Iskra z Polski – przekaz Świętej Faustyny
(PCh24pl)
1. Najistotniejsze słowa Pana Jezusa o Polsce przekazane
przez Świętą Faustynę (Helenę Kowalską, 1905–1938, od 1925 roku w
Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia) są powszechnie znane i
często przytaczane: „Gdy modliłam się za Polskę, usłyszałam te słowa:
»Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej,
wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która
przygotuje świat na ostateczne przyjście moje«”.
Tekst jest fragmentem książki Jana Łopuszańskiego „Bóg wtajemnicza w polskość. Święci i mistycy o misji Polaków”, Wydawnictwo Fronda
Słowa te – zapisane najpewniej w czerwcu 1938 roku, czyli około
cztery miesiące przed śmiercią Świętej Faustyny – niosą Polsce nadzieję,
ale i warunek zapowiedzianych łask Bożych. Są oszczędne i rodzą pytania
o zawarte w nich tajemnice.
W krakowskich Łagiewnikach, w kaplicy, w której spoczywają doczesne
szczątki siostry Faustyny, nad łukiem prezbiterium zapisane są słowa z
Księgi Proroka Jeremiasza w dawnym, pięknym tłumaczeniu księdza Jakuba
Wujka. Odkrywamy je w ciszy tego miejsca: „Miłością wieczną umiłowałem
cię, dlatego przyciągnąłem, litując się” (Jr 31,3)34. Chrystus lituje
się nad nami, zanim jeszcze w sercach naszych pojawi się wołanie do
Niego. To przecież Jego Święty Duch wzbudza w nas to wołanie, jeśli
tylko nie zagłuszamy Jego głosu naszą wolną, ale niestety tak często złą
wolą.
Co zatem odpowiadamy miłującemu Bogu jako osoby i rodziny, jako
Polska i Kościół? Czy jesteśmy wdzięczni, posłuszni i miłosierni wobec
Boga-Człowieka konającego za nas na krzyżu, cierpiącego za każdy nasz
grzech i cierpliwie zabiegającego o nasze ocalenie swą najświętszą
Ofiarą wobec każdego kolejnego grzechu? Czy jesteśmy miłosierni wobec
bliźnich, w których cierpi Chrystus? Czy także wtedy, gdy są nam wrodzy?
Czy jesteśmy miłosierni wobec własnych dusz, gdy chcą nas uwikłać
pokusy, jak choćby lenistwo czy lęk?
Zapyta ktoś: a jakie to mogłoby mieć znaczenie wobec odwiecznych
postanowień Bożych? Co może zmienić jakaś nikła odpowiedź człowieka czy
narodu dana Bogu? Są przecież fałszywe doktryny, które głoszą, że
zbawienie człowieka jest arbitralną decyzją Boga, zupełnie niezwiązaną
ze zgodnym z prawdą Bożym osądem czynów ludzkich.
Krótko przed słowami o iskrze, która wyjdzie z Polski, Święta
Faustyna zapisała: „Usłyszałam te słowa: »Gdybyś nie krępowała rąk
moich, wiele kar spuściłbym na ziemię; córko moja, spojrzenie twoje
rozbraja mój gniew; choć usta twoje milczą, wołasz do mnie tak potężnie,
że jest poruszone niebo całe. Nie mogę uciec przed prośbą twoją, gdyż
mnie nie ścigasz dalekiego, ale we własnym sercu swoim«”.
Zauważmy, że Święta Faustyna odnajdywała Chrystusa we własnym
sercu, w którym zamieszkał Bóg, bo przygotowała tam Jemu mieszkanie, a
może raczej pozwoliła, by Bóg sam je w niej przygotował. Czy to
mieszkanie Boga w sercu człowieka może zaistnieć, gdy człowiek rujnuje
swe serce czynami sprzecznymi z wolą Bożą? Miłosierdzie jest dla
nawracających się i czyniących pokutę, choćby grzechy ich były
najstraszniejsze. Im większy grzesznik, który się nawraca, tym większe
ma prawo do Miłosierdzia Bożego.
Ta sama myśl pojawia się w Dzienniku siostry Heleny
Majewskiej, jednak nie w przekazie słów Pana Jezusa do niej
wypowiedzianych, a w jej własnym rozważaniu duchowym: „Na jednym z
rozmyślań rekolekcyjnych przyszła mi myśl radosna, że najwięcej prawa do
miłosierdzia Bożego mają ludzie słabi i grzeszni, bo tronem
miłosierdzia jest nędza ludzka, a ja do takich ludzi należę, którzy na
każdym kroku potrzebują Boskiej Opatrzności, mogę więc z tym większą
śmiałością ufać, że zawiedziona nie będę”.
2. Zachwycając się Miłosierdziem Bożym, okazując Bogu uwielbienie
i najwyższą wdzięczność, na jaką stać człowieka, warto nie tracić z
oczu rzeczywistego znaczenia naszych win, z powodu których Zbawiciel
cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu. Bóg JEST Miłością miłosierną, ale i
Prawdą, i Sprawiedliwością.
Miłość miłosierna Boga jest oczywiście ponad Jego
Sprawiedliwością, ale dopowiedzmy uczciwie: Sprawiedliwość Boża jest dla
tych, którzy uparcie nie chcą się nawrócić i błagać o Miłosierdzie
Boże, a zatem otrzymają to, co im należne, czyli to, co sami wybrali
swoją własną wolą. Karę wiecznego oddalenia od Boga sam dla siebie
wybiera grzesznik, który do ostatniego tchnienia odrzuca ofiarowane mu
Miłosierdzie Boże. W doczesności sprawiedliwa kara ma jednak znaczenie
naprawcze i to zarówno dla grzesznika, jak i dla tych, których jego
grzech zgorszył. Tak często bywa też przestrogą dla tych, których grzech
mógłby zgorszyć.
Prawdy te można odnieść do narodów żyjących w doczesności i
właśnie w niej otrzymujących zarówno wielkie dary Miłości Bożej, jak i
odbierających należną im sprawiedliwość. Księga Kronik przedstawia to
tak:
„Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości,
naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc
świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez
ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym
ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników,
lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się
gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku.
Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury
Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia
wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król
uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego
synów, aż do nadejścia panowania perskiego.
I tak się spełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez usta
Jeremiasza: »Dokąd kraj nie dopełni swych szabatów, będzie leżał
odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez 70 lat«” (2 Krn 36,14–16).
Święta Faustyna zapisała natomiast: „Widziałam gniew Boży ciążący
nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz
największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie,
boby nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem za tak wielkie występki.
Struchlałam cała, jak mi Pan choć trochę uchylił zasłony. Teraz widzę
wyraźnie, że dusze wybrane podtrzymują w istnieniu świat, aby się
dopełniła miara”.
Słowa te zostały zapisane na początku 1938 roku. W rozdziale
poświęconym rozważaniu Zofii Kossak o posłannictwie Polski odnotujemy,
że ówczesne pokolenie polskie miało świadomość upadku świata i zatrutej
cywilizacji. Miało też przeczucie, że ziemia zadrży. Warto w tym
kontekście odnotować jeszcze inny przykład modlitwy za Ojczyznę, podany
przez Świętą Faustynę około 10 lat wcześniej, zapewne pod koniec 1928
roku, a obrazujący znaczenie modlitwy wstawienniczej:
„[…] powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto,
które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być, jaką
Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz
napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili
powiedział mi Jezus: »Dziecię moje, łącz się ściśle w czasie ofiary ze
Mną i ofiaruj Ojcu niebieskiemu krew i rany moje na przebłaganie za
grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą Mszę Świętą.
Czyń to przez siedem dni«. Siódmego dnia ujrzałam Jezusa […] i zaczęłam
prosić […] kiedy spostrzegłam życzliwość Jezusa zaczęłam Go błagać o
błogosławieństwo. Wtem rzekł Jezus: »Dla ciebie błogosławię krajowi
całemu« i uczynił duży znak krzyża ręką nad Ojczyzną naszą […]”.
Zauważmy, że to nie modlitwa człowieka, ale Krew i Rany Jezusa
Chrystusa zasłużyły na cofnięcie sprawiedliwych kar za grzechy ludzkie.
Ten niezwykły dar Miłosierdzia Bożego nie dokonałby się jednak bez
modlitwy pokornej i posłusznej zakonnicy, błagającej Boga o przebaczenie
dla grzesznego miasta. Oto przykład udziału człowieka w dziełach
Bożych, a Bóg tak często uzależnia swe działanie od odpowiedzi ludzi na
Jego wezwania.
3. Zauważmy, że choć Dzienniczek Świętej Faustyny jest
dziś jedną z najbardziej znanych pomocy do rozważań duchowych, to myśl
powyższa, zdawałoby się tak oczywista, tak często nieobecna jest w życiu
Polski, a zwłaszcza tym publicznym. O dziwo, myśl ta zanika także w
katechezie dotyczącej spraw społecznych, i to nawet wtedy, gdy jako
Naród i Państwo stajemy wobec konieczności wspólnotowego diagnozowania
źródeł społecznych przejawów zła i wobec konieczności znalezienia
odpowiednich środków zaradczych.
To tak, jakby ktoś z góry założył, że brak miłości społecznej,
sprawiedliwości, prawdy i pokoju nie może mieć swego źródła w grzechu,
czyli w lekceważeniu okazanej nam Miłości Bożej. To tak, jakby z góry
miało być wiadomo, że rozwiązania problemów, choćby tych politycznych,
można odnaleźć jedynie w sferze lepszych lub gorszych pomysłów i
uzgodnień ludzkich bez odniesienia do prawdy, do prawa naturalnego, do
prawa miłości Boga i bliźniego.
Stąd potem gwałtowne spory różnych autorów i zwolenników
przeróżnych ludzkich pomysłów i dążeń, oraz gromy ciskane na
przeciwników, którzy ośmielają się mieć odmienne pomysły i dążenia,
często równie odległe od woli Bożej. Starcia przeciwstawnych sobie dążeń
ludzkich lekceważących wolę Boga są przecież głównym źródłem nieszczęść
społecznych. Nawrócenie do Boga sprawia natomiast, że dążenia
nawróconych zbliżają się ku sobie, że upadają przeszkody do
porozumienia, a ludzie czują się bezpiecznie w swym towarzystwie.
Ma rację Święta Faustyna, że dusze wybrane podtrzymują istnienie
świata i Polski, ale przecież nie wiemy, jak długo jeszcze. Czy to nie
powód do pośpiechu w dziele nawrócenia Polski? Czy to nie powód do
pilnego, polskiego, wspólnotowego rachunku sumienia?
Członkowie Narodu i obywatele Państwa, a już zwłaszcza osoby na
mocy swych urzędów odpowiedzialne za szczególną troskę o dobro wspólne,
wszyscy czynimy roztropnie, rozstrzygając sprawy ojczyste w świetle
nauki Bożej. Czynimy roztropnie, pytając Boga w modlitwie o Jego wolę
wobec nas, usiłując dociec woli Boga przez rozważania Jego nauki oraz
prosząc o pomoc dla Ojczyzny czy dla jej zagrożonych cząstek.
Czynimy roztropnie, usuwając zło z życia osobistego i
społecznego. Jak można oczekiwać Miłosierdzia Bożego i pomocy Bożej bez
rzeczywistego nawrócenia i pokuty? Byłoby to lekceważeniem
przenajświętszej Ofiary Chrystusa, która jest Źródłem Miłosierdzia.
Byłaby to kpina z Najświętszego Serca Jezusowego, otwartego dla nas
przez włócznię żołnierza. Jezus Chrystus tymczasem wysoko stawia nam
poprzeczkę. Oczekuje od nas doskonałości na podobieństwo doskonałości
Ojca w niebie (Mt 5,48). Jezus chce obdarować nas świętością, bo do
nieba nie wejdzie przecież nic nieczystego (Ap 21,27).
Święty Paweł pisze do Rzymian:
„Grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście
poddani Prawu lecz łasce. Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć,
skoro nie jesteśmy już poddani Prawu lecz łasce? Żadną miarą! Czyż nie
wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod
posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź
grzechu co wiedzie do śmierci, bądź posłuszeństwa, co wiedzie do
sprawiedliwości?” (Rz 6,14–16).
Bóg oczywiście nie pozostawia słabych ludzi samych wobec trudnego
wezwania do świętości. Wspiera nas swymi łaskami, daje Kościół, który
jest skarbnicą łask sakramentalnych. Do istoty sakramentu pokuty należy
nie tylko rzetelny rachunek sumienia i żal z powodu popełnionego zła i
wyznanie grzechów, lecz także mocne postanowienie poprawy oraz
zadośćuczynienie Bogu i bliźnim za wyrządzone zło. Kiedy zaś zło było
publiczne – na przykład zło przeróżnych zdrad Ojczyzny lub Kościoła albo
zło ustaw niegodziwych, albo zwodzenie Narodu ku złu – to
zadośćuczynienie bliźnim też powinno być publiczne.
Naprawa życia społecznego staje się nie tylko najpełniejszym
zadośćuczynieniem za zło, lecz także dowodem, że postanowienie poprawy
było prawdziwe i mocne. Nie wytłumaczy nas przed Bogiem fakt, że jakieś
potęgi tego świata chciały dla Polski czego innego, niż chce dla nas
Bóg. On będzie sądził tamtych z ich czynów, a nas będzie sądził z
naszych czynów. Może wtedy pytać: dlaczego wobec zagrożeń i presji nie
uciekaliśmy się do Niego, który przecież zbawia, oświeca, umacnia,
prowadzi, ochrania?
Dlaczego tyle dopowiadam w tym właśnie miejscu, poświęconym
rozważaniu Miłosierdzia Bożego? Po to, by teologii Miłosierdzia Bożego –
wspaniałej, niosącej tyle nadziei – nie nadużywano przewrotnie do
usypiania sumień ludzkich i umniejszania ludzkiej odpowiedzialności za
popełnione zło. Także po to, by przypomnieć, że zuchwałe grzeszenie w
nadziei Miłosierdzia Bożego jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu.
4. Chrystus poprzez Świętą Faustynę daje Polsce obietnicę
świętości – czyli obietnicę łaski niezbędnej ludziom do osiągnięcia
świętości – i o dziwo łączy je z obietnicą potęgi. Tak, jakby właśnie
świętość, czyli podobieństwo do Boga, miała owocować dobrym, skutecznym
działaniem. Tak, jakby działanie ludzkie stawało się skuteczne poprzez
poddanie go Bogu.
W słowach „wywyższę was w potędze i świętości” świętość i potęga
postawione są nawet na równi. Duch tego świata nie wpadłby na
zestawienie tych dwóch rzeczywistości. Wykorzystuje on ogromną potęgę
swej stworzonej natury, by zwodzić, skłócać, zniewalać i prowadzić do
ostatecznego odłączenia od Boga znienawidzonych ludzi, rodzin, grup
społecznych, całych narodów i państw. Zestawienie na równi świętości i
potęgi to pewne znamię nauki Bożej. Świętość i potęga to przecież przede
wszystkim znamiona działania samego Boga, a Pan nasz ma upodobanie we
włączaniu stworzeń w swe działanie.
Skoro wspomnieliśmy doświadczenie zakonnicy, która pozwoliła
działać Bogu w swym ludzkim sercu oraz poprzez siebie (jako sekretarka
Miłosierdzia Bożego), wspomnijmy też najwspanialsze, bo najświętsze
Stworzenie, które Bóg spotkał na ziemi, czyli Maryję Niepokalaną, Pełną
łaski Matkę naszą. Pozwoliła Ona Bogu wypełnić łaską całą siebie, czyli
nie ma w Niej nic, co nie byłoby łaską. To dlatego jest Pośredniczką
łask Bożych. Jej Serce jest Przybytkiem Ducha Świętego, a świętość i
potęga to przymioty Maryi, którymi została Ona obdarowana przez Boga w
Trójcy Świętej Jedynego.
Jezus Chrystus dał zaś Maryję, Matkę swoją, nam – ludziom,
rodzinom, narodom, całemu Kościołowi – za Matkę, a Polakom dał Ją za
Królową. Wobec oszczędnych słów Pańskich, przekazanych przez Świętą
Faustynę, możemy jedynie pytać w tym miejscu: czy szczególne Boże
umiłowanie Polski nie jest jakoś związane z umiłowaniem przez Boga Maryi
Niepokalanej Matki Jego i naszej Królowej? Wrócimy do tego pytania.
Tekst jest fragmentem książki Jana Łopuszańskiego „Bóg wtajemnicza w polskość. Święci i mistycy o misji Polaków”, Wydawnictwo Fronda