawansowanego wieku, została przekształcona w płodność. Elżbieta, przyjmując Maryję, rozpoznaje, że realizuje się Boża obietnica dla ludzkości, i wydając okrzyk, mówi: „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,42-43).

Określenie „Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami” nawiązuje do Starego Testamentu: do Jael (Sdz 5,24) i Judyty (13,1), dwu wojowniczych kobiet, które zabiegały o wyzwolenie Izraela. Teraz jest natomiast skierowane do Maryi, młodej, pełnej pokoju dziewczyny, która ma zrodzić Zbawiciela świata. Stąd także radosne poruszenia Jana (por. Łk 1,44) przywołują taniec króla Dawida, kiedy towarzyszył on wprowadzeniu Arki Przymierza do Jerozolimy (por. 1 Krn 15,29). Arka, która zawierała tablice Prawa, mannę i laskę Aarona (por. Hbr 9,4), była znakiem obecności Boga wśród swojego ludu. Mający urodzić się Jan podskakuje z radości przed Maryją, Arką Nowego Przymierza noszącą w swoim łonie Jezusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Scena Nawiedzenia wyraża również piękno gościnności; tam gdzie jest wzajemna akceptacja, słuchanie, uczynienie miejsca dla drugiego, tam jest Bóg i radość, która pochodzi od Niego. W czasie Bożego Narodzenia naśladujmy Maryję, odwiedzając tych, którzy przeżywają trudności, szczególnie chorych, więźniów, osoby starsze i dzieci.

Naśladujmy także Elżbietę, która przyjmuje gościa jak samego Boga. Bez pragnienia Go, nigdy nie poznamy Pana, nie oczekując na Niego, nie spotkamy się z Nim, nie szukając, nie znajdziemy Go. Z taką samą radością jak Maryja, która z pośpiechem udaje się do Elżbiety (por. Łk 1,39), idźmy i my na spotkanie Pana, który nadchodzi. Módlmy się, aby wszyscy ludzie szukali Pana, odkrywając, że sam Bóg jako pierwszy przychodzi do nas. Maryi, Arce Nowego i Wiecznego Przymierza, powierzamy nasze serca, aby uczyniła je godnymi przyjęcia odwiedzającego Boga w tajemnicy Jego Narodzenia.

Po polsku:

Drodzy Polacy, bracia i siostry! Już wkrótce duch Bożego Narodzenia przeniknie wasze domy, rodziny, wspólnoty. Połączy was wiara i radość z narodzin Zbawiciela. Każdemu z was, a szczególnie samotnym, chorym, tym, którym w życiu jest trudno, życzę pokoju, ciepła i miłości; wszystkim ducha nadziei, przebaczenia i pojednania. Niech światło płynące z betlejemskiego żłóbka opromienia w tym szczególnym roku – Roku Wiary – całą Polskę, wasze życie i serca. Niech Boże Dziecię wszystkim wam błogosławi.

Po francusku:

Drodzy pielgrzymi języka francuskiego, w trwającym Roku Wiary, na krótko przed Bożym Narodzeniem, przyjmijmy wezwanie do nawrócenia naszego serca, by uczcić Chrystusa w Dzieciątku z Betlejem. Wiara w Boga wymaga uznania w Tym, który ma się narodzić, Wszechmocnego, który przychodzi nas zbawić. Tajemnica Wcielenia znajduje się w centrum naszej wiary. Niech te święta Bożego Narodzenia tę wiarę umocnią! Wyjdźmy poza troski zewnętrznych przygotowań i powierzchowności, by podążać za Najświętszą Maryją Panną w jej ciszy i skupieniu! Wraz z Nią przygotujmy się na przyjęcie Zbawiciela. Z całego serca wam błogosławię!

Po niemiecku:

Serdecznie pozdrawiam wszystkich niemieckojęzycznych pielgrzymów i gości. „Pan jest blisko”, modlimy się w dniach przed Bożym Narodzeniem. Już wschodzi blask Świętej Nocy, który daje nam pewność, iż Bóg przychodzi na ten świat, staje się jednym z nas, aby przynieść nam pokój i zbawienie. Tak jak Maryja chciejmy z wiarą przyjąć Boże Słowo i Jego wolę, aby Pan mógł zamieszkać również w nas. Jako bracia i siostry Chrystusa, nieśmy Jego miłość naszym bliźnim, zwłaszcza chorym, ubogim i potrzebującym. Wszystkim życzę radosnych i błogosławionych świąt Bożego Narodzenia.

Po hiszpańsku:

Serdecznie pozdrawiam wiernych języka hiszpańskiego obecnych na tej maryjnej modlitwie. Ewangelia, jaką Kościół proponuje nam dzisiejszej niedzieli, przedstawia podwójną radość, którą niesie ze sobą przesłanie zbawienia: tych, którzy tak jak Najświętsza Dziewica przyjmują Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie i wyruszają w drogę, by ją głosić; i tych, którzy tak jak Jan w łonie Elżbiety poruszają się z radości, słysząc wieść o Zbawicielu. Zapraszam was wszystkich do przyjęcia Pana, który przychodzi i pragnie ukoić i napełnić serca niewysłowioną radością Ducha Świętego. Niech Bóg wam błogosławi!

Tłumaczenie: Radio Maryja


Nawrócenie-wdzięczność,ktora nie zna granic

Pokój ludziom dobrej woli

Chrystus poczęty z Ducha Świętego w Nazarecie, rodzi się z Maryi Panny w Betlejem i z ubogiego żłóbka błogosławi ludziom dobrej woli, czyli tym wszystkim, którzy gotowi są przyjąć dar miłości, prawdy i pokoju w osobie Bożego Dzieciątka. Zewnętrzne warunki nie są przeszkodą na drodze Boga do człowieka i człowieka do Boga. Bezwarunkowa miłość przekracza wszelkie granice.


W każdej sytuacji dobra wola prowadzi na spotkanie z Bożą łaską.

Przykład dają ubodzy pasterze i mądrzy królowie. Ubóstwo jako duchowa wolność oraz rozum jako mądre odróżnianie dobra od zła, pozwalają odnaleźć sposób spotkania się z Chrystusem i oddania Mu hołdu razem z Maryją, św. Józefem, Aniołami, a w ciągu wieków niezliczonymi wiernymi, wśród nich – naszymi rodakami. Betlejemska miłość nie jest kochana, a także jest znieważana przez Heroda i jego naśladowców. Herod szuka Dzieciątka, aby je zabić. Bluźnierczy akt nienawistnej profanacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej z Dzieciątkiem poprzedzony był satanistycznym znieważeniem Pisma Świętego i Krzyża. Herod widział w Jezusie Królu zagrożenie dla swojej żałosnej i okrutnej władzy.


Podobnie dzisiaj w Polsce „herodowa władza” prześladuje Kościół i naród, rodziny i ludzi sumienia, przypisując „mowę nienawiści” tym, którzy bronią prawdy i życia, pobłażając bluźniercom, popierając zabijanie dzieci poczętych przez In vitro i aborcję, łamiąc prawo naturalne, wprowadzając antydekalog w miejsce Dekalogu. Spełnia się apokaliptyczna polaryzacja ludzkich postaw: „Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci”. (Ap 22,11). Na zewnątrz Bożego Miasta „są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy kto kłamstwo kocha i nim żyje” (Ap 22.15). Żyją z kłamstwa funkcjonariusze mętnego nurtu. Zaś psy oznaczają popełniających nadużycia seksualne. Moralnie i duchowo na zewnątrz Kościoła i ojczyzny są ci w Polsce, poczynając od czołówki politycznej, którzy popierają zło i sprzeciwiają się dobru. O kim mówi prorok Izajasz: „Stronniczość ich świadczy przeciw nim, jak Sodoma ogłaszają swój grzech, nie ukrywają go, biada im, bo sami sobie gotują nieszczęście”. (Iz 3,9)? Do kogo w Polsce odnoszą się słowa: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!” (Iz, 4,20)?


Ubogie narodzenie Chrystusa jest znakiem sprzeciwu wobec bezbożnych i nieludzkich krętactw, dlatego wroga Bogu i ludziom polityka odrzuca symbole Bożego Narodzenia, woli palmę zamiast choinki, wprowadza zimowe święta komercji i konsumpcji.


Życzymy więc sobie nawzajem zrozumienia, co Boże Narodzenie dla nas znaczy i wiary w ubogie przyjście Chrystusa, aby dobra wola przyniosła nam taką przemianę, która pozwoli przyjąć Chrystusowy pokój.