W niedzielę zakończyła się pierwsza sesja Zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego synodalności. Polskę reprezentował w Rzymie m.in. przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, który w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej podzielił się swoimi refleksjami z tego czasu. Hierarcha zwrócił uwagę na przyjętą przez Zgromadzenie z „bardzo znikomym” oporem syntezę wskazując, że jest ona wyzwaniem dla Kościoła na najbliższy rok.

- „To, co pozostaje dla nas na 11 miesięcy, jakie dzielą nas od drugiego etapu synodu, to najpierw zadanie dla samej Konferencji Episkopatu, potem także dla każdego biskupa z osobna, dla każdej diecezji, to skonfrontowanie się ze wszystkimi 20 tematami oraz próba odpowiedzi, jak my to widzimy; to powinno znaleźć się w przesłaniu także do sekretariatu synodu”

- powiedział metropolita poznański.

Wyjaśnił, że wszystkie te głosy powinny zostać zebrane pod koniec marca.

- „Nie znaczy to jednak, że zostaną one przyjęte, bo my jesteśmy jednym z ponad 100 krajów i episkopatów i to jest jeden głos na 100”

- zastrzegł.

Abp Gądecki przekazał, że główne problemy to „kolonizacja kulturowa”, celibat kapłański, święcenia prezbiteratu i diakonatu dla kobiet oraz odniesienie Kościoła do środowiska LGBT i inkluzja rozumiana jako „przyjmowanie bezwarunkowo każdego”.

Mówiąc o nowej formie Synodu, hierarcha docenił fakt, iż umożliwia ona większą otwartość na relacje.

- „Na pewno jest to zapowiedź większej bliskości, jeśli będzie to dobrze realizowane. Jeśli natomiast to wszystko skupi się na radykalnych zmianach doktryny, to wtedy będzie nieszczęście”

- przestrzegł.

Podkreślił też, że „czym innym jest różnorodność każdego rodzaju duszpasterstwa, jaki może się pojawić w danej diecezji, w danym kraju ze względu na historię, na język, obyczaje, a czym innym jest różnorodność samej doktryny”. Podobnie jak zrobił to już na konferencji prasowej w Rzymie, abp Gądecki oświadczył, że „jest nie do przyjęcia” pozostawienie rozstrzygnięć doktrynalnych poszczególnym episkopatom, ponieważ wówczas przestalibyśmy być jednym Kościołem.