
Królowa Polski ukazała się dwóm dziewczynkom. Dziś 148. rocznica pierwszego objawienia Matki Bożej w GietrzwałdzieMaryjny naród
polski, w odróżnieniu od Francuzów czy Belgów, ma tylko jedno objawienie
Matki Bożej zatwierdzone przez Kościół. To Gietrzwałd na Warmii.
Dojeżdżając do miasteczka, każdy z daleka dostrzega wieżę bazyliki,
która wznosi się na tle malowniczej panoramy
miejscowości. W centrum znajduje się zespół zabudowań sanktuaryjnych.
Na dalszym planie widać łąki, pola, las, w sercu którego ukryło się
jezioro. Jest to krajobraz typowy dla tej części Warmii i Mazur:
morenowe pagórki, przecięte wąwozami oraz dorzeczami Pasłęki i Gilwy.
Wspinając się na wzgórze, na którym posadowiony jest kościół, po lewej
stronie mijamy kapliczkę z figurą Niepokalanej. To tutaj objawiała się
Matka Boża Barbarze Samulowskiej i Justynie Szafryńskiej. Mówi o tym
duży napis: „W 1877 roku na tym miejscu Matka Boża prosiła: odmawiajcie
różaniec i pokutujcie” oraz słowa zapewnienia: „Nie smućcie się, bo Ja
zawsze będę przy was”. Odtąd na Warmii zwykło się śpiewać: „Gietrzwałd,
szczęśliwa to wioska, bo ta Gwiazda Matka Boska, objawiła się na klonie,
swoim wiernym ku obronie”.
Obecność
Maryi przywołują inne słowa, wypisane nad wejściem do bazyliki: „Nigdym
Ja ciebie, ludu, nie rzuciła, nigdym ci Mego nie odjęła lica. Ja po
dawnemu moc twoja i siła, Bogurodzica”. Maria Konopnicka, autorka tych
słów, dobrze wiedziała, że Matka Boga schodzi na ziemię jedynie po to,
by pozyskać jak najwięcej dusz, pomóc ludziom wyzwolić się z grzechów,
doprowadzić ich do świętości. Stąd w gietrzwałdzkiej świątyni, w samym
centrum głównego ołtarza, uwagę przykuwa ukoronowany papieskimi koronami
cudowny wizerunek Matki Bożej. Wielu, spoglądając na niego, mówi w
duchu: „Jakże Ona piękna!”.
Nie
będę odkrywczy, pisząc, że wszystkie objawienia maryjne łączy jakiś
dramatyczny apel, będący faktycznym sygnałem SOS wysłanym z ziemi w
kierunku nieba. W przypadku objawień w Gietrzwałdzie były to
prześladowania polskości i Kościoła za Ottona von Bismarcka (1815–1898),
pierwszego kanclerza zjednoczonego (1871) cesarstwa niemieckiego, który
prowadził bezwzględną walkę z katolicką wiarą i kulturą polską – Kulturkampf.
Za jego rządów wydalono z Prus około 30 tys. Polaków nieposiadających
pruskiego obywatelstwa (słynne rugi bismarckowskie). Systematycznie też
podporządkowywano władzom pruskim Kościół katolicki, aby nie był ostoją
polskości i tożsamości narodowej. Bardzo bolesnym uderzeniem państwa w
Kościół była ustawa z 1871 r., zakazująca wygłaszania
kazań „zagrażających pokojowi publicznemu”. Jednocześnie skasowano w
Ministerstwie Oświaty Wydział Katolicki, a jego dyrektor, Albert
Kraetzig, były poseł z okręgu olsztyńsko-reszelskiego, za popieranie
Kościoła został odsunięty od życia politycznego. W 1872 r. usunięto z
Prus zakon jezuitów, a trzy lata później wszystkie inne zakony. Ustawa
banicyjna umożliwiała wydalenie z konkretnego rejonu, a nawet z państwa
tych duchownych, którzy nie podporządkowali się nowym prawom.
Jeszcze
bardziej bulwersujące okazały się ustawy majowe z lat 1873–74. Dekrety
były skierowane bezpośrednio przeciw Kościołowi katolickiemu, pośrednio
uderzając w ludność polską. W praktyce uzależniały całkowicie Kościół od
państwa. Postępowano zgodnie z dewizą: uderz w pasterza, a rozproszą
się owce. Zaborca postrzegał Kościół katolicki jako zagrożenie dla
swoich interesów i jedności państwa,
dlatego biskupom katolickim odebrano majątki, księżom nakazano uczyć
religii w języku niemieckim, zamykano seminaria duchowne, zakazano
duchowieństwu wyjazdów za granicę, wstrzymano urzędowe dotacje na cele
kościelne. Każdy kapłan musiał być zatwierdzany przez władze państwowe,
duszpasterzom zabroniono bez zezwolenia władz cywilnych wykonywania
funkcji religijnych w sąsiednich kościołach. Ponadto zabroniono księżom
katolickim nauczania religii w szkołach państwowych, a ich miejsce
zajęli nauczyciele świeccy.
Najbardziej
bolesny okazał się wspomniany przepis zakazujący obsadzania stanowisk
kościelnych bez pozwolenia władz państwowych, ponieważ opuszczone
parafie po śmierci dotychczasowego proboszcza pozostawały długo bez
duszpasterzy. W osieroconych kościołach zbierali się samotnie
parafianie, odprawiając tzw. ciemne jutrznie, czyli nabożeństwa bez
księdza. Czasami zjawiał się ksiądz z sąsiedniej parafii, zwykle – w
razie dekonspiracji – karany grzywną, a nawet więzieniem. W ten sposób
na południowej Warmii 8 parafii, czyli trzecia ich część, zostało
pozbawione swoich proboszczów.
Katolicy
nie poddali się rozpaczy. Zbierali się przed zamkniętymi kościołami na
nabożeństwach maryjnych, prosili Boga o zmiłowanie. I wyprosili. 27
czerwca 1877 r. 13-letnia Justyna Szafryńska, wracając z kościoła do
domu po szczęśliwie zdanym egzaminie z katechizmu, dopuszczającym do I
Komunii św., na dźwięk kościelnego dzwonu zaczęła odmawiać Anioł Pański.
Gdy przechodziła przed świątynią w Gietrzwałdzie, wewnętrzny głos
nakazał jej się zatrzymać. Powiedziała do zniecierpliwionej matki:
„Czekajcie no, matulu, aż zobaczę, co to takiego białego jest na
drzewie”. Justyna zobaczyła bowiem dziwną jasność, a kiedy podeszła
bliżej, ujrzała na drzewie klonu Matkę Bożą, siedzącą na złocistym
tronie migającym perłami. Maryja była niewymownie piękna: ubrana w białą
szatę, z opadającymi na ramiona długimi włosami, a przy niej stał w
pokłonie mały anioł, odziany w złotą sukienkę. Dziewczynka oniemiała ze
zdziwienia. Po chwili zjawisko nagle znikło.
Powiadomiony o widzeniu ksiądz proboszcz Augustyn Weichsel nie miał wątpliwości, że Justyna musiała zobaczyć coś nadprzyrodzonego.
Dlatego nakazał jej przyjść do świątyni nazajutrz o tej samej porze.
Przypadała akurat wigilia uroczystości św. Piotra i Pawła, patronów
parafii. Justyna zabrała ze sobą młodszą koleżankę, Barbarę Samulowską.
Kiedy dzwon uderzył na wieczorny Anioł Pański,
drzewo klonu znów zajaśniało, ukazał się złocisty krąg, w którym
obydwie dziewczynki dostrzegły Niewiastę z Dzieciątkiem. Pani była
ubrana w białą szatę, spiętą przepaską. Po Jej bokach stali aniołowie.
Dwóch trzymało koronę nad Jej głową, trzeci – berło, a czwarty wskazywał
na wielki krzyż na niebie. Dzieciątko Jezus promieniowało również
niezwykłym światłem, było odziane w białą szatę, wyszywaną złotem. W
lewej ręce trzymało kulę zwieńczoną krzyżem – insygnium władzy
królewskiej.
Kolejny
raz dziewczynki zobaczyły Matkę Bożą 30 czerwca. Zachęcona przez
proboszcza, Justyna zapytała: „Czego żądasz, Matko Boża?” W odpowiedzi
Pani powiedziała po polsku: „Chcę, abyście codziennie odmawiały
różaniec”. 1 lipca Justyna zapytała Panią, kim jest i czy mogą przybywać
do Gietrzwałdu chorzy, aby doznać Jej pomocy. Maryja odpowiedziała:
„Jestem Najświętsza Maryja Panna Niepokalanie Poczęta”. 3 lipca Matka
Najświętsza powiedziała: „Będę tu przychodzić jeszcze dwa miesiące (…)
Stanie się cud, później chorzy zostaną uzdrowieni”. Na pytanie, co
chorzy powinni robić, Pani powiedziała: „Powinni modlić się na różańcu”.
Następowały
kolejne objawienia, a Maryja kierowała do dzieci dalsze wskazania.
Życzyła sobie, aby została w tym miejscu wystawiona murowana kapliczka
albo postawiony krzyż i umieszczona figura Niepokalanego Poczęcia. Tak
też uczyniono. 22 lipca Maryja powiedziała: „Nie ma dla Mnie żadnego
poszanowania, ludzie nawet nie klękają i jeśli nie nastąpi poprawa, nie
przyjdę więcej”. 25 lipca przestrzegała: „Jeżeli mniej będą wierzyć
ludzie, jeszcze większe przyjdą na was prześladowania”. Matka
Najświętsza pytana, czy szybciej jest wysłuchiwana modlitwa zanoszona do
Boga czy do Niej, odparła: „Tak nie należy pytać, ale się modlić”. Na
pytanie, czy osierocone parafie otrzymają kapłanów, dzieci usłyszały
odpowiedź: „Jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie
będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów”. Maryja
wzywała też do posłuszeństwa
kapłanom i do korzystania z porad spowiedników, oni bowiem mają łaskę
rozeznawania prawdy i każdemu potrafią wskazać drogę wyznaczoną przez
Boga. Na pytanie o to, jak pomóc duszom w czyśćcu, Maryja wskazywała na
Mszę św. Podobnie odprawienie Mszy św. jest najlepszym środkiem
wybłagania nawrócenia. Na wiele innych pytań, nieraz bardzo konkretnych,
Matka Boża prosiła, aby się nie smucić, bo zawsze będzie przy ludziach.
Objawienia
Matki Bożej trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 r. Łącznie w ciągu
80 dni Matka Boża ukazała się 160 razy. Zapisy archiwalne umożliwiają
odtworzenie tego, co działo się każdego dnia: kto w spotkaniu brał
udział, w jaki sposób objawiała się Matka Boża, co mówiła… Maryja mówiła
wyłącznie po polsku, czyli w języku, którym mówiły dziewczynki na co
dzień, natomiast objawienia dokumentowano zarówno po polsku, jak i po
niemiecku.
Objawienia Matki Bożej
musiały mieć doniosłe znaczenie w planach Bożych, skoro szatan na różne
sposoby próbował je zdyskredytować, odwrócić uwagę od nich, wypaczać ich
treść innymi pseudoobjawieniami, w których przybierał postać Matki
Bożej. Mimo że niemieckie gazety starały się ośmieszyć wydarzenia w
Gietrzwałdzie, a władze pruskie – zmusić biskupa warmińskiego do wydania
zakazu szerzenia kultu na miejscu objawień, doszło do zbadania ich
prawdziwości przez biskupią komisję. Wysłani do Gietrzwałdu kapłani oraz
lekarze doszli do przekonania, że „objawienia w Gietrzwałdzie muszą
mieć realną podstawę”. Niedługo potem ukazała się książeczka o
objawieniach w Gietrzwałdzie opatrzona imprimatur (oficjalnym
zezwoleniem Kościoła na druk), co było pośrednim potwierdzeniem ich
prawdziwości. Formalnie zostały one uznane dopiero w 1977 r., w setną
rocznicę objawień.
Pytając
o istotę tych objawień, należy wskazać, że poza wielkim, znanym również
z innych objawień apelem o odmawianie różańca i docenienie roli Mszy
św. w życiu chrześcijan, a także podkreśleniem znaczenia tytułu
Niepokalanego Poczęcia objawienia gietrzwałdzkie mają kilka zupełnie
wyjątkowych cech. Po pierwsze, odbywały się w okresie mrocznego czasu
pruskiego Kulturkampfu, walki z polską mową i Kościołem katolickim. Największe wartości tamtejszego ludu: patriotyzm
i katolicyzm zostały wystawione na ciężką próbę. Kiedy wydawało się, że
zatriumfuje akcja germanizacyjna, przyszła odpowiedź nieba. Ignorując
wszelkie zakazy i restrykcje, stanęła wśród ludzi Matka Najświętsza,
podkreślając prawdziwość wiary katolickiej, potwierdzając prawo Polaków
do własnego języka i własnej ojczyzny.
Po
wtóre: w Gietrzwałdzie ludzie bardzo szybko odpowiedzieli na wezwanie
Matki Bożej o zbudowanie kaplicy. Wznieśli ją jeszcze w czasie objawień.
Maryja wynagrodziła ich gorliwość, przedłużając swe spotkania z
wizjonerami. W efekcie więc objawienia te dały początek licznym
pielgrzymkom, nabożeństwom i uroczystościom z udziałem wielotysięcznych
rzesz wiernych. Jak się uważa, te pielgrzymki, zwane na Warmii
„łofierami” (od słowa „ofiara”), uratowały katolicyzm i polskość przed
całkowitym wyniszczeniem. Dzięki objawieniom nie zanikły największe
wartości warmińskiego ludu: patriotyzm i wiara. Charakter objawień
przyczynił się do ocalenia zagrożonej szczególnie na Warmii i Mazurach
polskości tych ziem.
Po trzecie:
należy dostrzec, że wybranym „narzędziem” Boga były proste,
niewykształcone dzieci, dwie dziewczynki, które z odwagą i wewnętrznym
zaangażowaniem przekazywały orędzia Matki Bożej. Także dzięki ich
świadectwu wzrósł kult maryjny w Gietrzwałdzie. Mimo że pruskie władze
niejako wymusiły opuszczenie przez nie miejscowości, to pamięć o nich
pozostanie tu zawsze żywa. Z czasem nawet zaczęto nazywać jedną z nich,
Barbarę Samulowską, polską Bernadetą Soubirous.
Po
czwarte: wpływ objawień na podniesienie poziomu życia religijnego
wiernych był ogromny, widoczny od samego początku. Warto podkreślić, że w
odpowiedzi na apel Matki Bożej rozpoczęto w Gietrzwałdzie na szeroką
skalę odnowę duchową, w tym m.in. akcję trzeźwościową, zaczęto wznosić
katolickie świątynie, mówić z odwagą po polsku, ożywiły się nabożeństwa
różańcowe, poważnie potraktowano wezwanie Maryi do pokuty i modlitwy.
Ściśle też związane z tymi objawieniami było założone w 1878 r. przez o.
Honorata Koźmińskiego, dzisiaj błogosławionego, Zgromadzenie Sióstr
Służek Niepokalanej, mające żyć duchem i treścią tych objawień oraz
promieniować nimi apostolsko na zewnątrz.
Po
piąte: wydarzenia te odbiły się szerokim echem w całej Europie;
porównuje się je do objawień w La Salette czy Lourdes. Jeśli dawniej
było tu sanktuarium znane tylko w najbliższej okolicy, odtąd przybywali
do Gietrzwałdu pielgrzymi od Morza Bałtyckiego aż po Tatry, od Warszawy i
granic Litwy aż po Szczecin. Już w trakcie objawień Gietrzwałd
nawiedziło ok. 300 tys. wiernych z całej rozbiorowej Polski, a także
krajów sąsiednich. Również w latach bezpośrednio po objawieniach
przybywało tutaj kilkadziesiąt tysięcy pielgrzymów rocznie.
Generalnie
objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie okazały się potrzebne jak woda
glebie w okresie wielomiesięcznej suszy. Świadomość, że Madonna mówiła
po polsku, umocniła duchowo serca Polaków, a Jej słowa: „Nie smućcie
się, bo ja zawsze będę przy was” powtarzano we wszystkich polskich
domach. Co więcej, Matka Najświętsza obiecała, że Polska
zmartwychwstanie, że ojczyzna nasza znów będzie wolna. I słowa te
sprawdziły się w listopadzie 1918 r., kiedy po 123 latach niewoli
wróciło niepodległe państwo polskie.
Ważny
jest również aspekt teologiczny tych objawień. Objawiająca się Pani,
zapytana, kim jest, odpowiedziała: „Jestem Niepokalanie Poczęta”.
Musiało to zabrzmieć zdumiewająco, ponieważ podobnie odpowiedziała przed
niespełna 20 laty w Lourdes. Tam Jej słowa dokładnie brzmiały: „Jestem
Niepokalane Poczęcie”. Czyli Maryja w Lourdes i Gietrzwałdzie określiła
siebie jako samą istotę czystości i bezgrzeszności. Wyrażając następnie
życzenie, aby ludzie codziennie odmawiali różaniec i żyli w trzeźwości,
podzieliła się swoim zatroskaniem o los naszego zbawienia.
Podobieństwo
między objawieniami w Lourdes i Gietrzwałdzie jest dostrzegalne w wielu
innych szczegółach. Mianowicie, jak Bernadeta, tak i Justyna oraz
Barbara nie wyróżniały się wśród swoich rówieśniczek, były ciche i
skromne, a przy tym wesołe i lubiące się bawić z koleżankami. Każde z
objawień odbywało się na wolnym powietrzu: w Lourdes w skalistej grocie,
w Gietrzwałdzie na klonie. We wszystkich objawieniach Maryja ukazywała
się jako Niepokalana Dziewica. W każdym z nich rozlegał się gorący apel o
modlitwę różańcową, wszędzie Maryja uzależniała otrzymanie łaski od
modlitwy różańcowej.
Podobnie też wyglądało samo objawienie: zawsze na początku i końcu
widzący pochylali się ku ziemi, dając tym ukłonem znak, że Niepokalana
Dziewica albo się im ukazała, albo odchodziła. Także usłyszane przez
gietrzwałdzkie dziewczęta słowa Najświętszej Dziewicy o uzdrawianiu
chorych w tym miejscu nawiązywały do wydarzeń w Lourdes.
Oczywiście
oprócz podobieństw były wśród tych objawień także różnice. Najbardziej
uderzająca – to oczywiście ogromna rozpiętość liczby objawień. W Lourdes
Matka Boża ukazała się 18 razy, w Gietrzwałdzie – 160 razy: od 27
czerwca do 23 lipca raz dziennie, a następnie od 24 lipca do 16 września
3 razy dziennie. W rzeczy samej jednak liczba objawień, choć
zastanawiająca i trudna do wyjaśnienia, nie jest istotna, ponieważ
orędzia mają wspólny apel: nawrócenie i zawierzenie Ewangelii.
Przypomnę, że w Lourdes Niepokalana Dziewica wzywała Bernadetę do
modlitwy i pokuty za grzeszników. Podkreśleniu tego służyła m.in. wizja
piekła i ohydy ludzkich grzechów, a w związku z tym nagląca konieczność
przebłagania Boga.
W Gietrzwałdzie
natomiast Najświętsza Panna, jak gdyby szerzej obejmując ludzkie sprawy,
wzywała do modlitwy we wszelkich potrzebach: „Jeśli ludzie będą się
lepiej modlić, wszystko obróci się na dobro”. Bardziej niż w innych
objawieniach zachęcała do modlitwy różańcowej. Na przedstawiane Jej
prośby różnych osób często odpowiadała: „Niech się modli na różańcu”.
Ostatnie Jej słowa brzmiały: „Odmawiajcie gorliwie różaniec”. Zapewne
tej gorliwości nie zabrakło nikomu, skoro to znane już wcześniej
sanktuarium przeżywało po objawieniach nowy okres swej świetności. Można
więc, choćby tylko na podstawie wymienionych porównań, widzieć w
Gietrzwałdzie polskie Lourdes, a w osobie Barbary Samulowskiej – św.
Bernadetę Soubirous. Zresztą nazwanie Gietrzwałdu polskim Lourdes
pojawiło się już w czasie objawień i w sposób szczególny drażniło
pruskich zaborców, ponieważ od początku do Gietrzwałdu, podobnie jak do
Lourdes, napływały wielkie rzesze pielgrzymów. Można nawet napisać, że
zasięg objawień gietrzwałdzkich oraz ich rozgłos nie był wówczas
mniejszy od rozgłosu Lourdes.
Dopowiedzmy,
że w Gietrzwałdzie już od 1568 r. czczony jest w miejscowej świątyni
obraz Matki Bożej. Został on ukoronowany przez Prymasa Tysiąclecia 10
września 1967 r. Stróżami sanktuarium zostali po II wojnie światowej
księża z zakonu kanoników regularnych laterańskich. „Chcę, abyście
codziennie odmawiały różaniec” – ten apel Matki Bożej, wypowiedziany w
Gietrzwałdzie 27 czerwca 1877 r., potwierdził Kościół po 100 latach: w
1977 r. prawdziwość objawień zatwierdził bp Józef Drzazga, ordynariusz
warmiński.
Obecnie
sanktuarium w Gietrzwałdzie nawiedza rocznie ok. 800 tys. pielgrzymów,
przy czym liczba ta systematycznie rośnie. Przybywają zwłaszcza chorzy,
którym Matka Boża obiecała tu szczególne łaski. Pielgrzymi modlą się
najpierw przed kapliczką objawień z figurą Matki Bożej Niepokalanej,
wybudowaną na miejscu dawnego klonu, a następnie przechodzą do świątyni,
przed cudowny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Później udają się do
pobliskiego źródełka, związanego z objawieniami, piją wodę, obmywają się
nią, a także zabierają ją do domu. Nowocześnie urządzony Dom Pielgrzyma
zapewnia wygodne zakwaterowanie tym, którzy pragną pozostać tu na
dłużej.
***
Powyższy tekst pochodzi z najnowszej książki Czesława Ryszki "Cuda polskie", wyd. Biały Kruk
Wiadomości
o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich
prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł
na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona
Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Cuda polskie. Matka Boża i święci w naszych dziejach
Czesław Ryszka
Na
historię naszego kraju należy patrzeć z punktu widzenia człowieka
wierzącego, chrześcijanina, jeśli chce się dzieje Polski interpretować
uczciwie. Ta książka nie jest suchym dziełem naukowym, lecz zawiera
solidną porcję wiedzy o minionych wiekach. Jest napisana barwnie i żywo.
Prezentuje autentyczne wydarzenia, konkretne osoby oraz sprawdzone
opinie. Obejmuje okres od Mieszka I po współczesność.

Papież Leon XIV otrzymał kopię figury Matki Bożej Gietrzwałdzkiej
25 czerwca 2025 r. podczas audiencji generalnej na Placu św. Piotra
kustosz Sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie – ks. Przemysław Soboń
CRL – spotkał się z Ojcem Świętym i wręczył mu kopię figury Matki Bożej z
kaplicy objawień. 27 czerwca mija 148. rocznica pierwszego ukazania się Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
Wydarzenie to miało miejsce dwa dni przed 148. rocznicą pierwszego
objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Najświętsza Panienka ukazywała
się tam dziewczynkom Justynie Szafryńskiej i Barbarze Samulowskiej od 27
czerwca do 16 września 1877 r. Są to jedyne zatwierdzone objawienia
maryjne w Polsce.
https://pch24.pl/papiez-leon-xiv-otrzymal-kopie-figury-matki-bozej-gietrzwaldzkiej/
Papież Leon XIV otrzymał kopię figury Matki Bożej Gietrzwałdzkiej
25 czerwca 2025 r. podczas audiencji generalnej na Placu św. Piotra kustosz Sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie – ks. Przemysław Soboń CRL – spotkał się z Ojcem Świętym i wręczył mu kopię figury Matki Bożej z kaplicy objawień. 27 czerwca mija 148. rocznica pierwszego ukazania się Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
Wydarzenie to miało miejsce dwa dni przed 148. rocznicą pierwszego objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Najświętsza Panienka ukazywała się tam dziewczynkom Justynie Szafryńskiej i Barbarze Samulowskiej od 27 czerwca do 16 września 1877 r. Są to jedyne zatwierdzone objawienia maryjne w Polsce.
https://pch24.pl/papiez-leon-xiv-otrzymal-kopie-figury-matki-bozej-gietrzwaldzkiej/