Ksiądz Jerzy wciąż nas prowadzi ku Bogu
Mija 39. rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, a pamięć o Nim wciąż trwa i rozwija się. Ze wspomnień znajomych i przyjaciół męczennika wyłania się jego wyraźny obraz – człowieka wielkiej wiary, miłości do bliźniego i Ojczyzny, prawdziwego wojownika, który zło zwyciężał dobrem.
Modlitwa dawała mu siłę
Wszyscy ci, którzy osobiście znali księdza Jerzego świadczą, że głównym źródłem jego siły była głęboka modlitwa. Alek Popiełuszko gorliwie modlił się już od najmłodszych lat. – Od czasu przyjęcia sakramentu I Komunii Świętej każdego dnia był na Mszy świętej. On był ministrantem w naszym kościele świętych Piotra i Pawła w Suchowoli. Żeby zdążyć na swoją służbę liturgiczną podczas Eucharystii, wstawał o 5:00 rano. Zawsze, posługując blisko ołtarza, był bardzo skupiony. Cechowała go też ogromna cześć dla Matki Bożej – powiedział nam ksiądz Stanisław Gudel, szkolny kolega Błogosławionego.
Wytrwała modlitwa w wieku dziecięcym i młodzieńczym, sprawiła że jako kapłan Jerzy Popiełuszko stał się człowiekiem głębokiej duchowości, z której czerpał siły do trudnej posługi. – Wszystkie ataki jakie na niego przypuszczono, znosił z niesamowitą pokorą – właśnie dzięki swojemu głębokiemu zatopieniu w modlitwę. Ona go wyciszała i dawała mu wielka siłę do prowadzenia tak wielu prac duszpasterskich. Wszyscy się wówczas dziwili, skąd on jeden miał tyle sił, aby to wszystko ogarnąć. A to się brało stąd, że ksiądz Jerzy pomimo słabego zdrowia był duchowym tytanem, olbrzymem – powiedziała nam Teresa Fokczyńska-Szóstko, współpracownica księdza Jerzego w duszpasterstwie służby zdrowia. Nasza rozmówczyni wspomina, że błogosławiony kapłan miał swoją ulubioną modlitwę – tę, której poświęcony jest październik. – Oprócz Mszy świętej zawsze odmawialiśmy Różaniec. To była ulubiona modlitwa księdza. Zawsze na nią czekał – świadczy pani Fokczyńska-Szóstko, której ojciec, bohater narodowy, miał duży udział w rozszyfrowaniu słynnej niemieckiej Enigmy.
Dobry kapłan i dobry człowiek
Pani Teresie szczególnie mocno zapadła w pamięć sytuacja, kiedy niezłomny kapelan „Solidarności” pospieszył z pomocą kobiecie, która po internowaniu w stanie wojennym jej męża, została z dziećmi bez środków do życia. Gdy ksiądz Jerzy się o tym dowiedział, nie czekał ani chwili. – Poszliśmy z nim razem do tej młodej matki. Wtedy byłam świadkiem tej wspaniałej dobroci. On po prostu usiadł i pytał tej pani, jakie ma wydatki. Podliczył wszystko – pieniądze potrzebne na jedzenie, na przedszkole, na ubrania, na rachunki. Suma wyszła całkiem spora. Ksiądz tylko pokazał ją kobiecie i spytał, czy tyle wystarczy. Ona była w szoku, słowa nie mogła z siebie wydobyć, ale w końcu wyszeptała, że na pewno by jej to z nawiązką wystarczyło. Ksiądz powiedział tylko: „No to jesteśmy umówieni”. Od tej pory, aż do zwolnienia z więzienia ojca ta rodzina mogła być spokojna o swój byt – wspomina pani Teresa ze wzruszeniem.
Skuteczny orędownik
Ksiądz Jerzy Popiełuszko, będąc już w Domu Ojca, kilka razy ratował życie swojemu przyjacielowi i bliskiemu współpracownikowi, podczas duszpasterzowania w Hucie Warszawa, Jerzemu Szóstko. W roku 2010 pan Jerzy zaczął odczuwać poważne dolegliwości serca. Krzysztof, syn Jerzego Szóstko, po uzgodnieniu sprawy z ojcem, postanowił przewieźć go do specjalistycznego szpitala w niemieckim Rotenburgu. – Zanim przekroczyliśmy granicę, w Warszawie kazałem synowi zawieźć się na grób ks. Jerzego. Modliłem się przy nim gorąco o wstawiennictwo mego przyjaciela. Całkowicie oddałem swój los Bogu. Kiedy dojechaliśmy do szpitala, po badaniu, mocno zdziwiony lekarz zadał mi tylko jedno pytanie: „Ile pan czasu chodzi bez opieki lekarskiej w tym stanie”. Odpowiedziałem „jakiś tydzień”. Lekarz osłupiał ze zdziwienia i powiedział: „To niemożliwe. Pan powinien już nie żyć”. Zaraz potem pan Jerzy trafił na stół operacyjny. Operacja przebiegła z bardzo dobrym skutkiem.
Od wieku młodzieńczego był prześladowany za wiarę
Ksiądz Stanisław Gudel, kolega ks. Jerzego z suchowolskiego liceum, wspomina, że kiedy dyrektor szkoły dowiedział się, iż obaj chcą iść „na księży”, wezwał ich do swego gabinetu i powiedział: „To wy wykształceni, prawie dorośli ludzie chodzicie do kościoła i do tego chcecie iść na księży. Czy wam nie wstyd?”. Niektórzy nauczyciele – komuniści, również kpili z nich i robili im trudności w nauce. Jeszcze gorzej zachowywali się wobec nich przełożeni w wojsku, do której to służby obaj zostali przymuszeni, a wcześniej przerwano ich naukę w seminarium duchownym. – Alek Popiełuszko trafił do specjalnej jednostki o zaostrzonym rygorze w Bartoszycach. Ja, jako kleryk, też trafiłem do tej samej jednostki, tyle że w roku 1968. Alek zakończył swoją służbę tydzień przed moim tam przybyciem. Dowódcą tego oddziału był oficer o imieniu Konstanty, on mocno dał się we znaki Alkowi. Konstanty z domu był prawosławny, ale w wojsku zrobili z niego zawziętego ateistę – wspomina ks. Stanisław Gudel. Kapłan mówi, że znęcanie się nad Jerzym Popiełuszko w wojsku bardzo osłabiło jego zdrowie, co później odcierpiał w chorobach. – Ksiądz Jerzy Popiełuszko powiedział mi, że z powodu swego uporu przy obronie modlitwy i symboli kultu religijnego, on w wojsku wycierpiał od przełożonych najwięcej. Wsadzono go na kilka dni do aresztu, kazano stać w ciężkim rynsztunku przez wiele godzin na baczność, czołgać się w błocie boso, gdy był silny mróz, maszerować po śniegu lub czyścić toalety w masce przeciwgazowej – opowiada ksiądz Gudel o maltretowaniu kolegi.
Po męczeńskiej śmierci nadal wyzwala z nienawiści
Księdza Jerzego Popiełuszkę 19 października 1984 uprowadzono, a później zamordowano (miał wówczas zaledwie 37 lat). Była to jedna z najokrutniejszych zbrodni PRL. W całej Polsce rozpoczęły się masowe czuwania, przed kościołami wierni ustawiali symboliczne krzyże ze zniczy. Według oficjalnej wersji bezpośredni sprawcy zbrodni – trzej oficerowie SB oraz ich przełożony – zostali skazani na karę więzienia w tzw. procesie toruńskim. Wielu okoliczności zbrodni jednak nigdy nie wyjaśniono. Wciąż nie wiadomo, kto naprawdę wydał wyrok na niezłomnego kapłana. Skazani wyszli na wolność już w latach 90. Niektórzy z nich pobierają wysokie emerytury mundurowe. Nigdy nie ukarano osób z kierownictwa MSW odpowiedzialnych za morderstwo.
Teresa Fokczyńska dobrze pamięta chwilę, kiedy dowiedziała się o śmierci swojego przyjaciela. Była to dla niej również chwila uwolnienia się od nienawiści, co – jak wierzy – stało się za wstawiennictwem ks. Jerzego. – Byłam wówczas w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie posługiwał nasz kochany kapelan. Kiedy powiedziano, że ksiądz Jerzy nie żyje, w kościele wybuchł powszechny, ogromny szloch, zawodzenie – pierwszy raz w życiu coś takiego słyszałam i widziałam. Sama stałam jak osłupiała. Księża nie dali rady ludzi uspokoić, dopiero ksiądz Folejewski zaczął mówić Ojcze Nasz, doszedł do „jako i my im odpuszczamy” i powtarzał to do tej pory, aż w kościele zapanowała zupełna cisza – wspomina pani Teresa. – We mnie wówczas dokonała się wielka duchowa przemiana. Do tego czasu nosiłam w sobie ogromną nienawiść do komunistów. W tamtej jednak chwili cała ta nienawiść jakby ze mnie opadła. Poczułam na to miejsce jak jest mi tych ludzi bardzo żal, zobaczyłam w jak strasznym stanie oni się znajdują. Jacy to biedni ludzie, jakie wielka, przerażająca ich nędza. Tak więc dzięki księdzu Jerzemu odrodziłam się duchowo – podkreśla Teresa Fokczyńska-Szóstko.
Pamięć o bł. ks. Jerzym trwa i rozwija się
Wciąż powstają nowe inicjatywy poświęcone pamięci bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W Okopach, miejscu urodzenia kapłana, postanowiono wybudować poświęcone jego życiu muzeum. Jest już projekt architektoniczny obiektu. Obecnie, fundacja która zajmuje się budową muzeum (jednym z jej uczestników jest brat ks. Jerzego, który przekazał grunta pod budowę), gromadzi środki potrzebne na inwestycję, która będzie organizacyjnie przypisana do struktur Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Również radni gminy Suchowola postanowili uczcić swojego honorowego obywatela uchwałą, która ustanawia AD 2024 Rokiem bł. ks. Jerzego Popiełuszki, w 40. rocznicę śmierci. Gmina przygotowuje właśnie wniosek do marszałka Sejmu o ustanowienie takiego roku, poświęconego osobie świętego i bohaterskiego kapłana, dla całego kraju.
W Suchowoli, na ścianie Zespołu Szkół powstaje też monumentalny mural przedstawiający postać ks. Jerzego. W Bydgoszczy kilka dni temu przebiegła (wystartowała spod kościoła, w którym ks. Jerzy odprawił swoją ostatnią Msze świętą) licząca kilkaset osób sztafeta ku pamięci kapelana „Solidarności”. Takich inicjatyw jest coraz więcej.
Adam Białous
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz