niedziela, 2 czerwca 2019

Abp Marek Jędraszewski: LGBT zagraża ładowi moralnemu Polski

Abp Marek Jędraszewski: LGBT zagraża ładowi moralnemu Polski

- Świadomi tego zobowiązania, które płynie od nas z pocałunku jakim wtedy Jan Paweł II obdarzył polską ziemię, zechciejmy po 40 latach przyjąć ciągle tak samo aktualną prawdę, którą wyraził na Błoniach: „Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni!” - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w 40-lecie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, odprawionej w parafii pw. św. Bartłomieja w Morawicy. Uroczystość rozpoczęła obchody rocznicy przybycia Papieża Polaka do ojczyzny w archidiecezji krakowskiej.
Na początku Eucharystii głos zabrał proboszcz parafii, ks. Władysław Palmowski. Przypomniał, że od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski minęło już 40 lat, ale nadal wielu wiernych pamięta treść jego nauczania. Trzeba nadal przywoływać jego homilie oraz drogowskazy, które pozostawił by młodsze pokolenie zawsze o nim pamiętało. Powitał metropolitę, który przewodniczył Mszy św. oraz wszystkich obecnych duchownych, przedstawicieli władz politycznych, osoby piastujące stanowiska publiczne, poczty sztandarowe, związkowców, kluby kombatanckie, rycerzy Totus Tuus, i zebranych wiernych.
Na początku homilii arcybiskup nawiązał do słów Jezusa z Dziejów Apostolskich, gdy Chrystus obiecał swoim apostołom Ducha św. Dzięki temu uczniowie, uzbrojeni w Bożą moc mogli głosić Zbawiciela, będąc świadkami Jego życia i nauczania. Wiele wieków później, w 1979 roku do Polski przybył Piotr ówczesnych czasów – Jan Paweł II. Pierwszym wykonanym przez niego gestem było ucałowanie Polskiej ziemi. „Ucałowałem ziemię polską, z której wyrosłem. Ziemię, z której wezwał mnie Bóg – niezbadanym wyrokiem swojej Opatrzności – na Stolicę Piotrową w Rzymie. Ziemię, do której przybywam dzisiaj jako pielgrzym” – powiedział wtedy papież i pozdrowił wiernych. Metropolita przypomniał czym dla Jana Pawła II była Polska: ziemią ojczystą, związaną z Kościołem szczególnym węzłem, która należy do Europy dzięki swym dziejom. Arcybiskup podkreślił, że Ojciec Święty przybył do Ojczyzny, która była dumna ze swej historii, ale bardzo pragnęła wolności. Świadomy tego papież mówił na Placu Zwycięstwa: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi! Amen”.
Odnosząc się do Grobu Nieznanego Żołnierza papież podjął refleksję nad śmiercią żołnierzy, którzy na wielu polach walk zmagali się o wolność Ojczyzny. Mówił, że przyklękając przy tym grobie oddaje cześć ziarnu, które rzucone w glebę przynosi owoc. Takim ziarnem jest krew żołnierska, męczeńska ofiara w obozach, codzienna praca, miłość rodzicielska, praca twórcza, modlitwa, cierpienie: wszystko co stanowi Polskę. Metropolita stwierdził, że w historii Polski przedstawionej w tym przemówieniu papieża jest wyrażony program duchowy NSZZ Solidarność. – Historia ziarna wrzuconego w glebę, które musi obumrzeć. Ileż cierpień, jakie wielkie zmagania miały miejsce w Polsce począwszy od 1979, a potem w 1980 roku – powiedział. Przywołał wydarzenia, które odcisnęły się na historii Polski: stan wojenny, II pielgrzymkę Jana Pawła II pod hasłem „Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja”, męczeństwo ks. Jerzego Popiełuszki, III pielgrzymkę papieża mówiącą o Eucharystii i solidarności, wybory 4 czerwca i IV pielgrzymkę Ojca Świętego, w której w sposób szczególny pojawiły się treści dotyczące Dekalogu.
Podczas pierwszej pielgrzymki Jan Paweł II odwiedził również Częstochowę, by przypomnieć kim była i jest dla polskiego narodu Najświętsza Maryja Panna. Podczas homilii z 4 czerwca powiedział: „Tyle razy przybywaliśmy tutaj! Stawaliśmy na tym świętym miejscu, przykładaliśmy niejako czujne pasterskie ucho, aby usłyszeć, jak bije serce Kościoła i serce Ojczyzny w Sercu Matki. Jasna Góra jest przecież nie tylko miejscem pielgrzymek Polaków z Polski i całego świata. Jasna Góra jest sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu Matki”. Stwierdził, że serce matki bije wszelkimi tonami dziejów i odgłosami życia. Aby dowiedzieć się jak płyną dzieje w sercach Polaków, należy usłyszeć echo życia całego narodu w sercu jego Królowej. „A jeśli bije ono tonem niepokoju, jeśli odzywa się w nim troska i wołanie o nawrócenie, o umocnienie sumień, o uporządkowanie życia rodzin, jednostek, środowisk, trzeba przyjąć to wołanie. Rodzi się ono z miłości matczynej, która po swojemu kształtuje dziejowe procesy na polskiej ziemi” – wskazał papież.
Arcybiskup przypomniał trzecią stację pielgrzymki, która miała miejsce w Krakowie. Jan Paweł II położył tam szczególny akcent na ład moralny, który jest szczególnie istotny dla życia. Wyjaśnił, że św. Stanisław jest jego patronem. „Wiemy też doskonale z całych naszych dziejów, że absolutnie, za żadną cenę nie możemy sobie pozwolić na ów nieład. Za to już wiele razy gorzko zapłaciliśmy w historii. (…) Wszystko to prowadzi nas dzisiaj do wielkiej żarliwej modlitwy o zwycięstwo ładu moralnego w tej trudnej epoce naszych dziejów” . Papież złożył Bogu jako wotum rok św. Stanisława, będący czasem szczególnej dojrzałości narodu i Kościoła.
Metropolita przywołał słowa Jana Pawła II podczas pożegnania z ojczyzną 10 czerwca. Papież życzył wtedy wszystkim wszelkiego dobra, pomyślności, realizacji planów i zamierzeń w każdej dziedzinie życia. Powiedział, że z tą ziemią nigdy nie rozstanie się jego serce i ucałował ją.
Ten gest jest bardzo zobowiązujący dla wszystkich Polaków, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Papież 40 lat temu poruszył wątek narodowy, miłości do Ojczyzny. Tymczasem współcześnie słyszymy, że „Polska to nienormalność”. Ojciec Święty podczas swej pierwszej pielgrzymki wspominał o wielkiej miłości Polaków do Matki Bożej, a dziś dokonano profanacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Ład moralny, o którego zachowaniu mówił Jan Paweł II jest zagrożony poprzez Kartę WHO, program LGBT.
Jan Paweł II mówił, że należy być mocnym wiarą, nadzieją i miłością, by podejmować dialog z człowiekiem i światem, zakorzeniony w dialogu z Bogiem – dialog zbawienia. Metropolita wskazał, że ten dialog jest konieczny by żyć w prawdzie, wierze, miłości i nadziei. – Umocnieni mocą Ducha Świętego chcemy iść w nowe dzieje naszej Ojczyzny, głosząc Chrystusa w porę i nie w porę, by ocalić człowieka, nasz naród, naszą Ojczyznę, naszą Europę. O to modlimy się podczas tej Eucharystii, dziękując Bogu, że dał nam tak wspaniałego proroka i rodaka – podsumował arcybiskup.
Na zakończenie Mszy św. proboszcz podziękował metropolicie za przybycie oraz za jego posługę. Po Eucharystii poświęcono i odsłonięto obelisk solidarności i wolności narodu. Arcybiskup wręczył również medale pamiątkowe „Opoka Solidarności”, które zostały wybite z okazji tej uroczystości jako dziękczynienie dla tych, którzy troszczyli się o kultywowanie pamięci historycznej i miłości do ojczyzny.
bsw/Justyna Tyrka - diecezja.pl

40 lat temu Jan Paweł II budził Polaków z komunistycznej beznadziei

40 lat temu Jan Paweł II budził Polaków z komunistycznej beznadziei

40 lat temu Jan Paweł II budził Polaków z komunistycznej beznadziei
Fot. You Tube

W niedzielę upływa 40 lat od rozpoczęcia pierwszej wizyty w Polsce papieża Jana Pawła II. 2 czerwca 1979 roku przyniósł nam On powiew duchowej wolności w kraju od dziesięcioleci zniewolonym komunistycznymi okowami. W powszechnym przekonaniu tamta pielgrzymka zaowocowała wybuchem społecznego ruchu „Solidarności”, niestety, stłumionego następnie i zawłaszczonego przez komunistów oraz ich „opozycyjnych” sprzymierzeńców.

„Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!” – te pamiętne słowa wypowiedziane na Placu Zwycięstwa w Warszawie stały się mottem pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny (2 – 10 czerwca 1979). Rozpoczęła się ona w Warszawie, w wigilię uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Papież Polak obudził w pewnym sensie swój naród, dał mu poczucie wspólnoty i podmiotowości.

Na powitanie Papieża i poszukiwanie wraz z nim duchowego wyzwolenia wyszliśmy na ulice miast, poczynając od Warszawy, poprzez Gniezno, Częstochowę, Kraków i Nowy Targ. To była Polska solidarna i zjednoczona.

Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jako jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa – mówił papież na stołecznym Placu Zwycięstwa obecnie Piłsudskiego.

– I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi! – to z kolei słowa bodaj najczęściej przywoływane w kontekście pierwszej papieskiej pielgrzymki z 1979 roku.

Dzień później, 3 czerwca 1979 r. w Gnieźnie Jan Paweł II mówił: – Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież-Polak, Papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu.

Wybrany niespełna rok wcześniej na Stolicę Piotrową Papież wiele miejsca w swych wystąpieniach poświęcił duchowym elementom jednoczącym nasz naród. – Kultura jest przede wszystkim dobrem wspólnym narodu. Kultura polska jest dobrem, na którym opiera się życie duchowe Polaków. Ona wyodrębnia nas jako naród. Ona stanowi o nas przez cały ciąg dziejów – mówił 3 czerwca na Wzgórzu Lecha.

Pielgrzymka skierowała myśli i pragnienia ku wolności. Przebywając w narodowym sanktuarium na Jasnej Górze Jan Paweł II ukazywał czym jest „duchowa wolność w sytuacji niewoli”. Stojąc na Jasnogórskim Szczycie mówił: – Tak więc słowo , które nas zawsze boli, w tym jednym miejscu nas nie boli. W tym jednym odniesieniu napełnia nas ufnością, radością posiadania wolności! Tutaj zawsze byliśmy wolni!

– Jasna Góra jest prawdziwym sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć jak bije serce Narodu w sercu Matki! – mówił też w Częstochowie, gdzie wzorem Prymasa Tysiąclecia i polskiego Episkopatu dokonał zawierzenia Kościoła w Polsce. 

Podczas spotkania z ludźmi pracy ze Śląska przybyłymi na Jasną Górę Jan Paweł II upomniał się o godność pracy ludzkiej. Nauczanie społeczne tam wyrażone stało się podstawą programu powstałej w kilkanaście miesięcy później „Solidarności”.

Na trasie pielgrzymki nie zabrakło Oświęcimia. Jan Paweł II nawiązał tam do męczeńskiej ofiary ojca Maksymiliana Kolbe, ukazując go jako patrona na dzisiejsze czasy.

Chrześcijaństwo musi podjąć na nowo swój udział w kształtowaniu duchowej jedności Europy. Same racje ekonomiczne i polityczne jej nie ukształtują. Musimy zstąpić głębiej: do racji etycznych. Episkopat Polski, wszystkie Episkopaty i Kościoły Europy, mają tu ogromne zadanie do spełnienia – nawoływał 5 czerwca w Częstochowie.

Homilię, jaką 10 czerwca wygłosił Jan Paweł II na krakowskich Błoniach, on sam nazwał wówczas „bierzmowaniem dziejów”. W pamiętnym wystąpieniu powiedział m.in.: – Zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością, taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.

Wybór krakowskiego kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową był poważnym zagrożeniem dla trwałości systemu komunistycznego w obozie sowieckim. Władze w Moskwie zmobilizowały cały swój aparat terroru do przeciwdziałania skutkom spodziewanego ożywienia religijnego, duchowego i społecznego po wschodniej stronie „żelaznej kurtyny”. Wielomilionowy ruch „Solidarności”, powstały – jak powszechnie się uważa – dzięki inspiracji treścią i formą papieskiej pielgrzymki do Polski, został przez komunistów przejęty i spacyfikowany poprzez infiltrację agenturą, wprowadzenie stanu wojennego, obowiązujący do dzisiaj układ z „konstruktywną opozycją” i spacyfikowanie niepokornych kontestatorów (rozmaite represje oraz zmuszanie do emigracji).


Źródła: KAI, TVP Info, własne.
RoM


Read more: http://www.pch24.pl/40-lat-temu-jan-pawel-ii-budzil-polakow-z-komunistycznej-beznadziei,68679,i.html#ixzz5pij3avT9

Abp Marek Jędraszewski: Droga krzyżowa Narodu Polskiego

40 lat temu, 2 czerwca 1979 roku - pierwszy raz od wybuchu II wojny światowej i ponownej utraty wolności, najpierw za sprawą napaści i okupacji przez hitlerowskie Niemcy, później zniewolenia przez reżim komunistyczny - Polska poczuła narodową jedność i nadzieję na ponowne odzyskanie niepodległości. Tego dnia, cztery dekady temu, po raz pierwszy ojczystą ziemię ucałował pierwszy w historii Kościoła katolickiego Papież Polak. Święty Jan Paweł II rozpoczynał pielgrzymkę w Warszawie, by modlić się ze swoim narodem kolejno w Gnieźnie, na Jasnej Górze, Krakowie, Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej, Oświęcimiu, Nowym Targu. Między innymi do tych wydarzeń odnosi się w swojej najnowszej książce „Droga krzyżowa Narodu Polskiego” ks. abp prof. Marek Jędraszewski.
We wstępie do publikacji z 2019 roku czytamy:
W homilii wygłoszonej na Placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 roku św. Jan Paweł II powiedział: „Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa”.
Chcemy – jako Polacy – siebie zrozumieć. Chcemy zrozumieć naszą wspaniałą i zarazem tak niekiedy straszliwie trudną przeszłość, aby umieć iść w przyszłość, budować na pewnych fundamentach. (…) Chcemy naszą myślą i modlitwą ogarnąć Kościół tamtych lat – szczególnie polskich kapłanów, którzy wspierali cierpiący naród. Pragniemy z całą powagą i odpowiedzialnością – wpatrzeni w Chrystusa – pojąć to, co dla Polski możemy i powinniśmy czynić dzisiaj, by dzięki naszej wierze, nadziei i miłości mogła ona wzrastać na miarę tego, czego oczekuje od niej sam Pan Bóg.
„Droga krzyżowa Narodu Polskiego” to rozważania metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, dokonane w kontekście historii walk o odzyskanie niepodległości Polski. Autor interpretuje sens tragicznych dziejów, powstań narodowych, zrywu Solidarności, który był owocem pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny oraz nieustępliwą i wytrwałą walkę wielu pokoleń o odzyskanie suwerennego i wolnego państwa polskiego.
Książka jest bogato ilustrowana pięknymi reprodukcjami malarskimi, portretami, historycznymi fotografiami, które dopełniając tekst, pomagają zrozumieć opisane przez autora burzliwe dzieje narodu polskiego, prawdziwej drogi krzyżowej, przez pryzmat cierpienia, upadków, ale i nadziei, nieustannej walki o odrodzenie. Rozważania abpa Jędraszewskiego ukazują kontekst historyczny i duchowy polskich zmagań o niepodległość. Metropolita krakowski pisze o niezłomnym narodzie polskim, jego umiłowaniu wolności, odwadze i wiernym staniu przy Bogu zwłaszcza w najtrudniejszych okresach naszych dziejów. Bez tej wiedzy i refleksji trudno zrozumieć, czym była 40 lat temu i czym owocuje po dziś dzień pierwsza wizyta Jana Pawła II na ojczystej ziemi. Dla ponownie zniewolonego narodu była impulsem do przebudzenia się do wolności, policzenia się, odważnego przyznania do wiary, odzyskania godności.
bsw/diecezja.pl

Homilia, która zmieniła losy Polski i Europy

Homilia w czasie mszy św. odprawionej na pl. Zwycięstwa
Warszawa, 2 czerwca 1979 


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Umiłowani Rodacy,
Drodzy Bracia i Siostry,
Uczestnicy eucharystycznej Ofiary, która sprawuje się dziś w Warszawie na placu Zwycięstwa,
Razem z wami pragnę wyśpiewać pieśń dziękczynienia dla Opatrzności, która pozwala mi dziś jako pielgrzymowi stanąć na tym miejscu.

Pragnął - wiemy, że bardzo gorąco pragnął - stanąć na ziemi polskiej, przede wszystkim na Jasnej Górze, zmarły niedawno papież Paweł VI. Pierwszy po wielu stuleciach papież-pielgrzym. Do końca życia nosił to pragnienie w swoim sercu i z nim zszedł do grobu. I oto czujemy, że pragnienie to było tak potężne i tak głęboko uzasadnione, że przerosło ramy jednego pontyfikatu i - w sposób po ludzku trudny do przewidzenia - realizuje się dzisiaj. Dziękujemy więc Bożej Opatrzności za to, że dała Pawłowi VI tak potężne pragnienie.

Dziękujemy za cały ten styl papieża-pielgrzyma, jaki zapoczątkował wraz z Soborem Watykańskim II. Gdy bowiem Kościół cały uświadomił sobie na nowo, iż jest Ludem Bożym - Ludem, który uczestniczy w posłannictwie Chrystusa, Ludem, który z tym posłannictwem idzie przez dzieje, który "pielgrzymuje", papież nie mógł dłużej pozostać "więźniem Watykanu". Musiał stać się na nowo Piotrem pielgrzymującym, tak jak ten pierwszy, który z Jerozolimy przywędrował poprzez Antiochię do Rzymu, aby tam dać świadectwo Chrystusowi i przypieczętować je swoją krwią.

Dzisiaj dane mi jest wypełnić to pragnienie zmarłego papieża Pawła VI wśród was, umiłowani synowie i córki mojej Ojczyzny. Kiedy bowiem - z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności po śmierci Pawła VI i po kilkutygodniowym zaledwie pontyfikacie mojego bezpośredniego poprzednika Jana Pawła I - zostałem głosami kardynałów wezwany ze stolicy św. Stanisława w Krakowie na stolicę św. Piotra w Rzymie, zrozumiałem natychmiast, że moim szczególnym zadaniem jest spełnienie tego pragnienia, którego Paweł VI nie mógł dopełnić na milenium chrztu Polski.

Jako więc wasz rodak, syn polskiej ziemi, a zarazem jako papież-pielgrzym witam was wszystkich! Witam najdostojniejszego Prymasa Polski. Witam wszystkich obecnych tutaj arcybiskupów, biskupów, pasterzy Kościoła w naszej Ojczyźnie. Pozwólcie, że pośród naszych gości powitam w sposób szczególny kardynała-arcybiskupa Santo Domingo. To tam wypadało mi skierować pierwsze kroki papieskiego pielgrzymowania w miesiącu styczniu. Tam po raz pierwszy ucałowałem ziemię, na której stanęła kiedyś stopa Krzysztofa Kolumba, po której przeszły stopy tylu głosicieli Ewangelii, a wśród nich także i naszych rodaków i polskich żołnierzy. Dzisiaj, wspólnie z wami, tego świadka mojej pierwszej papieskiej podróży witam w Warszawie.

Czyż moja pielgrzymka do Ojczyzny w roku, w którym Kościół w Polsce obchodzi dziewięćsetną rocznicę śmierci św. Stanisława, nie jest zarazem jakimś szczególnym znakiem naszego polskiego pielgrzymowania poprzez dzieje Kościoła - nie tylko po szlakach naszej Ojczyzny, ale zarazem Europy i świata? Odsuwam tutaj na bok moją własną osobę - niemniej muszę wraz z wami wszystkimi stawiać sobie pytanie o motyw, dla którego właśnie w roku 1978 (po tylu stuleciach ustalonej w tej dziedzinie tradycji) został na rzymską stolicę św. Piotra wezwany syn polskiego narodu, polskiej ziemi. Od Piotra, jak i od wszystkich apostołów Chrystus żądał, aby byli Jego "świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi" (Dz 1,8).

Czyż przeto nawiązując do tych Chrystusowych słów, nie wolno nam wnosić zarazem, że Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa? Że właśnie stąd - z Warszawy, a także z Gniezna, z Jasnej Góry, z Krakowa, z całego tego historycznego szlaku, który tyle razy nawiedzałem w swoim życiu i który w tych dniach znów będę miał szczęście nawiedzić, że właśnie stąd ze szczególną pokorą, ale i ze szczególnym przekonaniem trzeba głosić Chrystusa? Że właśnie tu, na tej ziemi, na tym szlaku, trzeba stanąć, aby odczytać świadectwo Jego Krzyża i Jego Zmartwychwstania? Ale, umiłowani rodacy - jeśli przyjąć to wszystko, co w tej chwili ośmieliłem się wypowiedzieć - jakżeż ogromne z tego rodzą się zadania i zobowiązania! Czy do nich naprawdę dorastamy?



Dane mi jest dzisiaj, na pierwszym etapie mojej papieskiej pielgrzymki do Polski, sprawować Najświętszą Ofiarę w Warszawie, na placu Zwycięstwa. Liturgia sobotniego wieczoru, w przeddzień Zesłania Ducha Świętego przenosi nas do wieczernika w Jerozolimie, w którym nazajutrz apostołowie - zgromadzeni wokół Maryi, Matki Chrystusa - mają otrzymać Ducha Świętego. Otrzymają Ducha, którego Chrystus im wyjednał przez krzyż, aby w mocy tego Ducha mogli wypełnić Jego polecenie. "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem" (Mt 28,19-20).

W takich słowach Chrystus Pan przed swym odejściem ze świata przekazał apostołom swe ostatnie polecenie, swój "mandat misyjny". I dodał: "A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28,20). Dobrze się stało, że moja pielgrzymka do Polski, związana z dziewięćsetną rocznicą męczeńskiej śmierci św. Stanisława, wypadła w okresie Zesłania Ducha Świętego oraz uroczystości Trójcy Przenajświętszej. W taki bowiem sposób mogę, dopełniając jakby pośmiertnie pragnienia Pawła VI, przeżyć raz jeszcze tysiąclecie chrztu na ziemi polskiej i wpisać tegoroczny Stanisławowy jubileusz w to tysiąclecie, z którego wzięły początek całe dzieje narodu i Kościoła.

Właśnie uroczystość Zesłania Ducha Świętego oraz Trójcy Przenajświętszej szczególnie nas przybliża do tego początku. W apostołach, którzy otrzymują Ducha Świętego w dzień Zielonych Świąt, są już niejako duchowo obecni wszyscy ich następcy, wszyscy biskupi, również ci, którym od tysiąca lat wypadło głosić Ewangelię na ziemi polskiej. Również ten Stanisław ze Szczepanowa, który swoje posłannictwo na stolicy krakowskiej okupił krwią przed dziewięcioma wiekami.

I są w tych apostołach i wokół nich - w dniu Zesłania Ducha Świętego - zgromadzeni nie tylko przedstawiciele tych ludów i języków, które wymienia księga Dziejów Apostolskich. Są wokół nich już wówczas zgromadzone różne ludy i narody, które przyjdą do Kościoła poprzez światło Ewangelii i moc Ducha Świętego w różnych epokach, w różnych stuleciach. Dzień Zielonych Świąt jest dniem narodzin wiary i Kościoła również na naszej polskiej ziemi. Jest to początek przepowiadania wielkich spraw Bożych również w naszym polskim języku. Jest to początek chrześcijaństwa również w życiu naszego narodu: w jego dziejach, w jego kulturze, w jego doświadczeniach.

Kościół przyniósł Polsce Chrystusa - to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa.

I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski - przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię. Dzieje ludzi! Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają się dziejami zbawienia.

Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń i siła. Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa. "Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus" (Piotr Skarga, Kazania sejmowe). Trzeba iść po śladach tego, czym - a raczej kim - na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi. I to nie tylko dla tych, którzy jawnie weń wierzyli, którzy Go wyznawali wiarą Kościoła. Ale także i dla tych, pozornie stojących opodal, poza Kościołem. Dla tych wątpiących, dla tych sprzeciwiających się.



Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie - to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa.

Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną - bez Chrystusa.

Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Nie sposób zrozumieć dziejów Polski od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nie przyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus.

Tysiąclecie chrztu Polski, którego szczególnie dojrzałym owocem jest św. Stanisław - tysiąclecie Chrystusa w naszym wczoraj i dzisiaj - jest głównym motywem mojej pielgrzymki, mojej dziękczynnej modlitwy wspólnie z wami wszystkimi, drodzy rodacy, których Jezus Chrystus nie przestaje uczyć wielkiej sprawy człowieka. Z wami, dla których Chrystus nie przestaje być wciąż otwartą księgą nauki o człowieku, o jego godności i jego prawach. A zarazem nauki o godności i prawach narodu.

Księże Prymasie! Pragnę tę Najświętszą Ofiarę wspólnie z braćmi biskupami i kapłanami złożyć we wszystkich intencjach, które Wasza Eminencja wymienił na początku. W dniu dzisiejszym na tym placu Zwycięstwa w stolicy Polski proszę wielką modlitwą Eucharystii wspólnie z wami, aby Chrystus nie przestał być dla nas otwartą księgą życia na przyszłość. Na nasze polskie jutro.



Stoimy tutaj w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza. W dziejach Polski - dawnych i współczesnych - grób ten znajduje szczególne pokrycie. Szczególne uzasadnienie. Na ilu to miejscach ziemi ojczystej padał ten żołnierz. Na ilu to miejscach Europy i świata przemawiał swoją śmiercią, że nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie? Na ilu to polach walk świadczył oprawach człowieka wpisanych głęboko w nienaruszalne prawa narodu, ginąc "za wolność naszą i waszą"? "Gdzie są ich groby, Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej - i Bóg wie na niebie!" (Artur Oppman, Pacierz za zmarłych). Dzieje Ojczyzny napisane przez Grób jednego Nieznanego Żołnierza.

Przyklęknąłem przy tym grobie, wspólnie z Księdzem Prymasem, aby oddać cześć każdemu ziarnu, które - padając w ziemię i obumierając w niej - przynosi owoc. Czy to będzie ziarno krwi żołnierskiej przelanej na polu bitwy, czy ofiara męczeńska w obozach i więzieniach. Czy to będzie ziarno ciężkiej, codziennej pracy w pocie czoła na roli, przy warsztacie, w kopalni, w hutach i fabrykach. Czy to będzie ziarno miłości rodzicielskiej, która nie cofa się przed daniem życia nowemu człowiekowi i podejmuje cały trud wychowawczy. Czy to będzie ziarno pracy twórczej w uczelniach, instytutach, bibliotekach, na warsztatach narodowej kultury. Czy to będzie ziarno modlitwy i posługi przy chorych, cierpiących, opuszczonych. Czy to będzie ziarno samego cierpienia na łożach szpitalnych, w klinikach, sanatoriach, po domach: "wszystko, co Polskę stanowi".

Skąd przychodzą te słowa? Księże Prymasie, tak głosi Akt milenijny, złożony przez ciebie i Episkopat Polski na Jasnej Górze: "wszystko, co Polskę stanowi". To wszystko w rękach Bogarodzicy - pod krzyżem na Kalwarii i w wieczerniku Zielonych Świąt. To wszystko: dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego jej syna i każdą córkę od tysiąca lat - i w tym pokoleniu, i w przyszłych - choćby to był człowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobie stoimy... To wszystko: i dzieje ludów, które żyły wraz z nami i wśród nas, jak choćby ci, których setki tysięcy zginęły w murach warszawskiego getta.

To wszystko w tej Eucharystii ogarniam myślą i sercem i włączam w tę jedną jedyną Najświętszą Ofiarę Chrystusa na placu Zwycięstwa. I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi:

Niech zstąpi Duch Twój!
Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi!
Tej ziemi!

Amen. 

Św. Jan Paweł II: Chwała Trójcy Świętej we Wniebowstąpieniu

1. Tajemnica Paschy Chrystusa ogarnia historię ludzkości, ale zarazem ją przekracza. Ludzka myśl i język mogą w jakiejś mierze ująć i przekazywać tę tajemnicę, ale nie zdołają jej wyczerpać. Dlatego Nowy Testament, chociaż mówi o «zmartwychwstaniu», czego świadectwem jest pierwotne Credo, które św. Paweł osobiście przejął i przekazuje w Pierwszym Liście do Koryntian (por. 15, 3-5), posługuje się także innym sformułowaniem, aby określić sens Paschy. Zwłaszcza u św. Jana i św. Pawła jest ona przedstawiana jako wywyższenie i uwielbienie Ukrzyżowanego. Tak więc dla czwartego ewangelisty krzyż Chrystusa jest już królewskim tronem, który stoi na ziemi, ale dosięga nieba. Chrystus zasiada na nim jako Zbawca i Pan historii.
Istotnie, w Ewangelii św. Jana Jezus woła: «A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie» (12, 32; por. 3, 14; 8, 28). W hymnie wkomponowanym w List do Filipian św. Paweł opisuje najpierw głębokie uniżenie, jakiego zaznał Syn Boży przez śmierć krzyżową, a z kolei opiewa Paschę słowami: «Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — ku chwale Boga Ojca» (Flp 2, 9-11).
2. W tym samym świetle należy rozumieć wniebowstąpienie Chrystusa, którego opis św. Łukasz umieszcza jako zwieńczenie swojej Ewangelii i jako początek swego drugiego dzieła, czyli Dziejów Apostolskich. Jest to ostatnie ukazanie się Jezusa, które «kończy się nieodwracalnym wejściem Jego człowieczeństwa do chwały Bożej, symbolizowanej przez obłok i niebo» (KKK, 659). Niebo jest najbardziej wyrazistym znakiem Bożej transcendencji. Jest to kosmiczna przestrzeń, wznosząca się ponad ziemskim widnokręgiem, w którego obrębie toczy się życie ludzi.
Chrystus, przemierzywszy drogi historii i wszedłszy nawet w mroki śmierci, która wyznacza kres naszej skończonej natury i jest zapłatą za grzech (por. Rz 6, 23), powraca do chwały, którą odwiecznie (por. J 17, 5) dzieli z Ojcem i z Duchem Świętym. Prowadzi też z sobą odkupioną ludzkość. List do Efezjan stwierdza bowiem, że «Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, (...) razem z Chrystusem przywrócił do życia (...) i razem posadził na wyżynach niebieskich» (2, 4-6). Dotyczy to przede wszystkim Matki Jezusa, Maryi, której wniebowzięcie jest zapowiedzią naszego wstąpienia do chwały.
3. Wpatrujemy się w oblicze uwielbionego Chrystusa, wstępującego do nieba, aby kontemplować obecność całej Trójcy Świętej. W sztuce chrześcijańskiej wielokrotnie pojawia się motyw tzw. Trinitas in cruce, przedstawiający Chrystusa ukrzyżowanego, nad którym pochyla się Ojciec, jak gdyby chciał Go przygarnąć, między nimi zaś wzlatuje gołębica, symbol Ducha Świętego (tak na przykład przedstawia Trójcę Świętą Masaccio w kościele Santa Maria Novella we Florencji). W ten sposób krzyż jest symbolem jednoczącym, łączącym człowieczeństwo z bóstwem, śmierć z życiem, cierpienie z chwałą.
Analogicznie też można dostrzec obecność trzech Boskich Osób w scenie wniebowstąpienia. Na ostatnich stronicach swej Ewangelii św. Łukasz ukazuje Zmartwychwstałego, który jako kapłan Nowego Przymierza błogosławi swoich uczniów i wznosi się ponad ziemię, aby zostać wprowadzonym do chwały niebios (por. Łk 24, 50-52), najpierw jednak ewangelista przypomina Jego mowę pożegnalną do uczniów. Wyłania się z niej przede wszystkim zamysł zbawienia powzięty przez Ojca: już wcześniej zapowiedział On w Pismach śmierć i zmartwychwstanie Syna, które staną się źródłem przebaczenia i wyzwolenia (por. Łk 24, 45-47).
4. Jednakże w tych samych słowach Zmartwychwstałego pojawia się też Duch Święty, którego obecność będzie źródłem mocy i apostolskiego świadectwa: «Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka» (Łk 24, 49). Podczas gdy w Ewangelii św. Jana Pocieszyciel zostaje obiecany przez Chrystusa, dla św. Łukasza dar Ducha zawiera się także w obietnicy danej przez samego Ojca.
 
Cała Trójca Święta jest zatem obecna w chwili, gdy rozpoczyna się epoka Kościoła. Św. Łukasz potwierdza to także w drugim opisie wniebowstąpienia Chrystusa, umieszczonym w Dziejach Apostolskich. Jezus wzywa tam apostołów, aby «wyczekiwali spełnienia się obietnicy Ojca», tej mianowicie, że w bliskim już dniu Pięćdziesiątnicy zostaną «ochrzczeni Duchem Świętym» (por. Dz 1, 4-5).
5. Wniebowstąpienie jest zatem epifanią trynitarną, wskazującą cel, ku któremu skierowana jest historia indywidualna i powszechna. Chociaż nasze śmiertelne ciało przechodzi etap rozkładu w proch ziemi, całe nasze odkupione «ja» zwrócone jest ku górze i ku Bogu, idąc za Chrystusem jako za przewodnikiem.
Umocnieni tą radosną pewnością, zwracamy się ku tajemnicy Boga Ojca, Syna i Ducha, objawionej w chwalebnym krzyżu Zmartwychwstałego, słowami modlitwy uwielbienia, jaką zanosiła bł. Elżbieta od Trójcy Świętej: «O Boże mój, o Trójco, którą wielbię, pomóż mi zapomnieć całkowicie o sobie samej, abym mogła odpocząć w Tobie, w bezruchu i ukojeniu, jak gdyby moja dusza była już w wieczności. (...) Zaprowadź pokój w mojej duszy! Uczyń z niej Twoje niebo, Twój wybrany przybytek i miejsce Twojego odpoczynku. (...) O, moja Trójco, moje wszystko, moja Szczęśliwości, nieskończona Samotności, Bezmiarze, w którym się zatracam! Zawierzam się Tobie (...), oczekując, że w Twoim blasku będę mogła kontemplować otchłań Twojej wielkości» (Akt uwielbienia Trójcy Świętej, 21 listopada 1904 r.).
Audiencja generalna. 24 maja 2000

Benedykt XVI: Jezus czeka na nas w domu Ojca

Drodzy bracia i siostry!
Dziś w wielu krajach, również we Włoszech, jest obchodzona uroczystość Wniebowstąpienia Chrystusa. Księga Dziejów Apostolskich sytuuje tę tajemnicę wiary czterdzieści dni po zmartwychwstaniu (por. Dz 1, 3-11), i właśnie dlatego w Watykanie i w niektórych krajach świata była ona świętowana w ubiegły czwartek. Po wniebowstąpieniu pierwsi uczniowie pozostawali zgromadzeni w Wieczerniku wraz z Matką Jezusa i niecierpliwie oczekiwali na dar Ducha Świętego, obiecanego przez Jezusa (por. Dz 1, 14). W tę pierwszą niedzielę maja, miesiąca maryjnego, podobne doświadczenie jest również naszym udziałem, silniej odczuwamy bowiem duchową obecność Maryi. Plac św. Piotra jest dziś niejako «wieczernikiem» pod gołym niebem, wypełnionym wiernymi, w większości członkami Włoskiej Akcji Katolickiej, do których skieruję słowo po maryjnej modlitwie Regina caeli. W mowach pożegnalnych do uczniów Jezus kładł duży nacisk na znaczenie swojego «powrotu do Ojca», będącego uwieńczeniem całej Jego misji: przyszedł bowiem na świat, by doprowadzić człowieka do Boga, nie w sensie ideowym — jak filozof czy nauczyciel mądrości — ale w sensie rzeczywistym, jak pasterz, który pragnie zaprowadzić owce do owczarni. To «wyjście» w stronę niebieskiej ojczyzny Jezus przeżył sam i podjął się tego tylko dla nas. Dla nas zstąpił z nieba i dla nas do niego wstąpił, po tym jak stał się we wszystkim podobny do ludzi, jak zaznał upokorzenia śmierci krzyżowej i znalazł się w otchłani największego oddalenia od Boga. Właśnie dlatego Ojciec znalazł w Nim upodobanie i Go «wywyższył» (Flp 2, 9), przywracając Mu pełnię chwały, ale już z naszą naturą ludzką. Bóg w człowieku — człowiek w Bogu: ta prawda nie jest już teoretyczna, lecz rzeczywista. Dlatego chrześcijańska nadzieja, której fundamentem jest Chrystus, nie jest iluzją, lecz — jak mówi List do Hebrajczyków — «jakby kotwicą naszego życia» (por. Hbr 6, 19), kotwicą, która sięga nieba, gdzie Chrystus nas poprzedził.
A czego bardziej potrzebuje człowiek każdej epoki, jeśli nie tego właśnie: trwałego zakotwiczenia swojego życia? I tak wracamy do doniosłego znaczenia obecności Maryi wśród nas. Gdy patrzymy na Nią, jak pierwsi uczniowie, natychmiast myślimy o Jezusie: Matka przywodzi na myśl Syna, którego fizycznie nie ma już wśród nas, ale który czeka na nas w domu Ojca. Jezus zachęca nas, byśmy zamiast wpatrywać się w niebo łączyli się w modlitwie, prosząc o dar Ducha Świętego. Tylko dla tego bowiem, kto «narodzi się powtórnie z wysoka», czyli z Ducha Bożego, otwarte są bramy królestwa niebieskiego (por. J 3, 3-5), a pierwszą «powtórnie narodzoną z wysoka» jest właśnie Najświętsza Maryja Panna. Dlatego do Niej się zwracamy pełni paschalnej radości.
Rozważania przed modlitwą Anioł Pański, 4 maja 2008

5 argumentów Leona XIII na rzecz kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa

5 argumentów Leona XIII na rzecz kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa



5 argumentów Leona XIII na rzecz kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa
Aubussonais [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], from Wikimedia Commons [commons.wikimedia.org]

Czerwiec to miesiąc poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Jego święto i kult zalecił w szczególny sposób Leon XIII w encyklice z 1899 roku. Jego encyklika jasno pokazuje, że kult Najświętszego Serca nie ma nic wspólnego z ckliwym sentymentalizmem.

1. Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa wiąże się z podkreśleniem panowania Chrystusa nad światem.

Jak pisał Leon XIII w „Annum Sacrum” „władza Jego bowiem rozciąga się nie tylko na narody katolickie czy na tych, którzy ochrzczeni w należyty sposób, należą prawnie do Kościoła, chociażby na skutek błędu i niezgody żyli z dala od prawdy i miłości. Dotyczy ona także tych wszystkich, którzy jeszcze nic nie wiedzą o wierze chrześcijańskiej. Tak więc we władaniu Jezusa pozostaje cały rodzaj ludzki. I słusznie. Ten bowiem, który jest Jednorodzonym Synem Boga Ojca i posiada jedną z Nim naturę, będąc odblaskiem chwały i odbiciem istoty Jego”.

2. Cześć Najświętszego Serca Pana Jezusa wiąże się z czcią dla Jego Królestwa.

„Dlatego to Syn Boży mówi o sobie przez usta proroka: Ja jestem ustanowiony królem od niego nad Syjonem, górą świętą jego, bym głosił przykazania jego. Pan rzekł do mnie: Tyś jest Synem moim, jam Ciebie dziś zrodził. Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w Twe dziedzictwo, a w posiadłość Twą krańce ziemi. Słowami tymi stwierdza On, że otrzymał od Boga władzę zarówno nad całym Kościołem, który symbolizuje góra Syjon, jak i nad resztą świata, dokądkolwiek sięgają jego granice”.

3. Z kultem Najświętszego Serca Pana Jezusa wiąże się obowiązek Jego czci. 

Zgodnie ze słowami Leona XIII „jeżeli więc Chrystusowi została dana wszelka władza, z tego niedwuznacznie wynika, że Jego panowanie musi być najwyższe, absolutne, od nikogo niezależne i z niczym nie porównywalne. Ponieważ władza ta została Mu dana na niebie i na ziemi, niebo i ziemia winny Mu być posłuszne. Chrystus Pan wprowadził rzeczywiście w czyn te swoje szczególne uprawnienia, gdy wydał apostołom nakaz szerzenia Jego nauki, łączenia ludzi w jedno ciało Kościoła poprzez chrzest święty, nakładania na nich praw, których nie wolno odrzucać bez narażenia się na utratę wiecznego zbawienia”.

4. Kult Najświętszego Serca jest nadzieją także dla świeckiego społeczeństwa.

Jak podkreśla Leon XIII ono również powinno oddawać Bożemu Sercu cześć. „Poświęcenie się Bożemu Sercu niesie z sobą również nadzieję lepszej rzeczywistości dla państw, ponieważ ma ono moc odnowienia, względnie umocnienia więzów, łączących z natury społeczności świeckie z Bogiem. Jest to tym ważniejsze, że w ostatnich czasach usiłowano już niejednokrotnie wznieść mur między państwami a Kościołem”.

5. Pyszne odrzucanie pomocy Najświętszego Serca oznacza, że ludzie i całe społeczeństwa są skazane na własne siły. Te zaś okazują się niewystarczające do uporania się z wieloma problemami.

Według słów Leona XIII „cóż więc dziwnego, że większa część ludzkości miotana jest ustawicznie falami zaburzeń, które nikomu nie pozwalają żyć bez strachu i grożą ciągłym niebezpieczeństwem, skoro umysły ludzkie nadęte są tak wielką pychą. Jeżeli odrzuci się religię, najmocniejsze filary bezpieczeństwa publicznego muszą się rozpaść. Toteż Bóg zamierzając słusznie i sprawiedliwie ukarać tych pyszałków, wydał ich po prostu na pastwę własnej żądzy, aby służąc swoim namiętnościom, sami siebie zniszczyli nadmierną wolnością”.

Źródło: liturgia.wiara.pl
mjend


Read more: http://www.pch24.pl/5-argumentow-leona-xiii-na-rzecz-kultu-najswietszego-serca-pana-jezusa-,68634,i.html#ixzz5pieqNh5U