niedziela, 27 listopada 2022

 

 https://pbs.twimg.com/media/Fh1wdL2XkAIgKrU.jpg

Ostatnie Orędzie – Medjugorje, 25 listopad 2022 r.

 

Ostatnie Orędzie – Medjugorje, 25 listopad 2022 r.

„Drogie dzieci! Najwyższy mnie posłał do was, abym was uczyła modlitwy. Modlitwa otwiera serca i daje nadzieję i wiara się rodzi i umacnia. Dziatki, ja was z miłością wzywam, powróćcie do Boga, bo Bóg jest miłością i waszą nadzieją. Nie macie przyszłości jeśli nie zdecydujecie się na Boga i dlatego jestem z wami, aby was prowadzić, byście wybrali nawrócenie i życie, a nie śmierć. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

 

27 listopada – Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, objawiającej Cudowny Medalik

 

27 listopada – Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, objawiającej Cudowny Medalik

W nocy z 26 na 27 listopada 1830 r. Matka Boża objawiła się św. Katarzynie Laboure (szarytce), prosząc ją o wybicie Cudownego Medalika – tego samego, który później propagował św. Maksymilian Kolbe i który do dziś jest wybijany w Niepokalanowie.

Cudowny medalik

„…Do Niej, do Maryi, która jest Matką pięknej Miłości, pragnę przybliżyć szczególnie młodzież z całego świata i całego Kościoła. Ona nosi w sobie niezniszczalne znamię młodości i piękności, które nigdy nic przemijają. Pragnę i proszę, aby młodzi zbliżyli się do Niej, aby pokładali w Niej ufność, aby zawierzyli Jej życie, które jest przed nimi, aby pokochali Ją prostą i gorącą miłością serc…” – (Jan Paweł II, 2.V.1979 r.)

„Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego” św. Maksymilian Kolbe

W dniu 27 listopada 1830 r. siostra Katarzyna Laboure nowicjuszka Sióstr Miłosierdzia w Paryżu otrzymała misję od Matki Bożej – wybić medalik z wizerunkiem Niepokalanej.

Nowicjuszka widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Matkę Najświętszą Niepokalanie Poczętą, stojącą na kuli ziemskiej, opasanej splotami węża. Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzyste – błękitny z welonem koloru jutrzenki. W rękach uniesionych na wysokości piersi trzymała glob ziemski. Katarzyna usłyszała głos: „kula, którą widzisz, przedstawia cały świat, a szczególnie Francję i każdą poszczególną osobę”.

Po chwili glob zniknął, a Matka Najświętsza wyciągnęła ręce, jakby chciała nimi objąć cały świat. Z Jej dłoni wychodziły wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała: „Promienie te są symbolem łask, które zlewam na osoby, które Mnie oto proszą. Postaraj się, by wybito Medalik na ten wzór. Osoby, które będą go nosiły, otrzymają wiele łask. Łaski szczególnie otrzymają ci, którzy nosić go będą z ufnością.” Wokół Najświętszej Dziewicy utworzył się napis owalny, wypisany złotymi literami: „O Maryjo bez grzechu pierworodnego poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Dalej usłyszała obietnicę „Osoby, które pobożnie odmówią tę krótką modlitwę, cieszyć się będą wyjątkową opieką Matki Bożej”.

Katarzyna Laboure

Następnie obraz odwrócił się i na jego drugiej – stronie siostra Katarzyna zauważyła literę „M” z małym krzyżem umieszczonym powyżej, a na dole Najświętsze Serce Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Medalik ten zasłynął jako „Cudowny Medalik”, gdyż za jego przyczyną działy się i nadal dzieje się wiele cudów fizycznych i duchowych.

Propagatorem „Cudownego Medalika” był św. Maksymilian Maria Kolbe – kapłan i męczennik, założyciel Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej.” Rozszerzał on ten medalik wśród katolików i wśród niewierzących. Św. Maksymilian tak pisał na temat medalika: „Jej medalik rozdawać, gdzie się tylko da: i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły i starszym, i młodzieży zwłaszcza, by pod Jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. A już tym, co do kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść, z praktyk religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją, zagrzęźli w błoto moralne albo poza Kościołem w herezji przebywają – o tym, to już koniecznie medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić, a tymczasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie. Wielu nawet wtedy radę znajduje, gdy kto nie chce w żaden sposób przyjąć medalika. Ot po prostu wszywają go po kryjomu do ubrania i modlą się, a Niepokalana prędzej czy później okazuje, co potrafi… Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego”.
Rozszerzajmy „Cudowny Medalik”, gdyż mając przy sobie Niepokalaną, masz wszystko.

…Idąc za Nią, nie schodzisz na manowce, modląc się do Niej nie wpadasz w rozpacz, myśląc o Niej, nie błądzisz…,
z Jej łaską – dochodzisz…”
(św. Bernard)

 

 

Ks. Adam Skwarczyński: Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła
Niejeden niedoszły samobójca nie mógł zaciągnąć na szyi pętli,
dopóki miał na sobie Cudowny Medalik

Nam, Polakom dzisiaj żyjącym, bliska jest nazwa „Niepokalanów”, nawiązująca do Maryjnego przywileju Niepokalanego Poczęcia. Ogromny niepokalanowski klasztor Franciszkanów założył ojciec Kolbe jako prototyp innych „Niepokalanowów”, mających objąć cały świat, i jako „centralę” MI, czyli Rycerstwa Niepokalanej. Święty tak bardzo przejął się głośnym w Rzymie (był tam na studiach) nawróceniem, pod wpływem wizji Niepokalanej z Cudownego Medalika, znanego masona Żyda Alfonsa Ratisbone, że zapragnął przy pomocy Medalika dokonać wielkiego dzieła apostolskiego. Pisał: „Pociągnąć dusze, jak najwięcej dusz, ku Niepokalanej. Ona z grzechów oczyści, oświeci, wzmocni, rozpali miłością Serca Jezusowego i współbraci; uszczęśliwi, bo słusznie mówią święci, że niemożliwą jest rzeczą, by zginął ten, kto czci Maryję, a także, iż «miłość ku Matce Najświętszej jest oznaką przeznaczenia do nieba». Ponieważ zaś Niepokalana obiecała udzielić wiele łask tym, którzy Jej medalik będą nosić, więc jak kulki w walce używają go członkowie Rycerstwa Niepokalanej, by dusze dla Niepokalanej zyskiwać, pewni, że im szerzej i głębiej królestwo Niepokalanej opanuje świat, tym bardziej zmieniać się on będzie na raj na ziemi”.Cudowny Medalik – „kulka w walce” – z rąk świętego Maksymiliana trafiał nawet do rąk hitlerowców, oddawanych w ten sposób przez niego Matce Bożej na wieczną własność.

Warto sobie przypomnieć, w jaki sposób powstał Cudowny Medalik. Spowiednik świętej Katarzyny Labouré (czytaj: Labury, z akcentem na y), ks. Aladel, zapisał jej zwierzenia z konfesjonału, dotyczące zdarzenia z 27 listopada 1830 roku: „Widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Najświętszą Maryję Pannę, taką jaką zazwyczaj przedstawia się pod nazwą «Niepokalanie Poczętej», stojącą z wyciągniętymi ramionami. Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzysto-błękitny z welonem koloru jutrzenki. Z Jej dłoni wychodziły jakby wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała w tym momencie głos, który mówił: «Promienie są symbolem łask, które Maryja ludziom wyprasza». Wokół obrazu przeczytała wypisaną złotymi literami następującą inwokację: «O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy».

Arcybiskup Paryża powołał komisję do zbadania nie tylko nadzwyczajnych faktów licznych uzdrowień i nawróceń pod wpływem Medalika, lecz także źródła jego pochodzenia. Stwierdził: „Wyjątkowa szybkość, z jaką Medalik się rozpowszechnił, niezwykła liczba wybitych i rozdanych medalików, zadziwiające dobrodziejstwa i szczególne łaski, jakie wierni przez swoją ufność otrzymali – wydają się naprawdę znakiem, jakim Niebo chciało potwierdzić prawdziwość objawień, wiarygodność opowiadania wizjonerki i rozpowszechnianie się Medalika”.

Cudowny Medalik zyskał w roku 1846 aprobatę papieża Grzegorza XVI, poruszonego głośnym nawróceniem wspomnianego masona. Gdy dwanaście lat później Pius IX ogłaszał dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, mógł się już powołać na powszechną wiarę ludu w ten Jej przywilej; wiarę, którą umocnił właśnie Medalik oraz krótka umieszczona na nim modlitwa. W cztery lata później, a więc w 28 lat po objawieniach w Paryżu, ukaże się Matka Boża świętej Bernadecie w Lourdes „tak, jak jest przedstawiona na Cudownym Medaliku” (oświadczenie świętej, noszącej na sobie Medalik).

Na świecie napisano dużo książek o objawieniach przy ulicy du Bac w Paryżu i o świętej Katarzynie Labouré. W Polsce względnie niewiele, jednak historia niejednego życia związana jest z Cudownym Medalikiem. W książce Matka Boża w moim życiu (Kraków 1984) na ostatnich stronach wspomina siostra zakonna, jak to Medalik przypięto nad jej kołyską. Wziął go ze sobą jej ojciec, który szczęśliwie wrócił z nim z wojny. Medalik znad kołyski „był w domu nadal przedmiotem czci, przypominającym o dobrodziejstwach Bożych, wyświadczonych rodzinie”. Rodzina przeżyła szczęśliwie następną, drugą wojnę światową. Autorce listu-ankiety zadano na progu klasztoru dwa pytania: czy Pan Jezus jej wystarcza oraz czy zna historię medalika Matki Bożej Niepokalanej. Na drugie odpowiedziała, że nie. Dostała książkę na ten temat. Pisze: „To był ten medalik znad kołyski. To było dla mnie prawdziwe objawienie! Maryja Niepokalana prowadziła mnie przez całe życie, cały czas, chociaż ja o tym nie myślałam. Mało tego, że mnie przyprowadziła do tego zgromadzenia, które specjalnie czci Jej Niepokalane Poczęcie, ale potem zaprowadziła aż do miejsca, gdzie objawiła cudowny ten medalik! Długie lata pracowałam w tym miejscu, w Jej sanktuarium, gdzie raczyła zejść z nieba, by rozdawać łaski przychodzącym do stóp ołtarza z wiarą w Jej macierzyńską opiekę”.

To jedna z wielu historii, w których przeplatają się wątki rodzinne z osobistymi na tle wydarzeń o charakterze ogólnym; okazja do okazania wdzięczności Bogu za Jego Miłosierdzie, tak doskonale widoczne w opiece nad nami Matki Miłosierdzia.

Z różnych zwierzeń wynika, że Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła, stanowiąc jakby tarczę osłaniającą noszącego, a porażającą swym blaskiem atakującego. Wielokrotnie stwierdzono, że niedoszły samobójca nie mógł zaciągnąć na szyi pętli, dopóki miał na sobie Medalik, zaś szatan kusił do zerwania go z szyi. Piszący te słowa duszpasterz zaleca zawieszanie Medalika na szyi małych dzieci (bez niego nieraz budzą się w nocy z płaczem, krzykiem, przerażeniem), chorych, zniewolonych przez duchy rozdmuchujące płomień nałogów, nienawiści i pożądliwości. Duszpasterz posuwa się nawet do tego, co nie wszyscy pochwalają: do polecenia umieszczania Medalika na miedzy lub ogrodzeniu między zwaśnionymi stronami, ukrycia go tam, gdzie do tej pory zwyciężał piekielny przeciwnik. Czasami skutek jest piorunujący i natychmiastowy, lecz trudno z braku miejsca wdawać się w szczegóły i opisy sytuacji

sobota, 26 listopada 2022

 

Adwent 2022|Pierwsza Niedziela Adwentu|

Adwent – czas oczekiwania, czas rekolekcji i spowiedzi św.

 

Adwent – czas oczekiwania, czas rekolekcji i spowiedzi św.

Adwent – okres liturgiczny, w którym przypominamy sobie, że Pan Jezus przyjdzie do nas. Przyjdzie w dniu Bożego Narodzenia, ale przede wszystkim przyjdzie w dniu ostatnim. Czy zastanie nas przygotowanych? To w dużej mierze zależy od nas. Aby to przyszłe spotkanie nie napawało nas lękiem, lecz było oczekiwane z radością, trzeba już dzisiaj rozpoznać Pana i przyjąć Go, gdy przychodzi w modlitwie, w Eucharystii, w sakramencie pokuty, w drugim człowieku.

Zajrzyj i przeczytaj więcej o Adwencie: kliknij

Zamyślenie adwentowe – rozpoznać Boga w bliźnich i nie odepchnąć Go…

Żyła sobie kiedyś stara kobieta, która zanosiła do Pana Boga pobożne modlitwy przez wiele godzin w ciągu dnia. Pewnego dnia usłyszała głos Boga mówiący do niej: “Dzisiaj przyjdę do ciebie.” Wyobraźcie sobie jaka radość i duma zapanowała w sercu starszej kobiety.

Zaczęła od czyszczenia i polerowania mieszkania, postanowiła upiec ciasta. Potem położyła się na łóżku i zaczęła czekać na przybycie Boga.

Po chwili  ktoś zapukał do drzwi. Stara kobieta pobiegła otworzyć. Ale to był tylko jej sąsiad, który zwrócił się do niej aby pożyczyć szczyptę soli. Staruszka odepchnęła go: “Na miłość boską, wynoś się, nie mam czasu na takie bzdury czekam na Pana Boga który dziś ma przyjść do mojego domu, Wynoś się!”
Sąsiad zatrzasnął drzwi prze
d jej twarzą upokorzony.

Jakiś czas później, ktoś zapukał znowu. Stara kobieta spojrzała w lustro, wyprostowała się i pobiegła otworzyć. Ale kto tam był? Chłopiec oferujący sprzedaż orzeszki ziemne. Staruszka wykrzyknęła ”Czekam na dobrego Boga nie mam czasu, odejdź szybko.”
I zamknęła drzwi przed nosem biednego chłopca.

Za krótką chwilę ktoś znów zapukał ponownie do drzwi. Stara kobieta otworzyła je i zobaczyła przed sobą starego  obdartego i brudnego mężczyznę. “Chleb, pani kochana, nawet czerstwy jeśli możesz mi pani dać oraz pozwól mi odpocząć chwilę tutaj na schodach twego domu” – powiedział słabym głosem. “Ach, nie, zostaw mnie w spokoju! Czekam na Boga, który już jest niedaleko od mojego domu!” – powiedziała starsza pani ze złością. Biedny poszedł sobie a starsza kobieta usiadła ponownie, by czekać na Boga.

Dzień minął, godzina po godzinie. Wieczór zapadł, a Bóg się starszej kobiecie nie pokazał. Staruszka była głęboko rozczarowana. Ostatecznie zdecydowała się iść do łóżka. Dziwnie natychmiast zasnęła i zaczęła śnić.

Ukazał się jej we śnie, dobry Bóg, który powiedział:
“Dzisiaj, trzy razy przyszedłem cię odwiedzić i trzy razy mnie odepchnęłaś.”

Bóg przychodzi do nas codziennie i prosi: daj mi pić, daj mi jeść, pozwól mi zatrzymać się u Ciebie, okryj mnie – pomóż mi odnaleźć swoją godność, bądź ze mną w chorobie, nie wstydź się mnie, gdy znajdę się w więzieniu. Bóg naprawdę przychodzi do nas codziennie.

„Nie dajcie się zaskoczyć, synowie najmilsi, bo Mój przeciwnik usiłuje wszelkimi sposobami przeszkodzić Mojemu Dziełu.

 Zobaczmy co, Matka Boża mówiła ntt.:
http://www.objawienia.pl/gobbi/gobbi-1977.htm
Z Orędzia nr 138 {29.10.1977} zat. „Wątpliwości i niepewność”:
„Nie dajcie się zaskoczyć, synowie najmilsi, bo Mój przeciwnik usiłuje wszelkimi sposobami przeszkodzić Mojemu Dziełu.
Jego ulubionym orężem jest podsuwanie wątpliwości i niepewności dotyczących tego, czego dokonuję obecnie w Kościele. Próbuje on uzasadnić słuszność tych wątpliwości racjami, które z pozoru wydają się mocne i słuszne. Prowadzi w ten sposób do zajmowania krytycznej postawy wobec wszystkiego, co wam mówię – zanim się jeszcze przyjmie i zrozumie Moje słowa.
Zdarza się wam słyszeć z ust waszych braci – odznaczających się wysokim wykształceniem, niekiedy nawet ekspertów i znawców nauk teologicznych – że odrzucają to, co do was mówię. Czynią tak, ponieważ każde Moje słowo przepuszczają przez filtr własnego umysłu, przepełnionego już bogactwem swych poglądów (por. 1Kor8,2). Dlatego też napotykają na trudności nie do pokonania w tych zdaniach, które prostym i małym wydają się bardzo jasne.
Moje słowa mogą zrozumieć i przyjąć jedynie ci, którzy mają umysł pokorny i otwarty, którzy mają serca proste, a spojrzenie jasne i czyste. Kiedy Mama mówi do Swych małych dzieci, one Jej słuchają. Jeśli Ją kochają, czynią wszystko, co mówi, i dzięki temu doskonali się ich poznanie i życie.
Nie mogą być Jej dziećmi ci, którzy – jeszcze przed wysłuchaniem Jej – już Ją krytykują; ci, którzy odrzucają Jej słowa, zamiast nimi żyć. U takich nie doskonali się ani mądrość, ani życie, nawet jeśli wzrasta ich wiedza. (…)

Ks. Dominik Chmielewski 👉Miłość do Jezusa czy miłość do grzechu?

ks. Dominik Chmielewski 👉Wygrać walkę z lękiem

Pewni zbawienia ..? - ks. prał. Józef Niżnik (Strachocina)

Wojownik walczy! Przesłanie kardynała Konrada Krajewskiego do Wojowników...

„Prawdziwi uczniowie Jezusa są solą ziemi. Jest ich mało, a jednak mają przeogromny wpływ. „Mała trzódka”, jak nazywa ich Jezus, przenika cały świat

 „Prawdziwi uczniowie Jezusa są solą ziemi. Jest ich mało, a jednak mają przeogromny wpływ. „Mała trzódka”, jak nazywa ich Jezus, przenika cały świat. Jednak sól może utracić swój smak. Jeżeli uczniowie Jezusa stracą miłość do swojego Mistrza, jeżeli będą uczniami w rejestrze, a nie w sercu, to ich wpływ na świat będzie znikomy. Jednym z grzechów współczesnych uczniów i uczennic Jezusa jest grzech spokojnego życia. Ulegamy wygodzie, kompromisom, fałszywemu zadowoleniu czy złudnemu spokojowi. Jest to życie chrześcijańskie bez soli, bez smaku. Niczego nie mówi. Nikomu nie przeszkadza. Jest bojaźliwe, raczej uspokajające niż prowokujące. Oparte na ludzkich kalkulacjach i układach. Tymczasem chrześcijanin nie może być „nieszkodliwy”. (A. Pronzato).
Dla mnie ks. Dominik jest właśnie taką solą i światełkiem, który swą gorliwością pociąga tłumy do intymnej relacji z Jezusem i Maryją o czym niejednokrotnie naucza. Dla innych zaś może ten sam kapłan być solą, ale w oku …

źródło:internet
PROROCTWO: https://www.youtube.com/watch?v=rhKtvi3N7Uw

Episkopat-o-ks-chmielewskim-kratiuk-a-co-z-kaplanami-kosciola-otwartego

 https://pch24.tv/episkopat-o-ks-chmielewskim-kratiuk-a-co-z-kaplanami-kosciola-otwartego/

OŚWIADCZENIE RADY KOORDYNATORÓW RUCHU WOJOWNIKÓW MARYI

 

Wojownicy Maryi
około tydzień temu

OŚWIADCZENIE RADY KOORDYNATORÓW RUCHU WOJOWNIKÓW MARYI

Pojawia się wiele pytań w kontekście oświadczenia Komisji Nauki Wiary Episkopatu dotyczących ks. Dominika Chmielewskiego i Wojowników Maryi, dlatego przypominamy, że ksiądz Dominik Chmielewski SDB od początku wyrażał gotowość do dialogu i wyjaśnienia niektórych - źle zrozumianych - aspektów swojego nauczania. W swojej odpowiedzi obszernie odniósł się do zarzutów i wskazał, w których obszarach duszpasterstwa i przepowiadania dokona doprecyzowania sformułowań albo odpowiedniej korekty.

We wszystkich diecezjach w Polsce, w których działa nasz Ruch, mamy błogosławieństwo biskupa miejsca dla naszej działalności. Ściśle współpracujemy z biskupami poszczególnych diecezji i z kapłanami, którzy w danej diecezji zostali ustanowieni asystentami kościelnymi odpowiedzialnymi za nasz Ruch.

Link do oświadczenia Komisji Nauki Wiary Episkopatu: https://episkopat.pl/komunikat-komisji-nauki-wiary-konfere…/

Link do 1 części odpowiedzi ks. Dominika Chmielewskiego: https://www.youtube.com/watch?v=rt_q3BLQBVg

Link do 2 części odpowiedzi ks. Dominika Chmielewskiego: https://www.youtube.com/watch?v=I7XsDlwfb-8

Oświadczenie Komisji Nauki Wiary Episkopatu w sprawie ks. Dominika Chmielewskiego i wspólnoty Wojowników Maryi

 

Oświadczenie Komisji Nauki Wiary Episkopatu w sprawie ks. Dominika Chmielewskiego i wspólnoty Wojowników Maryi

Wojownicy Maryi, zgromadzenie kilku tysięcy mężczyzn jest niewątpliwie fenomenem duszpasterskim, zasługującym na uznanie, niemniej jednak nauczanie ks. Dominika Chmielewskiego wymaga korekty – informuje Komisja Nauki Wiary KEP w oświadczeniu przekazanym KAI. Z dokumentu dowiadujemy się, że „ks. Dominik Chmielewski działający w porozumieniu ze swoją władzą zakonną, pragnie być wierny nauce Kościoła i zastosuje się do krytycznych uwag, zawartych we wspomnianej opinii teologicznej”

Oto pełna treść komunikatu:
Komunikat Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski

W dniu 15 listopada 2022 miało miejsce w Częstochowie spotkanie w sprawie nauczania salezjanina ks. Dominika Chmielewskiego, założyciela i opiekuna duchownego męskiej wspólnoty Wojowników Maryi. W spotkaniu uczestniczyli ze strony Komisji Nauki Wiary abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i ks. prof. Marek Chmielewski, przewodniczący grupy teologów, która przygotowała opinię teologiczną nt. działalności i nauczania ks. Dominika Chmielewskiego, a ze strony wspólnoty Wojowników Maryi ks. inspektor Tadeusz Itrych SDB, bezpośredni przełożony ks. Dominika Chmielewskiego oraz bp bydgoski Krzysztof Włodarczyk, będący członkiem wspólnoty Wojowników Maryi.

Obie strony przyznały, że zgromadzenie kilku tysięcy mężczyzn jest niewątpliwie fenomenem duszpasterskim, zasługującym na uznanie, niemniej jednak nauczanie ks. Dominika Chmielewskiego wymaga korekty. Ks. Inspektor Itrych zapewnił, że założyciel Wojowników Maryi, działający w porozumieniu ze swoją władzą zakonną, pragnie być wierny nauce Kościoła i zastosuje się do krytycznych uwag, zawartych we wspomnianej opinii teologicznej. Ks. Inspektor poinformował, że przygotowywana jest nowa wersja statutu, która zostanie przesłana do zatwierdzenia przez Radę Prawną Konferencji Episkopatu Polski. Ks. bp Krzysztof Włodarczyk wyraził gotowość troski o zgodne z nauczaniem Kościoła prowadzenie formacji członków wspólnoty. Zaproponowano także, aby w każdej diecezji, w której działają Wojownicy Maryi, ustanowić asystenta kościelnego, który będzie opiekunem duchowym wspólnoty.

Ojciec Dolindo – duchowy bliźniak świętego Padre Pio. Nowy film Bodasińskiego i Dokowicza [RECENZJA]

 

Ojciec Dolindo – duchowy bliźniak świętego Padre Pio. Nowy film Bodasińskiego i Dokowicza [RECENZJA]

W pierwszą niedzielę Adwentu, 27 listopada w sieci internetowej udostępniony zostanie dokumentalny film Macieja Bodasińskiego i Lecha Dokowicza o ojcu Dolindo Ruotolo, wspaniałym świadku miłosierdzia, cierpienia, a przede wszystkim  pełnego zaufania Panu Bogu. Słuchając opowieści ludzi, którzy osobiście znali tę postać i doświadczyli nadzwyczajnych darów, którymi wyróżnił ją nasz Stwórca, przekonujemy się, jak bardzo życiowa droga włoskiego kapłana przypomina ziemską pielgrzymkę jego znacznie bardziej znanego rodaka z Pietrelciny – świętego Ojca Pio.

 

Film „Święty” trwa niespełna trzy kwadranse – mniej więcej tyle co solidna nauka rekolekcyjna. Znakomicie się zresztą na taką nadaje. Autorzy – twórcy takich obrazów, jak „Duch”, „Ja jestem” czy „Egzorcyzmy Anneliese Michel” – wybrali się do Neapolu by porozmawiać ze świadkami życia włoskiego duchownego. Słyszymy relacje między innymi jego bratanicy Grazii Ruotolo oraz Salvatore i Assunty, którzy przez ćwierć wieku pracowali przy kościele św. Józefa dei Vecchi, gdzie żył ks. Dolindo, a teraz znajduje się jego grób.


Z opowieści wyłania się obraz pokornego kapłana, którego od najmłodszych lat życia spotykały różnego rodzaju cierpienia: odrzucenie, pomówienia, fizyczne udręki. Jako duchowny brał na siebie ludzkie grzechy. Wyjaśnił to kiedyś dzieciom, które zwracając uwagę na jego pochyloną sylwetkę pytały, cóż to za kamienie nosi na swych plecach.

Podobnie jak ojciec Pio, potrafił odczytywać stan duszy spotykanych ludzi. Niejednego przywiódł do spowiedzi i pomógł w pojednaniu z Bogiem, przypominając penitentom niewyznane grzechy. Gdy miał do czynienia z opętanymi, biczował się aż do krwi by uwolnić ich z diabelskich więzów. Był zawsze do dyspozycji potrzebujących, z zasady swoje drzwi pozostawiał zawsze otwarte.

Podobieństw ze świętym kapucynem jest więcej. Gdy patrzymy jak obaj odprawiali Najświętszą Ofiarę i przypominali w ten sposób o Jej prawdziwym wymiarze i znaczeniu, doceniamy to ich świadectwo złożone w czasach wielkiego zamachu na liturgię. Późniejsze lata tylko potwierdziły znaczenie kapłańskiego zjednoczenia z Chrystusem cierpiącym na Krzyżu.

Jedna z kobiet opowiadających o ojcu Dolindo zwróciła uwagę na dzisiejsze czasy pustoszejących świątyń i młodzieży odchodzącej od Boga. – Dlaczego w kościele odnosi się nieraz wrażenie, że uczestniczymy w jakimś show? – zastanawiała się. Podkreśliła, że zadaniem ojca Dolindo jest rozpalanie na nowo ognia, który ożywiał gorliwość wiernych, wzniecanie miłości do Pana Jezusa i Maryi, która objawiała się ojcu Ruotolo, zapowiadając czasy prześladowań Kościoła i pozbawiania duchownych doczesnych majątków. Fragmenty tych objawień współbrzmią z innymi przesłaniami Matki Bożej na czasy ostateczne – niezwykle trudne, lecz niosące w ostatecznym rozrachunku Boży triumf nad szatanem i jego sługami.

Zakonnik z Neapolu pisał, że kto mówi prawdę, nie musi się bać. Przeciwnie zaś jest z tym, kto posuwa się do kłamstwa. Nie złamały jego duchowej postawy fałszywe oskarżenia pod jego adresem, a nawet posądzenia o herezję.

– Pracę nad filmem rozpoczęliśmy w 2018 roku, obserwując fenomen związany z postacią ks. Dolindo, tego niezwykłego kapłana, do którego grobu pielgrzymuje każdego miesiąca coraz więcej Polaków – mówi Maciej Bodasiński, współtwórca dokumentu.

Chcieliśmy zrobić film „nie cukierkowy”, nietypowy, o człowieku, którego wszyscy, którzy

się z nim zetknęli, uważają za świętego. Film o człowieku, za którego sprawą działo się wiele

cudów, a za cuda uważamy nie tylko spektakularne zdarzenia, ale też, przemianę życia i

przyjęcie cierpienia. I taki jest ten film – wyjaśnia Lech Dokowicz.

Dlatego historie opowiedziane przez autorów nie zawsze miały finał szczęśliwy z ludzkiego, doczesnego punktu widzenia. Jak zwrócił uwagę w trakcie prasowej premiery Maciej Bodasiński, Pan Bóg niezbyt często skłania się na przykład do próśb o cudowne uzdrowienia – a jest to z pewnością jedna z naszych najczęstszych intencji. Jednak ci, którzy wytrwale zwracają się o wstawiennictwo do ojca Dolindo, mogą liczyć na jego duchową przyjaźń, orędownictwo, a nieraz – wręcz poczucie obecności niezwykłego kapłana w ich własnej wędrówce.

Autorom zależało na jak najszerszej dostępności dokumentu. Będzie można obejrzeć go bezpłatnie u progu Adwentu, w niedzielę 27 listopada na stronie internetowej inicjatywy Różaniec do Granic.

RoM


Niepokalanów: nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP według świętej Faustyny

 

Niepokalanów: nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP według świętej Faustyny

(pixabay.com)

Już trzeci raz odprawiam taką nowennę do Matki Bożej, to jest składającą się z jednego tysiąca Zdrowasiek dziennie, to jest dziewięć tysięcy pozdrowień składa się na całość tej nowenny.

(św. Faustyna, Dzienniczek, nr 1413)

Weź udział w Nowennie przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP, według świętej Faustyny

Niepokalanów, 29 listopada – 7 grudnia 2022


Jak podaje serwis niepokalanow.pl, Nowenna przed Niepokalanym Poczęciem NMP według św. Faustyny jest wyrazem naszej miłości do Niepokalanej. Razem ze św. Faustyną i św. Maksymilianem dziękujemy Bogu za Niepokalane Poczęcie Maryi. Każde Zdrowaś Maryjo to jedna róża ofiarowane Jej w duchowym koszu. Według Dzienniczka (1412-1414) św. Faustyna trzykrotnie odprawiła Nowennę przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP, składającą się z odmówienia tysiąc razy dziennie Zdrowaś Maryjo.

W kaplicy św. Maksymiliana w Niepokalanowie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem od 29 listopada do 7 grudnia, codziennie przez 9 dni, będziemy wspólnie rozważać pięć części Różańca świętego, w pięciu blokach modlitewnych (po 20 tajemnic każdy). Każdy blok to 200 „Zdrowasiek”. Pięć bloków to 1000 Zdrowaś Maryjo. O 7:00 Eucharystia i wystawienie Najświętszego Sakramentu.

Zakończenie o 21:00 Apelem Jasnogórskim i błogosławieństwem Najśw. Sakramentem. Razem 14 godzin wspólnej modlitwy w pięciu blokach, po dwie godziny każdy. Pomiędzy blokami modlitewnymi godzinne przerwy na cichą modlitwę, posiłek i odpoczynek. O 15:00 Koronka do Bożego Miłosierdzia.

CAŁA NOWENNA JEST TRANSMITOWANA PRZEZ INTERNET NA KANALE YOUTUBE: NIEPOKALANÓW-TV

Uczestnictwo: Można przyjechać na całą nowennę albo na kilka dni. Można uczestniczyć codziennie w jednym lub w kilku blokach modlitewnych. Każdy sam określa zakres uczestnictwa. Swój udział można zgłaszać przez stronę niepokalanow.pl lub poczta@niepokalanow.pl

Posiłki i noclegi każdy uczestnik zamawia indywidualnie według potrzeb w domu pielgrzyma, tel. +48 572 308 967 lub e-mail: dompielgrzyma@niepokalanow.pl

Kawę i herbatę zapewniana jest gratis.

Źródło: niepokalanow.pl

Abp Marek Jędraszewski do kapłanów o duchowych zmaganiach o prawdę o św. Janie Pawle II

 

Abp Marek Jędraszewski do kapłanów o duchowych zmaganiach o prawdę o św. Janie Pawle II

(Źródło: flickr.com/Archidiecezja Krakowska Biuro Prasowe)

Kapłani są szczególnymi uczestnikami duchowych zmagań o prawdę o św. Janie Pawle II i z obojętnością na Boga. Mówił o tym abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. w ramach formacji stałej kapłanów sprawowanej w kaplicy Ośrodka Totus Tuus w Zembrzycach.

Przywołując w czasie homilii fragment Listu św. Pawła do Efezjan, abp Marek Jędraszewski zwrócił uwagę na duchową walkę, jaka toczy się ciągle w Kościele. – Toczymy bój nie z ludźmi, ciągle i do końca zatroskani o ich zbawienie, ale z zakusami diabła – mówił metropolita krakowski podkreślając, że kapłani są szczególnymi uczestnikami duchowych zmagań o wierność, o głoszenie Ewangelii całemu stworzeniu, zmagań by Kościół stawał się coraz bardziej jasnym, czytelnym znakiem zbawienia i miłosierdzia Bożego oferowanego wszystkim ludom i narodom.

Arcybiskup zaznaczył, że w centrum tych zmagań w Polsce jest postać św. Jana Pawła Wielkiego, a atakując Ojca Świętego, uderza się w polski naród i jego tożsamość. Zauważył, że w czasie pielgrzymek do ojczyzny, papież jednoczył wszystkich, nawet tych dalekich od Kościoła. Wszyscy byli dumni z niego. Mówiło się o nim: „najwspanialszy z Polaków” w całych dziejach. – Dzisiaj, uderzając w niego, chce się nam odebrać przedmiot tej radości i dumy. Uderzając w to, co w jakiejś mierze jest nienaruszalne i niepodważalne – w jego świętość – mówił abp Marek Jędraszewski podkreślając, że zadaniem kapłanów jest pokazywanie nieprzemijalności papieskiego nauczania, które było głoszeniem czystej Ewangelii. – To trzeba ukazywać z całą odwagą, jasnością, ale także wiedzą – znajomością najważniejszych jego dokumentów – dodawał.


Drugi przedmiot duchowych zmagań to obojętność na Boga i na wymiar eschatologiczny. – Jak ją przełamać? Jak stanąć wobec niej jako świadek Chrystusa, który przyszedł do nas z miłości Ojca, potwierdzonej własną miłością? – pytał arcybiskup i odwoływał się w tym kontekście do swoich pierwszych lat kapłaństwa, gdy funkcjonariusze aparatu komunistycznego po kryjomu przyjmowali sakramenty. Nazwał to doświadczenie duchową schizofrenią, ale zauważył, że bardziej niebezpieczną dla ludzkiej duszy jest dzisiejsza obojętność.

Dramatyczny czas aktualnych zmagań o prawość, o wierność, o to, aby słowo nasze było „tak – tak, nie – nie”, o życie nienarodzonych, o właściwe rozumienie małżeństwa i rodziny – mówił metropolita krakowski w kontekście proaborcyjnych deklaracji politycznych lidera partyjnego, który uważa się za katolika, a który cieszy się poparciem wielu ludzi chodzących do kościoła, także księży.

Arcybiskup zwrócił też uwagę na wdzięczność ludzi wierzących wobec kapłanów za jasność Ewangelii płynącą z homilii, nauczania i posługi w konfesjonale. – Poddawani tylu prądom, sprzecznym opiniom, plotkom, nieprawdziwym pomówieniom – szukają fundamentu, szukają prawdy – mówił metropolita. – Toczymy tę walkę stojąc – pragnąc stać – po stronie prawdy, dobra, piękna, po stronie Tego, który do końca nas umiłował – zakończył.

KAI

Centrum Życia i Rodziny odpowiada na ataki na św. Jana Pawła II. W Warszawie odbędzie się wyjątkowa konferencja „W obronie Obrońcy”

 

Centrum Życia i Rodziny odpowiada na ataki na św. Jana Pawła II. W Warszawie odbędzie się wyjątkowa konferencja „W obronie Obrońcy”

(Św. Jan Paweł II, fot. Piotr Drabik/Flickr, Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0))

Już 29 listopada w Warszawie odbędzie się konferencja „W obronie Obrońcy”, poświęcona nauczaniu papieża Jana Pawła II oraz serii perfidnych ataków, które obserwujemy w ostatnich tygodniach – informuje Centrum Życia i Rodziny. Szczegóły konferencji dostępne są na stronie: https://bronmyjp2.pl.

Organizatorzy wydarzenia wskazują na potrzebę reakcji i odparcia niesprawiedliwych i niemerytorycznych ataków na św. Jana Pawła II, a także jego nauczanie. Podkreślają również, że wraz z postępującą laicyzacją coraz częściej mamy do czynienia z aktami publicznej apostazji. Jednocześnie z drugiej strony kontestuje się nauczanie Papieża Rodziny i oskarża św. Jana Pawła II, aby zdezawuować nie tylko jego postać, ale także dziedzictwo.

„Cel tej agresji wydaje się jasny: poprzez zniszczenie autorytetu świętego Polaka próbuje się również zdyskredytować jego nauczanie o małżeństwie, rodzinie czy świętości życia i uderzyć w cały Kościół. Walka z tymi najważniejszymi wartościami to w rzeczywistości walka „cywilizacji śmierci” z „cywilizacją życia” i próba zaprowadzenia nowego porządku, w którym te fundamenty życia społecznego odejdą w niepamięć” – czytamy na stronie poświęconej konferencji https://bronmyjp2.pl.


Plan konferencji:

16.30 – powitanie uczestników

16.40 – Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny: Na celowniku czerwonych kamer. Medialne ataki na św. Jana Pawła II”

17.25 – Janusz Kotański, były Ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej: Dziedzictwo św. Jana Pawła II w oczach świata”

18.10 – przerwa kawowa

18.25 – ks. prof. Paweł Bortkiewicz, publicysta i wykładowca akademicki: Obrońca życia i rodziny na międzynarodowych areopagach”

19.10 – red. Paweł Chmielewski, publicysta PCh24.pl oraz „Do Rzeczy”: Śmierć Akademii Życia. Niszczenie dziedzictwa pro-life i pro-family”

19.55 – dyskusja

20.10 – zakończenie

 

Wstęp na konferencję jest wolny. W przypadku chęci wzięcia w niej udziału w formule online, konieczne jest dokonanie zapisu na stronie: https://bronmyjp2.pl. Poprzez formularz będzie można otrzymać link do transmisji wideo.

Konferencja „W obronie Obrońcy” odbędzie się 29 listopada o godz. 16:30 w Centrum Kształcenia Młodzieży „Kuźnia”, przy ulicy Stawki 4B w Warszawie. Organizatorem wydarzenia jest Centrum Życia i Rodziny.

Krystian Kratiuk: Pułapka fałszywego miłosierdzia. Niebezpieczna herezja naszych czasów

 

Krystian Kratiuk: Pułapka fałszywego miłosierdzia. Niebezpieczna herezja naszych czasów

Chrystus jest nieskończenie miłosierny, ale i nieskończenie sprawiedliwy. Próba ujmowania któregokolwiek z Jego przymiotów jest zwykłą herezją. A niestety mamy z tym dziś do czynienia powszechnie – pisze Krystian Kratiuk we „Wstępie” do książki „Fałszywe miłosierdzie. Najnowsze herezje zaburzające prawdę katolicką” autorstwa Christophera Malloy’a, Wydawnictwo 3DOM.

Miłosierdzie to ulubione słowo Kościoła naszych czasów. Wydaje się, że można nim usprawiedliwić i wyjaśnić wszystko. Dziś bowiem trzeba być miłosiernym, a nie wolno być „surowym”, to znaczy nie wolno namawiać do przestrzegania przepisów liturgicznych, przypominać o tym, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, potępiać grzechu, wskazywać, co Bóg uczynił z Sodomą i Gomorą, zadawać poważnej pokuty podczas sakramentu pokuty i pojednania, wymagać szanowania katolickiej moralności, przestrzegać przed błędami w nauczaniu. Nie! Dziś trzeba być „miłosiernym” – przy czym słowo to oznaczać ma pobłażliwość względem wszystkiego, z grzechem na czele. Tego wymaga od katolików (tak kapłanów, jak i świeckich) niemała część hierarchii Kościoła powszechnego – tego zresztą także pragnie nie-mała część wiernych.

Tymczasem tak rozumiane miłosierdzie jest okrutnym błędem. Stanowi herezję okłamującą ludzi, fałszującą w ich sercu zarówno obraz Boga, jak i człowieka. Herezją, której konsekwencje mogą być groźniejsze niż uwierzenie w jakiekolwiek inne błędy – daje ona bowiem ułudę bezkarności, a co za tym idzie, poczucie braku jakiejkolwiek odpowiedzialności.


Herezja fałszywego miłosierdzia pozostaje również jedną z najbardziej absurdalnych herezji, jakie kiedykolwiek wymyślono. Absurdalną, bowiem przeczącą słowom Pisma Świętego, w tym słowom samego Zbawiciela. Herezją, w której jednocześnie skupiają się, ale i z której wynikają, kolejne błędy rozpowszechniane po świecie na zgubę dusz ludzkich. To bowiem idea fałszywie rozumianego miłosierdzia tworzy niedorzeczne wizje pustego piekła, równości wszystkich religii, dobrodziejstwa tak zwanych kościelnych rozwodów, nieistotności dogmatów i moralności, a nawet niedorzeczny pogląd o szkodliwości podejmowania wysiłku ewangelizacyjnego. A przecież z tym wszystkim mamy dzisiaj do czynienia w Kościele.

Osoby pragnące przedstawiać dziś Pana Boga jako biernego obserwatora wydarzeń, który nie ma prawa wychowywać swoich dzieci, zdają się bardziej wierzyć w ludzi niż w Boga. Zdają się twierdzić, że skoro „Bóg jest miłością”, to nigdy nikogo by nie ukarał. Nie sposób nie dostrzec, iż używając tego typu argumentów – zapewne nieświadomie – stawiają samych siebie na równi ze Stwórcą. Bo owszem, Bóg jest miłością, ale my, ludzie, nią nie jesteśmy. Mierzenie Boga własną miarą i wywodzenie definicji Jego miłości raczej od słowa „miły” niż z Tradycji Kościoła, jest godne najwyższego pożałowania.

W brawurowy sposób z herezją fałszywego miłosierdzia – oraz z uzupełniającymi ją lub wynikającymi z niej innymi potwornymi błędami – rozprawia się autor niniejszej publikacji, profesor teologii Christopher Malloy. Uczony bowiem nie tylko przypomina odwieczną naukę Kościoła, w niezwykle precyzyjny sposób punktując coraz to nowsze­ i coraz bardziej karkołomne argumenty na rzecz „usprawiedliwienia z automatu”, lecz także wyjaśnia przyczyny kryzysu w Kościele, kreśląc przy tym interesujący obraz katolicyzmu XXI wieku. Malloy koryguje błędy licznej grupy ludzi Kościoła z mocą i pasją, ale co najważniejsze – w sposób zarówno erudycyjny, jak i przystępny.

Polski rynek książki katolickiej, ba, polski Kościół, potrzebował takiej publikacji. Fałszywa koncepcja miłosierdzia już nie tylko przedostaje się do polskich seminariów i na katolickie uniwersytety, ale wręcz zaczyna się tam rozpychać łokciami.

A przecież Polacy są szczególnie predystynowani do tego, by przedstawiać światu PRAWDZIWE piękno Bożego Miłosierdzia. To polskiej zakonnicy objawił się Chrystus Pan, prosząc, by przypomniała pogubionemu światu, pogrążonemu wówczas w beznadziei po deprawującej wojnie i jednocześnie u progu kolejnej, że nadal istnieje szansa na zbawienie dla każdego z nas, nawet dla największego grzesznika. Są jednak pewne warunki, które trzeba spełnić – należy grzech wyznać, żałować, zadośćuczynić, wyrazić szczerą chęć poprawy, odpokutować. To polski papież zaniósł owo orędzie na cały glob, to w końcu kopie dzieła polskiego malarza zdobią dziś kościoły pod każdą szerokością geograficzną, ułatwiając ludziom wołanie „Jezu, ufam Tobie!”.

Dlatego dobrze byłoby, aby książka Christophera Malloya trafiła do jak największej liczby odbiorców w naszym kraju. Abyśmy mogli przypomnieć nie tylko sobie samym, ale i całemu światu to, co naszej rodaczce, siostrze Faustynie, przypomniał sam Chrystus: że pozostaje On jednocześnie nieskończenie miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy.

Odrzucenie tej prawdy, owszem, może oznaczać wyznanie wiary – ale nie będzie to już wiara w prawdziwego Jezusa Chrystusa, poznanego przez Objawienie dwa tysiąclecia Tradycji Kościoła.

 

Krystian Kratiuk

 

Fałszywe miłosierdzie. Najnowsze herezje zaburzające prawdę katolicką – Christopher Malloy

Wydawnictwo 3DOM

MIŁOSIERDZIE. O ŁASCE i POTĘPIENIU – CAŁY FILM!

 

LIST OTWARTY Arcybiskupa Viganò do biskupa Novary w sprawie zawieszenie tradycyjnej Mszy Św.

 

LIST OTWARTY Arcybiskupa Viganò do biskupa Novary w sprawie zawieszenie tradycyjnej Mszy Św.

Najczcigodniejszy Ekscelencjo,

Wasza niedawna decyzja o zawieszeniu celebracji Liturgii trydenckiej w kościele w Vocogno i w kaplicy San Biagio w Dolinie Ossola (Piemont, Włochy) wywołała wielkie rozgoryczenie u tysięcy wiernych i u kapłanów przywiązanych do Rytu Tradycyjnego. Po latach stosowania Motu Proprio Summorum Pontificum, chłód z jakim wykonaliście zalecenie Traditionis Custodes wzbudził głębokie oburzenie, pomimo tego, że Kodeks Prawa Kanonicznego daje Ordynariuszom możliwość odstąpienia od tego.

Rozumiem, że Wasza rola jako biskupa i Następcy Apostołów jest wystawiona na próbę pod presją oczywistego autorytaryzmu stosowanego przez Rzym. Rozumiem również, że mając do wyboru posłuszeństwo wobec dyktatu Rzymu i ochronę świętych praw wiernych, najbardziej ludzkim wyborem jest ten, który w innych czasach doprowadził Don Abbondio do współudziału w bezprawiu Don Rodrigo i Innominato. (Arcybiskup odnosi się tutaj do włoskiej powieści historycznej Narzeczeni – dop. tłumacza. Wiecej  Narzeczeni (powieść) – Wikipedia.) Ta Msza nie może się odbyć, bo tego chcą możni tego świata.)

„Kościół miłosierdzia” stosuje swoją władzę za pomocą  przymusu, który zawodzi, gdy powinien być użyty do uzdrowienia sytuacji o wiele poważniejszych czyli odchyleń teologicznych, aberracji moralnych, świętokradztw i nierządu w liturgii. Obrazu hierarchii doskonale dopełnia to stare porzekadło; silni wobec słabych, słabi wobec silnych. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, co przyrzekaliście robić jako biskup.

Wielokrotne apele o parezję [parrhesia – zob. Parezja – Wikipedia] i synodalność są codziennie dezawuowane przez autorytarne decyzje, motywowane klerykalizmem, tak często  potępianym w słowach. Jakąż to okropną zbrodnię popełnili wierni z Vocogno i San Biagio, aby zasłużyć na pozbawienie ich tradycyjnej Mszy, która została uznana przez Benedykta XVI za „nigdy nie zniesioną”, ale dziś jest anulowana jako przyczyna podziałów, ponieważ jest sprzeczna z eklezjologią SW II? Gdzie podziała się słynna hermeneutyka ciągłości? Gdzie jest troska o lud Boży i wsłuchiwanie się, o których tak wielu biskupów mówi na synodzie o synodalności?

W Credo Nicejsko-Konstantynopolitańskim wyznajemy, że Kościół jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Jest jeden nie tylko terytorialnie, ale także na przestrzeni czasu i wydarzeń. Wierny katolik jest w komunii nie tylko z Kościołem swoich czasów, ale koniecznie musi być w komunii z Kościołem wszystkich czasów: z Kościołem katakumb, Konstantyna, Świętego Bernarda, Świętego Piusa V i Błogosławionego Piusa IX. 

Lex credendi – i wyrażająca go lex orandi – nie może być podatne na zafałszowania podyktowane najnowszymi modami lub okolicznościami. Jeśli jednak lex orandi zrodzone w modernistycznym umyśle Annibale Bugniniego jest uznawane za jedyny liturgiczny wyraz „Kościoła soborowego”, oznacza to, że wyrażana przez nie doktryna jest inna – jest przeciwna – nauce naszego Pana przekazanej Apostołom, przekazywanej przez wieki i wiernie strzeżonej przez Kościół katolicki. Jeśli to zerwanie z Tradycją jest uznane i przyznane przez samego projektodawcę Traditionis Custodes, to stawia to „kościół soborowy” poza Tradycją katolicką, eliminując tym samym wszelką prawowitą władzę do promulgowania praw sprzecznych z celami, dla których Pan tę władzę  ustanowił.

Nie wiem, czy Wasza Ekscelencja podziela tę wizję i czy uważa Świętą Mszę trydencką za nie do pogodzenia i obcą dla „kościoła synodalnego”. Wydaje mi się, że Wasza decyzja, poza tym, że jest wyrazem władzy biskupiej, która została oderwana od obowiązku strzeżenia depositum fidei, pokazuje niepokojące oddalenie od Ciała Kościelnego, jest ofiarą zmienności i idiosynkrazji Hierarchii, która realizuje swój własny program ideologiczny bez najmniejszej nawet troski o konsekwencje, jakie może on wywołać.

W rezultacie otrzymujemy bardzo niepochlebny obraz Pasterzy, w których rerum novarum cupiditas [chciwość nowości] bezkarnie depcze niezmienne Magisterium Kościoła, słuszne prawa kapłanów i duchowe potrzeby wiernych; którzy, jak Wiecie, nie proszą swego biskupa o nic innego, jak tylko o pozwolenie na swobodne korzystanie z obrządku, który od wieków jest modlitewnym głosem Kościoła i którego sześćdziesiąt lat porażek i aberracji nie może uczynić nielegalnym tylko dlatego, że wydobywa na jaw oszustwa i fałszerstwa.

Zastanawiam się, jaką naukę wyciągną wierni diecezji Novara – a także miliony tradycyjnych wiernych na całym świecie – z tego autorytarnego użycia władzy przeciwko celom, z których czerpie ona swoją legitymizację. Niezależnie od tego, czy podporządkują się rozkazowi, który uznają za niesprawiedliwy, czy też sprzeciwią się mu w imię posłuszeństwa Bogu, a nie ludziom, autorytet pasterzy będzie całkowicie zdyskredytowany, ponieważ to, czego wczoraj Kościół nauczał i co zalecał, dziś jest pogardzane i zakazane przez osoby sprawujące funkcje kierownicze w Kościele, a to, co wcześniej było uważane za sprzeczne z nauczaniem Chrystusa, teraz jest wskazywane jako wzór do naśladowania.

Jaki zarzut można by postawić księżom i wiernym przywiązanym do usus antiquior, którzy – prawie wszyscy bez przekonania i jedynie z konformizmu – pogodziliby się z narzuceniem Novus Ordo? To, że pragną adoracji Boga? Poprawności i stosowności w celebracji? Niezrównanego bogactwa tradycyjnych tekstów liturgicznych w porównaniu z celową pustką obrządku zreformowanego? Tęsknoty za tym, by zobaczyć chwałę dworu niebieskiego antycypowaną tu na ziemi? Pobożnej kontemplacji Męki Chrystusa w miejsce hałaśliwej braterskiej agape, w której Pan jest tylko alibi dla celebrowania samych siebie? Co jest tak nieznośnego, tak godnego pożałowania w chęci modlenia się świętymi słowami przekazywanymi nam przez dwa tysiące lat Wiary?

Wierni i kapłani z Vocogno, podobnie jak wszyscy katolicy rozproszeni po diecezjach na całym świecie, znajdą sposób na ucieczkę od tych dyktatów, podobnie jak to miało miejsce w czasach herezji ariańskiej, w czasie Pseudo-Reformacji czy w czasie schizmy anglikańskiej. Ich cierpienie z powodu pozbawienia niezbywalnego prawa jest testem wierności, który czyni ich miłymi Bogu, podobnie jak to, co robili  duchowni w czasach Terroru we Francji. Nie wierzcie jednak, że przekonacie ich do nowego obrządku, albo że nagniecie ich determinację   pozostania wiernymi religii ojców. Co najwyżej będziecie mogli przeszkodzić im w korzystaniu z pociechy, jaką daje codzienna Msza Święta, lub z asystowania przy funkcjach liturgicznych w niedziele i święta, ale to wszystko nie będzie sprzyjać ani harmonii wśród wiernych, ani ich szacunkowi dla władzy kościelnej.

Czas pokaże, że mają rację, jak to zawsze miało miejsce w wydarzeniach, które przeciwstawiały katolicką ortodoksję wyznawaną przez prostych ludzi, heretyckim odchyleniom narzuconym przez błądzącą lub zniewoloną władzę. Sąd Boży również udowodni ich rację i będziesz musiał zdać przed nimi relację z własnej pracy jako biskup. Nie będzie Cię sądził Sanhedryn bergogliański, ani Komisja Duszpasterska, ani fałszywi przyjaciele, którzy wspierają Cię w tej już przegranej walce o utrzymanie w ryzach skompromitowanej narracji soborowej.

Uważam zatem, że zbawienna refleksja nad Rzeczami Ostatecznymi i Waszym wiecznym przeznaczeniem jest jak najbardziej wskazana, także biorąc pod uwagę Wasz wiek i nieuchronność spotkania ze Sędzią Sprawiedliwym. Jeśli wierzycie, że działaliście i działacie zgodnie z wolą Bożą, nie macie się czego obawiać: możecie nadal uważać wiernych i kapłanów z Val d’Ossola za buntowników, możecie zakazać odprawiania tradycyjnych Mszy i zademonstrować całą swoją bezwarunkową uległość wobec obecnie panującej władzy. Pamiętajcie jednak, że możni tego świata przemijają, a ci, którzy ich popierają i podążają za nimi, skazani są na zapomnienie lub bezwzględne potępienie.

Z nadzieją, że świadomość czasu, jaki pozostał Ci do zasłużenia na wieczną chwałę, pobudzi Cię do cofnięcia się i dokonania aktu prawdziwego Miłosierdzia wobec wiernych powierzonych Twojej opiece, zapewniam Waszą Ekscelencję, że będę o Was pamiętał w Świętej Ofierze Mszy Świętej (oczywiście Św. Piusa V), błagając Parakleta, aby oświecił swoim darem Rady Twoją Najczcigodniejszą Ekscelencję, której pozostaję,

Najbardziej oddany w Chrystusie

+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup

 

Post Scriptum: Ten list otwarty skierowany jest również do braci biskupów i biskupa ordynariusza Brambilli oraz do wszystkich biskupów, którzy znajdują się pod presją Kurii Rzymskiej, aby systematycznie niweczyć dobroczynne skutki Motu Proprio Summorum Pontificum.

 

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (November 23, 2022) – „Viganò’s OPEN LETTER to Bishop of Novara for suspending Traditional Mass”

 

Kard. Burke zaniepokojony konsekwencjami Traditionis Custodes i ograniczaniem tradycyjnej Mszy świętej

 

Kard. Burke zaniepokojony konsekwencjami Traditionis Custodes i ograniczaniem tradycyjnej Mszy świętej

(Kardynał Raymond Burke, fot. Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0)

Kard. Raymond Burke zakwestionował podstawy wysiłków zmierzających do ograniczenia i ostatecznego wyeliminowania tradycyjnej łacińskiej Mszy świętej. Hierarcha wskazał na słabe strony dokumentu, radykalne i szybkie działanie w tej sprawie oraz brak kierowania się zasadą „Zbawienie dusz niech będzie zawsze najwyższym prawem”.

Były prefekt Trybunału Sygnatury Apostolskiej wskazał, że motu proprio Traditionis Custodes, które wprowadza poważne ograniczenia, nie ma wystarczającej mocy, ponieważ ma siłę tylko w takim stopniu, w jakim opiera się na słusznych podstawach. Dodał, że uzasadnienie dekretu oraz list papieża Franciszka do biskupów, „nie są prawdziwe i sprawiedliwe”.

Po pierwsze – jak mówi kard. Raymond Burke – to „po prostu nieprawda”, że zreformowana liturgia jest jedyną ważną formą rytu rzymskiego. Wskazał, że jak przyznali św. Paweł VI, św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, Usus Antiquior „nigdy nie zostało zniesione”. Purpurat stwierdził, że „sprzeczne z rozumem i rozsądną teologią liturgiczną jest twierdzenie, że forma rytu rzymskiego celebrowana nieprzerwanie przez około 15 wieków, nie jest już obowiązującą formą rytu rzymskiego”.


Zakwestionował również twierdzenie zawarte w dokumentach, że ci, którzy wspierają tradycyjną liturgię, odrzucają Sobór Watykański II i dzielą, ponieważ uważają się za jedynych prawdziwych katolików.

Z tego powodu – dodał – „zrozumiałe jest, że wierni zostali głęboko zranieni surowością omawianych dokumentów, faktem, że dokument Traditionis Custodes wszedł w życie natychmiast, a także stosowaniem dokumentów przez niektórych biskupów bez żadnego względu dla dobra dusz” – wskazał kard. Burke.

Amerykański purpurat powiedział również, że ich cierpienie jest „co zrozumiałe nasilone”, gdy widzą „otwarte odstępstwo od tego, czego Kościół zawsze nauczał i co praktykował”. Wskazał w tym miejscu to, co dzieje się w ramach tzw. niemieckiej Drogi Synodalnej.

Kard. Raymond Burke zwrócił również uwagę na kwestię ankiety Kongregacji Nauki Wiary, na podstawie której ogłoszono Traditionis Custodes. Hierarcha zauważył, że wyniki ankiety nigdy nie zostały upublicznione, a kilka osób, które je poznały, zwracały uwagę na interesujące wnioski. W ankiecie miały się bowiem pojawić głosy o powinności kontynuacji przepisów ustanowionych przez motu proprio Benedykta XVI – Summorum Pontificum.

Amerykański hierarcha zwrócił również uwagę na pewną wadę proceduralną w ogłoszeniu Traditionis Custodes. Wg kard. Burke, większość osób, które nowe regulacje dotknęły, nie były wcześniej informowane o zamierzeniach papieża. Ma to być sprzeczne z Regulae Iuris (zasadami prawa).

Hierarcha w swoim wystąpieniu wskazał również, że tzw. Responsa ad Dubia wykraczają poza motu proprio Traditionis Custodes, a nawet zakładają zmianę powszechnego prawa Kościoła. Kardynał ma tu na myśli przepisy dotyczące binacji Mszy świętej.

Dodał, że problemem dla Watykanu jest również to, że Dykasteria ds. Kultu Bożego przejmuje kompetencje, które należą do biskupa diecezjalnego i podlegają jego jurysdykcji.

Kardynał powiedział, że istnieje wiele innych poważnych trudności z Responsa ad Dubia, które wynikają z faktu, że zostały one opracowane i ogłoszone bez wystarczających konsultacji. „Można mieć tylko nadzieję, że biskupi zinterpretują to zgodnie z odwiecznymi zasadami prawa kanonicznego, zwłaszcza z zasadą, że troska o dusze jest prawem najwyższym” – powiedział.

 

Źródło ncregister.com

WMa

WIOSNA KOŚCIOŁA...KTÓRA NIE NADESZŁA? I Podcast

KARD. MÜLLER DLA PCH24: heretycy chcą dokonać "wrogiego przejęcia" Kościoła

czwartek, 24 listopada 2022

Bp Schneider o tradycyjnej Mszy świętej. „Tysiącletni skarb” nie może zostać zniszczony, ponieważ jest dziełem Ducha Świętego

 

Bp Schneider o tradycyjnej Mszy świętej. „Tysiącletni skarb” nie może zostać zniszczony, ponieważ jest dziełem Ducha Świętego

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Biskup Athanasius Schneider z Kazachstanu zachęca biskupów, księży i ​​wiernych do zachowania przywiązania i wierności do starożytnej liturgii tj. Mszy świętej trydenckiej. Hierarcha powiedział, że ta forma „jest skarbem całego Kościoła”.

Hierarcha wskazał, że tradycyjna Msza święta jest bezcennym darem dla Kościoła i trzeba znaleźć sposób, by ten skarb ochronić i przekazać go następnym pokoleniom. Podkreślił, że należy to uczynić ze względu na miłość do świętej Matki Kościoła, ale również z miłości do honoru Stolicy Apostolskiej.

„To była próba częściowego zniszczenia tradycji liturgicznej. Żaden papież przez 2000 lat ani żaden sobór nie odważył się zreformować sprawdzonego, odwiecznego czcigodnego obrzędu; nikt nie odważyłby się zrobić tego z czymś, co okazało się tak czcigodne i przynoszące owoce” – mówi biskup pomocniczy Astany w Kazachstanie. Na łamach National Catholic Register nie zostało to wprost wskazane, ale można podejrzewać, że ta wypowiedź dotyczy obecnej sytuacji po wprowadzeniu motu proprio Traditionis Custodes.


„Z tych powodów, biskupi, księża i wierni muszą pozostać wierni temu wielkiemu skarbowi Kościoła” – podkreślił bp Schneider. Jeśli tego nie robią i współpracują w egzekwowaniu tych restrykcyjnych środków, to wyrządzają „duchową szkodę Kościołowi, ponieważ utrata takiego skarbu uświęconego przez świętych przez tyle lat byłaby oczywistą szkodą dla duchowego dobra Kościół i za dusze” – mówił biskup z Kazachstanu.

Hierarcha uważa również, że wierni powinni naciskać na swoich biskupów i Stolicę Apostolską, aby ujednolicili lekcjonarz i kalendarz liturgiczny. Jako powód wskazuje, że tradycyjna Msza święta oraz Novus Ordo Missae mają różne czytania i kalendarze liturgiczne.

Biskup zapytany, czy sądzi, że dialog w tej sprawie z papieżem Franciszkiem i kard. Arthurem Roche jest możliwy odparł, że w tej sprawie nie jest optymistą.

Czy sytuacja może się pogorszyć? „Wszystko jest w rękach Opatrzności” – odpowiedział biskup Schneider. „Nawet jeśli Bóg pozwala na takie prześladowanie tego skarbu Kościoła, pozwala na to dla większego dobra, aby nasza wiara została oczyszczona, a prawda po tym kryzysie była jeszcze bardziej widoczna” – wskazuje bp Athanasius Schneider.

Hierarcha przyznał również, że „piękno ofiarnego, adoracyjnego i niezmiennego charakteru Mszy świętej i liturgii powinno być jeszcze bardziej podkreślane, aby w przyszłości żaden papież nie odważył się ponownie dokonać takiej rewolucji – nie w tak drastyczny, rewolucyjny sposób”.

 

Źródło: ncregister.com

WMa

BP SCHNEIDER: Bóg nie jest już w centralnym miejscu Mszy Świętej!

Ks.Prof.Stanisław Koczwara: Chwała garstce kapłanów !

"Wmówiono nam, że sakramenty zarażają..." - Ks. prof. Tadeusz Guz w Reko...

„Dlaczego Covid nie przewrócił kościoła ?” - ks.prof.Tadeusz Guz

Upominam się o Polskę - Ksiądz Profesor Tadeusz Guz do Kościoła w Polsce

Ks. Andrzej Maślejak - Bóg wybrał Polskę - Co czynić?

Marcin Dybowski: JEŻELI NIE CHRYSTUS, TO KTO?

LIST DO POLAKÓW. KOMU SŁUŻYSZ, POLSKO?! (Marek Skowroński)

Komu służysz Polsko ?

W kontekście tematu, który poruszałem warto by zapoznać się z treścią poniższego linku:
https://itvwrzeczysamej.blogspot.com/2022/11/list-do-polakow-komu-suzysz-polsko.html
Króluj mam Chryste! Zawsze i wszędzie.

Wasze powszechne nawrócenie się na Moją drogę nastąpi wtedy kiedy stanie przed wami g r o ź b a całkowitej z a g ł a d y. Ona obudzi społeczny zryw w obronie wartości najwyższej dla was i wspólnej – waszego bytu narodowego. Wobec takiej grozy, która zawiśnie nad światem, zjednoczycie się i zwrócicie wasze serca ku Mnie, jako jedynej waszej obronie i tarczy. Moja Matka stanie się w tym czasie rzeczywistą Królową narodu polskiego.

 

… stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród. …
Może ktoś czy wielu może się ze mną (i z podobnie myślącymi)) nie zgodzić, ale ów z r. 2016 Akt zawierzenia i poświęcenia naszej Ojczyzny i Narodu Panu Jezusowi Chrystusowi, Królowi, który rozumiem ma być powtórzony/wypowiedziany w czasie tego nocnego czuwania w Niepokalanowie nie jest tym, czego domagał się i jeszcze nadal domaga się/żąda (jak zresztą i Królowa Polski, Maryja) dla prawdziwego dobra i bezpieczeństwa naszej Ojczyzny poprzez S.B. Rozalię Celakównę (jej wyniesieniu na ołtarze stawiane są kłody) nie jest tym właściwym Aktem Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski, który miał być dokonany z czynnym (nie biernym) udziałem najwyższych władz państwowych, to teraz jak wiemy mają zaprzątniętą głowę „problemem ukraińskim” i jak to już wcześniej powiedziałem owe bezpieczeństwo ma zapewnić militaryzacja kraju, zbrojenie, rydwany wojenne (Ps 20,8) i złudne sojusze wojskowe (głównie z USA: zob. Iz 31,1.3), które okażą się, gdy przyjdzie co do czego zawodne, a nie stawiają na sojusz Panem Bogiem, Mocarzem wojny, Niezwyciężonym w boju.
No cóż właściwą sprawą/dziejowym aktem Intronizacji nie jest również obecnie zainteresowany nasz Episkopat, choć oczywiście nie w całości, bo są przecież w nim biskupi, którzy sprzyjają otwarcie czy też w ukryciu sprawie Intronizacji, ale są oni w zdecydowanej mniejszości i nie ma odpowiedniej siły przebicia, bo są po prostu „za mali”).
Episkopat polski uważa, że sprawa Intronizacji została „definitywnie zamknięta” owym Aktem z listopada r. 2016.
Ale, gdy zacznie się, a zacznie się Boże bolesne i krwawe oczyszczanie Polski (m.in. przez islamistów), w tym i naszego Kościoła, ta Intronizacja zostanie dokonana z udziałem garstki ocalałych biskupów (mam nadzieję, że też z udziałem i może pod przewodnictwem „mojego” archidiecezjalnego pasterza, abp A. Dzięgi). Dopiero wtedy to się stanie, nie wcześniej. Dopiero wtedy! Piszący te słowa trwa w stałej modlitwie wespół z innymi osobami (i zapewne podobnie jak wielu innych zatroskanych o los Polski) o dokonanie tej Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski.

… Przyrzekamy … – t0 słowo/zapewnienie pada często w owym Akcie z r. 2016, jak i Modlitwie kard. A. Sapiechy z r. 1927

Owo przyrzekamy nabierze zupełnie innego kolorytu i będzie „prawdziwe”, wpisane w ten Akt Intronizacyjny z czasie zbliżającego się oczyszczenia (wpisanego zresztą w wydarzenia poprzedzające nadejście Królestwa Bożego już na całkowicie innej geograficznie, odnowionej ziemi (Iz 24,20) i rzecz jasna Kościele Katolickim/Powszechnym (wtedy wypełni się też proroctwo np. z Tb 14,5-7)
Będzie podobnie, jak o tym możemy przeczytać w w XXXVI Rozmowie, zapisanej w cz. 1 wspomnianego już „Bożego Wychowania” Anny:
http://www.objawienia.pl/anna/anna/bw-03a.html
1 V 1983 r., niedziela, Warszawa
Nawrócenie narodu nastąpi dopiero wobec grozy
Wasze powszechne nawrócenie się na Moją drogę nastąpi wtedy kiedy stanie przed wami g r o ź b a całkowitej z a g ł a d y. Ona obudzi społeczny zryw w obronie wartości najwyższej dla was i wspólnej – waszego bytu narodowego. Wobec takiej grozy, która zawiśnie nad światem, zjednoczycie się i zwrócicie wasze serca ku Mnie, jako jedynej waszej obronie i tarczy. Moja Matka stanie się w tym czasie rzeczywistą Królową narodu polskiego. Wtedy gdy dokoła was g i n ą ć będą i rozpadać się kraje o wiele od was bogatsze i potężniejsze, kiedy śmierć straszliwa, natychmiastowa i zaskakująca zagarniać będzie miliony waszych braci w jednej sekundzie – bo użyjecie przeciw sobie broni jądrowej (przed którą ostrzegała was od lat Maryja, Matka Moja i wasza) – wtedy lęk o życie stłumi wszelkiej inne pragnienia.
Nie Tylko w Polsce, lecz na całym świecie nastąpi przemiana duchowa. Te kraje, które wierzyły Mi i uznawały Mnie swym Panem, zwrócą się ku Mnie i skupią swoją ufność i wierność wokół Mojego Krzyża. Inne, które praktycznie odrzuciły Mnie, bo od dawna byłem dla nich tylko symbolem i wspomnieniem, pozostaną w swojej agonii same i nie znajdą oparcia. Tam zapanuje chaos, panika i zbiorowe szaleństwo: jedni przez drugich i przeciw drugim będą dążyć do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Tak stanie się w krajach, którym zazdrościcie Mojej opieki (USA i kraje Europy Zachodniej). Zobaczysz też, jak bogactwo i poczucie siły zniszczyły odporność społeczeństw, a podkopując – z dawna i planowo – moje prawa, rządy zgotowały zgubę własnym ludom.
Wtedy zobaczysz i przekonasz się, czy miałaś rację wątpiąc w swój naród. Bo Ja wierzę w waszą głęboko ukrytą wierność Moim słowom, która ujawni się, gdy zamrą niskie emocje i pożądania. Dam wam moją pomoc w osobie Papieża. Mój syn, Jan Paweł II ufa Mi i rozumie Mnie. On was przygotuje. Teraz zaś szykuję ziarno na zasiew. Nie wielu potrzeba Mi, lecz ufających Mi, żyjących ze Mną w przyjaźni bliskiej i oddaniu. Przygotowuję was sobie. …

Na własne oczy zobaczycie upadek wszystkich znaczących a bezbożnych ustrojów świata na wschodzie i na zachodzie. (…) Powiedziałem: „przygnę karki możnych” i uczynię to. Kiedy będzie się to działo, będę od was żądał próśb i modlitw za ginących.

 

Anna Boże Wychowanie 13.07.1990

Jednak pozostawię wam ziemię, rośliny, zwierzęta, abyście mieli z czego żyć i na czym rozpocząć powolne odradzanie się. Dla Mnie ważne są wyłącznie rezultaty, nie zaś metody. I jeżeli w mojej łaskawości wybieram „mniejsze zło”, możecie Mi dziękować. Dlatego stanie się to, co wam zapowiedziałem. (…) To wszystko nastąpi na skutek kataklizmów światowych, które wstrząsną cała planetą. Bardzo szybko sami to zobaczycie i będzie to świadczyło o prawdziwości moich obietnic dla was, Polaków, i moich ostrzeżeń dla innych narodów, które ich nie przyjęły. (…)

Pan mówi, że w Rosji nie uda się żadne dzieło odbudowy realizowane przez komunistów, bo szatan nie dopuści do polepszenia bytu swoich niewolników przez choćby częściowe odwrócenie się od niego. Dlatego chaos będzie się pogłębiał. Razem z głodem przyjdą coraz liczniejsze strajki, waśnie między narodami i usiłowanie oderwania się od ich ginącego imperium.

Za Rosję, za biednych, uciemiężonych i głodujących ludzi prosi moja Matka. Ale zbrodniczy ustrój runie i rozsypie się pomimo wysiłków wielu grup, m.in. wojskowych. Pogłębi się głód. Nie obawiajcie się Rosji, gdyż pogrąży się ona w swoim rozprzężeniu wewnętrznym (narodowościowym, gospodarczym, politycznym). A wtedy nadejdzie wojna i rozpoczną się kataklizmy. (…) Przestańcie się niepokoić, czujcie się tak, jakbyście zamieszkiwali wyspę, bo królestwo mojej Matki stanie się taką wyspą pokoju wśród tragedii świata, podczas gdy inne wyspy i półwyspy, dotąd oszczędzane, ulegną zniszczeniu, a niektóre nawet całkowitej zagładzie.

Jak już wam mówiłem, poruszą się podstawy ziemi. Chcę, abyście wy, to jest ludzkość, zrozumieli, że żyjecie pod moją opieką, w nieustającej trosce i łaskawości. Kiedy je cofnę, tak jak wy odsunęliście się ode Mnie, zobaczycie, że mądrość i wiedza ludzka nie potrafią sobie poradzić nawet z własnym globem. Wasze pełne arogancji i chełpliwości plany podboju innych planet zakończy ruina własnej planety, gdyż dopuszczę, aby spełniły się niektóre z waszych strategicznych koncepcji wojennych. I dopuszczę, że spełnią się one na was samych.

Dzieci, nie chcę przedstawiać wam szczegółowo losów innych narodów, gdyż byłoby to tylko zaspokojenie waszej ciekawości, jako iż doświadczyliście już, że przestrogi wasze nic nie znaczą, a moje ostrzeżenia są lekceważone i wyśmiewane. (…) Mówię wam, spodziewajcie się, że będziecie świadkami. Na własne oczy zobaczycie upadek wszystkich znaczących a bezbożnych ustrojów świata na wschodzie i na zachodzie. (…) Powiedziałem: „przygnę karki możnych” i uczynię to. Kiedy będzie się to działo, będę od was żądał próśb i modlitw za ginących.

Mówcie ludziom, ale nie o przebiegu kataklizmów i wojen w poszczególnych rejonach świata, lecz ogólnie o sądzie nad narodami, o globalnych zniszczeniach na ziemi, o tym, że zmienione zostaną wszystkie układy polityczne, gospodarcze, wszystkie sojusze i pakty. Odnowię oblicze ziemi. A jak przebiega sąd nad narodami, możecie zbadać sięgając do historii ludzkości. Jest to zawsze działanie potężne, straszliwe, niszczące, bo dopiero na ziemi zaoranej po dawnym „porządku” można rozpocząć nową budowę. I to wszystko nastąpi jeszcze w tym wieku, również rozpoczęcie nowej budowy.

Każdy naród będzie osądzony na miarę swoich win.

Błogosławię waszej pracy, waszej służbie, wspomagam was moimi siłami. Bądźcie tego pewni. Zapraszajcie Mnie do współpracy.

Trzeba dokopać się do skały, a tą opoką są Moje prawa nadane wam i podpisane Krwią Jezusa, Zbawiciela waszego. Z Jego bezcenną Ofiarą łączy się każdy, kto śmierć swoją Mnie oddaje, a krew swoją do Jego Krwi dołącza.

 … PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE … – to jakże na czasie jedna z próśb/wezwań modlitwy „Ojcze nasz”, podanej przez Pana Jezusa (Łk 11,2)
Pozwolę sobie przytoczyć stosowne fragmenty z „Bożego Wychowania” Anny (Wydawnictwo WAM, Kraków 1995 i 1994) z:
– cz. 2 (http://www.objawienia.pl/anna/anna/bw-07a.html)
29 VII 1987 r., środa, Warszawa
– Panie, to, co podałeś, jest straszne, zwłaszcza że nie ostrzegasz, które rejony i miasta są najbardziej zagrożone. Czy nikogo nie chcesz przygotować?
– Moje dziecko. Najważniejsze jest przygotowanie do przyjęcia tego, co Ja daję – chociażby to nawet była śmierć – z gotowością jako Mojego wyboru dla każdego, kogo to spotyka. Przyjąć z gotowością to wyrzec: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich, jednak nie Moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. (por. Łk 22,42)

Mówcie Mi: „Bądź wola Twoja”, bo taki jest warunek n a d e j ś c i a królestwa Mojego – chociażby zwiastowały je huragany, pioruny i ogień, potop czy trzęsienia ziemi, zarazy czy śmierć. Aby budować nowy dom (por. Ap 21,1.5) na miejscu starego i przegniłego, należy nie tylko gruzy usunąć i teren wyrównać, ale wykopać głęboko miejsce na nowe fundamenty. Trzeba dokopać się do skały, a tą opoką są Moje prawa nadane wam i podpisane Krwią Jezusa, Zbawiciela waszego. Z Jego bezcenną Ofiarą łączy się każdy, kto śmierć swoją Mnie oddaje, a krew swoją do Jego Krwi dołącza. Dlatego, powiadam ci, każdy, kto straci życie Mnie je powierzając, nie tylko zyska je, lecz i współudział mieć będzie w odkupieniu świata. W obecnych czasach ludzkość odrzuciła ofiarę Syna Bożego i wzgardziła nią, dlatego sama ofiarować się musi, by dobrowolnym potwierdzeniem wyboru Mojego wykazać, iż uznaje Mnie i powraca do Mnie. (…).
Kataklizmy ogarną całą ziemię; będą to wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, ruchy skorupy ziemskiej, przesuwanie się płyt lądowych i dna mórz i oceanów. Specjalne nasilenie katastrof dotknie półkulę północną (…). Wzburzenie wód spowoduje zniszczenie wybrzeży na całym świecie (…). Dlatego ostrzeżenia Moje przydadzą się wszędzie, o ile zostaną przyjęte.
Zapewniam cię, córko, że nawet gdybyś je rozsyłała masowo, nic byś nie wskórała. Ludzie nie chcą uwierzyć temu, co ich trwoży i wieści im klęski; chyba gdy widzą już ich pierwsze objawy. Dlatego nie czuj się odpowiedzialna za rozpowszechnianie Moich słów. Mówię ci to dla najbliższych przyjaciół naszych. (…)
Wybrzeża, ujścia rzek, tereny nadmorskie, zwłaszcza nizinne i bagienne, narażone są na zalanie lub zgoła zatopienie. Tereny sejsmiczne ożywią się, górskie rzeki wyleją, głębokie doliny wypełni woda, a wielkie zbiorniki wodne zamknięte tamami grożą zalaniem ziemiom niżej położonym. Rozsądek nakazuje unikać takich miejsc… Nie podam ci, Anno, nazw miejscowości, bo będą ich dziesiątki tysięcy. (…)


  • fragment z cz. 2 pochodzi ze s. 116-118
    – cz. 1 (http://www.objawienia.pl/anna/anna/bw-05.html)
    XCIX ROZMOWA – „Przyjdź królestwo Twoje”
    4 XII 1985 r., godz. 23
    … A teraz słuchaj Pana jak najuważniej i chciej usłużyć Mu tak, jak tego godzien jest Ten, który nas odkupił i zbawił, a obecnie pragnie podnieść z upadku i ukazać naród nasz w tym, co jest w nim najpiękniejsze.
    – Co, według Ciebie, Mamo?
    – Wszyscy uważamy, że zdolność przebaczenia wrogom i dania im pomocy. Naród nasz, Aniu, bardzo głęboko związał się z Panem naszym. W cierpieniu i w rozpaczy nie odwrócił się, a przeciwnie, przylgnął do Niego i od Boga oczekiwał sprawiedliwości i oceny naszych wysiłków i ofiar. To właśnie Chrystus, Pan nasz, uczyni. Ukaże ludzkości swoje prawo i wyrok: da nam pierwszeństwo w budowaniu królestwa Jego Chwały na ziemi. Wszak modlimy się: „Przyjdź królestwo Twoje”. I przyjdzie, po wielkich porządkach, które uczyni Bóg.
    Pomyślałam, że to będzie kara Boża.
    – Nie, Aniu, to nie „kara Boża” – to kara tego, któremu się oddał prawie cały „cywilizowany” świat. Bóg zezwoli tylko, aby dokonało się to, co ludzie ludziom przygotowali; lecz tam, gdzie znajdzie wiarę i zaufanie, osłoni ufających. My uzyskaliśmy dla Polski obietnicę ocalenia i ratunku, a dla waszej słabości – wynikłej nie z waszej winy – otrzymacie Jego moc z wysokości i potraficie z Nim przeciwstawić się własnej słabości i złu w was tkwiącemu. Potrzeba wam oczyszczenia, pokuty, żalu, skruchy i szybkiego powrotu do służby. Ale z woli Pana pomoże wam całe niebo. …
    (w książce: s. 283n)

  • … Trzeba dokopać się do skały, a tą opoką są Moje prawa (por. Ps 11,7b-9a) nadane wam i podpisane Krwią Jezusa, Zbawiciela waszego …
    Oczywiście o tym mówił Pana Jezus, co zapisane jest u Mt 7,24n

piątek, 18 listopada 2022

 

„Grzechami, przez które ludzie najczęściej idą do piekła, są grzechy nieczystości".

 

„Przyjdą takie mody, które bardzo będą obrażać naszego Zbawiciela. „Kościół nie zna mód".

„PRZYJDĄ TAKIE MODY, KTÓRE BARDZO BĘDĄ OBRAŻAĆ NASZEGO ZBAWICIELA. „KOŚCIÓŁ NIE ZNA MÓD". (bł. Hiacynta z Fatimy)

Między człowiekiem a ubraniem istnieje ściślejszy związek, aniżeli przypuszczamy. Ubiór, który nosimy, staje się częścią naszego „ja", i wydaje o nas świadectwo. Zdradza wiele rzeczy, których nie chcielibyśmy mówić o sobie. Mówi, że ten człowiek jest bezmyślnym snobem, bez charakteru i próżnym. Tamten znów jest delikatny, opanowany i godny szacunku. Mowę ubioru słyszą ludzie. Ubieranie się dla jednego jest aniołem stróżem, dla drugiego zgorszeniem i trucizną duszy.

Jakiż cel ma ubranie? Żeby nas chroniło od szkodliwych wpływów temperatury, żeby chroniło ciało i duszę. Duszę moją i duszę innych. Żeby nas chroniło od deszczu, zimy, wiatru, upału słońca, a następnie od wzroku innych! Ubieramy swoje ciało nie dlatego, że uważamy je za grzeszne, diabelskie (…), ale nakrywamy ciało ubraniem, gdyż uważamy je za przybytek Ducha Świętego i nie możemy pozwolić na to, żeby nieskalana biel świątyni padła pastwą płomieni grzesznego wzroku.
Kościół nie jest uprzedzony, lecz raczej wyrozumiały. Wygłaszając swoje zdanie o modzie, dobrze wie, że powinien zrobić potrójne rozróżnienie.
a) Istnieje moda nowa, piękna, estetyczna i moralnie bez zarzutu. Taka przystoi dziecku Bożemu. Przeciwko takiej modzie Kościół nie występuje.
b) Istnieje dalej moda, która nie jest wprawdzie sprzeczna z moralnością, ale jest niezdrowa, niepoważna, jak te dwa pióra w obskubanym ogonie gęsi: moda, która nie ma żadnego sensu. Takim jest np. kapelusz damski, ściągnięty na oczy tak, że nic spod niego nie widać; wąska suknia, w której nie można chodzić; damska fryzura, którą niegdyś nosiły kobiety odsądzone od społeczeństwa… Ale jeśli kto sobie tego życzy, niech ma! Nasza etyka nie zabiera głosu w tej sprawie.

Ale istnieją wypadki, kiedy Kościół i z innych względów musi zabierać głos. Na przykład musi wypowiedzieć się i przeciwko moralnie obojętnej modzie, jeśli jakaś kobieta dla niej wysiaduje całymi godzinami przed lustrem i zaniedbuje pracę koło domu, albo przez uganianie się za modą naraża męża na nieznośne koszta, lub wydatki te pokrywa kosztem kuchni, a już szczególnie jeśli swoje myśli odwraca wskutek tego od rzeczy poważnych.

Pewna urzędniczka opowiedziała mi następujący wypadek:
- Pracowałam w biurze z pewną dziewczyną. Całymi latami naszej wspólnej pracy nie słyszałam od niej nigdy, żeby mówiła o czymś innym, jak tylko o ubiorach i o zabawach. Żyła skromnie, często nawet głodowała. Odmawiała sobie wszystkiego, żeby mogła więcej wydać na ubieranie się i na strojenie. Wskutek wadliwego odżywiania doszła do tego, że popadła w suchoty. Dowiedziałam się, że jest już bliska śmierci. Odwiedziłam ją. Łagodnie przypomniałam jej o życiu wiecznym i prosiłam, żeby się przygotowała do tej wielkiej drogi. Uśmiechała się i mówiła, żebym się o to nie troszczyła. Miała tylko jeden kłopot, w którym - według niej - mogłabym jej dopomóc. Zapytałam się jej, co jest przedmiotem tej wielkiej troski. Aż przeraziłam się, kiedy mi odpowiedziała: Żebym była i w trumnie piękną. Dlatego, jeśli chcesz mi zrobić wielką przysługę, otwórz te szufladę. Tam jest żelazko i maszynka spirytusowa. Zrób mi ondulację włosów.

Jedyne, ostatnie pragnienie umierającej: zrób mi ondulację włosów! Czyż mija się z prawdą powiedzenie, że „w ustrojonej kobiecie i w pięknie oprawionej książce rzadko bywa cenna treść!”
A to dopiero drugi gatunek mody, która sama w sobie jeszcze nie jest godną potępienia!
Ale, Bracia, jest trzecia moda, która jest nierozumna, niemoralna i zabójcza dla duszy […]. Jest moda, która zabija godność kobiety, podnieca niższe instynkty. Istnieje sposób ubierania się, w którym nie można uczciwie usiąść, ani przyklęknąć bez zgorszenia. Taka moda nie jest wynikiem estetycznych, danych nam od Boga dążeń, ale podniecaniem zmysłowości. Bo tego przecież nie wymaga estetyka, żeby materiał był przeźroczysty, żeby więcej było widać szyję i ramiona, aniżeli wypada, żeby krój sukni był gorszący!

Tak, taka moda jest niemoralna, zabija duszę i powoduje zgorszenie. Takim paniom musimy powiedzieć słowa Pana: „Muszą przyjść zgorszenia, a wszakże biada człowiekowi onemu, przez którego zgorszenie przychodzi" (Mat, 18, 7).
Czy Kościół nie ma prawa podnieść głosu przeciwko takiej modzie? Czy ma patrzeć w milczeniu, jak niechrześcijańskie pisma werbują setki młodych dziewcząt na targ próżności, zwany „konkursem piękności", żeby pokazywały się tam głodnym oczom jury sędziowskiej i otrzymywały nagrody, jak na wystawie nierogacizny, gdzie nagradzają dobre gatunki prosiąt yorkshirejskich lub kur orpington?!

Ale, Bracia, żeby nas nie nazwano uprzedzonymi, zgodzimy się nawet i w tej grupie na zrobienie pewnych rozróżnień.
Nawet tę trzecią grupę mody, której zwolenniczki ubierają się faktycznie gorsząco, możemy podzielić na dwie części. Jedna część, to są jednostki dobrej wiary, które nie wiedzą, co czynią; druga, to są zepsute osoby. Te dobrze wiedzą, co robią!
Bp dr Tihamér Tóth, Dekalog (Kazania), Kraków 1933, s. 127-129.

Bp. Tihamér Tóth ur. 14 stycznia 1889 w Szolnok, zm. 5 maja 1939 w Budapeszcie – biskup katolicki, kaznodzieja, duszpasterz młodzieży i studentów. W 1906 uzyskał maturę w niższym seminarium w Egerze. Następnie studiował teologię w Budapeszcie, a także w Paryżu i Wiedniu. Uzyskał stopień doktora i został wyświęcony na kapłana w 1911. Tuż po święceniach pracował jako wikary i katecheta, a w czasie I wojny światowej był kapelanem na froncie serbskim i rosyjskim. Ze względów zdrowotnych pełnił tę funkcję jedynie do 1915. Następnie był prefektem budapeszteńskiego seminarium, a w 1931 został rektorem. 1938 został biskupem koadiutorem a po śmierci bpa Nándor Rotta stanął na czele tej diecezji Zmarł w wyniku komplikacji operacyjnych 5 maja 1939 roku.

Błogosławiona Hiacynta urodziła się 11 marca 1910 r., w Aljustrel, Portugalia. Była najmłodsza z fatimskich wizjonerów. Jako jedyna z trójki dzieci miała wizje cierpiącego Ojca Świętego z powodu prześladowań Kościoła. Zachorowała w tym samym dniu co Franciszek, czyli 23 grudnia 1918 r. Po groźnej grypie „hiszpance" zapadła na ropne zapalenie opłucnej. Na piersiach utworzyła jej się wielka rana. Z powodu nieodpowiednich warunków higienicznych nastąpiło zakażenie. Wiele cierpiała, ale znosiła to mężnie, ofiarując swoje boleści za nawrócenie grzeszników. 20 lutego 1920 r. zmarła w szpitalu w Lizbonie. Została pochowana w Villa de Ourem. W 1935 r. dokonano ekshumacji, podczas której zwłoki okazały się nienaruszone. Podczas choroby Hiacynta dużo myślała o tym, co usłyszała od Najświętszej Panienki o przekazanych jej tajemnicach. Mówiła do odwiedzającej ją Łucji: „Myślę o grzesznikach, o wojnie, która przyjdzie. Tylu ludzi umrze! Tylu z nich pójdzie do piekła. Będzie wiele zburzonych domów. Tylu kapłanów umarłych! Co za szkoda! Gdyby przestano obrażać Pana Jezusa, nie doszłoby do wojny i ludzie nie poszliby do piekła. Słuchaj, ja idę do nieba, ale ty, gdy pewnej nocy zobaczysz światło, o którym Pani mówiła, wtedy uciekaj i przychodź tam na górę". Siostry zakonne z lizbońskiego szpitala zapisywały niektóre słowa i myśli, które wypowiadała Hiacynta. Dzięki temu można je dzisiaj przypomnieć.
„Przyjdą takie mody, które bardzo będą obrażać naszego Zbawiciela. „Kościół nie zna mód".
„Osoby, które chcą służyć Bogu, nie mogą uganiać się za modą".
„W niebie moda ani zwyczaje się nie zmieniają, bo Bóg jest też niezmienny".

„Grzechami, przez które ludzie najczęściej idą do piekła, są grzechy nieczystości".


AVE MARIA!
Na temat ubrania - Siostry Franciszkanki Niepokalanej

Papież Polak film dok