Pan Bóg udzielił Natuzzy
specjalnego daru: mogła widzieć i spotykać zmarłych. Najczęściej
widziała ich obok osób, które przychodziły do niej z prośbą
o modlitwę i duchową pomoc.
„Często się zdarza, że gdy przychodzi do mnie jakiś
człowiek – mówiła Natuzza – to widzę obok niego zmarłą osobę; może
to być jego brat, siostra, ojciec lub matka. I wtedy ci zmarli mówią mi
ważne rzeczy, które przekazuję ich krewnym lub znajomym. Rozpoznaję
tylko dusze, które są w niebie, dlatego że promieniują one wielkim
szczęściem i lekko unoszą się nad ziemią. Natomiast dusze czyśćcowe
trudno jest mi odróżnić od ludzi żyjących na ziemi. Wiele razy dawałam
im krzesło, aby sobie usiadły, a wtedy mi mówiły: „nie potrzebuję,
ponieważ jestem duszą z innego świata”.
Orędzia przekazywane przez zmarłych, za
pośrednictwem Natuzzy, ludziom żyjącym na ziemi często dotyczyły także
małżonków oraz wychowania dzieci. I tak na przykład 5 października 1947
r. Maria Mesiano zapisała następujące słowa zmarłej kobiety: „Mówię
najpierw do matek: troszczcie się o wychowywanie swoich dzieci; będą
takimi, jakimi ich wychowacie. Biada matkom, które przez antykoncepcję
sprzeciwiają się poczęciu, a przez zbrodnię aborcji narodzinom dzieci.
Jeżeli się nie nawrócą, grozi im wieczne potępienie w przerażających
cierpieniach. Dlaczego chcecie niszczyć życie najbardziej niewinnych
i bezbronnych ludzkich istot? Czy nie wiecie, że Bóg powołuje je
do wspólnoty życia ze sobą, aby stały się aniołami w niebie
i świętymi?”.
Zmarli apelowali o regularne korzystanie
z sakramentu pokuty, aby natychmiast podnosić się z każdego śmiertelnego
grzechu i trwać w łasce uświęcającej: „Może ktoś sobie pomyśli:
dlaczego mam spowiadać się u księdza, który może być większym
grzesznikiem ode mnie? – mówiła jedna z dusz czyśćcowych Odpowiedź jest
prosta: ponieważ każdy kapłan w tajemnicy spowiedzi reprezentuje samego
Boga i jest Jego narzędziem. Poprzez sakrament kapłaństwa działa sam
Chrystus i dokonuje cudu odpuszczenia wszystkich grzechów. Proście Pana
Boga o przebaczenie wszystkich śmiertelnych grzechów, żałując
i postanawiając poprawę. Po popełnieniu grzechu śmiertelnego natychmiast
idźcie do spowiedzi. Prosząc Boga o przebaczenie grzechów, zostajemy
uchronieni od wiecznego potępienia. Natomiast wszystkie konsekwencje
grzechów trzeba będzie odpokutować w czyśćcu, doświadczając różnorakich,
nieraz bardzo wielkich cierpień, ale już w pewności zbawienia”.
Każdy, kto prosił Natuzzę o informacje dotyczące
bliskich zmarłych, otrzymywał od nich, za pośrednictwem mistyczki, tak
konkretną i szczegółową odpowiedź, że pytający nabierał pewności,
iż zmarli żyją oraz że istnieje niebo, czyściec i piekło.
I tak na przykład Pasquale Barberio pisał,
iż podczas swojego pierwszego spotkania z Natuzzą dowiedział się,
że jego zmarły w 1944 r. ojciec przebywa w czyśćcu i prosi o modlitwę.
Natuzza widziała go stojącego obok Pasquale, mogła się z nim porozumieć
i później szczegółowo opisać synowi, jak wyglądał i co chciał mu
przekazać. Tego samego wieczoru, podczas modlitwy różańcowej, w której
uczestniczył również Barberio, mistyczka zobaczyła zmarłe siedmioletnie
dziecko z zabandażowanymi nogami. Okazało się, że był to siostrzeniec
Barberia, zmarły w 1937 r. na zapalenie szpiku kostnego. To jedno
spotkanie z Natuzzą wystarczyło, aby Pasquale Barberio zmienił
całkowicie swoje życie. Od tej pory zaczął codziennie się modlić
i regularnie przystępować do sakramentów św. Pasquale zrozumiał,
że czasu ziemskiego życia nie można marnować, ponieważ jest to okres
dojrzewania do miłości i życia wiecznego w niebie.
Ksiądz Giuseppe Mina opowiadał, jak pewnego dnia
ukazali się Natuzzy zmarli rodzice pewnego proboszcza i bardzo ją
prosili, aby w ich imieniu zaapelowała do syna, by całkowicie zerwał
z grzechem. Natuzza odkładała spełnienie tej prośby, ponieważ bardzo
krępowała się przekazać kapłanowi takie upomnienie. Wtedy dusze zmarłych
rodziców księdza kilkakrotnie pojawiły się u Natuzzy i wypominały jej,
że ociąga się z wypełnieniem woli Boga. W końcu mistyczka zdobyła się
na odwagę i poszła, aby przekazać upomnienie proboszczowi. Po ucałowaniu
jego ręki powiedziała, że przychodzi w imieniu jego rodziców. Proboszcz
uśmiechnął się i stwierdził, że przecież jest to niemożliwe, gdyż jego
rodzice już dawno nie żyją. Wtedy Natuzza w szczegółach opisała, jak
wyglądali i co mówili, gdy ich spotkała, i dodała, że proszą go, aby
zmienił swoje postępowanie. Ksiądz był wstrząśnięty tym wszystkim,
co usłyszał. Wzruszony do łez obiecał, że odtąd całkowicie zmieni swoje
życie”.
Natuzza oprócz daru widzenia i bezpośredniego
kontaktowania się ze zmarłymi zapadała w ekstazę, podczas której obecni
obok niej ludzie słyszeli głosy zmarłych.
Podczas ekstaz Natuzzy dr Valente z Paravati
dokładnie notował to, co mówili zmarli. Podawali oni swoje imię
i nazwisko, miejsce swego życia na ziemi oraz dokładną datę swej
śmierci.
I tak na przykład grupa 15 osób zgromadzonych
w mieszkaniu Natuzzy rozpoznała głos biskupa Enrica Montalbettiego
z Reggio di Calabria, który zginął podczas bombardowań w 1943 r. Biskup,
ze swoim charakterystycznym akcentem, wygłosił do nich budujące
kazanie.
Maria Domenica Silipo usłyszała głos swojego
dziadka, który nagle zmarł w 1944 r. bez przyjęcia sakramentów św. Był
cholerykiem i często bluźnił, ale litował się nad biednymi, z którymi
dzielił się pożywieniem i którym przygotowywał posiłki. Powiedział,
że przed potępieniem uratowały go uczynki miłosierdzia.
Za pośrednictwem Natuzzy Pan Bóg nakazywał
niektórym potępionym, aby świadczyli o istnieniu piekła. Jednym z nich
był znany we Włoszech filozof i pisarz katolicki, który znalazł się
w piekle, dlatego że popełnił bardzo ciężkie grzechy, a przed śmiercią
w swojej pysze nie chciał się wyspowiadać, żałować za popełnione zło
i przyjąć daru Bożego Miłosierdzia.
Zmarli mogli objawiać się Natuzzy, gdyż taka była
decyzja Pana Boga, a nie dlatego, że ona lub ktoś z ludzi o to prosił
lub tego żądał. Jeśli ktoś z obecnych nalegał, aby osoba zmarła
powiedziała coś więcej, odpowiedź była jednoznaczna: „Nie ma pozwolenia
od Pana Boga, abyśmy więcej mówili. Bądźcie cierpliwi, zostawcie nas
w spokoju, wiemy, czego oczekujecie i czego chcecie się dowiedzieć, ale
obecnie jest to niemożliwe”.
Wszyscy, którzy byli świadkami ekstaz Natuzzy,
podczas których mówiły zmarłe osoby, stwierdzają, że działo się
to wszystko na skutek bezpośredniego działania Pana Boga, bez udziału
jej woli.
Przewodniczący Sądu Apelacyjnego w Mediolanie
Eugenio Mauro, który praktykował okultyzm, zajmował się spirytyzmem
i był znanym okultystycznym medium, sądził, że Natuzza tak jak
on posługuje się tajemniczą mocą duchową. Kiedy przyjechał do Paravati
i był świadkiem mistycznych ekstaz Natuzzy, podczas których słyszał,
co mówili zmarli, wtedy się przekonał, że praktykowane przez niego
wywoływanie zmarłych było otwieraniem się na działanie diabelskich mocy.
Sędzia Eugenio Mauro przeżył duchowy wstrząs, nawrócił się, wyrzekł się
wszelkich praktyk okultystycznych, poszedł do spowiedzi i stał się
gorliwym katolikiem.
Rosa Silipo usłyszała głos swojego zmarłego małego
brata (20 dni po urodzeniu w 1932 r.), który był w niebie i mówił
pięknym, słodkim głosem: „Jestem Pinuccio Silipo. Sprawiliście mi razem
z mamą wielką przykrość. Dlatego, że nigdy nie przekazujecie mi żadnego
podarunku. Wszystkie dzieci oddają Jezusowi jakiś dar, ja jestem zawsze
w tyle, gdyż nie mam co ofiarować Jezusowi”. Zaskoczona Rosa
odpowiedziała na to: „Przecież jesteś aniołkiem w niebie i nie
potrzebujesz żadnych modlitw”. „To prawda – odpowiedział Pinuccio – my
nie potrzebujemy modlitw, ale oddajemy je Jezusowi, a On przydziela je
tym, którzy ich najbardziej potrzebują. Pragniemy bardzo waszych
modlitw”.
Podczas ekstaz Natuzzy dr Valente rozpoznawał
głosy zmarłych, których doskonale znał za ich życia na ziemi; był pod
wielkim wrażeniem tego wszystkiego, co słyszał. Doktor Valente miał
możność porozmawiania ze swoim synem, zmarłym w wieku dziecięcym.
Dziecko mówiło: „Czy rozpoznajesz mnie, tatusiu?”. „Oczywiście, że
Cię poznaję. Czy czegoś potrzebujesz?” – odpowiedział ojciec. „Nie,
tatusiu, ale proszę Cię, bądź cierpliwy, kiedy pracujesz z pacjentami”.
Doktor Valente był dobrym człowiekiem, ale szybko się denerwował
i niecierpliwił. Kiedy usłyszał słowa swojego syna, rozpłakał się
ze wzruszenia.
Podczas jednego ze spotkań u Natuzzy w pewnym
momencie słychać było głos adwokata X.Y., którego dr Valente doskonale
znał. Adwokat mówił strasznym głosem: „Jestem potępiony, jestem
potępiony! Mówcie wszystkim, aby się nawrócili i pokutowali! Jakbym
chciał wrócić na ziemię, aby pokutować!”. Natomiast dusze czyśćcowe
miały głos bardziej spokojny, a potępione mówiły w sposób budzący lęk
i przerażenie. „Jestem w ogniu wiecznym – krzyczała jedna z potępionych
dusz – za dawanie fałszywego świadectwa, kalumnie, uporczywe trwanie
w grzechach nieczystości i wzgardzenie Bożym Miłosierdziem. Gdybym się
wyspowiadała, Jezus by mi przebaczył. Nie ma dla mnie teraz żadnej
nadziei”.
Dlaczego wieczne potępienie?
Całe nasze ziemskie życie powinno być czasem
przygotowania do tego najważniejszego momentu, jakim jest chwila
śmierci, spotkanie z Chrystusem twarzą w twarz, już bez pośrednictwa
wiary. To właśnie wtedy zadecyduje się nasza wieczność: zbawienie albo
wieczne potępienie. Co będzie się działo się z nami w momencie śmierci?
Doświadczymy pełni miłości Chrystusa i będziemy
musieli podjąć ostateczną decyzję. Tak – powiedziane Chrystusowi –
stanie się niebem lub czyśćcem, natomiast odrzucenie Jego miłości –
stanie się piekłem.
Bóg kocha i pragnie zbawić wszystkich ludzi. Każdy
człowiek otrzymuje szansę zbawienia. Nie ma ludzi przeznaczonych
na potępienie. Nie można jednak zapominać, że oprócz Bożej woli
zbawienia wszystkich ludzi istnieje wolna ludzka wola, która może
odrzucić Boga i wzgardzić Nim. Pan Jezus wielokrotnie mówił,
że odrzucenie Boga przez człowieka prowadzi do wiecznego potępienia,
a więc bezbożnicy będą definitywnie wyłączeni z życia wiecznego: „Idźcie
precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego
aniołom” (Mt 25,41). Wszyscy nieposłuszni Bogu usłyszą: „Odejdźcie ode
Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości” (Mt 7,23); „Kto wierzy
w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia,
lecz grozi mu gniew Boży” (J 3,36). Odrzucenie tych wszystkich, którzy
nie przyjęli zaproszenia na ucztę, jest absolutne: „Żaden z owych ludzi,
którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty” (Łk 14,24).
Wyjaśnienie przez Chrystusa przypowieści o sieci nie jest metaforą: „Tak
będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród
sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie
zębów” (Mt 13,40-50). Znajdujemy w Piśmie św. teksty mówiące
o absolutnym wyłączeniubezbożników z królestwa Bożego: „Czyż nie wiecie,
że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani
rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani
mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy,
ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor
6,9-10; por. Ga 5,19; Ef 5,5). W cytowanych tekstach formuły potępienia
mają charakter absolutny: „nikt z tych ludzi nie skosztuje mojej uczty”;
„nie zobaczy życia”; „nie posiądzie królestwa”.
Pan Jezus mówi także, że „każdy grzech
i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciw
Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczone (...) ani w tym wieku, ani
w przyszłym” (Mt 12,31 i n.). Jan Paweł II w encyklice Dominum et
Vivificantem (n. 46) wyjaśnia, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu
polega na „odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje
człowiekowi przez Ducha Świętego”. Jest to postawa całkowitego
zamknięcia się człowieka na miłość Boga, postawa człowieka, „który broni
rzekomego prawa do trwania w złu, we wszystkich innych grzechach
i który w ten sposób odrzuca odkupienie”. Jest to więc grzech
nieodpuszczalny z samej swojej natury, ponieważ jest owocem całkowitego
odrzucenia Bożego Miłosierdzia. Wyraża się on w postawie absolutnego
egoizmu, czyli całkowitego zamknięcia się ludzkiej wolności na miłość
Chrystusa. Taka postawa kształtuje się w człowieku w ciągu całego
ziemskiego życia. Każdy w pełni świadomy i dobrowolny wybór zła
przyczynia się do strasznych duchowych zniszczeń w człowieku. Wyrażają
się one w pogłębieniu niewrażliwości na miłość Boga i w postępującej
niezdolności do miłości bliźniego. Jeżeli przez całe ziemskie życie
człowiek będzie żył tak, jakby Boga nie było, i radykalnie odrzucał
możliwość nawrócenia się, nazywając zło dobrem, a dobro złem, to wtedy
realnie istniejąca siła zła każdego grzechu do tego stopnia może
zniszczyć jego osobę, że stanie się absolutnym egoistą – a więc kimś
takim, kto kocha siebie miłością posuniętą aż do nienawiści Boga. Tak
zaczyna się piekło.
Kochani Czytelnicy! W codziennej modlitwie
polecajmy Jezusowi najzatwardzialszych grzeszników, prosząc o ich
nawrócenie. Ludzie, którzy odrzucają Dekalog i gardzą miłością Boga, idą
drogą prowadzącą do zguby wiecznej. Nie łudźmy się: „Bóg nie dozwoli
z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje
w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako
plon ducha zbierze życie wieczne” (Ga 6,7-8). Dlatego naszym codziennym
obowiązkiem jest modlitwa o nawrócenie grzeszników. Tak jak Pan Jezus
prosił s. Faustynę, tak też dzisiaj prosi każdego z nas: „Powiedz
grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca,
kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty
sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny,
przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje,
poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie, i daję im,
czego pragną” (Dz. 1728).
Miłość Boża całkowicie respektuje wolność swojego
stworzenia – także wtedy, kiedy decyduje się ono na definitywne
odrzucenie Boga. Tak więc piekło nie jest nieprzewidzianą czy
niesprawiedliwą karą. Człowiek sam, wybierając grzech na swoją
odpowiedzialność, idzie drogą prowadzącą do piekła. Istnieje piekło,
ponieważ istnieje grzech. Piekło jest niczym innym jak grzechem chcianym
jako cel, przyjętym jako ostateczne spełnienie, rozciągającym się
w nieskończoność. Prawda o niebie, czyśćcu i piekle nadaje naszemu
ziemskiemu życiu niepowtarzalność i dramatyczną wyjątkowość. Przypomina
nam, że jeżeli grzech, który jest największym nieszczęściem dla
człowieka, bagatelizuje się i traktuje się go jako dobro, to wtedy
wprowadza nas on w rzeczywistość piekła.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Tekst pochodzi ze strony www.milujciesie.org.pl