piątek, 31 stycznia 2020

Matka Boża Gromniczna

Matka Boża Gromniczna




Matka Boża Gromniczna
Obraz Piotra Stachiewicza

Kiedy byłem jeszcze w szkole podstawowej, miałem szczęście pożyczyć od pewnej pani przedwojenne kalendarze katolickie, które zachwycały zarówno treścią, jak i szatą graficzną. Taki kalendarz traktowało się z ogromnym szacunkiem, bo przecież o literaturę religijną było wtedy trudniej niż o mięso, dlatego kto miał jakieś wydawnictwo sprzed wojny, pożyczał innym, a ci to doceniali i bardzo dbali, by nie uszkodzić albo nie zabrudzić.

Jednym z najpiękniejszych kalendarzy lat trzydziestych był „Kalendarz Królowej Apostołów”, wydawany przez Księży Pallotynów. I właśnie tam widziałem reprodukcję obrazu, która na długo utkwiła mi w pamięci. Oto jest noc, zasypane śniegiem wiejskie chaty, nigdzie nie widać nawet nikłego blasku świecy, cała wieś pogrążona jest we śnie. Bliżej widać drzewa, tuż za wioską rozciąga się gęsty las. Na jego skraju wyraźnie widoczna jest wataha wilków: wygłodniałych, złych, szykujących się do ataku na ludzkie siedziby. I nagle z boku obrazu wyłania się przepiękna, świetlista postać, odziana – mimo mrozu – jedynie w białą szatę. Postać kobieca, tchnąca dobrocią i spokojem, rusza prosto na stado wilków i odpędza je od domostw tych, którzy pogrążeni we śnie, nawet nie domyślają się niebezpieczeństwa. Wilki warczą, ale cofają się, gdyż Pani ta trzyma w ręku świecę, której drapieżniki najwyraźniej się boją. Pod obrazem widniał podpis: Matka Boża Gromniczna…
Nie pamiętam już, kto był autorem tego obrazu, ani wszystkich szczegółów, bo od tamtego czasu upłynęło już wiele lat. Jednak od spotkania z tym obrazkiem w kalendarzu katolickim tytuł Matka Boża Gromniczna kojarzy mi się zawsze z ową piękną Panią, która czuwa nad człowiekiem i chroni go oraz jego bliskich od niebezpieczeństwa.

2 lutego obchodzimy święto Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, od reformy kalendarza liturgicznego nazywające się Świętem Ofiarowania Pańskiego. Nazwa nie jest tu jednak najważniejsza, natomiast niezwykle ważna jest wielowiekowa tradycja łącząca to święto z gromnicą, a więc świecą, która w tym dniu jest pobłogosławiona w kościele przez kapłana na pamiątkę słów starca Symeona, który nazwał Dziecię Jezus Światłem na oświecenie pogan.

Zapewne słyszeliśmy, jak do tego doszło. Maryja, jak każda kobieta izraelska, chciała poddać się oczyszczeniu po narodzinach Dziecka. Nie musiała tego robić, bo porodziła bez utraty dziewictwa, ale chciała. Ona i św. Józef pragnęli jak najdokładniej wypełnić przepis Prawa. Dzień ten był równocześnie świętym dniem dla dwojga staruszków – Symeona i Anny, którzy wyczekiwali Zbawiciela, codziennie trwając przy Świątyni i błagając Boga, by ich oczy mogły ujrzeć Jego Syna. Czekali długo, ale kiedy wreszcie Maryja i Józef przynieśli Dzieciątko do Świątyni, Symeon wyśpiewał przepiękną pieśń, którą Kościół uczynił częścią modlitwy brewiarzowej i kazał swoim kapłanom, zakonnikom i wszystkim, którzy w tej doskonałej modlitwie chcą brać udział, odmawiać w ostatniej modlitwie danego dnia, czyli tzw. komplecie.

To wtedy właśnie Maryja usłyszała proroctwo o Jezusie, że Jej duszę kiedyś przeniknie miecz, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa Kościół święci w tym dniu świece i odwołuje się do wstawiennictwa Matki Zbawiciela, stąd popularnie to święto po dziś dzień nazywa się świętem Matki Bożej Gromnicznej. Poświęcona świeca jest symbolem Pana Jezusa, jako Światłości, ale jest też znakiem orędownictwa Jego Matki. Stąd opisany przeze mnie na początku obraz ukazujący Maryję, jako opiekunkę ludzkich siedzib. Dawniej, kiedy wilki rzeczywiście zagrażały ludziom w czasie długich i srogich zim, ci polecali się z ufnością Matce Boga, paląc gromnice, jako znak Jej wstawiennictwa i opieki. Zapalano gromnice także w czasie nawałnic i burz, kiedy pioruny (piorun to inaczej grom, stąd gromnica) uderzały w drzewa, a nieraz i w zabudowania. Pożar domu oznaczał zazwyczaj utratę całego dobytku, dlatego ludzie gorąco prosili Matkę Bożą, by ich ratowała od piorunów i nawałnic.

Co do wilków, to te z lasu nie zagrażają nam już tak jak dawniej. Dziś jesteśmy narażeni raczej na spotkanie z innymi „wilkami”: to pokusy, grzechy czy sam szatan. Te „duchowe drapieżniki” porywają nawet niewinne dusze małych dzieci przez zło, które się zewsząd sączy w ludzkie umysły i zabija w duszach miłość Boga, czyniąc je przez to martwymi. Nigdy chyba jeszcze od czasów Cesarstwa Rzymskiego ludzie tak się nie chlubili popełnianym złem, jak robią to teraz. Grzech stał się czymś, co „robią wszyscy”. Czy ci nieszczęśliwi ludzie zdają sobie sprawę z tego, że razem z tymi „wszystkimi” mogą przegrać życie, a co gorsza – całą wieczność?

Drodzy Czciciele Matki Bożej! Weźmy Jej świece, zaufajmy, że przez ten znak Maryja będzie nas chronić od zła fizycznego, a przede wszystkim od duchowego. Módlmy się, by kiedyś, kiedy będą się zamykać na zawsze nasze oczy na tym świecie, ostatnią rzeczą, jaką ujrzymy, było światło gromnicy. Amen.

Za: „Przymierze z Maryją” nr 1/ 2016

DATA: 2019-02-01 15:18
AUTOR: KS. ADAM MARTYNA
 

I sobota miesiąca: Wynagradzajmy Bogu i Maryi szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych


I sobota miesiąca: Wynagradzajmy Bogu i Maryi szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Przyjaciele Jezusa i Maryi!
Zbliżająca się pierwsza sobota miesiąca bezpośrednio poprzedza Święto Ofiarowania Pańskiego, które jest jednocześnie Światowym Dniem osób poświęconych Bogu.
W tym miejscu pragniemy przypomnieć wstrząsające słowa siostry Łucji z Fatimy, które wypowiedziała 26 grudnia 1957 roku w wywiadzie z ojcem Augustinem Fuentesem – postulatorem procesu beatyfikacyjnego Franciszka i Hiacynty. Łucja powiedziała:
„Ojcze, diabeł ma ochotę podjąć decydującą bitwę z Najświętszą Dziewicą. A diabeł wie, co najbardziej obraża Boga, i co w krótkim czasie zyska dla niego największą liczbę dusz. Diabeł robi wszystko, aby przezwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób uda mu się osłabić dusze wiernych, opuszczonych przez ich przywódców, a tym samym łatwiej je pochwycić.”
Dodała też: „Tym, co rani Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest upadek dusz zakonnych i kapłańskich.”
Na koniec powiedziała: „Powiedz to ojcze innym, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli Ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom.”
W pierwszą sobotę lutego – WYNAGRADZAJMY BOGU i MARYI szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych. W tym miesiącu rozważania przygotował ks. Wojciech Zyśk z parafii Świętego Stanisława w Somiance
GORĄCY APEL
Walka o dusze zakonne oraz kapłańskie jest walką o miliony dusz ludzkich! Dlatego apelujemy do Was, abyśmy z całego serca i ze wszystkich sił zaangażowali się w dzieło modlitwy za kapłanów!
Po wydarzeniu „Polska pod Krzyżem” – wiele osób zgłosiło się poprzez stronę: www.modlitwazakaplana.pl – aby rozwijać tę inicjatywę w swoich parafiach i diecezjach.
Modli się nas już ponad 20.000 osób. 
12 stycznia 2020 roku – podczas ogólnopolskiego spotkania Wojowników Maryi – 1261 osób podjęło się tej modlitwy w intencji wszystkich polskich biskupów.
Wszystkie osoby, które chciałyby rozwijać i promować to dzieło modlitwy zapraszamy do kontaktu przez stronę www.modlitwazakaplana.pl.
Na koniec skierujmy do Boga z głębi naszych serc słowa, które wyrzekła Matka Boża do siostry Faustyny Kowalskiej:
„BOŻE, BŁOGOSŁAW POLSCE, BŁOGOSŁAW KAPŁANOM!”
Niech Maryja Niepokalana Was prowadzi, a Dobry Bóg błogosławi!
Ekipa Fundacji Solo Dios Basta

Ks. Dominik Chmielewski: Kim jest bestia z Apokalipsy?

Brak dusz ofiarnych przyspieszy Apokalipsę !

Miał niezwykłego psa, dar bilokacji, a Bóg zsyłał mu prorocze sny - św. Jan Bosco.

Miał niezwykłego psa, dar bilokacji, a Bóg zsyłał mu prorocze sny – św. Jan Bosco
https://gloria.tv/post/hjqYFtGzNnZ41fjs4FHEDa3Dt

wspomnienie Św.Jana Bosko

misyjne.pl
4 godz. temu
To naprawdę piękne historie!

Pierwsze Soboty - Ks. Wojciech Zyśk, rozważania Tajemnicy Ofiarowania P...

I sobota miesiąca: Wynagradzajmy Bogu i Maryi szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych

I sobota miesiąca: Wynagradzajmy Bogu i Maryi szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Przyjaciele Jezusa i Maryi!
Zbliżająca się pierwsza sobota miesiąca bezpośrednio poprzedza Święto Ofiarowania Pańskiego, które jest jednocześnie Światowym Dniem osób poświęconych Bogu.
W tym miejscu pragniemy przypomnieć wstrząsające słowa siostry Łucji z Fatimy, które wypowiedziała 26 grudnia 1957 roku w wywiadzie z ojcem Augustinem Fuentesem – postulatorem procesu beatyfikacyjnego Franciszka i Hiacynty. Łucja powiedziała:
„Ojcze, diabeł ma ochotę podjąć decydującą bitwę z Najświętszą Dziewicą. A diabeł wie, co najbardziej obraża Boga, i co w krótkim czasie zyska dla niego największą liczbę dusz. Diabeł robi wszystko, aby przezwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób uda mu się osłabić dusze wiernych, opuszczonych przez ich przywódców, a tym samym łatwiej je pochwycić.”
Dodała też: „Tym, co rani Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest upadek dusz zakonnych i kapłańskich.”
Na koniec powiedziała: „Powiedz to ojcze innym, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli Ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom.”
W pierwszą sobotę lutego – WYNAGRADZAJMY BOGU i MARYI szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych. W tym miesiącu rozważania przygotował ks. Wojciech Zyśk z parafii Świętego Stanisława w Somiance
GORĄCY APEL
Walka o dusze zakonne oraz kapłańskie jest walką o miliony dusz ludzkich! Dlatego apelujemy do Was, abyśmy z całego serca i ze wszystkich sił zaangażowali się w dzieło modlitwy za kapłanów!
Po wydarzeniu „Polska pod Krzyżem” – wiele osób zgłosiło się poprzez stronę: www.modlitwazakaplana.pl – aby rozwijać tę inicjatywę w swoich parafiach i diecezjach.
Modli się nas już ponad 20.000 osób. 
12 stycznia 2020 roku – podczas ogólnopolskiego spotkania Wojowników Maryi – 1261 osób podjęło się tej modlitwy w intencji wszystkich polskich biskupów.
Wszystkie osoby, które chciałyby rozwijać i promować to dzieło modlitwy zapraszamy do kontaktu przez stronę www.modlitwazakaplana.pl.
Na koniec skierujmy do Boga z głębi naszych serc słowa, które wyrzekła Matka Boża do siostry Faustyny Kowalskiej:
„BOŻE, BŁOGOSŁAW POLSCE, BŁOGOSŁAW KAPŁANOM!”
Niech Maryja Niepokalana Was prowadzi, a Dobry Bóg błogosławi!
Ekipa Fundacji Solo Dios Basta

Zbliżająca się pierwsza sobota miesiąca bezpośrednio poprzedza Święto Ofiarowania Pańskiego, które jest jednocześnie Światowym Dniem osób poświęconych Bogu.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy Przyjaciele Jezusa i Maryi!
Zbliżająca się pierwsza sobota miesiąca bezpośrednio poprzedza Święto Ofiarowania Pańskiego, które jest jednocześnie Światowym Dniem osób poświęconych Bogu.
W tym miejscu pragniemy przypomnieć wstrząsające słowa siostry Łucji z Fatimy, które wypowiedziała 26 grudnia 1957 roku w wywiadzie z ojcem Augustinem Fuentesem – postulatorem procesu beatyfikacyjnego Franciszka i Hiacynty. Łucja powiedziała:
„Ojcze, diabeł ma ochotę podjąć decydującą bitwę z Najświętszą Dziewicą. A diabeł wie, co najbardziej obraża Boga, i co w krótkim czasie zyska dla niego największą liczbę dusz. Diabeł robi wszystko, aby przezwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób uda mu się osłabić dusze wiernych, opuszczonych przez ich przywódców, a tym samym łatwiej je pochwycić.”
Dodała też: „Tym, co rani Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest upadek dusz zakonnych i kapłańskich.”
Na koniec powiedziała: „Powiedz to ojcze innym, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli Ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom.”
W pierwszą sobotę lutego – WYNAGRADZAJMY BOGU i MARYI szczególnie za grzechy dusz kapłańskich i zakonnych. W tym miesiącu rozważania przygotował ks. Wojciech Zyśk z parafii Świętego Stanisława w Somiance.
GORĄCY APEL
Walka o dusze zakonne oraz kapłańskie jest walką o miliony dusz ludzkich! Dlatego apelujemy do Was, abyśmy z całego serca i ze wszystkich sił zaangażowali się w dzieło modlitwy za kapłanów!
Po wydarzeniu „Polska pod Krzyżem” – wiele osób zgłosiło się poprzez stronę: http://www.modlitwazakaplana.pl – aby rozwijać tę inicjatywę w swoich parafiach i diecezjach.
Modli się nas już ponad 20.000 osób.
12 stycznia 2020 roku – podczas ogólnopolskiego spotkania Wojowników Maryi – 1261 osób podjęło się tej modlitwy w intencji wszystkich polskich biskupów.
Wszystkie osoby, które chciałyby rozwijać i promować to dzieło modlitwy zapraszamy do kontaktu przez stronę http://www.modlitwazakaplana.pl.
Na koniec skierujmy do Boga z głębi naszych serc słowa, które wyrzekła Matka Boża do siostry Faustyny Kowalskiej:
„BOŻE, BŁOGOSŁAW POLSCE, BŁOGOSŁAW KAPŁANOM!”
Niech Maryja Niepokalana Was prowadzi, a Dobry Bóg błogosławi!
Ekipa Fundacji Solo Dios Basta

Ks. Dominik Chmielewski: Taktyka złego ducha.

Nabożeństwo przebłagania za grzechy – do odmawiania leżąc krzyżem

Nabożeństwo przebłagania za grzechy – do odmawiania leżąc krzyżem

Musimy wyprostować to, co w naszym życiu jest zakręcone! A często najbardziej zafiksowany jest nasz umysł. Na nas działają dwie siły: błogosławieństwa i przekleństwa. Chcemy zatrzymać się nad naszym życiem i zadać trzy pytania: czy nad naszym życiem nie ciąży jakaś forma przekleństwa? Jeśli w moim życiu jest irracjonalny lęk i strach – co zatem zrobić, żeby złamać przekleństwo? W jaki sposób wejść w piękną przestrzeń Bożego błogosławieństwa? – ks. Dominik Chmielewski
Jak przebłagać Boga za swoje grzechy
Modlitwa uniżenia – Leżenie krzyżem, skuteczna praktyka duchowa
Leżenie krzyżem czyli rzucenie się twarzą na ziemię, zwane także prostacją znane było w Starym Testamencie (Rdz 17,3; Pwt 9,18; 1Krl 8,54; Joz 5,15) i jest znakiem najgłębszej adoracji oraz pokuty. Jest to jeszcze większe uniżenie siebie wobec Majestatu Bożego aniżeli klęczenie. Leżenie krzyżem symbolizuje najgłębsze poniżenie siebie i najusilniejszą modlitwę. Lepiej niż słowa wyraża ono całkowite oddanie się Bogu i poczucie własnej słabości.
okl-modl-uniz
Pierwszy raz spotkałam się z nazwą modlitwa uniżenia w czasie odsłuchiwania rekolekcji z ks. Dominikiem Chmielewskim z Piły z 2013 roku, bardzo znanego i cenionego „Bożego wojownika” i wielbiciela Maryi (prezentacja tego kapłana była w Gościu Niedzielnym 27/2014 oraz w Głosie MR nr 16 str. 15-19, artykuł pt. „Wojownik leży krzyżem”). Odkrył on nieprawdopodobną moc i skuteczność tej modlitwy w czasie egzorcyzmów, w jakich brał udział. Kiedy księża i pomagający w tej posłudze po wielogodzinnych zmaganiach się ze złym duchem całkowicie już opadali z sił, wyszedł on z pokoju, padł krzyżem przed Najświętszym Sakramentem i zaczął przepraszać za grzechy egzorcyzmowanej dziewczyny, jej rodziców i przodków. Efekt był natychmiastowy. Zły duch zaczął wyć i krzyczeć, żeby przestał to robić. Księża widząc, co się dzieje zrobili to samo. W jednej chwili kobieta została uwolniona całkowicie.
Ks. Dominik wielką wagę przywiązuje do tej modlitwy wskazując na jej nieprawdopodobną skuteczność. Jest to modlitwa, która usuwa konsekwencje, skutki naszych grzechów poprzez całkowite uniżenie w żalu za grzechy i skrusze serca i pokucie. Jest więc tym najbardziej oczekiwanym przez nas i poszukiwanym skarbem nad skarbami na wszystkich mszach o uzdrowienie, rekolekcjach, sanktuariach.
Jakże, bowiem wszyscy potrzebujemy uzdrowienia, uwolnienia dla nas, naszych najbliższych. Jakkolwiek wyznanie ze skruchą na Spowiedzi Świętej naszych grzechów powoduje, że otrzymujemy przebaczenie win to jednak konsekwencje ich w postaci licznych cierpień fizycznych i duchowych nie usuwa. Modlitwa ta jest szczególna. Najczęściej w pozycji leżenia krzyżem (niekiedy na klęcząco z krzyżem w dłoniach), przepraszamy Boga za nasze grzechy, ale też naszych bliskich, z którymi się utożsamiamy (rodzina, przodkowie, naród, czy cały świat). Jednoczymy się z naszymi braćmi biorąc niejako ich grzech na swoje ramiona, błagając, wynagradzając za nie Majestat Boski. Zachowujemy się więc tak jak nasi święci, prorocy i sam nasz Zbawiciel, który wziął nasze winy na Swoje święte Ramiona przepraszając i prosząc Ojca Niebieskiego za nami. Mówimy przepraszamy nawet wtedy, jeśli dane grzechy były nam obce i nigdy nie popełnialiśmy ich, bo czy my jesteśmy bez grzechu?
Ks. Dominik poleca, aby przepraszać tą modlitwą za nasze grzechy, dzieci, grzechy rodziców, przodków i za grzechy naszego małżeństwa, aby w ten sposób wstawiać się do Ojca Niebieskiego w tej pozycji uniżenia za nimi.
modlitwa-unizenia-str-1
Pobierz książeczkę: Modlitwa uniżenia – kliknij

czwartek, 23 stycznia 2020

ks. Dominik Chmielewski - "Otworzyłam drzwi, a oni nie chcieli wejść..."

Ks. Dominik Chmielewski: Nieprawdopodobnie skuteczna modlitwa

Czekając na egzekucję, przeżył OSTRZEŻENIE doświadczenie, które uświadomiło mu, co się dzieje podczas sądu szczegółowego, na jakim staje każdy człowiek w chwili śmierci…

25 grudnia 1997 r. bogaty producent filmowy z Hollywood, Marino Restrepo, został porwany dla okupu przez kolumbijską mafię i wywieziony do amazońskiej dżungli. Czekając na egzekucję, przeżył OSTRZEŻENIE doświadczenie, które uświadomiło mu, co się dzieje podczas sądu szczegółowego, na jakim staje każdy człowiek w chwili śmierci…
Marino Restrepo urodził się w kolumbijskim miasteczku Anserma, w 1950 roku, w zamożnej rodzinie właścicieli plantacji kawy wysyłanej na eksport do Hiszpanii. Miał dziewięcioro rodzeństwa. Potężny klan żył wiarą katolicką, którą Marino porzucił w wieku 15 lat, kiedy został wysłany do szkoły w Bogocie. Po latach wspomina, że chociaż od tamtej pory przez 33 lata żył coraz dalej od Boga, nigdy nie zapomniał widoku swojej babci odmawiającej różaniec.
http://cudajezusa.pl/zdalem-sobie-sprawe-ze-jako-katolicy-mamy-wszystko-czego-nam-potrzeba-zeby-nie-trafic-do-piekla-ja-stalo-sie-centrum-mojego-zycia-jezus-zbawia-i-koniec/

Wiara, miłość, pokora Maryi niszczą dzieła szatana - ks Piotr Glas

Prawda i miłość kosztują - ks. Piotr Glas

„Lepiej, by kościół był pusty niż sprofanowany”. A innym razem: „Lepszy kościół pusty niż pełen diabłów”. Czy nie jest to reguła wskazana przez samego Jezusa, kiedy wyrzucał profanatorów ze świątyni jerozolimskiej?

Pewnego dnia ojciec kapucyn P. M., który mu towarzyszył, powiedział do ojca Pio: „Ale ojcze, jeśli dalej tak będziesz robić, kościół opustoszeje”.
Odpowiedź brzmiała: „Lepiej, by kościół był pusty niż sprofanowany”.
A innym razem: „Lepszy kościół pusty niż pełen diabłów”.
Czy nie jest to reguła wskazana przez samego Jezusa, kiedy wyrzucał profanatorów ze świątyni jerozolimskiej?

Abp Jan Paweł Lenga: Masonom udało się zepsuć Kościół


Abp Lenga: wielu hierarchów chce korygować naukę Chrystusa. To zwykła zdrada i niszczenie Kościoła

Abp Lenga: wielu hierarchów chce korygować naukę Chrystusa. To zwykła zdrada i niszczenie Kościoła
źródło: TVP INFO

Bardzo dobrze, że Benedykt XVI zabrał głos w sprawie celibatu. Warto było go jednak zabrać trochę wcześniej, bo jest bardzo poważny i nie byłoby zamętu, do którego dzisiaj dopuszczono w Kościele Katolickim – powiedział w poniedziałek w programie „Warto Rozmawiać” abp Jan Paweł Lenga.

W ocenie hierarchy nie ma nic dziwnego w tym, że środki masowego przekazu próbują obarczyć kardynała Roberta Saraha winą za całe zamieszanie związanego z publikacją książki pt. „Z głębi naszych serc”. Właśnie dlatego próbuje się go przedstawić jako skrajnego prawicowca, który wykorzystał Benedykta XVI do realizacji swoich celów.

Benedykt XVI zabrał głos w tym momencie, kiedy celibat jest bardzo zagrożony, a razem z nim kapłaństwo. Jeżeli zabraknie prawdziwych żołnierzy Chrystusa, to dojdzie do spłaszczenia Kościoła Katolickiego, który stanie się po prostu zwykłą ziemską partią i ludzką organizacją. Nie będzie on już Mistycznym Ciałem Chrystusa założonym przez prawdziwego Boga – ocenił abp Lenga.

Hierarcha odniósł się również do postulatów, głównie przedstawicieli Kościoła w Niemczech, które szczególnie mocno wybrzmiały podczas zorganizowanego w 2019 roku Synodu Amazońskiego. Niemieccy biskupi i kardynałowie mówili wówczas wprost, że celibat powinien odejść w niepamięć, a przyszłością Kościoła jest wyświęcanie na kapłanów żonatych mężczyzn i kobiet oraz otwarcie się na środowiska LGBT. – Czy ta potężna siła, która drzemie w ludzkiej seksualności nie jest do ujarzmienia? Czy Kościół musi tutaj iść na łatwiznę i ułatwiać ludziom życie? – zapytał Jan Pospieszalski.

Kiedy Chrystus zakładał swój Kościół, to nie pytał Żydów jak ma on wyglądać. Nie zwracał się do arcykapłanów i nie pytał ich, jak ułatwić im życie. Chrystus wiedział, co ma zrobić i to zrobił. (…) Jeżeli nie jest brane pod uwagę Pismo Święte, jeżeli odrzuca się tradycję, to nie dziwmy się, że mamy taki zamęt w Kościele i stawianie takich postulatów – odpowiedział abp Lenga.

200 lat temu masoni z loży Wenta postanowili walczyć z Kościołem. Mówili: wejdziemy do seminariów z naszymi liberalnymi ideami, staniemy się księżmi, potem biskupami i w ten sposób zniszczymy Kościół. Minęło 200 lat i widzimy jak udało się w wyniku tej operacji psuć Kościół. (...) Trzeba o tym mówić, ponieważ właśnie przez tego typu operacje mamy obecny zamęt. Właśnie dlatego wielu biskupów i kardynałów nie ma pogłębionej wiary i dlatego tak wielu chce dziś korygować naukę Chrystusa. Takie podejście to zwykła zdrada i niszczenie Kościoła – podsumował abp Lenga.

Źródło: TVP INFO

Całe nagranie dostępne tutaj

Uchylone drzwi. Kościół kompromisu Martina Scorsese

Uchylone drzwi. Kościół kompromisu Martina Scorsese

Uchylone drzwi. Kościół kompromisu Martina Scorsese
fot. materiały filmowe

Co łączy „Irlandczyka”, Japonię, o. Jamesa Martina SJ i Netflixa? Dlaczego katolicyzm według wizji Martina Scorsese to jedyny obraz Kościoła na jaki zgodzi się Hollywood?

Twoja twarz brzmi znajomo
Jedna ze scen z najnowszego dzieła Martina Scorsese „Irlandczyk” wciąż nie dawała mi spokoju. Kiedy filmowi gangsterzy chrzcili swoje dziecko w jednym z nowojorskich kościołów, moją uwagę przykuła twarz obsadzonego w roli księdza aktora. Wyglądała na dziwnie znajomą. Kiedy w końcu zdecydowałem się wrócić do tego miejsca i włączyć „stop klatkę”, nastąpiło olśnienie. Księdza w „Irlandczyku” wcale nie grał aktor, ale prawdziwy ksiądz. I to nie „pierwszy z brzegu”! Tą twarz widziałem już wiele razy – oto moim oczom ukazał się nie kto inny jak sam James Martin SJ. Jezuita, najpopularniejszy promotor agendy LGBT w Kościele. Obecność akurat tego kapłana potwierdziła to co już dawno czułem. Że jedyny „pozytywny” obraz Kościoła na jaki dzisiaj zgodzi się Hollywood, to katolicyzm według Martina Scorsese.

„Milczenie” w sprawach najistotniejszych
O ile „Ostatnie kuszenie Chrystusa” (1988 r.), ekranizacja bluźnierczej powieści Nikosa Kazantzakisa dotyczyła obrazu samego Jezusa, o tyle Scorsese przez długi czas skąpił nam własnej wizji Kościoła katolickiego. Przełom nastąpił w 2016 wraz z premierą „Milczenia”. Do tej pory reżyser włoskiego pochodzenia bawił nas opowieściami o mafii, gangach, kasynach czy wielkim biznesie.

Historia trzech misjonarzy działających w  XVII – wiecznej Japonii, w której chrześcijanie poddani są straszliwym prześladowaniom jest w istocie pochwałą apostazji. I to odebranej z aprobatą i zrozumieniem ze strony samego Chrystusa. Scorsese stawiając otwarte pytanie o sens cierpienia, pokusił się wręcz o podanie w wątpliwość sensu męczeństwa milionów chrześcijan. I nie sposób nie zgodzić się z Edwardem Kabieszem z „Gościa Niedzielnego” – „w jego ujęciu [ reżysera – red.] akt apostazji staje się aktem chrześcijańskiej miłości”. Nie tak dawno obchodziliśmy święto św. Szczepana, pierwszego męczennika. Co roku w okolicach Bożego Narodzenia z brutalnością mordowani są chrześcijanie, którzy mogliby się uratować jedynie recytując muzułmańskie wyznanie wiary. Najwyraźniej nie oglądali filmu Scorsese.

Ale reżyser w „Milczeniu” idzie jeszcze dalej. Przekonuje, że nawet przechodząc na „stronę wroga”, można zachować wiarę w Chrystusa. O. Rodriguez po dokonaniu aktu apostazji wyznaje buddyzm, żeni się i pracuje jako urzędnik oddelegowany do tropienia japońskich krypto-chrześcijan. W scenie pogrzebu wiekowego już byłego jezuity dowiadujemy się, że – mimo przyczyniania się własnoręcznie do prześladowań - nigdy nie wyparł się wiary w Chrystusa (sic!). Z historii będącej niejako przeciwieństwem losów św. Pawła wynika, że lepiej „wyrzec się swojej dumy” - czym określana jest śmierć za wiarę i kontynuować rzekome naśladowanie Chrystusa w pokorze i cichości.

Ciekawego komentarza udzielił już wspomniany James Martin SJ, prywatnie przyjaciel Scorsese i konsultant filmowy. Jego zdaniem, akt „apostazji” dokonuje się za sprawą polecenia Chrystusa. Głos, który o. Rodriguez słyszy w głowie każe mu dokonać rzeczy, która wydawała by się mu nieprawdopodobna, przekreślająca całkowicie to, co Bóg dał o sobie poznać na kartach Pisma Świętego.

A Jezus mówi wyraźnie: „kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (…) Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 10, 22-33).

O. Martin przekonuje, że misjonarze, którzy wyszli z biało-czarnego świata, nie radzą sobie podczas konfrontacji z „odcieniami szarości”. Dlatego „szary świat”, specyfika danej sytuacji wymaga zupełnie innego podejścia – i to usankcjonowanego samym głosem Chrystusa! Widzimy, że takie podejście – słuchania głosu Boga, który zdaje przeczyć samemu sobie – doskonale uwidacznia się w podejściu amerykańskiego jezuity do kwestii nauczania Kościoła o homoseksualizmie. Jego zdaniem należy ponownie „wsłuchać się w głos Chrystusa”, który – w jego opinii – dzisiaj pragnie zmiany dotychczasowego Magisterium.

Czy mógłby ksiądz zostawić uchylone drzwi?
W „Irlandczyku” jest podobnie. Co prawda w filmie poświęconym historii zawodowego zabójcy będącego cynglem największych ówczesnych mafiosów, religia i Kościół pojawia się fragmentarycznie, to jest to obraz bardzo czytelny. Kościół katolicki nie daje pocieszenia. Pojednanie z Bogiem jeżeli już następuje, to nie rodzi owoców w postaci nawet próby nawrócenia i zmiany postępowania. Następuje usprawiedliwienie bez „żalu za grzechy i mocnego postanowienia poprawy”. Brakuje pokuty. A przecież tytułowy „Irlandczyk”, Frank Sheeran w swoim życiu zabił dziesiątki osób. Jedyny wyrzut sumienia wywołuje zabójstwo jednego z przyjaciół, a następnie okłamanie jego rodziny. Kościół w „Irlandczyku” jest nic nieznaczącym dodatkiem, kulturową pozostałością. Głosząc herezję fałszywego miłosierdzia, głaszcze po głowie z miną pełną zrozumienia. I tyle.

I już nie dziwi, dlaczego jako konsultant do filmu został zaproszony właśnie przedstawiciel takiego Kościoła, o. James Martin. Nie łudźmy się. Fabryka zła inwestując tak poważne środki (140 milionów dolarów) w produkcję Scorsese, nie może pozwolić sobie na pokazanie Kościoła takim, jaki jest naprawdę. Kościoła zbawiającego, przynoszącego Chrystusa, a wraz z nim wiarę, nadzieję i miłość. Kościoła stawiającego wymagania ale i dającego siłę do ich wypełnienia. Mel Gibson poprzez nakręcenie „Pasji” rzucił wyzwanie amerykańskiej bestii. Wszyscy widzieliśmy jaką cenę zapłacił.

Całości dopełnia fakt, że film dostępny jest także dla użytkowników Netflixa - serialowej „fabryki beznadziei”, która nic sobie nie robi z wspierania jawnie bluźnierczej produkcji (pokazującej Jezusa - homoseksualisty i Maryi jako cudzołożnicy).

W ostatniej scenie „Irlandczyka” reżyser – mniej lub bardziej świadomie – zdaje się nam zdradzać swoje motywacje. Stary i schorowany Sheeran prosi odwiedzającego go księdza, by wychodząc pokoju zostawił uchylone drzwi. Kończąca film scena wyraźnie ma wymiar symboliczny. Czyżby to sam reżyser po latach sukcesów przyznał, że dla kariery w Hollywood musiał zostawić „uchylone drzwi” dla pewnych „kompromisów”? Że radykalizm i bezkompromisowość jaką niesie ze sobą pójście za Chrystusem przeszkadza?

A może jest zupełnie inaczej? Może Scorsese, mając świadomość swoich błędów, poprzez słowa głównego bohatera, prosi księdza – postać reprezentującą Kościół – o otrzymanie ostatniej szansy? Być może takie jest znaczenie uchylonych drzwi. „Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył”; może dla reżysera określającego się mianem „upadłego katolika” nie jest jeszcze za późno.

Piotr Relich

DATA: 2020-01-12 11:16
AUTOR: PIOTR RELICH
 

Szymon Hołownia chce „przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa”. Pomoże w tym „Rada Religijna”

Szymon Hołownia chce „przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa”. Pomoże w tym „Rada Religijna”



Czas na coś, co nazywam przyjaznym rozdziałem Kościoła od państwa. Czyli jasnym pokazaniem gdzie jest Kościół, a gdzie jest państwo, i zbudowaniem pewnego partnerstwa między nimi – powiedział w sobotę podczas spotkania w Kielcach Szymon Hołownia, kandydat na Prezydenta RP.

Miejsce Kościoła i wspólnot religijnych w państwie świeckim jest oczywiste i nie powinno być co do tego żadnych wątpliwości. Jednak jako prezydent ograniczałbym publiczną aktywność religijną prezydenta. To posłuży wszystkim. Tę aktywność przesunąłbym w stronę rozmowy, spotkań i np. rady religijnej, która mogłaby powstać przy prezydencie RP – tłumaczył Hołownia.

Były dziennikarz kilkukrotnie podkreślał, że „Polska potrzebuje bezpartyjnego prezydenta”. – Potrzebujemy prezydenta, który po raz pierwszy będzie wolnym prezydentem, który będzie mógł oceniać ustawy nie dlatego, jaki jest interes partyjny, tylko ze względu na to, jakie one są – wskazywał. Dodał, że Polska „potrzebuje prezydenta, który przybliży Polaków, żeby przypomnieli sobie, iż mimo różnic, które są naturalne, możemy być nadal jednym narodem”.

Aby spełnić ten ostatni postulat, zdaniem Hołowni, prezydent nawet jeśli jest katolikiem, nie powinien tego okazywać, aby nikogo nie urazić.

Źródło: gazetaprawna.pl
TK
Hołownia lansuje się na męczennika, bo pono odmówiono mu Eucharystii. Hołownia od kilku tygodni rozgłasza, że jest za usuwaniem krzyży z miejsc publicznych, aborcją, eutanazją, "małżeństwami" homo... ale uważa się za katolika.
Czyli - taki z niego katolik, jak z Rafalali kobieta
***

Szymon Hołownia jest Ambasadorem Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ

Jakie niebezpieczeństwa niosą plany globalistów możesz przeczytać TUTAJ. 



Czytaj także:

Kim jestem żeby mieć pretensje że kapłan mnie zrugał?

– Katolicy i… kapłani, celebryci, kandydaci na Prezydenta –
Jako katolicy piszemy dużo, coraz więcej i na każdy temat. Ale czy wszystko, co technicznie możliwe jest moralnie i duchowo dopuszczalne? Reakcje i wypowiedzi emocjonalne, nieprzemyślane i nieprzemodlone, mogą bardzo dzielić i dzielą ludzi i Kościół (chyba wprost proporcjonalnie do ilości komunikatorów i znanego nazwiska). Rozbijanie Kościoła to grzech. Czy to widzimy? Czy zechcemy wreszcie to zobaczyć?

Wszyscy jesteśmy równi wobec Boga i mamy okazać Mu posłuszeństwo w Kościele, Przykazaniom, Ewangelii, ustalonemu i niezmiennemu Credo oraz Nauczaniu, które ma swój wyraz w Katechizmie. Jest jeden Kościół, otwarty na Boga, idący w Duchu Świętym, na czele którego stoją Pasterze i Kościół zamknięty na grzech, dwuznaczność, hipokryzje, indywidualne rozstrzyganie istotnych kwestii moralnych. Katolik, poważnie traktujący życie duchowe, tym bardziej znany w mediach, duchowny czy świecki, np. pragnący pełnić odpowiedzialne stanowiska publiczne, w kwestiach wiary nie może być samotnym żaglem który na wszystkim się zna i wypowiada się na każdy temat jak chce. Więcej, nie może innym z wysokości swojej znanej „pozycji”, dyktować zachowań i poglądów lepszych w jego oczach. Oczy Chrystusa są ważniejsze. Czy wszystko zobaczyły Oczy i Serce Tego, Który jest Pierwszy? Celebryta jednak „musi” wszystko napisać, wszystko opublikować, wszystkim ogłosić. Tak jakby „ja” było ważniejsze od "Ja Jestem" Jezusa. Jakby katolicyzm był dodatkiem, który ma mi pomóc w promocji i mojej pracy. Tak czyni niedojrzały emocjonalnie i duchowo człowiek, ale nie katolik który idzie drogą rozeznania duchowego i najpierw z Chrystusem, na modlitwie - wypowiada serce, a potem w kierownictwie duchowym, a potem... najczęściej nie ma już potrzeby „chlapać” w internecie.

Czy każde świadectwo z tego co przeżywam ma być zamieszczane? Czy wy tego nie widzicie celebryci katoliccy? Czy każde zwycięstwo w pokusie i każda porażka w pokusie ma być opisywane? A dlaczego i tego nie pisać? Dlaczego wybieracie jedne, bardzo intymne i duchowe i nagłaśniacie, a inne nie? Dla interesu? Dla popularności? Co kapłan ma zrobić kiedy słucha katolika publicznie mówiącego o tym że świnie będą go sądziły na sądzie ostatecznym, że podpisze dokument o małżeństwach homoseksualnych..., że aborcja to kompromis. To są poglądy wynikające z wiary? Proszę się nie ośmieszać i zacząć mówić oraz czynić jak wierzący a nie denerwować się na kapłana, który zwraca uwagę w sytuacji Najświętszej, bo podczas Mszy św., kazania czy nawet podczas Komunii Świętej. Ma obowiązek to robić w sytuacji Najświętszej, kiedy ktoś sięga po Najświętszego, a w swych wypowiedziach publicznie nie dał pierwszeństwa Świętemu, ale poglądom tego świata. Katolik ma objawiać Świętość Świętego a nie głupotę świata.

Do czego to wszystko zmierza? Do ciągłego gadania, a nie do słuchania! Ale kogo mamy słuchać? Internetu, Twittera czy Pana Jezusa? Celebryci katoliccy opamiętajcie się, katolicy opamiętajcie się, życie duchowe to nie mierzy się obecnością na placach, ilością kazań i wpisów w internecie! Życie duchowe to słuchanie Ducha Świętego Kościele i w posłuszeństwie. Chyba nie w rytmie klawiatury komputera ale twarzą do ziemi i przed Najświętszym Sakramentem! Jak proch? Chodź jak Dziecko Boże.

Kim jestem żeby mieć pretensje że kapłan mnie zrugał? Może mi się jednak należało! Za głupoty gadane, pisane i wyprawiane!
O. Andrzej Prugar OFMConv
źródło: facebook

Czy Hołownia powinien dostać Komunię? Hierarchia boi się poprawności pol...

Masoni spotkali sie już w 1925r. by utorować drogę do rozdawania Komunii na rękę!"

Maria Simma:"Masoni spotkali sie już w 1925r. by utorować drogę do rozdawania Komunii na rękę!"





Maria Simma (1915-2004) to prosta mistyczka z Austrii, która miała łaskę kontaktu z duszami czyśćcowymi. Trzykrotnie usiłowała wstąpić do klasztoru, ale ze względu na stan zdrowia za każdym razem spotykała się z odmową. Od 1940 r. zaczęła mieć widzenia dusz czyśćcowych. Widzeniom tym towarzyszyły dotkliwe cierpienia fizyczne.

Teolodzy i psychiatrzy wielokrotnie badali Marię Simmę i nie dopatrzyli się śladów oszustwa czy choroby psychicznej.

W rozmowie z dziennikarzem Nickiem Eltzem opisuje ona swoje życie, doświadczenia i przekazuje przesłanie, które usłyszała od dusz w Czyśćcu ciepiących.


-

Przestrogi podyktowane Marii Simmie przez dusze czyśćcowe dotyczące przyjmowania Komunii Świętej:


"Jakże ostanie się miłość do Boga i bliźniego,jeśli kapłan wprowadza zwyczaj rozdawania Komunii stojącym ludziom na ręce,nawet jeśli tak wielu pragnie klęczeć w czasie przyjmowania Komunii św,aby uczcić jak należy obecność Boga Wszechmogącego?Gdzie szukac tej miłości skoro zdarzają się sytuacje,że pomija się klęczących do Komunii św,a nawet w czasie przyjmowania pierwszej Komunii św każe się dzieciom wstać i wyciągać po nią rekę,podczas gdy rodzice i dziadkowie bardzo cierpią,patrząc na te zwyczaje?!Jakim cudem nazywa się to miłością do Boga i bliźniego?!Sam(a) wiesz z własnego doświadczenia,że tenże zwyczaj przyjmowania Komunii na stojąco i na rękę jest źródłem wielkiego napięcia,niezgody a nawet kłótni w rodzinie.Teraz szczerze się nad tym zastanów!Czy napięcie i brak szacunku pochodzą od Boga,czy od szatana?Tak,przyjmowanie Komunii św na stojąco i na rękę jest sprawką szatana i jestt na to wiele dowodów!Ten kto nie jest w stanie tego zobaczyć jest zaślepiony!Potem znajdujemy jeszcze taką wymówkę,że z uwagi na miłość braterską powinno się to już zostawić tak jak jest.Nie,nie można robić czegoś w imię miłsoci braterskiej jeśłi przeczy to miłosci do Boga!Papież równiez jest przeciwko rozdawania Komunii na rękę i przez to prosi o użycie pateny.Gdzie tu posłuszenstwo?Wielu biskupów oskarża innych biskupów,że nie podążają za papieżem.Ale czy ci pierwsi są mu posłuszni?
Ponadto słyszy się następujące rozumowanie:"Tak,ale istotna jest przeciez postawa wewętrzna"Właśnie ze względu na to,powinno sie odejść od rozdawania Komunii na rękę,ten zwyczaj nie prowadzi do dobrej postawy wewnętrznej.Często się słyszy:"W czasach gdy nie rozdawania Komunii na rekę,nigdy nie wątpiłem w obecnośc Jezusa w Świętej Hostii,a teraz wątpliwości pojawiają się wszędzie.,albo"Odszedłem z seminarium ponieważ sumienie nie pozwalało mi na rozdawanie Komunii na rękę",albo"Już nie chodzę do Komunii,poniewaz jestem nieuprzejmie traktowany ,gdy nie chcę jej przyjmowac na rękę".Czy to wszystko prowadzi do dobrej postawy wewnętrznej?Tak ,istotna jest postawa wewnętrzna dlatego skończmy z Komunią na rękę!Dopóki nie zabroni sie rozdawania Komunii na rękę,na stojąco,dopóty wiara naszego Kościoła się nie pogłębi!Jak wiele godnych Komunii nie zostaje przyjetych,ponieważ utarł się zwyczaj rozdawania Komunii na rękę,na stojąco albo z rąk świeckich,gdy nie ma ku temu wyraźnego powodu!Biskup może pozwolić na te praktyki TYLKO jeśli zajdzie wielka potrzeba.
Szatan jest sprytnym lisem.Nie widzicie ,że zdanie"Wewnętrzna postawa jest ważna ,gdy Komunia przyjmowana jest na rękę "jest wyrazem przebiegłości złego nieprzyjaciela?Że przez to zdarzają się najgorsze świętokradztwa,kradnie się przeistoczone Hostie i sprzedaje na użytek "czarnych mszy" za wielkie sumy pieniędzy?Jak nisko upadliśmy!Jak daleko zaszliśmy z nowoczesnością w sercu kościoła.Bóg nie pozwala aby unowocześnić Kościół podobnie,jak 10 Przykazań nie da się unowocześnić,gdyż obowiązują dziś tak samo jak wcześniej.Dopóki Komunia na rękę na stojąco nie zostanie surowo zabroniona w naszym Kosciele Katolickim, dopóty ludzie nie pogłębią wiary,ponieważ bardzo na tym cierpi postawa wobec Największego Sacrum."


*******************************************************

Dusze czyśćcowe o dotykaniu rękoma Ciała Pana Jezusa przez osoby świeckie:Czy dusze wypowiadały sie na temat szafarzy Eucharystii?

Maria Simma:Tak.W normalnych warunkach tylko konsekrowane ręce kapłanów mogą rozdawać Komunię.Prawo kościelne określa,że taka powinna być praktyka,chyba,że zdarzą się "szczególne okoliczności",np gdy kapłan jest przykuty do łóżka.Musimy zawsze przygotować się w modlitwie na przyjęcie Pana Jezusa,a ludzie,którzy nalegają na to,by wszystko wydarzyło się jak najsprawniej, nie mają pojęcia jak ogromnym przywilejem,źródłem łask oraz ochrony jest przyjęcie przez nas Pana Jezusa.
Jeśli ktokolwiek potrzebuje dowodów na to,że szafarze Eucharystii, w formie,w jakiej są promowani w dzisiejszych czasach,nie wpisują się w zamierzenia Boże,mogę przytoczyć następującą historię,która wydarzyla się nie tak dawno w tej okolicy.
Zmarła niedawno pewna kobieta,która rozdawała Komunię i inspirowała wiele innych kobiet, by czyniły podobnie.Przed pochówkiem trumna została otwarta,aby rodzina i przyjaciele mogli się pożegnać.Potem trumnę zamknięto.Jednakże przed upływem godziny bliski krewny przybył z opóźnieniem i uprosił kapłana ,aby ponownie otworzył trumnę na krótką chwilę,tak by mógł ujrzeć zmarłą.Kapłan się zgodził i w obecności dwóch innych świadków uniósł wieko trumny i zaglądnał do środka.Ta mała grupka ujrzałą coś,co nie było widoczne jeszcze chwilę wczęsniej:ręce kobiety stały sie czarne jak smoła.Dla mnie jak i dla innych był to znak,który potwierdzał,że niekonsekrowane ręce nie mogą rozdawać Pana Jezusa w Komunii.


Dlaczego temat Komunii na rękę jest tak bardzo kontrowersyjny?
Mistyczka Maria Simma:"Ludzie nie znają całej prawdy i powinni nadrobić te zaległości .Prawo kościelne nakazuje pozostawienie przynajmniej części balasek,dla tych wiernych którzy pragną otrzymać Komunię w pozycji klęczącej i na język.Ten nakaz to słowa papieża Pawła VI.Tak więc każdy kościół ,który nie jest wyposażony w balaski,dopuszcza się nieposłuszeństwa.Dusze czyśćcowe mówiły mi,że ŻADEN DOTYCHCZASOWY PAPIEŻ osobiście nie poparł rozdawania Komunii na rękę,ale że zostało to politycznie przeforsowane przez grupę kardynałów i biskupów.Starsi kapłani i biskupi wiedzą o takim stanie rzeczy,ale większości przypadków nie poinformowali o tym wiernych - prze to też oni ponosza za to największą odpowiedzialność.Natomiast każdy papież zdawał sobie dobrze sprawę,że Komunia przyjmowana na rękę uwłacza szacunkowi do Największego Sacrum.Jan Paweł II nie rozdaje Komunii na rękę.
(...)Agenci szatana są o wiele lepiej zorganizowani i wytrwali niż większość katolików.Dowiedziałam się z przynajmniej trzech bardzo zaufanych źródeł,że wolnomularze spotkali się już w 1925 roku,aby utorować drogę do rozdawania Komunii na rękę.Zajęło im to trochę czasu,ale z pewnością odnieśli sukces!"


Na podstawie m.in. książki::Uwolnijcie nas stąd!O duszach czyśćcowych z Marią Simmą rozmawia Nicky Eltz"

(Autor książki chcąc szczególnie zadbać ,by wszystko w książce odpowiadało prawdzie ,zrobił trzy rzeczy:Najpierw poprosił teologów aby ją przeczytali tak krytycznie jak tylko możliwe.Żaden z nich nie zgłosił żadnej obiekcji.Następnie wziął książkę do egzorcysty słyszącym głosy i czującego fizycznie ,czy w ksiązce nic nie jest oszustwem,egzorcysta po modlitwie stwierdził że w książce nie ma nic złego.W końcu aby mieć absolutną pewnośc ,Maria Simma dostała pozwolenie aby zapytać się dusz w czyśccu ,czy zgadzają się z całą treścią ksiązki.Odpowiedź dusz brzmiała:"Nie mamy żadnych zastrzeżeń.")

Jeśli chcemy zapobiec III wojnie światowej, powinniśmy przyjmować Komunię św. na kolanach i na język, a nie na rękę

Jeśli chcemy zapobiec III wojnie światowej, powinniśmy przyjmować Komunię św. na kolanach i na język, a nie na rękę – twierdzi kanadyjski ksiądz Mark Goring. „Czy przyjmowanie Eucharystii na kolanach naprawi wszystkie problemy świata? Myślę, że tak” – przekonuje duchowny.

„Nie wiem, czy jesteśmy na krawędzi III wojny światowej. Z pewnością nie chcę nikogo przestraszyć, ale wiem, że to, co robimy jako ludzie, jest złe w oczach Boga” – mówi ks. Goring w refleksji wideo zamieszczonej na YouTube. Powołując się na Biblię duchowny stwierdza, że „Bóg zsyła karę, gdy Jego lud błądzi”.
Zdaniem ks. Goringa nie powinniśmy zwlekać z błaganiem Boga o Jego miłosierdzie. Zamiast różnych oświadczeń i kolejnych dokumentów „Kościół powinien wyrazić naszą skruchę przed Panem i błagać o miłosierdzie w konkretny, namacalny sposób”. Dlatego Kościół powinien powrócić do przyjmowania Eucharystii na język, klęcząc – „jako znak naszej skruchy, znak uznania i adoracji naszego Pana w Eucharystii”. Dalej duchowny dodaje: „Wierzę, że ten prosty, ale realny gest może zapobiec wojnom”.
Ks. Goring powołuje się przy tym na fragment Apokalipsy mówiący o aniołach, którzy „stanęli wokół tronu (...) i na oblicza swe padli prze tronem, i pokłon oddali Bogu” (Ap 7,11). Zachęca widzów do sięgnięcia po artykuł opublikowany na watykańskiej stronie internetowej, który „mówi o historii przyjmowania Komunii św. w nabożny sposób i adorowaniu Pana przed Jego przyjęciem”.
Artykuł podkreśla fakt dość wczesnego wprowadzenia praktyki przyjmowania Komunii św. na język, by uniknąć opuszczania cząsteczek eucharystycznych na ziemię i zwiększyć „nabożeństwo dla rzeczywistej obecności Chrystusa w sakramencie Eucharystii”. Cytowani są św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Jan Paweł II, dając w ten sposób „kontekst”, w którym „ojciec święty, Benedykt XVI, zaczął udzielać wiernym Ciało Chrystusa umieszczając je bezpośrednio na język wiernych, gdy pozostają na klęczkach”.
jjf/LifeSiteNews.com, vatican.va

Możemy zadać sobie pytania: jak zareagowaliby nasi bracia muzułmanie czy prawosławni, gdyby zobaczyli, jak odnosimy się do naszego Boga podczas udzielania i przyjmowania Komunii?


Wystąpienie na XI Zwyczajnym Zgromadzeniu Ogólnym Synodu Biskupów
Watykan, 2-23 października A.D. 2005
 
Abp Jan Paweł Lenga
Ordynariusz Karagandy (Kazachstan)
 

Wasza Świątobliwość, czcigodni i drodzy Bracia w biskupstwie, drodzy Bracia i Siostry!
 
Chcę podzielić się z wami refleksją na dwa tematy, o których mówi Instrumentum laboris: «Negatywne zjawiska związane ze sprawowaniem Eucharystii» (n. 27) oraz «Poczucie sacrum w Eucharystii» (n. 34).
 
1. Z woli Bożej Opatrzności część mojego życia spędziłem w byłym Związku Radzieckim za czasów prześladowań. Pobożność eucharystyczna, której doświadczyłem w tamtych właśnie czasach, wyryła w mej duszy głęboki ślad. Nie mogę zapomnieć tych wzruszających sytuacji, kiedy w małych pokojach tłoczyli się wierni uczestniczący we Mszy św. Dzieci, starcy i chorzy padali na kolana, by z wielką pobożnością przyjąć Najświętszy Sakrament.
 
2. Jako biskup żyjący «na peryferiach» podczas wizytacji obserwuję zanik poszanowania dla Eucharystii i poczucia sacrum w tak zwanym «pierwszym świecie». Dowiaduję się o tym także od naszych wiernych, którzy wyemigrowali na Zachód i oburzają się, widząc, w jaki sposób traktuje się Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie.
 
3. My, katolicy żyjący w Kazachstanie, możemy uczyć się od naszych braci muzułmanów i prawosławnych głębokiego poczucia sacrum, które przejawia się w delikatności i szacunku, z jakimi obchodzą się z przedmiotami sakralnymi, nawet o niewielkim znaczeniu. Możemy zadać sobie pytania: jak zareagowaliby nasi bracia muzułmanie czy prawosławni, gdyby zobaczyli, jak odnosimy się do naszego Boga podczas udzielania i przyjmowania Komunii? Czy struktura architektoniczna naszych kościołów uwydatnia wagę obecności Boga w Eucharystii? Czy nasze zachowanie nie przeczy temu, w co wierzymy i co wyznajemy naszymi słowami?
 
4. Wśród innowacji liturgicznych wprowadzonych w ostatnich dziesięcioleciach w Kościołach lokalnych na Zachodzie dwie w sposób szczególny osłabiają postrzeganie centralnej pozycji Eucharystii i jej sakralny charakter. Są to: usunięcie tabernakulum z centrum kościoła i udzielanie Komunii na rękę. Wiele faktów potwierdza, że te dwie innowacje nie przyniosły prawdziwego i niewątpliwego pożytku Kościołowi, jak postulował Sobór Watykański II (por. Sacrosanctum Concilium, 23). Kiedy z centralnego miejsca świątyni odsuwa się Pana obecnego w Najświętszym Sakramencie, «Baranka złożonego w ofierze i żywego», «przybytek Boga z ludźmi» (Ap 21, 3), i kiedy przez udzielanie komunii na rękę zwiększa się nieuchronnie ryzyko rozproszenia okruchów Hostii, profanacji i traktowania Chleba eucharystycznego jak zwykłego chleba, nie sprzyja to pogłębieniu wiary i pobożności. Z wyjątkiem nielicznych przypadków te dwie wprowadzone na szeroką skalę innowacje nie przyczyniły się do wzrostu wrażliwości sakralnej i szacunku właściwego adoracji. Udzielanie Komunii na rękę coraz bardziej się rozpowszechnia, czy wręcz narzuca jako praktyka bardziej wygodna czy swoista moda. Jak wiele niewątpliwych owoców duchowych wydała natomiast sprawdzona, tysiącletnia praktyka Kościoła, która zdała egzamin również w miejscach, gdzie prześladowano wiarę! Myślę, że to nie naukowcy, lecz przede wszystkim czyste dusze dzieci i prostych ludzi mogą nas nauczyć, w jaki sposób powinniśmy traktować Pana obecnego w Eucharystii.
 
5. W czasach globalizacji i wielkiej mobilności Kościół może, a wręcz powinien zachować jednolitość pewnych gestów; dotyczy to m.in. sposobu przyjmowania Komunii i pozycji tabernakulum.
 
6. Prośmy Ducha Świętego, aby rozpalił w naszych sercach «gorliwość o dom Pański» i o jego największy skarb, którym nie jest jakiś przedmiot czy teoria, lecz Ciało i Krew naszego Boga i Zbawiciela. Być może moglibyśmy uczyć się tego od św. Ojca Pio z Pietrelciny, świętego czciciela Eucharystii żyjącego w naszych czasach. Oto jego słowa: «O Ojcze święty, ile profanacji, ile świętokradztw musi znosić Twoje łaskawe serce! Któż więc, Boże, stanie w obronie tego łagodnego Baranka, który nigdy nie otworzył ust swoich w swojej sprawie, lecz zawsze tylko w naszej?» (Epist. II, s. 344).
 
7. Chcę zatem z pokorą przedstawić następujące konkretne propozycje:
 
- Aby Stolica Apostolska ustanowiła powszechną normę, która określałaby oficjalny sposób przyjmowania Komunii: do ust i w pozycji klęczącej; komunia na rękę byłaby zastrzeżona wyłącznie dla duchownych.
 
- Aby biskupi Kościołów, w których wprowadzono zwyczaj przyjmowania Komunii na rękę, z pasterską roztropnością starali się, by wierni wrócili stopniowo do oficjalnego obrzędu przyjmowania Komunii, obowiązującego we wszystkich Kościołach lokalnych.
 
Pragnę zakończyć słowami wielkiego Papieża Jana Pawła II: «Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, okazujemy, że jesteśmy rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. (...) Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę Tajemnicę» (Ecclesia de Eucharistia, 61).

Źródło: L'Osservatore Romano 1/2006
 

Ojciec Święty Benedykt XVI od 23 maja 2008 udziela Komunii Świętej wiernym wyłącznie na klęcząco i do ust:
 

sanctus.pl


Czego boją się jezuici? Może boją prawdy? A oto krótka informacja o książce „Trzeba ratować Kościół!”

Arcybiskup Jan Paweł Lenga i manipulacje jezuitów

Napisane przez dr Stanisław Krajski
fot: YouTube fot: YouTube
AddThis Sharing Buttons
Share to WykopShare to Więcej
Ukazała się właśnie druga książką arcybiskupa Jana Pawła Lengi. Nosi tytuł „Trzeba ratować Kościół!”. Jej pojawienie się spowodowało wściekłość i strach w wielu środowiskach. Najwyraźniej to widać, jeśli przejrzy się artykuły zamieszczone ostatnio na portalu DEON.pl, który należy do jezuitów.
Pierwsza książka arcybiskupa Lengi pt. „Przerywam zmowę milczenia” pojawiła się w grudniu 2018 r. Próbowano ją przemilczeć. Dopiero we wrześniu 2019 r. zareagował na nią Zbigniew Noskowski, redaktor naczelny „Więzi”. W jego materiale nie ma merytorycznych argumentów. Są insynuacje typu: „Żadna z osób zorientowanych w sytuacji Kościoła w Kazachstanie, z którymi rozmawiałem, nie była w stanie podać mi faktycznych powodów dymisji biskupa Karagandy w 2011 r. Słyszałem jedynie hipotezy, związane z (ówczesnym i/lub trwającym nadal) stanem zdrowia arcybiskupa oraz możliwymi niejasnościami finansowymi przy budowie w Karagandzie monumentalnej katedry Matki Bożej Fatimskiej dla nielicznej wspólnoty tamtejszych katolików. Nie sposób jednak zajmować się tu niepotwierdzonymi hipotezami”.
Artykuł kończy się następującym oświadczeniem (groźbą? Donosem?): „Nic z tym nie da się zrobić? Ale coś zrobić trzeba! Dlatego niniejszy artykuł został również przekazany do nuncjatury apostolskiej w Warszawie, wraz z prośbą o wyjaśnienie statusu kanonicznego i przyszłości biskupa rzymskokatolickiego, który w liturgii nie wymienia imienia urzędującego papieża i publicznie twierdzi, że uważa obecnego biskupa Rzymu za uzurpatora i heretyka”.
Artykuł ten został natychmiast przedrukowany przez jezuicki portal DEON.pl. W początkach października ukazał się tam również artykuł Tomasza Krzyżaka pt. „Arcybiskup nie wymienia Franciszka podczas liturgii. Dlaczego nikt nie reaguje?”, który skupia się na wymienionym w tytule problemie.
Jest tylko jedno „ale”. Arcybiskup mówił i pisał, że podczas liturgii modli się za papieża nie wymieniając jego imienia, ponieważ nie wie, kto jest dziś papieżem. Jeżeli zatem papieżem jest w istocie Bergoglio, to arcybiskup podczas liturgii modli się za niego. Zarzuty Nosowskiego i Krzyżaka są w tej sytuacji niewarte funta kłaków.
Krzyżak nie wchodzi w merytoryczną dyskusję z arcybiskupem, a jedynie przestrzega (w kolejnym swoim artykule, podobnie jak Nosowski, stosuje insynuacje oraz podaje fałszywe informacje).
Przed czym przestrzega Krzyżak?
Pisze między innymi: „Do parafii zapraszają go księża, spotkania z nim organizują sympatycy tzw. ruchu tradycji, środowiska skupiające osoby o poglądach skrajnie prawicowych. Spotkania z arcybiskupem cieszą się dużą popularnością – co dość łatwo można sprawdzić w internecie. Skąd tak wielka popularność? W wielu środowiskach w Polsce niemal od początku pontyfikatu papieża Franciszka daje się słyszeć głosy, że tego papieża trzeba przeczekać. Krytyczne zdanie o papieżu wyrażają świeccy, masa księży, a także wielu biskupów. Ci ostatni nie mówią tego głośno. I oto znalazł się były biskup Karagandy – który wyręcza bojaźliwych współbraci w biskupstwie. Ma odwagę wytykać Franciszkowi błędy, ma odwagę mówić, że Kurią Rzymską zawładnęła polityczna poprawność, która za sprawą nuncjuszy apostolskich rozlewa się po świecie, itp. Pozwala sobie na krytykę ruchów charyzmatycznych. Nic dziwnego, że dla osób, które na każdym kroku wietrzą jakiś spisek arcybiskup Lenga stał się swego rodzaju guru”.
Na zakończenie tego materiału domaga się interwencji „z góry”: „Wygląda na to, że i w przypadku arcybiskupa Lengi potrzebna jest reakcja nuncjusza. I choć sprawa jest delikatna, bo jakikolwiek ruch wobec hierarchy zostanie przez niego oraz liczne grono sympatyków uznany za szykanę, zamykanie mu ust i ograniczenie głosu w debacie, to jednak wydaje się, że z uwagi na szeroko pojęte dobro Kościoła powinno się go wykonać”.
Kilka tygodni później głos na portalu DEON.pl zabiera jezuita Wacław Oszajca, który prezentuje argumentację opartą na ewidentnym, łatwym do sprawdzenia fałszu. W materiale pt. „Jezuici – ciepłe kluchy” dowodzi, że dokonywana przez arcybiskupa krytyka Franciszka jest zemstą za to, że Franciszek pozbawił arcybiskupa stanowiska ordynariusza. Punktem wyjścia do przyjęcia tej „hipotezy” jest następujące zdanie: „W rozmowie abp. Jana Pawła Lengi ze Stanisławem Krajskim, której filmowy zapis znalazłem w Internecie, abp. Jan Paweł Lenga twierdzi, że całkiem bez powodu został pokrzywdzony przez papieża Franciszka”.
Arcybiskup nigdy nigdzie niczego takiego nie powiedział . Nie mógł tego powiedzieć, ponieważ wszyscy orientujący się choćby pobieżnie w sprawie wiedzą, że arcybiskup przestał być ordynariuszem za pontyfikatu papieża Benedykta XVI (można o tym dowiedzieć się choćby z Wikipedii).
Tytuł artykułu Oszajcy jest taki, a nie inny, bo poucza on arcybiskupa, że kiedyś jezuici reagowali na podobne zdarzenia pokorą. W ten sposób Oszajca odpowiada na dokonaną przez arcybiskupa krytykę współczesnych jezuitów. Ile jednak mają oni wspólnego z jezuitami poprzednich wieków?
No i wreszcie wprost do najnowszej książki arcybiskupa Jana Pawła Lengi odnosi się w ostatnich dniach października Krzyżak w artykule pt. „Staje się ikoną ruchu narodowego. Dlaczego episkopat milczy ws. abp. Lengi?”
Krzyżak zaczyna od insynuacji: „niektóre wypowiedzi arcybiskupa z nauczaniem Kościoła wiele wspólnego nie mają”. Następnie „udowadnia” związki księdza arcybiskupa z Ruchem Narodowym. Oto jego koronny dowód: „Założycielem wydawnictwa, które wydaje książki arcybiskupa jest zaś częstochowianin, który jak sam twierdzi od 1999 roku związany jest z Ruchem Narodowym. Jeśli dorzucić do tego, że internetowa księgarnia rozprowadza m.in. kubeczki z wizerunkiem nowo wybranego posła Grzegorza Brauna…”.
Książki arcybiskupa Jana Pawła Lengi wydaje wydawnictwo, którego pełna nazwa brzmi: „Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu Stanisław Krajski” (co łatwo w 30 sekund sprawdzić w Internecie). Krzyżak zaś mówi wyraźnie o częstochowskim wydawnictwie 3DOM.
Krzyżak recenzuje (czy raczej ocenia) najnowszą książkę księdza arcybiskupa pt. „Trzeba ratować Kościół!”, choć przyznaje się: „Książki jeszcze nie czytałem, ale…”.
Ta „recenzja” kończy się w sposób następujący: „Niestety, także szkodliwy dla Kościoła. Owszem, istnieją w nim różne nurty, istnieją różnice zdań w wielu kwestiach, są jakieś rozgrywki personalne. Ale żaden z polskich biskupów – przynajmniej oficjalnie – nie podważa prymatu papieża Franciszka i za właściwego uznaje Benedykta XVI. A abp Lenga jawi się jako miłośnik spisków, masonerii, itp. Jego zdaniem do Kościoła wszedł antychryst – i choć nie mówi tego wprost, to jednak z kontekstów jego wypowiedzi wynika, że to Franciszek. A jakby tego było mało, otoczył się stadem wilków w owczych skórach. Przy okazji arcybiskup sam się kreuje na ofiarę spisków. Ten przekaz trafia do jakiejś części społeczeństwa – internetowe wywiady z hierarchą mają po kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń – a on sam ma już całkiem spore grono zwolenników (a może nawet wyznawców).Wydaje się, że ktoś powinien to wreszcie przerwać”.
Czego boją się jezuici? Może boją prawdy?
A oto krótka informacja o książce „Trzeba ratować Kościół!”:
Mało kto z nas zdaje sobie do końca sprawę z tego, że diabeł dziś uzurpował już sobie wszystko i wkracza do najświętszego miejsca. Znajdujemy się w chwili wielkiej próby, nie tylko każdy z nas, ale całe dzieło Chrystusa, Jego Kościół. Ale Kościół nie będzie zwyciężony przez tego, który dawno już wszystko przegrał. Diabeł nie ma przyszłości i ci, którzy poszli za nim i psują ten świat i Kościół według jego wskazówek, oni też nie mają przyszłości.
Niszczenie Kościoła przez masonerię.
Gdy kapłan uznaje siebie za Boga.
Przekleństwo antropocentryzmu.
Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”.
Franciszek i masoneria.
Dlaczego polski Kościół opowiedział się za herezją kard. Kaspera?
Obłuda antychrysta.
Żydzi, nawracajcie się, bo jak będziecie dalej służyć mamonie, to zginiecie.
Już apostoł Paweł mówił z ubolewaniem: ja odchodzę, a do owczarni wejdą wilki. Dzisiaj tych wilków w Kościele jest najwięcej i to na całym świecie.
Czy jesteś biskupem Kościoła katolickiego? Przyznaj się do tego, kim ty jesteś naprawdę.
Jeśli pozwalasz na zło w Kościele, a siedzisz cicho dla świętego spokoju, żeby na pierzynie umrzeć i myślisz, że ciebie aniołowie zaniosą do raju, to mogą i ciebie diabły zanieść do piekła, na które ty zasługujesz, tym swoim milczeniem.
Przecież nie możecie być trzciną na wietrze. Macie w swoich rękach depozyt wiary.
Jak uratować Kościół?”.
Można ją nabyć w Polskiej Księgarni Narodowej.