czwartek, 1 lutego 2024

Fałszywy ekumenizm. Sodomia, kłamstwa i profanacje

 

Fałszywy ekumenizm. Sodomia, kłamstwa i profanacje

(pixabay.com / Oprac. PCh24.pl)

W dniach 18 – 25 stycznia Kościół katolicki obchodził tak zwany Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ekumenizm na początku 2024 roku wygląda pod wieloma względami zupełnie inaczej niż jeszcze choćby dziesięć lat temu. Dialog zszedł na drugi plan; dziś liczą się przede wszystkim ekumeniczne czyny. Różnice teologiczne przestają mieć znaczenie. Zostały poświęcone dla uzyskania choćby pozoru widzialnej jedności.

Fałszywa jedność z anglikanami

13 września 1896 roku papież Leon XIII ogłosił list apostolski Apostolicae curae, w którym orzekł, że święcenia w tzw. Kościele anglikańskim są nieważne. Od czasów II Soboru Watykańskiego Kościół katolicki w praktyce postępuje tak, jakby odrzucił to nauczanie, bo podczas oficjalnych spotkań z anglikanami – podobnie jak zresztą z innymi protestantami – używa tytułów biskupa etc., którymi określają się anglikańscy pasterze. W ciągu minionego roku to praktyczne odrzucenie nauczania Leona XIII weszło jednak na zupełnie inny poziom. W kwietniu 2023 roku w Bazylice św. Jana na Lateranie grupa anglikanów – wraz ze swoim „biskupem” – odprawiła swoją liturgię. Celebracja wywołała wielki skandal i władze Bazyliki przeprosiły, twierdząc, że chodziło tu tylko o błąd komunikacyjny: otóż władze Bazyliki miały sądzić, że liturgię będą sprawować katolicy, a nie anglikanie. Tłumaczenie karkołomne, ale zostało wówczas przyjęte. Chyba przedwcześnie. 26 stycznia 2024 roku Justin Welby, tzw. arcybiskup Canterbury, odprawił anglikańską liturgię w Bazylice św. Bartłomieja położonej na Wyspie Tyberyjskiej. Zrobił to za osobistą zgodą papieża Franciszka, o czym przypomniał na początku ceremonii. Papież zadziałał zadziałał zatem tak, jakby uznawał święcenia Welby’ego, choć formalnie nie ma po temu żadnych podstaw. W homilii, którą sam wygłosił podczas ekumenicznego nabożeństwa celebrowanego wcześniej razem z Welbym, mówił, że różnice nie powinny nas dziś zanadto zajmować, bo liczy się przede wszystkim wspólnota chrztu: należy porzucić mentalność „barykadowania się” i skupiania na „własnym interesie”, zamiast tego budując przyszłość właśnie na gruncie sakramentu chrztu.


Projekt holenderskich protestantów

Z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan z awangardową inicjatywą ekumeniczną wyszli z kolei Holendrzy. Środowiska katolickie i ewangelickie zebrane w grupie „Platform Rome Reformatie” zaproponowały po prostu pełne zjednoczenie, jakkolwiek przy zachowaniu różnych istniejących różnić. Kościół katolicki miałby pojednać się z protestantami pod hasłem „jedności w różnorodności” albo też „pojednania przeciwieństw”. Holendrzy zaproponowali kilka konkretnych kroków. Pierwszym z nich byłoby utworzenie nowatorskiego „rytu protestanckiego”, który łączyłby oba wyznania. Drugim – wprowadzenie interkomunii, a w każdym razie podjęcie decyzji o zezwoleniu katolikom na uczestnictwo w protestanckiej Wieczerzy, a protestantom – we Mszy świętej z prawem do przyjęcia Komunii świętej. Katolicy mieliby też uznać protestanckich pastorów za pełnoprawnych duchownych, a protestanci, ze swojej strony, przyjąć zwierzchnictwo papieża jako „pasterza pasterzy”. Holenderska inicjatywa jest o tyle szczególna, że podpisał się pod nią – między innymi – katolicki biskup, Gerard de Korte z diecezji s’-Hertogenbosch.

„Gościnność eucharystyczna” w Niemczech

Najdalej zaawansowane działania ekumeniczne są podejmowane, oczywiście, w Niemczech. 18 stycznia, a zatem w dniu rozpoczęcia Tygodnia Modlitw, na łamach portalu „Aussicht Online” ukazał się ciekawy wywiad z prepozytem kapituły katedralnej diecezji Osnabrück księdzem Reinhardem Molitorem oraz z osnabrüdzkim pastorem, Günterem Baumem. Duchowni opowiedzieli o zaprowadzonej w Osnabrück „gościnności eucharystycznej”. Otóż w marcu 2023 roku biskup diecezjalny Osnabrück, Franz-Josef Bode, zaakceptował dokument przygotowany przez ekumeniczną komisję diecezjalną zatytułowany „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga”.

W dokumencie wprowadza się możliwość przystępowania przez katolików do Wieczerzy, a przez protestantów do Komunii świętej – przy okazji, jak to określa tekst, „gęstych ekumenicznie okazji” („ökumenisch dichte Gelegenheiten”). Chodzi o mieszane wyznaniowo śluby czy pogrzeby, chrzty dzieci z mieszanych małżeństw, wreszcie o Msze albo protestanckie nabożeństwa upamiętniające jakieś postaci ważne dla lokalnej społeczności chrześcijańskiej. Dokument „Wstań, jedz” zdecydowanie unika stwierdzenia, jakoby zaprowadzał „interkomunię”, czyli pełne wzajemne uznanie Eucharystii/Wieczerzy. Zamiast tego mówi o „gościnności eucharystycznej” (niem. „Eucharistische Gastfreundschaft”). W ten sposób autorzy tekstu chcą uniknąć oskarżeń o wchodzenie w kompetencje Stolicy Apostolskiej i kreują swoje rozwiązania na mające wymiar duszpasterski, a nie doktrynalny. W efekcie jednak w Osnabrück – jako w pierwszej diecezji w Niemczech i zarazem na całym świecie – wprowadzono oficjalną Komunię świętą dla protestantów. Co ważne, dokument „Wstań, jedz” nie wymaga od protestanta, aby zmieniał swoje przekonania na temat Eucharystii: może sądzić o niej dalej to, co sądził zawsze. Tymczasem jak powiedział pastor Baum, dotąd po protestanckich Wieczerzach w Osnabrück resztki chleba podawanego wiernym zabierali rolnicy – i dawali gęsiom. Teraz ci sami ludzie będą mogli przyjmować rzeczywiste Ciało Chrystusa.

Wspólnota… sodomii?

Jakby tego wszystkiego było mało, rozwija się też – przepraszam za wyrażenie – ekumenizm sodomski. W pierwszej kolejności dotyczy anglikanów, ale protestanci są tuż-tuż. Niesławna deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans nie bez przyczyny została opublikowana właśnie 18 grudnia 2023 roku. Dokładnie dzień wcześniej, w niedzielę 17 grudnia, błogosławienie związków homoseksualnych wprowadził tzw. Kościół Anglii. W ten sposób katolicy i anglikanie niemal jednocześnie przekroczyli to, co wcześniej wydawało się nieprzekraczalne: błogosławienie parom, które opierają swoją relację na grzechu wołającym o pomstę do nieba. W obu wspólnotach wywołało to ogromne zawirowania, przede wszystkim ze względu na zaciekły opór Afrykanów. Jednak zarówno dla jednych jak i dla drugich wykonanie gestu na rzecz ruchu LGBT było ważniejsze niż dobra jakość relacji z wiernymi z Czarnego Lądu. Przy okazji zacieśniły się też więzy ekumeniczne, tyle, że właśnie w sodomskim kluczu.

Jednocześnie bardzo dobrze rozwijają się ekumeniczne organizacje LGBT, zwłaszcza w przestrzeni niemieckojęzycznej. U naszych zachodnich sąsiadów już w 1977 roku powstała organizacja o wdzięcznej nazwie „Homosexuelle und Kirche”, czyli „Homoseksualiści i Kościół”. Od samego początku miała profil ekumeniczny. Na marginesie warto dodać, że również… pedofilski. Do grupy należał między innymi znany psychiatra i socjolog Helmut Kentler, który promował przekazywanie przez niemieckie Jugendamty chłopców w ręce pedofilów, z intencją utrzymywania przez opiekunów relacji seksualnych ze swoimi podopiecznymi, co miałoby cementować ich więź. Od lat 70. aż do lat 90. w „Homosexuelle und Kirche” promocja pedofili opartej na rzekomej „konsensualności” obu stron była czymś normalnym. Dziś grupa się od niej odcina. Wracając jednak do właściwego tematu; z 1985 roku z kolei powstała inna barwna ekumeniczna grupa: „Lesben in der Kiche”, czyli „Lesbijki w Kościele”. Później nastąpił ich cały wysp. Ostatnio swoje 25-lecie obchodziła na przykład ekumeniczna „Wspólnota Różnorodności” („Queergemeinde”) z Münster. Na obchodach był obecny emerytowany biskup pomocniczy, a ordynariusz miejsca przesłał swoje serdeczne życzenia.

Inni mają dość…

Czytelnik zauważy, że wszystkie te opisane wyżej inicjatywy dotyczą chrześcijan o liberalnych zapatrywaniach. Anglikanie z Wysp Brytyjskich, holenderscy protestanci, niemieccy ewangelicy… Żadna z tych grup nie wyznaje ortodoksyjnej nauki moralnej, wszystkie za to chętnie i blisko współpracują z progresywną agendą świeckiego mainstreamu. Działania podejmowane przez Stolicę Apostolską budzą coraz większy opór wśród tych, którzy stoją na przeciwnym stanowisku. Co gorsza, dotyczy to zwłaszcza chrześcijan prawosławnych – a więc tych, do których ze względów doktrynalnych powinno być katolikom najbliżej. Być może wskutek wybuchu wojny na Ukrainie i nieudanych prób zbliżenia się do Moskwy papież Franciszek postawił już na prawosławiu krzyżyk i stwierdził, że zbuduje jedność z tymi, z którymi ma podobne lub zbliżone poglądy: czyli z zachodnimi progresistami.

Zwiedzenie

Wszystko to dokonuje się na ołtarzu pozorów i fałszu. Nauczanie Kościoła o anglikanach nie zmieniło się, bo przecież nie może się zmienić: anglikanie nie wierzą w ofiarny charakter Mszy świętej i odrzucają realną obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi. Co z nich zatem za biskupi i księża, abstrahując już od znaczącej przecież kwestii ważności święceń? To samo dotyczy protestantów: chcą przystępować do Komunii świętej, bo dla nich jest to tylko chlebek, który można po nabożeństwie rzucić gęsiom. W pewnym sensie, mają rację: na ich Wieczerzach to rzeczywiście „tylko” chleb; ale na Mszy – to realne Ciało Chrystusa. Widzialna jedność przed prawdą – to szalenie niepokojące. Przecież Katechizm, idąc za wyraźnymi zapowiedziami Pisma Świętego (św. Paweł, św. Jan) wyraźnie wskazuje na „końcową próbę” dla Kościoła związaną z „oszukańczą religią”, która da ludziom „pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy”.

Czy pozorna jedność chrześcijan, a jeszcze bardziej jedność w błogosławieniu grzechu, nie jest właśnie takim oszustwem?

Paweł Chmielewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz