Otacza nas zewsząd wielość znaków. Burzy się natura. Budzą
się lęki. To wołanie zdaje się nieść ostrzeżenie przed zbliżającą się
katastrofą. Mówi nam o tym serce, mówi rozsądek, mówią święci. Czy świat
zasłużył na karę? Czy rozpędzony pociąg ludzkiej samozagłady może
ocalić jeszcze płacz Matki?
Wszystko idzie na opak… Cnota jest ścigana, występek
sławiony, prawdy nie ma, kłamstwo ma trzy języki… księgi są bez mędrców,
a mędrcy bez ksiąg. Zwierzęta udają ludzi, a ludzie zwierzęta.
Napisany w wiekach średnich tekst jawi się niemal jako proroctwo,
zmyślny opis współczesności. Rzeczywistość jest o wiele bardziej
ponura, wręcz przeraża. A Niebo wciąż nas ostrzega. Czy coś to zmieni?
Woła do nas tsunami tajlandzkie i japońskie, trzęsienia ziemi, eksplozje
meteorów, susze i ulewy, błotne lawiny i powodzie. Drżą wulkany. Cała
natura zdaje się wzywać do opamiętania. Trudno być obojętnym na ten
głos, a jednak jest mało słyszalny. Z tego powodu pojawia się nowy znak.
Matka Boża płacze.
Po raz pierwszy Maryja pełna była bólu podczas objawienia przy Rue du
Bac w 1830 r. w Paryżu. Do widzącej mówiła: „Czasy są złe”. Wówczas
jeszcze nie płakała, ale jej oczy były mokre. W tym samym roku w
paryskiej katedrze Notre Dam na figurce pochodzącej z XII w. pojawiły
się jednak łzy. Płaczącą Matkę Boga szesnaście lat później ujrzą Melania
i Maksymin w La Salette. W skierowanych do wizjonerów słowach miała
stwierdzić:
Przyszłam, żeby powiedzieć wam o sprawach najwyższej wagi.
Jeśli lud mój nie posłucha, będę musiała puścić ramię mego Syna. Jest
ono tak ciężkie, tak mnie przygniata, że nie jestem w stanie dalej go
powstrzymywać.
Wedle relacji widzących, „Maryja mówiła te słowa, cały czas
płacząc”. Z podobnym przesłaniem zwróciła się dwa lata później do
Johanna Stichlmayera w Obermauerbach w Brawarii: Nie mogę dłużej wstrzymać kary Bożej.
W 1853 r. płaczącą Najświętszą Panienkę we włoskiej miejscowości
Caretto widziała pasterka Veronika Nucci. Po trzech latach od tych
wydarzeń Maryja ukazała się dwudziestoletniej dziewczynie, Rosie
Carbona, „by płakać nad grzechami świata”. W kolejnym objawieniu w
Vallensanges (1888 r) młodziutka Jean Bernard aż dwadzieścia razy
widziała Matkę Bożą z sercem przeszytym siedmioma mieczami, która
płakała „nad ludzkimi grzechami i z powodu nadciągającej
sprawiedliwości”.
Dwa lata później fenomen krwawych łez we włoskim Campocavallo
Kościół rozpoznał jako cud. W 1900 r. dzieci Alfred Marie Cailleaux byli
świadkami objawień płaczącej Maryi we francuskim Signy. Po sześciu
latach Matka Boża znów zapłakała w Quito, mieście znanym z XVI-
wiecznych spotkań Matki Najświętszej z siostrą Marianną Franciszką od
Jezusa Torres y Berriochoa.
Po objawieniach w Fatmie w 1917 r. zaobserwowano zjawisko
broczących łzami i krwią fatimskich figurek, które od 1978 r.
pielgrzymowały po świecie. O jednym z takich zdarzeń można było
przeczytać w zamieszczonym w magazynie „Soul” sprawozdaniu burmistrza
Las Vegas Williama Briare’a:
Można było wyczuć, że coś się stało, bo w katedrze zapanowała przejmująca cisza. Nikt
z zebranych nawet nie drgnął; jeden mężczyzna pokazywał ręką na figurę,
a kapłan przysunął się bliżej, aby lepiej przyjrzeć się twarzy. Ja sam
patrzyłem z bliska i bardzo uważnie, aby przekonać się, że to, co widzę,
jest prawdą: oczy figury zwilgotniały. Łzy gromadziły się w dolnej
części oczu, pod ich dolną powieką.
Wizerunek Niebieskiej Pani zapłakał również Polsce. 3 lipca 1949
r. wierni zgromadzeni na modlitwie przed obrazem Matki Bożej
Częstochowskiej w lubelskiej katedrze byli świadkami spływających po
obliczu Maryi krwawych łez. Być może za tym fenomenem stał frekwencyjny
sukces uroczystości koronacyjnych Cudownego Obrazu w dniu 26 czerwca
1988 r. Wówczas na pola Majdanka do Lublina przybyło 350 tysięcy
wiernych, czyniąc z tego wydarzenia jedno z największych spotkań
religijnych w Polsce ostatnich dekad, nie licząc pielgrzymek papieskich.
Kolejne niezwykłe zjawisko miało miejsce we włoskich Syrakuzach.
29 sierpnia 1953 r. gipsowa kopia płaskorzeźby przedstawiającej Matkę
Bożą zaczęła płakać ludzkimi łzami. Sprawę skomentował sam papież Pius
XII: „Czy ludzie zrozumieją tajemnicę tych łez?”. Płaczącą figurkę nic
szczególnego nie wyróżniało. Była z rodzaju tych, które produkuje się
masowo za pomocą matrycy. Po osuszeniu okolic oczu statuetki zauważono,
że płyn pojawił się na nowo. Pobrano próbki do analizy, która wykazała,
że materiał w niczym nie różnił się od prawdziwych ludzkich łez. Wobec
tych doniesień stanowisko zajął Kościół katolicki, formalnie uznając
wydarzenie za cud. W tym samym roku zapłakało trzynaście innych,
identycznych z Madonną z Syrakuz, wizerunków Niepokalanego Serca Maryi.
Zjawisko roniących łzy figurek szczególnie uwidoczniło się we
Włoszech. Płaczące krwią krzyże i figury można było oglądać w Toskanii w
domu włoskiej stygmatyczki, Teresy Musco. Krwawiącą codziennie przez
kilka dni Madonnę widziano w styczniu 1971 r. w Maropati.
Zdarzeniem zainteresowała się policja, która postanowiła sprawę
wyjaśnić. W tym celu obraz został na jedną noc zamknięty w skrzyni. Po
komisyjnym otwarciu okazało się, że wizerunek nadal krwawił. Wyniki
badań jednoznacznie wskazały na ludzkie pochodzenie analizowanego
materiału. W 1980 r. w miejscowości Niscima mieszkańcy odnaleźli z kolei
umieszczoną w skalnej niszy broczącą krwią rzeźbę Najświętszej Matki. O
incydencie zrobiło się na tyle głośno, iż musiał interweniować sam
biskup miejsca, który do cudu ustosunkował się z rezerwą. W następstwie
jego decyzji figurkę zamknięto w szklanej gablocie. Twarz Madonny nadal
pokrywała się jednak krwią. Doniesienia o płaczących świętych
wizerunkach we Włoszech pojawiały się również w latach
dziewięćdziesiątych XX wieku. Fenomen ten odnotowano w takich
miejscowościach, jak: Porziano di Assisi, Lendinara, Neapol, Porto San
Stefano, Rawenna, Vertora.
O płaczących obrazach głośno było również za Oceanem. W 1972 r. w
stanie Nowy York roniła łzy Matka Boża z Lourdes. Zjawisko
zaobserwowano też w innych miejscach, wśród których znalazły się:
Chicago, Waszyngton, Nowy Orlean, Las Vegas, Brooklyn, Atlanta,
Wheeling. W latach osiemdziesiątych XX wieku zaczynają płakać wizerunki w
Ameryce Południowej: w 1984 r. w chilijskim Valparaiso, w 1987 r. w
Brazylii, w 1988 r. w Ekwadorze.
Na kontynencie afrykańskim płaczącą Matkę Bożą 15 sierpnia 1982
r. widziały Alphonsine, Anatalie i Marie-Craire. Zgodnie z przekazem
wizjonerek, Maryja miała mówić o szczególnym znaczeniu cierpienia („Nikt
nie dochodzi do Nieba bez cierpienia) zarówno jako środka
wynagradzającego za grzechy świata jak i dla zbawienia dusz. W czerwcu
1973 r. broczyła krwią drewniana figurka Matki Bożej w klasztorze Sióstr
Służebnic Eucharystii w japońskim mieście Akita.
W trwających od 1961 do 1981 r. objawieniach na Węgrzech Matka
Najświętsza miała powiedzieć: „Jest tak wiele grzechów… Pomóżcie mi
ratować dusze!”. Z końcem czerwca 1985 r. w południowokoreańskim mieście
Nanju płakała przez trzy miesiące należąca do rodziny Hong-Sun Yoon
figurka Maryi. W późniejszym okresie obok łez na statuetce pojawia się
krew. Na pytanie o sens tego znaku odpowiedź dała sama Maryja w dniu
pierwszego jej objawienia w Naju, 18 lipca 1985 r.:
Na świecie grzech stał się cnotą, morderstwo niewinnych
powinnością, niesprawiedliwość zasadą, a egoizm bramą do raju. Brama do
nieba stała się dla ludzi jak ucho igielne dla wielbłąda.
Z podobną intuicją co do interpretacji spotykamy się w przypadku
krwawych łez, które odnaleziono na maryjnej figurce w hiszpańskiej
bazylice św. Jana Bożego w mieście Granada. Komentarze wskazywały na to,
iż „krwawe łzy mogą być echem Fatimy i kolejnym poważnym ostrzeżeniem
danym światu”. Po policzkach Madonny łzy płynęły też w Grangecon w
Irlandii w 1995 r., w Beninie – maleńkim afrykańskim państwie nad Zatoką
Gwinejską w 1997 r., na Malcie w 1999 r., w Mura niedaleko Barcelony w
1998 r. W listopadzie 2005 r. w kościele pod wezwaniem Wietnamskich
Męczenników w Sacramento parafianie spostrzegają czerwone ślady na
twarzy figurki uosabiającej Madonnę. Pomimo zabiegów czyszczenia,
wizerunek wciąż krwawił. Zjawisko płaczących wyobrażeń Matki Bożej zdaje
się nie ustawać. Co rusz usłyszeć można o kolejnych takich
przypadkach.
Katolicy nie są zobowiązani do wiary w nadprzyrodzony charakter
tych znaków. A jednak, trudno nie pytać o sens tego fenomenu? Czy coś
nas czeka? Na apokaliptyczny kontekst tych zjawisk wskazuje Wincenty
Łaszewski w książce pt. „Nadchodzi kres. Mistyczne wizje końca świata”:
Apokaliptyczne w swej treści objawienia zostały poprzedzone
przez łzy Madonny. Mamy tu wyraźnie wskazanie na związek łez i krwi z
Apokalipsą. Matka Boża poprzedza swe przesłanie o końcu czasów z
ukazaniem krwi na swym wizerunku, tym samym dając nam wskazówkę, jak
rozumieć tego rodzaju zjawiska. Odpowiedź jest oczywista: łzy i krew
wskazują na nadchodzącą Apokalipsę: pełną smutku, bólu i krwi!
W odniesieniu do tego, wymowne jest tłumaczenie Anioła, jakie otrzymała 26 lipca 1973 r. japońska wizjonerka w Akita, siostra Agnieszka Katsuko Sasagawa:
Wyryj sobie głęboko w sercu myśl o krwi Maryi. Krew przez nią
wylana ma głęboką wymowę. Ta bezcenna krew została przelana po to, by
błagać o wasze nawrócenie, by wypraszać pokój, by wynagradzać za
niewdzięczność i zniewagi naszego Pana.
Czy bezcenna krew Maryi, o której mówił Anioł, została przelana
na darmo i wciąż grzesząca ludzkość niebawem pogrąży się zapowiedzianych
w Księdze Objawienia katastrofach? Ciąg dalszy nastąpi…
Anna Nowogrodzka – Patryarcha
WIELKA NOWENNA ZA CHORYCH I ŹLE SIĘ MAJĄCYCH
Sanktuarium Św. O. Stanisława Papczyńskiego
Złóż intencję do wielkiej nowenny za chorych i źle się mających.
https://papczynski.pl/wielka-nowenna-za-chorych-i-zle-sie-majacych/?status=OK&fbclid=IwAR0bUEBzEc2fIUKSgwPBbGzkXcWDKGF05lJSpc614foz3IxhnCYO5rL2tQU