czwartek, 29 sierpnia 2019

Chroń dzieci przed seksedukatorami! [OTO KONKRETNY SPOSÓB]

Chroń dzieci przed seksedukatorami! [OTO KONKRETNY SPOSÓB]


Strona główna   >   Opinie

Chroń dzieci przed seksedukatorami!  [OTO KONKRETNY SPOSÓB]
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com

Drodzy Rodzice, zbliża się wrzesień. Wasze pociechy już wkrótce rozpoczną nowy rok szkolny, do którego należy je odpowiednio przygotować. Sen z powiek spędzają Wam zapewne piórniki, zeszyty, podręczniki, plecaki i inne szkolne przedmioty. Pośród szkolnego zamieszania jest jedna rzecz, której nie można przegapić, rzecz, dzięki której Wasze dziecko będzie chronione przed tym, przed czym samo jeszcze nie potrafi się bronić. Także i Ty będziesz spał spokojnie wiedząc, że żaden seksedukator nie wejdzie do szkoły i bez Twojego pozwolenia nie przeprowadzi żadnych deprawujących zajęć. Już dzisiaj pobierz i wypełnij „Rodzicielskie Oświadczenie Wychowawcze”, zaś na początku roku szkolnego złóż je u wychowawcy dziecka. Nie daj się zaskoczyć! Przecież to Ty jesteś pierwszym wychowawcą swojej pociechy!

Rewolucja obyczajowa coraz nachalniej dobija się do drzwi naszych szkół, przedszkoli, związków harcerskich i innych instytucji, które powinny pomagać wychowywać nam nasze pociechy. Dlaczego jednak propagatorom cywilizacji śmierci tak bardzo zależy na dotarciu do najmłodszej tkanki polskiego społeczeństwa? Odpowiedź jest prosta. Dziecko karmione w młodym wieku nadmiarem treści dotyczących ludzkiej seksualności nie będzie w stanie prawidłowo rozwijać się na miarę swojego potencjału. Jeszcze gorzej, kiedy treści te podane pod fałszywym płaszczykiem troski o tolerancję, równość i poszanowanie, promują dewiacyjne zachowania seksualne, „alternatywny” model rodziny, czy ukazują seks jako nie wiążący się absolutnie z żadną odpowiedzialnością cel sam w sobie. Wtedy możemy już otwarcie mówić o zdeprawowaniu naszego dziecka.

Taka wersja edukacji – albo raczej deprawacji – seksualnej staje w radykalnej sprzeczności z obecnym w dzisiejszym programie nauczania wychowaniem do życia w rodzinie. Zagrożenie płynące ze strony organizacji zajmujących się tzw. zdrowiem reprodukcyjnym czy edukacją seksualną pojawia się głównie w dwóch obszarach.

Jednym z nich jest szkoła. Dyrekcje bardzo często wydają zgody na przeprowadzenie zajęć dodatkowych „hurtowo”, pomijając przysługujące każdemu rodzicowi prawo do wydania osobistej zgody po przedstawieniu mu programu nadobowiązkowych zajęć. W taki oto nieporządek prawny wchodzą różnego rodzaju organizacje. Nie dziwi zatem widok dzieci wracających do domu z płaczem, bo okazuje się, że podczas „lekcji bibliotecznej”, obcy pan miał przed sobą książkę z męskimi i żeńskimi narządami rozrodczymi.

Drugą przestrzenią są samorządy. Warszawski przykład pokazuje nam, że władze samorządowe bezprawnie przejmują funkcje instytucji edukacyjnych i narzucają im nową wersję programu nauczania – bo jak inaczej nazwać decyzję prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, który zobowiązał szkoły do wprowadzenia zajęć dotyczących zjawiska mowy nienawiści, w tym homofobii, w oparciu o kontrowersyjne materiały Fundacji Batorego. W ramach tej definicji przekonuje się, że krytyka politycznych postulatów ruchu LGBT jest homofobią.

Stańmy więc w prawdzie – tak wygląda rzeczywistość edukacji w Polsce w 2019 roku. I nie łudźmy się, w miarę postępu seksualnej rewolucji będzie tylko gorzej. Dlatego tak ważne jest, abyśmy nie tylko wiedzieli, co dzieje się w szkole, ale podjęli też odpowiednie działania. Nawet kiedy dziecko jest w szkole, Ty, rodzicu, nadal masz prawo i obowiązek być jego najważniejszym wychowawcą! Dlatego Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris przygotował specjalne Rodzicielskie Oświadczenie Wychowawcze, dzięki któremu będziesz MUSIAŁ zostać poinformowany i każdorazowo wyrazić zgodę na wzięcie przez dziecko udziału w przeprowadzanych w szkole zajęciach dodatkowych – zwłaszcza podejmujących tematykę edukacji seksualnej, pojęcia płci „kulturowej” lub „społecznej”, tożsamości płciowej, problemów równości, czy profilaktyki ciąży i chorób przenoszonych drogą płciową.

W sieci krąży wiele wzorów takich oświadczeń, ale tylko Rodzicielskie Oświadczenie Wychowawcze przygotowane przez Instytut Ordo Iuris zawiera szeroko rozwiniętą podstawę prawną oraz wzmiankę, że oświadczenie nie dotyczy tylko jednego roku szkolnego, ale też kolejnych lat, w których dziecko będzie uczęszczało do danej szkoły. Oświadczenie wspomina też o tym, że osoba składająca może liczyć na poparcie prawników, co w praktyce na administracji szkolnej wywiera istotne wrażenie.

Co istotne, obrona prawa rodziców do pełnego decydowania o wychowywaniu swoich dzieci, jest zgodna ze stanowiskiem hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce. Dlatego nie czekaj – weź sprawy w swoje ręce! Już dzisiaj przygotuj RODZICIELSKIE OŚWIADCZENIE WYCHOWAWCZE.



Piotr Relich



DATA: 2019-08-27 10:09
AUTOR: PIOTR RELICH
 


Read more: http://www.pch24.pl/chron-dzieci-przed-seksedukatorami----oto-konkretny-sposob-,70417,i.html#ixzz5y06QF1nO

wtorek, 27 sierpnia 2019

RODZICIELSKI AKT OFIAROWANIA DZIECKA PANU BOGU

RODZICIELSKI AKT OFIAROWANIA
DZIECKA PANU BOGU
(2 lutego)
Aktu Ofiarowania swoich dzieci dokonują rodzice
w Święto Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni.
Akt ten uświadamia rodzicom, że władzę rodzicielską
wobec dzieci wykonują niejako w imieniu Pana Boga. Z tej
właśnie racji mają prawo nie tylko do szacunku, ale i do
czci ze strony dzieci, co nakazuje czwarte przykazanie
Boże: Czcij ojca swego i matkę swoją. Rodzice ustawicznie
mają mieć na uwadze i to, e w całym zatroskaniu o dzieci,
są nieustannie wspierani Bożą łaską i Bożą Wszechmocą.
Dokonanie tego Aktu wobec każdego dziecka doskonale
współbrzmi z codzienną modlitwą rodziców i częstym
błogosławieniem swoich dzieci.
Boże, Ojcze, Dawco życia,
dziś, w czterdziestym dniu po Narodzeniu Pana
Jezusa Maryja i Święty Józef przynieśli Boże Dzie-
cię do świątyni, aby zgodnie ze zwyczajem ofiaro-
wać Je Panu Bogu. Na pamiątkę tego wydarzenia
my, rodzice naszych dzieci (naszego dziecka) ......
(wymienić ich imiona), które Ty nam dałeś i zawie-
rzyłeś je naszej miłości oraz trosce, dzisiaj –
w Święto Ofiarowania Pańskiego – Tobie nasze
dzieci (dziecko) przedstawiamy i Tobie je powie-
rzamy, aby w całym swoim życiu czuły się (czuło
się) dziećmi Twoimi (dzieckiem Twoim) i Tobie
pozostawało(y) wierne.
Maryjo, Matko Jezusa Chrystusa i Matko nasza,
upraszaj naszym dzieciom (naszemu dziecku) Boże
błogosławieństwo i opiekuj się nim(i). Święty Józe-
fie, Patronie Rodzin, módl się za nami. Amen

RADY ŚW. MONIKI DLA RODZICÓW DZIECI TRUDNYCH

RADY ŚW. MONIKI DLA RODZICÓW
DZIECI TRUDNYCH

Kochana córko, jestem św. Moniką. Bardzo dużo mamy z sobą wspólnego, bo ty też cały czas modlisz się za męża i dzieci. I dlatego na twoją prośbę Bóg mi zezwolił do ciebie przyjść i dyktować przekazy, które bardzo się przydadzą wszystkim ludziom. Twój Anioł Stróż zlecił ci założyć nowy gruby zeszyt. To dobrze, bo będę dużo razy do ciebie przychodzić i ci dyktować ważne przekazy. Ja za życia przeszłam wszystko tzn. ogromne próby gdy nie przestałam się modlić. Ufałam Bogu, chociaż przychodziły chwile ciężkie. Kościół ma moją biografię dobrze opisaną, a szczególnie z dawnych lat. Niektóre cierpiące matki mają kult do mnie po dziś dzień, a takich matek jest obecnie coraz więcej i będzie jeszcze więcej.
27.08.1991 r.
* * *
Dzisiaj będę dyktować, jak biedne stroskane matki mają postępować ze swoimi dziećmi, bo Bóg już nie może patrzeć na te poniewierane matki, które leją gorzkie łzy za swoje dzieci. Kochają je ogromnie, a serca ich pękają z żalu, że tego nie doceniają, a nawet nienawidzą swoich rodziców. To jest straszne działanie szatana.
I Bóg zechciał, abym podyktowała wskazówki i rady dla matek aby wiedziały jak postępować. My w niebie doskonale widzimy każdą obrazę Bożą. Modlimy się.
I z nieba do was, kochane matki i ojcowie, wołamy o pomoc, aby ratować dusze waszych dzieci, alkoholików, narkomanów, rozwodników, cudzołożników, dzieciobójców i innych. Dla rodziców, którzy są blisko Boga, to jest straszna tragedia mieć takie dziecko. Ale co mają robić? Biedni, już wszystkie środki wychowawcze wypróbowali i nic nie pomogło. A ja św. Monika, was najlepiej rozumiem, bo ja przeżyłam najgorsze tragedie ze swoim ukochanym synem, który potem został wielkim świętym. Dlatego was, drodzy rodzice chciałam pocieszyć, że z najgorszego dziecka może stać się święty, ale bez waszej pomocy nic się nie stanie. Ktoś musi za to dziecko się modlić, samo się nie modli, więc świętym obowiązkiem rodziców jest modlić się za swoje dziecko. Inaczej dziecko zejdzie na manowce w dzisiejszych czasach, bez pomocy modlitewnej nie wytrwa w dobrem, gdzie się nie ruszy wszędzie spotka na swojej drodze kolegę, koleżankę już opętaną przez szatana i tak to się zaczyna. Tylko modlitwa matki, ojca, babci, cioci i innych osób może podziałać na to biedne dziecko. Mądra matka sama się modli i błaga o pomoc modlitewną innych, zamawia Mszę świętą za swoje dziecko. Modli się za dusze czyśćcowe i prosi o pomoc dla swojego kochanego dziecka. I ma słuszną rację, bo czy po roku czy dłużej dziecko musi się zmienić. Sam Bóg zadziała w jego duszy. A matki są obecnie takie niecierpliwe, dzień, miesiąc pomodlą się, parę razy przyjmą Komunię Św. i już żądają od Boga nawrócenia. Obrażają się na Boga i przestają w ogóle się modlić – to największe nieszczęście popełniają, bo dziecka nie ratują z przepaści. I same wpadają w pułapkę szatana. Modlitwa musi być długa, wytrwała, ufna, to bardzo ważne – na ile ufasz Bogu, na tyle Cię wysłucha. Modlić się najlepiej na różańcu świętym. I tu dam wam bardzo skuteczną radę. Niech matka stroskana, zrozpaczona odda swoje dziecko w ręce Matki Bożej i przez cały rok odmawia za nie różaniec święty, część bolesną. Wtedy najgorsze dziecko stanie się nawrócone. To obietnica Boża. Przeze mnie Bóg potwierdza tę obietnicę. I czy nie warto tylko jeden rok poświęcić się i mieć nawrócone dziecko. Chyba to łatwiej czynić, aniżeli całe lata, a może i do końca życia mieć syna, córkę narkomankę, rozwódkę, alkoholiczkę czy innego grzesznika, a zbliżają się czasy, że rodzice będą coraz bardziej cierpieć przez swoje dzieci. A nawet o śmierć ich przyprawią. Ostrzegam was, drodzy rodzice, już zabezpieczcie się modlitwą różańcową. Matka ma na przykład 4 dzieci, to niech 4 różańce zacznie odmawiać, a będzie Bogu za to dziękować i uwielbiać Go.
28.08.1991r.
* * *
A teraz podyktuję, jak rodzice mają się zachowywać przy dzieciach aroganckich, niedobrych, które nienawidzą swoich rodziców. Dzieci te są bardzo nieszczęśliwe, nimi rządzi szatan i one biedne nie potrafią same od niego się uwolnić. A rodzice zamiast się za nich modlić jak ci podałam wczoraj, to ich rozdrażniają, chcą siłą zmusić do dobrego. Oni sami z natury chcą być dobrymi dziećmi, ale nie mają siły uwolnić się od szatana, który pragnie zguby ich dusz. Posłuchali raz i drugi jego namowy i już on ich opętał, jakby wziął ich sobie na służbę i bardzo usilnie pracuje nad tym, aby ich duszę nie wypuścić ze swych szponów. Rodzice muszą być bardzo wyrozumiali dla takich dzieci, bo oni sami się męczą i bez waszej pomocy mogą zejść na manowce. Trzeba przede wszystkim ogarnąć ich ogromną miłością i ciągle im przebaczać z pokorą, bo szatan bardzo boi się pokornych. W tym dziecku jest szatan i nim rządzi.
Dziecko jak automat wykonuje jego wszystkie najdrobniejsze polecenia i też zaczyna krzyczeć, robić wymówki i tylko tego chce szatan, już on ma w swoich szponach nie tylko dziecko, ale i ojca i matkę. Pierwsze, co należy zrobić to ogarnąć to dziecko troskliwą miłością, czułością i ciągle przebaczać. Nie karać, bo to nie pomoże, bo to są podlotki, a nie przedszkolaki.
29.08.1991r.
* * *
Kochana córko, jak się cieszę, że mnie słuchasz. Będzie mi się z tobą bardzo dobrze pracowało. A nasza praca będzie polegać na nawracaniu dusz. Ty tego też pragniesz. My w niebie a ty na ziemi będziemy działać wspólnie. Masowo będziemy nawracać dusze. A teraz podam do widomości dla biednych rodziców, jak mają ustrzec się przed niebezpieczeństwem, które grozi od ich własnych dzieci. Jest bardzo dużo matek, które leją gorzkie łzy przez swoje dzieci. Ja widzę z nieba wszystkie matki płaczące, a pobite przez dzieci i często są zabite. Codziennie 1-3 matki przechodzą do wieczności zamordowane przez swoje dzieci. Bóg już na to nie może patrzeć. Daje jako ratunek tę książkę do rąk, aby wiedziały jak się bronić, a nie rozdrażniać swoje opętane przez szatana dzieci. Bo to nic nie da, a tylko pogarsza sytuację. Podam parę przykładów.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki w San Diego syn opętany przez szatana od dłuższego czasu bardzo się znęcał nad swoją matką. Nie bił jej, lecz wyżywał, poniewierał, a nawet dokuczał. W nocy celowo stukał, słuchał głośno muzyki. Matka była już wyczerpana psychicznie. Bała się syna jak ognia. Była rozwiedziona i miała tylko jednego syna, ale bardzo o niego dbała i kochała go do przesady. Syn urósł, był fizycznie dobrze zbudowany. Naukę przerwał. Do pracy nie chciało mu się iść. Przyszedł podpity i do matki powiedział: Daj mi pieniądze, bo ciebie… zabiję. Matka nie wytrzymała nerwowo i pierwsza rzuciła w niego szklanką z gorącą herbatą. Syn złapał nóż i uderzył matkę tak, że zabił. Ciało ukrył i zabrał wszystkie pieniądze, ale już nie poszedł ich przepić. Po ukryciu ciała matki poszedł do spowiedzi świętej. Odbył bardzo dobrą spowiedź. Podałam ten przykład matki kochającej swoje dziecko. Właśnie ta matka, zaraz po zejściu z ziemi gorąco modliła się o nawrócenie syna i Bóg ja wysłuchał. Ale nie doszłoby do tego nieszczęścia, gdyby matka podeszła do syna i ucałowała go i powiedziała: Synu kochany, w tej chwili nie mam, ale jutro postaram ci się załatwić. Przebaczyć od razu, to jest ważne.
Drugi przypadek w Anglii, w małym miasteczku, córka nierządnica przyprowadzała chłopców do domu i z nimi grzeszyła. Matka nie mogła na to patrzeć. Błagała, prosiła, nic nie pomagało. W końcu już była u kresu wytrzymałości. Wracała do domu, a córka w łóżku z mężczyzną. Nic nie mówiąc złapała ją za włosy i zaczęły się szarpać. Córka uderzyła matkę w głowę o mur, gdzie sterczało żelastwo. Matka również zabita. Córka natychmiast zgłosiła się na policję i sama przyznała się do wszystkiego. Przed karą śmierci, bo taki otrzymała wyrok wyspowiadała się szczerze i Bóg ulitował się nad jej duszą. I w tym przypadku, gdyby matka spokojnie przyszła i powiedziała: Córko kochana, ty bardzo grzeszysz, Bóg ci tego nie przebaczy – mogłaby ich swoją ręką pobłogosławić. To największa pomoc. On opuściłby to łóżko. Bo matki błogosławieństwo jest bardzo ważne, ma ogromną moc. Lub matka wzięłaby różaniec w rękę i odmawiałaby za nich. Albo w myśli oddałaby ich od razu Matce Bożej słowami: Weź ich oboje, bo mnie nie słuchają. I Matka Najświętsza dałaby sobie z nimi radę.
30.08.1991 r.
Trzeci przypadek w Stanach Zjednoczonych. Pewna matka znienawidziła swoje rodzone dziecko, bo było dla niej bardzo niedobre i zamiast syna swego błogosławić, kiedy ją wyzywał, rzucał się do niej do bicia, ona nie ustąpiła mu ani na krok. Zawsze chciała być górą. Duma jej nie pozwalała, aby upokorzyć się przed nim. Przyszedł kiedyś z kolegami po użyciu środków odurzających, bo byli narkomanami. I matkę zaczął wyzywać i poniżać przy kolegach.
Matka tego nie znosiła i rzuciła w syna widelcem przebijając mu rękę. Krew się pokazała, więc syn rzucił się na matkę i zaczął ją kopać. Ona narobiła wrzasku, a koledzy związali ją kneblując usta, ona bardzo szarpała się, dlatego i koledzy zaczęli ją bić, gdzie popadło. Tak ją pobili, że matka była konająca. Chłopcy uciekli. Sąsiedzi podejrzewając, że coś się stało, wpadli do matki, lecz ona już nie żyła. I sama po prostu wywołała awanturę. Gdyby syna błogosławiła, lub polecała Bogu, nigdy by do tego nie doszło. I zachowanie w znacznej mierze zależy od wzorców czerpanych z postępowania własnych rodziców. I tu muszę powiedzieć, że szatan najbardziej boi się pokory. Gdy dziecko jest opętane, to tylko pokorą można zwyciężyć, niczym innym. Dlatego proszę was, drodzy rodzice, bądźcie zawsze i wszędzie pokorni, a zawsze zwycięstwo będzie wasze.
Jeszcze jeden przykład z Polski. Pewna rodzina bardzo dbała o dobre wychowanie dzieci, ale jeden syn był wyrodny. Matka nie potrafiła go kochać. Nie uczył się, uciekał z domu. Doszło do tego, że trafił do zakładu poprawczego, potem do więzienia i tak życie swoje zmarnował. Ojciec wyrzekł się go całkowicie. Matka bardzo modliła się za niego. On się nawrócił i był bardzo dobrym synem.
W pewnej rodzinie bardzo pokornej, wierzącej córka została prostytutką. Matka zalewała się łzami, utraciła zdrowie, wpadła w chorobę psychiczną, a córka nic z tego sobie nie robiła, zajmowała się nierządem na lewo i prawo. Aż wreszcie Bóg nie mógł już patrzeć na jej rozpustę i zesłał jej chorobę nieuleczalna AIDS. Córka dopiero się ocknęła i wróciła do Boga, a biedna matka nadal rozpacza, że utraci córkę. A gdyby to matka zaufała Bogu, to oddałaby tę córkę na własność Matce Bożej i losy potoczyłyby się inaczej. Matka ufna cierpliwie czekałaby na radosne przemienienie i nie utraciłaby swego zdrowia. A córka wróciłaby na dobrą drogę.
Pewna pobożna matka otrzymała ogromny cios od syna. Wyrzucił ją z domu na ulicę. Ona wzięła różaniec w rękę. Usiadła przed progiem nie odzywając się do syna. Cały czas odmawiała, aż do skutku. Nie minęło osiem godzin a syn ze łzami otworzył drzwi, uściskał matkę i już od tej pory żyli w ogromnej przyjaźni i miłości. Ta matka zachowała się pokornie i ufnie.
Pewna matka bardzo zdenerwowała swoją córkę. Córka zaczęła się pakować i chciała uciec z domu a miała zaledwie 16 lat. Matka po 5 minutach podeszła do córki ze łzami w oczach. I powiedziała: ”Córeczko kochana, nie zawsze ja mam rację. I tym razem nie miałam i z całego serca ciebie przepraszam”. Uścisnęła ją i ucałowała. Momentalnie córka się zmieniła i wszystko wróciło na swoje miejsce.
31.08.1991 r.
* * *
Kochana córko, znam twój ból – twoje łzy to perły. Aniołowie niebiescy zbierają je do złotych naczyń i ty je zobaczysz po przejściu do wieczności. Będziesz się bardzo cieszyła. Tak jak ja, ty też modlisz się wytrwale za swego męża i dzieci. Uklęknij. Ja ciebie pobłogosławię i twoje wszystkie dzieci. Kochana córko duchowa, jak mi miło słuchać słów skierowanych do mnie. Słuchałabym bez końca, dusza moja się raduje, bo mało kto mnie tak uwielbia i mi dziękuje. Proszą, ja wysłucham, a nigdy mi nie dziękują. Za mszę św. stokrotnie się odwdzięczę. Będę miała większą moc pomagania biednym matkom, ale ciebie zapewniam, że ty już łez wylewać nie będziesz.
13.09.1991 r.
* * *
Rodzice powinni być dla swoich dzieci bardzo wyrozumiali. Powinni kochać je całym sercem, czy dobre dziecko czy złe. Złe dziecko bardziej potrzebuje miłości niż dobre. O tym trzeba pamiętać. Dziecko dokuczy, a matka powinna pobłogosławić, a nie przeklinać i wyzywać, gdyż wtedy i siebie i dziecko oddaje pod władzę szatana. Mądra pobożna matka zamiast przeklinać, bierze różaniec w rękę i bardzo się modli za swoje niedobre dziecko, Bóg zawsze każdą matkę wysłuchuje, ale trzeba cierpliwości, zaufania i wytrwale się modlić. Modlitwę matki niebiosa przyjmują. Nieraz trzeba długie lata błagać Boga. Ponosić ofiary w imię swego dziecka, np. post o chlebie i wodzie, pielgrzymki, wyrzeczenie się czegoś, do czego bardzo było się przywiązanym, jałmużny, ofiary, modlitwa za dusze czyśćcowe, Mszę Św. Komunia Św. I trzeba pamiętać i ufać, że będzie wysłuchana prośba. Radziłabym odmawiać codziennie bez przerwy różaniec przez cały rok. To gwarancja wysłuchania. Najgorsze dziecko, alkoholik, narkoman, największy grzesznik zostanie nawrócony. Rodzice szukają pomocy u ludzi bezradnych, a nie wiedzą, że różaniec św. to najskuteczniejsza pomoc. Jeżeli od tej chwili matka zacznie odmawiać za każde swoje dziecko po 1 różańcu to daję gwarancję, że będzie Bogu dziękować za swoje dzieci. Ostrzegam jeszcze raz, że zbliżają się czasy bardzo trudne dla rodziców. Szatan będzie tak atakował ich dzieci, że będą wykonywać jego polecenia. Rodziców znienawidzą, będą robić wszystko na złość, dokuczać, znęcać się moralnie a nawet fizycznie. W tej chwili to może jest nie do pomyślenia, ale za parę miesięcy to się wypełni. I jeżeli nie weźmiecie w ręce tej broni, różańca przeciw szatanowi, on zaatakuje wasze nawet najlepsze dziecko. Jak matka nie może lub ma bardzo dużo dzieci, to niech jej pomaga ojciec, babcia, dziadek, wujek, ciocia, a najbardziej powinni pomagać chrzestni – to ich święty obowiązek wobec dziecka, którego trzymali do chrztu świętego. To nie dawanie prezentów, ale pomoc modlitewna, bo rodzice nieraz i chcą się modlić, ale obowiązków tak dużo a szczególnie w wielodzietnej rodzinie, że na różaniec niewiele zostaje czasu. To każdy chrzestny i chrzestna, ma obowiązek wziąć w opiekę swoje dziecko, aby tym rodzicom pomóc i odmawiać codziennie różaniec. Dlatego nie powinno się na każde zaproszenie trzymać dziecko do chrztu świętego, bo bierze się na siebie obowiązek wobec Boga za to dziecko pod względem wychowawczym i duchowym przede wszystkim. Na chrzestnych trzeba prosić osoby głęboko wierzące, a nie bogatych jak najczęściej bywa. Szczęśliwo to dziecko, które ma chrzestnych bardzo wierzących Oni mu pomagają wzrastać duchowo. I jeszcze ważne, aby nie dawać dzieciom imion pogańskich. Takie dziecko nie ma swego patrona, aby wstawił się za nim. Każdy patron opiekuje się swoim podopiecznym i dlatego trzeba wybierać imiona świętych, aby dziecko miało swojego osobistego patrona. Rodzice po chrzcie świętym powinni swoje dziecko oddać na własność Bogu przez Ręce matki najświętszej. Jeżeli się tego nie zrobiło, to natychmiast trzeba to uczynić. Należy pójść do spowiedzi świętej. I po Komunii Św. oddać każde dziecko obojętnie w jakim byłby wieku, swoimi słowami: Matko Najświętsza oddaję co moje wszystkie dzieci dobre i złe, weź je na własność i opiekuj się nimi do końca życia. Rób z nimi co Ci się podoba, już od dziś one nie są moimi, ale Twoje i mnie weź na własność jako ofiarę za moje dzieci.
I należy potem podziękować Matce Najświętszej, że zechciała przyjąć te dzieci. A nawet często trzeba ponawiać taki akt oddania np.: w święta Matki Bożej, a Ona będzie ich coraz bardziej błogosławiła, napełniała miłością, dobrocią i wiarą. Rodzice są bardzo odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci przed Bogiem.
Rodzice po przejściu do wieczności długie lata bardzo cierpią za swoje dzieci, jeżeli ich źle wychowali, nie przybliżali do Boga i nie modlili się za nie. Dlatego ostrzegam wszystkich rodziców, obojętnie w jakim są wieku, a może nad grobem, aby różańca nie wypuszczali z ręki.
21.09.1991 r.
* * *

Rodzice nie wiedzą o tym, że bardzo krzywdzą swoje ukochane dziecko, pozwalając mu na wszystko, już od małych lat. Nigdy nie wolno dziecku, kupować to, co ono chce. A tylko to, co mama uważa za słuszne. Największą krzywdę wyrządza się małemu dziecku, gdy zobaczy jakąś nową zabawkę, i woła – kup!. I mama zaraz kupuje. Takie dziecko już zaczyna mamą rządzić i za parę lat zawładnie jej pieniędzmi, co tylko ono zechce, będzie musiało mieć, bo zrobi taka awanturę, tyle nerwów zniszczy, że mama dla świętego spokoju aby się odczepiło, kupi raz i drugi. A gdy będzie już nastolatkiem, to już w inny sposób zawładnie swoja mamą i już nie będzie się liczyło z nikim. To co zechce musi osiągnąć, chociaż największym kosztem i zdrowiem mamy. A mama nie zawsze będzie mogła to kupić, ale dziecka nie będzie to obchodziło. I wówczas może dojść do rękoczynów.
Pewna dziewczynka zażądała modnych i bardzo cennych butów. Matka nie miała pieniędzy. To ona tak szantażowała, że po jakimś czasie, matka jej kupiła. Ponosiła parę razy i rzuciła w kąt, bo już się jej nie podobały. A mama wydała ostatnie pieniądze. Następnie zechciała coś innego bardziej cennego. Ale matka nie miała pieniędzy. A ona przyzwyczaiła się mieć wszystko, więc weszła w towarzystwo, które obiecywało jej tanim kosztem to zdobyć, i dziewczyna poszła na złą drogę. I czyja to wina? Młodzi rodzice nie mając doświadczenia, nie zdają sobie sprawy z tego, że krzywdzą swoje dzieci. Nadmierna ślepa miłość to jakby zastrzyk trucizny. Mądrze nie wolno na wszystko pozwalać. Dziecko musi być poddane, posłuszne rodzicom. A rodzice od małego muszą wymagać od dzieci posłuszeństwa, pracy. Dziecko musi mieć swoje obowiązki i powinno je sumiennie wykonywać. I tu najlepsze matki robią ogromne błędy, nieodwracalne, np. dziecko ma obowiązek sprzątać pokój, ale mama widzi śliczna pogoda – no to idź na dwór, a ja sprzątnę za ciebie. Innym razem ono udaje, że ma dużo lekcji lub musi gdzieś iść, a mama się zgadza i to jest przeogromny błąd, który obciąży mamę na całe życie. A potem gdy już dziewczyna urośnie a mama starzeje się, to jest jej ciężko. Taka córka nie zastąpi mamy, bo jej ulegała. Będzie zawsze wymigiwać się. I tego wykorzenić nie będzie można nigdy. Zostanie to do końca życia w tym człowieku. To straszne kalectwo. Nigdy to się nie skończy. Niby to są drobnostki, ale są to bardzo ważne sprawy, które odbijają się później na całym życiu. Zostaje to w człowieku jak choroba nieuleczalna. I potem niepotrzebne kłótnie, narzekania, że syn czy córka są już dorośli, a matce nie pomagają. Matka płacze, różnie do nich podchodzi ale ich to nie wzrusza, bo tak są nauczeni. Żadne środki nie pomogą chyba, że jedyny środek – to codziennie odmawiać za dziecko różaniec. To jedyny najskuteczniejszy środek, który czyni ogromne cuda. Jeszcze bardzo wielki błąd popełniają rodzice, nieodwracalny, gdy natychmiast zaspokajają ich potrzeby. Ja chcę pić, już mama natychmiast robi, jeść też tak samo. Musi być mamy decyzja, a nie dziecka. Chcesz, dobrze, dostaniesz, ale w tej chwili jestem zajęta i musisz trochę zaczekać. Dziecko uczy się wtedy cierpliwości, posłuszeństwa i rygoru. Matka powinna wypełniać swoje obowiązki względem dziecka, a nie służyć dziecku ani nie spełniać wszystkich jego zachcianek. Nie wolno również rozczulać się do przesady nad chorym dzieckiem. Owszem, utulić, pogłaskać, a nie rozpaczać, nie żałować, aby ono słyszało. „Boli, to nic się nie stanie, ten ból minie, dużo dzieci cierpi, w tej chwili są w szpitalach, operacje im robią i one cierpią, a ty byle czego płaczesz, każdy w życiu musi cierpieć. „To dziecku bardzo pomoże, ono stanie się dzielne, ufne i nie rozczula się nad sobą. Nie wolno też wychowywać bezkarnie. Za złe trzeba karać. Bo raz się nie ukarze, drugi, to dziecko zapamięta i coraz więcej zaczyna sobie pozwalać. A jak się ukarze – to wielki bunt, żal nie do zniesienia. I dlatego nie powinno się nigdy o tym zapominać. Nabroiło, to musi ponieść karę. Nie obiecywać, że jutro czy pojutrze ukarzę, bo dziecko potem żyje tymi myślami i staje się nerwowe. Od razu ukarać, nie odwlekać. Kary najlepsze, to odmawiać przyjemności, za to nie oglądasz dobranocki, nie otrzymasz deseru. Zrobisz 10 przysiadów lub 10 pompek – to są kary pożyteczne. Nie karać pracą, bo praca to nie kara, ale obowiązek. Zauważać trzeba u swoich dzieci dobre uczynki, chociaż by były one najdrobniejsze. Na przykład dziecko samo domyśliło się i podało tatusiowi pantofle. Pochwalcie a nawet dajcie za to nagrodę. Nie mylić z obowiązkami. Za pracę nie płacić i nie dawać nagród. Ono to musi zrobić jako obowiązek. Za oceny szkolne też nie powinno się wynagradzać, bo to jest dziecka obowiązkiem uczyć się dobrze.
Ale gdyby przyszło i powiedziało, że wysprzątało boisko lub zebrała papiery porozrzucane na szkolnym korytarzu, za to trzeba pochwalić a nawet dać nagrodę. Dziecko uczy się wtenczas być uczynnym, bezinteresownym nie tylko w domu, ale i poza domem. Na przykład syn wraca nieco później do domu i mówi, że starszej pani zrobił zakupy, a mama w krzyk. To już dziecko zrazi się do uczynków dobrych i swojej mamie też nie zrobi. Są dzieci bardzo żywe, to przeważnie inteligentne, nie usiedzą na miejscu, wszędzie ich pełno, mnóstwo pomysłów. Otrzymują uwagi w szkole, rodzice się denerwują. Takich dzieci nie wolno karać. Trzeba dać im dużo zajęć, aby ciągle były czymś zajęte. Sport, praca, wycieczki, rower, piłka, skakanka, zabawa w chowanego, a w domu może być taniec. Są też dzieci bardzo inteligentne, ale bardzo spokojne, zrównoważone. To też nie zmuszać je do szaleństw. One są takiego usposobienia. Duży wpływ mają narodziny dziecka przy pełni księżyca czy w początkach. Rodzice tak mało na to zwracają uwagę. A to jest bardzo istotne na całe życie człowieka.

A TERAZ DLA RODZICÓW,
KTÓRZY SĄ W PODESZŁYM WIEKU

„Czego Jaś się nie nauczył, Jan umiał nie będzie”.

Najczęściej wy sami, rodzice, popełniacie błędy wychowawcze, ale już za późno je naprawić. I co teraz zrobimy? Już na wszystko za późno. Widzimy sami każdy błąd popełniony – nieodwracalny. Teraz możemy, swoim wnukom pomagać wychowywać, tłumaczyć rodzicom, opowiadać o swoich błędach, żałować za nie.
A przede wszystkim służyć największą pomocą – różańcem. Młodzi rodzice są zaganiani. Nawet dzieci też. A wy możecie łączyć różaniec z bólem, dolegliwościami i nadrabiać swoje zaległe różańce. Po to Bóg daje dożyć starszego wieku i tę łaskę cierpień, aby pokutować za źle przeżyte lata młodzieńcze, za brak modlitwy w życiu. Nie wolno zmarnować już ani chwili. Dziennie można zmówić 15 albo 20 różańców lekko, mając tyle czasu, a nieraz noce bezsenne, to można nawet odmawiać na leżąco różaniec święty. A nie myśleć o różnych ziemskich sprawach. Oddać to wszystko w Ręce Matki Najświętszej. Nie zamartwiać się swoimi dorosłymi dziećmi, ani wnukami, przy każdej okazji oddawać ich Matce Bożej i niech Ona się zajmie nimi. A ty tylko módl się. Ile ci Bóg da czasu żebyś nie zmarnował(a) straconego czasu, bo w każdej chwili będziesz musiał się rozliczyć. Przypomnij, ile w latach młodości zmarnowałeś czasu, nie było czasu na modlitwę a nieraz na Mszę św., a teraz już chodzić nie możesz, jaka szkoda, to już nie wrócą te czasy, aby nadrobić. Tak będzie po przejściu do wieczności, będzie rozpacz, żal, wyrzuty sumienia, ale już będzie na wszystko za późno. Grzechy wszystkie ciebie oskarżą od lat dziecinnych, aż do rozstania się z bliskimi. I staniesz sam ze swoimi grzechami, ze straconym czasem, a jak będą dobre uczynki, to one też będą z tobą. Chociaż by to był najdrobniejszy uczynek. One będą ciebie bronić przed oskarżeniem grzechowym. I może być różnie, jedni idą do nieba, drudzy na wieczne piekielne męki, inni muszą czekać, jeszcze inni cierpieć moralnie, a inni cierpieć męki, jeszcze inni potwornie pokutować, przechodzić straszne męki, nie do zniesienia na ludzki rozum i to na setki lat. Będziesz może wyciągał ręce i nogi, pomóżcie, pomóżcie. Ale nikt ci nie pomoże. Bo źle wychowałeś dzieci, nie dałeś im Boga, nie nauczyłeś ich różańca i oni za ciebie nie będą się modlić. Jaki ty biedny będziesz. Sam sobie nie potrafisz pomóc. Co siałeś teraz to wszystko zbierzesz, będziesz miał to, na co zasłużyłeś, dzień i noc możesz się modlić, ale ci to nic nie pomoże, bo był dany czas za życia, a ty go zmarnowałeś. Chciało ci się rozrywek, zabaw, pijaństwa, a może rozwiązłości, a czasem i dzieciobójstwa nienarodzonego, wolałeś pokładać nadzieję przede wszystkim w dobrach materialnych, bardziej zabiegałeś o względy ludzkie niż o chwałę Bożą, żyłeś w nienawiści do sąsiadów i to wszystko obciąża twoją duszę, że zechciałbyś wrócić na ziemię i każdego upomnieć, aby inaczej przeżył życie, że Bóg jest i że wszystko trzeba będzie bardzo surowo odpokutować, a nawet każdy spalony papieros, bo Bogu się to nie podoba – niszczyłeś swoje zdrowie.
I niestety nie można wrócić, trzeba cierpieć, oczyścić swoją duszę, aby oglądać Dobrego i Miłosiernego Boga. Na zakończenie tych cennych uwag ja jako matka z nieba widzę każdej matki los jak na dłoni. I chciałabym bardzo wam, kochane matki, pomóc i doradzić. Oddajcie swoje dzieci obojętnie w jakim wieku, w ręce Matki Najświętszej, bo same nie dacie rady z nimi, czasy są coraz gorsze, zbliżają się błyskawicznie ogromne cierpienia dla was, biedne utrudzone matki. Odmawiajcie za każde swoje dziecko różaniec. A nawet za nienarodzone jeszcze dziecko, bo ono już ma swoją duszę i szatan chce je pożreć.

Ten tekst, jak i wiele innych wartościowych można ściągnąć ze strony: www.chomikuj.pl/superwyklady 
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie a światłość wiekuista niechaj im świeci, a dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju szczególnie tych co z nikąd nie mają pomocy Amen

Maria Simma

Dusze czyśćcowe mówią, że wielu ludzi dostaje się do piekła, ponieważ za mało ludzi modli się za nich. Przez odmawianie rano i wieczorem poniższej modlitwy odpustowej, wiele dusz uratować można przed potępieniem. Simma widziała pewnego razu takie dusze, których losy ważyły się między piekłem i czyśćcem.

O Najłaskawszy Jezu, miłośniku dusz, błagam Cię przez konanie Najświętszego Serca Twego i przez boleści Matki Twej Niepokolanej, obmyj we Krwi swojej grzeszników całego świata, którzy teraz konają i dziś jeszcze umrzeć mają. Serce Jezusa konające, zlituj się nad konającymi. Serce Maryi pod krzyżem omdlewające, módl się za umierającymi. Amen





Strona o Czyśćcu bardzo polecam i zapraszam  ;

czysciec.npx.pl/news.php

Święta Moniko – módl się za nami, za naszymi dziećmi i małżonkami!

Święta Moniko – módl się za nami, za naszymi dziećmi i małżonkami!

Modlitwa o nawrócenie męża
Święta Moniko, dzięki swojej cierpliwości i modlitwom wyprosiłaś u Boga nawrócenie swego męża i łaskę życia z nim w pokoju.
Proszę Cię, wyproś dla mnie i mojego męża błogosławieństwo Boże, aby również w naszym domu zapanowały prawdziwa harmonia i pokój i aby wszyscy członkowie naszej rodziny mogli osiągnąć kiedyś życie wieczne. Amen.
Modlitwa o nawrócenie dziecka
Zwracam się do Ciebie, św. Moniko, wspaniały wzorze wysłuchanej modlitwy za dziecko, o pomoc i radę. W Twoje kochające ramiona oddaję moje dziecko (dzieci)……, aby dzięki Twemu potężnemu wstawiennictwu mogło(-y) ono(-e) otrzymać łaskę szczerego i prawdziwego nawrócenia do Chrystusa, naszego Pana. Proszę Cię również pokornie, abyś wyprosiła mi u Pana ducha takiej samej wytrwałej i nieustannej modlitwy, jakiego udzielił On Tobie. Proszę o to przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.
Modlitwa żony i matki
Boże, Ty, który dostrzegłeś szczere łzy i błagania św. Moniki i odpowiedziałeś na jej modlitwy nawróceniem jej męża i syna, udziel mi łaski, abym i ja potrafiła modlić się do Ciebie z takim samym szczerym zapałem i abym wyprosiła, tak jak ona, zbawienie własnej duszy oraz tych bliskich mi osób, za które jestem odpowiedzialna. Przez Chrystusa, naszego Pana, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego. Amen
Święta Monika
Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo mnie kochała – pisał po latach jej syn (św. Augustyn), nad którym wylała morze łez
Matka - św. Monika
Święta Monika (332–387) nie miała łatwego życia. Wydano ją młodo za poganina, który okazał się niewiernym mężem i człowiekiem skorym do gniewu. Dodatkowym krzyżem stała się wrogo nastawiona teściowa. Cierpliwością i mądrością Monika potrafiła okiełznać temperament męża i zjednać przychylność teściowej. Doprowadziła do nawrócenia męża, który tuż przed śmiercią przyjął chrzest. Pozostała do końca życia wdową pochłoniętą troską o dzieci. Miała ich troje: syna Nawigiusza, córkę, której imienia nie znamy, oraz syna Augustyna. Ten ostatni przysporzył jej najwięcej zmartwień, ale to on wystawił jej w swoich „Wyznaniach” najpiękniejszy pomnik.
Młody Augustyn szukał prawdy w sektach i modnych filozoficznych trendach, a doczesnego szczęścia w konkubinacie. Matka cierpiała. Łzy zamieniała w modlitwę. Augustyn wspomina chwilę, kiedy dopadła go ciężka choroba. Nawet w niebezpieczeństwie śmierci nie poprosił o chrzest. Sam ocenia siebie po latach, że zachował się jak błazen. Wyznaje, że ocaliła go miłość matki. „Gdybym umarł w tym stanie, serce mojej matki już by nigdy nie przestało krwawić po takim ciosie. Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo mnie kochała i o ile bardziej cierpiała, rodząc mnie do życia duchowego, niż wtedy, gdy mnie wydawała na świat. Czyżbyś Ty, Boże, hojny w miłosierdziu, mógł wzgardzić sercem skruszonym i upokorzonym wdowy cnotliwej i rozważnej?
Św. Augustyn z matką, św. MonikąCzy mogłeś wzgardzić jej łzami, czy mogłeś nie wysłuchać jej modlitw, w których błagała Cię nie o srebro i złoto, nie o jakiekolwiek dobra zmienne i przemijające, lecz o zbawienie duszy swego syna? Z Twojej przecież łaski była taka, jaka była. Nie mogłeś jej Panie odmówić pomocy”.
Niepokój Moniki był tak wielki, że opuściła rodzinne wybrzeże północnej Afryki i podążyła za synem do Mediolanu i Rzymu. Zastała go już w pół drogi do nawrócenia, w stanie ogólnego zwątpienia. Augustyn wspomina: „Matka powiedziała mi – z największym spokojem, z taką pogodą, jaką daje zupełna ufność – iż wierzy, że zanim odejdzie z tego świata, ujrzy mnie wierzącym katolikiem. Tyle do mnie rzekła. Do Ciebie zaś, który zdrojem jesteś miłosierdzia, jeszcze goręcej się modliła, płacząc, prosiła, abyś jak najrychlej wspomógł mnie i rozświetlił moje ciemności Twoim światłem”.
Monika doczekała się spełnienia swych modlitw. Doprowadziła do rozstania z kobietą, z którą Augustyn żył w nielegalnym związku i zatroszczyła się nawet o odpowiednią kandydatkę na żonę. Nie przypuszczała, że syn po nawróceniu zostanie kapłanem. Zmarła krótko po chrzcie Augustyna. W Ostii, gdzie czekała na statek powrotny do Afryki, przeżyła chwilę szczęścia, spełnienia. To jedna z najpiękniejszych kart „Wyznań”. Matka i syn, oparci o okno, patrząc na domowy ogród, rozmawiają długo ze sobą, jak się okazało po raz ostatni. Mówią o przebytej drodze i o szczęściu, którym jest Bóg. „W tęsknocie otwarliśmy nasze serca dla niebiańskiego strumienia płynącego z Twojego zdroju, zdroju życia, które u Ciebie jest…”.
Wielka jest siła miłości matki.

Dziś święto Św. Moniki, matki Św. Augustyna!

Monika urodziła się ok. 332 r. w Tagaście (północna Afryka), w rodzinie rzymskiej, ale głęboko chrześcijańskiej. Jako młodą dziewczynę wydano ją za pogańskiego urzędnika, Patrycjusza, członka rady miejskiej w Tagaście. Małżeństwo nie było dobrane. Mąż miał charakter niezrównoważony i popędliwy. Monika jednak swoją dobrocią, łagodnością i troską umiała pozyskać jego serce, a nawet doprowadziła go do przyjęcia chrztu. W wieku 22 lat urodziła syna - Augustyna. Po nim miała jeszcze syna Nawigiusza i córkę, której imienia historia nam nie przekazała. Nie znamy także imion innych dzieci.
W 371 r. zmarł mąż Moniki. Monika miała wówczas 39 lat. Zaczął się dla niej okres 16 lat, pełen niepokoju i cierpień. Ich przyczyną był Augustyn. Zaczął on bowiem naśladować ojca, żył bardzo swobodnie. Poznał jakąś dziewczynę; z tego związku narodziło się nieślubne dziecko. Ponadto młodzieniec uwikłał się w błędy manicheizmu. Zbolała matka nie opuszczała syna, ale szła za nim wszędzie, modlitwą i płaczem błagając dla niego u Boga o nawrócenie. Kiedy Augustyn udał się do Kartaginy dla objęcia w tym mieście katedry wymowy, matka poszła za nim. Kiedy potajemnie udał się do Rzymu, a potem do Mediolanu, by zetknąć się z najwybitniejszymi mówcami swojej epoki, Monika odnalazła syna. Pewien biskup na widok jej łez, kiedy wyznała mu ich przyczynę, zawołał: "Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga". To były prorocze słowa. Augustyn pod wpływem kazań św. Ambrożego w Mediolanie przyjął chrzest i rozpoczął zupełnie nowe życie (387).
Szczęśliwa matka spełniła misję swojego życia. Mogła już odejść po nagrodę do Pana. Kiedy wybierała się do rodzinnej Tagasty, zachorowała na febrę i po kilku dniach zmarła w Ostii w 387 r. Daty dziennej Augustyn nam nie przekazał. Wspomina jednak jej pamięć w najtkliwszych słowach.
Ciało Moniki złożono w Ostii w kościele św. Aurei. Na jej grobowcu umieszczono napis w sześciu wierszach nieznanego autora. W 1162 r. augustianie mieli zabrać święte szczątki Moniki do Francji i umieścić je w Arouaise pod Arras. W 1430 r. przeniesiono je do Rzymu i umieszczono w kościele św. Tryfona, który potem otrzymał nazwę św. Augustyna. Św. Monika jest patronką kościelnych stowarzyszeń matek oraz wdów.
W ikonografii św. Monika przedstawiana jest w stroju wdowy. Jej atrybutami są książka, krucyfiks, różaniec.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Jezu, Ty się tym zajmij!

Jezu, Ty się tym zajmij!

My byliśmy blisko krzyża i przeżyliśmy, a ci co byli dalej, to zginęli"-powiedział młody kapłan.

Ksiądz Jerzy Kozłowski, który był na Giewoncie podczas potężnej burzy, przeżył trzy uderzenia piorunów. W ubiegłym tygodniu w Tatrach zginęły cztery osoby, natomiast ponad 160 turystów zostało poszkodowanych.
Co robił młody duchowny, ks. Jerzy Kozłowski, podczas potężnej burzy? Kapłan opowiedział o tym w programie "Interwencja" w Polsat News. 
"Jak piorun uderzył, to zacząłem rozgrzeszać ludzi, bo wiedziałem, że będą zabici. Pocieszaliśmy się nawzajem, mówiłem, że spotkamy się w szpitalu"-powiedział w rozmowie z dziennikarzami. 
"Nie zapowiadała się burza. Było słychać grzmoty w oddali. Poczułem ogromny ból, iskry, nie do opisania"-wspomina ks. Kozłowski. Jak dodaje, szczególnie zapamiętał trzecie uderzenie pioruna. Po tym, jak nastąpiło, krzyczał z bólu i błagał Boga, aby go zabrał. 
"My byliśmy blisko krzyża i przeżyliśmy, a ci co byli dalej, to zginęli"-powiedział młody kapłan.
yenn/Polsat News, Fronda.pl

Kto ma oczy proroka, widzi więcej niż podają wiadomości, bo widzi Biblią; kto ma oczy grzechu, widzi tylko anomalie tektoniczne i atmosferyczne. Jedni widzą aniołów, inni tylko zdjęcia satelitarne kolejnych huraganów.

„…Ten znak, jakim są szkody na ziemi i morzu, jest bardzo konkretnym zjawiskiem w naszym świecie. Czy nie jesteśmy świadkami coraz to bardziej niszczących huraganów, trzęsień ziemi i katastrof naturalnych zwiastujących czas końca naszego świata? Czy od chwili pojawienia się człowieka współczesnego miało miejsce takie skumulowanie niszczących sił powodujących dewastację?
Kto ma oczy proroka, widzi więcej niż podają wiadomości, bo widzi Biblią; kto ma oczy grzechu, widzi tylko anomalie tektoniczne i atmosferyczne. Jedni widzą aniołów, inni tylko zdjęcia satelitarne kolejnych huraganów.
Jezus powiedział: Kto ma oczy, niech patrzy, kto ma uszy, niech słyszy (zob. Mt 13), chcąc zmotywować swoich słuchaczy do dogłębniejszego zrozumienia procesów ujawniających się na świecie. …”
Ojciec Augustyn Pelanowski: „Testament duchowy. Gdy noc staje się jaśniejsza niż dzień”. (str.67,68)

Ks. Sławomir Kostrzewa: Ratunek dla Polski jest tylko w Moim Boskim Sercu

Ks. Sławomir Kostrzewa: Ratunek dla Polski jest tylko w Moim Boskim Sercu

Wyjątkowa pozycja Polski w świecie i w Europie, tak bardzo drażniąca naszych europejskich sąsiadów, związana jest przede wszystkim z duchem Polaków, przywiązaniu do religii katolickiej, wiary i katolickich wartości, szczególnie rodziny w jej tradycyjnym kształcie.
Niektóre środowiska niepokoi osłabienie tożsamości części Polaków i ich oderwanie od chrześcijańskich korzeni, ale tak było niemal w każdym stuleciu, to nic nowego.
Warto zauważyć, że jest w Polsce niemała rzesza ludzi, których nie udało się złamać i przekonać do porzucenia swojej tożsamości, ludzi potężnego ducha i serca. Ich siła nie jest związana z naturalnymi predyspozycjami, nie jest związana z konkretnym pochodzeniem czy rodziną, ale – jest Bożą łaską.
To są ci ludzie, którzy uwierzyli, że Polska może być pomyślnie budowana albo na Bogu, albo nie będzie jej wcale. To są ci ludzie, w których sercach rzeczywiście króluje Jezus Chrystus, którzy żyją Jego przykazaniami, a swoje życie kształtują według Jego Ewangelii

Diecezja Zielonogórsko-Gorzowska włącza się w wielką modlitwę – „Polska pod Krzyżem”.

Diecezja Zielonogórsko-Gorzowska włącza się w wielką modlitwę – „Polska pod Krzyżem”. Ks. bp Tadeusz Lityński zaprasza wszystkich diecezja do Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchające w Rokitnie.
Organizatorzy także dołączają do zaproszenia – każdy, kto kocha Jezusa i Jego Kościół, każdy komu zależy na dobru Polski, ale też każdy „utrudzony” i zniechęcony na drodze wiary, niech przybywa do Rokitna zaczerpnąć na nowo ze „Źródła Życia.”

Tu jest miejsce płaczu Mojego Serca, bo tak wielu nie kocha Mnie i nie chce poznać Mnie – Boga miłości.

N. 14.VII.91. g. 0:35 Częstochowa
+ Tu jest miejsce płaczu Mojego Serca, bo tak wielu nie kocha Mnie i nie chce poznać Mnie – Boga miłości. Moja Droga krzyżowa tutaj jest miejscem wesołych rozmów i alejką spacerową. Sanktuarium Mojej Matki jest obiektem turystycznym.
https://www.scribd.com/document/308154349/S%C5%82owo-Pouczenia-Alicja-Lenczewska

Dlaczego czcimy Matkę Bożą na Jasnej Górze?

Dlaczego czcimy Matkę Bożą na Jasnej Górze?

Wśród bardzo licznych w Polsce sanktuariów Jasna Góra ma swoje pierwsze i uprzywilejowane miejsce. Rocznie nawiedza ją od miliona do dwóch milionów pielgrzymów. Przybywają, by modlićprzed cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, słynącym wieloma łaskami i na trwałe wpisanym w dzieje Polski.
Pierwszym i najdawniejszym dokumentem, informującym o cudownym obrazie, jest łaciński rękopis, który znajduje się w archiwum klasztoru: Translatio tabulae Beatae Mariae Virginis quam Sanctus Lucas depinxit propriis manibus (Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który własnymi rękami wymalował św. Łukasz). W rękopisie tym czytamy:
Autorem obrazu jest św. Łukasz Ewangelista. Na prośbę wiernych wymalował wizerunek Maryi z Dzieciątkiem na blacie stołu, przy którym siadywała. Cesarz Konstantyn kazał przenieść obraz z Jerozolimy do Konstantynopola i umieścić w świątyni. Tam obraz zasłynął cudami. Urzeczony cudownym obrazem książę ruski Lew, pozostający w służbie cesarza, uprosił Konstantyna o darowanie mu obrazu, który też przeniósł do swojego księstwa i kazał go bogato ozdobić. Obraz znowu zasłynął cudami. W czasie wojny prowadzonej na Rusi przez Ludwika Węgierskiego obraz ukryto w zamku bełskim. Po poddaniu się zamku Ludwikowi, namiestnik króla, książę Władysław Opolczyk zajął obraz. W czasie oblegania zamku przez Litwinów i Tatarów strzała wpadła do zamku i ugodziła w prawą stronę wizerunku. Wtedy nieprzyjaciół otoczyła mgła, która przeraziła wrogów. Książę wypadł na nich z wojskiem i ich rozgromił. Kiedy chciał wywieźć obraz do swojego księstwa, mimo dużej liczby koni obraz nie ruszał z miejsca. Wtedy książę uczynił ślub, że wystawi kościół i klasztor tam, gdzie umieści obraz. Wtedy konie lekko ruszyły i zawiozły obraz na Jasną Górę. Tam umieścił go w kaplicy kościoła, gdzie obraz ponownie zajaśniał cudami.
Cytowany dokument pochodzi z I poł. XV w. Być może został przepisany z dokumentu wcześniejszego. Tradycja głosi, że obraz został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu z domu Świętej Rodziny w Nazarecie. Wizerunek z Jerozolimy do Konstantynopola miał przewieźć cesarz Konstantyn. Służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew zapragnął przenieść obraz na Ruś. Cesarz podarował mu wizerunek i od tego czasu obraz otaczany był na Rusi wielką czcią. Obraz rzeczywiście mógł dostać się na Ruś z Konstantynopola, gdyż w XI-XIV w. pomiędzy Cesarstwem Bizantyjskim a Rusią trwał żywy kontakt. Nie jest również wykluczone, że obraz został zraniony strzałą w czasie bitwy. W czasie walk prowadzonych przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego na Rusi obraz ukryto w zamku w Bełzie. W roku 1382 znalazł go tam książę Władysław Opolczyk. Doznając wielu łask przez wstawiennictwo Matki Bożej, książę zabrał obraz i przywiózł do Częstochowy.
Pierwotny obraz jasnogórski mógł pochodzić z VII w. Byłby to więc jeden z najstarszych na świecie wizerunków Matki Bożej. Analiza obrazu wykazuje duże podobieństwo do obrazów, jakie mnisi bazyliańscy malowali na Krecie. W tym wypadku obraz mógłby pochodzić z X w. Stąd mógł znaleźć się w Konstantynopolu.
Po II wojnie światowej znaleziono na Jasnej Górze inny dokument, pochodzący z 1474 r. Zawiera on szerszy opis dziejów cudownego obrazu, ale pełno w nim legend. Mamy jednak także dokument najwyższej wagi: dwa dzieła, które wyszły spod pióra Jana Długosza (1415-1480). Żył on w czasach, które blisko dotyczą cudownego obrazu - sam mógł więc być świadkiem niektórych wydarzeń. Długosz kilka razy pisze o cudownym obrazie częstochowskim.
Książę Władysław Opolczyk sprowadził do Częstochowy z Węgier paulinów. Oddał im drewniany kościół parafialny w Starej Częstochowie. Długosz przekazał nam dokładnie akt zrzeczenia się tegoż kościoła przez ówczesnego proboszcza, Henryka Bielę, na ręce ojca Jerzego, przeora klasztoru paulinów w Budzie na Węgrzech. Długosz podaje, że akt przekazania odbył się dnia 23 czerwca 1382 r. 10 sierpnia tego roku książę Opolczyk specjalnym dokumentem przekazał uposażenie, jakie nadał klasztorowi w Starej Częstochowie.
Darowizny te musiały być niewystarczające, skoro 24 lutego 1393 r. książę Opolczyk ponowił akt darowizn przez swoich pełnomocników. Byli nimi: krakowianin Spytko z Melsztyna i Jan Tarnowski z Sandomierza. Długosz wymienia szczegółowo, jakie to były darowizny i świadczenia. Dowiadujemy się także, jaki był wówczas stan klasztoru i kościoła.
Bardzo szybko do obrazu zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi, którzy dzięki modlitwie do Maryi doznawali wielu łask. Z czasem zaczęli tu przynosić swoje wota. Przyciągnęły one złodziei. Na Wielkanoc 1430 r. dwaj panowie polscy i książę ruski dokonali napaści na Jasną Górę. Dla zatarcia śladów posłużyli się bandami husyckimi, grasującymi na Śląsku. W tym czasie klasztor słynął już z powodu cudownych łask otrzymywanych dzięki modlitwie do Maryi przedstawionej w wizerunku jasnogórskim. Napastnicy sądzili, że w klasztorze są zatem jakieś wielkie bogactwa i skarby, bo ściągały do niego rzesze pielgrzymów na święta maryjne. Kiedy okazało się, że wyposażenie klasztoru jest dość skromne - ukradli naczynia i sprzęty liturgiczne, kielichy, krzyże i ozdoby. Odarli także cudowny obraz ze złota i klejnotów, którymi przyozdobili go pobożni pielgrzymi. Wreszcie przecięli twarz Maryi cięciem szabli.
Na prośbę paulinów król Władysław Jagiełło pozwolił zabrać zniszczony i zbeszczeszczony przez rabusiów obraz do Krakowa i powierzył jego odnowienie - na własny koszt - nadwornym malarzom. Przypuszcza się, że pochodzili oni z Rusi i specjalizowali się w sztuce bizantyjskiej. Usiłowali oni naprawić obraz i przywrócić go do stanu pierwotnego. Kładli jednak farby nową techniką (tempera), czego stare malowidło nie przyjmowało. Nie znali bowiem dawnej techniki enkaustycznej, stosowanej w obrazach starochrześcijańskich i bizantyjskich, którą wykonano pierwotny wizerunek. W tej sytuacji albo zrobiono najpierw wierną kopię obrazu poprzedniego, albo powielono jedną z już istniejących kopii. Prace trwały długo, być może nawet dwa lata. To świadczy, z jak wielkim pietyzmem go malowano. Dla zaakcentowania wierności dla pierwowzoru artyści pozostawili nawet ślady ran, zadanych Matce Bożej na obrazie pierwotnym. Zachowali również te same deski, na których namalowano pierwowzór, chociaż kosztowało ich to wiele dodatkowego trudu.
Zmieniono natomiast ozdoby szat. Lilie andegaweńskie na płaszczu Maryi nawiązują zbyt wyraźnie do herbu andegaweńskiego króla Węgier Ludwika. Prawdopodobnie dodano także do rąk Dzieciątka książkę. Do dziś pozostały na obrazie jedynie ślady napaści z 1430 r. - są nimi dwa równoległe ślady cięcia miecza na policzku Maryi, przecięte trzecim na linii nosa, oraz kilka podobnych, choć znacznie mniejszych cięć na szyi (dwa widoczne wyraźniej, cztery pozostałe słabiej).
Księgi klasztoru częstochowskiego potwierdzają niezwykłe fakty, związane z cudownym obrazem. Zapisywano je skrzętnie w osobnej księdze łask. Najstarszy zachowany opis cudownego uzdrowienia pochodzi z roku 1402. O sławie jasnogórskiego obrazu świadczy również to, że już w owych czasach sporządzano jego kopie. Już w roku 1390 miał ją Głogówek, w roku 1392 daleki Sokal, a w roku 1400 - jeszcze dalszy Lepogłów w Chorwacji.
Na Jasnej Górze wielokrotnie modlili się polscy królowie i książęta, m.in. Kazimierz Jagiellończyk (1448 i 1472), św. Kazimierz królewicz (1472), Zygmunt I Stary (1510 i 1514), Stefan Batory (1581), Zygmunt III Waza (1616, 1620, 1630), Władysław IV (1621, 1633, 1638, 1642, 1644, 1646), Jan Kazimierz (1649, 1656, 1658, 1661), Michał Korybut Wiśniowiecki (1669, 1670), Jan III Sobieski (1676, 1683), August II Sas (1704), August III Sas (1734).
W roku 1655 miała miejsce słynna obrona Jasnej Góry. 9 listopada 1655 r. hrabia Wejhard podszedł pod Jasną Górę w 3 tys. żołnierzy i zażądał bezwzględnej kapitulacji. Przeor klasztoru, o. Augustyn Kordecki, odmówił. Zaczęło się więc oblężenie. 19 listopada przybył generał Burhardt Miller oraz pułkownik Wacław Sadowski. Oblężenie trwało do Bożego Narodzenia, a więc ponad miesiąc. O. Kordecki miał do dyspozycji 160 żołnierzy i 70 zakonników. Obroną klasztoru dowodzili Stefan Zamojski i Piotr Czarnecki. Miller do rozbicia klasztoru i kościoła oraz otaczających murów użył najcięższych dział. Wyrzucono 340 armatnich kul o masie sześciu, a nawet dwunastu kilogramów. Naród zerwał się do walki. To zmusiło Millera do opuszczenia Jasnej Góry nocą 27 grudnia. Usiłował on jeszcze powrócić i z nagła zaskoczyć 24 i 28 lutego, a potem 9 kwietnia 1656 r., ale również bezskutecznie.
Obecny obraz Matki Bożej, namalowany na drewnianej tablicy, zalicza się do ikon bizantyjskich określanych nazwą Hodegetria, co oznacza "Tę, która prowadzi". Sam obraz (o wymiarach 122,2 x 82,2 x 3,5 cm) jest ułożony na trzech deseczkach lipowych, sklejonych, na które została położona kredowa zaprawa grubości 2-3 mm. Samo malowidło położono temperą na płótnie. Przedstawia ono stojącą Najświętszą Maryję Pannę z Dzieciątkiem Jezus na lewym ręku. Matka Boża ma na sobie czerwoną suknię, a na nią narzucony niebieski płaszcz ozdobiony liliami andegaweńskimi. Prawa ręka Maryi spoczywa na piersi. Jezus jest przyodziany w sukienkę koloru karminowego, bogato złoconą ozdobami, z rękawami szczelnie zapiętymi u dłoni - podobnie jak u Maryi. W lewym ręku trzyma księgę, prawą natomiast unosi w geście błogosławieństwa, wskazując jednocześnie na Maryję. Całe pole nimbu Maryi i Jezusa jest wypełnione pozłotą. Tło obrazu jest zielone, co w symbolice obrazów bizantyjskich wyraża często pełnię łask Ducha Świętego. Dziecię Boże ma stopy bose, co wyróżnia się na tle bogactwa jego szaty. Płaszcz przykrywa także głowę Najświętszej Panny jakby naturalnym welonem. Nad czołem na płaszczu widać złotą gwiazdę. Obramowanie szaty Jezusa i płaszcza Maryi ma szeroką złotą oblamówkę. U płaszcza Maryi ma ona dodatkową ozdobę w postaci artystycznej koronki. Na to wszystko są nałożone na obie postacie artystyczne i zdobne w drogie kamienie szaty i korony.
Obraz jasnogórski był kilka razy odnawiany. Po raz pierwszy - przypuszczalnie w roku 1682 z okazji przygotowań do 300-lecia sprowadzenia obrazu. Wtedy to nieznany malarz, podpisany J.K. pinxit indignus servus wymalował olejnymi farbami obraz, przedstawiający historię cudownego obrazu. Obraz ten umieścił na odwrocie cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Nie przeprowadził jednak konserwacji samego obrazu. Dokonał jej dopiero w 1705 r. na dwanaście lat przed koronacją brat zakonny, Makary Szybkowski. Z tej okazji również przemalował on olejnymi farbami płaszcz i suknię Maryi i Dzieciątka; do płaszcza Maryi wbił także 28 mosiężnych gwiazdek. Usunął je dopiero profesor Jan Rutkowski, kiedy w 1925-1926 roku dokonywał naukowego badania obrazu i jego gruntownej konserwacji. Usunął on przy tym także olejne farby, nałożone w latach późniejszych, oraz sadze z twarzy Matki Bożej i Pana Jezusa. Usunął też ślady gwoździ, które były przybite do deski celem umocnienia sukienek srebrno-złotych. Oczyszczono deski od robactwa i ubytków powstałych na skutek próchnienia. Oczyszczono także i zabezpieczono ramy obrazu. W latach 1948-1952 przeprowadzono jeszcze raz naukowe badania najnowocześniejszymi dostępnymi wówczas środkami: prześwietlenie rentgenowskie, badano obraz pod mikroskopem, wykorzystując kryteria mikropaleontologiczne i mineralogiczne, przeprowadzono także ocenę technologiczną i artystyczno-formalną. W latach II wojny światowej (1939-1945) obraz znajdował się w ukryciu. Dlatego wymagał kolejnej renowacji. Dzieła dokonał konserwator R. Kozłowski.
Od bardzo dawna istnieje zwyczaj ozdabiania cudownych obrazów Maryi koronami. Pierwsza papieska koronacja obrazu jasnogórskiego miała miejsce w 1717 r. Korony ofiarował sam król August II Mocny. Aktu koronacji dokonał brat prymasa, biskup Krzysztof Szembek, w dniu 8 września 1717 r. Obecni byli ponadto biskup wileński i inflancki. W uroczystej procesji przeniesiono obraz z kościoła do sali rycerskiej. Tam odczytano dekret papieski i przyniesiono korony. Następnie obraz przeniesiono uroczyście do kościoła wśród modlitw, śpiewów i salw armatnich. Tu nastąpił obrzęd nałożenia koron i Msza święta. Po obiedzie odprawiono Nieszpory i przeniesiono obraz z kościoła do kaplicy. Tam odśpiewano Litanię Loretańską i Te Deum. Z okazji koronacji nałożono na obraz Matki Bożej kosztowne szaty wykonane przez złotnika, brata Makarego Szybkowskiego. Sporządził on trzy suknie na różne uroczystości: granatową haftowaną diamentami, niebieską z rubinami i zieloną z perłami i różnymi drogimi kamieniami. Od 1817 r. zaczęto obchodzić uroczyście rocznicę koronacji. W 1909 r. w nocy z 22 na 23 października zakonnik i kapłan Macoch dokonał kradzieży koron z obrazu Matki Bożej, perłowej sukni i wielu kosztowności. Ze świętokradztwem połączył mord dokonany na wspólniku. Skazano go na dożywotnie więzienie. Papież św. Pius X ofiarował nowe korony. Rekoronacja odbyła się 22 maja 1910 r.
W 1957 r. na apel prymasa Stefana Wyszyńskiego i uchwałą Episkopatu Polskiego Polska rozpoczęła Wielką Nowennę, aby przygotować cały naród do obchodów tysiąclecia przyjęcia Chrztu przez Mieszka I (966-1966). Równocześnie zarządzono peregrynację kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po wszystkich diecezjach i parafiach. Peregrynacja rozpoczęła się dnia 26 sierpnia 1957 r. w archidiecezji warszawskiej. Dokładnie rok wcześniej, 26 sierpnia 1956 r., w 300 lat od ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie 1 kwietnia 1656 roku, Episkopat Polski pod nieobecność uwięzionego Prymasa Wyszyńskiego w obecności około miliona wiernych odnowił uroczyście te ślubowania. 5 maja 1957 r. odnowienie tych ślubów odbyło się we wszystkich kościołach polskich. Śluby króla Jana Kazimierza były jego osobistym zobowiązaniem, śluby jasnogórskie zaś stały się zobowiązaniem całego narodu polskiego jako program chrześcijańskiego życia, wytyczony przez Wielką Nowennę przed Tysiącleciem Chrztu Polski.
Najbardziej znana i uroczysta koronacja obrazu odbyła się w 1966 r. w ramach obchodu Tysiąclecia Chrztu Polski. Dokonał jej Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, wielki czciciel Maryi Jasnogórskiej, oddany Jej z synowską ufnością; jest on założycielem Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła, działającego obecnie pod nazwą Instytutu Prymasowskiego Stefana kard. Wyszyńskiego.
Cudowny obraz jest otaczany przez Polaków niezwykłą czcią. Wielokrotnie modlił się przed nim także kard. Karol Wojtyła, a potem - papież Jan Paweł II. Co roku, na uroczystości maryjne (szczególnie 15 i 26 sierpnia) do jasnogórskiego sanktuarium przybywają setki tysięcy ludzi, bardzo często idąc w pieszych pielgrzymkach przez wiele dni.
Dzisiejsza uroczystość powstała z inicjatywy bł. Honorata Koźmińskiego, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski - Maryi. Wraz z ówczesnym przeorem Jasnej Góry, o. Euzebiuszem Rejmanem, wyjednał on u św. Piusa X ustanowienie w 1904 r. święta Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął w 1931 r. ten obchód na całą Polskę oraz zatwierdził nowy tekst Mszy świętej i brewiarza.