piątek, 17 maja 2019

Św. Andrzej Bobola (Widzialne i Niewidzialne)



„Kilku proboszczów ze Strachociny w XX wieku, doświadczyło spotkań z ” nieznanym przybyszem zza światów”. Najwięcej przeżył ich ks. Ryszard Mucha, proboszcz parafii, w latach 1970-1983. Pojawiająca się i znikająca postać nigdy nie czyniła krzywdy ks. Ryszardowi. Jedynie przypominała, że czegoś oczekuje. Dnia 7 września 1983 roku ks. bp Ignacy Tokarczuk do pracy duszpasterskiej w Strachocinie kieruje mnie, gdyż poważna choroba ks. Ryszarda wymagała długotrwałej opieki lekarskiej, a parafia licząca około 2000 wiernych nie mogła pozostać bez kapłana. To, czego doświadczyłem w kilka dni po przybyciu do parafii było autentycznym wstrząsem. Pierwsze spotkanie z tajemniczą postacią miało miejsce nocą 10/11 września 1983 roku. Spotkania ze zjawą trwały prawie przez kolejne cztery lata. Tajemnicza postać pojawiała się zawsze o tej samej godzinie nocą. Na początku pojawianie się postaci wiązałem z duszą kapłana, który potrzebował pomocy. Dlatego modliłem się w jego intencji, odprawiałem Msze św. Z upływem czasu, moje myślenie o pojawiającej się postaci zmieniło się. Przyszedł taki moment, gdy uświadomiłem sobie, iż ten kto puka, chce wejść, a ja mam otworzyć mu drzwi. Dopiero 16 na 17 maja 1987 roku, gdy znowu nieznana postać zapukała, jak zwykle o tej samej godzinie, zbudzony ze snu nabrałem odwagi. Wtedy po raz pierwszy nawiązałem z nią świadomy kontakt. Zadałem pytania: kim jesteś? czego chcesz? W odpowiedzi usłyszałem głos, który docierał do mej duszy, jakby mnie przenikał. Nigdy nie zapomnę tego, co powiedział: Jestem św. Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie. Tajemnica wyjaśniła się. Tym, który przychodził i pukał, ciągle o sobie przypominał był św. Andrzeja Bobola. Od tej nocy, już nigdy więcej tajemnicza postać się nie pojawiła. Ale słowa, które usłyszałem od Świętego nie dawały mi spokoju.”
http://www.strachocina.przemyska.pl/www_old/proboszcz-kazanie_wazne_objawienia.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz