czwartek, 21 kwietnia 2022

Zmartwychwstanie Chrystusa według arcybiskupa Fultona Sheena

 

Zmartwychwstanie Chrystusa według arcybiskupa Fultona Sheena

(Fot. Pixabay)

Ewangelia pełna jest symboliki i ukrytych znaczeń odkrywanych przez nas dzięki takim autorom jak arcybiskup Fulton J. Sheen, kandydat na ołtarze, katolicki apologeta i egzegeta, błyskotliwy kaznodzieja i „ojciec” wielu nawróceń ludzi naszych czasów. Amerykański hierarcha swój nadprzyrodzony zmysł ujawnił w wielu publikacjach, pośród których ważne miejsce zajmuje niezwykła „biografia” naszego Zbawiciela.

 

Wydane kilka lat temu na polskim rynku „Życie Jezusa Chrystusa” prowadzi nas przez 33 lata obecności wśród ludzi wcielonego Słowa. To niezwykła podróż, obfitująca w cenne dla duszy i umysłu  odkrycia. Jej prologiem jest opis biblijnych zapowiedzi przybycia Mesjasza, zaś podsumowaniem – przypomnienie, że choć po dzieciństwie i młodości w Nazarecie, po latach nauczania, Męce i Zmartwychwstaniu wstąpił On ponownie do Nieba, to jednak pozostaje pośród nas „przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

Ogród odkupienia

Obchodząc paschalne Triduum, świętując jutrzenkę Zmartwychwstania naszego Pana, kierujemy myśli ku tym najważniejszym dla ludzkości dniom. W ślad za opowieścią arcybiskupa Sheena udajemy się na moment na Golgotę, a zaraz potem do miejsca, w którym sprawiedliwy Józef z Arymatei pozwolił złożyć zdjęte z Krzyża umęczone Ciało Syna Bożego.

Autor nawiązał tu do wzmianki z Ewangelii świętego Jana: „A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród” (J 19,41). Jak zauważył, to aluzja do Edenu, w którym zwiedzeni przez złego ducha pierwsi rodzice dopuścili się grzechu wymagającego odkupienia przez Syna Bożego. Zatem tak upadek człowieka, jak i ponowne otwarcie mu drogi do Nieba nastąpiły w ogrodzie.

Arcybiskup Sheen zwrócił też uwagę, że Pan Jezus narodził się z dala od domu i został pochowany w użyczonym grobie. „(…) zarówno ludzkie narodziny, jak i śmierć były czymś obcym Jego bóstwu. Obcy grób także, ponieważ skoro grzech był Mu obcy, tak samo obca była i śmierć. Umarłszy za innych, został złożony w czyimś grobie. Jego grób został wypożyczony gdyż miał go oddać w Wielkanoc, tak jak oddał zwierzę, na którym jechał w Niedzielę Palmową, i pokój na górze, który wykorzystał na Ostatnią Wieczerzę. Grzebanie jest jedynie sadzeniem. Później Paweł z faktu, że Chrystus został pochowany w ogrodzie wysnuł wniosek – prawo, że jeśli będziemy pogrzebani na podobieństwo Jego śmierci, powstaniemy wraz z Nim w chwale Jego zmartwychwstania” – podkreślił autor.

Opis życia, Męki i Zmartwychwstania Pana Jezusa autorstwa biskupa Sheena pełen jest przenikliwych spostrzeżeń. Zatrzymując się przy miejscu, w którym na trzy dni spoczął Zbawiciel, nasz przewodnik zwrócił uwagę, że więcej wiary w to, iż wkrótce powstanie stamtąd żywy, wykazali Jego przeciwnicy niż przyjaciele i uczniowie. „Jakież widowisko mogłoby być bardziej absurdalne niż uzbrojeni żołnierze mający oko na zwłoki? Ale wartowników ustawiono na wypadek, gdyby Martwy zaczął chodzić, Milczący przemówił a przebite Serce zaczęło bić gwałtownie w rytm życia. Mówili, że jest martwy, wiedzieli, że jest martwy; mówili, że nie powstanie ponownie, a jednak obserwowali!” – czytamy.

To antagoniści Nauczyciela pamiętali, że porównywał siebie do Jonasza, który trzy dni przebywał w brzuchu ryby; że nazwał swe Ciało świątynią i zapowiedział, iż odbuduje ją w trzy dni. Prosili więc Piłata o przydzielenie straży aż do „trzeciego dnia”. Król spoczywał w asyście żołnierzy.

 

„Pierwsi agnostycy chrześcijaństwa”

Sheen wyliczył też przejawy niedowiarstwa przyjaciół. Płacząca Magdalena przyszła z wonnościami by namaścić nieżywe ciało Mistrza. Niewiasty w niedzielny poranek martwiły się, kto odsunie im kamień, zaś mężczyźni w ogóle nie wybrali się w to miejsce zanim nie dotarła do nich niezwykła wieść o pustym grobie.

Wspaniały jest opis spotkania Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym. Autor wskazał, że w tej przełomowej chwili Jego głos „był bardziej powalający niż trzask pioruna”. Kobieta słyszała bowiem kiedyś, jak Nauczyciel mówił, iż woła swoje owce po imieniu. To pierwsze słowo usłyszane w pobliżu odsuniętego kamienia brzmiało zaś: „Mario!”.

Komentując tę scenę Fulton Sheen nawiązał do narodzin Syna Bożego. Czytamy: „Tylko czystość i bezgrzeszność mogły przywitać przenajświętszego Syna Bożego na świecie; stąd Maryja Niepokalana spotkała Go u bram Ziemi – w miasteczku Betlejem. Ale tylko skruszona grzesznica, która sama powstała z grobu grzechu do nowego życia w Bogu, mogła odpowiednio zrozumieć triumf nad grzechem”.

Wspominając moment przekazania przez Marię Magdalenę zgnębionym uczniom tak zdumiewającej nowiny autor powrócił do wątku ludzkiego niedowiarstwa. Reakcją na wieść były bowiem sceptycyzm i odrzucenie tej nadzwyczajnej prawdy. „Ewa uwierzyła wężowi; ale uczniowie Synowi Bożemu nie uwierzyli” – czytamy. Bądź co bądź wielokrotnie słyszeli o tym, że pokona śmierć, od Niego samego. Kiedy owa chwila nadeszła, dla świadków tak wielu cudów okazała się nie do przyjęcia.

„Współczesna niewiara w obliczu niezwykłego jest niczym w porównaniu do sceptycyzmu, który od razu witał pierwszą nowinę o Zmartwychwstaniu. To, co sceptycy mówią o historii Zmartwychwstania, jako pierwsi powiedzieli uczniowie, a mianowicie: to jest czcza gadanina. Jako pierwsi agnostycy chrześcijaństwa apostołowie jednomyślnie zbagatelizowali całą historię jako złudzenie. Coś bardzo niezwykłego musi się wydarzyć i musi zostać przedstawiony bardzo konkretny dowód wszystkim tym wątpiącym, nim przezwyciężą swą niechęć by uwierzyć” – ocenił Fulton Sheen. Surowo zrecenzował więc postawę uczniów, którzy – przypomnijmy – dopiero po Zesłaniu Ducha Świętego gotowi byli do gorliwego i nieustraszonego przepowiadania Dobrej Nowiny.

Na razie jednak byli od tego daleko. Z kolei dostojnicy żydowscy, jak zauważył autor, nie kwestionowali faktu Zmartwychwstania. Sanhedryn natomiast „dał bezstronne świadectwo jego prawdziwości”. Przekupił rzymskich żołnierzy aby rozpowiadali kłamstwo o wykradzeniu ciała przez Apostołów. Takie zdarzenie byłoby z gruntu nielogiczne. Jeśli strażnicy spaliby naprawdę – jak mieli nakazane powtarzać – skąd wiedzieli, kto i jak dostał się do grobu by porwać spoczywającego tam po śmierci Pana Jezusa? Gdyby zaś przynajmniej niektórzy z nich byli przytomni, przecież nie dopuściliby do uprowadzenia.

 

Chleb, który otwiera oczy

Kiedy ułożymy sobie znakomity we własnym mniemaniu plan na swoje życie, czy też na rozwiązanie jakiejś ważnej dla nas sprawy, zdarza się nie uwzględniać w tych kalkulacjach woli Bożej. Nasz Ojciec spełnia nierzadko w owych egoistycznych i pysznych rachubach funkcję co najwyżej realizatora ludzkich pragnień. Zderzenie z realiami bywa wtedy bolesne, czego doświadczyli uczniowie oczekujący od Mesjasza „wyzwolenia Izraela”. Dali wyraz takim roszczeniom Kleofas wraz z towarzyszem napotkani przez zmartwychwstałego Chrystusa w drodze do Emaus. Nie chciał On żeby od razu Go rozpoznali, lecz pozwolił by odsłonili swoje serca. Padło wówczas słynne: „A myśmy się spodziewali…”. Jak opisał autor, przed krzyżową Męką widzieli w Panu Jezusie „Nauczyciela, Mesjasza politycznego, reformatora etycznego, wybawiciela ojczyzny, wyswobodziciela spod rzymskiej okupacji”. Przy tym jednak „nie potrafili uwierzyć w głupstwo krzyża ani nie mieli wiary złoczyńcy wiszącego na krzyżu”.

Dopiero po dotarciu do celu nastąpiło przebudzenie. Stało się to w trakcie posiłku, gdy Pan Jezus powrócił do gestów z Wielkiego Czwartku i z chwili ustanowienia Mszy świętej. „To wzięcie chleba, połamanie go i danie im nie było zwykłym aktem grzeczności, gdyż za bardzo przypominało Ostatnią Wieczerzę, na której prosił swoich apostołów, by powtarzali pamiątkę Jego śmierci, i gdzie połamał oraz dał im chleb, który był Jego Ciałem. Od razu po połamaniu chleba eucharystycznego otworzyły się im oczy duszy. Tak jak oczy Adama i Ewy otworzyły się by zobaczyli swą hańbę, po zjedzeniu owocu poznania dobrego i złego, tak teraz oczy uczniów otworzyły się, by rozpoznali Ciało Chrystusa”.

Później przyszedł już czas na objawienie się wszystkim niemal Apostołom. Pan Jezus posłał ich na świat, wstawiając się w ich intencji do Ojca. Autor nazwał uczniów „dwunastoma kamieniami fundamentów miasta Bożego”. Pan pozostawił im swój udział w krzyżu, ale także swoją chwałę.

Tchnął też na nich, przekazując moc Ducha Świętego. Otrzymali łaskę odpuszczania zła wyrządzonego przez ludzi skruszonych i wyznających winy. Kapłani stali się „instrumentami przebaczenia”.

„Od tego dnia lekarstwem na ludzki grzech i winę stanie się pokorna spowiedź przed tym, który miał władzę odpuszczania. Upokorzenie się na kolanach i spowiedź przed tym, któremu Chrystus dał moc odpuszczania grzechów (zamiast wyciągnięcia się na kozetce, by usłyszeć wytłumaczenie winy) – to była jedna z największych radości podarowanych przytłoczonej brzemieniem duszy człowieka” –podkreślił arcybiskup Fulton Sheen.

 

Roman Motoła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akita – orędzie Maryi, które spełnia się na naszych oczach

  Akita – orędzie Maryi, które spełnia się na naszych oczach #akita #ks. prof. Bortkiewicz #objawienie (PCh24TV) – Ludzi...