Buenos Aires w Warszawie? Tego chcą aborcyjni fanatycy!
Fotograf: AGUSTIN MARCARIANArchiwum: Reuters/Forum
Liberalizacja
aborcji w Argentynie nie byłaby możliwa, gdyby nie szereg strategii,
które zastosowały finansowane zza granicy organizacje proaborcyjne.
Upadający autorytet Kościoła katolickiego, wstrząsanego skandalami z
udziałem zdemoralizowanych duchownych, kompleksowa edukacja seksualna i
zmiana pokoleniowa oraz szybko postępująca laicyzacja młodych ludzi,
dopomogły we wprowadzeniu rewolucyjnych zmian.
W ojczyźnie papieża Franciszka walka ze
stygmatyzacją aborcji rozpoczęła się już blisko dwie dekady temu. W 2005
r. powołano do życia Narodową Kampanię na rzecz Bezpłatnej, Bezpiecznej
i Legalnej Aborcji, która skupiła się na mobilizacji środowisk
politycznych, by spróbować zalegalizować aborcję za pośrednictwem
Kongresu Narodowego. Pierwszy projekt w tej kwestii pojawił się rok
później. Jednak nie był on omawiany na sesji plenarnej – podobnie jak
kilka innych – aż do roku 2018. Poza strategią polityczną, feministyczne
prawniczki i proaborcyjni pracownicy służby zdrowia równolegle
opracowali programy walki o tzw. prawa zdrowia seksualnego i
reprodukcyjnego, a także nowe strategie i protokoły zdrowia publicznego,
czyli wytyczne dot. ułatwienia wykonywania dozwolonej prawem aborcji,
które miały być wdrażane przez federalne ministerstwo zdrowia, jak i
jego odpowiedniki w prowincjach.
Oprócz tego zagraniczne NGOsy od kilkudziesięciu
lat szkoliły feministki oraz prawników z zakresu tzw. praw
reprodukcyjnych w celu zmobilizowania sędziów w celu zmiany przepisów za
pośrednictwem ministerstwa sprawiedliwości. Wreszcie od 2009 roku sieć
organizacji feministycznych wespół z medykami skupiła się na
bezpośredniej akcji, propagując pośród młodych ludzi kompleksową
edukację seksualną zalecaną przez Światową Organizację Zdrowia;
„edukację” zachęcając do aktywności seksualnej i stosowania
antykoncepcji oraz aborcji farmakologicznej. W ramach teleporad
instruowano kobiety, w jaki sposób mogą samodzielnie zadać śmierć
poczętemu życiu.
W dalszej kolejności skupiono się na próbie
zmiany narracji na temat aborcji. Podjęto walkę ze stygmatyzacją,
twierdząc, że zabijanie dziecka poczętego pozwala zachować życie
kobiety, a także aktywizowano społeczeństwo poprzez organizowanie
licznych protestów ulicznych. W efekcie 11 grudnia 2020 r. po
20-godzinnej debacie Izba Deputowanych przegłosowała projekt
liberalizujący dostęp do aborcji (131 głosów „za” i 117 „przeciw”, przy 6
głosach wstrzymujących się). Projekt zezwala na uśmiercanie dzieci do
14 tygodnia ciąży. 18 dni później Senat, który wcześniej w 2018 r.
odrzucił podobną regulację, tym razem opowiedział się głosami 38
senatorów (przeciw 29 głosom) za przyjęciem ustawy, mimo że w kraju 60
proc. społeczeństwa zdecydowanie sprzeciwia się aborcji. Obecnie
Argentyna jest trzecim państwem latynoamerykańskim (po Gujanie i
Urugwaju), którego prawo dopuszcza proceder zabijania dzieci
nienarodzonych.
Dekryminalizacja aborcji, kompleksowa seksedukacja
Wcześniej aborcja była traktowana jak
przestępstwo przeciwko życiu. Groziła za nie kara pozbawienia wolności
od 1 roku do 15 lat dla każdego, kto w jakikolwiek sposób przyczyni się
do uśmiercenia dziecka, w tym także w przypadku chirurga, farmaceuty czy
położnej. Kobieta za zabicie dziecka poczętego mogła teoretycznie
trafić do więzienia na maksymalnie cztery lata.
Prawo dopuszczało aborcję wykonywaną przez
dyplomowanego lekarza w razie zagrożenia życia lub zdrowia matki, gdy
ciąża była wynikiem gwałtu lub w przypadku zamachu na niewinność kobiety
upośledzonej umysłowo albo z demencją. Według jedynego oficjalnego
raportu rządowego dot. liczby aborcji, pochodzącego z 2005 r., w kraju
rzekomo uśmiercano (legalnie i nielegalnie) od 370 tys. do 520 tys.
dzieci.
Mimo obowiązywania teoretycznie restrykcyjnego
prawa, regulacji tych nie respektowano za sprawą zagranicznych NGOsów i
medyków, upowszechniając medykamenty wykorzystywane w przypadku aborcji
farmakologicznej. Organizacje kobiece doradzały kobietom, by w przypadku
pojawienia się skutków ubocznych stosowania misoprostolu – np.
krwotoków czy dreszczy – udając się do szpitala po pomoc nie przyznawały
się, że przyjęły taki środek. Dreszcze to typowy efekt uboczny
stosowania misoprostolu. Wskutek upowszechnienia tzw. aborcji
farmakologicznej nie zawsze udawało się „przerwać ciążę” i u rodzących
się później dzieci zaobserwowano liczne przypadki występowania poważnych
wad rozwojowych (badanie „Misoprostol teratogenicity: a prospectiv
study in Argentina”). Część lekarzy – mimo sankcji karnych – jawnie
wykonywała także „zabiegi”. Zdarzało się czasami, że sądy skazywały
osoby winne aborcji na kary pozbawienia wolności.
W marcu 2018 r. peronistyczny prezydent Mauricio
Macri, który twierdził, że jest przeciwnikiem aborcji, udzielił
zielonego światła ustawie aborcyjnej, zapowiadając, że nie zawetuje
decyzji Kongresu. Pierwszy projekt z 2018 r. deputowani przyjęli w
niższej Izbie, ale odrzucili go senatorzy. W grudniu 2019 r. nowo rząd
Argentyny – wykorzystując metodę faktów dokonanych – wydał protokół
rozszerzający dostęp do aborcji w przypadku gwałtu. W marcu 2020 r. nowy
lewicowy prezydent Alberto Fernández zapowiedział, że legalizacja
aborcji będzie jego priorytetem.
Kampania proaborcyjna finansowana przez IPPFWHR
W 2020 roku w całym kraju nasiliła się kampania
proaborcyjna, finansowana m.in. przez International Planned Parenthood
Federation / Western Hemisphere Region (IPPFWHR), która z kolei
otrzymuje granty od Fundacji Billa i Melindy Gatesów. IPPFWHR na swojej
stronie poinformowała, że od 15 lat bezpośrednio wspiera siedem
instytucji w Argentynie. One z kolei przekazują dotacje 20 innym
„organizacjom oddolnym” w całym kraju.
Działacze Campaña Nacional por el Aborto Legal,
Seguro y Gratuito wywierali presję na rząd, by jak najszybciej dotrzymał
obietnicy wyborczej. Prezydent Fernández zobowiązał się w kampanii
wyborczej do legalizacji procederu uśmiercania dzieci poczętych i
potwierdził to zobowiązanie podczas zaprzysiężenia przed Zgromadzeniem
Ustawodawczym 1 marca 2020 r. Zwolennicy aborcji zabiegali o przyjęcie
ustawy aborcyjnej jeszcze w ubiegłym roku w związku z wyborami
parlamentarnymi zaplanowanym na rok 2021, które na pewno nie sprzyjałyby
takiej debacie.
Aktywiści zintensyfikowali działania i –
posługując się sloganem: „Es urgente. aborto legal 2020” – wzywali
swoich zwolenników do „nasycenia sieci” tekstami proaborcyjnymi i
„wyjścia na ulice”. Chodziło o wywołanie efektu powszechności,
wskazanie, że zwolennicy aborcji są wszędzie, planowano „pomalować
Argentynę na zielono”. Apelowano o organizację licznych happeningów
artystycznych. Zielone chusty, symbol walki o legalizację aborcji, miały
pojawić się w każdej dostępnej przestrzeni, by zmobilizować posłów do
podjęcia decyzji korzystnej dla zwolenników aborcji.
Psychoanalityk Martha Rosenberg, pionierka ruchu
Campaña Nacional, przekonywała, że legalna aborcja z dostępem do
leczenia ambulatoryjnego jest znacznie tańsza niż leczenie pacjentek z
komplikacjami po nielegalnej aborcji. Jej organizacja w ciągu 15-letniej
działalności przedstawiła łącznie osiem projektów ustaw legalizujących
aborcję. Nie spotkały się one jednak z odzewem aż do 2018 r. Zmiana,
jaka dokonała się w katolickim kraju, nie byłaby możliwa, gdyby nie
stopniowy demontaż przepisów dot. rozwodów, wprowadzania regulacji
dotyczących tzw. zdrowia seksualnego itp. Istotną rolę odegrała zmiana
ekipy rządzącej w 2003 r. i przystąpienie Argentyny do szeregu konwencji
międzynarodowych, w tym do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i
Politycznych.
Wybrany w 2003 r. prezydent Néstor Kirchner –
chociaż deklarował, że jest katolikiem – opowiadał się za aborcją. W
2005 roku minister zdrowia Ginés González García publicznie wyraził
swoje poparcie dla legalizacji aborcji.
Rewolucyjne działania Sądu Najwyższego
Zmiany narracji władz towarzyszyły zmiany w
składzie Sądu Najwyższego, gdzie trafiła Carmen Argibay, pierwsza
kobieta powołana do trybunału, która przyznała otwarcie, że wspiera
„prawo do aborcji”. W maju 2006 r. rząd zaproponował nowelizację Kodeksu
karnego w celu dekryminalizacji praktyk aborcyjnych. 28 maja 2007 r.
grupa 250 organizacji pozarządowych, tworzących Krajową Kampanię na
rzecz Legalnej, Bezpiecznej i Bezpłatnej Aborcji, przedstawiła niższej
Izbie Kongresu projekt ustawy, który zapewniał nieograniczony dostęp do
aborcji na żądanie do 12. tygodnia ciąży i zezwalał kobietom na zabicie
dziecka po tym czasie w przypadku gwałtu, poważnych wad rozwojowych oraz
psychicznego lub fizycznego zagrożenia dla kobiety.
W marcu 2012 roku Sąd Najwyższy orzekł, że
aborcja w przypadku gwałtu lub zagrożenia życia kobiety jest legalna, a
oświadczenie o zgwałceniu wystarczy, aby umożliwić „legalne przerwanie
ciąży”. Sąd Najwyższy wymagał również, by lokalne władze opracowały
protokoły dotyczące wniosków i postępowania w przypadku legalnej aborcji
z powodu gwałtu lub zagrożenia życia. Na początku 2018 roku, po latach
lobbowania proaborcyjnych grup finansowanych z USA, argentyński Kongres
rozpoczął prace nad projektem legalizacji aborcji i potencjalnie
bezpłatnego jej udostępnienia we wszystkich klinikach krajowych.
Rewolucja ministrów zdrowia
Niewątpliwe ogromne znaczenie dla zmiany
stosunku do aborcji i upowszechnienia jej w społeczeństwie, w którym
według najnowszych sondaży aborcję popiera około 30 proc., miało
przyjęcie protokołów zdrowia publicznego w Buenos Aires, gdzie
stwierdzono, że każdy przypadek gwałtu może stanowić zagrożenie dla
zdrowia psychicznego ofiary, a tym samym uzasadnione jest uśmiercanie
dzieci nienarodzonych. Protokół aborcji, przygotowany przez Narodowy
Instytut Przeciwdziałania Dyskryminacji, Ksenofobii i Rasizmowi (INADI),
został przedstawiony w maju 2007 r. do rozpatrzenia przez
prowincjonalnych ministrów zdrowia i ustawodawców. Protokół ten zawierał
rozszerzające definicje dot. dopuszczalności aborcji i propozycję
stworzenia krajowego rejestru medyków odmawiających wykonywania
dopuszczonych prawem „zabiegów”.
Wesprzyj nas!
Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy,
jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli.
Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.
W czerwcu 2007 r. organ ustawodawczy
Rosario w prowincji Santa Fe przyjął protokół podobny do protokołu z
Buenos Aires. Zobowiązywał on lekarzy do przedstawienia kobiecie
zgwałconej, kwalifikującej się do tzw. legalnej aborcji, możliwości
„usunięcia ciąży” i zrobienia tego jak najszybciej, by nie minął 14.
tydzień ciąży, po którym kobieta już musiałaby urodzić dziecko. Twórcy
protokołów – a przygotowywali je „eksperci” z organizacji pozarządowych
wraz z proaborcyjnumi lekarzami, którzy jak sami przyznali w jednym z
badań, po godzinach pracy angażowali się w działalność grup
feministycznych i proaborcyjnych – wprowadzili do sankcje
administracyjne i karne, grożąc medykom pozwami sądowymi za odmowę
wykonania aborcji.
W listopadzie 2007 r. ustawodawca prowincji La
Pampa uchwalił ustawę o protokole dot. aborcji, która penalizowała
odmowę wykonywania aborcji ze względu na sprzeciw sumienia, nakładając
na szpitale obowiązek świadczenia „legalnych aborcji” w każdym
przypadku. W rezultacie La Pampa stała się pierwszą prowincją w
Argentynie, która miała protokół aborcyjny o statusie prawa prowincji.
Niecałe trzy tygodnie później regulację zawetował gubernator Oscar Mario
Jorge, wskazując, że może zostać uznana za niekonstytucyjną.
W końcu 12 grudnia 2019 r. federalne
Ministerstwo Zdrowia Argentyny wydało protokół rozszerzający szpitalną
dostępność aborcji w przypadku ciąż będących wynikiem gwałtu. Ponadto
protokół przewidywał, że dziewczęta w wieku 13 lat mogą dokonać aborcji
bez poinformowania o tym rodziców i bez ich zgody. Nowy dokument rządu
osłabił „klauzulę sumienia”, zmuszając medyków do wykonywania haniebnego
procederu.
Zmiana narracji i walka ze stygmatyzacją
Działająca w Argentynie rozległa sieć
organizacji kobiecych, których żądania obejmują dostęp do darmowej
aborcji, takie jak RIMA, Católicas por el Derecho a Decidir, Krajowy
Kongres Kobiet, zmieniły narrację dotyczącą aborcji. Tak, by katoliczki
zaakceptowały proceder sprzeczny z chrześcijańską moralnością i
odwiecznym nauczaniem Kościoła katolickiego; proceder, za który także w
procesach norymberskich skazano nazistowskich zbrodniarzy.
Ruch proaborcyjny nagłośnił przypadki ofiar
gwałtu, zwłaszcza dwóch kobiet upośledzonych umysłowo: 19-letniej L.M.R.
z Guernica w prowincji Buenos Aires i 25-letniej ofiary gwałtu w
prowincji Mendoza, u których przeprowadzono aborcję bez zgody sądu albo
po dopuszczalnym terminie. Lokalni ministrowie zdrowia – z wyjątkiem
dwóch – wydali wspólne oświadczenie wspierając zespoły medyczne i organy
ds. zdrowia, uśmiercające dzieci. Minister González García wypowiedział
zaś wojnę „grupom fanatycznym” broniącym życia, oskarżając ich o
„zastraszanie i groźby”.
Jednak przełomowy był rok 2015 r., w którym
doszło do makabrycznych zabójstw kobiet w ciąży czy zgwałconych, w tym
14-latki i 16-latki. Natychmiast wykorzystały to feministki, organizując
protesty i ogólnokrajową kampanię na rzecz praw kobiet, zwaną „Ni Una
Menos” („Ani jedna kobieta więcej”), walcząc z maczyzmem i
przeciwko przemocy na tle płciowym, ale domagając się także aborcji na
żądanie, uprzywilejowania pracowników seksualnych, transseksualnych itp.
19 października 2016 r. Kolektyw Ni Una Menos zorganizował pierwszy w
historii masowy strajk kobiet w Argentynie - w odpowiedzi na zabójstwo
16-letniej Lucíi Pérez, która została zgwałcona i wbita na pal w
nadmorskim mieście Mar del Plata. Protesty te objęły cały region i
nadały ruchowi większy rozmach na arenie międzynarodowej. Demonstracje
odbywały się również w Chile, Peru, Boliwii, Paragwaju, Urugwaju,
Salwadorze, Gwatemali, Meksyku i Hiszpanii.
W dniu 8 marca 2017 r. kolektyw wziął udział w
Międzynarodowym Strajku Kobiet zainicjowanym w Stanach Zjednoczonych
przez przywódczynie Marszu Kobiet na Waszyngton. Legalizacja aborcji
stała się głównym celem politycznym młodych i głośnych aktywistek,
którym energii dodał ruch #MeToo, również zainicjowany w Stanach
Zjednoczonych w roku 2017.
Zmiany w sprawie aborcji były możliwe także z
powodu struktury demograficznej latynoskiego kraju, w którym dominują
ludzie młodzi, których to w największym stopniu dotyka proces
sekularyzacji. To grupa, która posiada coraz większy wpływ na wybór
nowych elit rządzących, już nie abstrahujących – jak dawniej – od haseł
proaborcyjnych. Nowy prezydent Alberto Fernández, jeden z najbardziej
postępowych przywódców Ameryki Łacińskiej, prowadził kampanię na rzecz
tzw. prawa do aborcji, równości płci oraz „praw gejów i
transseksualistów”, a pod koniec 2020 r. zalegalizował domową uprawę
marihuany.
Do legalizacji aborcji przyczyniła się także
słabnąca pozycja Kościoła. W 2014 roku według Pew Research Center mniej
niż 70 proc. Latynosów uważało się za katolików. Skandale związane z
wykorzystywaniem seksualnym, które wstrząsnęły Kościołem, uderzyły mocno
w Amerykę Łacińską, jak i w kraje innych części świata, zrażając
niektórych ludzi do Kościoła i osłabiając Jego autorytet moralny.
Rosnąca liczba młodych mieszkańców Argentyny choć twierdzi, że jest
katolikami, ignoruje lub wprost sprzeciwia się nauczania moralnemu
Kościoła.
Argentyna jest obecnie jednym z najbardziej
zlaicyzowanych krajów Ameryki Łacińskiej. Prezydent Fernández – jako
„lewak”, który uczynił dostępność aborcji jednym ze swoich głównych
priorytetów – reprezentuje nowe pokolenie i jakościową zmianę względem
swoich poprzedników.
Na czele ruchów kobiecych… stypendystki Global Fund for Women
W Argentynie – podobnie jak i w innych krajach –
na czele ruchów kobiecych stanęły stypendystki proaborcyjnych
organizacji zza granicy np. Ruth Zurbriggen, stypendystka Global Fund
for Women, kieruje La Colectiva Feminista La Revuelta. Przedstawiciele
Global Fund for Women, po przyjęciu projektu ustawy w 2018 r.,
podkreślali, że po 13 latach i sześciu różnych odrzuconych ustawach,
które rozszerzyłyby „prawo do aborcji”, zwycięstwo to stanowiło ważny
krok legislacyjny.
Organizacja twierdziła, że w Argentynie
przeprowadza się 500 tys. nielegalnych aborcji i że są one główną
przyczyną „zgonów matek”, z którymi walczy ONZ. Zurbriggen zaznaczyła,
że walkę o dostęp do aborcji łączy z szerszą batalią o inne „prawa
kobiet”. Kolejną kluczową zaangażowaną grupą był Colectiva Ni Una Menos,
Marta Dillon, dyrektor Colectivo Ni Una Menos i „stypendystka”,
wskazywała, że upowszechniano przekaz o autonomii i sprawczości kobiet,
które mogą decydować o planach życiowych. „Ten ruch to coś więcej niż
tylko legalna aborcja. Chodzi o wielką obietnicę kontrolowania własnego
losu ”- wyjaśniła Ruth Zurbriggen. „Ruch ten robi wszystko, co w jego
mocy, aby podważyć bardzo głębokie podstawy patriarchalnego,
kolonialnego, homofobicznego i brutalnego społeczeństwa, w którym
żyjemy”- dodawała.
Grupy feministyczne uznają również, że samo
ustawodawstwo nie wystarczy, aby zapewnić kobietom dostęp do aborcji.
Maria Elena z Soccoristas en Red tłumaczy, że kluczowa jest kompleksowa
edukacja seksualna, by poradzić sobie ze stygmatyzacją kulturową oraz
współpraca z pracownikami służby zdrowia w celu stworzenia sieci lekarzy
chętnych do wykonywania aborcji.
Idąc dalej, „organizacje kobiece” twierdzą, że
walka o „prawo do aborcji” w Argentynie – kraju głęboko katolickim –
posiada zarówno charakter polityczny, jak i kulturowy. Rzeczą konieczną
ma być… zmiana stanowiska Kościoła katolickiego. Organizacje takie jak
Católicas por el Derecho a Decidir (Katolicy na rzecz Prawa do
Decydowania), którzy od dziesięcioleci pracują nad „prawami do aborcji” w
Argentynie, „sugerują kobietom, że przekonania katolickie i prawo do
wyboru może współistnieć”- wyjaśnia Marta Alanis z Campaña Nacional por
el Derecho al Aborto Legal, Seguro y Gratuito oraz dyrektor Katolików na
rzecz Prawa do Decydowania.
Działaczki głównych organizacji feministycznych
nie mają wątpliwości, że wiele stosowanych strategii, w tym zwłaszcza
upowszechnienie kompleksowej edukacji seksualnej – prowadzonej pod
hasłem: „Seksedukacja do podjęcia decyzji, środki antykoncepcyjne, aby
uniknąć aborcji, legalna aborcja, aby nie umrzeć” – przyczyniło się do
„wyzwolenia” młodych kobiet, które nie mają problemu z opowiadaniem o
swoich doświadczeniach seksualnych, a obecnie są także decydującą siłą
polityczną w kraju (wskutek zmiany demograficznej…).
Przypadek Argentyny potwierdza, że seksedukacja
służy do napędzania popytu na aborcję. Wszak w kraju już w 2013 r. – wg
danych CIA – antykoncepcję stosowało aż 81 proc. kobiet. Nie uchroniło
to je przed aborcją, których dokonuje się – jak twierdzą feministki, a
nawet źródła rządowe – około 500 tys. Popyt na aborcję będzie zawsze,
jeśli nie zmieni się podejście do życia dziecka poczętego. W
konsekwencji praktyk aborcyjnych nienaruszone mózgi, grasice i wątroby
pochodzące sprzedawane są firmom, które następnie przygotowują na ich
bazie materiał do tworzenia tzw. humanizowanych myszy (modyfikowanych
genetycznie, wykorzystywanych w badaniach). Obecnie to „złoty standard”
medycyny, a epidemia COVID-19 jeszcze bardziej zwiększyła popyt...
Agnieszka Stelmach