sobota, 1 czerwca 2013

Walka lub bycie prześladowanym -Kościół nie ma trzeciej drogi


Walka lub bycie prześladowanym. Kościół nie ma trzeciej drogi


Data publikacji: 2013-05-31 09:00

Data aktualizacji: 2013-06-01 08:40:00


Walka lub bycie prześladowanym. Kościół nie ma trzeciej drogi
Konstantyn Wielki z papieżem Sylwestrem,




Jeśli nie ma obrońców Kościoła - króla, cesarza, państwa , jakiejkolwiek władzy, która staje w jego obronie - Kościół jest prześladowany  – mówi w rozmowie z PCh24.pl profesor Roberto  de Mattei, historyk, autor wydanej niedawno w języku polskim pracy „Sobór  Watykański II. Historia dotąd nieopowiedziana”.

 

 

Kościół konstantyński i Kościół katakumbowy – dlaczego te dwie różne koncepcje Kościoła są tak ważne? Czemu  Kościół „konstantyński” jest dzisiaj tak bardzo krytykowany?

Niedługo przypada rocznica dwóch ważnych  wydarzeń, które miały miejsce w roku 312 po Chrystusie: zwycięstwa cesarza  Konstantyna w bitwie pod mostem Mulwijskim oraz wydania edyktu Mediolańskiego w  roku 213 - prawa, które dało chrześcijanom pełną swobodę wyznawania ich religii  w całym Imperium Rzymskim. W tym roku mija tysiąc siedemset lat od tego  wydarzenia. To dobra okazja do tego, by uczcić cesarza Konstantyna, którego  grecki Kościół prawosławny uważa za świetego. Kościół katolicki stosuje względem  niego przydomek „Wielki”, czcząc jako świętą jego matkę, św. Helenę.

 

Ta rocznica jest także czymś interesującym ze  względu na współczesną dyskusję dotyczącą dwóch różnych koncepcji Kościoła:  konstantyńskiego i katakumbowego. Niektórzy uważają, że żyjemy w epoce końca ery  konstantyńskiej, początku okresu pokonstantyńskiego. Wybór nowego papieża stał się dla niektórych powodem do twierdzeń, że wybór imienia i styl bycia nowego  papieża wyznacza początek zupełnie nowej epoki w dziejach Kościoła. Moim  zdaniem, nie ma zerwania, czy nawet pęknięcia, ale wręcz ciągłość między epoką katakumb – wolę mówić o niej, jako o okresie męczenników – a następującym po  niej okresie konstantyńskim. To rozróżnienie między ewangelicznym modelem  Kościoła ubogiego i prześladowanego, zestawianego z Kościołem związanym z  bogactwem i władzą, jest alternatywą fałszywą. Między Kościołem pierwszych  trzech i późniejszych stuleci istnieje relacja organicznego rozwoju.

 

Rocznica edyktu mediolańskiego przynosi nam  jednak konieczność wyboru, stawia nas na rozdrożu. Z jednej strony możemy uznać rozwój Kościoła, który już znamy, od Kościoła prześladowanego do  chrześcijańskiej cywilizacji. Możemy uznać drogę przejścia od prześladowań do  wolnego Kościoła i obrony Christianitas. Z drugiej strony możemy wybrać przeciwną drogę, od Christianitas, cywilizacji chrześcijańskiej, do Kościoła  katakumbowego. Wybór jest konieczny: albo cywilizacja chrześcijańska, albo  prześladowania. W historii Kościół katolicki jest albo prześladowany, albo  walczy i wygrywa. Są tylko dwa scenariusze.

 

Czy ta fałszywa alternatywa powoduje  redukcję społecznej i kulturowej roli katolicyzmu?

Niektórzy, także wewnątrz Kościoła, twierdzą, że Kościół musi zostać całkowicie uwolniony od „skażenia” władzą. Że dobrą rzeczą jest, kiedy Kościół nie jest w żaden sposób związany z władzą, że należy  zakończyć żywot idei państwa katolickiego, obrony Kościoła przez państwo.  Uważają, że wraz z rewolucją francuską rozpoczął się proces uwalniania Kościoła,  ponieważ przed nią Kościół był spętany - poddany monarchii.

Ale co tak naprawdę dzisiaj obserwujemy? W  wielu krajach współczesnego świata Kościół jest prześladowany, nie tylko w  Nigerii, Sudanie czy Chinach, ale i w Europie, gdzie to prześladowanie przybiera  formę dyktatury relatywizmu. Prześladowania są właśnie konsekwencją tego  osławionego końca ery konstantyńskiej. Od początku swojej historii Kościół był zwalczany i prześladowany przez wrogów. Kościół zawsze miał wrogów. Jeśli nie ma  obrońców Kościoła - króla, cesarza, państwa , jakiejkolwiek władzy, która staje  w jego obronie - Kościół jest prześladowany.

 

Dla przykładu, przez wiele stuleci katoliccy  misjonarze w krajach pogańskich, byli mordowani, jeśli nie pomagała im silna  władza. To prawdziwa alternatywa: bycie prześladowanym, lub walka w obronie  katolickiej wiary.  Chciałbym podkreślić w tym kontekście, że akt wiary  musi mieć wolny charakter. Nikt nie może nakazać komuś wiary. To powód, dla  którego muszę być osobą wolną, by wyznawać wiarę katolicką. Czasami jest jednak  potrzebna władza, która chroni przed atakami wrogów.

 

Czy model biednego Kościoła w  katakumbach nie jest religijną odsłoną projektu państwa  laickiego?

Projekt liberalny jest fałszywy, ponieważ neutralne, liberalne państwo w rzeczywistości nie istnieje. Mamy do czynienia z  państwem o charakterze chrześcijańskim albo antychrześcijańskim. Kościół posiada  swych obrońców albo prześladowców, nie ma trzeciej możliwości. Nie istnieje ona  tak z teoretycznego, jak i z historycznego punktu widzenia.

 

Państwo pogańskie, jak miało to miejsce w  pierwszych stuleciach chrześcijaństwa, prześladowało Kościół, ponieważ chciało  zmusić chrześcijan do apostazji. Chciało, by wybrali między wiarą a wiernością cesarzowi.

Tymczasem w przypadku państwa  chrześcijańskiego nic takiego nie miało miejsca. W cywilizacji chrześcijańskiej  to wiara w Chrystusa była jedyną oficjalną religią państwową, ale nikt nie był prześladowany w tym sensie, że był zmuszany do osobistej wiary.   Chrześcijaństwo wymaga spójności między wnętrzem a zachowaniem człowieka,  gwarantuje więc każdemu jego wolność. Pogaństwo i neopogaństwo obecnych czasów  dąży do przejęcia kontroli nad sumieniem człowieka.

 

Powinniśmy o tym pamiętać, spoglądając na współczesną Europę, kiedy to francuski rząd ogłasza plany  nauczania laickiej moralności.

We Francji po nowych propozycjach i  wprowadzanych prawach dotyczących „małżeństw” homoseksualnych widzimy, że nie  istnieje „neutralne światopoglądowe” państwo. Francuskie państwo walczy z prawem  naturalnym i boskim. Koniecznie należy na to reagować. To zresztą interesujące, że we Francji mamy do czynienia z tak silną, spontaniczną reakcją zwykłych  ludzi. Bronią oni tradycyjnych zasad i wartości. Myślę, że w ciągu kolejnych lat  będziemy obserwować podobne ruchy w całej Europie.

 

Rośnie bowiem dyktatura relatywizmu, która  wprowadza homoseksualizm, eutanazję, nienaturalne projekty prawne. Przykład  narzucania dzieciom edukacji seksualnej pokazuje, że działający w imię „postępu” przyznają sobie prawo do kształtowania umysłów i prywatności innych, tak jak to  miało miejsce z komunizmem w Rosji. To model totalitarny, atakujący życie  prywatne człowieka.

 

 

 

Rozmawiał Mateusz  Ziomber


Read more: http://www.pch24.pl/walka-lub-bycie-przesladowanym--kosciol-nie-ma-trzeciej-drogi,15246,i.html#ixzz2V0ew7wF4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz