środa, 29 stycznia 2014

Nowenna do Niepokalanego Serca Maryi

http://www.duchprawdy.com/siostramarianatalia.htm

Niepokalane Serce - ratunkiem dla świata !

Niepokalane Serce - ratunkiem dla świata!




13 maja 1917 r. Łucja, Hiacynta i Franciszek, trzej pastuszkowie z Fatimy w dolinie Cova da Iria doświadczyli pierwszego objawienia Maryi. W tym roku mija 95. rocznica od tamtego wydarzenia. Obecnie przeżywamy Wielką Nowennę Fatimską przed setną rocznicą najważniejszego od czasów apostolskich objawienia.

Ówczesny kard. Ratzinger mówił: „Niepokalane Serce Maryi «jest silniejsze od karabinów i broni wszelkiego rodzaju»”. Jest Ono ratunkiem dla świata! Bóg daje nam niesamowitą broń przeciwko złemu duchowi – Niepokalane Serce Maryi. Reakcja piekła świadczy o tym, że w zawierzeniu Niepokalanemu Sercu i w nabożeństwie pierwszych sobót musi kryć się więcej łask niż w dotychczasowych „kołach ratunkowych”, jakie Bóg zsyłał człowiekowi. Spośród wielu „kół”, były, np. Cudowny Medalik – wielki dar nieba na trudne czasy, który czekał 6 lat, by miliony skorzystały z jego potęgi, czy Boże Miłosierdzie, które też długo czekało na oficjalne zatwierdzenie, ale najdłużej oczekuje Niepokalane Serce, aż 90 lat. Ta długa zwłoka to dowód, że strach Złego przed potęgą Niepokalanego Serca jest ogromny. Ten skarb, ta broń jest dostępna dla każdego, bez względu na to, na jakim zakręcie życiowym się znajduje, w jakim tkwi bagnie moralnym. Dla Niepokalanego Serca nie ma rzeczy niemożliwych. Tam gdzie wzywa się Niepokalane Serce, tam dzieją się wielkie rzeczy. Zmieniają się losy świata, narodów, rodzin, człowieka.


Pierwszym tryumfem Niepokalanego Serca, jak napisała siostra Łucja, był akt zawierzenia Portugalii. Aktu tego dokonali w 1931 r. biskupi i lud. To zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi uchroniło Portugalię przed wojną domową, jaka pustoszyła Hiszpanię. Portugalia ponowiła ten akt w obliczu II wojny światowej i nie zawiodła się! Do końca wojny zdołała zachować swoją neutralność. Po ludzku to fakt niewytłumaczalny! Siostra Łucja napisała do papieża Piusa XII, że ze względu na poświęcenie przez biskupów narodu portugalskiego Niepokalanemu Sercu Maryi, Bóg otoczy ten naród specjalną opieką na dowód łask, jakie będą udzielone wszystkim narodom, które tak jak Portugalia poświecą się Niepokalanemu Sercu. Pierwszym krajem, który poszedł w ślady Portugalii, była Polska. Gdy po II wojnie światowej nasza Ojczyzna stanęła w obliczu zagrożenia utraty wolności wiary i Kościoła, powracający z wygnania kard. August Hlond zawierzył na Jasnej Górze (1946 r.) naród przed obliczem naszej Królowej Polski. Fakt ten poprzedziły roczne przygotowania, oczywiście w konspiracji, bo Matkę Bożą Fatimską uważano w Polsce za wroga systemu socjalistycznego, ponieważ Jej orędzie przepowiadało koniec bezbożnego ateizmu. Mimo że nasza Ojczyzna była opanowana przez komunizm, przez „błędy Rosji”, to Kościół w Polsce − jako jedyny z krajów bloku wschodniego − zdołał zachować swoją wolność i niezależność. Nie doszło w naszym kraju do rażących dewastacji kościołów, do zamieniania ich w magazyny, muzea itd. Pomimo wszystko Kościół trwał. Kolejnym cudem było uniknięcie wojny nuklearnej w 1985 r., prawie bezkrwawe rewolucje obalające komunizm, rozpad Związku Radzieckiego. Zawierzenie się dokonało, ale to dopiero pierwszy element prośby Maryi z 13 czerwca 1917 r.: „Przybędę, by prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie wiele cierpiał. Różne narody zginą, na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje Pozostało więc wprowadzić praktykę pierwszych sobót. Jan Paweł II był gorliwym apostołem tego nabożeństwa, powtarzał „Co do mnie, muszę wyznać, że nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, jak wtedy, gdy przychodzi pierwsza sobota”. Nie mógł ogłosić światu pierwszych sobót, ale realizując je w swoim życiu, wskazywał na nie. My jesteśmy spadkobiercami testamentu bł. Jana Pawła II.



MODLITWA DO NIEPOKALANEGO SERCA MARYI



Modlitwa dawniej obdarzona odpustami przez papieża Piusa VII z 1 lutego 1816 roku


O! Serce Maryi, Matki Boga i Matki naszej, Serce najmiłościwsze, przedmiocie upodobania Trójcy Przenajświętszej i godne wszelkiego uszanowania i miłości Aniołów i ludzi; Serce najpodobniejsze Sercu Jezusowemu, którego jesteś najdoskonalszym obrazem; Serce pełne dobroci, i wielce litujące się nad naszymi nędzami! racz roztopić lodowatość serc naszych i spraw, żeby się zupełnie zwróciły do Boskiego Zbawiciela. Wlej w nie miłość cnót Twoich, zapal je tym ogniem błogosławionym, którym ustawicznie pałasz. Zamknij w Sobie Kościół święty i strzeż go, bądź zawsze jego słodką ucieczką, i jego niezdobytą twierdzą, przeciw wszelkim najazdom nieprzyjaciół jego. Bądź naszą drogą, którą byśmy doszli do Jezusa i kanałem, przez który byśmy odbierali wszystkie łaski potrzebne do zbawienia naszego. Bądź naszym wspomożeniem w potrzebach, naszą pociechą w przykrościach, naszym posiłkiem w pokusach, naszą ucieczką w prześladowaniach, naszą pomocą we wszystkich niebezpieczeństwach, a szczególniej w ostatnich potyczkach życia naszego, gdy śmierć nastąpi, kiedy wszystko piekło sprzysięgnie się przeciwko nam, żeby dusze nasze, jako zdobycz swoją pochłonęło, w owym okropnym i strasznym momencie, od którego wieczność nasza zawisła. A wtenczas o Panno najlitościwsza uczyń to dla nas, żebyśmy doznali słodyczy Serca Twego Macierzyńskiego; a dzielność Twojej powagi u Syna Twego Jezusa niech nam otworzy źródło miłosierdzia i bezpieczną ucieczkę, abyśmy mogli dostać się do nieba i tam Go z Tobą błogosławić, po wszystkie wieki. Amen.


środa, 22 stycznia 2014

Modlitwa o beatyfikację sł.Bożej Stanisławy Leszczyńskiej

Modlitwa o beatyfikację sł. Bożej Stanisławy Leszczyńskiej
Boże, Stwórco życia,
który w swej dobroci uszczęśliwiasz rodziny ludzkie darem nowego życia,
spraw, aby służebnica Twoja Stanisława,
która w duchu miłości do matek i dzieci chroniła je przed śmiercią,
znajdowała wśród swoich rodaczek liczne i gorliwe naśladowczynie
oraz dostąpiła łaski rychłego wyniesienia na ołtarze.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen

Nowenna Pompejańska -Różaniec Święty

Nowenna Pompejańska - Różaniec Święty - 52 dni - Modlitwa skuteczna i wysłuchiwana
Matka Boża obiecała wysłuchać każdego, kto odmówi przez 54 dni Różaniec Święty w jednej konkretnej intencji.
Nowenna Pompejańska nazywana jest nawet "Modlitwą nie do odparcia", gdyż tak bardzo jest skuteczna - jest wysłuchiwana. Mogę to potwierdzić osobiście. Wszystkie moje problemy rozwiązują się "same" ku memu całkowitemu zaskoczeniu. A najbardziej zaskakujące jest to, jak ta modlitwa wciąga. Odmawiam ją jadąc do pracy, idąc na spacerze. Różaniec zaczął nagle towarzyszyć mi przez cały dzień. Okazało się też, że nie jest to nudna, męcząca modlitwa. Im dłużej ją odmawiam, tym bardziej zmieniam się ja, moje otoczenie, a wszystko się tak jakoś "samo" porządkuje. NIEZWYKŁE !!!
Jeśli naprawdę (ale NAPRAWDĘ) potrzebujesz pomocy, Ta Modlitwa Jest SKUTECZNA.
Nie wiem dlaczego działa, może chodzi o wytrwałość, może o jej upowszechnienie. Nie chcę się nad tym zastanawiać. Otrzymałam prawdziwą pomoc i mogę się z radością z Tobą tym podzielić i bez żadnych obaw polecić odmiawianie Tej Niezwykle Skutecznej Nowenny Pompejańskiej.
Zacznij ją odmawiać, a zobaczysz CUDA w swoim życiu !!! i przekaż ją innym, zwłaszcza tym, którzy potrzebują pomocy.


A oto jak ją odmawiać.

Nowenna Pompejańska - 54 dni


Najświętsza Panna Pompejańska, po kilka razy pouczała swoich czcicieli, co mają uczynić, aby mogli odebrać łaski, na których im zależało. Znanym jest fakt ukazania się Matki Bożej nieuleczalnie chorej z Neapolu Fortunatynie Agrelli, do której powiedziała: "Każdym razem gdy chcesz uzyskać ode mnie jakąś łaskę, odpraw na cześć moją trzy nowenny błagalne, odmawiając 15 tajemnic mojego Różańca, a potem odpraw 3 nowenny dziękczynne." Warto wiedzieć że każda Nowenna trwa 9 dni, stąd gdy odmówimy 3 Nowenny otrzymamy 27 dni odmawiania części błagalnej i 27 dni części dziękczynnej.
Fortunatyna Agrelli została cudownie uzdrowiona. Był to początek nabożeństwa, które polegało na odmawianiu całego Różańca Świętego przez 54 dni, zwanego "Nowenną nie do odparcia".
Nowenna Pompejańska została zatwierdzona przez papieża Leona XIII, 29 listopada 1887 roku. Jej tekst został przetłumaczony i wydrukowany w kilku językach.




Obraz Matki Boskiej w Dolinie Pompejańskiej słynie cudami i łaskami od r.1876.
Ikona Matki Bożej Różańca Świętego w Pompejach (120 cm wysokości i 100 cm szerokości), przedstawia obraz Madonny z Jezusem w ramionach u jego stóp, św Dominika i św Katarzyny ze Sieny.
W r. 1890 nastąpiło uroczyste uznanie cudów zdziałanych za przyczyną Matki Boskiej Pompejańskiej przez papieża Leona XIII. Twórcą bazyliki, dzieł i nowego miasta Pompei jest bł. Bartolo Longo (Bartłomiej Longo), który ukochał Maryję synowską miłością i rozpowszechnił do niej nabożeństwo przez odmawianie Różańca Świętego.

Szczegółowy opis jak odprawiać NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ:

- Nowenna Pompejańska trwa 54 dni, przez wszystkie te dni, codziennie odmawiamy trzy części Różańca św., można odmawiać cztery części z Tajemnicami Światła.

- Przed rozpoczęciem trzech części Różańca św. mówimy:

"Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć Królowo Różańca Świętego" i dodajemy na samym początku swoją jedną intencję.

- Przez 27 dni odmawiamy część błagalną nowenny pompejańskiej i codziennie,
po ukończeniu trzech części Różańca św., odmawiamy modlitwę:

"Pomnij, o miłosierna Panno Różańcowa z Pompei, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich z Różańcem Twoim pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój Różaniec i przez upodobanie, jakie okazujesz dla Twej świątyni w Pompei, wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen".

- Przez pozostałe 27 dni odmawiamy część dziękczynną nowenny pompejańskiej,
po ukończeniu trzech części Różańca św., odmawiamy modlitwę:

"Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości? Moje cale życie poświęcam Tobie, ile mi sił starczy, będę rozszerzała cześć Twoją, o Dziewico Różańca św. w Pompei, bo gdy Twej pomocy wezwałam, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadała o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś o ile zdołam, będę rozszerzała nabożeństwo do Różańca św., wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen".

- Każdą z trzech części Różańca św. kończymy trzykrotnym westchnieniem do Matki Bożej:

"Królowo Różańca Świętego módl się za nami".

Dobra rada - zapisz sobie w kalendarzu kolejne dni nowenny (kiedy odmawiasz część błagalną a kiedy dziękczynną)


Dużo informacji znajdziesz na stronie internetowej pompejanska.rosemaria.pl/


I jeszcze Różaniec Święty:

Zaczyna się modlitwą Wierzę w Boga, potem 3 x Zdrowaś Maria i 1 x Chwała Ojcu 

 Część pierwsza — Tajemnice Radosne

Ojcze Nasz

Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Nawiedzenie świętej Elżbiety
Narodzenie Jezusa
Ofiarowanie Jezusa w świątyni
Odnalezienie Jezusa w świątyni

Chwała Ojcu

Część druga — Tajemnice Światła (tę Część Różańca Św możesz odmawiać lub ją pomijasz - Pamiętaj w Nowennie Pompejańskiej odmawiasz przez 54 dni, codziennie cały Różaniec Sw złożony z co najmniej 3 Tajemnic - Radosnej, Bolesnej, Chwalebnej)

Ojcze Nasz 1x

Chrzest Jezusa w Jordanie
Objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej
Głoszenie królestwa i wzywanie do nawrócenia
Przemienienie Pańskie na górze Tabor
Ustanowienie Eucharystii

Chwała Ojcu
Część trzecia — Tajemnice Bolesne

Ojcze Nasz

Modlitwa Jezusa w Ogrójcu
Biczowanie Jezusa
Cierniem ukoronowanie Jezusa
Dźwiganie krzyża na Kalwarię
Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa

Część czwarta — Tajemnice Chwalebne

Ojcze Nasz

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa
Wniebowstąpienie Chrystusa
Zesłanie Ducha Świętego
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi

Chwała Ojcu

Na koniec Różańca Sw odmów  3 x "Królowo Różańca Św módl się za nami"

Zaznacz sobie w kalendarzu dni Nowenny (początek i koniec obu 27 dniowych części).

Może się zdarzyć na początku odmawiania Nowenny, że "wszystko sprzysięgnie się przeciwko Tobie" - potwierdza to piętrzenie się trudności mnóstwo osób (łącznie ze mną).
Ale nie zrażaj się. To wszystko co złe po jakimś czasie minie i zaczniesz zbierać niesamowite owoce, będziesz wiedzieć, czuć i widzieć, że jesteś wysłuchany (a).
Jeszcze raz chcę podkreślić, że Modlitwa daje z dnia na dzień coraz więcej radości, coraz więcej dowodów niezwykłej skuteczności.
Modlę się na Różańcu jadąc autobusem, tramwajem, idąc na spacerze, zajmując się codziennymi sprawami. Odkąd tak robię Różaniec Św zmienia moją codzienność na coś niezwykłego. Odmawiając tę modlitwę anonimowo wśród ludzi, z którymi np. jadę tramwajem czuję jakby i ich ta modlitwa obejmowała. A może tak ma być, żeby wyjść z Nowenną i Różańcem Św do ludzi (nawet jeśli tego nie dostrzegają, gdyż odmawiamy ją po cichu).
 Zresztą sprawdź sam/sama. A zobaczysz wkrótce cuda wokół siebie. 

To w końcu obiecała Matka Boża, a Ona dotrzymuje słowa.



Ta modlitwa nauczy Cię wytrwałości (bo chyba i o tę wytrwałość w tej Nowennie też chodzi).

Wytrwałość ta, jest w końcu dowodem czy naprawdę ważna jest dla Ciebie intencja w jakiej się modlisz.

www.nowenna-pompejańska-rozaniec.blogspot.com

Nowenna pompejańska - nowenna nie do odparcia











Nowenna pompejańska - nowenna nie do odparcia



Nowenna pompejańskaNowenna pompejańska


Nowenna pompejańska


Nowenna pompejańskazostała dana przez Matkę Bożą w objawieniu ciężko chorej Fortunatinie Agrelli. Nowenna pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia odmawiamy trzy części Różańca Świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać czwartą część z Tajemnicami Światła. Przed rozpoczęciem każdej z wszystkich trzech części różańca, wymieniamy najpierw intencję (tylko jedną), a następnie mówimy:

 

Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć,
Królowo Różańca Świętego.

Przez 27 dni odmawiamy część błagalną nowenny pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej części różańca, odmawiamy następującą modlitwę:

Pomnij o miłosierna Panno Różańcowa z Pompejów, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twojej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój różaniec i przez upodobanie, jakie okazujesz dla Twojej świątyni w Pompejach wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen.

Przez pozostałe 27 dni odmawiamy część dziękczynną nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej z trzech części różańca, odmawiamy następującą modlitwę:

Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzać cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen.

Niezależnie od modlitw końcowych, każdą z trzech części różańca kończymy po jej odmówieniu trzykrotnym westchnienie do Matki Bożej:

Królowo Różańca Świętego,
módl się za nami!

 

Strona o nowennie pompejańskiej.

Tu kupisz nowennę pompejańską (książeczki, obrazki)



wtorek, 21 stycznia 2014

Dzień czcicieli judaizmu a nauczanie Św.Maksymiliana Marii Kolbe

“dzień czcicieli judaizmu” a nauczanie św. Maksymiliana Marii Kolbe – o czym warto w tym dniu pamiętać

św. Maksymilian

Pod hasłem „Pan jest moją mocą, (…) Jemu zawdzięczam moje ocalenie” (Wj 15, 2) – posoborowi obchodzili XVII Dzień Judaizmu. Centralne uroczystości w tym roku odbyły się w Katedrze Sandomierskiej. Pytanie — Kto jest ich panem? Odpowiedzi udziela św. Maksymilian Maria Kolbe — męczennik za wiarę.

Oto prawda o wierzeniach żydów. Prawda, która jak wiele innych, padła ofiarą wprowadzanego w ostatnich dziesięcioleciach zamętu i została usunięta ze świadomości wielu katolików.

Co jest niebo żydów?

Zobaczmy teraz jak wygląda niebo żydów, do którego wzdychają i na które całe życie pracują. Przede wszystkim zapytajmy się żyda chasyda, to jest żyda pobożnego, kto się znajduje w niebie żydowskim? On zaraz odpowie, że tam są wszyscy, których żyd kochał za ży­cia, a nie ma nikogo, kim się żyd brzydził i kogo nienawidził w swym życiu.

A więc w niebie żydowskim nie ma Pana Jezusa, ani Matki Bożej, ani św. Józefa, ani żadnych Świętych, których czczą Chrześcijanie. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy za życia kochali Pana Jezusa i Najświętszą Pannę Maryję. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy słuchali Kościoła, wierzyli Ewangelii i przyjmowali Sakramenty św. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego, który żył i umierał w miłości Krzyża Chrystusowego. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim nie ma nikogo, kto żył pobożnie, nosząc Szkaplerz i od­mawiając Różaniec. A więc jest to pie­kło.

W niebie żydowskim nie ma żadnego z tych, którzy słuchali Kościoła i cho­dzili na Mszę św., kazania, katechizm i inne nabożeństwa. A więc jest to piekło.

W końcu w niebie żydowskim nie ­ma nikogo z tych ludzi, którzy, żyjąc pobożnie i trzeźwie, znaczyli się często znakiem Krzyża św. i zginali kolana swoje przed Ukrzyżowanym. A więc jest to piekło.

Wiemy więc kogo nie ma w niebie żydowskim. Teraz przypatrzmy się, czym jest napełnione niebo żydow­skie.

Najprzód są tam wszyscy żydzi, któ­rzy całe życie gardzili Chrystusem, Najświętszą Panną Maryją, Krzyżem i nie chcieli się na­wrócić. A więc to jest piekło.

W niebie żydowskim są wszyscy mi­łośnicy i przyjaciele żydów, którzy ich naśladowali we wszystkich nieprawościach, a o Pana Jezusa i Ewangelię wcale nie dbali; oni słuchali żydów i wiernie im służyli. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy na Przykazania Boże wcale nie zważali, ale za to na każde skinienie żyda byli gotowi. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy Kościoła, Mszy św. ani Sakramentów nie cierpieli, za to szynki i pijaństwo bardzo lubili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy do cnót Bożych, Różańca, katechizmu czuli wstręt wielki, ale za to za prze­kleństwem i wszelkimi złościami przepadali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy sługi Boże nienawidzili, za to sługi diabelskie, żydy, całym sercem ukochali. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli nosić Szkaplerza św., ale raczej sami obdarci z łaski Bożej i na­dzy, drugich do nędzy moralnej i materialnej przywodzili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci wszyscy którzy obrazów Świętych Pańskich nie znosili, ale za to wszelkie obrazy pie­kielne i czartowskie wielce cenili. A więc jest to piekło.

W niebie żydowskim są ci, którzy nie chcieli uklęknąć i oddać pokłonu Panu Jezusowi utajonemu w Najświę­tszym Sakramencie, za to kłaniali się i upadali przed tymi, których serce było mieszkaniem czartów. A więc jest to piekło.

Widać więc z tego jasno, że niebo żydowskie, do którego wszyscy żydzi niewierni idą po śmierci, i dokąd pro­wadzą wszystkich ludzi, nie jest nic innego, tylko najgłębsze ogniem siar­czystym gorejące piekło.

Niebo, w którym nie ma Jezusa, ani Matki Bożej, ani Świętych Apostołów, Męczenników i Wyznawców, tylko duchy i ludzie nienawidzący Jezusa, Boga naszego i wszystkiego co Chrystusowe, to jest po prostu piekło. (*)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Encyklika Piusa XI ''O popieraniu prawdziwej jedności religii''











Encyklika Piusa XI "Mortalium animos" O popieraniu prawdziwej jedności religii



 
Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Arcypasterzy, którzy żyją w zgodzie i łączności ze Stolicą Apostolską


Czcigodni Bracia,
pozdrowienie Wam i błogosławieństwo Apostolskie!


Dążenia do jedności politycznej



Dusz ludzkich może nigdy jeszcze nie przenikało tak silne pragnienie wzmocnienia i spożytkowania ku dobru wspólnemu społeczeństwa ludzkiego tych węzłów braterstwa, które nas z powodu jednego i tego samego pochodzenia i tej samej natury jak najściślej łączą, jak to, które zauważyć możemy właśnie w naszych czasach. Ponieważ narody nie mogą jeszcze w pełni cieszyć się dobrodziejstwami pokoju, poniważ, przeciwnie, tu i tam odżywają dawne i powstają nowe waśnie, powodujące powstania i wojny domowe, ponieważ nadto nie udaje się rozwiązać całego szeregu spraw spornych, dotyczących spokoju i dobrobytu narodów, o ile ci, w których ręku spoczywa kierownictwo i ster państw, nie poświęcą się zgodnie temu zadaniu, łacno zrozumieć - tym bardziej, skoro nie ma różnicy zdań co do jedności rodzaju ludzkiego - dlaczego tak wielu ludzi pragnie, by w imię tego braterstwa, które obejmuje wszystkich, rozmaite narody coraz to ściślej się zespoliły.


Przeniesienie dążeń do zjednoczenia politycznego w dziedzinę religijną


Coś całkiem podobnego pragną pewne koła wytworzyć w zakresie porządku, ustanowionego przez Chrystusa Pana Nowym Testamentem. Wychodząc z założenia, dla nich nie ulegającego wątpliwości, że bardzo rzadko tylko znajdzie się człowiek, któryby nie miał w sobie uczucia religijnego, widocznie żywią nadzieję, że mimo wszystkich różnic zapatrywań religijnych nie trudno będzie, by ludzie przez wyznawanie niektórych zasad wiary, jako pewnego rodzaju wspólnej podstawy życia religijnego, w braterstwie się zjednali.


Błędne drogi do zjednoczenia religijnego


W tym celu urządzają zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, a nawet tych, którzy - niestety - odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one zasadzają się na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i krok po kroku popadają w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii, przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera. Niektórzy tym łatwiej dają się uwieść złudnym pozorom słuszności, gdy chodzi o popieranie jedności wszystkich chrześcijan. Czyż nie jest rzeczą słuszną - wciąż się to powtarza - i nawet obowiązkie, by wszyscy, którzy wyznają imię Chrystusa, zaprzestali wzajemnych oskarżeń i raz przecież połaczyli się we wspólnej miłości? Gdyż, któżby się ośmielił powiedzieć, że miłuje Chrystusa, jeśli wedle sił swoich nie stara się urzeczywistnić życzenia Chrystusa, który prosi Ojca, by Jego uczniowe Byli "jedno" (unum)1 . A czyż ten sam Chrystus nie chciał, by Jego uczniów poznawano po tym, że się wzajemnie miłują i aby tym różnili się od innych: In hoc cognoscent omnes quia discipuli mei estis, si dilectionem habueritis ad invicem ("Po tym poznają wszyscy, że jesteście moimi uczniami, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali) 2 . Oby - tak dodają - wszyscy chrześcijanie byli "jedno"! Mieliby przecież większą możność przeciwstawić się zarazie bezbożności, która z dnia na dzień coraz to bardziej się rozprzestrzenia i coraz to szersze zatacza kręgi i gotowa obezwładnić Ewangelię. W ten i podobny sposób rozwodzą się ci, których nazywają wszechchrześcijanami (panchristiani). A nie chodzi tu tylko o nieliczne i odosobione grupy. Przeciwnie, powstały całe związki i rozgałezione stowarzyszenia, którymi zazwyczaj kierują niekatolicy, chociaż różne wiary wyznający. Poczynania te ożywione są takim zapałem, że zyskują niejednokrotnie licznych zwolenników i pod swym sztandarem zgrupowały nawet potężny zastęp katolików, których zwabiła nadzieja unii, pojednania chrześcijaństwa, co przecież zgodne jest z życzeniem Świętej Matki Kościoła, który wszak niczego bardziej nie pragnie, jak tego, by odwołać swe zbłąkane dzieci i sprowadzić je z powrotem do swego grona. W tych nęcących i zwodniczych słowach tkwi jednak złowrogi błąd, który głęboko rozsadza fundamenty wiary katolickiej.


Obowiązek Papieża do wyjaśniania tych błędów katolikom


Ponieważ więc sumienie Naszego Urzędu Apostolskiego każe Nam nie dopuścić do tego, by owczarnia Pana uległa zgubnym złudzeniom, odwołujemy się do Waszego zapału, Czcigodni, Bracia, byście nie omieszkali zwrócić baczną uwagę na to zło, ufamy bowiem, że przy pomocy słów i listów każdego z Was łatwiej do wiernego ludu dotrą i zrozumiane będą te zasady i rozważania, które wnet tu wyłuszczymy. Tak więc katolicy dowiedzą się, co mają sądzić i jak się mają zachować wobec poczynań, zmierzających ku temu, by wszystkich, którzy mienią się chrześcijanami, w jakikolwiek sposób zespolić w jedną całość.


Prawdziwe zasady zjednoczenia wiary


Bóg, Stwórca wszystkiego, powołał nas do życia w tym celu, byśmy Go poznali i miłowali. Nasz Stwórca ma więc wszelkie prawo do tego, byśmy Mu służyli. Otóż Bóg, kierując człowiekiem, mógł był poprzestać na przepisach prawa naturalnego, które w sercu człowieka, stwarzając go, wypisał, i mógł był dalszy rozwój tego prawa uregulować zwykłą Opatrznością. Zamiast tego wolał On dać przepisy, byśmy ich słuchali w ciągu wieków, mianowicie od początków rodzaju ludzkiego aż do przyjścia i nauczania Jezusa Chrystusa, sam nauczył człowieka przykazań, które naturę, obdarzoną rozumem, obowiązują wobec Niego - Stwórcy: Multifafiam multisque modis olim Deus loquens Partibus in Prophetis, novissime diebus istis locutus est nobis in Filio ("Kilkakrotnie i w rozmaity sposób przemawiał Bóg niegdyś do Ojców przez Proroków, a ostatnio w tych dniach przemawiał do nas przez Syna"3. Z tego wynika, że żadna religia nie może być prawdziwa prócz tej, która polega na objawionych słowach Boga. To objawienie, które rozpoczęło się z początkiem rodzaju ludzkiego i kontynuowało się w Starym Testamencie, Jezus Chrystus sam w Nowym Testamencie ukończył. Jeżeli jednak przemówił Bóg - a że w samej rzeczy przemówił, to poręcza historia - rzeczą dla każdego jasną jest, że jest obowiązkiem człowieka bezwarunkowo wierzyć w objawienie Boga i słuchać Jego przykazań bez zastrzeżeń.


Ustanowienie jednego jedynego Kościoła przez Chrystusa


Byśmy jednak na chwałę Boga i dla naszego zbawienia mogli obie te rzeczy słusznie wypełnić, Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół. A więc sądzimy, że ci, którzy mienią się chrześcijanami, nie mogą nie uwierzyć, że Chrystus ustanowił Kościół i to jeden jedyny. Gdy się jednak dalej pytamy, jakiego rodzaju ten Kościół z woli swego Założyciela ma być, nie wszyscy są jednego zdania. Wielu np. jest zdania, że Kościół Chrystusa nie musi być widomy, przynajmniej o tyle, że nie musi występować w formie jednego ciała wiernych, wyznających jedną i tę samą naukę i pozostających pod jednym nauczycielem i jednym kierownikiem. A pod widomym Kościołem nie rozumieją niczego innego, jak tylko fakt związku, złożonego z rozmaitych chrześcijańskich wspólnot, choćby te wspólnoty wyznawały różne, albo wzajemnie zwalczające się nauki.


Zadanie Kościoła


Ale Chrystus ustanowił swój Kościół jako społeczność, z istoty swej na zewnątrz widomą, aby pod kierownictwem jednej głowy4 , przez nauczanie żywym słowem 5, i przez udzielanie Sakramentów, tych źródeł łask niebieskich6, kontynuowała w przyszłości dzieło odkupienia ludzkości. Dlatego to porównywał go z państwem 7, z domem8, z owczarnią9, z trzodą10 . Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni, doprowadzić do zbawienia: Eunts ergo docete omnes gentes ("Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody")11. Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consumationem saeculi ("Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata"12. Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj, ale i po wszystkie czasy istnieje, lecz musi być z konieczności zawsze ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby - co nie daj Boże - że Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą13.


Błędne zapatrywania o zjednoczeniu w wierze


W tym miejscu należy objaśnić i usunąć błędne zapatrywania, na których wspiera się cała podstawa tych spraw i te różnorodne wspólne dążenia niekatolików ku zjednoczeniu chrześcijańskich Kościołów, o czym była mowa. Inicjatorzy tej idei prawie wciąż przytaczają słowa Chrystusa: Ut omnes unum sint (...) Fiet unum ovile et unus pastor ("Aby wszyscy byli jedno (...) Jedna niech będzie owczarnia i jeden pasterz")14 , ale w ten sposób, jakby te słowa wyrażały życzenie i prośbę, które mają się dopiero spełnić. Są bowiem zdania, że jedność wiary i kierownictwa - co jest znamieniem prawdziwego i jednego Kościoła Chrystusa - nigdy poprzenio nie istniała i dzisiaj także nie istnieje. Może to według ich zdania być wprawdzie życzeniem, które może też kiedyś wspólną wolą wiernych się urzeczywistni, lecz tymczasem - tak sądzą - jest to tylko pięknym marzeniem. Mówią też, że Kościół sam przez się, już ze względu na swą naturę, rozpada się na części, to jest składa się z wielu odrębnych Kościołów, czy też odrębnych wspólnot, które wprawdzie w kilku zasadniczych punktach nauki są zgodne, ale w innych punktach się różnią. Istnieją one według ich zdania na równych prawach. Kościół - tak sądzą - co najwyżej tylko w okresie od czasów apostolskich aż do pierwszych soborów powszechnych był jeden jedyny i zgodny. Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólną regułę wiary, której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi niewiary. Oto, Czcigodni Bracia, ich wspólne zapatrywania. Są zresztą i tacy, którzy oczywiście przyznają, że protestantyzm zbyt niopatrznie odrzucił niektóre istotne artykuły wiary i niektóre na wskroś możliwe do przyjęcia i cenne obrządki zewnętrznego kultu, przy których natomiast Kościół katolicki jeszcze trwa. Dodają jednak zaraz, że i ten Kościół działając nieprawnie, skaził pierwotną wiarę chrześcijańską, dołączył bowiem niektóre artykuły, których Ewangelia nie zna, a które jej nawet wręcz się sprzeciwiają. Do nich zaliczają przede wszystkim naukę o Prymacie, jurysdykcji przyznanej Piotrowi i Jego następcom na Stolicy Rzymskiej. Niektórzy z nich, chociaż nieliczni, chcą wprawdzie przyznać Biskupowi Rzymskiemu albo pierwszeństwo honorowe, albo jurysdykcję, albo też w ogóle jakąś władzę, którą jednak wyprowadzają nie z prawa Boskiego, lecz niejako z woli wiernych. Inni znowu zgodziliby się nawet, by Papież przewodniczył ich, co prawda nieco niesamowitym, zjazdom. Jeżeli zresztą spotykać można wielu niekatolików, którzy w pięknych słowach głoszą braterską wspólność w Chrystusie, to przecież nie ma ani jednego, któremu przez myśl by przeszło poddać się posłusznie w nauce i kierownictwie Namiestnikowi Jezusa Chrystusa. W międzyczasie oświadczają, że chcą wprawdzie rokować z Kościołem Rzymskim, lecz z zastrzeżeniem równości wzajemnych praw, tzn, jako równouprawnieni. Gdyby jednak mogli rokować, to bez wątpienia w rokowaniach dążyliby do takiej umowy, która umożliwiłaby im trwanie przy tych zapatrywaniach, z powodu których błąkają się jeszcze ciągle poza jedyną owczarnią Chrystusa.


Ustosunkowanie się Stolicy Apostolskiej do tych dążeń do zjednoczenia


W tych warunkach oczywiście ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach, ani też nie wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania. Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusowego. Czyż możemy pozwolić na to - a byłoby to rzeczą niesłuszną i niesprawiedliwą, - by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona, stała się przedmiotem układów? Chodzi tu o ochronę objawionej prawdy. Jezus Chrystus wysłał swych Apostołów na cały świat, by wszystkim narodom głosili radosną wieść, i chciał, by ich uprzednio dla uniknięcia wszelkiego błędu Duch Święty wtajemniczył w całą prawdę15 . Czy nauka Apostołów zupełnie zaginęła, lub też kiedykolwiek została przyćmiona w Kościele, którym rządzi i którego chroni sam Bóg? Jeśli jednak nasz Zbawiciel wyraźnie ustanowił, by jego ewangelia głoszona była nie tylko za czasów Apostolskich, ale i w przyszłych czasach, czyżby treść wiary mogła z biegiem stuleci ukształtować się tak mglisto i niepewnie, że dzisiaj ścierpieć trzeba by było nawet sprzeczne z sobą zapatrywania? Gdyby tak się rzecz miała, to trzeba by również powiedzieć, że zstąpienie Ducha Świętego na Apostołów i ciągłe przebywanie tegoż Ducha Św. w Kościele, i nawet, że nauka samego Jezusa Chrystusa od wielu stuleci zatraciła zupełnie swą skuteczność i swą wartość. Takie twierdzenie byłoby bluźnierstwem. W rzeczywistości Jednorodzony Syn Boga polecił swym Apostołom, by nauczali wszystkich ludzi, po wtóre wszystkich ludzi zobowiązał, by z wiarą przyjmowali to wszystko, co im podane będzie a testibus praeordinatis a Deo ("przez świadków od Boga wyznaczonych")16, a rozkaz swój przypieczętował słowami "Qui crediderit et baptizatus fuerit, salvus erit; qui vero non crediderit, condemnabitur ("Kto uwierzy i da się ochrzcić, zbawiony będzie, kto jednak nie uwierzy, będzie potępiony")17 . Oba te rozkazy Chrystusa, rozkaz nauczania i rozkaz wierzenia, które muszą być wypełnione dla zbawienia wiecznego, byłyby niezrozumiałe, gdyby Kościół nie wykładał tej nauki w całości i jasno, i gdyby nie był wolny od wszelkiego błędu. W tym błądzą i ci, którzy sądzą, iż dobro wiary znajduje się wprawdzie na ziemi, lecz, że trzeba go poszukiwać z takim wysiłkiem wśród tak głębokich badań i roztrząsań, iż dla odszukania i spożytkowania go nie wystarczy wiek ludzki. Jak gdyby Miłosierny Bóg przemawiał był przez Proroków i przez Swego Syna Jedynego po to, aby tylko niewielu i to w latach podeszłych mogło przyswoić sobie przykazane objawienia, a nie po to raczej, by przedłożyć obowiązującą naukę wiary i obyczajów, którą człowiek przez całe swe życie ma się kierować.


Potępienie "wszechchrześcijan" i ich nauk


Zdawać by się mogło, że wszechchrześcijanie (panchristiani), dążąc ku połączeniu wszystkich Kościołów, zmierzają ku wzniosłemu celowi, jakim jest pomnożenie miłości wśród wszystich chrześcijan. Jakżeż jednak byłoby rzeczą możliwą, by po zniszczeniu wiary zakwitła miłość? Wszyscy przecież wiemy, że właśnie Jan Apostoł miłości, który zdaje się, że w swej Ewangelii odsłonił tajemnicę Najświętszego Serca Jezusowego, a który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie: "Miłujcie się nawzajem", że właśnie on ostro zabronił utrzymywać stosunki z tymi, którzy nie wyznawaliby wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku: Sai aui venit ad vos et hanc doctrinam non affert, nolite recipere eum in domum, nec ave ei dixeritis ("Jeśli do was przyjdzie ktoś i nie wniesie z sobą tej nauki, nie przypuście go do domu i nie powiedzcie bądź pozdrowiony")18. Ponieważ więc miłość wspiera się na fundamencie nietkniętej i prawdziwej wiary, przeto więc uczniowie Chrystusa muszą być przede wszystkim spojeni węzłami jedności wiary. Jakżeż można sobie wyobrazić chrześcijański "związek", w ktorym członkowie, nawet wówczas, gdy chodzi o wiarę, mogliby zachować własne zdanie, choćby ono sprzeciwiało się zdaniu innych? Jakżeż ci, którzy są przeciwnego zdania, mogliby należeć do jednego i tego samego związku wiernych? Jakżeż np. należeć by mogli do niego ci, którzy temu przeczą? Albo ci, którzy hierarchię kościelną: biskupów, księży i ich pomocników uważają jako przez Boga ustanowioną i ci, którzy twierdzą, że prowadzono ją stopniowo, odpowiednio do potrzeb czasu i miejsca? Jakżeż ci, ktorzy w Najświętszym Sakramencie Ołtarza z powodu cudownego przeistoczenia chleba i wina w tzw. transsubstancję, czczą Chrystusa jako prawdziwie obecnego, i ci, według zdania których Chrystus obecny jest tylko przez wiarę, lub też przez znak i siłę sakramentu? Jakżeż ci, którzy w Eucharystii uznają istotę Ofiary i Sakramentu i ci, którzy Ją za nic innego nie uważają, jak tylko za wspomnienie Ostatniej Wieczerzy, lub też uroczystość ku tej pamięci? Jakżeż ci, którzy za rzecz słuszną i zbawienną uważają kornie zwracać się do Świętych, panujących z Chrystusem, zwłaszcza do Bogarodzicy Marii, oraz czczą ich obrazy i ci, którzy przeczą, by kult ten był dozwlony, jakoby ubliżał on czci Jezusa Chrystusa "jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi"19. Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jednego Kościoła, ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. Wiemy jednak jak tam łatwo dochodzić można do zaniedbania religii, lub do indyferentyzmu, lub też do modernizmu, którego ubolewania godne ofiary nie uważają prawdy dogmatycznej za absolutną, lecz za relatywną, to znaczy za zmienną według rozmaitych miejscowych i czasowych potrzeb, jakoby ona nie stanowiła treści niezmiennego objawienia, lecz przystosowywała się do życia ludzkiego. Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwrunkowo nie dozwolona jest różnica, którą chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi, a niezasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiałyby być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych. Nadnaturalna cnota wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie objawiającego Boga i nie dopuszcza podobnej różnicy. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalane Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją sobór watykański określił. Czyż wiara ich w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił. Chociaż urząd nauczycielski Kościoła - który według planu Boga ustanowiony został na ziemi w tym celu, by prawdy objawione utrzymane były po wszystkie czasy nieskażone i łatwo, a pewnie przedostawały się do wiadomości ludzi - wykonywany jest dzień w dzień przez Papieża i przez pozostających z Nim w styczności biskupów, to jednak zadaniem tego urzędu jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej. To nadzwyczajne wykonywanie urzędu nauczycielskiego nie oznacza jednak, by wprowadzano jakąś nowość. Przez to nie wprowadza się też niczego nowego do tej ilości prawd, które zawarte są, domniemanie przynajmniej, w skarbie Objawienia, przekazanym Kościołowi przez Boga. Przez to wyjaśnia się tylko prawdy, które dotąd mogły w oczach wielu uchodzić za mgliste, lub też stwierdza się prawdy wiary, którym uprzednio ten, czy ów przeczył.


Jedyna droga ku zjednoczeniu wiary to powrót do prawdziwego Kościoła Chrystusa


Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wszystkie czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkim ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może. Daje już o tym świadectwo Cyprian: "Oblubienica Chrystusa - pisze on - nigdy nie może być pozbawioną czci. Jest ona nieskalana i czysta. Zna tylko jedno ognisko, świętość tylko jednej komnaty przechowuje w czystości"20. I ten święty świadek słusznie się dziwił, jak ktoś wierzyć może, "że ta jedność, której fundamentem jest niezmienność Boga, której spoistość poręczona jest tajemnicą niebios, mogłaby być w Kościele zerwana i rozbita przez waśń poróżnionych ludzi"21. Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest22, spojone i złączone 23 jako ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, ktoby chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową - Chrystusem24. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców25, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili - niestety - dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję.


Wezwanie Ojca Świętego do nawrócenia wszystkich chrześcijan odłączonych


Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc krzywdy, jaką wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegóż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa"26. Niechaj usłyszą, co mówi Lactantius: "Tylko (...) Katolicki Kościół - woła on - przestrzega prawdziwej wiary, On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten z dala od nadziei życia i zbawienia" 27. Do Stolicy Apostolskiej, ustanowionej w tym mieście, którą Książęta Apostołów, Piotr i Paweł, krwią swą uświęcili, do Stolicy Apostolskiej, powiadamy, do korzenia i Matki Kościoła katolickiego niechaj zbliżą się synowie odłączeni, nie w tej myśli i nadziei, że Kościół Boga Żywego, ten filar i podpora prawdy28 poświęci czystość wiary i ścierpi ich błędy, lecz po to, by oddać się w opiekę Jego urzędu nauczycielskiego i Jego kierownictwa. Oby Nam dane było to szczęście, którego nie doczekało tak wielu z Naszych poprzedników, byśmy mogli z ojcowską miłością uściskać synów, nad których odłączeniem się, z powodu nieszczęsnego rozbratu, głęboko ubolewamy. Oby Bóg, nasz Zbawiciel, który chce, "by wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy"29 , nas wysłuchał tak, jak Go gorąco błagamy, by zechciał w Swej dobroci przywołać wszystkich błądzących do jedności Kościoła. W tej ważnej i doniosłej sprawie prosimy o wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Łaski Bożej, Zwyciężczyni wszystkich herezji i Wspomożenia wiernych i wzywamy wszystkich chrześcijan, by się do Niej modlili, aby ona przez swe wstawiennictwo dała nam doczekać się jak najprędzej tego upragnionego dnia, w którym ludzie pójdą za głosem Jej Boskiego Syna i "zachowają jedność ducha węzłem pokoju"30 . Wiecie, Czcigodni Bracia, jak bardzo tego pragniemy i niechaj się o tym Nasi synowie dowiedzą, nie tylko katolicy, lecz także ci, co się od Nas odłączyli. Jeśli w kornej modlitwie błagać będą o światło Nieba, to z pewnością poznają jedyny prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa i wstąpią do Niego, łącząc się z Nami w doskonałej miłości. W tej nadziei na znak łaski Bożej i w dowód Naszej ojcowskiej przychylności udzielamy Wam, Czcigodni Bracia, Waszemu duchowieństwu i ludowi z serca Naszego błogosławieństwa Apostolskiego.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, 6 stycznia w uroczystość Objawienia się Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w roku 1928, szóstym roku Naszego Pontyfikatu.


PIUS PP. XI

sanctus.pl

niedziela, 19 stycznia 2014

Zdolność do Prawdziwej Miłości

Część światła

I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

O Jezu... gdy przyjąłeś chrzest, to otworzyły się niebiosa... a z nieba dał się słyszeć głos: "Ten jest Syn Mój umiłowany..." (wg Mt 3,16-17). Tak więc zebrani usłyszeli, że Ojciec Cię miłuje... Ojciec Niebieski, Bóg wszechmocny, który sam jest Miłością... Ten, który dając ludziom polecenie miłości, wiedział, że "nie przekracza ono naszych możliwości i nie jest poza naszym zasięgiem, bo słowo to jest blisko nas: jest w naszych ustach, w naszych sercach, byśmy je wypełniali" (wg Pwt 30,11 i 14). Bo "On jest Ojcem wymagającym i Jego miłość także jest wymagająca" (ks.Edward Staniek). Proszę więc, Panie, "ześlij mi ducha prawdziwej miłości by mnie uzdolnił do miłowania, by mnie nauczył miłować tak, bym Bogu się podobał, bo "obowiązkiem naszym jest uświęcić się przez miłość... bo miłość jest zarówno na ziemi, jak i w niebie, dopełnieniem świętości" (o.Mateo Cravley-Boevey SCJ). Niech "miłość leczy mnie wewnętrznie i niechaj ciągle mi przywraca wewnętrzną harmonię. Niechaj sposobi mnie do tego, bym tworzył więź z innymi, bliskość, wspólnotę, jedno serce i jedną duszę, abym mógł stać się uczestnikiem przymierza, które Bóg zawarł z nami wszystkimi" (ks.Mieczysław Rusiecki)...

Ty, Panie Jezu, będąc Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego, "nie musiałeś stać się człowiekiem. Nie musiałeś w stajni się rodzić ani umierać na krzyżu, jak nie musiałeś stwarzać nas i wprowadzać w swoje życie. Wszystko to jednak ma swoje wytłumaczenie w ogromie Twojej Bożej miłości. Podobnie więc i ja, i my wszyscy, nie musimy spełniać bardzo wielu rzeczy, lecz jeśli je wykonujemy, to świadczy tylko o miłości. Kto zaś jej nie potrafi przyjąć, ten nie zrozumie ani siebie, ani ludzi, ni Boga" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

Na pewno "Twoją Wolą jest, abym i ja tak kochać umiał, znasz jednak niemoc mojej miłości, Zbawicielu drogi. Dziś więc wyrzekam się wszystkiego w samym sobie, w rodzinie, we wspólnotach i w świecie, co sprzeciwia się Twojej miłości, co stawia jej granice... Wyrzekam się wszystkiego w imieniu tych, którzy się nie wyrzekają, lecz świadomie nadal działają przeciwko miłości" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)...

Pozwól mi poznać "źródło szczęścia i radości, którym jest Ten, co dał nam życie, który na drogę życia wyposażył nas w miłość... Ten, który ciągle daje nam łaskę, byśmy wzrastali w miłości, byśmy ją pomnażali i rozdzielali ją... byśmy nią serce zapalali, tak jak zapala się jedną świecę od drugiej"... Ten, co zapragnął, "byśmy byli zakochani w Miłości. Dlatego nie chce nas widzieć oschłych, sztywnych jak jakiś przedmiot. Dlatego pragnie, byśmy byli przepojeni czułością. [Proszę więc, Jezu], daj mi rozwagę, daj mi umiar we wszystkim z wyjątkiem miłości" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera), bo "zakochanym być - to cudowne uczucie ! To wiosna serca, w której blasku wszystko wygląda inaczej, wszystko nabiera świeżych barw. Bo widzi się inaczej, piękniej i słoneczniej... Wszystko wokoło staje się lepsze, przestaje się dostrzegać negatywne strony życia" (wg o.Phila Bosmansa). A "kiedy kocham, nie pozwalaj mówić: "Mam Boga w sercu", lecz raczej: "Jestem w sercu Boga" (ks.abp Bruno Forte), bo to jest bliższe prawdy....

Niech miłość moja będzie prawdziwa, ofiarna i dojrzała, bo "miłość niedojrzała mówi: kocham cię, ponieważ cię potrzebuję. Dojrzała miłość mówi: potrzebuję cię, ponieważ kocham ciebie" (Erich Fromm), bo "pierwszym darem, jaki czyni ten, co prawdziwie miłuje, jest dar z samego siebie" (św.Tomasz z Akwinu). I "nie dozwalaj mi przerażać się tym, czego miłość ode mnie żąda, ale dopomóż dawać jej wszystko, co będę mógł jej dać, nie zatrzymując niczego dla siebie" (do Małgorzaty jw.). Dopomóż mi pamiętać, że "miłość, to pragnienie tego, żeby drugiemu było jak najlepiej", dlatego samą siebie potrafi złożyć w ofierze; dlatego "wielka miłość zdobywa się na wielkie czyny. Słaba zaś miłość ugnie się przed byle przeciwnością" (ks.Jan Jakubczyk)...

To prawda, że "wbrew temu, co się ogólnie sądzi, droga miłości jest najtrudniejsza... a kto nią idzie bez poświęcenia siebie, daleko nie dojdzie. Przy pierwszym zakręcie zawróci" (do Małgorzaty jw.). I chociaż "żyć miłością jest najprzyjemniej, to równocześnie najtrudniej", bo "skoro tylko zacznie się kochać, zaraz miłość odkrywa najróżniejsze sekrety. Zaraz wychodzą na jaw zmartwienia i problemy, trzeba więc dzielić ich ciężary i nadzieje, lecz cierpieć wspólnie, to jest miłość... Trzeba się również liczyć z tym, że choć kochając człowiek pragnie stać się darem z samego siebie, to w zamian może nic nie otrzymać, a nawet zostać odepchnięty. Ale to odepchnięcie sprawi, że miłość stanie się prawdziwie czystym darem" (wg o.Lomurno OCD). Bo "miłość, to jest zrozumienie, współczucie, przebaczenie" (G.Szpaderska). "Miłość, to nie są jakieś czyny niezwykłe, bohaterskie, lecz wypełnianie zwykłych obowiązków z miłością" (Jean Vanier)...

Ja wiem, że ostatniego dnia zapytasz mnie czy miłowałem, czy rozpoznałem Ciebie w innych ludziach z miłością. A wtedy, nie wiem czy będę świadom, jak mi daleko do miłości, jaką Ty mnie miłujesz" (wg o.S.B.jw.), proszę więc, "ześlij mi taką miłość, jaką Ty chciałbyś być przeze mnie ukochany" (św.J.E.jw.). Spraw, bym nie "mówił braciom o miłości, ale bym kochał ich" (wg św.Augustyna); abym pamiętał, że "żaden własny wysiłek nie zdoła uczynić mojej miłości doskonałą. Pokój bowiem i pewność siebie, wolność i brak wszelkiego lęku czystej miłości, są, mój Boże, Twoimi darami. Niech zatem moja miłość, która nie osiągnęła jeszcze doskonałości, uczy się jej czekając na Twoją hojność i znosząc własną niedostateczność, dopóki nie nadejdzie pora zupełnego oddania się Tobie" (wg o.Thomasa Mertona OCR).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

 

II. Pan Jezus objawia swoją chwałę na weselu w Kanie Galilejskiej

Twój "pierwszy cud, o Panie nasz, którego dokonałeś w Kanie Galilejskiej, świadczył o hojnej Twojej miłości dla nowożeńców, którzy właśnie rozpoczynali życie rodzinne" (wg ks.Ludwika Warzyboka). Podobne Ty, Maryjo, poprzez swoje wstawiennictwo, okazałaś prawdziwą miłość tej parze młodych ludzi (J 2,3). To zaś było świadectwem, że "miłość mierzy się wielkością wrażliwości na człowieka, który stoi obok nas; na społeczeństwo, w którym żyjemy" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Proszę Cię więc, naucz i mnie tak samo kochać ludzi. I "nie dlatego, że mój bliźni jest "sympatyczny", pożyteczny, bogaty i wpływowy, czy choćby tylko wdzięczny" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego), ale "miłować po chrześcijańsku, to znaczy widzieć obraz Boży w każdym człowieku, szanować go, pomagać mu w doskonaleniu się i służyć jego szczęściu doczesnemu i wiecznemu" (ks.SAC)... znaczy "udzielać się i zawsze służyć swoją osobą, i być gotowym do pomocy, której ktoś od nas potrzebuje i którą powinniśmy dawać ze wszystkich swoich sił wedle umiejętności" (wg Anny Dąmbskiej)...

Starać się "natchnąć ludzi i rzeczy takim duchem, który pochodzi z własnego serca i do życia pobudza" (o.Phil Bosmans). Bo "bliźni, to ten drugi, inny, to nasz przyjaciel, jak i nasz wróg; to także mały człowieczek obok nas, który nas nieraz drażni... bo nie ma dwóch rodzajów bliźnich: tych, których trzeba kochać i tych, których trzeba nienawidzić" (wg Jana Dobraczyńskiego)... Zresztą sam Chrystus pozostawił przykazanie miłości (Mt 22,37-39). On sam nakazał nam tak miłować bliźniego, aby w nim widzieć własne szczęście i własne swe odbicie, bo każdy musi sam być miarą miłości wobec innych.

Naucz mnie jednak "najpierw miłować Pana Boga, następnie kochać bliźniego, tak jak siebie samego i wciąż pamiętać, że odwrócenie tego porządku jest grzechem. Człowiek bowiem najczęściej siebie stawia na pierwszym miejscu, swego bliźniego na drugim, Boga zaś - jeszcze dalej" (John Stott). Pozwól mi więc zachować tę właściwą hierarchię i naucz mnie "z miłości wynajdować uczynki, które się Bogu podobają" (Jean Lafrance), potem dopiero "wyrażać miłość poprzez czynienie dobra mojej rodzinie, otoczeniu, współpracownikom, przyjaciołom, podwładnym, uczniom, pomocnikom" (o.Thomas Merton OCR) i wszystkim innym ludziom, bo "miłość jest jedynym skarbem, który powiększa się, kiedy się go rozdaje" (Cesare Cantú)... Dopomóż mi "odpłacać miłością za ich miłość" (doAnny Dąmbskiejjw.); prawdziwą, świadomą miłością. Nie ślepą, przypadkową, ale hojną, nieobliczalną, która ochotnie zrobi wszystko dla dobra innych ludzi...

"Miłość jest piękną bez wątpienia rzeczą

I ma w poezji stare jak świat prawa;

Lecz trzeba, żeby miała twarz człowieczą;

Żeby tryskała życiem jej postawa" (Adam Asnyk)

"Niechaj ta moja miłość bliźniego będzie radosna, pełna dobroci, stanowcza, pełna człowieczeństwa i ducha nadprzyrodzonego. Niech będzie miłością serdeczną, która potrafi każdego przyjąć zawsze szczerym uśmiechem, która potrafi zrozumieć myśli i uczucia innych" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). Bo nie ma nic mało ważnego dla prawdziwej miłości. Bo "jeśli miałbym kochać prawdziwie i szczerze, muszę być zdolny dawać drugiemu coś, co naprawdę moje" (o.T.M.jw.)...

Matko, Ty wiesz, że "pierwszą szkołą miłości jest rodzina; że ten, kto kocha bliskich w rodzinie, potrafi kochać obcych, a nawet nieprzyjaciół" (ks.SAC). Zechciej więc wspierać mnie modlitwą, bym nigdy nie zapominał o tym, że kochać, to przede wszystkim dawać siebie innym, szczególnie w takich chwilach, gdy się pojawia kryzys. Bo "gdybyśmy mieszkali na osobnych planetach, to byśmy się ogromnie kochali i za sobą tęsknili, lecz gdy mieszkamy czy pracujemy w czterech ścianach jednego domu, to jest o wiele trudniej. Tamta miłość byłaby platoniczna, ta ma się wyrażać realnie, w konkretnym, codziennym życiu" (Sługa Boży Stefan Wyszyński)... w żmudnym i szarym życiu. Przeto ukształtuj we mnie "duszę prawdziwie miłującą, która czynów swych nie mierzy ani cierpienia swego nie waży... która nie szczędzi ani zmęczenia, ani pracy i nie oczekuje nagrody. Nie stara się uniewinniać ani zapewniać o swych intencjach... Co więcej, nie traci pokoju, jeśli w jakiejś okoliczności napotyka na sprzeciw, prześladowanie lub upokorzenie, aby jedyną pobudką jej poczynań była miłość" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez)...

Ty wiesz i to, że "miłość prawdziwa musi być zdobyta wysiłkiem, poświęceniem i przełamaniem siebie. Wtedy - choć sami o tym nie wiemy - zbliża nas do Chrystusa" (Jan Dobraczyński). Proszę więc, racz umocnić we mnie to przekonanie, że aby móc kochać w prawdzie, trzeba oderwać się od wielu rzeczy, a przede wszystkim od siebie, dawać bezinteresownie, kochać aż do końca i że "najmniejszy czyn, nawet najbardziej ukryty, ale zrodzony z miłości, otrzymuje często większą nagrodę niż wspaniałe dzieła. Nie liczy się w naszych czynach ani wartość, ani nawet świętość widoczna, ale tylko miłość jaką w nie wkładamy i nikt nie może powiedzieć, że nie jest w stanie dać Panu tej drobnej rzeczy, która jest wszystkim dostępne" (św.Teresa z Lisieux). A nade wszystko spraw, bym pamiętał, że "miłość świadczona innym jest największym dobrodziejstwem dla nas samych, którzy zdobywamy się na okazywanie miłości" (Sługa Boży S.W.jw.)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

 

III. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Jakżeś łaskawy, Panie Jezu, że "przekazałeś nam królestwo, jak Tobie je przekazał Ojciec" (wg Łk 22,29); że to "królestwo Boże jest w nas" (Łk 17,21), gdy miłujemy innych... "Królestwo Twoje - Kościół powszechny... ludzie połączeni wzajemną miłością, otoczeni Bożą miłością i żyjący w niej" (wg Jana Budziaszka)... Ludzie świadomi tego, że "kiedy dusze jednoczą się ze sobą w miłości, następuje między nimi wymiana i obfitość ustawicznych dóbr duchowych. Miłość bowiem zna swoje własne szczęście i pragnie je widzieć udziałem wszystkich" (PJ do Małgorzaty Balhan). "Prawdziwa miłość, która do wszystkich wyciąga miłującą dłoń, za wszystkich się modli, za wszystkich cierpi, wszystkim dobrze życzy, pragnie szczęścia dla wszystkich, bo tak chce Bóg" (św.Maksymilian Maria Kolbe).

Abraham prosząc o ratunek myślał nie tylko o swym bratanku, ale o wszystkich, tak bardzo grzesznych mieszkańcach Sodomy (Rdz 17,23-32). Tu bowiem jego "rozum ustąpił miejsca miłości, bo serce ma pobudki, których rozum nie zna" (Małgorzata jw.)... "miłości, która otwiera ramiona a zamyka oczy" (wg św.Wincentego á Paulo). "Nie da się bowiem świadczyć autentycznego dobra ukochanemu człowiekowi [poprzez lekceważenie innych], przez zadawanie krzywdy trzeciej osobie czy poprzez inny grzech" (wg o.Jacka Salija OP)...

Ty, Panie Jezu, wiesz, że pragnąc stać się doskonałą, miłość bliźniego potrzebuje kogoś równego sobie. Nie zadowala się kochaniem braci jako istot niższych od siebie, ale podnosi ich do własnego poziomu. Nie ma bowiem dla niej spoczynku, dopóki nie może dzielić wszystkiego z tym, którego kocha. Nie znajdzie więc nasycenia jedynie we własnej doskonałości, gdyż pożąda doskonałości wszystkich" (o.Thomas Merton OCR). Pomóż mi zatem, Boże mój, tak ukształtować swoją miłość, bym kochał wszystkich ludzi. Ty bowiem, Panie, dobrze "mnie znasz i znasz ograniczenia jakie postawiłem swojej miłości. Mnie ciągle trudno jest kochać tych, którzy mnie nie kochają. Daleko jestem od takiej miłości, którą mógłbym ogarnąć wszystkich, których Ty miłujesz. Przeto klęcząc przed Tobą pragnę, aby moja miłość była wszechogarniająca. Wybacz mi, że tak wielu wyłączyłem, że zamykałem się i w ten sposób odrzuciłem Twoją miłość.

Jak mogłem odrzucić coś lub kogoś, kogo Ty miłujesz ?" (o.Slavko Barbarić OFM). Jak mogłem nie pomyśleć o tym, że "jeśli miłuję tylko tych, którzy mnie miłują, cóż za nagrodę mieć będę ?" (Mt 5,46)... Jak mogłem nie pamiętać, że trzeba "miłować swoich nieprzyjaciół i modlić się za tych, którzy nas prześladują, aby być dzieckiem Ojca naszego, który jest w niebie" (wg Mt 5,43-45) ? Jak mogłem nie pomyśleć o tym, że "największą miłością jest wyrywanie dusz od szatana, by zdobyć je dla Ciebie, Jezu Chryste" (św.o.Pio)...? Proszę Cię zatem, pomóż mi "nie zacieśniać swego serca tylko do siebie ani do rodziny, krewnych, bliskich, przyjaciół, współrodaków, ale objąć nim cały świat, wszystkich i każdego z osobna, bo oni wszyscy bez wyjątku są odkupieni Twoją Krwią, wszyscy naszymi braćmi" (św.Maksymilian Maria Kolbe).

"Naucz mnie już nie kochać siebie, i nie zadawalać się tym, że kocham swoich bliskich, jak również tych, którzy mnie lubią, lecz przede wszystkim kochać tych, których nikt nie kocha" (wg Roaula Follereau), jak również moich wrogów. Ty bowiem sam, będąc na ziemi, ukazałeś nam "miłość, która zmienia sens wszelkich pojęć. Bo w niej nie chodzi już o przywiązanie ludzkie ani nawet o litość, jaką prawie każde serce odczuwa wobec cudzych nieszczęść i błędów; nie chodzi już nawet o przebaczenie zniewag, do czego ostatecznie czas i zapomnienie doprowadzą, lecz chodzi o zupełny, całkiem nadludzki przewrót: "Miłujcie nieprzyjaciół swoich, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, módlcie się za tych, którzy was prześladują i oczerniają" (wg Henri�ego Daniel-Ropsa). Proszę więc, racz obdarzyć mnie "łaską pokochania wszystkich takimi, jacy są. I strzeż mnie przed tym abym miał nawracać kogoś bez kochania lub żebym kochał tylko tych, których widziałem w kościele" (wg J.B.jw.).

Dopomóż mi pamiętać, że "nie ten, kto woła: "Panie", "Panie", a ludziom złorzeczy, krzywdzi ich, poniża, segreguje i skłóca, lecz ten, który ich miłuje, chociażby nigdy o Tobie nie słyszał, prawdziwie jest Synem Twoim. Do niego przyznasz się, a od obłudników odwrócisz" (PJ do Anny Dąmbskiej), bo Twoja "Boska Miłość jest łagodna, cierpliwa i miłosierna... A kto obraża miłość bliźniego, ten nie jest godny zwać się uczniem Twoim" (do Małgorzaty jw.). Proszę Cię zatem, uchroń mnie od igrania z miłością...

"Pozwól mi, Panie, mieć dobre oczy, ażeby kochać ludzi; trzeba dobrymi oczami patrzeć na ludzi; pozwól dobrocią patrzeć na ludzi, bo tylko wtedy można dostrzec dobro w każdym, także najgorszym człowieku. Często przywalone stosami śmieci, ale przecież dobro, którego żal... nie rozwinięte, przerosłe chwastami głupstw i złości, nawet względem mnie. A to już będzie miłość. Od tego punktu tylko krok, żeby pomagać, ratować, wyprowadzać ze ślepej ulicy" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). "Nie sztuką bowiem jest widzieć czyjeś słabości, ale sztuką jest wyprowadzić z miłością błądzącego na właściwe tory, tak żeby sam nie widział kiedy i jak to się stało; żeby, broń Boże, nie zauważył, że ja to uczyniłem" (wg J.B.jw.), bo tylko "cienka" miłość wszędzie widzi "grube" błędy" (o.Phil Bosmans).

"Jak Cię, o Chryste, umiłował Ojciec, tak i Ty nas umiłowałeś" (J 15,9). Pozwól mi więc, bym tak jak Ty potrafił kochać innych, bo "jeżeli miłujemy się wzajemnie, Ty na pewno trwasz w nas" (wg 1J 4,12)... A jeśli będę ich "darzył miłością, to zawsze powróci do mnie jakaś jej część, bo miłość przyciąga miłość" (do Małgorzaty jw.). I "niech ze względu na Ciebie ludzie mnie kochają" (św.Augustyn).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

 

IV. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor

Chryste ! Ty wiesz, "jak bardzo godny pożałowania jest nasz sposób kochania. Z tak wielką ignorancją marnujemy dar Twojej miłości, kiedy pragnienia swe kierujemy na tak wiele rzeczy" (PJ do Małgorzaty Balhan), tymczasem "trzeba nie tylko kochać, lecz przede wszystkim dobrze kochać... Kochać w duchu i prawdzie. Ty wiesz, jak bardzo "pragnę miłować doskonale jak Ty, który kochasz wszystkich bez zastrzeżeń i bezinteresownie, wychodząc nam naprzeciw i przebaczając największe nasze zbrodnie... który zło przezwyciężasz miłością, dobrocią, łagodnością, cichością i wspaniałomyślnością" (o.Łucjan Królikowski OFMConv)...

Proszę Cię zatem, naucz mnie dobrej prawdziwej miłości; takiej "miłości, która nigdy nikogo do niczego nie zmusza, nie odrzuca, nie karze - bo kocha" (wg Anny Dąmbskiej)... Pozwól zapomnieć swoje "ja" i stale mieć świadomość tego, co Tobie jestem winien. Bo dobrze kochać, to znaczy mimo wszelkiej goryczy zachować w sercu Twój słodki pokój i wierność Twojej łasce. To znaczy, stale się troszczyć o zachowanie dziedzictwa miłości, któreś nam w swej szczodrości zostawił" (Małgorzata jw.). I chociaż "miłość ponoć nie jest do wyuczenia, to jednocześnie nic nie jest tak bardzo do wyuczenia jak miłość" (bł.Jan Paweł II).

O Jezu, któryś jest Miłością ! "Obejmij moje serce i duszę prostotą miłości. Niech żyję tylko jedną myślą i jednym pragnieniem: abym mógł Cię ukochać nie dla zasługi ani dla doskonałości, nie dla cnoty ani nawet dla świętości, ale wyłącznie dla samego Ciebie" (o.Thomas Merton OCR).

Dopomóż mi taką miłością obdarzać moich bliskich, bo "w Tobie, Panie, i tylko w Tobie, wszyscy możemy pokochać się prawdziwą miłością: bezinteresowną, darzącą, nie żądającą niczego dla siebie, pragnącą największego Dobra dla każdego człowieka i życia z Tobą teraz i w wieczności, a zatem życia w miłości Twojej" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... Ty bowiem sam, o Panie nasz, "na wszelkie sposoby ukazywałeś nam to, że prawdziwa miłość jest bezinteresowna. Uczyłeś tego swoim życiem, swoimi naukami. I może najdobitniej ukazałeś tę prawdę w obrazie Sądu Ostatecznego, gdzie wyraźnie wymieniasz czyny, za które będziemy zbawieni, a są to czyny miłości, które nie mają szans na rewanż" (wg ks. Mieczysława Malińskiego). Proszę więc, nie dozwalaj mi przenigdy "zważać na nagrodę ani pragnąć wynagrodzenia, lecz wszystko czynić tylko i tylko dla miłości" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera).

"Naucz mnie takiej miłości, która jedynie daje" (Jan Budziaszek). A jeśli "będę musiał dać komuś więcej niż mnie na to stać, pomóż przekroczyć samego siebie, co choć jest bardzo trudne, to jednak w pełni chrześcijańskie" (Sługa Boży Stefan Wyszyński)... Mimo to, proszę, uchroń mnie od fałszywego pojmowania prawdy w miłości, "nie widzieć bowiem zła w ukochanym człowieku albo go z niego łatwo rozgrzeszać... pozory brać za dobro albo stawiać ukochanego ponad Bożymi przykazaniami - to żadna miłość, ale to parodia miłości" (wg o.Jacka Salija OP)... I "nie pozwalaj zniszczyć siebie dla miłości drugiego człowieka" (o.T.M.jw.), bo "chrześcijanin winien być dobry, ale nie głupi" (ks.Guy Gilbert)...

Nie pozwól, abym kiedykolwiek stracił głowę z miłości, bo "mało komu zdarza się kochać i nie tracić rozsądku", lecz spraw, bym zawsze miał na względzie to słuszne spostrzeżenie, że "każda miłość może podnosić lub poniżać" (św.Augustyn).

Racz mnie utwierdzić w przekonaniu, że "miłości trzeba dowodów, a te są w doświadczeniach. Pomóż mi zatem znosić je sercem wiernym i miłującym, gdyż osłabnięcie w czasie doświadczeń, jest niezawodną utratą miłości. Miłość bowiem umacnia się w ukrytym bohaterstwie, a gdy odważa się na wszystko, wszelkie trudności znikają w niej" (do Małgorzaty jw.). Bo "ona nie jest podziwem dla doskonałości, ale akceptacją istoty niedoskonałej z wszystkimi jej niedoskonałościami, ponieważ kochanie jej i akceptowanie czyni nas lepszymi i silniejszymi" (Harold S.Kushner); bo "kochać, to nieraz i cierpieć z innymi. Nie z ludzkością w ogóle, ale z tymi, których Bóg nam powierza" (br.Roger z Taizé). Pozwól mi zatem "kochać tak, abym potrafił przyjąć krzyż, a nie zwalać go na barki drugiej osoby" (o.Slavko Barbarić OFM). "Prawdziwa miłość bowiem wznosi serce ponad swe własne JA ku wspólnemu dobru; podnosi je ku temu, co służy wielu ludziom i chętnie ofiaruje wszystko dla dobra publicznego" (wg św.Arnolda Janssena)...

O Chryste, któryś na górze Tabor ukazał, jak potężny potrafi być jej blask (Mt 17,2); któryś sam powiedział, że "miłość musi promieniować intensywnie... że bez miłości nie ma promieniowania i bez promieniowania nie może być miłości" (do Małgorzaty jw.) - proszę Cię, daj mi choć odrobinę jej niebiańskich promieni... Daj, choćby tyle, abym mógł rozświetlić swoją drogę... I niech mnie Pan Bóg broni od "miłości śmiertelnie zranionej przez własną niemożność kochania, która ucieka od ludzi, by nie musiała dawać się im" (o.T.M.jw.).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

 

V. Ustanowienie Eucharystii

O Chryste, który "jesteś Miłością nauczającą dusze miłości" (PJ do Małgorzaty Balhan), który je "kochasz do tego stopnia, że życie swe raczyłeś oddać za nie... Z miłości dla nich zostałeś jako więzień w tabernakulum, gdzie mieszkasz pod postacią chleba, ukryty w Hostii Świętej, znosząc z miłości zapomnienie, samotność, wzgardę, bluźnierstwa, zniewagi i świętokradztwa" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez), skąd "wzywasz wszystkich do miłości... Pomóż mi, proszę, wyznać przed Tobą moją niezdolność do niej i wszystkie grzechy, które stoją mi na przeszkodzie, bym kochał Cię ponad wszystko. Uzdrów mnie z tego bolesnego dziedzictwa, które otrzymałem przy narodzeniu, z powodu grzechów moich rodziców i pierwszych rodziców.

Wyzwól moją duszę ze wszystkich ciężarów, które nagromadziły się we mnie w czasie mojego dzieciństwa i młodości i daj się poznać, proszę Cię, Miłości Nieskończona" (wg o.Łucjan Królikowskiego OFMConv). Bo tak już jest, że "miłość rozkwita zwłaszcza wtedy, gdy bliżej kogoś poznajemy. Ciebie zaś, Panie, można poznać tym lepiej, im więcej czasu się poświęci na przebywanie z Tobą. Pozwól mi więc spotykać Ciebie w Ewangelii, oddawać Tobie cześć w najświętszej Eucharystii i słuchać Twego głosu podczas każdej modlitwy, bym mógł Cię coraz bardziej miłować" ("Słowo wśród nas"), bo my "bez Ciebie, Panie Jezu, w Najświętszym Sakramencie, nie potrafimy wskrzesić miłości zabitej przez grzech ani utrzymać jej ognia w ciągłym natężeniu. W Eucharystii bowiem przychodzi do nas osobowa Miłość, która ma Twoje Imię" (ks.Franciszek Grudniok).

Ty, Panie, zapewniałeś, że "jeśli kto Ciebie miłuje, będzie zachowywał Twoją naukę, a Ojciec Twój umiłuje go i przyjdzie wraz z Tobą do niego, aby z nim przebywać" (wg J 14,23), dlatego, proszę, zechciej wejrzeć również na moje serce, które tak często "nie jest zdolne do odwzajemniania miłości, ale Twój Duch może je do tego uzdolnić" (o.Slavko Barbarić OFM)... "Naucz mnie być silniejszym niżeli miłość ludzka, choć byłaby nie wiem jak wielka i czysta, gdy tylko znajdę się w niebezpieczeństwie sprzeniewierzenia się Tobie" (ks.Romano Guardini). I pozwól mi pamiętać, że "żaden jej ślad nie ginie. Każdy wysiłek podjęty z miłości, nawet jeżeli nie jest skuteczny, wiąże nas ściślej z Tobą" (wg Roaula Follereau). Ale "nie ilość naszych uczynków będzie odważał Bóg, lecz tylko miłość, z jaką wypełnialiśmy je".

"Jezu, wierzę w moc Twojej miłości, którą miłujesz mnie i każdego człowieka bez żadnych warunków i granic. Proszę Cię zatem, racz uleczyć serce moje i duszę. Napełnij mnie miłością, napełnij nią rodziny, wspólnoty, Kościół i wszystkie Kościoły chrześcijańskie, ludzi innych wyznań, wszystkich, którzy Cię lekceważą, odrzucają, którzy nienawidzą, którzy tkwią w grzechu, wszystkich chorych na duchu, duszy i ciele... Niech spocznie na nas Twoja miłość, niech nas ukoi, uleczy, zjednoczy i uszczęśliwi. Niech ta sama miłość, która wypływa z Twojego serca ku Bogu Ojcu w jedności z Duchem Świętym, popłynie teraz z każdego serca do wszystkich ludzi, bo Ty żyjesz i królujesz, kochasz i prowadzisz przez wszystkie wieki wieków" (wg o.S.B.jw.)... Naucz mnie kochać także Najświętszą Matkę Twoją i "upodobnić się zupełnie do tej istoty ukochanej, abyś nie znalazł w sercu, które Ją miłuje, nic, co by się Tobie nie podobało, ani jednego poruszenia, które nie byłoby podyktowane chęcią sprawienia Jej radości" (wg o.H.Pinarda de la Boullaye�a SJ).

"O Maryjo, Matko moja, Matko Pięknej Miłości i Matko niezmiernej boleści, pozwól mi kochać Boga, kochać Go sercem własnym i serc milionami, kochać bez granic i miary, kochać, tak jak On sam kochać kazał" (Sługa Boży Bernard Kryszkiewicz)... Kochać prawdziwą miłością i bezinteresownie. "Nie oczekiwać od Niego żadnej innej nagrody, bo kto prosi Go o inną nagrodę i ze względu na nią chce służyć Bogu, wyżej ceni to, co chce otrzymać, niż Tego, który ma to dać... Nagrodą bowiem Boga jest sam Bóg... On sam" (wg św.Augustyna).

"Kochać Najświętsze Serce Jezusa, a Ciebie po Nim nade wszystko"... "Kochać miłością doskonałą, ponieważ doskonała miłość jest w doskonały sposób posłuszna, a być posłusznym doskonale wobec Boga, to osiągnąć doskonałość" (wg bł.Karola de Foucauld)... Naucz mnie "kochać bliźniego swego w Bogu oraz dla Boga i tak się jego szczęściem cieszyć, i nad jego nieszczęściem boleć, i nikim nie pogardzać, i lekkomyślnie nie osądzać, i w sercu swoim nad nikogo nie wynosić się"... Zechciej utwierdzić moją wiarę w to, że "chociażby nie wiem jakie tyranie i rewolucje przelały się przez świat... prawda i miłość zwyciężą" (Mahatma Gandhi)...

"Nie wiem, co będzie po mojej śmierci. Wiem tylko na pewno, że tam jest świat miłości. I tam żyć będę tylko wtedy, jeżeli tutaj kochałem. Żyć na tyle, na ile tutaj kochałem... To wszystko. Ale to dużo" (wg ks.Mieczysława Malińskiego).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

różaniec maryjni.pl

sobota, 18 stycznia 2014

Odebra


































































































.toolbar .navActions { position: relative; top: -28px; }
div.toolbar .nav {margin-left : 37%; }

 

   
















Share Embed














Email Presentation




Add Message




Email Sent!





Generate embed code for https site

Size (px):

Start on Slide:

Show related presentations at end







Shortcode for WordPress.com blogs [ ? ]












Odebrac dzieciom niewinnosc - jak zabawki dla dzieci niszcza je - cz.1


by , NGO at vitaePL on Jun 24, 2013





  • 1,519 views


Zabawki dla dzieci niosa w sobie dzisiaj znaczenia i działania inne od tych, których byśmy oczekiwali.