piątek, 28 lipca 2023

Jak uczestniczyć we Mszy Św. | Wszystkie Odcinki | Nauki Katolickie

Catalina Rivas - Współcześnie Żyjąca Boliwijska Stygmatyczka cz1

Tajemnica Eucharystii Największy z Cudów- spektakl

Czy wiesz co tak naprawdę dzieje się podczas MSZY ŚWIĘTEJ?

Ks.Dominik Chmielewski - Po Komunii Św. SKUP SIĘ Całkowicie na Miłości JEZUSA...

Cuda Eucharystyczne w historii. O co prosi Jezus? | KS. DR. ZIOMBRA

Kustosz z Sokółki o cudach eucharystycznych: Pan Jezus chce nam przypomnieć, że jest z nami, żyje i działa w świecie

 

Kustosz z Sokółki o cudach eucharystycznych: Pan Jezus chce nam przypomnieć, że jest z nami, żyje i działa w świecie

?>

Cud Eucharystyczny, zarówno w Sokółce jak i Legnicy, zdarzył się na początku XXI wieku, który miał przynieść ludziom szczęście a rozpoczyna się bardzo niebezpiecznie. Pan Jezus daje ten znak eucharystyczny aby przypomnieć na te czasy, że On jest z nami, żyje i działa w świecie. Jest naszą siłą, mocą i pokojem – mówi w rozmowie z PCh24.pl ksiądz kanonik Stanisław Gniedziejko – świadek Cudu Eucharystycznego w Sokółce, wicekustosz tamtejszego Sanktuarium Najświętszego Sakramentu.

 

Księże Dziekanie, dziś mamy już wszystko, o czym tylko zamarzymy. Jesteśmy zdrowi, szczęśliwi, ale czy potrzebujemy Cudów Eucharystycznych?


To jest pytanie o sens życia. W dwudziestym pierwszym wieku wcale nie jest tak różowo: mamy różne sytuacje – łatwiejsze i trudniejsze, różne zagrożenia, wojny, kataklizmy, przeróżne choroby i wiele innych… W Cudach Eucharystycznych konkretnie chodzi o Pana Jezusa, który jest z nami, który o sobie powiedział: „Oto Ja jestem, z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Powiedział też: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”. Eucharystia to rzeczywista obecność Jezusa Chrystusa, pod postaciami chleba i wina. To kontynuacja dzieła zbawienia, którego On dokonał poprzez swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Pan Jezus jest z nami, przychodzi, aby wskazać nam sposoby rozwiązywania problemów, przeżywania różnych doświadczeń, żeby człowiek – kiedy po ludzku nie ma już możliwości – miał nadzieję w Bogu, by miał odniesienie do kogoś, kto pomoże. Pan Jezus mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Pan Jezus swoją moc potwierdza poprzez Cuda Eucharystyczne.

 

Niezliczone świadectwa są dowodem tego, że Chrystus słyszy nasze modlitwy i na nie odpowiada?

Dziś jesteśmy świadkami kiedy ludzie, którzy modlą się przed Matką Bożą w sanktuariach na całym świecie, a obecnie też w naszym Sanktuarium Najświętszego Sakramentu, wypraszają łaski uzdrowienia, nawrócenia, przemiany życia, uporządkowania życia osobistego i rodzinnego. Znam świadectwa osób, których – wydawałoby się – sytuacja była tak beznadziejna, że medycyna nie mogła pomóc, a człowiek wymodlił… Mamy konkretne przypadki: lekarze stwierdzili, że w konkretnym małżeństwie nie pocznie się dziecko, a małżonkowie wymadlają. Mamy cztery świadectwa wymodlonych dzieci. To się potwierdza, że co u ludzi niemożliwe – u Boga jest możliwe.

 

A my czasami jak niewierny Tomasz…

Pan Jezus zna naturę człowieka. Wie, że wiele osób jest pokroju świętego Tomasza Apostoła – jak nie dotknę, nie zobaczę, to nie uwierzę. Pan Jezus świętemu Tomaszowi wybił z głowy jego wątpienie, ale co powiedział? „Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.

 

To coś złego, że chcemy zobaczyć tę Cząstkę Ciała Pańskiego na własne oczy?

Nie. Pan Jezus za to się nie gniewa. Tylko czasami takim „wątpiącym Tomaszom” daje znaki – cuda, świadectwa. Na pewno człowiek ma wiele znaków zapytania co do Eucharystii. To powątpiewanie było też za czasów Pana Jezusa, kiedy mówił o Eucharystii. Mówił: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba”. A wtedy wielu słuchaczy odpowiedziało: trudna jest ta mowa, któż może jej słuchać? I odeszli.

 

Co to jest wiara?

To przede wszystkim przyjęcie nauki Chrystusa. To przyjęcie Chrystusa objawiającego Ojca. Wierzyć – potocznie mówiąc – to żyć tak jak Bóg przykazał. Skoro wierzę Chrystusowi, muszę korzystać z Jego dobrych rad, które są zapisane w Ewangelii. Eucharystia jest najważniejszym środkiem zabezpieczającym człowieka na życie wieczne.

 

Co Ksiądz poczuł, kiedy zobaczył na konsekrowanej Hostii czerwoną plamkę?

Siostra zakrystianka wystawiła z sejfu naczynie, w którym była konsekrowana Hostia, i zobaczyłem na niej czerwoną plamkę w formie zakrzepłej krwi. To wyglądało jak kawałeczek mięśnia. Niesamowite wrażenie, kiedy patrzeliśmy na ten znak – nie wiedząc co się wydarzyło, tak jakby człowiek oniemiał. I pytał w myślach zdziwiony: Co się stało, co to jest? To przecież znak na konsekrowanym komunikancie… Konsekrowany komunikat to przecież Najświętszy Sakrament. Nie można było tego zbagatelizować.

 

Oczekiwanie na ekspertyzę z pewnością nie było łatwym czasem?

Badania to konsekwencje wydarzenia, potwierdzenie rzeczywistości, która się wydarzyła. W dniu 7 stycznia 2009 roku została podjęta decyzja aby przebadać konsekrowaną Hostię. Pani profesor Sobaniec-Łotowska pobrała cząstkę materiału eucharystycznego z komunikantu. Fragment przekazała prof. Sulkowskiemu, który nie wiedział, skąd pochodzi ów materiał. Przeprowadzili badania i obydwoje naukowcy stwierdzili to samo – że jest to tkanka mięśnia sercowego człowieka w agonii. I to już było dla nas jasne, że mamy do czynienia z działaniem nadprzyrodzonym. Z działaniem Pana Jezusa.

 

Jakiej wielkości była Cząstka Ciała Pańskiego na konsekrowanej Hostii?

Wielkości opuszka palca.

 

 Chrystus potwierdza: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”?

Cud Eucharystyczny, zarówno w Sokółce jak i Legnicy zdarzył się na początku dwudziestego pierwszego wieku, który miał przynieść szczęście ludziom. Ten wiek rozpoczyna się bardzo niebezpiecznie. Jesteśmy na świecie świadkami pandemii, konfliktów, wojen, kataklizmów. Człowiek staje w obliczu zagrożeń. Pan Jezus daje ten znak eucharystyczny aby przypomnieć na te czasy, że On jest z nami, żyje i działa w świecie. Jest naszą siłą, mocą i pokojem. Pan Jezus mówi „Przyjdźcie do Mnie…”. I zaprasza.

 

Chyba nikt nie ma wątpliwości, co tak naprawdę dokonuje się podczas każdej Mszy świętej…

Badania Cząstki Ciała Pańskiego wykazały, że jest to tkanka mięśnia sercowego człowieka w agonii. I teraz pytanie: Co się dzieje podczas Mszy świętej? Oto wielka tajemnica wiary: Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu. Wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Tę wielką tajemnicę wiary we Mszy świętej potwierdzają badania: tkanka mięśnia sercowego człowieka w agonii to znaczy, że w każdej Mszy świętej rzeczywiście uobecnia się Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. W sposób mistyczny Pan Jezus ciągle ofiaruje Siebie za nas, kontynuuje dzieło odkupienia człowieka. Kiedy idziemy na Mszę świętą, stajemy się uczestnikami Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Jesteśmy świadkami agonii Chrystusa na krzyżu w Wielki Piątek.

 

A dla Księdza czym był ten znak?

Głębszym zrozumieniem istoty Mszy świętej. Cud Eucharystyczny jest tylko potwierdzeniem, czym jest Msza święta, czym Eucharystia.

 

Nigdy przez całe kapłaństwo nie zwątpił Ksiądz w słowa przeistoczenia, które wypowiada w czasie Mszy świętej: „To Ciało Moje”, „To Krew Moja”?

Nie. Zawsze byłem świadomy tego, co się dzieje we Mszy świętej. Dla mnie Jezus Chrystus zawsze był największym autorytetem.

 

Czym dla Księdza jest kapłaństwo?

To dar i tajemnica. Kapłaństwo to również zadanie, odpowiedzialność, świadectwo, ale i wdzięczność.

 

Cud Eucharystyczny wydarzył się w październiku 2008 roku, natomiast 2 października 2011 roku Cząstka Ciała Pańskiego została wyeksponowana. To chyba dość niewiele czasu, by się przygotować?

Trzeba było nie tylko przygotować kościół, ale też nastawić duchowo całą parafię. W niedzielę, 2 października 2011, podczas przeniesienia Cząstki Ciała Pańskiego z kaplicy plebanijnej do kościoła, w uroczystości uczestniczyło około czterdzieści tysięcy ludzi. Cały plac był wypełniony, zarówno przed świątynią jak i teren parkingu. Był to szczególny dzień, a pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna i chyba nikt z nas takiej na początku października się nie spodziewał. Było ciepło jak w lato, na niebie nie było żadnej chmurki. Nawet ten fakt to jest znak, że nie są to ludzkie sprawy. Nikt z uczestników uroczystości nie pamięta takiej aury 2 października jak tego dnia kiedy było przeniesienie Cząstki Ciała Pańskiego.

 

Niesamowite wrażenie robiły kwiaty ułożone wokół kościoła. Skąd taki pomysł?

To było pospolite ruszenie. Myśmy się w ogóle nie spodziewali takiego zaangażowania ludzi. W piątek przed zakończeniem Misji Świętych, wspólnie z misjonarzami przy kawie rozmawialiśmy o uroczystości, o przygotowaniach i przyszła myśl, że może byłoby dobrze, żeby tę drogę przeniesienia Cząstki Ciała Pańskiego – z plebanii do kościoła – usłać kwiatami. Rozważaliśmy, czy to się uda, bo w końcu nie było dużo czasu, ale jeden z misjonarzy – ojciec Zbigniew powiedział, iż ogłosi wieczorem w kościele, że jest taki pomysł. Od rana w sobotę ludzie zaczęli przywozić kwiaty – katolicy i prawosławni. Chyba powycinali wszystkie kwiaty, jakie mieli przy ogródkach. Niesamowite było też to, że tak wiele osób było zaangażowanych w układanie. Dywan kwiatów przed kościołem i dywan kwiatów od plebanii aż do ołtarza.

 

Piętnaście lat od wydarzenia minie w tym roku. Cud Eucharystyczny w Sokółce trochę już spowszedniał?

Trudno mi powiedzieć czy spowszedniał, ponieważ jest to indywidualna sprawa każdego człowieka. To zależy chyba od tego jaka jest jego wiara. Co jest szczególne, dużo ludzi przystępuje do Komunii świętej. Daje się zauważyć skupienie, zupełnie inne przeżywanie Mszy świętej. Widać, że ta świadomość eucharystyczna się pogłębiła.

Bóg zapłać za rozmowę.

Marta Dybińska

CUD W SERBII, WSZYSTKO PALI SIĘ TYLKO MADONNA JEST uratowana. EMOCJE STRAŻY POŻARNEJ

 

CUD W SERBII, WSZYSTKO PALI SIĘ TYLKO MADONNA JEST ZBAWIONA. EMOCJE STRAŻY POŻARNEJ

W dniu, w którym Kościół powszechny obchodzi święto Matki Bożej z Góry Karmel, znajduję wiadomość o tym cudownym zbawieniu.

Wszystko to dzieje się w Rumie , w Syrmii, w Serbii. W budynku, w którym mieści się sklep z artykułami dziecięcymi i zabawkami oraz dom parafialny, wybucha pożar.

Wszystko płonie. Wszyscy uciekają. Po przybyciu Straży Pożarnej wyciągają ranną osobę .

Płomienie pochłaniają wszystko, a Strażacy nie wiedzą, czy w środku są ludzie. Postanawiają wejść do środka i sprawdzić. Ale wszystko płonie. Docierają na strych i odkrywają ją : ikonę Madonny z Dzieciątkiem . Nie ma oparzeń i stoi nieruchomo, a wokół piekło .
W dniu, w którym Kościół powszechny obchodzi święto Matki Bożej z Góry Karmel, znajduję wiadomość o tym cudownym zbawieniu.

Wszystko to dzieje się w Rumie , w Syrmii, w Serbii. W budynku, w którym mieści się sklep z artykułami dziecięcymi i zabawkami oraz dom parafialny, wybucha pożar.

 12 listopada 2020
https://www.tvp.info/50766884/koden-pozar-domu-pielgrzyma-sanktuarium-matki-bozej
15 listopada 2020
https://laskowice.oblaci.pl/index.php/2020/11/15/koden-z-pozaru-najwyzszego-pietra-ocalal-jedynie-krzyz-i-obrazek-matki-bozej-kodenskiej/
16 listopada 2020
https://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/z-pogorzeliska-w-kodniu-ocalaly-tylko-dwie-rzeczy-oblaci-mowia-o-opatrznosci,n,1000278347.html

https://www.gosc.pl/doc/7296147.Figura-Maryi-ocalala-z-katastrofalnego-pozaru
4 styczeń 2022
Potężny pożar strawił 50 z 55 domostw w Louisville na przedmieściach Denver w amerykańskim stanie Kolorado. Ogień podsycał wiatr wiejący z prędkością około 160 km/godz. Mimo to, ocalała figura Matki Bożej przed zrujnowanym domem małżeństwa Toma i Kat Greany. – Wygląda na to, że wokół niej spadały cegły, niektóre prawdopodobnie nawet w nią uderzyły. Ale ona nawet się nie przewróciła – stwierdził Tom.

https://stacja7.pl/ze-swiata/wizerunek-matki-bozej-ostrobramskiej-cudownie-ocalal-z-pozaru-to-po-prostu-cud/
17 listopada 2022
Gdy doszło do pożaru, obraz Matki Bożej Ostrobramskiej wisiał na organach, które uległy całkowitemu spaleniu. Znajdował się w samym epicentrum pożaru, a został nietknięty. Zdaniem konserwatora, nie da się tego racjonalnie wyjaśnić. „To po prostu cud bo nawet w niezbyt wysokich temperaturach farba olejna zawsze się topi, rozpada” – podkreśla.

https://pl.aleteia.org/2023/01/09/obraz-matki-bozej-ocalal-z-pozaru/
9 stycznia 2023
Szerokim echem odbiły się w sieci zdjęcia z pożaru, jakiemu 1 stycznia br. uległ sklep spożywczy w mieście Sinop, w centralnej Brazylii. Pomimo iż ogień strawił praktycznie cały market, umieszczona na jednej z półek figura Matki Bożej z Aparecidy pozostała nienaruszona.
https://stacja7.pl/ze-swiata/figura-matki-bozej-ocalala-z-pozaru-budynek-splonal-niemalze-doszczetnie/
W jednym z miast w centralnej Brazylii doszło do pożaru sklepu. Ogień na tyle uszkodził budynek, że zawalił się w nim sufit. Pomimo to, znajdująca się w środku figura Matki Bożej została nienaruszona.

Medjugorie – orędzie z 25 lipca 2023: „ofiarujcie swoje modlitwy i ofiary za wszystkich, którzy są daleko od Boga…”

 

Medjugorie – orędzie z 25 lipca 2023: „ofiarujcie swoje modlitwy i ofiary za wszystkich, którzy są daleko od Boga…”

25 lipca 2023 r.
„Drogie dzieci! W tym czasie łaski, w którym Najwyższy posyła mnie do was, abym was kochała i prowadziła drogą nawrócenia, ofiarujcie swoje modlitwy i ofiary za wszystkich, którzy są daleko i nie poznali miłości Boga. Wy, kochane dzieci, bądźcie świadkami miłości i pokoju dla wszystkich niespokojnych serc. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie”


Święty Szarbel – za jego wstawiennictwem pomoc otrzymało już kilkadziesiąt tysięcy ludzi

 

Święty Szarbel – za jego wstawiennictwem pomoc otrzymało już kilkadziesiąt tysięcy ludzi

?> (LLEW, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons)

Święty Szarbel to jeden z najpopularniejszych obecnie świętych Kościoła. Jego grób odwiedza rocznie co najmniej 4 miliony pielgrzymów. Był gorliwym kapłanem, zakonnikiem i pustelnikiem. Dzięki wstawiennictwu tego tajemniczego świętego uzdrowionych zostało już kilkadziesiąt tysięcy osób na całym świecie. 

Rekordzista uzdrowień

Św. Szarbel uważany jest za jednego z największych cudotwórców pośród świętych Kościoła. Zarejestrowano już kilkadziesiąt tysięcy uzdrowień za jego wstawiennictwem, które są czytelnym znakiem Bożej obecności we współczesnym świecie. Każdego roku, aby modlić się przy grobie świętego, przybywa do klasztoru w miejscowości Annaja, gdzie w sarkofagu spoczywa Szarbel, około 4 milionów pielgrzymów.

Jedna z wielu uzdrowionych

Mariam Assai Awad, Syryjka mieszkająca w Libanie, dowiedziała się, że jest chora na raka żołądka, gdy nastąpiły już przerzuty na jelita i gardło. Z medycznego punktu widzenia Mariam nie miała żadnych szans na wyleczenie, została więc wypisana ze szpitala, aby mogła umrzeć w swoim domu. Chora zaczęła wtedy wzywać pomocy św. Szarbela. Pewnej nocy przed zaśnięciem gorąco pomodliła się za wstawiennictwem tego świętego o swoje całkowite uzdrowienie. Kiedy obudziła się rano stwierdziła, że wszystkie symptomy jej choroby zniknęły. Szczegółowe badania medyczne potwierdziły, że kobieta została w niewyjaśniony sposób całkowicie uzdrowiona.

Imię wziął od męczennika

Życie Józefa Machluf, bo tak brzmi jego imię chrzcielne i nazwisko, od pierwszych lat życia naznaczone było cierpieniem. Urodził się w roku 1828 w ubogiej rodzinie chłopskiej (wieś Beka Kafra w Górach Libanu położona 140 km od Bejrutu), gdzie czasem brakowało jedzenia. Jego ojciec zmarł kiedy Józef miał zaledwie trzy lata. Jako młody kapłan był świadkiem strasznej masakry przeszło 20 tysięcy chrześcijan, wymordowanych przez miejscowych muzułmanów i druzów, co miało miejsce w roku 1860. 

Każdego dnia zmagał się z atakującymi go złymi duchami. Dlatego też imię zakonne Szarbel (łacińskie brzmienie tego imienia to Serbeliusz) przyjął za świętym męczennikiem Serbeliuszem z Edessy, który żył II wieku. Został on stracony za wyznawanie wiary chrześcijańskiej za czasów krwawego panowania cesarza Trajana.  

Umiłował życie zakonne

Józef Machluf w wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w Annai. Po odbyciu studiów teologicznych w klasztorze w Kfifan został wyświęcony 23 lipca 1859 roku na kapłana, po czym wrócił do swego klasztoru, w którym przebywał do 1875. W tym też roku ojciec Szarbel przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pw. świętych Piotra i Pawła. Żył tam aż do śmierci w roku 1898.  

Zmieniał siebie na lepsze, aby móc pomagać innym

Całym sercem pomagał uciekinierom oraz modlił się, pościł i stosował surowe praktyki pokutne, ofiarowując siebie Bogu w duchu ekspiacji za popełnione zbrodnie i błagając o Boże miłosierdzie dla prześladowców i prześladowanych. Wiedział, że najskuteczniejszym sposobem zmiany świata na lepsze jest najpierw zmiana samego siebie, czyli własne uświęcenie przez zjednoczenie się z Bogiem.

Choć żył w umartwieniu, emanowało od niego szczęście

Żył w maleńkiej celi, pod habitem nosił zawsze włosiennicę, jadł bardzo skromne potrawy i to tylko raz dziennie. Umartwiał się, sypiał trzy godziny na dobę, a za poduszkę służył mu kawałek drewna owinięty w starą sutannę. Pracował fizycznie mimo ciężkiej choroby nerek i odczuwanego bólu. Centrum jego życia była Eucharystia. Codziennie odprawiał Mszę św. Z jego oblicza tak za życia jak po śmierci, emanowała radość.

Cudowny olejek Szarbela

Po śmierci został pochowany na klasztornym cmentarzu. Zgodnie z zakonną tradycją niezabalsamowane ciało ubrane w habit zostało złożone w grobie bez trumny. Po pogrzebie ojca Szarbela z jego grobu promieniowało niewytłumaczalne światło. Zjawisko to trwało 45 dni i nocy. 

Z obawy przed profanacją grobu, postanowiono przenieść ciało zmarłego do klasztoru. W czasie przenosin odkryto że ciało ojca Szarbela nie było zesztywniałe jak to dzieje się po śmierci, lecz wiotkie jak za życia. Z ciała emanował też miły zapach oraz wydobywał się dziwnego pochodzenia olej.

W lipcu roku1927 ciało włożono do metalowej trumny i zamknięto w marmurowym sarkofagu. Cały czas jednak z ciała wydobywał się olej. W roku 1950 wydano kolejne polecenie komisyjnej ekshumacji z uwagi na przecieki oleju z marmurowego sarkofagu. W obecności ekspertów, stwierdzono brak stężenia pośmiertnego – ciało wyglądało tak jak w chwili śmierci. Wonny olej z ciała Szarbela wydobywał się nieprzerwanie do roku 1977, w którym to dokonała się kanonizacja ojca.

Bóg za wstawiennictwem świętego Szarbela uzdrawia także w Polsce

Obecnie relikwie Szarbela znajdują się w Polsce w kilkunastu kościołach m.in. w Tychach, Pińczowie, Grabówce koło Białegostoku, Rzeszowie, Poznaniu, Warszawie. Aż w dwóch kościołach w Krakowie są relikwie św. Szarbela. Słynne są relikwie z krakowskiego kościoła Świętego Krzyża.  Ludzie przyjeżdżają tu na nabożeństwa nie tylko z Krakowa, ale nieraz z bardzo daleka. Zainteresowanie jest bardzo duże, bywa, że w nabożeństwie uczestniczy ponad tysiąc osób. Odnotowane są cudowne uzdrowienia fizyczne i duchowe wskutek modlitwy w obliczu tych relikwii. Nabożeństwo do św. Szarbela w kościele św. Krzyża w Krakowie odbywa się każdego 30 dnia miesiąca.

Źródła – niedziela.pl, brewiarz.pl

Biskup z Libanu o św. Szarbelu: po Matce Bożej to największy cudotwórca

 

Zaraz po Matce Bożej świętym, który czyni najwięcej cudów jest obecnie św. Szarbel. Aktualnie istnieje 45 tysięcy potwierdzonych cudów – powiedział Polskifr.fr bp Samer Nassif, duchowny katolicki obrządku maronickiego, pochodzący z Libanu – ojczyzny św. Szarbela, wspominanego w Polsce 28 lipca. Dziadek bp. Nassifa i jego wujowie byli świadkami niezwykłych okoliczności, które towarzyszyły otwarciu grobu św. Szarbela po wielu latach od śmierci pustelnika.
Szarbel został ogłoszony świętym w 1977 roku przez św. Pawła VI. Obecnie jest czczony w bardzo wielu miejscach na całym świecie, również w Polsce. Jego grób znajduje się w Annaja – miejscu szczególnie związanym z jego życiem pustelniczym. „Kiedyś byłem w miejscu pochówku Szarbela i spotkałem grupę Chińczyków. Rozmawiałem z kobietą, która krzyczała: Uzdrowił mnie! Uzdrowił!" –  opowiedział bp Samer Nassif.
 
Marzenia o życiu pustelniczym
 
Św. Szarbel Makhlouf OLM (właściwie Jusuf Antun Makhlouf) urodził się 8 maja 1828 roku jako najmłodsze z pięciorga dzieci. Zmarł 24 grudnia 1898 roku w wieku 70 lat. Wcześnie został osierocony przez ojca, który nie wrócił z wojny. Jego matka wyszła ponownie za mąż.
 
Od najmłodszych lat przyszły święty chciał zostać pustelnikiem. „Jak tylko zaczął mówić i chodzić, znalazł grotę blisko swojego domu, do której chodził się modlić. Modlił się również w kościele przed figurą Matki Bożej. Od narodzin pragnął więc modlić się i kochać Pana" – podkreślił bp Samer Nassif. Zaznaczył, że św. Szarbel nigdy nie chciał niczego poza byciem zjednoczonym z Bogiem, dlatego nazywa się go świętym „upojonym Bogiem". „On był w Nim zakochany" – dodał.
 
Jako z najmłodszym z pięciorga dzieci wcześnie osieroconych przez ojca, matka Szarbela była z synem bardzo związana. „Darzyła go wielką miłością aż do tego stopnia, że chciała o wszystkim za niego decydować: kiedy i z kim się ożeni, gdzie zamieszka, ile będzie miał dzieci. Szarbel chciał jednak zostać pustelnikiem, ale jego rodzice się nie zgodzili" – podkreślił bp Nassif.
 
Rodzinne miasteczko Szarbela Bika Kafra to bardzo urokliwy zakątek, położony na wysokości ok. 1650 m n.p.m. „Kiedy więc chodził do wspomnianej groty, miał piękny widok na góry, a w samej grocie płynęła woda, która do dziś uznawana jest za najczystszą w Libanie. Liban jest jedynym arabskim państwem, w którym nie ma pustyni ‒ są tylko góry" – przypomniał libański duchowny.
 
Szarbel postanowił uciec z domu rodzinnego w Bika Kafra do klasztoru w miasteczku oddalonym o tydzień drogi. Kiedy dotarł na miejsce po męczącej górskiej drodze i chciał wstąpić do klasztoru zadano mu tam pytanie: „Czego pan szuka?". O to samo Jezus pytał uczniów. Kiedy Jan Chrzciciel mówił do swoich uczniów o Jezusie: „Oto Baranek Boży", Jezus odwrócił się i zapytał ich: „Czego szukacie?". Zadał im to samo pytanie. Szarbel odpowiedział: „Szukam zbawienia mojej duszy". Opat odpowiedział mu: „Czy nie jesteś więc egocentryczny? Kochasz tylko siebie?". Szarbel odpowiedział: „Nie. Nie mogę zbawić innych dusz, jeśli najpierw moja dusza nie będzie zbawiona".
 
Rodzice szukali Szarbela wszędzie, podobnie jak rodzice Jezusa szukali Syna w świątyni. Kiedy matce udało się go znaleźć, prosiła, aby wrócił do domu. Szarbel wiedział, że jeśli będzie blisko matki, nie zostanie nigdy pustelnikiem, ani księdzem, ani mnichem. Bardzo kochał swoją mamę i był z nią związany. Powiedział jej: „Mamo, nie zobaczymy się więcej na ziemi, ale spotkamy się w niebie". „I od tej chwili już nigdy więcej nie zobaczył swojej mamy. Przyszła na jego święcenia, ale on już się z nią nie zobaczył. Był jednak świadomy, że w niebie ją spotka" – opowiedział bp Samer Nassif.
 
Szczególna interwencja Boga
 
Szarbel rozpoczął studia, w czasie których jego profesorem był Nimatullah Al–Hardini – późniejszy święty beatyfikowany i kanonizowany przez św. Jana Pawła II. Szarbel w czasie studiów nadal bardzo pragnął zostać mnichem pustelnikiem. Chciał opuścić wspólnotę, aby oddać się pustelnictwu. Potrzebne było głosowanie. „Prawo maronickie mówi, że nie można kochać Boga, jeśli najpierw nie przeżyło się wzorowego życia miłosiernego wobec swoich braci we wspólnocie" – podkreślił bp Nassif. Wszyscy bracia zgromadzili się wokół opata, żeby głosować ‒ jeśli uważają, że Szarbel wykazał się wzorową postawą miłosierdzia wobec nich, kładą ziarno pszenicy, jeśli nie ‒ ziarno jęczmienne. Trzykrotnie zebrał tylko ziarno pszeniczne. Jak się okazało, opat nie pozwolił Szarbelowi, żeby opuścił ich i został pustelnikiem, bo potrzebowali go u siebie.
 
Wtedy doszło do szczególnej interwencji Boga. „Szarbel całymi nocami się modlił. Być może hałasował i przeszkadzał swoim sąsiadom: klęczał, wstawał, śpiewał. Co wieczór dostawał lampę oliwną" – opowiedział biskup z ojczyzny Szarbela. Jak mówił dalej, „pewnej nocy do lampy świętego wlano wodę zamiast oliwy. Lampa mimo tego się zapaliła. Opat przyszedł sprawdzić, czy w lampie na pewno była woda i kiedy to stwierdził, zrozumiał, że Szarbel był świętym człowiekiem i powinien poświęcić się życiu pustelniczemu".
 
Surowe życie pustelnika otwartego na potrzeby innych
 
Szarbel był pustelnikiem przez trzydzieści lat, a życie pustelnika nie było łatwe w jego czasach. Jadał raz dziennie i nie mógł spożywać niczego, co pochodziłoby od zwierzęcia: nawet jaj czy serów. Poza tym nie mógł jeść surowych warzyw czy owoców, wszystko musiało być gotowane. Nie mógł też używać soli, pieprzu, oliwy. Jadł raz dziennie gotowane warzywa i zupy. W momencie swojej śmierci ważył zaledwie 50 kg. Miał ok. 170 cm wzrostu.
 
Szarbel ciężko pracował w polu. Po południu natomiast był zobowiązany przyjmować tych, którzy przychodzili po poradę, byli chorzy lub potrzebowali spowiedzi. „Według maronitów mnich pustelnik ma obowiązek przyjmować po południu wszystkich, którzy do niego przychodzą, nie może im odmówić" – poinformował bp Nassif. „W taki sposób można było ewangelizować pogan, którzy dzięki przyjęciu ich stawali się chrześcijanami" – dodał. Czasami zdarzały się uzdrowienia bez spotkania i to nie tylko wśród chrześcijan. Muzułmanie również szanowali Szarbela jako Bożego wysłannika. „Muzułmanie podziwiają świętość, kłaniają się przed nią" – zaznaczył biskup z Libanu.
 
Szarbel był wielkim miłośnikiem Eucharystii. „Chciał kochać Jezusa, a w Eucharystii widział ciało Jezusa. Czym jest Eucharystia? Jezus, który chce zbawić dusze, daje się nam cały" – podkreślił libański duchowny. Wskazał też na jedno ze słów Chrystusa na krzyżu: „Kiedy Jezus na krzyżu mówił: 'Pragnę', ludzie myśleli, że chodzi o pragnienie wody. Wiemy, że chodziło o pragnienie dusz. Za każdym razem, kiedy dusza nie jest zbawiona, Jezus cierpi, natomiast kiedy dusza dostępuje zbawienia, odczuwa radość". Jak podkreślił bp Nassif, „Szarbel chciał przeżywać to przez całe życie, pragnął czynić wolę Bożą i rozumieć ludzi tak, jak Bóg ich rozumie. Dlatego podczas Eucharystii widział wszystkie dusze, które potrzebują zbawienia, by pomóc Jezusowi się nimi zająć".
 
Cuda św. Szarbela
 
11 grudnia 1898 r. Szarbel bardzo cierpiał, a 24 grudnia zmarł. „Bardzo kochał Maryję i stale modlił się na różańcu. Przez ostatnich trzynaście dni życia, między 11 a 24 grudnia modlił się na różańcu i być może to sama Matka Boża przyszła po niego" – zaznaczył w rozmowie z Polskifr.fr maronicki biskup z Libanu.
 
Na drugi dzień po śmierci pustelnika jego ciało zaczęło jaśnieć nadziemskim blaskiem ‒ wszyscy ludzie zbiegali się do tego światła, które rozciągało się nad jego grobem.
 
13 kwietnia 1899 roku, a więc ponad trzy miesiące później nad klasztorem rozpętała się wielka burza. Grób Szarbela, który najpierw znajdował się przy wejściu do klasztoru, otworzył się. Widać było jego ciało, a szaty były zniszczone. Lekarz, który zobaczył ciało, zapytał: „Kiedy on zmarł, dzień czy dwa dni temu?". Odpowiedziano mu, że trzy miesiące wcześniej. Kiedy ciało się rozkłada, wydziela nieprzyjemny zapach. Św. Szarbel pachniał różami. Jego ciało było nadal giętkie i ciepłe. Kiedy chciano obmyć jego ciało, odkryto, że miejsce, w którym został złożony jest pełne krwi. Krew, a właściwie płyn ustrojowy zmieszany z krwią, wypływała z całego jego ciała: z szyi, z nosa, z boku. Ludzie dotykali tej cieczy i byli uzdrawiani.
 
W 1922 roku lekarz polecił, aby wystawić ciało Szarbela na słońce przez miesiąc. W 1927 roku jego ciało nadal pozostawało odkryte i mnisi je pielęgnowali. „Papież sprzeciwił się otaczaniu kultem kogoś, kogo nie nakazał czcić. Trzeba było więc zaczekać, aż papież nakaże otoczyć go kultem, a w międzyczasie schowano ciało. Złożono je więc w żelaznej trumnie, która spoczęła w murze klasztoru" – opowiedział biskup z Libanu.
 
W 1950 ze ściany zaczęła wypływać ta sama ciecz, którą widziano wcześniej na ciele zmarłego pustelnika. W wydarzeniu brali udział członkowie rodziny bp. Samera Nassifa. „W tym czasie mój dziadek ze strony mamy był przełożonym policji w miejscowości, w której był pochowany Szarbel. Musiał być obecny przy otwarciu trumny jako przedstawiciel państwowy. Było z nim również dwóch moich wujów ze strony mamy, z których jeden nadal żyje. Powiedział mi, że kiedy otwarto trumnę, płynęła z niej krew" – zaznaczył bp Nassif. Według relacji wujka biskupa, ciecz wypływała przede wszystkim z nosa Szarbela. „Jak jest to możliwe, że z ciała zmarłego człowieka wypływała krew zmieszana z płynem ustrojowym? Nigdy wcześniej w historii ludzkości czegoś takiego nie widziano. Moi wujkowie opowiadali, że próbowano zatkać mu nozdrza, by zatamować wypływ krwi, ale bezskutecznie. Mój dziadek powiedział wtedy: 'Teraz więc klękamy i modlimy się na różańcu'" – opowiedział biskup.
 
Włożono Szarbela do szklanej trumny i w tym roku, 1950, ludzie gromadzili się przy tym grobie, by uczcić pustelnika. Dotykali cieczy, która nadal płynęła. „Będąc w trumnie oddał wtedy ok. 50 kg krwi, a więc tyle, ile sam ważył" – podkreślił biskup. Papież Paweł VI beatyfikował go w 1965 roku. Dzień później zakończył się Sobór Watykański II. Ogłoszono go świętym Soboru Watykańskiego II oznajmiając, że życie pustelnicze pozostaje najwyższą formą modlitwy i życia chrześcijańskiego. „Francuzi często powtarzają, że Sobór Watykański II skupił się na ewangelizacji i głoszeniu, a nie na modlitwie. Nie jest to prawdą. Człowiek ukryty w górach, który zajmował się tylko modlitwą został uczczony przez wszystkich biskupów świata zgromadzonych na soborze. To niespotykane" – ocenił bp Samer Nassif.
 
Obecnie znanych jest 45 tysięcy potwierdzonych cudów za przyczyną św. Szarbela. Jedną z osób, która doświadczyła takiego cudu, jest Nouhad Al-Chami. „Św. Szarbel operował ją, dzięki czemu mogła chodzić, i zaszył nicią nieznaną medycynie, która okazała się być jednym z jego włosów. Rzeczywiście zostało to potwierdzone, że była to prawdziwa operacja" – opowiedział libański biskup. „Szarbel operuje, czyni wiele cudów, jednak jego celem jest pokazanie – po pierwsze: zobaczcie, jak jeden chrześcijanin, który staje się święty, może wiele zdziałać w świecie. Po drugie: trzeba zjednoczyć się z Chrystusem w swoich cierpieniach, aby móc przeżyć zmartwychwstanie. Po trzecie: nie poddawać się beznadziei. Po czwarte: kochać Maryję i po piąte: kochać Boga" – wyliczył bp Nassif. „Św. Szarbel jest naszym bratem, przyjacielem, członkiem naszej społeczności. Nie modlimy się do Szarbela dla samego Szarbela. On prowadzi nas do Jezusa i Maryi. I całe mnóstwo osób przychodzi do niego. To jest cudowne" – podsumował biskup z Libanu.
 
*
 
Bp Samer Nassif został wyświęcony na kapłana katolickiego obrządku maronickiego w 1993 r. w diecezji Saida (biblijny Sydon). Odbył studia we Francji. Przez ostatnie 20 lat we Francji był kaznodzieją-świadkiem, aby uwrażliwić katolików na sprawę chrześcijan prześladowanych na całym świecie, zwłaszcza w Libanie. Obecnie pracuje dla stowarzyszenia „Phoenix, Siewcy Pokoju" (fr. „Phoenix, semeurs de paix"), które wspiera Kościół w Libanie, prześladowany i znajdujący się w trudnej sytuacji od pół wieku. Od 2022 roku jest biskupem w Kościele maronickim.
//Polskifr.fr

czwartek, 20 lipca 2023

Matka Boża powiedziała do księdza Gobbi,że Jan Paweł 2 stanie się ,,SKAŁĄ WIELKIEGO ROZŁAMU'' i wkrótce odstępstwo stanie się jawne''

Co zobaczył (na własne oczy) ks. Gabriele Amorth? Cofnijmy się do jakże ważnego r. 1984, a konkretnie do 25 marca tegoż roku, kiedy pap. Jan Paweł II na Pl. Św. Piotra zamierzał dokonać Poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, czego Matka Boża sobie od dawna życzyła, wiedząc, jakie tego będą następstwa. I co zobaczył wówczas ks. Amorth, bo był bardzo blisko osoby Papieża?
W książce zat. ”Spotkałem Szatana” sam Autor, ks. G. Amorth tak mówi/pisze:
… Jan Paweł II, zaraz po zamachu na swoje życie, po raz pierwszy zdecydował się poświęcić świat Niepokalanemu Sercu Maryi 13 maja 1982r. w Fatimie. Drugi raz dokonał tego 25 marca 1984r. w Bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie. Czy to, co wtedy uczynił papież, nie było próbą ratowania ludzkości przed groźbą zniszczenia i przed szatanem?
Papież pierwszy raz, zaraz po zamachu, poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi w Fatimie. Z wielką uwagą śledziłem to wydarzenie w Fatimie. Wszystko, co dotyczy Fatimy, bardzo mnie interesuje. Drugi raz dokonał tego w Rzymie na prośbę siostry Łucji, która mówiła, że Matka Boża prosi, aby to poświęcenie dokonało się jednocześnie w całym świecie. Zgodnie z życzeniem Matki Bożej, papież wraz z biskupami całego świata mieli odmówić w tym samym czasie akt oddania. dlatego papież osobiście z dużym wyprzedzeniem kazał przesłać formułę tego poświęcenia do wszystkich biskupów świata. i oznajmił:
”Wy dokonajcie tej konsekracji w sobotę, 24 marca, ja dokonam tego w niedzielę, w uroczystość Zwiastowania na placu Św. Piotra”.
Miało to miejsce 25 marca 1984r., ale niestety wielu biskupów tego nie uczyniło. Gdybyście widzieli, ileż papież musiał zabiegać, aby móc wypowiedzieć słowa, o które prosiła Matka Boża, a więc wymienić Rosję, bo argumentowali, że wtedy może obrazić się patriarcha moskiewski i wszyscy prawosławni. Faktem jest, że sytuacja stała się na tyle trudna, że papież nie ośmielił się wypowiedzieć słowa ”Rosja”. Gdybyście widzieli, jak on z tego powodu cierpiał, ponieważ tego bardzo pragnął. Mimo to poradził sobie. Owego dnia, kiedy wypowiadał słowa poświęcenia świata, ja znajdowałem się w pierwszym rzędzie. Gdybym wyciągnął rękę, mógłbym go dotknąć. Wtedy on spontanicznie wypowiedział następujące zdanie, które nie znajdowało się w wersji oficjalnej: ”Przede wszystkim oddajemy ci te narody, o których poświęcenie ty sama prosiłaś”. Wielu teologów mówiło też, że z punktu widzenia teologii nie można mówić o poświęceniu świata Maryi. I wtedy on dodał dwa wyrazy: ”zawierzamy” i ”poświęcamy”.
I wówczas nie znalazł się żaden teolog, któryby to zakwestionował. A przecież mariologów nie brakowało, którzy mogliby mu zarzucić, że słowa te zawierają dwie odrębne treści.
I mimo, że Maryja prosiła o poświęcenie, co oznacza całkowite oddanie czegoś lub kogoś Bogu, to słowo „zawierzenie” oznacza coś przejściowego.
To wszystko było powodem ogromnego cierpienia papieża, a wręcz płaczu, bo uniemożliwiono mu wypowiedzenie słowa, które on pragnął wypowiedzieć: ”Rosja” .
Myślę, że jednym z powodów, dla których Jan Paweł II nie dokonał tego poświęcenia zgodnie z tym, o co prosiła Matka Boża – czyli jednocześnie ze wszystkimi biskupami świata – było niezrozumienie przez wielu biskupów tego, co zamierzał uczynić papież.
Jestem przekonany, że Jan Paweł II włożył wiele wysiłku, aby przekonać przeciwników tego poświęcenia, ale był w tym wszystkim osamotniony. Podobnie jak Benedykt XVI, który był bardzo samotny!!!”…
O tym samym, co ks. Amorth widział i mówił, mówiła sama Matka Boża w Orędziu nr 287 (z 25.03.1984) do Jej umiłowanych synów, Kapłanów:
b Tak, Ja Sama objawiłam Moją wolę w Fatimie, gdy ukazałam się w 1917 roku. Wiele razy prosiłam o to poświęcenie się Moją córkę Łucję, która żyje jeszcze na ziemi, aby wypełnić powierzoną jej przeze Mnie misję. W ciągu ostatnich lat domagałam się tego usilnie również poprzez przesłanie powierzone Mojemu Kapłańskiemu Ruchowi. Dziś znowu proszę wszystkich o poświęcenie się Mojemu Niepokalanemu Sercu.
c Przede wszystkim prosiłam o to Papieża Jana Pawła II, Mojego pierwszego umiłowanego syna. Dokonuje on tego w sposób uroczysty z okazji dzisiejszego święta, po napisaniu do Biskupów świata, aby uczynili to samo w łączności z nim.
d Niestety, nie wszyscy Biskupi przyjęli to zaproszenie. Szczególne o k o l i c z n o ś c i nie pozwoliły jeszcze Ojcu Świętemu poświęcić Mi wyraźnie Rosji, o co wiele razy prosiłam. Jak wam już powiedziałam, to poświęcenie Mi zostanie dokonane, gdy krwawe wydarzenia będą się już wypełniać.
e Błogosławię odważny akt Mego Papieża. Zechciał powierzyć Memu Niepokalanemu Sercu świat i wszystkie narody. Przyjmuję to z miłością i wdzięcznością. Ze względu na ten akt obiecuję przyczynić się do znacznego skrócenia godzin oczyszczenia, a próbę uczynić lżejszą.
f Proszę jednak o to poświęcenie także wszystkich Biskupów, wszystkich Kapłanów, wszystkie osoby zakonne i wszystkich wiernych. Jest to godzina, w której Kościół powinien się zgromadzić w bezpiecznym schronieniu Mojego Niepokalanego Serca.
Fronda na str. http://www.fronda.pl/a/roberto-de-mattei-rosje-trzeba-poswiecic-matce-bozej,108948.html
przytacza słowa znanego w świecie historyka, prof. de Mattei, który przemawiając 27 marca 2017 roku w Waszyngtonie w Stanach Zjednoczonych, powiedział m.in.: „jak dotąd nie przeprowadzono jeszcze poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Konsekracje św. Jana Pawła II w 1984 roku oraz Benedykta XVI w roku 2010 były  w jego ocenie „częściowe” i „niekompletne”.
Watykański egzorcysta o. Gabriele Amorth, obecny przy konsekracji z roku 1984, na rok przed swoją śmiercią mówił, że wciąż trzeba wypełnić wskazania Maryi. Jak mówił o. Amorth, wprawdzie św. Jan Paweł II poświęcił Rosję Maryi, ale nie zrobiło tego jego otoczenie, obawiając się denerwowania prawosławnych. Dodatkowo tekst konsekracji nie wymieniał bezpośrednio Rosji, ale jedynie ogólnie „kraje, o których konsekrację Maryja prosiła”.

 

 Matka Boża powiedziała do księdza Gobbi,że Jan Paweł 2 stanie się ,,SKAŁĄ WIELKIEGO 

ROZŁAMU'' i wkrótce odstępstwo stanie się jawne''

Mówiła to w latach 80 a dzieje się już na naszych oczach.

 

Czasy wielkiego odstępstwa i nadejścia Antychrysta

Maryja mówi: «To są czasy przepowiedziane przez Boskie Pismo, czasy wielkiego odstępstwa i przyjścia Antychrysta. To są czasy wielkiego ucisku i niezliczonych utrapień dla wszystkich. Doprowadzą was one do przeżycia ostatnich wydarzeń przygotowujących drugie przyjście Jezusa w chwale» (450). Skoro weszliśmy w czas drugiej Pięćdziesiątnicy, w czas decydujących wydarzeń, to konieczne jest tworzenie wieczerników, w których, czuwając razem z Nią na modlitwie, poznamy prawdę. "Ostatnie wydarzenia", przepowiedziane już przez proroków (por. Dn 9,27; 1 J 2,18n; 2 Tes 2; Ap 13) to przede wszystkim ostatni atak zła, jego otwarty bunt przeciw Bogu. Maryja formuje na tę walkę zastęp, do którego każdy może należeć. Broń, jaką Matka Najświętsza posługuje się, jest bronią duchową, bo i sama walka toczy się na płaszczyźnie duchowej. Jest to ostatnia walka szatana z Bogiem o dusze ludzkie. 26 czerwca 1991 powiedziała ks. Gobbiemu: «W was ukazuję się jako Wódz Mojego zastępu, uformowanego przeze Mnie we wszystkich częściach świata. Ma on walczyć przeciwko wielkiej armii wrogów Boga, stojącej pod rozkazami tego, który sprzeciwia się Chrystusowi, to znaczy Antychrysta» (452). Antychryst jest więc tym, który buntuje się przeciwko Chrystusowi, Jego nauce i prawu. Jego atak i ukazanie się jest dowodem zbliżającego się przyjścia Chrystusa. Maryja mówi: «Ukazuję się w was jako Królowa, bo to przez was dokonuję codziennie tryumfu Mojego Niepokalanego Serca w świecie. Otwórzcie drzwi waszego życia, abym mogła w was królować i przygotować drogę chwalebnemu królestwu Chrystusa. Jestem jutrzenką zwiastującą nadejście wielkiego dnia Pana. Ukazuję się w was jako Prorokini tych ostatnich czasów. (...) Wierzcie Moim słowom. Przyjmujcie z uległością Moje orędzia, ponieważ właśnie w nich mówię wam wszystko o tym, co was czeka» (452).

Pojawiają się znaki wskazujące na bliskość chwalebnego powrotu Jezusa

«Wiele razy wam ogłaszałam - mówi ks. Gobbiemu Matka Najświętsza 31 grudnia 1992 - że zbliża się koniec czasów i przyjście Jezusa w chwale. Pragnę wam dziś pomóc w zrozumieniu znaków opisanych w Bożym Piśmie, które wskazują na wielką bliskość Jego chwalebnego powrotu. Znaki te - jasno ukazane w Ewangeliach, Listach św. Piotra i Pawła - realizują się w obecnych latach» (485). Maryja szczegółowo poucza o tych znakach. Oto one:

- szerzenie się błędów prowadzących do utraty wiary i odstępstwa (Mt 24,4n; Mt 24,11; 2 Tes 2,3; 2 P 2,1nn);
- wybuch wojen i walki bratobójcze, mnożenie się katastrof naturalnych (por. Mt 24,6-12);
- krwawe prześladowanie wiernych Jezusowi; głoszenie Ewangelii na całym świecie (por. Mt 24,9-10.14);
- nadzwyczajne znaki na niebie (por. Mt 24,29).

Maryja wyjaśnia: «Cud słońca - dokonany w Fatimie w czasie Mojego ostatniego objawienia się - wskazuje, że weszliście obecnie w czasy, w których spełniają się wydarzenia przygotowujące was na powrót Jezusa w chwale (por. Mt 24,30)» (485). Maryja mówi dalej ks. Gobbiemu o strasznym świętokradztwie, jakiego dokona ten, który sprzeciwia się Chrystusowi, czyli Antychryst. Wejdzie on do Świętej Świątyni Bożej i zasiądzie na tronie, każąc siebie adorować jako Boga (por. 2 Tes 2,2.4-10; Mt 24,15). Wyjaśnia Ona, o jakie świętokradztwo chodzi: «Na zniesieniu codziennej ofiary polega straszliwe świętokradztwo dokonane przez Antychrysta» (por. Dn 12,11) (485). Opisywanie pojawiających się znaków - zapowiadających powrót Jezusa i ostateczny tryumf Boga - Maryja kończy słowami ostrzeżenia: «coraz bliższa staje się chwila pełnego ukazania się Antychrysta.»

Rosnące zło umożliwi jawne ukazanie się Antychrysta

Maryja w szczególny sposób ostrzega przed trzema przejawami zła, zagrażającymi wierze ludu Bożego. Pierwszym jest jawne odstępstwo licznych teologów i pasterzy Kościoła. Drugim - sekty zagrażające wiernym, a trzecim - zdominowanie Kościoła przez masonerię. Te formy zła sprawią, że Antychryst ukaże się w sposób jawny. Maryja mówi ze smutkiem (1.01.93): «Iluż jest Pasterzy, chodzących po omacku, w ciemności - niemych z powodu lęku lub kompromisów, nie broniących już owczarni przed drapieżnymi wilkami! Życie wielu Kapłanów i osób konsekrowanych wyschło z powodu nieczystości, zwiedzenia przyjemnościami oraz z powodu poszukiwania komfortu i dobrobytu... Wierni wciągani są w zasadzki świata, który stał się pogański, lub pociągają ich niezliczone, coraz bardziej szerzące się sekty... Zwłaszcza dla Kościoła nadeszła godzina wielkiej próby. Zostanie on wstrząśnięty brakiem wiary, zaciemniony odstępstwem, zraniony zdradami, opuszczony przez swe dzieci, podzielony z powodu schizm. Zostanie wzięty w posiadanie i zdominowany przez masonerię. Stanie się podatną glebą, na której wyrośnie drzewo zła złoczyńcy - Antychrysta. Ustanowi on swe królestwo w jego wnętrzu» (486).

Ukazując zło umożliwiające jawne ukazanie się Antychrysta, Maryja demaskuje niszczenie Kościoła przez masonerię

W orędziach "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" nie brak szczegółowej analizy aktualnych zagrożeń Kościoła i całej ludzkości ze strony masonerii, co ściśle wiąże się z tajemnicą ukazania się Antychrysta. 5 sierpnia 1995 Maryja mówi: «Ujawniłam wam podstępne i diabelskie zasadzki, zastawiane na was przez masonerię, która weszła do wnętrza Kościoła i ustanowiła już ośrodek swej władzy tam, gdzie Jezus ustanowił centrum i fundament jego jedności. Nie niepokójcie się, bowiem stanowi to część Tajemnicy Bezbożności, którą Kościół zna od chwili narodzin. Istotnie, szatan wdarł się już do kolegium Apostołów i nakłonił do zdrady Judasza, jednego z dwunastu. W waszych czasach Tajemnica Bezbożności ujawnia się w całej swej straszliwej mocy» (548).

Na świecie jest już ustanowione królestwo Antychrysta...

«Obecnie szczególnie potrzebujecie ochrony przed straszliwymi zasadzkami Mojego przeciwnika, któremu udało się ustanowić swe królestwo na świecie» - mówi do ks. Gobbiego zatroskana Maryja, najlepsza z Matek 7 czerwca 1986 r. «Jest to królestwo sprzeciwiające się Chrystusowi - królestwo Antychrysta. W tych ostatnich latach waszego wieku jego królowanie osiągnie szczyt mocy, władzy, wielkiego zwodzenia. Nadchodzi godzina, kiedy niegodziwiec ukaże się z całą mocą i zapragnie przywłaszczyć sobie miejsce Boga, aby sam mógł otrzymywać cześć jako Bóg.»

Znak Antychrysta na czole i ręce

«To są czasy, w których zwolennicy tego, który sprzeciwia się Chrystusowi są znaczeni jego znamieniem na czole i na ręce» - mówi Maryja 8 września 1989 roku, nawiązując do tekstu z Apokalipsy (Ap 13,16). Słów tych nie należy rozumieć - jak robią to niektórzy - dosłownie. Maryja wyjaśnia w orędziu (410): «Znamię na czole i na ręce wyraża całkowitą zależność tego, kto je nosi. Znak ten wskazuje wroga Chrystusa, czyli antychrysta. Noszenie jego znamienia oznacza całkowitą przynależność oznaczonej osoby do zastępu tego, który sprzeciwia się Chrystusowi i walczy z Jego Boskim i królewskim panowaniem. (...) Czoło oznacza inteligencję, umysł, siedzibę ludzkiego rozumu. Ręka oznacza ludzkie działanie, bo rękami człowiek tworzy i pracuje. Tak więc osoba oznaczona jest znamieniem antychrysta w swoim umyśle i w swojej woli». Człowiek pozwalający się oznaczyć znamieniem na czole to taki człowiek, który przyjmuje - jak wyjaśnia Maryja - doktrynę negującą Boga i odrzucającą Jego Prawo, przyjmuje ateizm, podąża za modnymi ideologiami, staje się głosicielem błędów. Człowiek, który pozwala jakby oznaczyć się znamieniem na ręce to ktoś, kto działa w sposób niezależny od Boga, poszukuje tylko dobra materialnego i ziemskiego, nie postępuje zgodnie z planem Boga. Człowiek, który został jakby oznaczony pieczęcią na ręce to ten, kto pracuje jedynie dla siebie, gromadzi dobra materialne. Czyni sobie boga z pieniądza i staje się ofiarą materializmu, dąży jedynie do zaspokojenia własnych zmysłowych pragnień, staje się ofiarą niepohamowanego egoizmu.

Antychryst ukazany przez apokaliptyczną liczbę: 666

W 13 rozdziale Apokalipsy jest napisane: «Tu jest potrzebna mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: 666.» Maryja - w orędziu z 17 czerwca 1989 - wyjaśniła także i ten trudny do zrozumienia tekst Księgi Objawienia: «Dzięki rozumowi oświeconemu światłością Bożej Mądrości można odczytać z liczby 666 imię człowieka: imię wskazane przez tę cyfrę - to antychryst. (...) Przeliczcie teraz jego liczbę 666 dla zrozumienia, w jaki sposób wskazuje ona na imię człowieka - mówi dalej Maryja. - Liczba 333 oznacza Boskość. Lucyfer zaś - z powodu pychy - buntuje się przeciwko Bogu, ponieważ siebie chce wynieść ponad Boga. 333 to liczba wskazująca na tajemnicę Boga. Ten zaś, kto chce umieścić siebie ponad Bogiem, nosi znak 666. Liczba ta oznacza zatem Lucyfera, szatana, czyli tego, który powstaje przeciwko Chrystusowi - antychrysta. 333 wskazane jeden raz, czyli przez 1, wyraża tajemnicę jedności Boga. 333 ukazane dwa razy, czyli przez 2, oznacza dwie natury: naturę Boską i naturę ludzką - zjednoczone w Boskiej Osobie Jezusa Chrystusa. 333 wskazane trzy razy, tzn. przez 3, oznacza tajemnicę Trzech Osób Boskich, czyli wyraża tajemnicę Przenajświętszej Trójcy. Tak więc liczba 333 - przedstawiona jeden, dwa i trzy razy - wyraża podstawowe tajemnice wiary katolickiej: jedność i trójosobowość Boga oraz wcielenie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Cyfra 333 oznacza Boskość, natomiast liczba 666 wskazuje zawsze na tego, kto chce siebie postawić ponad Bogiem».

 

«Jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi» (1 J 2,18)

Maryja - analizując w orędziu z 17 czerwca 1989 symboliczną liczbę "666" (por. Ap 13,18) - mówi w odniesieniu do przyszłości: «666 ukazane trzy razy, czyli przez 3, wskazuje na rok 1998. W tym okresie historycznym uda się masonerii - wspomaganej przez masonerię kościelną - zrealizować wielki zamiar: utworzyć bożka - fałszywego Chrystusa i fałszywy Kościół - i umieścić go na miejscu Chrystusa i Jego Kościoła. Statua wzniesiona na cześć pierwszej Bestii jest więc posągiem antychrysta. Wszyscy mieszkańcy ziemi mają oddawać pokłon temu, który naznaczy swą pieczęcią pragnących kupić lub sprzedać. Dojdziecie w ten sposób do szczytu oczyszczenia, wielkiego ucisku i odstępstwa. Stanie się ono powszechne, ponieważ prawie wszyscy pójdą za fałszywym Chrystusem i fałszywym Kościołem. W ten sposób zostaną otwarte drzwi, aby mógł się ukazać człowiek czyli sama osoba antychrysta. Oto dlaczego chciałam wyjaśnić wam karty Apokalipsy odnoszące się do czasów, w których żyjecie. Chciałam was przygotować na najboleśniejszą i najbardziej decydującą część wielkiej walki, rozgrywającej się pomiędzy waszą Niebieską Mamą i wszystkimi siłami zła, które się rozszalały».

Jak walczyć wraz z Maryją w czasach ducha buntu?

Maryja umocnieniem w dniach szerzącego się zła Maryja mówi - w orędziu z 7 czerwca 1986 - o różnych formach zła, ale także o udzielanym nam umocnieniu i pociesze. Wyjaśnia, że zło panuje obecnie w porządku:

- duchowym (grzech niszczący nadprzyrodzone życie dusz rozszerza się jak najbardziej złośliwa epidemia);
- fizycznym (ułomności, nieszczęścia, wypadki, susze, trzęsienia ziemi, szerzące się nieuleczalne choroby);
- społecznym (podziały i nienawiść, głód i nędza, wyzysk i niewolnictwo, przemoc, terroryzm i wojny).

Co zrobić, by - w chwili tej straszliwej próby - nie zagubić się, nie zniechęcić, pozostać silnym w wierze i wiernym jedynie Jezusowi i Jego Ewangelii? Maryja nie przychodzi nas zniechęcić, chce podać nam pomocną dłoń, dlatego mówi: «Dziś szczególnie potrzeba wam pociechy. Do kogo będziecie się mogli zwrócić w czekających was bolesnych chwilach, kiedy wielkie odstępstwo osiągnie pełnię, a ludzkość dojdzie do szczytu negowania Boga i buntu przeciw Niemu, do szczytu nieprawości i niezgody, nienawiści i zniszczenia, zła i bezbożności? Moje Niepokalane Serce stanie się waszą silną obroną, tarczą, która ochroni was przed wszystkimi atakami Mojego przeciwnika» (326).

Ratunek w Sercu Matki

Maryja wielokrotnie powtarzała ks. Gobbiemu, że na czas tej najważniejszej walki o ocalenie dobra i prawdy przygotowała dla Swych dzieci - czyli tych, które z ufnością będą się do Niej uciekać, u Niej szukając rady i pomocy - niezawodne schronienie: «W tym czasie potrzeba wam wszystkim schronienia się, podążania do przystani Mego Niepokalanego Serca, wiszą bowiem nad wami poważne nieszczęścia. W Moim Niepokalanym Sercu znajdziecie pociechę! Dlatego powtarzam dziś każdemu z was to, co przepowiedziałam w Fatimie Mojej córce Łucji: Moje Niepokalane Serce stanie się twym schronieniem i bezpieczną drogą, która doprowadzi cię do Boga» (326).

Maryja ma Swój plan

«Oto Mój plan - wyjawia 8 września 1990. - Im silniejsza jest Moja obecność wśród was, tym bardziej oddalają się od was ciemności zła, grzechu, nienawiści i nieczystości, bowiem szatan jest coraz bardziej krępowany i osłabiany. W tych ostatnich czasach zadanie waszej Niebieskiej Mamy - pięknej jak księżyc, jaśniejącej jak słońce, strasznej jak zbrojne zastępy w bojowym szyku - polega na ogłaszaniu, że już zbliża się do was wielki dzień Pański. (...) Wielka próba ma was właśnie dotknąć i wszyscy zostaliście wezwani do cierpienia ze Mną. Wasze cierpienie podobne jest jednak do cierpienia mamy dającej życie swemu dziecku. Istotnie, ogromny ból tych ostatnich czasów przygotowuje narodzenie się nowej epoki, nowych czasów, kiedy Jezus przyjdzie w blasku Swej chwały i ustanowi na świecie Swoje królestwo. Wtedy całe stworzenie, wyzwolone z niewoli grzechu i śmierci, pozna wspaniałość drugiej ziemskiej Pięćdziesiątnicy. Bóg zamieszka z wami i otrze wszelką łzę. Nie będzie już nocy ani dnia, ponieważ dawne rzeczy przeminą i waszym światłem będzie światło Baranka i nowego Jeruzalem, które zstąpi z Nieba na ziemię, przyozdobione jak oblubienica dla swojego męża».

Niewiasta straszna jak zbrojne zastępy...

Celem działania Niepokalanej Matki w naszych czasach jest zwyciężenie szatana, zmiażdżenie głowy starodawnego węża (por. Rdz 3,15), związanie łańcuchem ogromnego Smoka i wrzucenie go w otchłań ognia (por. Ap 20,2n). Tak określiła to sama 8 września 1990: «Mam walczyć i pokonać tego, który sprzeciwia się Chrystusowi, to znaczy Antychrysta, aby przygotować drugie przyjście Jezusa, który ustanowi wśród was Swoje Chwalebne Królestwo».

Maryja formuje zastęp do bitwy przeciw Bestii prowadzącej dusze na zatracenie

Maryja pragnie zwalczyć przeciwnika Boga, ma plan walki z nim, ale potrzebuje do tego naszej współpracy, a jednocześnie przestrzega nas przed taktyką przeciwnika: «Wraz ze Mną, małe dzieci, walczcie ze Smokiem, który usiłuje zbuntować całą ludzkość przeciw Bogu. Walczcie wraz ze Mną, małe dzieci, przeciw czarnej Bestii, masonerii, pragnącej doprowadzić dusze do zatracenia. Walczcie wraz ze Mną, małe dzieci, przeciw Bestii podobnej do baranka - masonerii, która przeniknęła do głębi życie Kościoła, w celu zniszczenia i jego, i Chrystusa. Aby to osiągnąć, pragnie ona utworzyć nowego bożka, to znaczy fałszywego Chrystusa i fałszywy Kościół... Masoneria kościelna otrzymuje polecenia i władzę od różnych lóż masońskich i pracuje nad tym, aby wszystkich włączyć potajemnie do tych tajnych sekt. Ambitnych przyciąga perspektywą łatwej kariery. Napełnia dobrami spragnionych pieniędzy. Pomaga swym członkom w górowaniu nad innymi i w zajmowaniu najważniejszych stanowisk. Równocześnie - w podstępny, lecz zdecydowany sposób - odsuwa na bok tych wszystkich, którzy odmawiają uczestniczenia w jej planie. Bestia podobna do baranka posługuje się całą władzą pierwszej Bestii, w jej obecności. Zmusza wszystkich mieszkańców ziemi do oddawania pokłonu pierwszej Bestii» (407).

Wiernością Chrystusowi i Jego Kościołowi można pokonać Antychrysta

Zachęcając nas do podjęcia wraz z Nią walki Matka Najświętsza mówi: «Odwagi! Bądźcie silne, Moje małe dzieci! Wasze zadanie - to okazać w tych trudnych czasach wierność Chrystusowi i Jego Kościołowi, znosząc wrogość, walki i prześladowania. Jesteście najcenniejszą częścią małej trzódki, która ma za zadanie walczyć i na końcu pokonać potężną moc antychrysta» (407). Maryja znaczy nas Swoją pieczęcią Maryja przygotowuje nas do walki: «Pozwólcie, bym was karmiła i wychowywała. Pozwólcie Mi się ulegle prowadzić» - prosi nas za pośrednictwem ks. Gobbi. Przeciwnik oznacza swych zwolenników pieczęcią, Maryja czyni coś podobnego: «Mój przeciwnik oznacza znamieniem wszystkich swych zwolenników, nadszedł i dla Mnie - waszego Niebieskiego Wodza - czas oznaczenia Moją matczyną pieczęcią wszystkich tych, którzy poświęcili się Memu Niepokalanemu Sercu i stanowią część Mojego zastępu» (410). Maryja wyciska pieczęć na czołach i rękach dzieci, które Jej się oddały. Wyjaśnia nam: «Wyciskam Moją pieczęć na waszych czołach najświętszym znakiem Krzyża Mojego Syna Jezusa. Otwieram w ten sposób ludzki umysł na przyjęcie Jego Bożego Słowa, na miłowanie go, życie nim. Prowadzę was do powierzenia się w pełni Jezusowi, który wam je objawił. Czynię was dziś odważnymi świadkami wiary. Tym, którzy oznaczeni są na czołach bluźnierczym znamieniem, przeciwstawiam Moich synów - oznaczonych Krzyżem Jezusa Chrystusa. Następnie porządkuję całe wasze działanie, by przynosiło najdoskonalszą chwałę Trójcy Przenajświętszej. W tym celu wyciskam na waszych rękach Moją pieczęć, którą jest znak Ojca, Syna i Ducha Świętego» (410). Dzięki matczynej pieczęci, podporządkowujemy się w działaniu i współpracujemy z planem Bożej Opatrzności. To, co czynimy, zostaje włączone w tajemnicę Odkupienia i otwieramy się na potężną moc uświęcenia przez Ducha Świętego.

Rola Ducha Świętego w czasie walki z Antychrystem

Oprócz Maryi w ostatecznej walce z przeciwnikami Boga wspiera nas Duch Święty. Maryja powiedziała ks. Gobbi 19 maja 1991: «Duch Święty daje doskonałe świadectwo Jezusowi... przygotowuje serca i dusze na drugie przyjście Jezusa. Dlatego udziela dziś Swych darów w jeszcze potężniejszy i wspanialszy sposób niż w początkowym okresie istnienia Kościoła. Właśnie weszliście na ścieżki prowadzące was do nowej epoki. Duch Święty przygotowuje ludzkość na zupełną przemianę, odnawia oblicze stworzenia i kształtuje nowe niebiosa i nową ziemię. Taka jest Jego rola». Aby otrzymać Ducha Świętego z Jego darami trzeba się otworzyć na Jego działanie przez modlitwę, dlatego Maryja mówi: «Chcę, abyście trwali wiernie w Wieczernikach, o które was proszę» (450). Sama modli się wraz z nami, jak z Apostołami, wypraszając skrócenie czasu próby dla ludzkości i Kościoła.

Wskazania Maryi

Matka Najświętsza udziela nam też wskazań dotyczących naszego życia. Brzmią one jak echo wezwania do apostołów ostatnich czasów, z jakim zwróciła się do Swoich dzieci w La Salette: «Żyjcie w pogardzie dla świata i dla samych siebie. Niech wiara będzie jedynym światłem, które was oświetla w tych czasach wielkiej ciemności. Miejcie w sercu jedynie troskę o chwałę Bożą w tych dniach bardzo wielkiej suszy. Jesteście wezwani, by stać się nowym sercem nowego Kościoła, który Jezus właśnie tworzy w najcudowniejszy sposób w niebiańskim ogrodzie Mego Niepokalanego Serca... Mój zastęp uformowany jest z małych, biednych, pokornych sług Pana, których wzywam do wejścia do Wieczernika Mego Niepokalanego Serca, by mogli otrzymać pełnię darów Ducha Świętego... przez słabość małych pokonam moc wielkich» (452).

Wytyczona przez Maryję droga - jedynym ratunkiem dla ludzkości

Matka Boża zna wszystkie zagrożenia, jakich sami nie potrafimy ani dostrzec, ani pojąć. Dlatego zachęca, byśmy z ufnością szli drogą, którą wytycza dla naszego ocalenia.

Po pierwsze, Maryja prosi o trwanie w wierze: «Proszę was zatem, byście pozostawali mocni w wierze, niewzruszeni w nadziei i żarliwi w miłości.» W czasach wielkiej próby, kiedy szerzą się błędy, niszczące prawdziwą wiarę, Matka Boża mówi, że ratunkiem jest przyjęcie depozytu wiary zawartej w nowym Katechizmie. W Kościele «szerzy się błąd, który doprowadził go do utraty prawdziwej wiary. Wszędzie rozszerza się odstępstwo. Katechizm Kościoła Katolickiego jest szczególnym darem Mojego Niepokalanego Serca na czasy, w których żyjecie. Mój Papież zechciał go ogłosić niemal jako swój testament, pełen blasku i ostateczny» (486).

Po drugie, Maryja pragnie, byśmy - chcąc wytrwać w wierze i razem z Nią zwyciężyć w walce z przeciwnikiem Boga - często korzystali z sakramentu przywracającego nam życie i jedność z Bogiem, ze spowiedzi. «Grożące wam niebezpieczeństwo to utrata łaski i jedności życia z Bogiem. Otrzymał ją dla was Mój Syn Jezus przez Odkupienie, kiedy wyswobodził was z niewoli Złego i uwolnił was od grzechu... Uznajcie grzech za największe zło, za źródło wszystkich osobistych i społecznych nieszczęść. Nigdy nie żyjcie w grzechu. Jeśli zdarzy się wam go popełnić natychmiast biegnijcie do spowiedzi» (486)

Po trzecie, Maryja zachęca, byśmy ukryli się w Jej Niepokalanym Sercu przez akt oddania i zawierzenia: «Pozwólcie Mi się wszyscy nieść i gromadzić w bezpiecznym schronieniu Mojego Niepokalanego Serca. Przygotowałam je wam właśnie na te ostatnie czasy... Im bardziej będziecie wchodzić w czas wielkiej próby, tym bardziej będziecie doświadczać w nadzwyczajny sposób Mojej matczynej obecności przy was. Jestem blisko, aby udzielać wam pomocy, bronić, ochraniać, pocieszać, przygotowywać was na nowe dni w ciszy i pokoju. Na koniec, po czasie wielkiej próby, czeka was czas wielkiego pokoju, wielkiej radości, wielkiej świętości, wielkiego tryumfu Boga pośród was.» (486)

Po czwarte, Matka Najświętsza pomaga nam odczytać znaki czasu, abyśmy zrozumieli, że istotnie nadszedł czas decydującej duchowej bitwy, w którą każdy z nas jest zaangażowany: «Odczytujcie ze Mną znaki waszych czasów, żyjcie w pokoju serca i w ufności», bo «spełnianie się tych znaków wskazuje wam z pewnością, iż bliski jest koniec czasów i powrót Jezusa w chwale.» (485)

Nasza odpowiedź na wezwanie Maryi skraca czas bolesnej próby

Niebieska Mama prosi nas o współpracę z bardzo konkretnego powodu. Dzięki naszej odpowiedzi może Ona wyprosić u Boga skrócenie dla Kościoła czasu próby (por. Ap 8,3n). «Dzięki odpowiedzi, jaką otrzymuję wszędzie od Moich małych dzieci, działam, aby skrócić czasy wielkiej i jakże bolesnej dla was próby. Czasy zostaną skrócone, jestem bowiem Matką Miłosierdzia. W każdym dniu ofiarowuję przed tronem Bożej Sprawiedliwości Moją modlitwę, zjednoczoną z modlitwą Moich dzieci odpowiadających Mi swoim 'tak' i poświęcających się Memu Niepokalanemu Sercu... Ileż razy interweniowałam już, aby coraz bardziej opóźnić początek wielkiej próby mającej oczyścić tę biedną ludzkość, wziętą w posiadanie i zdominowaną obecnie przez duchy zła!» (553)

Rola aniołów w ostatecznej walce

Walka, tocząca się pomiędzy Bogiem a Jego przeciwnikiem, który ukaże się wkrótce w mocy Antychrysta, to walka ostateczna. Bitwa ta - jak mówi Maryja 29 września 1995 - «toczy się przede wszystkim na poziomie duchów» i ponad nami, «rozgrywa się pomiędzy Duchami niebieskimi i duchami piekielnymi, pomiędzy Aniołami Pana i demonami, pomiędzy Mocami Nieba i mocami piekielnymi.» W walce - której szczegóły Matka Boża ujawnia w Orędziach - nie jesteśmy osamotnieni.

O roli aniołów i archaniołów w naszym życiu Maryja wspomina ks. Gobbi wielokrotnie. M. in. 29 września 1995 mówi: «Pośrodku tej wielkiej walki szczególne zadanie powierzono Archaniołowi Gabrielowi, który przyobleka was mocą samego Boga; Archaniołowi Rafałowi, który wylewa uzdrawiający balsam na wszystkie wasze rany; Archaniołowi Michałowi, który prowadzi wszystkie zastępy anielskie do pełnego zwycięstwa nad zastępami piekielnymi». Zapewnia: «Powierzam was potężnej obronie tych Archaniołów i waszych Aniołów Stróżów, aby was prowadzili i bronili w walce rozgrywającej się obecnie pomiędzy Niebem a ziemią, pomiędzy Rajem a piekłem, pomiędzy świętym Michałem Archaniołem i Lucyferem, który ukaże się wkrótce sam z całą mocą antychrysta.» (553)

W walce tej pomagają nam więc w sposób szczególny także aniołowie stróżowie, dlatego Matka Boża zachęca: «W czasach wielkiej próby zapraszam was do umocnienia więzów łączących was z Aniołami Stróżami. Mają oni szczególne i ważne zadanie do wypełnienia wobec was - zwłaszcza w ostatnich czasach. Waszym Aniołom Stróżom powierzone jest zadanie ochraniania was przed wielką, otaczającą was ciemnością. Mają wam pomóc zawsze kroczyć w świetle prawdy, świętości i czystości, pokory, ufności i miłości... Aniołowie Stróżowie mają za zadanie walczyć razem z wami w tej samej bitwie, abyście odnieśli zwycięstwo. W wielkiej próbie, która właśnie nadeszła, jeszcze silniejsza i bardziej krwawa staje się wielka walka pomiędzy Niewiastą obleczoną w słońce a czerwonym Smokiem, pomiędzy siłami dobra i zła, między Chrystusem i Antychrystem» (502).

Szczególne zadanie św. Michała: walka z Antychrystem

Zadanie szczególne zostało powierzone św. Michałowi. Wspomina o tym również Pismo Święte, opisując czas odstępstwa (Dn 12). Maryja wyjaśnia: «Archaniołowi Michałowi powierzono rolę prowadzenia zastępów anielskich i Moich wiernych dzieci w bitwie z przywykłymi do wojny armiami szatana i zła; z siłami szatańskimi i masońskimi zorganizowanymi już na szczeblu światowym w jedną wielką moc, aby walczyć przeciw Bogu i przeciw Jego Chrystusowi. Święty Michał będzie interweniował szczególnie w tym celu, by pokonać starodawnego nieprzyjaciela, Lucyfera, który w ostatniej godzinie ukaże się z całą mroczną potęgą Antychrysta. Św. Michał ma za zadanie walczyć z nim, pokonać go, zmiażdżyć go w jego królestwie ciemności i ognia. On ofiarowuje waszej Niebieskiej Mamie łańcuch, którym go zwiąże, i klucz do zamykania bram Czeluści, z której nie będzie już mógł wyjść, aby szkodzić światu» (528).

Zadanie św. Rafała: pomagać zranionym, przywracać wzrok wiary

«Archaniołowi Rafałowi - mówi Maryja - powierzono misję uczestniczenia w wielkiej walce w charakterze niebieskiego lekarza, aby wam dopomagać i leczyć wszystkich tych, którzy zostaną uderzeni i zranieni. Jak przywrócił on wzrok Tobiaszowi, tak też i milionom biednych dzieci - których oślepił grzech, błędy i wielka ciemność waszych dni - przywróci wzrok, aby mogły powrócić do wiary i kontemplować Boski blask Prawdy» (528).

Zadanie św. Gabriela: ogłaszać powrót Jezusa

«Archaniołowi Gabrielowi powierzono wielką misję ogłaszania powrotu Jezusa w chwale dla ustanowienia Jego Królestwa na świecie. Od niego przyszła niebiańska zapowiedź pierwszego przyjścia Mojego Syna na świat, on też stanie się promiennym posłańcem drugiego przyjścia Jezusa w chwale. To drugie przyjście dokona się w mocy i w światłości. Jezus ukaże się na obłokach niebieskich, w blasku Swej Boskości, aby poddać Sobie wszystko. I tak Boska moc Mego Syna Jezusa ukaże się całemu stworzonemu wszechświatu. Archaniołowi nazwanemu Bożą Mocą powierzono rolę ogłoszenia wszystkim bliskiego powrotu Chrystusa w mocy Jego Boskiej potęgi» (528).

A kiedy nadejdzie kres dni...

Nie tylko Maryja w Orędziach przekazywanych ks. Gobbiemu, ale przede wszystkim Pismo Święte wlewa w nasze serca nadzieję. To prawda, że żyjemy w trudnych czasach zapowiadających ukazanie się Antychrysta. Pojawiają się znaki zapowiadające przyjście Chrystusa w chwale. Wplątani w przerażającą duchową walkę musimy nieustannie dokonywać wyborów, opowiadając się za Bogiem, za Jego Prawem, za Jego Nauczaniem. Pociechą jest fakt, że przeciwnik Boga, niegodziwiec, gwałciciel prawa Bożego - choć ujawni się z całą swą mocą - zostanie powalony. Dokona tego sam Bóg, jak to zostało przepowiedziane w Piśmie Świętym: «Wystąpi jawnie ów gwałciciel prawa, ale Pan Jezus powali go tchnieniem ust swoich, zniszczy go w chwili swojego przyjścia» (2 Tes 2,8. Przekład według Biblii Poznańskiej), a «kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony» (Mt 10,22).

Wykaz orędzi, w których Maryja mówi o Antychryście, Niegodziwcu, przepowiedzianym przez Pismo Święte, który wejdzie do świątyni Bożej, uznając się za Boga, gwałcąc Prawo i dokonując ohydy spustoszenia:

  • 31.12.1985 "Wasza modlitwa ze Mną" (nr 319)
  • 07.06.1986 "Kotwica zbawienia" (nr 326)
  • 17.06.1989 "Liczba Bestii: 666" (nr 407)
  • 08.09.1989 "Znamię na czole i na ręce" (nr 410)
  • 13.05.1990 "Zstępuję z Nieba" (nr 425)
  • 08.09.1990 "Zadanie, które ci powierzyłam" (nr 431)
  • 19.05.1991 "Zrozumienie całej Prawdy" (nr 450)
  • 26.06.1991 "W was się ukazuję" (nr 452) 31.12.92 "Koniec Czasów" (nr 485)
  • 01.01.1993 "Czasy wielkiej próby" (nr 486) 2.10.93 "Zadanie Aniołów Stróżów" (nr 502)
  • 01.01.1994 "Otwórzcie wasze serca na nadzieję" (nr 510)
  • 13.05.1994 "Orędzie apokaliptyczne" (nr 520)
  • 29.09.1994 "Aniołowie waszego czasu" (nr 528)
  • 11.03.1995 "Moja tajemnica" (nr 539)
  • 05.08.1995 "Białe płatki śniegu" (nr 548)
  • 29.09.1995 "Czasy zostaną skrócone" (nr 553)
  •  
  • https://www.gobbi.pl/antychryst.html

 

Nadchodzi uderzenie w Jana Pawła II. Kardynał Franciszka zapowiada rewizję nauczania papieża Polaka

 

Nadchodzi uderzenie w Jana Pawła II. Kardynał Franciszka zapowiada rewizję nauczania papieża Polaka

(Jan Paweł II. tło: CIAT [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)])

Veritatis splendor św. Jana Pawła II wymaga zmiany – potrzeba nowego dokumentu, który „otworzy” katolicką teologię. Kardynał-nominat Victor Fernández zapowiada „rozprawę” z jednym z najważniejszych elementów nauczania papieża Polaka.

Przyszły prefekt Dykasterii Nauki Wiary udzielił wywiadu amerykańskiemu portalowi „The Pillar”. Dziennikarze pytali go między innymi o jego stosunek do encykliki św. Jana Pawła II Veritatis splendor z 1993 roku.

Veritatis splendor była publikacją powstałą w celu obrony prawdy katolickiej przed herezjami mającymi swoje korzenie w XIX-wiecznym modernizmie. Jak pisał kard. Józef Ratzinger w 2003 roku, chodziło o błąd antymetafizyczny, który nie uznaje istnienia dobra jako takiego. Wiązało się to z kazuistyką, według której dobro było tylko „czymś lepszym od…”. Innymi słowy – pisał Ratzinger – jedynym kryterium moralnym stawała się kalkulacja skutków. Jan Paweł II przeciwstawił temu właściwe Kościołowi myślenie metafizyczne, wskazując, że istnieje dobro i zło samo w sobie, a w konsekwencji – istnieją czyny, które są dobre, tak jak istnieją czyny, które są złe, niezależnie od okoliczności. Najprostszym przykładem będzie zabicie dziecka nienarodzonego: niezależnie od okoliczności, jest to zawsze czyn zły. Prawda wyłożona w Veritatis splendor ma oczywiście o wiele szersze zastosowanie, dotykając całości życia moralnego.


W latach 90. przeciwko tej nauce występowała zwłaszcza teologia niemieckojęzyczna, wywodząca się z XIX-wiecznej filozofii idealistycznej budującej na autonomii moralnej. Według tego ujęcia to człowiek, oceniając konsekwencje danego czynu, nadaje mu ostateczną wartość. W pewnych kontekstach ten sam czyn może być dobry, w innych – zły.

Myślenie, które zwalczał św. Jan Paweł II, pojawiło się w adhortacji apostolskiej Amoris laetitia papieża Franciszka z 2016 roku. Autor pisał tam o nowej roli ludzkiego sumienia, które patrzy na normę prawa Bożego, ale następnie decyduje, czy w danych okolicznościach może ją wypełniać. Jeżeli dochodzi do wniosku, że nie może – to nic nie stoi na przeszkodzie, by jednostka postępowała wbrew tej normie, jakoby bez grzechu.

W praktyce zostało to szybko zastosowane wobec rozwodników w nowych związkach; wkrótce ta sama kazuistyka zaczęła być aplikowana do innych problemów moralnych, takich jak seks homoseksualny czy antykoncepcja.

Jeszcze w samym 2016 roku czterech kardynałów – Walter Brandmüller, Raymond Burke, Carlo Caffarra, Joachim Meisner – wysłało do papieża Franciszka słynne „dubia”. Ich sednem było pytanie, czy według Franciszka, tak jak wyłożył to w Amoris laetitia, istnieją w ogóle czyny wewnętrznie złe. Kardynałowie rozpoznali, że papieska adhortacja zdaje się być wprost sprzeczna z prawdą, którą ogłosił św. Jan Paweł II w Veritatis splendor.

Teraz encyklika papieża Polaka z 1993 roku znalazła się na celowniku nowego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, abp. Victora Manuela Fernándeza. Kardynał-nominat powiedział we wspomnianym wywiadzie dla „The Pillar” wprost, że nawet jeżeli Veritatis splendor ma swoją wartość, to okazała się być dokumentem… szkodliwym dla rozwoju teologii katolickiej i wymaga rewizji. Fernández stwierdził dosłownie:

– Veritatis splendor to wielki dokument, niezwykle solidny. Jest oczywiste, że zajmuje się szczególną kwestią – ustaleniem określonych granic. Z tej przyczyny nie jest to najlepszy tekst do zachęcania do rozwoju teologii. W istocie, na przestrzeni ostatnich dekad, ilu możemy wymienić teologów tak wielkich, jak Rahner, Ratzinger, Congar czy Von Balthasar? Nawet to, co nazywają «teologią wyzwolenia» nie ma teologów na poziomie Gustavo Gutiérreza. Coś poszło źle. Były kontrole, ale nie było zbyt wiele rozwoju. Dzisiaj byłby może potrzebny tekst, który wybierając wszystko co wartościowe z Veritatis splendor, miałby inny styl, inny ton, jednocześnie pozwalając na rozwój teologii katolickiej, o co prosi mnie papież Franciszek.

W wypowiedzi abp. Fernándeza odnotowujemy od razu głęboką manipulację. Kardynał-nominat zasugerował, że to właśnie ze względu na Veritatis splendor, czy szerzej, ze względu na sposób działania św. Jana Pawła II i kard. Józefa Ratzingera/Benedykta XVI teologia katolicka przestała się rozwijać, jakoby z powodu „granic” czy zgoła „represji”. A jednak wszyscy wymienieni przez Fernándeza teologowie działali w okresie, w którym… urzędy Kurii Rzymskiej były zdecydowanie silniej nastawione na piętnowanie błędów, niż w okresie pontyfikatów obu wymienionych papieży. Widać stąd, że kryzys teologii katolickiej – który jest niewątpliwy – nie wynika z żadnych „represji”, ale raczej z innych przyczyn. Fernández dokonuje jednak uproszczenia, które pozwala mu następnie wymierzyć śmiercionośny cios temu dokumentowi Kościoła, który stanowi największą zaporę dla triumfu całości ruchu rewolucyjnego – Veritatis splendor.

Jak może wyglądać w praktyce „nowy dokument”, który „wydobędzie” z encykliki św. Jana Pawła II „to, co naprawdę wartościowe”, ale jednocześnie w jakiś sposób „przezwycięży” blokadę, którą encyklika ta rzekomo nałożyła? Nie mówimy o rozwoju – mówimy najprawdopodobniej o zaplanowanej cenzurze, usunięciu z Veritatis splendor tego, co „przeszkadza” progresistom.

Rewolucja, którą rozpoczął papież Franciszek w 2013 roku, dziś nabiera niesłychanego tempa. Jedną z głównych ofiar tej rewolucji konsekwentnie musi być właśnie nauczanie św. Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Paweł Chmielewski

Dlaczego Franciszkowi przeszkadza klasyczna liturgia? Dyskusja na kanwie...red.Chmielewski,red.Lisicki,poseł Marek Jurek

PROROCTWO ŚW. FRANCISZKA: NADEJDZIE FAŁSZYWY PAPIEŻ. NASTANIE CZAS OBŁĘDU...

REWOLUCJA w Kościele. Kim jest nowy prefekt w Dykasterii Nauki Wiary?Paw...

BP SCHNEIDER APELUJE: NIE WIERZ W "KOŚCIÓŁ SYNODALNY"! TWOIM PANEM JEST ...

HEREZJE "KOŚCIOŁA SYNODALNEGO". TO WSPÓLNOTA ANTYCHRYSTYCZNA?

To się dzieje naprawdę! Franciszek zaprasza o. Martina na Synod. „Będę głosem LGBT”

 

Kolejne decyzje papieża Franciszka dowodzą, że zbliżające się Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów nt. synodalności będzie prawdziwą rewolucją w życiu Kościoła katolickiego. Kolejna taka decyzja to zaproszenie na zgromadzenie o. Jamesa Martina.

O. James Martin to znany z zaangażowania w promocję postulatów LGBT i bluźnierczych publikacji amerykański jezuita, który od dawna cieszy się szczególnym uznaniem papieża Franciszka. Na początku roku jeden z hiszpańskich duchownych, ks. Francisco Jose Delgado nazwał go „prorokiem szatana” po tym, jak ten określił parę mężczyzn „małżeństwem”. Teraz o. Martin będzie mógł głosić swoje poglądy na forum Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.

- „Mam nadzieję, że będę jednym z głosów ludzi LGBTQ”

- powiedział jezuita magazynowi „America”.

Jezuickie czasopismo zwraca uwagę na Instrumentum laboris, w którym wskazano, iż osoby ze społeczności LGBTQ czują się „wykluczone” z Kościoła. To właśnie temu problemowi ma zaradzić udział jezuity w Synodzie.

- „Dla wielu ludzi LGBTQ, od tak dawna przyzwyczajonych do tego, że nawet się o nich nie wspomina – a już w ogóle się ich nie słucha – to jest historyczny krok naprzód”

- stwierdził duchowny.

- „W związku z tym jeżeli mamy to potraktować w kategoriach światła lub cienia dla ludzi LGBTQ, to Synod jest dla nich zdecydowanie światłem”

- dodał.

kak/PCh24.pl

Papież wezwał o. Martina na synod. Jezuita zapowiada: Będę głosem LGBTQ

 

Papież wezwał o. Martina na synod. Jezuita zapowiada: Będę głosem LGBTQ

O. James Martin SJ ma nadzieję, że na Synodzie o Synodalności będą rozlegać się głosy ze środowiska LGBTQ+. Jego troska wydaje się bezcelowa: Ojciec Święty zdecydował, że o. Martin SJ weźmie udział w październikowym zgromadzeniu, tym samym wskazując, że życzy sobie, aby agenda tych środowisk na synodzie wybrzmiała. O. Martin SJ przyznaje, że swoją obecność w Rzymie zamierza wykorzystać właśnie do tego, by zwrócić uwagę na «doświadczenia LGBTQ».

Mam nadzieję, że będę jednym z głosów ludzi LGBTQ – stwierdził duchowny w rozmowie z jezuickim magazynem America. Jak dodał, ma też nadzieję, że usłyszy na Synodzie o Synodalności głosy, których jeszcze wcześniej nie słyszał.

Magazyn America przypomina, że w opublikowanym w czerwcu dokumencie roboczym Synodu o Synodalności, Instrumentum laboris, wprost pisze się, że osoby LGBTQ czują się «wykluczone» z Kościoła. O. James Martin SJ zamierza to jednak zmienić.


Dla wielu ludzi LGBTQ, od tak dawna przyzwyczajonych do tego, że nawet się o nich nie wspomina – a już w ogóle się ich nie słucha – to jest historyczny krok naprzód – powiedział. – W związku z tym jeżeli mamy to potraktować w kategoriach światła lub cienia dla ludzi LGBTQ, to Synod jest dla nich zdecydowanie światłem – stwierdził.

Według o. Jamesa Martina SJ dzięki temu, że na październikowym synodzie będą rozbrzmiewać głosy LGBTQ z całego świata, nawet «skrajnie prawicowi krytycy synodu» powiedzą, że jest tutaj jednak coś, czego warto posłuchać.

W przeszłości o. James Martin SJ błogosławił paradom gejowskim w USA, kolportował w sieci wizerunek tęczowych różańców oraz wizerunek Matki Bożej z Częstochowy w tęczowej aureoli; w mediach mówił też, że on wprawdzie nie wypowiada się na rzecz zmiany kościelnej oceny homoseksualizmu, ale publikował nagrania i teksty, w których… dezawuował nauczanie Pisma Świętego na ten temat. Wreszcie w czerwcu tego roku opublikował na łamach magazynu America artykuł, w którym zrównał ze sobą (sic!) udział w gejowskich paradach oraz kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, stwierdzając, że w obu przypadkach chodzi o miłość.

Z woli papieża Franciszka o. James Martin SJ będzie uczestnikiem październikowego Synodu o Synodalności.

Źródła: americamagazine.org, PCh24.pl

Pach

wtorek, 18 lipca 2023

Katolicki a nie synodalny !!!! Zachowajmy depozyt katolickiej wiary !!!

DRAMAT KOŚCIOŁA. TAKICH KARDYNAŁÓW JESZCZE NIE BYŁO

Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać! Ateizm, islam, inne religie – to jest bogactwo

 

Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać! Ateizm, islam, inne religie – to jest bogactwo

Bp Americo Aguiar, którego papież Franciszek mianował kardynałem, nie chce nawracać młodych na Chrystusa. Celem Światowych Dni Młodzieży, które przygotowuje, jest budowanie powszechnego braterstwa. Jak mówił w wywiadzie, ateizm, islam oraz inne religie są ubogaceniem; ta różnorodność to coś, co trzeba szanować i rozwijać, aby budować lepszy świat.

Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego – powiada Pan Jezus w Ewangelii św. Mateusza. „Na początku swojego pontyfikatu papież Franciszek powtórzył to wezwanie w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium. Jednak rezultaty wysiłków ewangelizacyjnych podczas pontyfikatu Franciszka są delikatnie mówiąc rozczarowujące. W rodzimej Ameryce Południowej Franciszka katolicyzm traci wielkie rzesze wiernych na rzecz pentekostalizmu. Ojczyzna Franciszka, Argentyna, doświadczyła ogromnego upadku – udział katolików zmniejszył się w ciągu ostatniej dekady z 76 do 49 procent. Niemcy, które tak gorliwie przyjęły Franciszkową synodalność i odrzuciły istotę nauczania Kościoła, odnotowały rekordowe ponad 500 000 wystąpień z Kościoła w minionym roku. W związku z trudnościami finansowymi i niekompetentną administracją Watyka nie może też finansować działalności misyjnej. Nie pomaga też fakt, że nauczanie papieża Franciszka coraz bardziej podkreśla religijny indyferentyzm” – czytamy na Rorate-Caeli.

Portal zwraca w tym kontekście uwagę na postać 49-letniego biskupa pomocniczego Lisbony, Americo Aguiara, którego Franciszek mianował kardynałem. Decyzja Franciszka jest znacząca: bp Aguiar ma dopiero 49 lat, jest tylko biskupem pomocniczym, co więcej Lizbona ma w tym momencie aż dwóch kardynałów. Aguiar był w młodości socjalistą – w latach 90. angażował się w krajową politykę z ramienia partii socjalistycznej. Niestety, choć porzucił tę linię polityczną, nadal głosi poglądy, które każą zapytywać o charakter jego katolicyzmu. „Mówiąc o Światowych Dniach Młodzieży, które pomaga organizować, bp Aguiar zaprzeczył, jakoby celem tego wydarzenia było nawracanie dusz ku Kościołowi: «Nie chcemy nawracać młodych ludzi do Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju» – powiedział. Zamiast tego, jak stwierdził, «wielkim przesłaniem» wydarzenia ma być: «Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zamierzamy zbudować razem przyszłość». Skonkludował, że ateizm jest częścią kulturowego «bogactwa», które promuje wydarzenie. Połączył to przesłanie z tym, co mówi papież Franciszek i co pisał w encyklice Fratelli tutti” – kontynuuje Rorate-Caeli.


„W ten sposób pontyfikat, który rozpoczął się od deklarowania potrzeby ewangelizacji, kończy się przyjęciem czegoś, co jest niepokojąco bliskie «dyktaturze relatywizmu» demaskowanej przez kardynała Ratzingera” – podkreśla Rorate-Caeli.

Co dokładnie powiedział biskup? W rozmowie z telewizją RTP stwierdził:

„Przyjdźcie do Portugalii, spotkajcie innych młodych, z Afryki, Azji, Ameryki, bogatych i biednych, z Zachodu, katolików, niekatolików, religijnych, niereligijnych, wierzących i niewierzących. Najpierw: zrozumcie, że to jest bogactwo, ta różnorodność. Cokolwiek to jest, jest to bogactwo. Dajcie się poznać, poznawajcie się nawzajem, troszczcie się o siebie i kochajcie się. Cieszcie się byciem razem. Na koniec zjednoczymy ręce i powiemy: «Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zbudujemy razem przyszłość». To jest najważniejsze przesłanie spotkania z żywym Chrystusem, które papież chce zaoferować młodym ludziom. Nie chcemy nawracać młodych ludzi na Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju. Absolutnie. Chcemy, żeby dla młodych ludzi było normalne powiedzieć i zaświadczyć, że są; że młodzi muzułmanie, żydzi czy [wyznawcy] innych religii też nie mają problemu z mówieniem, że są i ze świadczeniem o tym. I że młodzi ludzie, którzy nie wyznają żadnej religii, czują się z tym dobrze i nie czują się dziwnie, bo jest tak albo inaczej; że wszyscy rozumiemy, że ta różnorodność jest bogactwem i że świat będzie obiektywnie lepszy, jeżeli będziemy mogli umieścić to przesłanie w sercach wszystkich młodych ludzi. To pewność Fratelii tutti, Wszyscy braćmi, którą papież naznaczył tak wielkodusznym wysiłkiem, żeby nagłośnić to w sercach wszystkich. W naszych i każdego”.

Źródła: rorate-caeli.blogspot.com

Pach

Watykanista: Franciszek wie, że nie zdobył wszystkich serc. Dlatego wyznacza „strażników rewolucji”

 

Watykanista: Franciszek wie, że nie zdobył wszystkich serc. Dlatego wyznacza „strażników rewolucji”

(fot. VATICAN MEDIA / Reuters / Forum)

Papież Franciszek konsekwentnie łączy wszystko ze swoją osobą; pragnie, aby wszystko odnosiło się do niego; chce, aby jego rola jako papieża została w pełni uznana i by nikt nie mógł postąpić inaczej. Czyniąc to, pokazuje jednak, że nie dokonał prawdziwego nawrócenia serc, ale chce narzucić swoją wizję – uważa ekspert ds. dyplomacji watykańskiej Andrea Gagliarducci.

Nominacja abp. Victora Manuela Fernándeza na prefekta Dykasterii Doktryny i Wiary odbiła się głośnym echem nie tylko z uwagi na postać samego zainteresowanego, ale i z powodu stylu samej nominacji. Abp Fernández to Argentyńczyk, metropolita La Platy i zaufany człowiek Franciszka. W związku z przyznaną funkcją, papież ogłosił również jego nominację kardynalską. Hierarcha będzie kontynuował styl obecnego pontyfikatu, zakładający rozwijanie teologii poprzez ciągły dialog, który prawie (jeśli w ogóle) nie prowadzi do potępienia błędów doktrynalnych.

Również w lipcu papież Franciszek wyznaczył biskupa pomocniczego Michele Di Tolve do kierowania rzymskim Wyższym Seminarium Duchownym. Sprawowanie nadzoru nad formacją kapłanów będzie wykonywane w porozumieniu z biskupem Baldassare Reiną, wicerektorem diecezji rzymskiej, ale w najbardziej krytycznych kwestiach podlegać będzie wyłącznie i bezpośrednio papieżowi.


Jak zaznacza Gagliarducci, Di Tolve został przygotowany do tej funkcji otrzymując sakrę biskupią, zdobył zaufanie Franciszka przede wszystkim działaniem duszpasterskim. Pochodzi z Mediolanu, a nie z Rzymu. „Papież, gdy pragnie odnowy, czerpie z zewnątrz, z obszarów innych niż zwykle” – podkreśla watykanista.

Również po raz pierwszy w historii, rektorem seminarium diecezji rzymskiej będzie osoba, która nie jest uznawana za intelektualistę, ani nie jest znana z żadnych ważnych opublikowanych dzieł. „Ale tego właśnie chce papież: duszpasterzy, aby formacja miała charakter duszpasterski i misyjny” – podkreśla Gagliarducci.

W ostatnim czasie mamy więc do czynienia z dwiema nominacjami odzwierciedlającymi styl Franciszka, który polega nie tylko na zmianie paradygmatu wizji Kościoła, ale przede wszystkim na uzależnianiu poszczególnych elementów władzy od swojej osoby. Franciszkiem kieruje również chęć zapewnienia ciągłości linii światopoglądowej, poprzez pozostawienie na kluczowych stanowiskach jak najwięcej „swoich ludzi”.

„Mamy jednak do czynienia z niepewnym dziedzictwem” – przekonuje Gagliarducii. „Papież Franciszek konsekwentnie łączy wszystko ze swoją osobą; pragnie, aby wszystko odnosiło się do niego; chce, aby jego rola jako papieża została w pełni uznana i by nikt nie mógł postąpić inaczej. Czyniąc to, pokazuje jednak, że nie dokonał prawdziwego nawrócenia serc, ale chce narzucić swoją wizję, ponieważ nie udało mu się posunąć jej w ostatnich latach naprzód” – uważa watykanista.

„Zabezpieczając swoje dziedzictwo, papież Franciszek ostatecznie pokazuje, że nie ma zaufania do swojej rewolucji i jej skutków. Wie, że nie podbił serc wszystkich. Ten pontyfikat charakteryzował się obecnością strażników rewolucji, zdolnych do określania każdego krytycznego stanowiska jako antypapieskiego, nawet jeśli było ono stosunkowo umiarkowane i po prostu stawiało pytania, nie kwestionując autorytetu papieża” – podsumowuje.

Źródło: ncregister.com
PR

Papież Polak film dok