niedziela, 31 grudnia 2023

1 stycznia Święta Boża Rodzicielka Maryja

 
.:ILG:. - Czytelnia: 1 stycznia - Święta Boża Rodzicielka Maryja

ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA

 

ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA

EWANGELIA DŁUŻSZA – komentarze
Dziecię rosło, napełniając się mądrością
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
2, 22-40

Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
«Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
które przygotowałeś wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela».
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Oto słowo Pańskie.

EWANGELIA KRÓTSZA
Dziecię rosło, napełniając się mądrością

Łk 2, 22. 39-40

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Oto słowo Pańskie.
.:ILG:. - 31 grudnia 2023: CZYTANIA LITURGICZNE
,,W tym roku 31 grudnia, w Kościele katolickim obchodzi się święto Świętej Rodziny, czyli Jezusa, Maryi i Józefa. Jest to zarazem święto każdej ludzkiej rodziny, która podobnie jak Rodzina Nazaretańska jest dziełem Ojca Niebieskiego i do Niego ma prowadzić, a w ziemskim życiu musi się zmierzyć z wieloma trudnościami. Dzisiaj, w czasach zmasowanego ataku na rodzinę, kryzysu małżeństwa i życia rodzinnego, Święta Rodzina ukazuje szczęśliwy model życia wspólnotowego, w którym na pierwszym miejscu jest Pan Bóg, a we wzajemnych relacjach stosowana jest zasada miłości i wzajemnego zaufania.

W tym dniu w sposób szczególny dziękujemy Bożemu Miłosierdziu za dar naszych rodzin i prosimy o potrzebne łaski dla tych, które przeżywają trudności i kryzysy, a dla skłóconych i rozbitych rodzin prosimy o łaskę pojednania, wzajemnego przebaczenia, powrotu na drogę wzajemnej miłości i naśladowania w życiu Świętej Rodziny z Nazaretu. W tej intencji w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przed łaskami słynącym obrazem Jezusa Miłosiernego i grobem św. Faustyny codziennie o 20.30 odmawiana jest modlitwa różańcowa. W tej modlitwie można także uczestniczyć przez transmisję on-line na stronie: faustyna.pl.,,

Litania na ostatni dzień roku.

 

Litania na ostatni dzień roku. (1874 r )

Litania na ostatni dzień roku.

Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże, zmiłuj się. nad nami.
Duchu święty Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Łaskawy i miłosierny Boże, zmiłuj się nad nami.

Boże, któryś nas na obraz i podobieństwo Swoje stworzył, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nam dał duszę nieśmiertelna, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nas od wiekuistego potępienia wybawił, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, który pomimo niezliczone grzechy nasze zawsze nam miłosierdzie wyświadczasz, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nam szczęśliwie nowego roku doczekać dozwolić raczył, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nam w zeszłym roku wiele dobrego dla duszy i ciała wyświadczyć raczył, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nam dawał deszcze i pogody słoneczne, według potrzeby naszej, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nas w pożywienie, odzież i mieszkanie opatrywać raczył, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nam pobożnych kapłanów i gorliwych Apostołów posyłać raczył, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nas ręką mocną i ramieniem Wysokiem, od wielu niebezpieczeństw wyswobodził, dziękujemy Ci za to o Panie.
Boże, któryś nas w pokoju i jedności utrzymywać raczył, dziękujemy Ci za to o Panie.

Boże, któryś nas wielu pociechami uweselił, dziękujemy Ci za to o Panie.
My grzeszni, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.


Abyś w następnym roku dobroczyńcą i Bogiem naszym być raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś wszelką zwierzchność duchowną i świecka mądrością Twoją oświecał i wzmacniał, wysłuchaj nas Panie.
A byś wszystkim królom ziemskim pobłogosławił i sercami ich, dla dobra ludów, kierować raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś wszystkie duchowne i świeckie rządy. Twoją łaskawością wspierać raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś rodziców w trudnym ich zawodzie wychowania dzieci, pomocnym być raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś nas wszystkich w złych przygodach i niebezpieczeństwach ratować raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś nam ducha jedności i braterskiej miłości użyczyć raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś błądzących na drogę prawdy i żywota, zwrócić raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś biednych i opuszczonych wdów i sierot Ojcem być raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś smutnych pocieszał, a uciśnionym pomoc swą dawać raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś chorych pokrzepiał, a umierających do żywota wiecznego doprowadzić raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś naszym dobrodziejom dary ich miłościwie wynagrodzić raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś nas od powietrza, głodu, ognia i wojny zachować raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś nam urodzaje ziemskie dać i one w całości zachować raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś wszelkie nieszczęścia od nas odwrócić raczył, wysłuchaj nas Panie.
Abyś nas do szczęśliwości niebieskiej doprowadzić raczył, wysłuchaj nas Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.


Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.

Modlitwa.

Ojcze miłosierdzia i Boże wszelkiej pociechy, dziękujemy Ci z całego serca, przez Jezusa Chrystusa Syna Twego jednorodzonego, żeś nam z dobroci swej Ojcowskiej, ten jeszcze rok dla poprawy życia naszego darować raczył,

i w nim tak wielką łaską cierpliwości nas znosił, żałujemy z całego serca, iż czas dla zbawienia dusz naszych, z dobroci Twojej nam udzielony, tak źle przez nas użytym został, do poprawy życia i nabycia cnót nie posłużył, racz nam przebaczyć to niedbalstwo, mocno albowiem i szczerze postanawiamy,

że jeżeli nas przy życiu zostawić raczysz, służyć Ci w następnym czasie z jak największą wiernością, gorliwością i miłością będziemy; nie chcemy pokuty nadal odwlekać a teraźniejszy moment będzie już początkiem nawrócenia naszego,

resztę dni życia naszego pragniemy poświęcić jedynie chwale Twojej i zbawieniu dusz naszych i wszelkich sił dołożymy, aby to, co przedtem zaniedbane było, naprawione i odzyskane zostało.

Racz nam w tym postanowieniu i obietnicach naszych, miłościwy Panie, udzielać łaski i pomocy Twojej.

Przez Jezusa Chrystusa Syna Twego a Pana naszego, który z Tobą... Amen
.
za: Nowy złoty ołtarzyk (1874r.)

Modlitwa na zakończenie roku.

Panie,
na końcu tego roku chciałbym Ci podziękować
za wszystko, co od Ciebie dostałem.
Dziękuję Ci za życie i za miłość,
którą otrzymałem i którą dałem,
za kwiaty, powietrze i słońce,
za szczęście i za troski,
za to, co było możliwe
i za to, co nie było możliwe.

Oddaję Ci wszystko, co w tym roku zrobiłem:
wykonaną pracę,
rzeczy, które wyszły spod moich rąk
i to wszystko, co zdołałem moimi rękami zbudować.


Powierzam Ci ludzi, którzy mnie kochają,
i których ja kocham,
moich nowych przyjaciół, tych, którzy są blisko,
tych, którzy się oddalili,
tych, którzy zakończyli swoje życie,
tych, którzy prosili mnie o pomoc
i tych, którym zdołałem pomóc,
tych, z którymi dzielę życie,
obowiązki, smutki i radości.

Dzisiaj, Panie, proszę Cię: wybacz mi
źle wykorzystany czas, niemądrze wydane pieniądze,
wypowiadanie bezużytecznych słów, lekceważenie miłości.


Wybacz mi puste działania,
źle wykonane prace,
życie bez entuzjazmu,
poświęcanie zbyt krótkiego czasu na modlitwę,
moje zapominalstwo i to, że milczałem, kiedy należało mówić.
Pokornie proszę o Twoje przebaczenie.

Panie czasu i wieczności,
Twoje jest dzisiaj i jutro, przeszłość i przyszłość.
W perspektywie nowego roku,
który niebawem się zacznie,
powierzam Ci raz na zawsze
wszystkie te dni, które pozwolisz mi jeszcze przeżyć.

Dzisiaj proszę Cię dla siebie i dla moich bliskich
o pokój, szczęście,
siłę, odwagę,
miłosierną miłość i mądrość.


Chcę być codziennie pełen optymizmu i życzliwości.
Zamknij moje uszy na wszelki fałsz,
moje usta na kłamstwa, egoistyczne słowa
i na inne słowa, które mogą kogoś zranić.

Za to otwórz całe moje jestestwo na wszystko, co dobre,
żeby Twoje błogosławieństwo mogło napełnić mojego ducha
i żebyś rozsiewał je wokół mnie.

Napełnij mnie dobrocią i szczęściem,
by ci, którzy ze mną żyją,
mogli znaleźć w moim życiu coś z Ciebie.

Panie, daj mi szczęśliwy rok
i naucz mnie głosić moim życiem Twoje błogosławieństwa.

W Imię Jezusa, amen.


(Autor: Arley Tuberquia)

 

 

Święta Rodzina - znaczy jaka?

Święta Rodzina sprawdzonym wzorem

 IKONA ŚW. RODZINA ZŁOCONA Galeria ArtVinci

Rozbite rodziny, zranione dzieci, związki niesakramentalne, pary jednopłciowe… Świat twierdzi, że to nowoczesne, normalne. A co na ten temat mówi Pan Bóg?

Niekorzystne zmiany dotyczące małżeństwa i rodziny widać gołym okiem. Z jednej strony tradycyjna rodzina, z drugiej zaś strony rodziny patchworkowe, w których jedno z małżonków jest po rozwodzie albo oboje zakładają nowe związki, opiekując się dziećmi z poprzedniego małżeństwa i tymi, które narodziły się z nowej relacji; obok tego związki jednopłciowe z prawem do wychowywania przyznanych im przez państwo dzieci. Do tego rodziny rozbite czy pary żyjące w związkach nieformalnych. Czy ideał Rodziny z Nazaretu odszedł bezpowrotnie do przeszłości? Czy wciąż pasuje do zmieniającej się rzeczywistości? Czy patrząc na marne owoce eksperymentów dokonywanych na rodzinie, warto spojrzeć na tę Rodzinę, by odkryć jej piękno i dyskretnie pociągający styl życia?

Orientacja na Boga
Święta Rodzina pokazuje, że orientacja na Boga jest gwarantem życia dobrego i udanego. „Religia nasza nie jest ubraniem, które zamykamy w walizce, aby pokazać się w nim wtedy, kiedy nam pasuje. Wiara musi być ubraniem codziennym, na każdą godzinę naszych czynów i myśli” – pisał G. Maffei.

Wiara i zażyła więź z Bogiem były dla Rodziny z Nazaretu życiowym kompasem. Bez wiary wszystko staje się niebezpiecznym dryfowaniem po wzburzonym oceanie wątpliwych propozycji tak zwanego świata. Czy wierzę w to, że Boża propozycja małżeństwa i rodziny jest drogą do prawdziwego szczęścia?

Święta Rodzina, całkowicie zdając się na Boga, przetrwała trudne próby i wyszła z nich umocniona. Maryja i Józef, będąc wierni Bogu we wszystkim, pozostali wierni sobie i zadaniu, którego się podjęli. Jezus widział, jak bardzo się kochali. To wszystko jednoczyło całą rodzinę. Znakomicie przedstawia to obraz Świętej Rodziny z Kalisza. Jezus stoi pośrodku, trzymając za ręce Matkę i opiekuna Józefa. Ich spuszczony wzrok oznacza, że dają się ufnie prowadzić Synowi. I to jest ich, małżonków, najgłębsza tajemnica szczęścia, którego pragnie każdy człowiek.

Pełne zaufanie
Życie Świętej Rodziny nie było sielanką. Bóg nie zachował ich od trudów. Doświadczał ich od początku, ale też prowadził i wspierał. Mieli pewność, że nie są sami. To była relacja obustronna. Ojciec ich kochał, oni odpowiadali na Jego miłość miłością, wiernością i zaufaniem. Maryja i Józef już od narzeczeństwa byli poddani próbie. Bóg wkroczył w ich życie jak huragan. A oni wszystko już sobie obmyślili. „Nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz, tylko Boże Miłosierdzie nie zawodzi nigdy nas”. Bóg burzy czasem nasze plany. Święta Rodzina przechodziła w życiu ciemną doliną aż pod krzyż. Nie zawsze rozumiemy to, co się nam przytrafia. Jest czas, kiedy boli, kiedy cierpimy, ale Bóg zamienia ból w radość, tak jak śmierć w zmartwychwstanie. Jezus, Maryja, Józef oparli wszystko na Bogu i nie zawiedli się. Mówią nam: warto być wiernym Ojcu, zaufać Mu całym sercem!

Mąż i ojciec
Podczas ucieczki do Egiptu Święta Rodzina stanęła w obliczu wielu zagrożeń. Józef, głowa rodziny, okazał się mężczyzną odpowiedzialnym. Posłuszny Bogu wziął na siebie ciężar wyzwania i tych, których kochał, ochronił przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Gotów był za nich oddać życie. Pokazał, że miłość to nie słodkie słowa, ale działanie i czyn. Tak spełnił się jako małżonek i ojciec. W Nazarecie Józef, pracując jako cieśla, dał bliskim nie tylko poczucie stabilizacji materialnej i pewność jutra, ale także niezawodną miłość, która jest, czuwa i stale jest do dyspozycji. Członkowie Świętej Rodziny byli na siebie otwarci. Matka szła za Synem, by Mu służyć, Józef służył Jezusowi przez przykład życia prostego i uczciwego. Jezus odwzajemniał miłość Matki i przybranego ojca. To, w jaki sposób przeżywali trudy życia, stawało się „dowodem” bezgranicznej ufności i miłości do Ojca. Byli Bogu posłuszni do końca. Gdy inni patrzyli na życie Świętej Rodziny, w głębi serca mówili: jak oni się kochają, jacy są szczęśliwi.

Jak w Nazarecie
Iwona i Jan Zielińscy mają ośmioro dzieci. Jan utrzymuje całą rodzinę, Iwona zajmuje się dziećmi. Jest między nimi głęboka więź, co – jak twierdzą – ma zasadnicze znaczenie dla dzieci. Każde dziecko przyjmowali jako dar od Boga – bo skoro są, to znaczy, że Bóg ma w tym swój plan. Wszystkie dzieci bardzo kochają, do każdego podchodzą indywidualnie, bo każde jest przecież inne. Rozmawiają z nimi, uczą je sprzątać, wykonywać obowiązki. Niedzielę spędzają razem. Czytają wówczas wspólnie Pismo Święte, rozmawiają o tym, co przeżyli w ciągu tygodnia. Między małżonkami zdarzają się także nieporozumienia. Pewnego razu – jak wspominają – podczas przygotowywania wspólnego posiłku doszło między nimi do kłótni, trzaskały drzwi. Nagle – jak mówią – spłynęła na nich łaska przebaczenia, wrócił między nich Jezus. Innym razem brakło pieniędzy na święta. Martwili się. Z pomocą przyszli znajomi. Znalazły się nawet prezenty dla dzieci. Zgodnie mówią, że dla swoich dzieci chcieliby przede wszystkim tego, żeby wierzyły w Boga. Sami starają się dojrzewać do bycia małżonkami i rodzicami, pracują nad tym. Widzą w życiu działanie Boga. Kiedyś obcy ludzie podarowali im samochód, inni pomogli w kupnie mieszkania. – Najważniejsze, żeby nie stracić pełnego zaufania do Boga – wyznają małżonkowie.

KS. WOJCIECH PRZYBYLSKI

Różaniec (12/2018)

yenn/opoka.org.pl

Boże Narodzenie w cieniu Chanuki -Ks.prof.Skrzypczak

 

Boże Narodzenie w cieniu Chanuki

SKANDAL w Archidiecezji Wiedeńskiej.Uporządkujmy naszą wiarę w Przenajświętszy Sakrament

Bp Athanasius Schneider: Tradycyjna liturgia – pewne i jasne źródło wiedzy o Bogu

Wg mnie najważniejszy znak 2023 roku. Smutny pogrzeb Benedykta 16

 

CHMIELEWSKI NA ROCZNICĘ ŚMIERCI BENEDYKTA XVI. KOŚCIÓŁ W ODMĘTACH REWOLUCJI...

To czasy Niegodziwca? Benedykt XVI ostrzegał przed zwiedzeniem Kościoła

 

To czasy Niegodziwca? Benedykt XVI ostrzegał przed zwiedzeniem Kościoła

Rok po śmierci Benedykta XVI wielu ludzi Kościoła jawi się jako głęboko zanurzeni w duchowej mocy Antychrysta. Przeczą niezmiennej nauce, grzech nazywają cnotą, wprowadzają chaos i pomieszanie ze ślepą pewnością dyktatorów. Jednak kilka tygodni przed swoim odejściem Józef Ratzinger powiedział: „Na końcu Chrystus zatriumfuje”. Trzymajmy się ufnie tej pewności.

Trzy lata po ustąpieniu z urzędu Benedykt XVI przyznał, że silnie odczuwa „presję bezbożności, nacisk nieobecności wiary sięgający aż do struktur Kościoła”. Przeczucie konstytuowania się rządów Antychrysta trwale towarzyszyło niemieckiemu papieżowi. Kilka lat później powiedział, że jesteśmy dziś „w trakcie formułowania antychrześcijańskiego credo”, a świat ogarnia „duchowa moc Antychrysta”. Wskazywał na homoseksualne „małżeństwa”, dzieciobójstwo prenatalne oraz procedurę in vitro… Niektóre z tych praktyk, jak wiemy, są dziś aprobowane przez biskupów, a nawet przez kardynałów.

Krótko przed śmiercią, jak zaświadczył biograf Benedykta Peter Seewald, Józef Ratzinger wyraził przekonanie, że Bóg pozwolił mu żyć tak długo dla konkretnej przyczyny: Pan, powiedział, chciał aby pozostał na miejscu „jako przypomnienie o autentycznym przesłaniu Jezusa”.


τὸ κατέχον

Wielu uważało, że to do Benedykta XVI odnosiły się słowa napisane przez Apostoła Narodów w drugim liście do Tesaloniczan:

Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje [gr. τὸ κατέχον], ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość.

Chrześcijanie zależnie od epoki na różne sposoby interpretowali te słowa. Czy rzeczywiście to właśnie Józef Ratzinger byłby katechonem, powstrzymującym przyjście Niegodziwca? Jak to możliwe, skoro – pomimo wszystkich zalet – papież Benedykt XVI nie podjął nigdy naprawdę intensywnej walki z dzisiejszymi herezjami, jaką, jak wielu uważa, należałoby podjąć, powtarzając wysiłek św. Piusa X toczącego batalię z błędami modernizmu? Niektórzy sądzili, że proroctwo Apostoła można łączyć z Józefem Ratzingerem jedynie pośrednio; nie dotyczyłoby jego jako osoby prywatnej, ale po prostu samego biskupa Rzymu – papieża. To właśnie papież jako taki byłby Pawłowym katechonem. Złożyłoby się akurat tak, że to właśnie on, Ratzinger, „ustąpił miejsca”, schodząc z urzędu.

„Wikariusz Chrystusa” odłożony na półkę

W 2020 roku jego następca, Franciszek, zdecydował się przecież na głęboko zaskakujący krok: odrzucił szereg swoich tytułów, uznając je za czysto historyczne. Były wśród nich takie, które rzeczywiście mają znaczenie raczej przypadłościowe, jak „prymas Włoch”, „arcybiskup metropolita prowincji rzymskiej” czy „suweren państwa miasta watykańskiego”. Obok nich znalazły się jednak również tytuły o randze dogmatycznej: „Wikariusz Chrystusa”, „Następca Księcia Apostołów”, „Najwyższy Kapłan Kościoła Powszechnego”. Co to znaczyło? Dlaczego Franciszek uznał, że jużtylko do historii należy określanie papieża mianem Wikariusza Chrystusa? Co chciał w ten sposób powiedzieć Kościołowi?

Na te pytania nie ma dziś dobrych odpowiedzi. Kardynałowie i biskupi nie kwestionują na ogół prawomocności pontyfikatu Franciszka. Piszę: na ogół, bo są tacy, którzy wybrali drogę schizmy i na podstawie własnej arbitralnej decyzji ogłosili publicznie, że odrzucają władzę Ojca Świętego. Tak zrobił na przykład abp Carlo Maria Viganò, twierdząc, że Jorge Mario Bergoglio jest papieżem wyłącznie „materialnie”, ale już nie „formalnie”. Tego rodzaju interpretację stanowczo odrzucają pozostali biskupi, a fakt, dlaczego należy uznawać Franciszka za papieża pomimo wszelkich trudności związanych z jego pontyfikatem, przedstawili – w mojej ocenie przekonująco – zwłaszcza bp Athanasius Schneider oraz prof. Roberto de Mattei. Consensus omnium czyni papieżem, nawet jeżeli na konklawe w 2013 roku doszłoby do jakiegoś proceduralnego błędu (na co, zresztą, nie ma żadnych dowodów); jeżeli nawet biskup Rzymu popadły w herezję, Kościół musiałby to cierpliwie znosić, nie mając żadnych instytucjonalnych narzędzi pozwalających stwierdzić, ogłosić i przeprowadzić depozycję papieża. Jak powiada uroczyście i pod sankcją anatemy konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus I Soboru Watykańskiego, św. Piotr Apostoł jest nie tylko księciem wszystkich Apostołów i widzialną głową całego wojującego Kościoła, ale otrzymał też od samego Chrystusa Pana prawdziwą i rzeczywistą jurysdykcję nad powszechnym Kościołem.

Nie ma nad następcą św. Piotra żadnego suwerena, nawet jeżeli on sam głosi dwuznaczne czy zgoła heretyckie nauczanie albo odrzuca swoje tytuły, jak uczynił to Franciszek w 2020 roku. Nasze osobiste wątpliwości co do pontyfikatu Jorge Maria Bergoglia, jakkolwiek subiektywnie wydawałyby nam się uzasadnione, wobec braku wyższej instancji rozstrzygającej niż sam papież, nie mogą prowadzić do żadnych realnych działań podważających prawomocność pontyfikatu, czy to w liturgii, czy to w rządzie Kościołem: trzeba działać zgodnie z consensus omnium Kościoła, a to oznacza, że Franciszek jest papieżem. Resztę należy pozostawić samemu Chrystusowi, który jest jedynym Panem Kościoła. Ja sam – nie ma potrzeby tego ukrywać – mam poważne wątpliwości co do związku Jorge Maria Bergoglia z papiestwem, ale ani ja, ani żaden biskup czy nawet jakiś kardynał nie posiadam żadnego, dosłownie: żadnego uprawnienia, by z tych wątpliwości wyciągać jakiekolwiek wnioski praktyczne. Kto tak czyni, na przykład odmawiając wymieniania imienia papieża w kanonie Mszy Świętej czy publicznie przekonując, że Franciszek nie jest papieżem, ten zrywa więź z Kościołem rzymskim i stawia się w obiektywnym stanie schizmy. Pontyfikat Franciszka jest krzyżem, ale nie leży w naszej gestii ten krzyż z siebie zrzucać i iść lekko dalej. To byłby błąd o śmiertelnych konsekwencjach.

Nowy impet Franciszka

A jednak po odejściu Benedykta XVI coś się rzeczywiście zmieniło. Papież Franciszek podjął brzemienną w skutki decyzję, umieszczając na urzędzie prefekta Dykasterii Nauki Wiary swojego zaufanego przyjaciela, argentyńskiego teologia Victora Manuela Fernándeza. Fernández już w poprzednich latach współpracował z papieżem, pisząc niektóre z jego najważniejszych dokumentów. Od oficjalnego objęcia urzędu we wrześniu tego roku wziął się ostro do pracy, wydając cały szereg zarządzeń i tekstów o przełomowym, lub właściwiej: rewolucyjnym znaczeniu. Błogosławienie związków jednopłciowych; chrzest transseksualistów; chrzczenie dzieci kupionych przez pary homoseksualne; homo- i transseksualiści jako rodzice chrzestni; udzielanie Komunii świętej rozwodnikom na gruncie arbitralnej decyzji ich sumienia, z pominięciem ogólnych norm moralnych; zadekretowanie „rewolucji kulturowej” i „zmiany paradygmatu” w uprawianiu teologii – to tylko kilka z najważniejszych decyzji, jakie podjęli Franciszek z Fernándezem w ostatnim kwartale 2023 roku. Choć progresywna Rewolucja dojrzewała w Kościele od dawna, to dopiero teraz, gdy mija rok od śmierci Benedykta XVI, wiele rzeczy zostało wprowadzonych „na twardo” i z otwartą przyłbicą.

Ogłaszane dziś w Kościele zmiany cechują się zasadniczo przyjęciem jednego z głównych modernistycznych kryteriów „stanowienia prawdy”: uznaje się, że Boże Objawienie podlega zmieniającej się w czasie interpretacji, zgodnie z wyobrażeniami, jakie dominująca kulturowo grupa społeczna ma na temat świata, człowieka i Boga. Innymi słowy uważa się, że Objawienie jest immanentnie otwartym na ewolucję „mitem”. Awangardziści przemian rzadko kiedy mówią o tym wprost; przekonują raczej, że nie chcą nawet w najlżejszym stopniu tknąć doktryny („która jest niezmienna”), a pracują tylko nad jej aplikacją duszpasterską. Jak wielokrotnie wskazywał uczeń Józefa Ratzinger, kard. Gerhard Müller, rozdzielenie doktryny od duszpasterstwa jest wewnętrznie niemożliwe, stąd należy je uznać za wyraz taktycznej manipulacji. Dotyczy to szczególnie deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans kard. Fernándeza. Nie da się błogosławić pary homoseksualnej jednocześnie podtrzymując nauczanie Kościoła o aktach homoseksualnych jako grzechu wołającym o pomstę do nieba. To głęboka wewnętrzna sprzeczność, stąd kard. Müller trafnie zauważył w jednym z artykułów, że Fiducia supplicans da się zaakceptować tylko wówczas, kiedy wcześniej uzna się akty homoseksualne za moralnie dopuszczalne. Na tym właśnie polega wielkie intelektualne oszustwo „nowego paradygmatu” w teologii.

Testament Benedykta XVI

Kilka dni po śmierci papieża Benedykta Stolica Apostolska opublikowała jego oficjalny testament. Nie zawaham się przypuszczać, że ręką, która ten testament pisała, kierowała Opatrzność Boża. Józef Ratzinger napisał ten tekst w roku 2006, ale przestrzegł dokładnie przed tym niebezpieczeństwem dla wiary, które dzisiaj tak manifestacyjnie się aktualizuje. Papież pisał:

„Nie dajcie się zwieść! Często wydaje się, że nauka – z jednej strony nauki przyrodnicze, a z drugiej badania historyczne (zwłaszcza egzegeza Pisma Świętego) – są w stanie zaoferować niepodważalne wyniki sprzeczne z wiarą katolicką. Przeżyłem od dawna przemiany nauk przyrodniczych i mogłem zobaczyć, jak przeciwnie, zniknęły pozorne pewniki przeciw wierze, okazując się nie nauką, lecz interpretacjami filozoficznymi tylko pozornie odnoszącymi się do nauki; tak jak z drugiej strony, to właśnie w dialogu z naukami przyrodniczymi również wiara nauczyła się lepiej rozumieć granicę zakresu swoich roszczeń, a więc swoją specyfikę. Już sześćdziesiąt lat towarzyszę drodze teologii, w szczególności nauk biblijnych, i wraz z następowaniem po sobie różnych pokoleń widziałem, jak upadają tezy, które wydawały się niewzruszone, okazując się jedynie hipotezami: pokolenie liberałów (Harnack, Jülicher itd.), pokolenie egzystencjalistów (Bultmann itd.), pokolenie marksistów. Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłaniała się i znów wyłania rozumność wiary. Jezus Chrystus jest naprawdę drogą, prawdą i życiem – a Kościół, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami, jest naprawdę Jego ciałem”.

Gdyby to wskazanie Benedykta XVI zostało przyjęte przez Kościół, hierarchowie nie ulegaliby ideologii transgenderyzmu ani innym błędnym poglądom, szerzonym pod pozorem naukowości. Nauczanie papieża zostało jednak zignorowane, a myślenie w kategoriach ideologicznych – triumfuje na skalę dotąd Kościołowi nieznaną, porównywalną może tylko z wielkim kryzysem ariańskim IV stulecia.

Na krótko przed śmiercią, jak zaświadczył Peter Seewald, papież Benedykt XVI, choć wyrażał obawy o stan świata i Kościoła ze względu na triumfy antycywilizacji śmierci, zapewniał jednak ze spokojem: „Na końcu Chrystus zwycięży”. Kto nie chce, nie musi wierzyć Ratzingerowi. Niech uwierzy Matce Bożej, która ponad sto lat temu w Fatimie mówiła to samo: „Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.

Ktokolwiek byłby katechonem, Niegodziwca, który ma się objawić po jego ustąpieniu, nasz Pan, Jezus Chrystus zgładzi jednym tchnieniem ust swoich. On jest Panem Kościoła, w złych i dobrych czasach. Niepokojąc się słusznie o stan Kościoła – pozostańmy ufni w Panu.

Paweł Chmielewski

Biograf Benedykta XVI: Benedykt zaufał Franciszkowi, ale był gorzko rozczarowany

 

W przeddzień pierwszej rocznicy śmierci papieża Benedykta XVI, jego biograf, Peter Seewald, wyraził poważne obawy co do tego, jak papież Franciszek radzi sobie z dziedzictwem swojego poprzednika.

"Benedykt ufał Franciszkowi. Ale kilka razy był gorzko rozczarowany" - powiedział Seewald w wywiadzie opublikowanym 27 grudnia.

Papież Franciszek mógł napisać "miłe listy" do swojego poprzednika i opisać go jako "wielkiego papieża", powiedział Seewald w wywiadzie dla New Daily Compass. Jednak w praktyce, powiedział, "wymazał wiele z tego, co było cenne i drogie Ratzingerowi".

"Jeśli naprawdę mówisz o 'wielkim papieżu' z przekonania, czy nie powinieneś zrobić wszystkiego, co w twojej mocy, aby kultywować jego dziedzictwo? Tak jak zrobił to Benedykt XVI w odniesieniu do Jana Pawła II? Jak widzimy dzisiaj, papież Franciszek w rzeczywistości zrobił bardzo niewiele, aby zachować ciągłość ze swoimi poprzednikami" - powiedział Seewald.

Seewald wskazał na surowe ograniczenia wobec tradycyjnej mszy łacińskiej przez papieża Franciszka, odwracając list apostolski Benedykta XVI Summorum Pontificum z 2007 r., w którym uznano prawo wszystkich kapłanów do odprawiania mszy przy użyciu Mszału Rzymskiego z 1962 r., który jest w języku łacińskim.

"Ratzinger chciał uspokoić Kościół, nie kwestionując ważności Mszy według Mszału Rzymskiego z 1969 roku" - powiedział Seewald. "Sposób, w jaki traktujemy liturgię", wyjaśnił, "determinuje przeznaczenie wiary i Kościoła".

Biograf zakwestionował prawdziwość "twierdzenia, że większość biskupów głosowała za uchyleniem Summorum Pontificum Benedykta w ogólnoświatowej ankiecie".

"To, co uważam za szczególnie haniebne, to fakt, że emerytowany papież nie został nawet poinformowany o tym akcie, ale musiał dowiedzieć się o nim z prasy. Wbito mu nóż w serce".

Benedykt zbudował "mały most do w dużej mierze zapomnianej wyspy skarbów, która do tej pory była dostępna tylko przez trudny teren. Była to sprawa bliska sercu niemieckiego papieża i naprawdę nie było powodu, by ponownie burzyć ten most".

Źródło: CatholicAgencyNews

za prawy.pl

„Zawsze wiedziałem, że Pan jest w tej łodzi” – mija rok od śmierci Benedykta XVI

 Proroctwo Ratzingera. Jaki będzie Kościół jutra?

„To wielki ciężar, który kładziesz na moje ramiona, ale jeśli prosisz mnie o to, na twoje słowo zarzucę sieci, pewny, że poprowadzisz mnie nawet z całą moją słabością” – te słowa Benedykt XVI kierował do Boga po wyborze na papieża. Wspominał o tym na audiencji poprzedzającej koniec jego urzędowania, stanowiącej swego rodzaju testament. Dodawał wówczas: „osiem lat później mogę powiedzieć, że Pan prawdziwie mnie prowadził, był blisko mnie…”. Dziś mija pierwsza rocznica jego śmierci.

Dyskretny styl Benedykta XVI, a zwłaszcza ostatnie lata życia w klasztorze, pozwalają mówić o nim jako o papieżu ukrytym. Nie przeszkadza to jednak w tym, iż mógł zostawić ważny ślad w historii Kościoła, tak jak kiedyś Grzegorz VII, umierając na wygnaniu, nie mógł wiedzieć, że jego pontyfikat będzie należał do kluczowych w dziejach papiestwa. Wskazuje na to historyk Roberto Regoli na łamach periodyku First Things.

 Pontyfikat Benedykta ma szczególne rysy. Niektóre z jego działań stanowiły odpowiedź na pojawiające się kryzysy – jak w przypadku nadużyć seksualnych, czy też relacji między Kościołem a państwem w Chinach. Wiele było jednak również oryginalnych projektów papieża, jak szczególna troska o liturgię czy pogłębienie dialogu ze środowiskiem tradycjonalistycznym. Jedno z charakterystycznych posunięć Benedykta to utworzenie specjalnego ordynariatu dla osób z środowisk anglikańskich chcących powrócić do pełnej komunii z Kościołem katolickim. Papież pozostał ponadto zawsze człowiekiem nauki, na tym polu zachęcał do dialogu i sam chętnie spotykał się z myślicielami. „Pontyfikat Benedykta XVI nie poszedł na kompromis z zachodnimi społeczeństwami, które odrzuciły Bożą prawdę – podkreśla Roberto Regoli. – Jednocześnie Benedykt XVI wiedział, że ważne jest, aby uznać, iż prawdy moralne obecne we współczesności pochodzą z chrześcijaństwa”.

 ak dodaje historyk, dziedzictwo tego papieża pozostaje oparte o radykalną wiarę w Boga, „W zmęczonej i samoniszczącej się epoce, która uwielbia człowieka, ale ostatecznie ciągle go upokarza, Benedykt XVI wybrał zarówno wiarę w Boga, jak i człowieka. Wybrał harmonię między wiarą i rozumem” – mówi włoski historyk.

Sam Benedykt tak opisał doświadczenie swego pontyfikatu w przeddzień zakończenia go: „czułem się jak św. Piotr i Apostołowie w łodzi na Morzu Galilejskim: Pan dał nam tak wiele dni słonecznych i z lekką bryzą, gdy połów był obfity; były jednak także momenty, kiedy wody były wzburzone, a wiatr przeciw nam […], a Pan zdawał się spać. Ale ja zawsze wiedziałem, że Pan jest w tej łodzi i że ta barka Kościoła nie jest moja, lecz Jego”.

Krzysztof Dudek SJ – Watykan/vaticannews.va
za fronda.pl

„Benedykt XVI był świętym i doktorem Kościoła”. Wzruszające świadectwo abp. Georga Gänsweina

 

„Benedykt XVI był świętym i doktorem Kościoła”. Wzruszające świadectwo abp. Georga Gänsweina

(fot. Twitter / Episkopat News)

Wybór na papieża nie zmienił Benedykta XVI. Służył całym sercem i wszystkimi siłami Kościołowi. Dawał pierwszeństwo Bogu – powiedział w rozmowie z prof. Matthew Bunsonem abp Georg Gänswein, który przy Benedykcie XVI spędził prawie 20 lat. W klimacie refleksji i wspomnień zakończył się drugi dzień konferencji „Benedykt XVI. Życie, nauczanie, dziedzictwo” zorganizowanej w Kolegium Teutońskim w Watykanie.

Abp Gänswein wyznał, że Benedykta XVI „nie mówił za dużo o śmieci”. – Stał się specjalistą w tej teologicznej dyscyplinie. Nie mówił o tym, ale żył tym. Każdy, kto mógł z nim rozmawiać, miał to samo wrażenie. Nie mówił też jak widzi swój pogrzeb i miejsce pochówku – wyjaśnił.

Były sekretarz papieski opowiedział dokładnie jak obchodzili ostatnie Boże Narodzenie z Benedyktem XVI oraz jak wyglądały jego ostatnie dni. Przyznał, że śpiewali w dniu Bożego Narodzenia kolędy, które kochał. Choć sam bardzo słaby papież nie mógł już śpiewać, to jeszcze poruszał ustami, by się włączyć w śpiew. – W czasie nocy była zawsze jedna osoba lub dwie, które czuwały. Nigdy nie był sam. Lekarz, pielęgniarz lub ktoś z rodziny – relacjonował. Podał, że ostatnie słowa papieża: „Panie, kocham Cię”, wypowiedziane po włosku, usłyszał polski pielęgniarz, którym był brat Eligiusz.


Wskazał, że te ostatnie trzy słowa są „syntezą jego życia jako księdza, kardynała, papieża. Można napisać książkę o nim, nawet dwie, trzy, ale dla mnie to jest synteza”.

Odpowiadając na pytanie Bunsona o ogłoszenie Benedykta XVI świętym i doktorem Kościoła wyznał, że jest przekonany, że był on świętym i zostanie kiedyś nim ogłoszony podobnie jak i doktorem Kościoła. „To jest moje osobiste przekonanie, ale także i życzenie”.

Potwierdził, że zostaną opublikowane prywatne homilie, które wygłosił Benedykt XVI podczas Mszy świętych celebrowanych w prywatnej kaplicy w klasztorze Mater Ecclesiae. Wyznał, że papież nie wiedział, że jego homilie są nagrywane.

 

Źródło: KAI

TG

Pontyfikat tragicznie przerwany… Prof. Marek Kornat o tajemnicy Benedykta XVI

 

Pontyfikat tragicznie przerwany… Prof. Marek Kornat o tajemnicy Benedykta XVI

(Fot: Tony Gentile / Reuters / Forum)

Co może powiedzieć historyk o pontyfikacie papieża, który służył Kościołowi na najwyższym stanowisku przez osiem lat, zrzekł się urzędu, żył na tym świecie jeszcze prawie dziesięć lat i zmarł przed rokiem? Pytanie to stawiam sam sobie, nie dlatego, abym przyjmował, że ten, kto zajmuje się przeszłością, ma szczególniejsze kompetencje w diagnozowaniu przyszłości, bo tak nie jest. Chodzi o coś innego. Historyk – mimo wszystko – ma więcej niż inni rozeznania w wypadkach minionych czasów i z tego powodu może o tym, co miało miejsce niedawno, powiedzieć coś, czego nie sposób dostrzec, nie zajmując się doświadczeniami czasów minionych. Będzie to dziesięć krótkich refleksji – może ci, którzy zechcą je przeczytać, uznają je za niepozbawione wartości dla dalszych przemyśleń.

(1) Benedykt XVI miał co najmniej dobre doświadczenia za sobą, kiedy św. Kolegium Kardynalskie powołało go najwyższy Urząd w Kościele. Dlaczego tak sądzę? Otóż był to jeden z nielicznych teologów – i doradców Ojców Soboru Watykańskiego II – który zdobył się na zwrot „w tył”, widząc zło, do którego prowadzi progresizm. Był na Soborze doradcą kard. Josepha Fringsa – a więc tego z niemieckich hierarchów, który niewiele miał zahamowań w dążeniu do rewolucyjnej reformy Kościoła za wszelką cenę. Na początku lat siedemdziesiątych ks. Ratzinger zerwał z tym wszystkim, co było jego dotychczasową kartą życia. Stawał się coraz bardziej mężnym obrońcą wiary. Służył Kościołowi w tej roli na stanowisku prefekta Kongregacji Nauki Wiary wezwany do Rzymu z woli Jana Pawła II.

(2) Niestety Kościół w r. 2005 znajdował się w takim położeniu, że nowy Papież był człowiekiem poważnie osamotnionym w swoich poglądach. Trzeba to powiedzieć jasno, bo to bardzo ograniczało jego możliwości. W Kolegium Kardynalskim nie było – jak wszystko na to wskazuje – żadnego pasterza, który mógłby zdobyć się na publiczne wyrażenie takich poglądów jak te, które kard. Ratzinger zawarł, czy to we wspaniałej Deklaracji Dominus Iesus, czy to w rozprawie Duch liturgii. Kiedy nowy papież jeszcze pod koniec 2005 r. zwołał Synod o liturgii w Rzymie, z auli obrad unosił się jednolity głos w obronie reformy liturgicznej Pawła VI, która jakoby dała wielkie owoce… Nie wolno o tym zapominać, kiedy próbować będziemy studiować pontyfikat Benedykta XVI, czy też podejmować ocenę jego ważniejszych posunięć. O ofiarnych współpracowników – podzielających jego poglądy – było papieżowi bardzo ciężko.


(3) Osiem lat służby Kościołowi przyniosło jego przywódcy falę nieustającej i nasilającej się krytyki. Ja osobiście nie widzę w tym niczego złego. Tak być właśnie powinno. Nie da się służyć Chrystusowi, usiłując pojednać się ze światem (takim jakim on jest). Takie poglądy, owszem, głoszono na ostatnim Soborze, ale były to myśli zgubne. Krytyka – a nawet obelgi i pomówienia – rzucane przez wrogów Kościoła w stronę jego Najwyższego Pasterza, to dla niego wielki zaszczyt. Problem jednak w tym, że przesiąknięty ideologią liberalizmu posoborowy Kościół – ustami swoich hierarchów, teologów, innych autorytetów – postrzegał takiego papieża jako obciążenie, a nie jako zysk. 

(4) Niestety, w Kurii Rzymskiej Benedykt XVI nie tylko nie okazał się mężem stanu zdolnym do sprawowania rządów twardą ręką – co byłoby bardzo potrzebne Kościołowi – ale najwidoczniej (na ile może to oceniać ktoś z zewnątrz) nie panował nad tym organizmem. Nikogo nie ukarał dyscyplinarnie. Widać było nawet z oddali opór wobec jego decyzji, w końcu i wyraźny sabotaż wyrażający się w wynoszeniu tajnych dokumentów na zewnątrz – do mediów. Papież nie zdołał dobrać sobie głównego współpracownika dającego gwarancję lojalności. Wybór kard. Bertone okazał się co najmniej wątpliwy. Warto nadmienić, że hierarcha ten, owszem, słowami wielokrotnie potwierdzał swoją lojalność, ale nie wsławił się żadną wypowiedzią, pozwalającą identyfikować go z tym kursem, który nadał Kościołowi jego zwierzchnik. To samo należy powiedzieć o kard. Sodano (jako dziekanie św. Kolegium). Pozostaje to znamienne.

(5) Czy papież Benedykt mógł zrobić więcej dla Tradycji? Tak, jak najbardziej, mógł. Problem jednak w tym, że nie zrobił. Co mógł zrobić? Nie rozwijając tego tematu, powiem tylko o dwóch sprawach. Mógł publicznie – przy Konfesji św. Piotra – odprawić normalną Mszę (czyli tę, którą Kościół sprawował zawsze) i to w jakieś wybrane przez siebie wielkie święto (np. Boże Narodzenie albo Objawienie Pańskie). Co więcej, mógł wymusić (nie boję się tego słowa) na biskupach-ordynariuszach, aby w każdej diecezji świata powstał w jednym konkretnym kościele ośrodek Tradycji, w którym sprawowano by Mszę (według mszału z 1962), całe oficjum i szafowano by sakramentami według starego Rytuału Rzymskiego. Byłoby to coś o dużym znaczeniu dla Kościoła. Papież tymczasem prosił biskupów o łaskawość wobec katolików przywiązanych do Tradycji. Tyle tylko że Najwyższy Kapłan nie ma prosić, ale rządzić.

(6) Byłoby jednak rażąco niesprawiedliwe nie zauważyć, że dzieło Tradycji zawdzięcza zmarłemu przed rokiem Papieżowi niezmiernie wiele. Uważam, że takiego dekretu jakim było motu proprio Summorum Pontificum nie podpisałby – i to za żadne skarby na ziemi – papież Jan Paweł II. To, że dzisiaj tak znacząco wzrosła liczba wiernych, którzy szukają tego dobra, jakim jest Msza wszystkich czasów – pozostaje dziełem Benedykta XVI. Czyn uwalniający Mszę – wbrew albo przy obojętności niemal całego Episkopatu Kościoła – był wielki i wspaniały. Dla papieża Benedykta było to naprawdę jego arcykapłańskie Nunc dimitis (jak głosi kantyk Symeona). Daje mu to tytuł do miejsca w historii Kościoła (powiedziałem to już przed rokiem, na prośbę Redakcji „Polonia Christiana”, wciąż pod wrażeniem śmierci Papież – i powtarzam dzisiaj). 

(7) Wielkim aktem papieża Benedykta było zdjęcie zadeklarowanych ekskomunik wobec czterech biskupów Bractwa św. Piusa X w r. 2009. Pozostaje niezmiernie trudne do wyrażenia w umiarkowanych słowach jak bardzo niewłaściwy był stan rzeczy, który sprowadza się do tego, że tych czterech prałatów obłożono ekskomuniką za przyjęcie sakry z rąk abp Lefebvre’a w r. 1988. Ich decyzja nie miała niczego innego na celu jak tylko zachowanie ciągłości Kościoła z jego Tradycją. Cały Kościół posoborowy wstrząsany jest występkami. Cały przeżywa rozmaite działania różnych odstępców i wywrotowców, ale żaden z nich nie jest karany. Tymczasem na tych czterech prałatach ciążyła najcięższa kara Kościoła – przynajmniej w oczach ludzi, bo została zadeklarowana publicznie. Benedykt XVI położył kres tej anomalii i nie żądał od nich żadnej deklaracji wierności Soborowi, czy też jego nauczaniu, albo „duchowi”… To bardzo ważne. 

(8) Na szczególne uznanie zasługuje troska papieża o liturgię (nie tylko tę klasyczną, ale także posoborową), o której upiększenie troszczył się wyjątkowo wytrwale, pragnąc, aby wyrażała swój podstawowy cel (czyli głosiła chwałę Boga). Widoczne było przy każdej jego celebracji, że nie przyświeca mu inna myśl. Zerwał ze złymi praktykami – zwłaszcza „tandetną” (przepraszam za wyrażenie) formą sprawowania kultu. Troszczył się o wielkość liturgii, na ile to oczywiście możliwe, nie porzucając jednak nowego rytu, ustanowionego w r. 1970.

(9) Jest wielką zasługą Benedykta XVI, że złożywszy urząd i poczyniwszy zapewnienia, że po abdykacji będzie „dla świata ukryty”, zdobył się jednak na dyskretne nauczanie i wyszło to Kościołowi na dobre. Spełniło funkcję zastępczą wobec braku nauczania jego następcy. Niezależnie od wszelkich niejasności co do tego, jaka była rola papieża w przygotowaniu opracowanego przez kard. Sarah wystąpienia w obronie celibatu, trzeba powiedzieć, że stało się wspaniale, iż to Benedykt został przedstawiony jako współautor tego tekstu. Dało to duże owoce. Celibat kapłański został zaatakowany jako pierwszy z celów stawianych sobie przez wywrotowców, ale nie doszło do jego zniesienia, przynajmniej na razie. Jednak już w sprawie dekretu Traditionis custodes nie zdobył się Benedykt na żaden głos sprzeciwu. Nie wyszło to na dobre. Ktoś, kto przeczyta niniejsze słowa, może wnosić sprzeciw wobec mojego wywodu, mówiąc, że przecież papież „emerytowany” nie może pouczać tego, który wstąpił na urząd po nim. Otóż od razu odpowiadam na to stwierdzeniem, iż w Kościele można dostąpić każdego urzędu i z każdego urzędu odejść, ale urząd biskupa jest nieutracalny, chyba że nastąpi ekskomunika. Chodzi mi o władzę nauczania. Innymi słowy, Benedykt oddał urząd papieski, zrzekając się tego stanowiska (a więc jurysdykcji), ale zachował władzę nauczania wynikającą ze święceń biskupich. Mógł jej jeszcze użyć…

(10) Ostatnia sprawa, którą muszę poruszyć, to jest abdykacja. Wiemy na ten temat właściwie tylko tyle, ile powiedział sam papież i abp Gänswein. W moim najgłębszym przekonaniu nie powinno to było nigdy nastąpić. Ponieważ nie wiadomo niczego o jakichkolwiek naciskach na papieża aby to zrobił – trzeba przyjąć, że działał z własnej woli i wierzył, że czyni to „dla dobra Kościoła”. Otworzył w ten sposób drogę do władzy tym, którzy mieli – o czym dobrze wiemy – plan przeprowadzenia elekcji kardynała, który stanie na czele rujnującej Kościół rewolucji. To się spełniło, a dramat – trwa. Rewolucja przyspiesza; spełnia się najgorszy scenariusz. To, co przeżywamy, jest krzyczącym oskarżeniem tych wszystkich, którzy przyczynili się do papieskiej decyzji o ustąpieniu z urzędu, bo nie może ulegać wątpliwości, że posługa Benedykta Kościołowi była do granic możliwości utrudniana i to przez czynniki wewnątrzkościelne (oczywiście liberalne), a nie tylko ataki z zewnątrz, ze strony nieprzyjaciół, których swoistą misją jest szkodzić i niszczyć.

 

*

 

Spuścizna intelektualna papieża Ratzingera pozostaje niezmiernie bogata, czego nie trzeba podkreślać, bo byłoby to zupełnie zbędne. Powiem jednak że nie tyle trylogia o Chrystusie czy też modernistyczne Wprowadzenie w Chrześcijaństwo, ale dwa wielkie teksty: deklaracja Kongregacji Nauki Wiary Dominus Iesus i traktat teologiczny Duch liturgii liczą się szczególnie. Z nich możemy jeszcze długo korzystać. W tych pismach znajdujemy dobitny wyraz zdrowej samoświadomości Kościoła po rewolucyjnym Soborze.

 

Marek Kornat

Franciszek zrywa ciągłość z nauczaniem swego poprzednika. Biograf Benedykta XVI opowiada o relacjach między Bergoglio o Ratzingerem

 

Autor

piątek, 29 grudnia 2023

 

Znak z nieba w Buenos Aires

 


Znak z nieba w Buenos Aires gloria

 

Piorun rozbił klucz, rękę błogosławiącą i aureolę figury św. Piotra na fasadzie kościoła Matki Bożej Różańcowej w San Nicolas, sanktuarium w Buenos Aires w Argentynie.

Do incydentu doszło 17 grudnia, w dniu urodzin Franciszka, w przeddzień jego homoseksualnej propagandy Fiducia Supplicans. Tego dnia burza zdewastowała okolicę.

Rektor Sanktuarium pospiesznie odrzucił tę oczywiście symboliczną interpretację:

“Sanktuarium nie zgadza się z interpretacją, która została podana w odniesieniu do szkód wyrządzonych figurze św. Piotra Apostoła”.

Excusatio non petita, accusatio manifesta [Kto się tłumaczy, ten się oskarża]

  Piorun uderzył w figurę* św. Piotra Apostoła na południowo-zachodniej elewacji (na zdjęciu) kościoła Matki Boskiej Różańcowej w San Nicolas de Los Arrayos w prowincji Buenos Aires, ca. 240 km na północny zachód od stolicy Argentyny. To Różańcowe Sanktuarium w mieście nad Paraną powstało na życzenie Naszej Pani objawiającej się katoliczce Gladys Herminii Quiroga de Motta od 25 września 1983.
Figura Piotra-Kefasa nie ma teraz prawej dłoń tak samo jak figura Królowej Różańca Świętego, gdy Gladys odnalazła ją 17 października 1983 w lamusie miejscowej katedry Świętego Mikołaja. Obie figury Matki Kościoła i Jej widzialnej Głowy (Piotra-Kefasa) bez prawej ręki to sygnał dla wierzących katolików: po pierwsze, Najświętsza Panna oddała komuś swoją rękę, a po drugie, jest Ona prawicą (małżonką) Ognia rzuconego z Nieba (ogień-piorun w prawej dłoni Piotra) dla spełnienia misji i obietnicy Chrystusa Pana [Łk 12, 49]: 'Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął'.
Figura na zewnątrz kościoła straciła także aureolę na znak, że Ogień-Głowa Kościoła pochodzi spośród synów marnotrawnych. Stało się to w Niedzielę Gaudete, gdy Kościół śpiewa antyfonę adwentową 'O, Mądrości' na znak, że paruzja drugiego Pocieszyciela, Parakleta, Emmanuela jest już blisko.

za dakowski.pl 

Wobec tylu znaków ślepymi pozostają Jedynie ci,
którzy zamykają oczy by nie widzieć.

* Uderzenie błyskawicy w kopułę bazyliki Piotra w dzień
usunięcia Benedykta.

* Zacięcie się mechanizmu dzwonów, które miały ogłosić
wybór Bergoglio na "papieża"

* Wypuszczone "gołębie pokoju" na tę okoliczność zostały
zaatakowane przez wronę i mewę

*obecne - upalenie ręki z kluczem i aureoli !

 

Cóż, z perspektywy wiary, jak powinniśmy interpretować piorun, który uderzył w figurę św. Piotra 17 grudnia?
Posąg św. Piotra, Buenos Aires

W niedzielę 17 grudnia 2023 r. piorun dosłownie zmiażdżył klucz i aureolę figury św. Piotra, znajdującej się na fasadzie Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w San Nicolas, na północ od Buenos Aires w Argentynie.
Wiadomość została podana przez kanał Telegram "Perły Papieża": wydawała się fałszywa, biorąc pod uwagę, że w sieci nie można było znaleźć żadnych wiadomości, ale wydarzenie zostało właśnie potwierdzone przez wielebnego ojca Justo Lofeudo, księdza, który z pewnością jest bergoglianinem.
Typowy "efekt Ratzingera", ewidentnie to szczególne zjawisko, w którym Bergoglianie lub una cum (legitymistyczny konserwatyści Bergoglio) nieświadomie oferują informacje, dokumenty i świadectwa, które są bardzo przydatne do rekonstrukcji Magna Quaestio. W tym przypadku byłby to oczywiście tylko "znak z nieba", który jednak został zinterpretowany przez wielu katolików bez większych trudności.
Ksiądz Lofeudo z pewnością nie zdawał sobie sprawy z efektu, jaki miałoby ujawnienie zdjęcia.
Kapłani Sanktuarium wydali oświadczenie, w którym odrzucają symboliczną interpretację tego faktu, ale nie sam fakt: "Sanktuarium nie zgadza się z interpretacją, która została podana w odniesieniu do szkód wyrządzonych przez wizerunek apostoła św. Piotra".
Uderzające jest to, że wydarzenie to miało miejsce w dniu urodzin Jorge Mario Bergoglio, dzień przed publikacją deklaracji "Fiducia supplicans", która otwiera błogosławieństwo dla par homoseksualnych.
Środek ten wyznaczył swego rodzaju punkt, z którego nie ma odwrotu: wierni zaczynają rozumieć, że coś nie działa.
Nawet miejsce, w którym doszło do wypadku, jest bogate w znaczenia: przede wszystkim sanktuarium św. Mikołaja znajduje się w Argentynie, ojczyźnie papieża, kilka kilometrów od Buenos Aires, miasta, którego Bergoglio był przez długi czas biskupem.
Kanał "Perły Papieża" donosi: "Przede wszystkim jest to miejsce kultu i czci, ponieważ wewnątrz znajduje się piękna figura Madonny Różańcowej, która przez lata ukazywała się wizjonerce Gladys Quiroga de Motta, począwszy od wczesnych lat 1980., przekazując jej ponad 1800 orędzi.
Święta Dziewica mówi w nich, że powróciła, aby kontynuować objawienia fatimskie, a wiele z nich wyraźnie mówi o straszliwej walce między diabłem a Kościołem.
Od 11 lutego 2013 r. różne "sugestywne" wydarzenia usiały kropką nad historią uzurpacji Tronu Piotrowego, zrekonstruowaną w trzech filmach dokumentalnych w w sprawie "Kodeksu Ratzingera". ramach śledztwa
Pamiętamy piorun, który uderzył w kopułę tej samej nocy, co "rezygnacja" papieża Benedykta; niewytłumaczalne zablokowanie dzwonów w Castel Gandolfo po w Castel Gandolfo wyborze Franciszka; zabicie gołębi wypuszczonych przez Bergoglio przez wrony i mewy; pożar kaplicy betlejemskiej kilka godzin po wizycie Franciszka; pożar w Sali Konsystorza Zamek Gandolfo Kilka miesięcy temu, w tych samych dniach, w których opublikowaliśmy ten cenny raport i wiele innych wydarzeń, które katolicy zaledwie sto lat temu zinterpretowaliby jako jednoznaczne "komunikaty prasowe" od Ojca Przedwiecznego.
Cóż, z perspektywy wiary, jak interpretować piorun, który uderzył w figurę św. Piotra 17 grudnia?
Wygląda na to, że czas papieża Franciszka dobiega końca: niebo symbolicznie zniszczyłoby jego aureolę świętości i zdezintegrowało klucz, który reprezentuje autorytet papieża. Wydaje się dziwne, że posąg trzymał tylko jeden klucz. Symbolicznie złoty klucz nawiązuje do władzy w królestwie niebieskim, a srebrny klucz wskazuje na duchowy autorytet papiestwa na ziemi. Lina łącząca oczka na klucze nawiązuje do związku między dwiema mocami.

 

Benedykt XVI: Fatimę można zrozumieć dziś tylko przez objawienia w Akicie!

 Benedykt XVI: Fatimę można zrozumieć dziś tylko przez objawienia w Akicie!

Jak odczytać znaki końca czasów? Jaka odpowiedzieć na masową apostazję i laicyzację Polski? Co ma wspólnego Akita z Fatimą? Na te pytania odpowiada ks. Grzegorz Bliźniak, świadek potęgi Bożego Miłosierdzia w książce „Nawracajcie się natychmiast!”

Wspominał ksiądz, że Fatima to najdonioślejsze objawienie maryjne w naszych czasach. Czy ono już się wypełniło, realizuje się na naszych oczach, czy nadal czekamy na jego spełnienie?

Jest kilka szkół odczytywania tych proroctw. Sądzę, że Fatima jeszcze się nie wypełniła. To, co najważniejsze w związku z tymi objawieniami, jest jeszcze przed nami. Także jeśli chodzi o męczeństwo papieża, choć nie brakowało głosów, że papieżem z wstrząsającej wizji trzeciej tajemnicy fatimskiej był Jan Paweł II. Ale to, moim zdaniem, twierdzenie na wyrost. Od czasu objawień Fatimskich wydarzyło się na świecie i w Kościele wiele zła, spełniło się wiele zapowiedzi, jakie Maryja dała w Fatimie, ale powtórzę: to, co najważniejsze i najtrudniejsze, ciągle jeszcze przed nami. Mam nawet przekonanie, że znacznie więcej przed nami niż za nami. W Fatimie, w tak zwanej trzeciej tajemnicy, której poznaliśmy tylko część, Maryja zapowiada wielką apostazję w Kościele. Chociaż nie znamy dokładnego tekstu, z innych objawień maryjnych, między innymi tych z Akity, zatwierdzonych przez Kościół w 1984 roku, wiemy, że tak właśnie jest. Sam proces odejścia od wiary postępuje bardzo szybko, niemniej jednak jest jeszcze w toku. W Fatimie Maryja zapowiada też wojnę, w wyniku której niektóre narody przestaną istnieć. To na pewno nie była druga wojna światowa; ta wojna nas dopiero czeka. W Akicie w 1973 roku Matka Boża znowu zapowiada wybuch kolejnej wojny światowej, w której według Maryi zginie jedna trzecia ludzkości, a więc trochę ponad dwa i pół miliarda istnień ludzkich. Taka jest właśnie Fatima, profetyczna i jeszcze niespełniona.

Skąd ksiądz wie, że nie znamy w pełni trzeciej tajemnicy fatimskiej?

Znamy tylko pierwszą jej część, tak zwaną wizję. Natomiast komentarz Matki Bożej do tej wizji został przed nami ukryty. Żaden z papieży nie odważył się podać do publicznej wiadomości tych słów Maryi. Kiedy zapytano o to papieża Benedykta XVI, ani nie zaprzeczył, ani nie potwierdził, że oprócz ogłoszonej publicznie w roku 2000 wizji z trzeciej tajemnicy fatimskiej istnieje do niej również komentarz. Dziennikarze otrzymali dziwną odpowiedź. Papież powiedział: „Fatima i Akita to jedno. Poznajcie objawienia z Akity, a wszystko zrozumiecie”. Na podstawie tej papieskiej wypowiedzi możemy, moim zdaniem, całkiem spokojnie domniemywać, że komentarz do wizji ostatniej tajemnicy z Fatimy dotyczy wielkiej apostazji w Kościele, która rozpocznie się od szczytów Kościoła, czyli od Watykanu, od papieża, kardynałów i biskupów, oraz wielkich kar Bożych, które przyjdą na świat za grzechy ludzi jako wyraz Bożej sprawiedliwości i ostateczne wezwanie do nawrócenia. Najstraszniejszą z nich będzie właśnie trzecia wojna światowa. O tym wszystkim wiemy z objawień w Akicie. Obawiam się, że jeśli nie pomogą nam dusze ofiarne, które gdzieś w ciszy i milczeniu modlą się i ofiarowują swoje cierpienia za grzeszników, ludzie obecnie żyjący na Ziemi mogą zobaczyć takie straszne i przerażające rzeczy, jakich świat nigdy dotąd nie widział.

W kontekście wynagrodzenia za grzechy świata zastanawia mnie, dlaczego nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca nie zostało rozpropagowane na świecie.

Zaryzykuję stwierdzenie, że Kościół – w tym papieże i wysocy hierarchowie – nie dość dobrze przeniknęli objawienia fatimskie. Są one rozpoznane w stopniu, powiedziałbym, niewystarczającym. Nabożeństwo pierwszych sobót nigdy nie zostało wprowadzone w życie liturgiczne Kościoła, a co za tym idzie, nie ma go w życiu duchowym wielu katolików. Dlatego musimy się bardzo modlić w czasach ostatecznych o świętego papieża i o świętych pasterzy, którzy by wierzyli Panu Bogu jak małe dzieci i przyjmowali pouczenia płynące z nieba. Inną niedocenioną i niewykorzystaną przez Kościół do tej pory strategią nieba podaną nam na czasy ostateczne jest orędzie Bożego miłosierdzia. Te dwie niebiańskie drogi, nabożeństwo pierwszych sobót i orędzie Bożego miłosierdzia, to dwie ostatnie deski ratunku, jakie daje nam niebo na dzisiejsze czasy. Jeśli ich nie przyjmiemy i nie wykorzystamy, wszyscy zginiemy, nie tylko fizycznie, ale również duchowo.

 

Fragmenty książki „Nawracajcie się natychmiast!” ks. Grzegorza Bliźniaka i Krzysztofa Gędłka, Wydawnictwo Esprit

 

 

Roberto de Mattei: „Fiducia supplicans” jako klucz do nadchodzącego konklawe

 

Roberto de Mattei: „Fiducia supplicans” jako klucz do nadchodzącego konklawe

(fot. youtube/rome reports)

Reakcje na Fiducia supplicans mogą pomóc nam w zrozumieniu przyszłego konklawe. Większość Kościoła nie wie, co zrobić w obliczu kolejnych ruchów papieża Franciszka, zarazem jednak rosnąca liczba biskupów otwarcie protestuje przeciwko najnowszym rozstrzygnięciom. Pisze o tym prof. Roberto de Mattei.

Ogłoszenie deklaracji Fiducia supplicans przez Dykasterię Nauki Wiary w dniu 18 grudnia 2023 oraz reakcje na ten dokument mogą stanowić klucz do następnego konklawe.

Autor deklaracji, Victor Manuel Fernández, jest ścisłym współpracownikiem papieża i jego ghostwirterem. Został mianowany prefektem nowej Dykasterii Nauki Wiary 1 lipca 2023 roku, a następnie kreowany kardynałem 30 sierpnia. Dokument został podpisany przez papieża Franciszka ex audientia, w sposób, który nie pozostawia miejsca na dyskusję. Normalnie dokument powinien być wyrazem zwykłego Magisterium Kościoła, ale tak nie jest, a to dlatego, że odchodząc od nauki Kościoła traci jakikolwiek charakter «magisterialny».


Fiducia supplicans jest jednakże prawdziwym «manifestem Bergogliańskim», a to ze względu na specyficzną charakterystykę, tak jak było to w przypadku modernizmu: deklaruje wierność wobec Magisterium Kościoła, a jednocześnie obala je za sprawą pozbawionej skrupułów akrobatyki intelektualnej. Fiducia supplicans zaprzecza w szczególności, że relacja homoseksualna może zostać kiedykolwiek zrównana z małżeństwem, ale zatwierdzając możliwość błogosławienia tej relacji, potwierdza ją, przecząc temu punktowi Magisterium, który potępiał zawsze grzech przeciwko naturze. [Dokument] potwierdza, w tonie zapewnienia, że błogosławieństwa są pozaliturgiczne, jednak skoro można błogosławić (bene dicere) tylko to, co jest dobre samo w sobie, przyznaje on tym samym, że relacje homoseksualnie są wewnętrznie dobre. Zaprzecza błogosławieniu związków homoseksualnych jako takich, ale skoro błogosławi się nie pojedynczą osobę, ale tak zwaną «parę», której nie prosi się o zakończenie jej nielegalnego związku, to tym samym błogosławi więź, która grzesznie jednoczy dwóch «partnerów».

Nie można być w związku z tym zaskoczonym, że kardynał Gerhard L. Müller, emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary, określił takie błogosławieństwa mianem aktów świętokradczych i bluźnierczych.

Stanowisko kardynała Müllera było mocne i wyraziste, ale nie jest jedynym, jakie ogłoszono w ostatnich tygodniach. Nowością, która daje nam klucz interpretacyjny do nadchodzącego konklawe, jest obszar działania biskupów i kardynałów, którzy nigdy wcześniej nie wyrażali zakłopotania papieżem Franciszkiem ani go nie krytykowali. Aż do teraz najbardziej znaczącymi reakcjami wobec kierunku pontyfikatu Bergoglia były Supplica filiale [Synowska prośba] podpisana w 2015 roku przez setki tysięcy sygnatariuszy na całym świecie, Correctio filialis [Napomnienie braterskie] zaprezentowane w 2017 roku przez grupę katolickich teologów i intelektualistów oraz dubia zgłoszone przez szereg wybitnych kardynałów, w tym kardynałów Raymonda Burke’a oraz Waltera Brandmüllera w latach 2016 i 2023.

Tym razem jest inaczej. Głosy sprzeciwu pojawiają się jeden po drugim. Wychodzą od biskupów Ghany, Zambii, Malawi, Togo, Beninu, Kamerunu, Kenii, Nigerii, Konga, Rwandy, Angoli, São Tomé – praktycznie od wszystkich biskupów afrykańskich, podczas gdy panafrykańska Konferencja Biskupów wystosował apel do wspólnego działania, podpisany przez kardynała Fridolina Ambongo, metropolitę arcybiskupa Kinszasy, który otrzymał purpurę kardynalską od papieża Franciszka 5 października 2019 roku.

Do tych głosów krytycznych przyłączyły się te ze strony biskupów Polski, biskupów obu obrządków – łacińskiego i greckokatolickiego – Ukrainy, archidiecezji Astany w Kazachstanie oraz głosy wielu pojedynczych diecezji na całym świecie, takich jak Montevideo. Kardynał Daniel Fernando Sturla, arcybiskup Montevideo, który został kreowany kardynałem przez papieża Franciszka 14 lutego 2015 roku, podobnie jak kardynał Ambongo, jest jednym z elektorów na nadchodzącym konklawe.

Można powiedzieć, że jest to mniejszość i tak jest w istocie. Z drugiej strony tym węższą mniejszością są biskupi, którzy wyraźnie poparli deklarację Dykasterii Nauki Wiary. Warto zauważyć, że najostrzejszy krytycyzm Fiducia supplicans wyszedł dokładnie z tych «peryferii», które papież Franciszek tak często przywołuje jako nosicieli autentycznych wartości religijnych i ludzkich. Filozofia dokumentu została za to zaaprobowana przez niektóre konferencje biskupów, takie jak Belgia, Niemcy czy Szwajcaria, które reprezentują bardziej światowe episkopaty, silniej zdystansowane od problemów egzystencjalnych «peryferii».

Szeroka większość biskupów i kardynałów nie zajęła żadnego stanowiska, a jeżeli to zrobiła, to interpretując Fiducia supplicans po linii ciągłości, a nie zerwania, w zgodzie z Katechizmem Kościoła katolickiego i z poprzednim Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 15 marca 2021 roku dotyczącym możliwości błogosławienia par homoseksualnych. Pozycja, którą zajęli ci kardynałowie i biskupi, jest zarówno doktrynalnie jak i duszpastersko niemożliwa. Przyczyną, dla której tak postąpili, jest najpewniej strach przed otwartym konfliktem z papieżem Franciszkiem i siłą mediów, która go wspiera.

A jednak to pogrążone w rozterce centrum nie jest «Bergogliańskie» i w swoim ukierunkowaniu konstytuuje «trzecią partię» pomiędzy dwiema mniejszościami, które zmierzą się na nadchodzącym konklawe: z jednej strony biegun wierny nauczaniu Kościoła, z drugiej biegun wierny «nowemu paradygmatowi». Starcie rozegra się w sytuacji «sede vacante», kiedy papież Franciszek opuści już scenę, media będą milczeć a każdy głosujący stanie przed Bogiem sam ze swoim sumieniem. To wystarczy by zasugerować, że kolejne konklawe będzie pełne napięć, nie będzie krótkie i prawdopodobnie będą towarzyszyć mu zwroty akcji.

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

Pach

Franciszek i Benedykt: ładne słowa i brzydkie czyny - Seewald

 

Franciszek i Benedykt: ładne słowa i brzydkie czyny - Seewald

Benedykt nie wiedział zbyt wiele o kardynale Bergoglio, z wyjątkiem tego, że "był znany ze swojego autorytarnego przywództwa", powiedział biograf Benedykta Peter Seewald portalowi LaNuovaBq.it (27 grudnia).

"Benedykt [naiwnie] zaufał Franciszkowi. Ale kilka razy gorzko się rozczarował".

Kiedy Bergoglio został papieżem, pisał miłe listy do Ratzingera, nazywając go "wielkim papieżem", a jednocześnie "wymazał wiele z tego, co było cenne i drogie Ratzingerowi". Przykłady Seewalda są takie, że Franciszek "zakazał" Mszy Świętej i "zgilotynował" wiele osób, które popierały "kurs Ratzingera" i doktrynę katolicką.

Seewald twierdzi, że Franciszek wielokrotnie sam sobie zaprzecza, czasami mówiąc "białe", a czasami "czarne".

Według Seewalda, Tucho Fernández "nie ma kwalifikacji" do kierowania Dykasterią Nauki Wiary. Wie, że Tucho otrzymał to stanowisko tylko dlatego, że jest protegowanym Franciszka. Seewald uważa, że do tej pory "odpowiedniość" była głównym kryterium mianowania na szefa Kongregacji Nauki Wiary.

Seewald wie, że twierdzenie Franciszka, iż większość biskupów w ogólnoświatowym sondażu głosowała za uchyleniem Summorum Pontificum Benedykta, jest "nieprawdziwe".

Ratzinger dowiedział się o tej liturgicznej zbrodni z prasy: "Został dźgnięty w serce", komentuje niemiecki biograf.

 

 

Ekumenizm: Homoseksualna propaganda Franciszka tworzy "nowe linie podziału"

Po suplikacjach Bergoglio w sprawie Fiducia, nie możemy już mieć nadziei na przyszłą jedność między rosyjskimi prawosławnymi a Watykanem, powiedział metropolita Hilarion z Budapesztu w wywiadzie dla TheAmericanConservative.com.
Działania Franciszka "stworzą nowe linie podziału".
Hilarion powiedział, że był zaskoczony decyzją o "błogosławieniu" par homoseksualnych, ponieważ "zawsze uważał Kościół rzymskokatolicki za latarnię tradycyjnego chrześcijaństwa".

Kard. Fernández obstaje przy błogosławieniu par LGBT. „To nie jest herezja” – twierdzi

 

Kard. Fernández obstaje przy błogosławieniu par LGBT. „To nie jest herezja” – twierdzi

Kard. Victor Manuel Fernández relatywizuje opór przeciwko deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans. Argentyński purpurat, prefekt Dykasterii Nauki Wiary, twierdzi, że biskupi protestują przeciwko błogosławieniu par jednopłciowych ze względu na kulturę i prawo w swoich krajach.

Purpurat mówił o Fiducia supplicans w rozmowie z hiszpańską gazetą ABC. Został zapytany o sprzeciw, jaki wiele Konferencji Episkopatów podniosło wobec deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans. Stwierdził, że ten sprzeciw jest poniekąd zrozumiały, bo w kulturach niektórych krajów błogosławieństwa są rozumiane jako „legitymizacja nieregularnych związków”. – Do tego dochodzi fakt, że w Afryce obowiązują prawa, które penalizują sam akt określenia się jako osoba homoseksualna. Proszę sobie w tej sytuacji wyobrazić pobłogosławienie – powiedział.

Kard. Fernández w rozmowie z gazetą ABC broni jednak swoich rozstrzygnięć i twierdzi, że można błogosławić pary homoseksualne. – Jeżeli jakiś ksiądz udziela takiego błogosławieństwa, to nie jest heretykiem – powiedział. Stwierdził, że w całej sprawie nie chodzi o uznanie danego związku. – To tylko odpowiedź pasterza dana dwóm osobom, które proszą o pomoc Bożą – podkreślił.


Problem w tym, że nie tylko afrykańskie episkopaty odrzuciły błogosławienie związków homoseksualnych. Zrobili to również biskupi z Astany w Kazachstanie, biskupi Polski, Ukrainy (zarówno katolicy jak i grekokatolicy) oraz Węgier. Dodatkowo Fiducia supplicans odrzuciło bardzo wielu pojedynczych biskupów na całym świecie, od Stanów Zjednoczonych przez Amerykę Południową aż po Europę. Tak szerokiej fali sprzeciwu, jak się wydaje, nie można tłumaczyć wyłącznie lokalną kulturą. Wielu komentatorów wskazuje, że pobłogosławienie pary homoseksualnej sugeruje po prostu iż Kościół akceptuje związek jednopłciowy, a to sugerowałby akceptację grzechu śmiertelnego, co byłoby po prostu bluźnierstwem.

Dzień po ogłoszeniu Fiducia supplicans parę homoseksualną pobłogosławił amerykański jezuita o. James Martin. To ksiądz wysoko ceniony przez papieża Franciszka; Ojciec Święty napisał do niego niedawno list, w którym stawiał go za wzór kapłanom na całym świecie. Para pobłogosławiona przez o. Martina trzymała się podczas ceremonii za ręce. Nic nie wskazywało na to, że poszukuje ona „wzmocnienia” od Boga, żeby zerwać z grzechem. Mężczyźni w przeszłości obrażali Benedykta XVI i Jana Pawła II, przebierali się za kobiety oraz pozowali do zdjęć z półnagimi homoseksualistami. Błogosławieństwo zostało nagłośnione przez liberalną prasę amerykańską i w świat poszedł jednoznaczny przekaz: Kościół katolicki się zmienił, teraz seks gejowski jest już akceptowalny. Dlatego właśnie Fiducia supplicans wywołuje tak potężny skandal i oburzenie wielu biskupów, księży i świeckich na całym świecie.

Źródła: Katholisch.de, PCh24.pl

Pach

Papież Polak film dok