
wPolityce.pl
Mamy przypadki pedofilii wśród duchowieństwa, ale nie jest to plaga. Dziś mamy plagę, ale kłamstw na temat pedofilii wśród duchowieństwa – podkreśla autor książki „Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa” Sebastian Karczewski.
Publicysta wskazuje, że atak na Kościół w Stanach Zjednoczonych, Irlandii i Niemczech miała miejsce debata o uznanie homoseksualnych związków jednopłciowych i prawo do adopcji przez nich dzieci. Zwraca uwagę, że w Polsce temat pojawia się w podobnym momencie.
W ocenie Sebastiana Karczewskiego problem pedofilii wśród duchowieństwa jest wyolbrzymiony.
Jaki portal byśmy nie otworzyli, jaką gazetę byśmy nie czytali, w Kościele jest pedofilia. Zajmuje się tymi sprawami od 20 lat i wiem, że ten problem jest wyolbrzymiony do skrajnych rozmiarów. Oczywiście, nie można zaprzeczać, że przestępstwa tego typu wśród duchownych się zdarzają
— mówi w programie „Polski punkt widzenia” w Telewizja Trwam.
Dodaje, że takie wyjątki wśród duchownych się zdarzają się, ale nie można uogólniać.
Jeżeli statystycznie patrzymy na grono kapłanów pracujących w Polsce, czy w innych krajach, przestępcy w tych szeregach to są wyjątki. Natomiast u nas problem polega na tym, że tworzy się taką atmosferę, iż tacy są wszyscy – każdy ksiądz to pedofil, a wyjątkiem jest ten, który jest w porządku
— przekonuje.
Ocenia, że w stosunku do wielu kapłanów łamane są prawa człowieka, ponieważ określa się ich mianem przestępców seksualnymi, mimo że nie zapadły wyroki w ich sprawach.
Nie rozumiem stwierdzeń: „Ten ksiądz jest winny”. Znam mnóstwo księży, co do których padły zarzuty, a nigdy nie zapadł żaden wyrok sądowy. Znam księży, co do których wysunięto zarzuty, w sądzie zostali uniewinnieni, a po dziś pisze się o nich jak o przestępcach. Dlaczego tak jest? Dlaczego łamiemy prawo? Robią to ci, którzy powołują się na deklarację praw człowieka. Dlaczego księża są spod tego prawa wyłączeni? Nie są ludźmi?
— pyta Karczewski.
Wskazuje, że każde podejrzenie o przestępstwo pedofilii powinno trafiać do prokuratury.
Zawsze stawia się zarzut: biskupi wiedzieli. Skąd mieli wiedzieć? Jeżeli ktoś im zgłosił, to pytanie, dlaczego osoba, która zgłaszała się do biskupa nie poszła do prokuratury. Moim zdaniem każde podejrzenie tego rodzaju powinno trafić do prokuratury. Każdym przypadkiem powinien zająć się sąd. I to sąd decyduje, czy ktoś jest winny czy niewinny. Doszliśmy do momentu, że dziś media decydują o tym, kto jest winny, a kto nie
— podkreśla dziennikarz.
Według gościa Telewizji Trwam większość duchownych, których oskarża się o ukrywanie zbrodni pedofilii, to przede wszystkim kapłani i biskupi, którzy jednoznacznie wypowiadali się po stronie życia i rodziny.
To byli biskupi, którzy w swoich episkopatach stali na czele spraw dot. małżeństwa i rodziny. W każdym momencie, gdy zaczynała się debata na temat związków jednopłciowych czy adopcji dzieci – ci biskupi potrafili zabrać głos. Wiadomo, że nikt nie stanie w obronie takiego biskupa, arcybiskupa czy nawet kardynała, bo ta kampania jest zmasowana, opiera się na ogromnym kłamstwie
— twierdzi.
ems/Radio Maryja