W
nocy z 26 na 27 listopada 1830 r. Matka Boża objawiła się św. Katarzynie
Laboure (szarytce), prosząc ją o wybicie Cudownego Medalika – tego
samego, który później propagował św. Maksymilian Kolbe i który do dziś
jest wybijany w Niepokalanowie.
Cudowny medalik

„…Do
Niej, do Maryi, która jest Matką pięknej Miłości, pragnę przybliżyć
szczególnie młodzież z całego świata i całego Kościoła. Ona nosi w sobie
niezniszczalne znamię młodości i piękności, które nigdy nic przemijają.
Pragnę i proszę, aby młodzi zbliżyli się do Niej, aby pokładali w Niej
ufność, aby zawierzyli Jej życie, które jest przed nimi, aby pokochali
Ją prostą i gorącą miłością serc…” – (Jan Paweł II, 2.V.1979 r.)
„Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego” – św. Maksymilian Kolbe
W dniu 27
listopada 1830 r. siostra Katarzyna Laboure nowicjuszka Sióstr
Miłosierdzia w Paryżu otrzymała misję od Matki Bożej – wybić medalik z
wizerunkiem Niepokalanej.
Nowicjuszka
widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Matkę Najświętszą
Niepokalanie Poczętą, stojącą na kuli ziemskiej, opasanej splotami węża.
Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzyste – błękitny z welonem
koloru jutrzenki. W rękach uniesionych na wysokości piersi trzymała glob
ziemski. Katarzyna usłyszała głos: „kula, którą widzisz, przedstawia cały świat, a szczególnie Francję i każdą poszczególną osobę”.
Po chwili
glob zniknął, a Matka Najświętsza wyciągnęła ręce, jakby chciała nimi
objąć cały świat. Z Jej dłoni wychodziły wiązki promieni o niezwykłym
blasku. Siostra usłyszała: „Promienie te są symbolem łask, które
zlewam na osoby, które Mnie oto proszą. Postaraj się, by wybito Medalik
na ten wzór. Osoby, które będą go nosiły, otrzymają wiele łask. Łaski
szczególnie otrzymają ci, którzy nosić go będą z ufnością.” Wokół Najświętszej Dziewicy utworzył się napis owalny, wypisany złotymi literami: „O Maryjo bez grzechu pierworodnego poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Dalej usłyszała obietnicę „Osoby, które pobożnie odmówią tę krótką modlitwę, cieszyć się będą wyjątkową opieką Matki Bożej”.

Katarzyna Laboure
Następnie
obraz odwrócił się i na jego drugiej – stronie siostra Katarzyna
zauważyła literę „M” z małym krzyżem umieszczonym powyżej, a na dole
Najświętsze Serce Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Medalik ten zasłynął
jako „Cudowny Medalik”, gdyż za jego przyczyną działy się i nadal dzieje się wiele cudów fizycznych i duchowych.
Propagatorem
„Cudownego Medalika” był św. Maksymilian Maria Kolbe – kapłan i
męczennik, założyciel Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej.”
Rozszerzał on ten medalik wśród katolików i wśród niewierzących. Św.
Maksymilian tak pisał na temat medalika: „Jej medalik rozdawać, gdzie
się tylko da: i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły i starszym, i
młodzieży zwłaszcza, by pod Jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu
pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. A już tym, co do
kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść, z praktyk
religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją, zagrzęźli w błoto moralne
albo poza Kościołem w herezji przebywają – o tym, to już koniecznie
medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić, a
tymczasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie. Wielu nawet wtedy
radę znajduje, gdy kto nie chce w żaden sposób przyjąć medalika. Ot po
prostu wszywają go po kryjomu do ubrania i modlą się, a Niepokalana
prędzej czy później okazuje, co potrafi… Dużo jest zła na świecie, ale
pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża
piekielnego”.
Rozszerzajmy „Cudowny Medalik”, gdyż mając przy sobie Niepokalaną, masz wszystko.

„…Idąc za Nią, nie schodzisz na manowce, modląc się do Niej nie wpadasz w rozpacz, myśląc o Niej, nie błądzisz…,
z Jej łaską – dochodzisz…”
(św. Bernard)
Ks. Adam Skwarczyński: Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła
Niejeden niedoszły samobójca nie mógł zaciągnąć na szyi pętli,
dopóki miał na sobie Cudowny Medalik
Nam, Polakom
dzisiaj żyjącym, bliska jest nazwa „Niepokalanów”, nawiązująca do
Maryjnego przywileju Niepokalanego Poczęcia. Ogromny niepokalanowski
klasztor Franciszkanów założył ojciec Kolbe jako prototyp innych
„Niepokalanowów”, mających objąć cały świat, i jako „centralę” MI, czyli
Rycerstwa Niepokalanej. Święty tak bardzo przejął się głośnym w Rzymie
(był tam na studiach) nawróceniem, pod wpływem wizji Niepokalanej z
Cudownego Medalika, znanego masona Żyda Alfonsa Ratisbone, że zapragnął
przy pomocy Medalika dokonać wielkiego dzieła apostolskiego. Pisał:
„Pociągnąć dusze, jak najwięcej dusz, ku Niepokalanej. Ona z grzechów
oczyści, oświeci, wzmocni, rozpali miłością Serca Jezusowego i
współbraci; uszczęśliwi, bo słusznie mówią święci, że niemożliwą jest rzeczą, by zginął ten, kto czci Maryję,
a także, iż «miłość ku Matce Najświętszej jest oznaką przeznaczenia do
nieba». Ponieważ zaś Niepokalana obiecała udzielić wiele łask tym,
którzy Jej medalik będą nosić, więc jak kulki w walce używają go
członkowie Rycerstwa Niepokalanej, by dusze dla Niepokalanej zyskiwać,
pewni, że im szerzej i głębiej królestwo Niepokalanej opanuje świat, tym
bardziej zmieniać się on będzie na raj na ziemi”.Cudowny Medalik
– „kulka w walce” – z rąk świętego Maksymiliana trafiał nawet do rąk
hitlerowców, oddawanych w ten sposób przez niego Matce Bożej na wieczną
własność.
Warto sobie przypomnieć, w jaki sposób powstał Cudowny Medalik. Spowiednik świętej Katarzyny Labouré (czytaj: Labury, z akcentem na y), ks. Aladel, zapisał jej zwierzenia z konfesjonału, dotyczące zdarzenia z 27 listopada 1830 roku: „Widziała
w czasie modlitwy obraz przedstawiający Najświętszą Maryję Pannę, taką
jaką zazwyczaj przedstawia się pod nazwą «Niepokalanie Poczętej»,
stojącą z wyciągniętymi ramionami. Była ubrana w białą suknię i płaszcz
srebrzysto-błękitny z welonem koloru jutrzenki. Z Jej dłoni wychodziły
jakby wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała w tym
momencie głos, który mówił: «Promienie są symbolem łask, które Maryja
ludziom wyprasza». Wokół obrazu przeczytała wypisaną złotymi literami
następującą inwokację: «O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy»”.
Arcybiskup
Paryża powołał komisję do zbadania nie tylko nadzwyczajnych faktów
licznych uzdrowień i nawróceń pod wpływem Medalika, lecz także źródła
jego pochodzenia. Stwierdził: „Wyjątkowa szybkość, z jaką Medalik się
rozpowszechnił, niezwykła liczba wybitych i rozdanych medalików,
zadziwiające dobrodziejstwa i szczególne łaski, jakie wierni przez swoją
ufność otrzymali – wydają się naprawdę znakiem, jakim Niebo chciało
potwierdzić prawdziwość objawień, wiarygodność opowiadania wizjonerki i
rozpowszechnianie się Medalika”.
Cudowny
Medalik zyskał w roku 1846 aprobatę papieża Grzegorza XVI, poruszonego
głośnym nawróceniem wspomnianego masona. Gdy dwanaście lat później Pius
IX ogłaszał dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, mógł się już powołać
na powszechną wiarę ludu w ten Jej przywilej; wiarę, którą umocnił
właśnie Medalik oraz krótka umieszczona na nim modlitwa. W cztery lata
później, a więc w 28 lat po objawieniach w Paryżu, ukaże się Matka Boża
świętej Bernadecie w Lourdes „tak, jak jest przedstawiona na Cudownym
Medaliku” (oświadczenie świętej, noszącej na sobie Medalik).
Na świecie
napisano dużo książek o objawieniach przy ulicy du Bac w Paryżu i o
świętej Katarzynie Labouré. W Polsce względnie niewiele, jednak historia
niejednego życia związana jest z Cudownym Medalikiem. W książce Matka Boża w moim życiu (Kraków
1984) na ostatnich stronach wspomina siostra zakonna, jak to Medalik
przypięto nad jej kołyską. Wziął go ze sobą jej ojciec, który
szczęśliwie wrócił z nim z wojny. Medalik znad kołyski „był w domu nadal
przedmiotem czci, przypominającym o dobrodziejstwach Bożych,
wyświadczonych rodzinie”. Rodzina przeżyła szczęśliwie następną, drugą
wojnę światową. Autorce listu-ankiety zadano na progu klasztoru dwa
pytania: czy Pan Jezus jej wystarcza oraz czy zna historię medalika
Matki Bożej Niepokalanej. Na drugie odpowiedziała, że nie. Dostała
książkę na ten temat. Pisze: „To był ten medalik znad kołyski. To było
dla mnie prawdziwe objawienie! Maryja Niepokalana prowadziła mnie przez
całe życie, cały czas, chociaż ja o tym nie myślałam. Mało tego, że mnie
przyprowadziła do tego zgromadzenia, które specjalnie czci Jej
Niepokalane Poczęcie, ale potem zaprowadziła aż do miejsca, gdzie
objawiła cudowny ten medalik! Długie lata pracowałam w tym miejscu, w
Jej sanktuarium, gdzie raczyła zejść z nieba, by rozdawać łaski
przychodzącym do stóp ołtarza z wiarą w Jej macierzyńską opiekę”.
To jedna z
wielu historii, w których przeplatają się wątki rodzinne z osobistymi na
tle wydarzeń o charakterze ogólnym; okazja do okazania wdzięczności
Bogu za Jego Miłosierdzie, tak doskonale widoczne w opiece nad nami
Matki Miłosierdzia.
Z różnych zwierzeń wynika, że Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła, stanowiąc jakby tarczę osłaniającą
noszącego, a porażającą swym blaskiem atakującego. Wielokrotnie
stwierdzono, że niedoszły samobójca nie mógł zaciągnąć na szyi pętli,
dopóki miał na sobie Medalik, zaś szatan kusił do zerwania go z szyi. Piszący
te słowa duszpasterz zaleca zawieszanie Medalika na szyi małych dzieci
(bez niego nieraz budzą się w nocy z płaczem, krzykiem, przerażeniem),
chorych, zniewolonych przez duchy rozdmuchujące płomień nałogów,
nienawiści i pożądliwości. Duszpasterz posuwa się nawet do tego, co nie
wszyscy pochwalają: do polecenia umieszczania Medalika na miedzy lub
ogrodzeniu między zwaśnionymi stronami, ukrycia go tam, gdzie do tej
pory zwyciężał piekielny przeciwnik. Czasami skutek jest piorunujący i
natychmiastowy, lecz trudno z braku miejsca wdawać się w szczegóły i
opisy sytuacji
… stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród. …
Może ktoś czy wielu może się ze mną (i z podobnie myślącymi)) nie zgodzić, ale ów z r. 2016 Akt zawierzenia i poświęcenia naszej Ojczyzny i Narodu Panu Jezusowi Chrystusowi, Królowi, który rozumiem ma być powtórzony/wypowiedziany w czasie tego nocnego czuwania w Niepokalanowie nie jest tym, czego domagał się i jeszcze nadal domaga się/żąda (jak zresztą i Królowa Polski, Maryja) dla prawdziwego dobra i bezpieczeństwa naszej Ojczyzny poprzez S.B. Rozalię Celakównę (jej wyniesieniu na ołtarze stawiane są kłody) nie jest tym właściwym Aktem Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski, który miał być dokonany z czynnym (nie biernym) udziałem najwyższych władz państwowych, to teraz jak wiemy mają zaprzątniętą głowę „problemem ukraińskim” i jak to już wcześniej powiedziałem owe bezpieczeństwo ma zapewnić militaryzacja kraju, zbrojenie, rydwany wojenne (Ps 20,8) i złudne sojusze wojskowe (głównie z USA: zob. Iz 31,1.3), które okażą się, gdy przyjdzie co do czego zawodne, a nie stawiają na sojusz Panem Bogiem, Mocarzem wojny, Niezwyciężonym w boju.
No cóż właściwą sprawą/dziejowym aktem Intronizacji nie jest również obecnie zainteresowany nasz Episkopat, choć oczywiście nie w całości, bo są przecież w nim biskupi, którzy sprzyjają otwarcie czy też w ukryciu sprawie Intronizacji, ale są oni w zdecydowanej mniejszości i nie ma odpowiedniej siły przebicia, bo są po prostu „za mali”).
Episkopat polski uważa, że sprawa Intronizacji została „definitywnie zamknięta” owym Aktem z listopada r. 2016.
Ale, gdy zacznie się, a zacznie się Boże bolesne i krwawe oczyszczanie Polski (m.in. przez islamistów), w tym i naszego Kościoła, ta Intronizacja zostanie dokonana z udziałem garstki ocalałych biskupów (mam nadzieję, że też z udziałem i może pod przewodnictwem „mojego” archidiecezjalnego pasterza, abp A. Dzięgi). Dopiero wtedy to się stanie, nie wcześniej. Dopiero wtedy! Piszący te słowa trwa w stałej modlitwie wespół z innymi osobami (i zapewne podobnie jak wielu innych zatroskanych o los Polski) o dokonanie tej Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski.
… Przyrzekamy … – t0 słowo/zapewnienie pada często w owym Akcie z r. 2016, jak i Modlitwie kard. A. Sapiechy z r. 1927
Owo przyrzekamy nabierze zupełnie innego kolorytu i będzie „prawdziwe”, wpisane w ten Akt Intronizacyjny z czasie zbliżającego się oczyszczenia (wpisanego zresztą w wydarzenia poprzedzające nadejście Królestwa Bożego już na całkowicie innej geograficznie, odnowionej ziemi (Iz 24,20) i rzecz jasna Kościele Katolickim/Powszechnym (wtedy wypełni się też proroctwo np. z Tb 14,5-7)
Będzie podobnie, jak o tym możemy przeczytać w w XXXVI Rozmowie, zapisanej w cz. 1 wspomnianego już „Bożego Wychowania” Anny:
http://www.objawienia.pl/anna/anna/bw-03a.html
1 V 1983 r., niedziela, Warszawa
Nawrócenie narodu nastąpi dopiero wobec grozy
Wasze powszechne nawrócenie się na Moją drogę nastąpi wtedy kiedy stanie przed wami g r o ź b a całkowitej z a g ł a d y. Ona obudzi społeczny zryw w obronie wartości najwyższej dla was i wspólnej – waszego bytu narodowego. Wobec takiej grozy, która zawiśnie nad światem, zjednoczycie się i zwrócicie wasze serca ku Mnie, jako jedynej waszej obronie i tarczy. Moja Matka stanie się w tym czasie rzeczywistą Królową narodu polskiego. Wtedy gdy dokoła was g i n ą ć będą i rozpadać się kraje o wiele od was bogatsze i potężniejsze, kiedy śmierć straszliwa, natychmiastowa i zaskakująca zagarniać będzie miliony waszych braci w jednej sekundzie – bo użyjecie przeciw sobie broni jądrowej (przed którą ostrzegała was od lat Maryja, Matka Moja i wasza) – wtedy lęk o życie stłumi wszelkiej inne pragnienia.
Nie Tylko w Polsce, lecz na całym świecie nastąpi przemiana duchowa. Te kraje, które wierzyły Mi i uznawały Mnie swym Panem, zwrócą się ku Mnie i skupią swoją ufność i wierność wokół Mojego Krzyża. Inne, które praktycznie odrzuciły Mnie, bo od dawna byłem dla nich tylko symbolem i wspomnieniem, pozostaną w swojej agonii same i nie znajdą oparcia. Tam zapanuje chaos, panika i zbiorowe szaleństwo: jedni przez drugich i przeciw drugim będą dążyć do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Tak stanie się w krajach, którym zazdrościcie Mojej opieki (USA i kraje Europy Zachodniej). Zobaczysz też, jak bogactwo i poczucie siły zniszczyły odporność społeczeństw, a podkopując – z dawna i planowo – moje prawa, rządy zgotowały zgubę własnym ludom.
Wtedy zobaczysz i przekonasz się, czy miałaś rację wątpiąc w swój naród. Bo Ja wierzę w waszą głęboko ukrytą wierność Moim słowom, która ujawni się, gdy zamrą niskie emocje i pożądania. Dam wam moją pomoc w osobie Papieża. Mój syn, Jan Paweł II ufa Mi i rozumie Mnie. On was przygotuje. Teraz zaś szykuję ziarno na zasiew. Nie wielu potrzeba Mi, lecz ufających Mi, żyjących ze Mną w przyjaźni bliskiej i oddaniu. Przygotowuję was sobie. …