piątek, 21 sierpnia 2020

Jak Matka Boża ukazała się bolszewickim oddziałom w 1920 roku

 

Bitwa Warszawska, która miała zatrzymać nieprzerwany marsz przeważających sił bolszewickiego agresora u wrót Warszawy, stała się momentem zwrotnym w dziejach Europy. Nie ulega bowiem wątpliwości, ze z upadkiem Warszawy nie tylko Polska, ale i cala środkowa Europa stanęłaby otworem dla sowieckiej inwazji - pisze ks. dr Jozef Maria Bartnik SJ.

Przez wieki Polska była tarcza Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym jednak momencie historii niebezpieczeństwo totalnego zniewolenia nie było tak groźne jak tym razem. Modlitwy zaś składane przez ręce Maryi, Patronki Stolicy i Królowej Polski, nigdy nie były tak gorące.

W obliczu nadciągającego nieszczęścia modlono się dosłownie wszędzie, nie tylko w kościołach, które nie mogły pomieścić wszystkich wiernych, choć otwarte były cała dobę. Od Starówki, siedziby Matki Bożej Łaskawej – Patronki Warszawy, aż do kościoła Świętego Krzyża tłum trwał na modlitwie, dzien i noc wzywajac pomocy swojej Patronki i Krolowej. Przed figura Najswietszej Panny znajdującej sie na otwartej przestrzeni Krakowskiego Przedmiescia czuwano i modlono się bez przerwy. Przypominano Łaskawej Patronce Stolicy, ze już raz złamała strzały Bożego gniewu i uratowała Warszawe przed czarną zarazą (epidemia cholery). Błagano, by zechciała uratować swój lud i swoje królestwo. Błagano, by zechciała zdusić czerwoną zaraze i zapobiegła rozniesieniu się krwawego bolszewickiego terroru, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale i w Europie.

Zdawano sobie sprawę z grozy sytuacji. Docierały do Warszawy przerażające wiadomości o tym, jak bolszewicy rozprawiali sie z inteligencją i osobami duchownymi na zajmowanych ziemiach (pisze o tym szerzej w mojej przygotowanej do druku książce „Matka Boża Łaskawa w Bitwie Warszawskiej”) i tym żarliwiej błagano o cud. Tylko cud, tylko interwencja Niebios mogła powstrzymać ten nieubłagany, trwający od miesiecy zwycięski pochód Armii Czerwonej przez nasz kraj – w drodze na Zachód.

W sierpniu 1920 roku stojąca u wrót stolicy Armia Czerwona miała wielokrotną liczebną przewagę nad naszymi siłami. Bolszewicy byli absolutnie pewni zwycięstwa – ustalili nawet date zajęcia stolicy i przejęcia władzy w Polsce na 15 sierpnia. W Wyszkowie czekał już tymczasowy rząd z Konem, Dzierżyńskim i Marchlewskim na czele. W Warszawie bolszewickich „wyzwolicieli” oczekiwała komunistyczna V kolumna, 40-tysieczna rzesza robotnikow, mająca godnie przywitać swoich „oswobodzicieli” i wraz z nimi roznieść w pył (czytaj: wymordować) warszawskich „burzujów i krwiopijców”.

Warszawa była praktycznie bezbronna. Wszyscy zdolni do walki mężczyźni na mocy dekretu o powszechnej mobilizacji już od miesięcy przebywali na froncie. Stolicy mieli bronić ochotnicy, gimnazjaliści, podrostki, dla których karabin często był przekraczającym ich siły ciężarem, i starzy weterani z powodu wieku pozostający poza czynną służbą.

Dopomoge wam

Wszystko to, co od momentu odzyskania niepodległości w 1917 roku przeżywała Polska, przewidziała Opatrzność Boża. Na 48 lat przed opisywanymi wydarzeniami sama Najświętsza Dziewica przygotowywała lud swojego kraju nie tylko na odzyskanie upragnionej niepodległości, ale także na to, co dzisiaj nazywamy wojną bolszewicko-polską (nb. nigdy oficjalnie niewypowiedziana).

W Wielki Piątek 1872 r. Matka Najświętsza przekazuje mistyczce Wandzie Nepomucenie Malczewskiej (obecnie kandydatce na ołtarze) następujące słowa:

Skoro Polska otrzyma niepodleglosc, to niezadlugo powstana dawni
gnebiciele, aby ja zdusic. Ale moja mloda armia, w imie moje walczaca,
pokona ich, odpedzi daleko i zmusi do zawarcia pokoju. Ja jej dopomoge”.
Rok pozniej, w Swieto Wniebowziecia, Matka Boza mowi:
„Uroczystosc dzisiejsza niezadlugo stanie sie SWIETEM NARODOWYM was,
Polakow, bo w tym dniu odniesiecie świetne zwycięstwo nad wrogiem dążacym do
waszej zagłady.
To święto powinniście obchodzić ze szczególną okazałością” (ksiądz prałat G.
Augustynik, Miłosc Boga i Ojczyzny w życiu i czynach świątobliwej Wandy
Malczewskiej, wyd. VII, Arka, Wrocław 1998).

Wielki znak na niebie

Nie tylko Warszawa, ale cala Polska modli sie o ratunek. Na Jasnej Górze Episkopat Polski wraz z tysiącami wiernych śle błagania do Królowej Polski. Nie ma świątyni, w której by nie odprawiano wielogodzinnych nabożeństw blagalnych, a wszystko w atmosferze ZAWIERZENIA losów bolszewicko-polskiej wojny naszej Pani i Królowej.

Modlitwa tysięcy zjednoczonych serc wyprasza cud – PRAWDZIWY CUD – ukazanie sie Najświętszej Dziewicy.

Matka Boża ukazuje sie w postaci Matki Łaskawej – Patronki Warszawy. Jest przecież z woli magistratu i ludu miasta tego Patronką – Tarczą i Obroną, od 1652 roku. Matka Łaskawa pojawia sie na niebie przed świtem, monumentalna postać, wypełniająca swoją Osobą całe ciemne jeszcze niebo.Ukazuje sie odziana w szeroki, rozwiany płaszcz, którym osłania stolice. Zjawia sie w otoczeniu husarii, polskiego zwycięskiego wojska, które pod Wiedniem z hasłem „W imie Maryi” rozegnało poganskie watahy. Matka Boża trzyma w swych dłoniach jakby tarcze, którymi osłania miasto Jej pieczy powierzone.

Panika bolszewików

Postać Matki Bożej była widziana przez dziesiątki, lepiej powiedzieć: setki bolszewików atakujących polskie oddziały w bitwie o dostęp do stolicy. To pojawienie sie na niebie wywołało wśród sołdatów strach, przerażenie i panike, której nie sposób opisać.

Naoczni świadkowie wydarzenia, zahartowani w boju, niebojący się ani Boga, ani ludzi, programowi ateiści, na widok postaci Maryi, groźnej „jak zbrojne zastępy”, rzucali broń, porzucali działa, tabor, aby w nieopisanym popłochu, na oślep, pieszo i konno, salwować się ucieczką. Przerażenie, jakie wywołało ujrzane zjawisko, i paniczny strach były tak silne, ze nikt nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki – karze śmierci dla dezerterów. Uciekinierzy poczuli sie bezpieczni dopiero w okolicach Wyszkowa i stąd – od ich słuchaczy – pochodzą pierwsze relacje o tym wstrząsajacym wydarzeniu.

Można ubolewać, ze fakt cudownej interwencji, łaskawej pomocy Matki Niebieskiej, fakt oczywisty, znany i przyjmowany przez ludzi, a relacjonowany przez dorosłych, żołnierzy, konsekwentnie przemilczano zarówno w przedwojennej Polsce, jak i później, w czasach rządów komunistycznych.

Niestety, również i teraz fakt ten jest pomijany milczeniem, choć z zupełnie innych przyczyn. W sanacyjnej Polsce oficjalnie podawana przyczyna Cudu nad Wisłą, czyli nagłego odwrotu zwycięskiej (do tej pory) Armii Czerwonej spod bram Warszawy, był tylko geniusz Marszałka Piłsudskiego.

Z kolei za rządów ateistycznych w komunistycznej Polsce nie do pomyślenia było nawet wspominanie o prawdziwym scenariuszu wydarzeń. Ukazanie sie Matki Bożej widziane i relacjonowane przez naocznych świadków, sowieckich żołnierzy, było przez historyków reżimu zaszufladkowane jako przypadkowa gra świateł na niebie, pobożna maryjna legenda, wymysł grupki pobożnych pań, a najczęściej w oficjalnych przemówieniach komunistycznych władz – pomijane całkowitym milczeniem.

W ukryciu patronuje stolicy

Po wielkim modlitewnym zrywie sierpnia 1920 r., na skutek wspomnianych uwarunkowan politycznych (odsyłam do mojej ksiazki „Matka Łaskawa w Bitwie Warszawskiej”) Patronka Stolicy zostala zapomniana.

Ufundowane przez polskie kobiety wotum dziękczynne przeznaczone dla Matki Bożej za uratowanie stolicy i Polski od okupacji bolszewickiej – złote berło i jabłko, zostało przekazane na Jasną Górę. Patronka Warszawy – Matka Łaskawa nie doczekała się od magistratu miasta i swojego ludu oficjalnego dowodu wdzięczności, dowodu pamięci. Propaganda władzy sanacyjnej udowadniała, że żadnego cudu, objawienia się Matki Bożej w Ossowie nie było, bo być nie mogło. Zwyciężył bolszewików swoim geniuszem militarnym Józef Piłsudski! Sam zaś Marszałek w słowach skierowanych do ks. kard. A. Kakowskiego powiedział: „Eminencjo, ja sam nie wiem, jak myśmy te wojne wygrali” (sic!).

Mijają lata – zapomniana Matka Łaskawa na Świętojańskiej w ukryciu patronuje stolicy. O tym patronacie wiedzą tylko czciciele staromiejskiej Madonny. Władysław z Gielniowa, drugi patron stolicy, staje sie powoli w świadomości warszawiaków głównym patronem miasta, co zreszta trwa po dziś dzień.

Wybucha druga wojna światowa. Mimo ze miasto ma swoją Patronke i wierną Opiekunke, jednak w ferworze walk, konspiracji, koszmarze okupacji lud Warszawy nie pamięta o tym, nie szuka u swej Patronki pomocy. Nikt oficjalnie nie powierza Matce Bożej Łaskawej wojennych losów stolicy. Okupowana Warszawa wierzy w swój spryt, waleczność, ufność pokłada w filipinkach, butelkach z benzyną, niezawodnym orężu. TARCZA i OBRONA ludu warszawskiego, sprawdzona w ciężkich chwilach stolicy, Matka Najłaskawsza, wierna Przyjaciółka warszawian nie jest wzywana. Indywidualna modlitwa grupki wiernych na Świętojańskiej to wszystko. O ile w 1920 roku całe miasto chroniło się pod płaszcz łaskawej opieki swej Patronki, o tyle w 1939 i 1944 roku o Matce Bożej nie pamiętano czy też nie chciano pamietać, nie wzywano jej skutecznej opieki nad miastem. Nie zawierzono Tarczy i Obronie ludu warszawskiego losów stolicy i jej mieszkańców, co gorsza – nie pamiętano o zawierzeniu Powstania Warszawskiego.

Maria Okonska w swoich wspomnieniach pisze o powszechnej w czasie trwania powstania modlitwie maryjnej. Matce Bozej powierzano sie indywidualnie, ufano, ale zabraklo najważniejszego OFICJALNEGO zawierzenia przez dowództwo Armii Krajowej losów powstania Matce Bożej Łaskawej, od 292 lat patronującej stolicy.

Uważam, że nadszedł czas, aby zwrócić uwagę opinii publicznej na ten fakt i jego tragiczne skutki. Zaniedbanie to jest tym dziwniejsze, ze Polska od wieków jest Maryjna, a dowody opieki Matki Bożej nad naszym Narodem i Ojczyzną, poczynając od obrony Częstochowy, a na Cudzie 1920 roku kończąc, są tak oczywiste i niosące ufność w Jej niezawodną nieustającą pomoc.

Konsekwencja braku zawierzenia losów stolicy tej od wieków niezawodnej Tarczy i Obronie – Matce Łaskawej, była totalna klęska Powstania Warszawskiego, wykrwawienie Narodu, śmierć najwartościowszych synów tego miasta i w konsekwencji całkowite zburzenie i spalenie stolicy Polski.

Cóż, również i teraz historia sie powtarza. Władze Warszawy usilują sobie radzić bez pomocy i wsparcia jej Patronki. W każdym urzędzie miejskim króluje komputer wraz z wizerunkiem syrenki – herbem stolicy.

Patronka miasta nie została zaproszona do współrządów. Na marginesie warto wspomnieć, ze Warszawa, dzieląca się dawniej na dwa miasta – Stare i Nowe, ma też dwa herby – Nowe Miasto (wokół kościoła Sióstr Sakramentek) ma w herbie Najświętszą Dziewice, Stare Miasto zaś (od Barbakanu do placu Zamkowego) – mitologiczną syrene.

Jest mi bardzo przykro, ze Patronka Stolicy – Matka Łaskawa, znana praktycznie od 1920 roku, nie jest kochana i publicznie czczona. Ubolewam, że prezydenci miasta z magistratem nie zawierzaja swej pracy Jej opiece. Ze rektorzy wyzszych uczelni, przedstawiciele policji, służb miejskich nie ślubują Jej służyć – nawet w kontekście tylko indywidualnego zawierzenia.

Od blisko dwóch lat w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na Starówce (ul. Swietojanska 10) w kazda pierwsza sobotę miesiąca podczas sprawowanej przeze mnie o godz. 8.30 Mszy Swietej dokonywany jest publicznie akt zawierzenia Matce Bożej. Przybywają na te Msze Świętą właściciele małych firm i dużych zakładów pracy. To tutaj Warszawskie Zakłady Kaletnicze „Noma” zawierzyly swoją działalność i wszystkich pracowników, fundując wotum – klęcznik do Komunii Świętej dla wiernych sanktuarium. Ciągle przybywa nowych czcicieli Matki Łaskawej, bo jedni od drugich dowiadują się o błogosławionych skutkach tego pierwszosobotniego zawierzenia. Kończąc, wyrazam nadzieje, ze może pewnego dnia władze miasta – nawet incognito – przybędą na Świętojańską, nie tylko, aby sie Matce Łaskawej pokłonić, ale też aby zaprosić Ją do współpracy.


ks. dr Jozef Maria Bartnik SJ

Benedykt XVI: Bez Maryi nie ma Kościoła

 

Drodzy bracia i siostry!

W dzisiejszej katechezie chciałbym zacząć omawianie modlitwy w Dziejach Apostolskich i w Listach św. Pawła. Św. Łukasz przekazał nam, jak wiemy, jedną z czterech Ewangelii, poświęconą ziemskiemu życiu Jezusa, ale pozostawił nam też dzieło, które nazywane jest pierwszą księgą historii Kościoła, czyli Dzieje Apostolskie. W obu tych księgach jednym z elementów często się powtarzających jest właśnie modlitwa — od modlitwy Jezusa po modlitwę Maryi, uczniów, niewiast i wspólnoty chrześcijańskiej. Początkowy rytm życia Kościoła wyznaczany jest przede wszystkim przez działanie Ducha Świętego, który przemienia apostołów w świadków Zmartwychwstałego, aż do przelania krwi, oraz przez szybkie rozprzestrzenianie się Słowa Bożego na Wschód i na Zachód. Zanim jednak rozpowszechni się głoszenie Ewangelii, Łukasz opowiada epizod wniebowstąpienia Zmartwychwstałego (por. Dz 1, 6-9). Pan przekazuje uczniom program życia poświęconego ewangelizacji, mówiąc: «Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi» (Dz 1, 8). W Jerozolimie apostołowie, których po zdradzie Judasza Iskarioty pozostało jedenastu, zgromadzili się w domu, aby się modlić, i właśnie na modlitwie oczekiwali na obiecany przez zmartwychwstałego Chrystusa dar — Ducha Świętego.

W tym kontekście oczekiwania, między wniebowstąpieniem i zesłaniem Ducha Świętego, św. Łukasz po raz ostatni wspomina o Maryi, Matce Jezusa, i Jego rodzinie (w. 14). Maryi poświęcił początek swojej Ewangelii, od zwiastowania anielskiego do narodzin i dzieciństwa Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Z Maryją rozpoczyna się ziemskie życie Jezusa i z Maryją pierwsze kroki stawia Kościół; w obu tych momentach panuje klimat słuchania Boga, skupienia. Dziś chciałbym zatem omówić tę modlitewną obecność Dziewicy w grupie uczniów, którzy będą stanowili rodzący się pierwotny Kościół. Maryja w nierzucający się w oczy sposób śledziła całą drogę, jaką Syn pokonał w swoim życiu publicznym, i doszła za Nim aż pod krzyż, a teraz cichą modlitwą towarzyszy w drodze Kościołowi. Podczas zwiastowania Maryja przyjmuje w domu w Nazarecie anioła posłanego przez Boga, uważnie słucha jego słów, bierze je sobie do serca i akceptuje Boży plan z pełną gotowością: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego» (por. Łk 1, 38). Właśnie dzięki wewnętrznemu nastawieniu na słuchanie Maryja potrafi odczytać swoją historię, z pokorą rozpoznając działanie Pana. Odwiedzając swą krewną Elżbietę, w modlitwie uwielbienia i radości wysławia Bożą łaskę, która napełniła Jej serce i życie i uczyniła z Niej Matkę Pana (por. Łk 1, 46--55). Uwielbienie, dziękczynienie, radość: w kantyku Magnificat Maryja mówi nie tylko o tym, co Bóg uczynił w Niej, ale i o tym, czego dokonał i wciąż dokonuje w historii. Św. Ambroży w słynnym komentarzu do Magnificat wzywa do tego, by modlić się w tym samym duchu, pisząc: «Niech w każdym będzie dusza Maryi, by wielbić Pana; niech w każdym będzie duch Maryi, by się radować w Bogu» (Expositio Evangelii secundum Lucam [ Wy k ład Ewangelii według św. Łukasza] 2, 26: PL 15, 1561).

Również w Wieczerniku w Jerozolimie, w «sali na górze, gdzie przebywali» uczniowie Jezusa (por. Dz 1, 13), w klimacie słuchania i modlitwy, Ona jest z nimi, zanim otworzą się drzwi i zaczną oni głosić Chrystusa Pana wszystkim narodom, ucząc je zachowywać wszystko, co On im przykazał (por. Mt 28, 19-20). Etapy drogi Maryi, z domu w Nazarecie do domu w Jerozolimie, przez krzyż, z którego Syn powierza Jej apostoła Jana, cechuje umiejętność utrzymywania klimatu skupienia, by rozważać każde wydarzenie w ciszy własnego serca, przed Bogiem (por. Łk 2, 19-51), i w medytacji przed Bogiem zrozumieć również Jego wolę oraz rozwinąć zdolność wewnętrznego jej zaakceptowania. Zaznaczenie obecności Matki Boga wśród Jedenastu, po wniebowstąpieniu, nie jest zatem zwykłą wzmianką historyczną o czymś z przeszłości, lecz ma ogromne znaczenie, bo dzieli Ona z nimi rzecz najcenniejszą: pamięć o Jezusie w modlitwie; dzieli tę misję Jezusową, którą jest zachowywanie pamięci o Jezusie, a tym samym zachowywanie Jego obecności.

Po raz ostatni Maryja pojawia się w dwóch dziełach św. Łukasza w sobotę: w dniu odpoczynku Boga po stworzeniu świata, w dniu ciszy po śmierci Jezusa i oczekiwania na Jego zmartwychwstanie. Z tego epizodu wywodzi się tradycja wspominania Matki Bożej w sobotę. Między wniebowstąpieniem Zmartwychwstałego i pierwszą Pięćdziesiątnicą chrześcijańską apostołowie i Kościół gromadzą się z Maryją, by z Nią czekać na dar Ducha Świętego, bez którego nie można zostać świadkiem. Ona, która już Go otrzymała, by zrodzić Wcielone Słowo, dzieli z całym Kościołem oczekiwanie na ten dar, aby w sercu każdego wierzącego «ukształtował się Chrystus» (por. Ga 4, 19). Jeśli nie ma Kościoła bez zesłania Ducha Świętego, to i nie ma zesłania Ducha Świętego bez Matki Jezusa, ponieważ Ona w wyjątkowy sposób żyła tym, czego Kościół doświadcza codziennie za sprawą Ducha Świętego. Św. Chromacjusz z Akwilei w taki sposób komentuje wzmiankę z Dziejów Apostolskich: «Zgromadził się zatem Kościół w sali na górze razem z Maryją, Matką Jezusa, i razem z Jego braćmi. Nie można zatem mówić o Kościele, jeśli nie ma Maryi, Matki Pana... Kościół Chrystusowy jest tam, gdzie głosi się wcielenie Chrystusa w łonie Dziewicy, a tam, gdzie głoszą apostołowie, którzy są braćmi Pana, tam się słucha Ewangelii» (Sermo 30, 1: SC 164, 135).

Sobór Watykański II w szczególny sposób podkreślił tę więź, której widocznym przejawem jest to, że Maryja modli się z apostołami w tym samym miejscu, w oczekiwaniu na Ducha Świętego. Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium stwierdza : «Kiedy zaś spodobało się Bogu uroczyście objawić tajemnice ludzkiego zbawienia, nie wcześniej niż ześle obiecanego przez Chrystusa Ducha, widzimy Apostołów przed dniem Pięćdziesiątnicy 'trwających jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego' (Dz 1, 14), a także Maryję błagającą modlitwami o dar Ducha, który okrył Ją już cieniem podczas zwiastowania» (n. 59). Uprzywilejowanym miejscem Maryi jest Kościół, gdzie uznana jest za «najznakomitszego i całkiem szczególnego członka... typiczne wyobrażenie i najdoskonalszy wzór w wierze i miłości» (tamże, 53).

Oddawanie czci Matce Bożej w Kościele znaczy również, że uczymy się od Niej, jak być wspólnotą, która się modli: jest to jeden z istotnych aspektów pierwszego opisu wspólnoty chrześcijańskiej, zawartego w Dziejach Apostolskich (por. 2, 42). Często modlitwa podyktowana jest przez trudne sytuacje, przez problemy osobiste, które powodują, że zwracamy się do Pana w poszukiwaniu światła, pociechy i pomocy. Maryja zachęca, by poszerzać zakres modlitwy, by zwracać się do Boga nie tylko w potrzebie i nie tylko we własnych intencjach, lecz w sposób jednomyślny, wytrwały, wierny, «jednym duchem i jednym sercem» (por. Dz 4, 32).

Drodzy przyjaciele, w życiu ludzkim jest wiele różnych faz przejściowych, często trudnych i wymagających wysiłku, kiedy potrzebne są zobowiązujące wybory, wyrzeczenia i ofiary. Matka Jezusa z woli Pana była obecna w decydujących momentach historii zbawienia i zawsze potrafiła odpowiedzieć z pełną gotowością, dzięki głębokiej więzi z Bogiem, która dojrzewała w wytrwałej i żarliwej modlitwie. W okresie między piątkiem męki i niedzielą zmartwychwstania został Jej powierzony umiłowany uczeń, a wraz z nim cała wspólnota uczniów (por. J 19, 26). Między wniebowstąpieniem i zesłaniem Ducha Świętego była Ona z modlącym się Kościołem i w nim (por. Dz 1, 14). Matka Boga i Matka Kościoła, Maryja trwa w macierzyństwie do końca dziejów. Zawierzajmy Jej każdą fazę przejściową naszego życia indywidualnego i kościelnego, a przede wszystkim nasze ostatnie przejście. Maryja uczy nas, że modlitwa jest potrzebna, i ukazuje, że tylko dzięki stałej więzi, głębokiej, pełnej miłości do Jej Syna możemy wyjść z «naszego domu», z nas samych, z odwagą, by dotrzeć na krańce świata i głosić wszędzie Pana Jezusa, Zbawiciela świata. Dziękuję.

Benedykt XVI, audiencja generalna, 14 III 2012

Maryja – Morze Łask

Maryja – Morze Łask

Maryja – Morze Łask

Najdroższy! Rozważ najpierw, że Maryja nazwana jest „morzem” ze względu na obfitość i bogactwo posiadanej łaski. Dlatego napisano w Księdze Eklezjastesa: „Wszystkie rzeki wpływają do morza” (Koh 1,7). Tymi rzekami są charyzmaty Ducha Świętego. Stąd czytamy u Jana: „Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7, 38-39).

Jak wszystkie rzeki wpływają do morza, tak wszystkie charyzmaty świętych schodzą się w Maryi. Wpływają bowiem do Niej strumienie łask: aniołów, patriarchów, proroków, apostołów, męczenników, wyznawców i dziewic.


Wszystkie rzeki wpływają do morza, wszystkie łaski skupiają się w Maryi. Stąd może Ona zupełnie dobrze odnieść do siebie słowa Eklezjastyka: „We mnie wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty” (Syr 24,18). Cóż więc w tym dziwnego, że wszystkie łaski skupiają się w Maryi, przez którą tak wielka łaska spływa na wszystkich? Powiedział bowiem św. Augustyn: „Jesteś, o Maryjo, pełna łaski, którą znalazłaś u Boga i zasłużyłaś sobie na to, że możesz ją rozlewać po całym świecie”.


Najdroższy! Rozważaj następnie, że Maryja podczas męki swego Syna była przepełniona goryczą, skoro Jej duszę przebił miecz boleści (Łk 2,35). Mogła więc słusznie włożyć w swe usta słowa Rut: „Nie nazywajcie mnie Noemi, to jest piękna, ale nazywajcie mnie Mara, to jest gorzka, gdyż Wszechmogący napełnił mnie goryczą” (Rt 1, 20). Goryczą była napełniona Noemi z powodu śmierci dwóch swoich synów (Rt 1, 5). Piękna i napełniona goryczą Noemi to obraz Maryi, która jest piękna przez uświęcające działanie Ducha Świętego, napełniona zaś goryczą z powodu Męki Swego Syna. […]


Maryja następnie jest „morzem goryczy” dla szatana i jego aniołów dlatego, że ich topi, podobnie jak Morze Czerwone stało się gorzkie dla Egipcjan, którzy w nim zostali zatopieni, o czym mówi Księga Wyjścia: „Pan przywiódł na nich z powrotem fale morskie” (Wj 15,19). O jak gorzkie i straszne było to morze dla Egipcjan! O, jak gorzka i pełna grozy jest Maryja dla szatanów! Stąd mówi św. Bernard: „Wrogowie widzialni nie boją się tak żadnego, nawet ogromnego zastępu wojska, jak moce piekielne imienia Maryi, Jej wstawiennictwa i przykładu. Znikają i rozpływają się niczym wosk przy ogniu, gdy spotykają się z częstym wspominaniem tego imienia Maryi, z pobożnym Jej wzywaniem i gorliwym naśladowaniem”.


Z kolei należy rozważyć to, że imię Maryja tłumaczy się jako „gwiazda morska”. Nazwa ta ze wszech miar Jej przysługuje, gdyż Ona faktycznie pełni funkcje tej gwiazdy. Czyta się bowiem niekiedy, i jest to prawdą, że żeglarze mają taki zwyczaj, gdy chcąc dopłynąć do jakiegoś kraju i aby uniknąć zbłądzenia, wybierają sobie jedną gwiazdę, która jest dla nich znakiem, a zarazem światłem kierującym ku miejscu, do którego mają dopłynąć. Takie jest też z pewnością zadanie naszej Gwiazdy Morskiej Maryi, która płynących po morzu tego świata w łodziach niewinności lub pokuty, kieruje do brzegów niebieskiej ojczyzny. Dlatego słusznie zauważa Innocenty: „Przy czyjej to pomocy mogą dobić do brzegów ojczyzny okręty narażone na tyle niebezpieczeństw? Z pewnością dzięki dwom rzeczom: drzewu i gwieździe, czyli przez wiarę w Krzyż i moc Światłości, którą zrodziła nam Gwiazda Morska Maryja”.

 

Konrad z Saksonii, Zwierciadło czyli pozdrowienie Błogosławionej Maryi Dziewicy, w: Teksty o Matce Bożej. Franciszkanie średniowieczni, Niepokalanów 1992, s. 57-58.

 

Święty Maksymilian Maria Kolbe - Najwierniejszy Rycerz Niepokalanej!

 

Święty Maksymilian Maria Kolbe - Najwierniejszy Rycerz Niepokalanej!

Święty Maksymilian Maria Kolbe - Najwierniejszy Rycerz Niepokalanej!
Fotograf: Lukasz Dejnarowicz/Archiwum: Forum

Miał rację Jan Dobraczyński, gdy pisał w Skąpcu Bożym. Rzecz o Ojcu Maksymilianie Maria Kolbe, że wielkość życia założyciela Niepokalanowa nie kaźnią głodowego bunkra, ale ideą królowania Maryi trzeba mierzyć. Rzeczywiście, jego dobrowolna ofiara dokonana w Auschwitz, to owoc wieloletniej, tytanicznej wręcz pracy nie tylko na rzecz swego zbawienia, ale przede wszystkim na rzecz zdobycia całego świata, wszystkich dusz dla Tej, której poświęcił całe swoje życie – dla Niepokalanej.

 

Ona niech króluje!

Papież Paweł VI w homilii podczas Mszy św. beatyfikacyjnej o. Maksymiliana, opisywał charakterystyczną duchowość nowego błogosławionego: Cechą charakterystyczną, rzec można oryginalną, mariologii ojca Kolbe, jest wyjątkowe znaczenie, jakie przypisuje Jej zadaniu wśród obecnych potrzeb Kościoła; jest jego wiara w spełnienie wizji proroczej Bożego triumfu w wiekuistej chwale i wywyższeniu maluczkich, a także wiara w Jej wstawiennictwo, w skuteczność Jej przykładu i w obecność Jej macierzyńskiej miłości. (...) Dziś z nieba ojciec Kolbe pomaga nam rozważać je i zgłębiać. Ten Maryjny rys nowego Błogosławionego włącza go do grona wielkich świętych, obdarzonych duchem proroczym, którzy pojęli, uczcili i wysławiali tajemnicę Maryi.

 

Istotnie, Maksymilian Kolbe zajmuje znakomite miejsce wśród takich gigantów kultu maryjnego, jak św. Bernard z Clairvaux, św. Dominik, św. Bonawentura, św. Bernardyn ze Sieny, św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, św. Alfons de Liguori, bł. Alan de Rupe czy bł. Stanisław Papczyński.

 

W służbie idei królowania Maryi był bezkompromisowy. Tej ogromnej miłości „gwałtownika maryjnego” często świat nie rozumiał, ale – o dziwo! – nie rozumiało jej też pokaźne grono ludzi Kościoła, ba, nawet braci zakonnych. A jednak absolutnie przekonany o słuszności swej drogi, mający ciągle w pamięci pytanie Maryi: „Czy chcesz przyjąć dwie korony?”, o. Maksymilian nie zrażał się. Będąc pewny wstawiennictwa tak możnej Orędowniczki, angażował wszystkie swe siły, by Ona Królowała.

 

Ojciec Kolbe nie zadowalał się półśrodkami. Był maksymalistą, nie na darmo przyjął w zakonie imię Maksymilian: – Chcę żeby cały świat się nawrócił! Wiedział, że zwycięstwo Królestwa Niepokalanego Serca Maryi jest najprostszą i najkrótszą drogą do triumfu Królestwa Bożego. A przecież o nadejście tego Królestwa prosimy co dzień słowami modlitwy „Ojcze nasz”.

 

Militia Immaculatae

Gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordano-brunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciw Ojcu Świętemu – powstała myśl założenia stowarzyszenia do walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera. Tak św. Maksymilian opisywał okoliczności powstania Militia Immaculatae – MI (Rycerstwa Niepokalanej).

 

Rycerstwo było dzieckiem Świętego i wspaniałym darem dla Niepokalanej: Istotą i warunkiem Rycerstwa Niepokalanej jest całkowite oddanie się Niepokalanej, żeby dusza stała się pod każdym względem Jej narzędziem. Wszystkie tytuły, jak niewolnik, sługa – oznaczają jedno i to samo; idzie bowiem o to, żeby być coraz bardziej bezgranicznie Jej, aby Ona w duszy promieniowała bez żadnych zastrzeżeń.

 

Młody zakonnik, zakładając w 1917 roku Rycerstwo, miał jasno określony CEL: Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a zwłaszcza masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.

 

Są jednak pewne WARUNKI, bez których nie można przystąpić do tego działania. Przede wszystkim – trzeba oddać się całkowicie Niepokalanej, jako narzędzie w Jej rękach: Musimy naprawdę sami oddać się Niepokalanej, byśmy byli jak pióro w ręku pisarza, jak pędzel w ręku malarza, jak dłuto w ręku rzeźbiarza. Samo pióro, sam pędzel bez mistrza nic nie zrobią. Pan Jezus powiedział wyraźnie, że bez Niego nic uczynić nie możemy (por. J 15, 15). Bez łaski nadnaturalnej, która spływa przez Niepokalaną, nic uczynić nie potrafimy. A na czym polega doskonałość narzędzia w ręku mistrza? Na tym, aby dało się prowadzić temu artyście. Jeżeli Niepokalanej naprawdę się oddamy, wtedy Ona będzie dużo czyniła. Tu też posłuszeństwo jest największą doskonałością.

 

Pozostałe warunki uczestnictwa w Rycerstwie Niepokalanej to wpisanie się do księgi Militia Immaculatae oraz pobożne noszenie Cudownego Medalika.

 

A jakimi środkami mają się posługiwać rycerze? Maksymilian dał szerokie przyzwolenie: Wszelkie środki, byle godziwe – na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co zostawia się gorliwości i roztropności każdego. W innym miejscu jeszcze dodawał: Niech te najnowsze wynalazki i urządzenia służą najpierw Jej, dla Jej chwały. (...)

 

Do ważniejszych środków należą: Cudowny Medalik i modlitwa, której Ona sama nas nauczyła, objawiając ten medalik: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”, a my dodajemy jeszcze: „i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”. W ten sposób, kto się tak modli, modli się za wszystkich, „a zwłaszcza za masonów”. Oni są sprężyną najrozmaitszego wrogiego ruchu, nawet herezji. Oni zawsze są tą głową. Dlatego, gdy Niepokalana tę głowę zetrze, wszystko będzie dokonane. (...)

 

Wszystkich pod sztandar Niepokalanej zdobyć, a przez Nią dla Najświętszego Serca Jezusowego.

 

Maksymilian był ponadto wielkim propagatorem Różańca Świętego. Przed każdym przedsięwzięciem odmawiał modlitwę różańcową. Zalecał go swoim duchowym braciom, członkom MI. – Różaniec jest modlitwą najmilszą Matce Bożej – mówił.

 

Wola Niepokalanej ściśle zespolona z wolą Bożą

Podczas akademii pożegnalnej w Niepokalanowie (28 sierpnia 1933) z racji powrotu na misje do Japonii, ojciec Maksymilian podjął temat „woli Niepokalanej”. Dziś wielu teologów, określających siebie mianem „chrystocentrystów”, zżyma się, słysząc ten termin. Z tym problemem stykał się też o. Kolbe. Jednak cierpliwie tłumaczył: Doskonałość polega na pełnieniu woli Niepokalanej. Lecz jak możemy poznać tę wolę? Przede wszystkim nie możemy dopuścić do tego, by w praktycznym naszym życiu wytworzył się pogląd, że pomiędzy nami a Niepokalaną istnieje dzieląca nas przestrzeń. Innymi słowy nie możemy dopuścić do tego, by cokolwiek nas oddalało od Maryi. Jeśli tak się stanie – oddalimy się od doskonałości.

 

Ale... posłuchajmy, co chce nam powiedzieć najwierniejszy rycerz Niepokalanej: Jak to poznać, że Matka Najświętsza czegoś od nas żąda? Gdyby nam było objawione, albo nam anioł powiedział, to bylibyśmy pewni, że rzeczywiście życzy sobie tego Niepokalana. Ale gdy nie mamy objawień – skąd mamy wiedzieć, w czym objawia się wola Boża, czyli wola Niepokalanej? I tu pada odpowiedź, która w życiu chrześcijanina, a szczególnie w życiu zakonnika ma ogromne znaczenie: W świętym posłuszeństwie. Pan Jezus, chociaż Mądrość nieskończona – nie obrał sobie innej drogi, jak posłuszeństwo. On, jako Bóg, daleko lepiej od Matki Najświętszej wiedział, jak tę lub inną pracę się wykonuje, a jednak był Jej posłuszny (przez całe 30 lat na ziemi wiódł życie ukryte i był posłuszny Matce Najświętszej i św. Józefowi, a po śmierci św. Józefa – był posłuszny Swej Matce), bo w tym widział wolę Ojca.

 

Nie dlatego mamy słuchać przełożonego, że jest uczony, doświadczony, roztropny, uprzejmy itd., ale iż w tym posłuszeństwie jest wola Boża, wola Matki Najświętszej.

 

Ktoś może powiedzieć: wola Boża, wola Niepokalanej, jak to rozumieć?

 

Nigdy nie obawiajcie się mówić „wola Niepokalanej”. Jeżeli mówimy wola Niepokalanej, to oprócz tego, że uznajemy wolę Bożą, czcimy jeszcze przez to Matkę Najświętszą, uznając, że Jej wola jest tak zlana z wolą Bożą, iż stanowi jedno ścisłe zespolenie, a oprócz tego bardziej wielbimy Pana Boga, przyznając Mu tę doskonałość, iż stworzył tak wielką, tak potężną, tak doskonałą i tak świętą istotę, jaką jest Matka Najświętsza. Więc posłuszeństwo jest niczym innym, jak wolą Matki Najświętszej.

 

Zatem do Maryi, która powiedziała Bogu: „Niech mi się stanie według Słowa Twego” mamy się uciekać i prosić, by Ona – wzór posłuszeństwa – wyjednała nam tę łaskę.

 

Wszechpośredniczka łask wszelkich

Ojciec Maksymilian często przypominał prawdę, że Maryja jest wszechpośredniczką wszelkich łask. Jak Bóg w Chrystusie przyszedł na świat przez Nią, tak wszelkie Jego łaski zlewane są na wiernych przez ręce Maryi. I my zdążamy do Boga przez wierność i oddanie Niepokalanej. To najkrótsza i najpewniejsza droga: Niepokalana żyje w nas. Nie jest (...) obojętna na sprawy naszego życia, lecz działa ciągle w naszej duszy przez natchnienia. Jest Ona przecież Matką łaski Bożej, Pośredniczką łask wszelkich. (...) Przypominajmy sobie często, że zależymy od Niepokalanej. Pozwólmy się Jej prowadzić, a przekonamy się, że Niepokalana jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do świętości.

 

Na koniec roku 1938 w przemówieniu do braci zakonnych mówił: My wierzymy (...), że Ona po Bogu jest najdoskonalsza (...) najlepsza, najpotężniejsza. Dlaczego Wam to mówię? Bo gdyby diabeł chciał na Was uderzyć, abyście mu nie wierzyli. Chociażby tu przyszli nawet mądrzy teologowie i uczeni i głosili Wam bardzo mądre wzniosłe rzeczy, ale inaczej by Was nauczali (…), nie wierzcie im. Przy pomocy Niepokalanej wszystko zrobicie.

 

My wierzymy, że Niepokalana jest, że Ona prowadzi nas do Pana Jezusa, a gdyby kto inaczej nauczał, niech będzie przeklęty! Niech będzie przeklęty!!! (...)

 

Przy Jej pomocy wszystko zrobimy, cały świat nawrócimy. Teraz tylko do czynu! Sami z siebie nic nie potrafimy, ale przy pomocy Niepokalanej cały świat nawrócimy, mówię, cały świat do jej stóp rzucimy! Bądźmy tylko Jej, w całości Jej, bezgranicznie Jej.

 

Niech Ona żyje w nas, działa w nas i wszystko robi w nas. Bądźmy Jej ślepym narzędziem (...). Niech Ona robi z nami, co się Jej tylko podoba.

 

Bezgranicznie zaufaj Niepokalanej!

Często słyszymy z ust bliskich nam osób: „Ja już taki jestem, nie zmienię się. Chcę, ale nie jestem w stanie się poprawić”. Zdarza się, że także my sami szukamy takiego usprawiedliwienia. Z takimi problemami stykał się też ojciec Kolbe i – co ciekawe – taką postawę: „Chcę, ale nie mogę” uważał za przejaw... pychy. Dlaczego? Dawał odpowiedź na łamach „Rycerza Niepokalanej”: Otóż , ci ludzie w wielu rzeczach przyznają, że mogą to lub owo uczynić, tylko tej lub innej wady ujarzmić w takich lub innych okolicznościach nie są w stanie. To wszystko dowodzi tylko, że liczą oni jedynie na własne siły i uważają, że do tej granicy własnymi siłami to lub owo potrafią. (...) I to jest właśnie pycha – polegać wyłącznie na własnych siłach.

 

Co więc radzi święty Maksymilian? Oddać się zupełnie, z ufnością bez granic w ręce Miłosierdzia Bożego, którego uosobieniem z Woli Bożej jest Niepokalana. Nic sobie nie ufać, bać się siebie, a bezgranicznie zaufać Jej i w każdej okazji do złego do Niej jak dziecko do matki się zwracać, a nigdy się nie upadnie. Twierdzą święci, że kto do Matki Bożej modli się w pokusie, na pewno nie zgrzeszy, a kto przez całe życie do Niej z ufnością się zwraca, na pewno się zbawi.

 

Ten temat podjął także podczas jednej z konferencji w 1937 roku: Nie dziw się, że i zło i dobro w sobie czujesz. Wszelkie zło od ciebie pochodzi, a wszelkie dobro spływa przez ręce Niepokalanej, Pośredniczki wszelkich łask. To zło, co w sobie widzimy, to jeszcze nie wszystko, ale trochę tylko Niepokalana nam poznać pozwala, byśmy nie zapomnieli o tym, czym sami z siebie jesteśmy. Trzeba walczyć ze swoimi słabościami, ale spokojnie, bez gniewania się na siebie; całą ufność jedynie i całkowicie w Niepokalanej połóż, a Ona cię już poprowadzi przez święte posłuszeństwo i do siebie w niebie doprowadzi. Więc zdaj się bezgranicznie na Jej wolę i walcz w pokoju, w Niej ufając bez granic, a wszystkie słabości na większe dobro ci się obrócą.

 

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza

Maryjne credo ojca Maksymiliana streszcza się w ułożonej przez niego modlitwie „Do Maryi Niepokalanej”. Jest w niej zawarte uwielbienie. Jest też kontemplacja. Jest wreszcie myśl i idea, dla której każdego dnia chciał się poświęcać i wypalać, by Ona triumfowała:

 

Kim jesteś o Pani? Kim jesteś o Niepokalana? Nie mogę zgłębić, co to jest być stworzeniem Bożym. Już przechodzi me siły zrozumieć, co znaczy być przybranym dzieckiem Bożym.

A Ty, o Niepokalana, kim jesteś? Nie tylko stworzeniem, nie tylko dzieckiem przybranym, ale Matką Bożą, i to nie przybraną tylko Matką, ale rzeczywistą, Bożą Matką.

I to jest nie tylko przypuszczenie, prawdopodobieństwo, ale pewność, pewność zupełna, dogmat wiary.

A czy jeszcze jesteś Bożą Matką? Tytuł matki się nie zmienia. Na wieki Bóg będzie Ci mówił „Matko moja”... Dawca czwartego przykazania czcić Cię będzie na wieki, zawsze... Kim jesteś o Boża?

I lubował się On, Bóg wcielony, w nazywaniu Siebie Synem Człowieczym. Lecz ludzie tego nie zrozumieli. I dziś jakże mało dusz i jak niedoskonale jeszcze pojmuje.

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza.

Uwielbiam Cię o Ojcze nasz w niebie za to, żeś w Jej przeczystym łonie Syna swego Jednorodzonego złożył.

Uwielbiam Cię o Synu Boży, żeś do Jej przeczystego łona wstąpić raczył i prawdziwym, rzeczywistym Jej

Synem się stał.

Uwielbiam Cię o Duchu Przenajświętszy, żeś w Jej nieskalanym łonie Ciało Syna Bożego uformować raczył.

Uwielbiam Cię o Trójco Przenajświętsza, o Boże w Trójcy Świętej Jedyny, za tak Boskie wyniesienie Niepokalanej.

I nie będę ustawał codziennie po przebudzeniu się ze snu najpokorniej z czołem o ziemię uwielbiać Cię Boże Trójco, mówiąc trzykrotnie: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. Jak była na początku i teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen”.

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza. Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił.

Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł. Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego wyniesienia Ciebie.

Dozwól, bym Ci przyniósł taką chwałę, jakiej jeszcze nikt Ci nie przyniósł.

Dozwól, by inni mnie w gorliwości o wywyższenie Ciebie prześcigali, a ja ich tak, by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz głębiej, coraz szybciej, coraz potężniej, tak, jak tego pragnie Ten, który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.

W Tobie Jednej bez porównania bardziej uwielbiony stał się Bóg, niż we wszystkich Świętych Swoich.

Dla Ciebie stworzył Bóg świat. Dla Ciebie i mnie też Bóg do bytu powołał. Skądże mi to szczęście?

O dozwól mi chwalić Cię, o Panno Przenajświętsza.

 

Ostatnie kazanie

Auschwitz. Lipcowe późne niedzielne popołudnie 1941 roku. Przed blokiem 15 wśród różnych rupieci i kamieni zgromadziła się garstka wychudzonych, zmaltretowanych więźniów. Wśród nich zbity, posiniaczony o. Maksymilian. Taczki służyły mu za ambonę. Naoczny świadek tej sceny, ks. Konrad Szweda zapamiętał ostatnie kazanie założyciela Niepokalanowa.

 

Słowa, które płynęły na kształt miecza obosiecznego, przebijały serca – wspominał kapłan. I teraz św. Maksymilian wysławiał Maryję, przypominając odwieczną naukę Kościoła: – Niepokalana – mówił o. Kolbe – przez poczęcie i zrodzenie Syna Bożego weszła w duchowe pokrewieństwo z Osobami Trójcy Świętej. W stosunku do Ojca jest „dzieckiem” Jego, Pierworodną i jednorodzoną Córką Boga. (...) W stosunku do Syna Bożego jest Ona Jego prawdziwą Matką. (...) W stosunku do Ducha Świętego jest Jego Oblubienicą, bo poczęła za Jego sprawą. (...) Maryja dała również Synowi Jego ciało mistyczne z członkami, którymi my jesteśmy (...). Jest więc prawdziwą Matką naszą, a my Jej dziećmi. I nawet teraz – w łachmanach, wychudzony, pokryty ranami dodawał otuchy, uzbrojony w Dary Ducha Świętego: Czyż podobna, by Matka opuściła swe dzieci w cierpieniu i nieszczęściu? Czyż podobna, by Matka nie otaczała specjalną opieką kapłanów? Przecież między Nią a kapłanem związek jest tak ścisły, a podobieństwo tak wielkie, że św. Antoni nie wahał się nazywać Jej „Virgo-Sacerdos”. W promiennej wizji jawi się często wśród nas, sącząc słodką jak miód pociechę: „Wytrwaj do końca, bo dzień zmiłowania Pańskiego bliski jest.

 

Jak opisywał ks. Szweda, atmosfera tego wydarzenia była niemal nadprzyrodzona: Słowa te trafiały do przekonania. Miały jakby orzeźwiającą siłę. Nabierały innego znaczenia. Jakieś dziwne uczucia owładnęły myśli. Ojciec Kolbe potrafił jakby „do prawd Ducha mowę ducha przystosować”. Ojciec Kolbe umiał te gorzkie cierpienia przez miłość przetworzyć w twórcze i tryskające życiem źródło siły duchowej, które nas podtrzymywało. To było wypływem jego głębi ducha.

 

Zagonami wieczornego zmierzchu pokrywało się błękitne niebo, a zachodzące słońce zostawiało świetlane smugi, gdy rozchodziliśmy się na bloki. Wracaliśmy inni, podniesieni na duchu, żyjący innym życiem. Kazanie o. Kolbe wywarło na nas głębokie wrażenie i pozostanie na zawsze niezatartym wspomnieniem... Długo mówiliśmy o treści tego kazania. Ostatni akord tego kazania wypowiedział o. Kolbe w ciemnicy podziemnego bunkra...

 

***

 

Kilka tygodni później, w wigilię Wniebowzięcia, Królowa Niepokalana zabrała swego świętego rycerza na wieczną ucztę...

 

Bogusław Bajor

 

Artykuł został opublikowany w 59. numerze magazynu „Przymierze z Maryją” (lipiec/sierpień 2011)


DATA: 2020-08-13 08:59
AUTOR: BOGUSŁAW BAJOR
 

Najściślej złączona z Boskim Synem…[UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA. TO POWINIENEŚ WIEDZIEĆ]

 

Najściślej złączona z Boskim Synem…[UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA. TO POWINIENEŚ WIEDZIEĆ]

Najściślej złączona z Boskim Synem…[UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA. TO POWINIENEŚ WIEDZIEĆ]

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przypomina nam o wielkości Matki Zbawiciela, a zarazem o Bożej miłości względem nas, Jego przybranych dzieci, jak i wielkości naszego powołania. Jak tłumaczył Pius XII, „Ojcowie Kościoła przedstawiają Maryję Dziewicę jako nową Ewę, która choć poddana nowemu Adamowi - łączy się z Nim najściślej w walce przeciwko piekielnemu wrogowi. Walka ta zapowiedziana już w protoewangelii ma zakończyć się zupełnym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią, które zawsze łączą się ze sobą w pismach Apostoła Narodów. Jak przeto chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było istotnym składnikiem, a zarazem ostatecznym trofeum zwycięstwa, tak też wspólna walka Najświętszej Dziewicy i Jej Syna winna być zakończona uwielbieniem Jej dziewiczego ciała”.

 

W dniu, w którym Kościół celebruje jedno z największych świąt ku czci Najświętszej Maryi Panny, zachęcamy do zapoznania się z wyborem materiałów poświęconych Niepokalanej, opublikowanych na łamach naszego portalu:

 

Niewiasta obleczona w Słońce

W uroczystość Wszystkich Świętych 1950 roku Ojciec Święty Pius XII na mocy władzy danej mu jako Namiestnikowi Chrystusowemu ogłosił i zobowiązał wszystkich wiernych do odważnego wyznawania przed światem tej prawdy, iż Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu biegu życia ziemskiego, została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały. - Dlatego też, gdyby ktoś, nie daj Boże, dobrowolnie odważył się temu, cośmy określili, przeczyć lub o tym powątpiewać, niech wie, że odstąpił zupełnie od wiary Boskiej i katolickiej - przestrzega w tym samym dokumencie papież.

https://www.pch24.pl/niewiasta-obleczona-w-slonce,37349,i.html

 

Z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały

W uroczystość Wszystkich Świętych 1950 roku Ojciec Święty Pius XII na mocy władzy danej mu jako Namiestnikowi Chrystusowemu ogłosił i zobowiązał wszystkich wiernych do odważnego wyznawania przed światem prawdy, iż Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu życia ziemskiego, została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały. - Dlatego też, gdyby ktoś, nie daj Boże, dobrowolnie odważył się temu, cośmy określili, przeczyć lub o tym powątpiewać, niech wie, że odstąpił zupełnie od wiary Boskiej i katolickiej - przestrzega w tym samym dokumencie papież.

https://www.pch24.pl/z-cialem-i-dusza-wzieta-do-niebieskiej-chwaly,5018,i.html

 

 

7 rzeczy, które katolik musi wiedzieć o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny

Ustanowienie dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny dopiero w XX wieku rodzi wiele nieporozumień – warto znać odpowiedzi na najczęściej zdawane w tej sprawie pytania. Warto dowiedzieć się także, co na temat Wniebowzięcia mogą powiedzieć nam współczesne nauki, jak chociażby mikrobiologia!

https://www.pch24.pl/7-rzeczy--ktore-katolik-musi-wiedziec-o-wniebowzieciu-najswietszej-maryi-panny,53514,i.html

 

Wniebowzięcie Matki Boskiej w tradycjach różnych narodów

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, obchodzona przez Kościół katolicki 15 sierpnia, sięga V wieku i jest rozpowszechniona w całym chrześcijaństwie. Uroczystość tę obchodzi zarówno Kościół na Zachodzie, jak i chrześcijaństwo wschodnie, w którym nosi ona nazwę Zaśnięcia Matki Bożej.

https://www.pch24.pl/wniebowziecie-matki-boskiej-w-tradycjach-roznych-narodow,5022,i.html

 

 

Proklamacja dogmatu: 

 

 

 

 



Audiobook z książki
„Mistyczne Miasto Boże czyli Żywot Najświętszej Maryi Panny” – Maria z Agredy
1.
Bóg przez Archanioła Gabriela powiadamia Najświętszą Maryję Pannę, że będzie żyła jeszcze trzy lata.
http://www.youtube.com/watch?v=LGk8isddwdE
2.
Błogosławiona i Chwalebna Śmierć Najświętszej Maryi Panny.
http://www.youtube.com/watch?time_continue=43&v=JDDol9qBYiY&feature=emb_logo
3.
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.
http://www.youtube.com/watch?time_continue=43&v=ut5Gw6-_0jA&feature=emb_logo

  • Z niektórych Orędzi Matki Bożej (datow. na 15.08 Uroczystość Wniebowzięcia NMP) do Jej umiłowanych synów, Kapłanów:
    1. … jestem – w Raju, do którego zostałam wzięta z ciałem i duszą, aby w pełni dzielić chwałę Mojego Syna Jezusa. Jak na ziemi byłam z Nim zawsze zjednoczona dzięki Mojej funkcji Matki, tak teraz – w Raju – jestem złączona z Synem w chwale. On bowiem chce mieć przy Sobie Matkę i dał Jej ciało chwalebne, podobne do Swego uwielbionego ciała. Oto powód tego nadzwyczajnego przywileju.
    Jak Moim «tak» dałam Słowu Bożemu możność przyjęcia w Moim dziewiczym łonie ludzkiej natury, tak samo Moim «tak» powierzyłam się działaniu Mojego Syna Jezusa, który wyniósł waszą Mamę do chwały Nieba – z ciałem i duszą.
    Ciało to jest przemienione i chwalebne, lecz jest ciałem prawdziwym, umiłowani synowie. Matka i Syn są już teraz na zawsze razem w Raju.
    Jestem również prawdziwie waszą Matką, która może was kochać nie tylko duszą, ale również Swoim chwalebnym ciałem… (107a-f, 1976)
    i
    2. … Najmilsi synowie, kontemplujcie Mnie dziś w światłości Mojego uwielbionego Ciała wyniesionego do chwały Raju. Najświętsza i Boska Trójca odbija we Mnie blask Swej mocy i Swej największej chwały.
    Wszystkie duchy niebieskie cieszą się, wyśpiewując w radosnym uniesieniu hymny i upadając na twarz w postawie głębokiej czci przed Tą, która została ustanowiona ich Królową. Rośnie szczęście całego zastępu Świętych, kiedy widzą Mnie u boku Mojego Syna, w Moim chwalebnym Ciele, otoczoną blaskiem i pięknem. Cieszą się oni na myśl, że pewnego dnia również ich ciała – będące obecnie prochem – osiągną w chwale swoje pełne blasku przeznaczenie, które na razie zarezerwowane jest wyłącznie dla waszej Niebieskiej Mamy.
    Szczególne umocnienie spływa na wszystkie dusze, które cierpią w Czyśćcu – na modlitwie i w bólu – ponieważ w wizji Mojego chwalebnego Ciała ich oczyszczenie staje się silniejsze, a pragnienie połączenia się ze Mną w chwale Raju – bardziej żarliwe. (…).
    Dziś jest święto wzięcia Mnie do Nieba z ciałem i duszą. To jest święto światłości i łaski, piękna i czystości, miłości i życia.
    Dziś jest święto radości. Cieszą się aniołowie i święci w Niebie. Cieszą się dusze oczyszczające się w Czyśćcu. Cieszy się Kościół na ziemi, widząc we Mnie znak pociechy i niezawodnej nadziei. Cieszą się Moje biedne dzieci, grzeszne, chore, zranione, zagubione i zrozpaczone. Otwierajcie wasze serca na nadzieję. Niewiasta obleczona w słońce właśnie ma odnieść Swoje największe zwycięstwo przez tryumf Swego Niepokalanego Serca w świecie. (524, 1994)


    3. Dziś, umiłowani synowie, żyjcie ze Mną w Raju, dokąd zostałam wyniesiona z duszą i ciałem, aby uczestniczyć w szczególny sposób w chwale Mojego Syna Jezusa.
    – Popatrzcie w Niebo. Wasza Niebieska Mama została wzięta do Nieba w tej samej chwili, gdy zamknęła oczy w ziemskim życiu. Otoczona licznymi zastępami anielskimi, które Mnie wychwalały i czciły jako Królową, zostałam wyniesiona do chwały Raju. Najświętsza Trójca pochyliła się życzliwie i została otoczona chwałą, a we Mnie odbiła promienie Swego wiecznego i Boskiego blasku.
    Mój Syn Jezus – który już wstąpił do Nieba, aby zasiąść po prawicy Swego Ojca – przyjął Mnie z synowską miłością i radością. Chciał, żebym była przy Nim dla uczestniczenia w Jego królewskiej władzy, na mocy której poddane są Mu wszystkie rzeczy.
    W ten sposób stałam się Królową, bo Najświętsza Trójca potwierdziła Moje chwalebne przeznaczenie umiłowanej Córki Ojca, Matki Syna i Oblubienicy Ducha Świętego.
    – Popatrzcie w Niebo. W Raju w pełni posługuję się Moją matczyną władzą. Jako Matka jestem u boku Jezusa, aby się wstawiać za wami. Sprawiam, że z Mego Niepokalanego Serca zstępują łaski, które są wam potrzebne, abyście szli ze Mną po bolesnej drodze tych ostatnich czasów. W ten sposób i wy będziecie mogli dojść tutaj, do Raju, gdzie z Jezusem czeka
    na was wasza Niebieska Mama.
    Jestem u boku Jezusa, aby Najświętszej i Boskiej Trójcy ofiarować Moje dzieło matczynego wynagrodzenia. To dlatego zbieram w kielichu Mego Niepokalanego Serca wszystkie wasze cierpienia, wielkie boleści całej ludzkości w czasie jej wielkiego ucisku i przedstawiam je Jezusowi na znak wynagrodzenia za wszystkie grzechy, które co dnia są popełniane na świecie. To w ten sposób udało Mi się jeszcze przesunąć czas postanowionej przez Bożą sprawiedliwość kary dla ludzkości, która stała się gorsza niż w czasie potopu.
    – Popatrzcie w Niebo. Ujrzycie, jak z Nieba powraca Mój Syn Jezus, na obłokach, w blasku Swej Boskiej chwały. Wtedy ostatecznie dokona się tryumf Mego Niepokalanego Serca w świecie. Dla dokonania tego Boskiego cudu chcę odnieść Mój matczyny tryumf w sercach i w duszach wszystkich Moich dzieci… (576, 1996)


    4. Synowie umiłowani, patrzcie dzisiaj z ufnością i niezachwianą nadzieją na waszą Niebieską Mamę wziętą do chwały Raju z duszą i ciałem. Wszystkie zastępy Duchów Niebieskich pochylają się w głębokim szacunku przed Swą Królową, kiedy wznoszę się na wysokości Niebios i staję po prawicy Mojego Syna Jezusa. Raj – najsłodszymi harmoniami światła i śpiewów, których tu na ziemi nikt nie potrafi usłyszeć – wysławia Mnie i woła: «Jaśnieje, o Panie, Królowa po Twojej prawicy» (Ps 45,10b).
    Jaśnieje Królowa po Twojej prawicy.
    Po prawicy stawia się osobę najbardziej godną szczególnej czci. Kiedy Mój Syn Jezus – po skazaniu na śmierć, aby otrzymać dla was wieczne zbawienie – zmartwychwstaje w blasku Swej Boskiej chwały i wstępuje do Nieba, Ojciec Niebieski stawia Go po Swej prawicy (Mk 16,19; Rz 8,34; Kol 3,1).
    Po prawicy Ojca, gdyż jest Mu składana ta cześć, która należy się Jemu samemu, jako Jego Synowi Jednorodzonemu.
    Po prawicy Ojca, gdyż, spełniwszy dzieło Odkupienia, doprowadził całą ludzkość, która stała się niewolnicą grzechu, do pełnej wspólnoty życia z Bogiem.
    Po prawicy Ojca, gdyż Jezus jest jedynym zwycięzcą Złego, grzechu, zła i śmierci.
    Po prawicy Ojca, bo przez Niego został stworzony świat i tylko Jemu została dana moc podporządkowania Sobie wszystkiego, po pokonaniu i unicestwieniu Swoich nieprzyjaciół. «Rzekł Pan do mojego Pana: siądź po mojej prawicy, aż położę twoich nieprzyjaciół jako podnóżek pod twoje stopy» (Ps 110,1; Dz 2,33n i Hbr 10,12n).
    Ojciec Niebieski, stawiając po Swojej prawicy Jezusa Chrystusa, udziela Mu w ten sposób największego zaszczytu, należnego Jego Synowi Jednorodzonemu, Słowu wcielonemu, Odkupicielowi, jedynemu Zbawicielowi i Królowi całego świata.
    Jaśnieje Królowa po Twojej prawicy.
    Gdy zostałam wzięta do chwały Raju, postawiono Mnie po prawicy Mojego Syna. Jezus uznaje w ten sposób, że jest Mi należna największa cześć, jako Jego dziewiczej Matce, ściśle związanej z Nim w dziele Odkupienia, uczestniczce wszystkich Jego cierpień, wezwanej teraz do dzielenia Jego Boskiej potęgi w chwale.
    Po prawicy Syna, bo – dzięki Mojemu «tak» (Łk 1,28) – pozwoliłam Mu przyjąć ludzką naturę w Moim najczystszym łonie.
    Po prawicy Syna, bo stałam przy Nim w każdym momencie Jego życia, pijąc wspólnie z Nim kielich licznych goryczy.
    Po prawicy Syna, bo pod Krzyżem (J 19,25a) – przez Mój nieskalany i matczyny ból – stałam się prawdziwą Współodkupicielką, ofiarowując Mego Syna Jezusa Ojcu jako zapłatę za wasze wybawienie.
    Po prawicy Syna, bo w Nim i przez Niego odniosłam zwycięstwo nad Złym, nad grzechem i nad śmiercią, która weszła na świat jako kara za grzech popełniony przez prarodziców.
    Po prawicy Syna, gdyż teraz uczestniczę w Jego Boskiej mocy podporządkowywania Sobie wszystkiego.
    Po prawicy Syna, abym mogła spełniać przy Nim Moje duchowe zadanie Matki Kościoła i całej ludzkości.
    Po prawicy Syna modlę się za was, wstawiam się za wami, jestem przy was i wspieram was w
    straszliwej walce przeciwko szatanowi i wszystkim złym duchom, przeciwko złu i grzechowi, żeby pewnego dnia Chrystus mógł pokonać potęgę śmierci, którą ma ona jeszcze nad wami.
    Tak na końcu świata, kiedy Jezus wskrzesi was na Swój ostateczny i powszechny sąd (Mt 25,31n), także wy, Moi synowie, będziecie mogli wstąpić tam, na wyżyny Raju, i wtedy zostaniecie postawieni po prawicy Syna (Mt 25,33a.34.46b) i waszej Mamy Niebieskiej, aby z Nimi cieszyć się na zawsze doskonałą i wieczną szczęśliwością (por. 1Kor 15,50-53).
    (598, 1997)


 

15 sierpnia – Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

 

15 sierpnia – Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Prawda o Wniebowzięciu Matki Bożej stanowi dogmat naszej wiary, choć formalnie ogłoszony stosunkowo niedawno – przez papieża Piusa XII 1 listopada 1950 r. w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus:

„…powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” (Breviarium fidei VI, 105)

Orzeczenie to papież wypowiedział uroczyście w bazylice św. Piotra w obecności prawie 1600 biskupów i niezliczonych tłumów wiernych. Oparł je nie tylko na innym dogmacie, że kiedy przemawia uroczyście jako wikariusz Jezusa Chrystusa na ziemi w sprawach prawd wiary i obyczajów, jest nieomylny; mógł je wygłosić także dlatego, że prawda ta była od dawna w Kościele uznawana. Papież ją tylko przypomniał, swoim najwyższym autorytetem potwierdził i usankcjonował.

Przekonanie o tym, że Pan Jezus nie pozostawił ciała swojej Matki na ziemi, ale je uwielbił, uczynił podobnym do swojego ciała w chwili zmartwychwstania i zabrał do nieba, było powszechnie wyznawane w Kościele katolickim. Już w VI wieku cesarz Maurycy (582-602) polecił obchodzić na Wschodzie w całym swoim państwie w dniu 15 sierpnia osobne święto dla uczczenia tej tajemnicy. Święto to musiało lokalnie istnieć już wcześniej, przynajmniej w V w. W Rzymie istnieje to święto z całą pewnością w wieku VII. Wiemy bowiem, że papież św. Sergiusz I (687-701) ustanawia na tę uroczystość procesję. Papież Leon IV (+ 855) dodał do tego święta wigilię i oktawę.
Z pism św. Grzegorza z Tours (+ 594) dowiadujemy się, że w Galii istniało to święto już w VI w. Obchodzono je jednak nie 15 sierpnia, ale 18 stycznia. W mszale na to święto, używanym wówczas w Galii, czytamy, że jest to „jedyna tajemnica, jaka się stała dla ludzi – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny”. W prefacji zaś znajdujemy słowa: „Tę, która nic ziemskiego za życia nie zaznała, słusznie nie trzyma w zamknięciu skała grobowa”.
U Ormian uroczystość Wniebowzięcia Maryi rozpoczyna nowy okres roku kościelnego. Liturgia ormiańska na ten dzień mówi m.in.: „Dziś duchy niebieskie przeniosły do nieba mieszkanie Ducha Świętego. (…) Przeżywszy w swym ciele życie niepokalane, zostałaś dzisiaj owinięta przez Apostołów, a przez wolę Bożą uniesiona do królestwa swojego Syna”.
W liturgii abisyńskiej, czyli etiopskiej, w tę uroczystość Kościół śpiewa: „W tym dniu wzięte jest do nieba ciało Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej, naszej Pani”.
15 sierpnia obchodzą pamiątkę tej tajemnicy również Chaldejczycy, Syryjczycy i maronici. Kalendarz koptyjski pod dniem 21 sierpnia opiewa Wniebowzięcie ciała Matki Bożej do nieba.

Wniebowzięcie MaryiRóżne bywają nazwy tej uroczystości: Wzięcie Maryi do nieba, Przejście, Zaśnięcie, Odpocznienie Maryi. Nie wszyscy ojcowie Kościoła, zwłaszcza na Wschodzie, byli przekonani o fizycznej śmierci Matki Najświętszej. Dlatego także Pius XII w swojej konstytucji apostolskiej nie mówi nic o śmierci, a jedynie o chwalebnym uwielbieniu ciała Maryi i jego wniebowzięciu. Kościół nie rozstrzygnął zatem, czy Maryja umarła i potem została wzięta do nieba z ciałem i duszą, czy też przeszła do chwały nie umierając, lecz „zasypiając”.

Niemniej jasne i stanowcze są wypowiedzi Ojców Kościoła. Na Zachodzie pierwszą wzmiankę o tym niezwykłym przywileju Maryi podaje św. Grzegorz z Tours: (+ 594):
I znowu przy Niej stanął Pan, i kazał Jej przyjąć święte ciało i zanieść w chmurze do nieba, gdzie teraz połączywszy się z duszą zażywa wraz z wybranymi dóbr wiecznych, które się nigdy nie skończą.

Św. Ildefons (+ 667):
Wielu przyjmuje jak najchętniej, że Maryja dzisiaj przez Syna Swego (…) do pałaców niebieskich z ciałem została wyniesiona.

Św. Fulbert z Chartres (+ 1029) pisze podobnie:
Chrześcijańska pobożność wierzy, że Bóg Chrystus, Syn Boży, Matkę swoją wskrzesił i przeniósł Ją do nieba.

Św. Piotr Damiani (+ 1072) tak opiewa wielkość tajemnicy dnia Wniebowzięcia:
Wielki to dzień i nad inne jakby jaśniejszy, w którym Dziewica królewska została wyniesiona do tronu Boga Ojca i posadzona na tronie. (…) Budzi ciekawość aniołów, którzy Ją pragną zobaczyć. Zbiera się cały zastęp aniołów, aby ujrzeć Królową, siedzącą po prawicy Pana Mocy w szacie złocistej w ciele zawsze niepokalanym.

Modlitwa ułożona przez Padre Matteo da Agnone
do Matki Bożej Wniebowziętej

O, słodka Matko, o Królowo, o Pani nasza
Jeśli widzisz nas w grzechach – podnieś nas!
Jeśli w łasce – podtrzymuj nas!
Jeżeli na drodze do Boga zatrzymujemy się – porusz nas!
jeśli idziemy – pocieszaj nas!
Ty jesteś naszą pośredniczką,
Podobnie jak Syn Twój jest pośrednikiem
pomiędzy Ojcem a człowiekiem,
tak Ty jesteś pośredniczką
między człowiekiem a Twoim Synem.
Jesteś naszą warownią, spójrz na wojnę, jaka nas otacza
Jesteś naszą gwiazdą, spójrz na burzę jaka się podnosi.
Jesteś jak księżyc, spójrz na ciemną noc,
pośród której się znajdujemy.
Broń, kieruj, oświecaj nasze serca,
abyśmy trzymając się prostej drogi do nieba
mogli się cieszyć najpierw Bogiem,
a potem Tobą na wieki wieków. Amen