środa, 22 maja 2024

30 lat temu św. Jan Paweł II zakazał wyświęcania kobiet. Dlaczego zatem dyskusja trwa nadal?

 

30 lat temu św. Jan Paweł II zakazał wyświęcania kobiet. Dlaczego zatem dyskusja trwa nadal?

(Ideał modernistów: luterańska pastorka przewodniczy nabożeństwu (fot. youtube))

„Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”.

Te słowa św. Jana Pawła II zostały ogłoszone w liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis z 22 maja 1994 roku. Wydawałoby się, że tym samym w sposób jednoznaczny i autorytatywny papież Wojtyła zamknął dyskusję na temat kapłaństwa kobiet: orzekł przecież w oficjalnym dokumencie, że Kościół „nie ma władzy” aby tych święceń udzielać i wskazał, że orzeczenie „powinno być… uznane za ostateczne”. Co więcej, we wcześniejszych partiach listu odwołał się wprost do praktyki samego Pana Jezusa Chrystusa, który na Apostołów wybrał wyłącznie mężczyzn; na niezmienną Tradycję Kościoła, czyli wyświęcanie na księży również wyłącznie mężczyzn; na nauczanie Magisterium Kościoła, wskazujące, że nie ma innej możliwości.

A jednak pomimo Ordinatio sacerdotalis debata o święceniach kapłańskich dla kobiet trwa – a w ostatnich latach rozwija się wyjątkowo dynamicznie. Jak to możliwe?


Pierwszą i zasadniczą przyczyną jest sama współczesna kultura zachodnia przesiąknięta egalitaryzmem, liberalizmem i wywodzącym się od nich feminizmem. Dzisiejszemu człowiekowi trudno zaakceptować, że jakakolwiek rola społeczna może być związana z płcią. Nie mówię tu już nawet o takich patologiach, jak ideologia gender postulująca uznanie płci za płynny konstrukt. Wystarczy spojrzeć na wojskowość, rzeczywistość tradycyjnie związaną wyłącznie z płcią męską, z dobrych przyczyn. Dziś w armii służą także kobiety, choć jest po temu cały szereg poważnych przeciwskazań; ale dla współczesnego umysłu ludzi Zachodu – nie są one już zrozumiałe. Skoro kobieta może służyć w wojsku, skoro może być premierem albo kanclerzem – dlaczego nie miałaby pełnić posługi wiejskiego proboszcza?

Drugim problemem jest sytuacja w samym Kościele katolickim, który po 1965 roku zdecydował się na poważne zmiany liturgiczne oraz nowe ułożenie relacji między duchownymi a świeckimi; a wszystko w związku z otwarciem na świat i dialogiem ze współczesnymi ideami, co za tym idzie – również z feminizmem. To zresztą za pontyfikatu św. Jana Pawła II dopuszczono w kościołach żeńską ministranturę. Skoro ministrantura była przez całe stulecia miejscem fascynacji kapłaństwem i kolebką powołań – to jest naturalne, że żeńska ministrantura rodzi klimat sprzyjający marzeniom o kapłaństwie kobiet. To oczywiście tylko jeden z przykładów na zjawiska wspierające tę dyskusję w samym Kościele.

Trzecia kwestia to pontyfikat Franciszka. Od 13 marca 2013 roku katolicy żyją w klimacie dużej niepewności i nieustannych zmian. Wydaje się, że nic, co uchodziło dotąd za oczywiste, nie jest takim naprawdę: wszystko może ulec przekształceniom. Papież z wielką regularnością i w ostrym tonie krytykuje konserwatystów i tradycjonalistów, sprawiając wrażenie, że jedynym kierunkiem, jaki miałby być właściwy Kościołowi, jest pęd naprzód, ku zmianom. Dotyczy to także kobiet.

Franciszek kilkukrotnie wypowiadał się przeciwko żeńskiemu kapłaństwu. Nie ma w tym jednak konsekwencji. W październiku 2023 roku opublikowano odpowiedzi, jakich papież udzielił pięciu kardynałom na ich dubia. Jedna z nich dotyczyła kapłaństwa kobiet. Franciszek odniósł się wprost do Ordinatio sacerdotalis, stwierdzając, że św. Jan Paweł II orzekł o niemożności wyświęcania kobiet, ale zaznaczył zarazem, że trwa dyskusja, czy to orzeczenie można uznawać za nieomylne czy nie. Innymi słowy pozostawił furtkę do dalszej dyskusji o problemie kapłaństwa kobiet.

Dodatkowo od 2013 roku, a nade wszystko od roku 2019, kiedy rozpoczął się Synod Amazoński, trwa debata dotycząca diakonatu kobiet. W dość powszechnej ocenie ewentualne dopuszczenie kobiet do diakonatu – nawet, jeżeli byłoby to rozumiane niesakramentalnie – byłoby tylko wstępem do podjęcia prac nad kapłaństwem kobiet. Tymczasem diakonat kobiet jest promowany na Synodzie o Synodalności. Jako o „woli Bożej” mówi o nim kard. Mario Grech, sekretarz Synodu Biskupów. Sam Franciszek od niemal roku organizuje spotkania Rady Kardynałów poświęcone problemowi posługi kobiet, w tym diakonatowi. 

W związku z tym wszystkim nie można się dziwić, że 30 lat po ogłoszeniu Ordinatio sacerdotalis sytuacja nie jest bynajmniej jasna. Owszem, nauka Kościoła katolickiego wyraźnie zabrania udzielania święceń kapłańskim kobietom. Problem w tym, że w czasach doktrynalnego i moralnego chaosu, w jakich żyjemy, obowiązuje tylko jedna „zasada”: podważanie dosłownie wszystkiego, co da się podważyć. Trzeba mieć jednak nadzieję, że Duch Święty ochroni Kościół przed popadnięciem w takie błędy, jak kapłaństwo kobiet; zgodnie z zapowiedziami naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Paweł Chmielewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz