niedziela, 24 listopada 2024

Chrześcijaństwo, czyli uznanie Chrystusa za swojego Króla.Chrystus Król w ,,Dzienniczku’’ św. Faustyny Kowalskiej

 

Dzisiejsza niedziela kończy rok liturgiczny. Na tydzień przed początkiem nowego roku i pierwszą niedzielą Adwentu, przeżywamy uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. To uroczystość wyjątkowo ważna, bo wskazującą nam, czym ostatecznie skończy się nie tylko rok liturgiczny, ale cały doczesny świat – królowaniem Chrystusa, który przyjdzie powtórnie, aby osądzić niebo i ziemię.

Kościół w swojej liturgii obchodzi uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata od 1925 roku. Jako uroczystość wieńczącą cały rok liturgiczny ustanowił ją papież Pius XI. W ten sposób liturgia Kościoła podkreśla, że to w Chrystusie i w Jego królowaniu wszystko znajduje swój początek i chwalebny koniec.

Czym jest to Królestwo i czym królowanie Chrystusa? Jezus wyjaśnił tę kwestię Piłatowi:

„«Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu»” (J 18, 36-37).

Najważniejszą różnicą pomiędzy królowaniem Chrystusa, a królowaniem ziemskich monarchów, jest sposób przyjęcia tego królestwa. Bo w przypadku Chrystusa jest to przyjęcie, a nie narzucenie. Chrystus nie zdobywa sobie poddanych mieczem i przemocą. To człowiek, będąc całkowicie wolnym, decyduje czy chce przyjąć to królowanie w swoim życiu. Król wychodzi z inicjatywą, ale to od człowieka zależy czy chce tę inicjatywę przyjąć i stać się poddanym.

„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).

Zainspirowany tym fragmentem z Apokalipsy św. Jana, Holman Hunt namalował obraz „Światłość świata”. Przedstawia on Jezusa, który stoi u obrośniętych bluszczem i chwastami drzwi. Drzwi te mają reprezentować ludzkie życie. Jezus puka i czeka, aż drzwi zostaną dla Niego otwarte. Nie może jednak sam wejść do środka, ponieważ klamka jest jedynie po wewnętrznej stronie.

Jezus jest Królem, który się nie narzuca. Królem, którego królowanie człowiek sam musi przyjąć. Przyjmując je natomiast, przyjmuje całe Jego Królestwo, Królestwo światłości, pokoju i miłości.

Właśnie na tym polega chrześcijaństwo. Na przyjęciu w swoim życiu królowania Chrystusa. Na oddaniu, zawierzeniu swojego życia Chrystusowi. Na akcie woli, którym decyduję, że to nie ja chcę panować nad swoim życiem, ale chcę oddać panowanie Jezusowi.

Panowanie Chrystusa musi być jednak panowaniem absolutnym. Wielu chrześcijan, na co często zwracają uwagę kaznodzieje, traktuje Jezusa podobnie, jak swojego króla traktują Brytyjczycy. Obrazy Karola III wiszą w brytyjskim parlamencie i innych ważnych miejscach. Król bierze udział w najważniejszych uroczystościach i jest przez swoich poddanych tytułowany. Jednak w rzeczywistości nie ma żadnej władzy.

Podobnie w naszym życiu często dzieje się z królowaniem Chrystusa. Nazywamy Go naszym Królem, w naszych domach w centralnym miejscu wisi krzyż i zapraszamy Jezusa na najważniejsze wydarzenia naszego życia. W rzeczywistości jednak na co dzień zapominamy o Jego panowaniu. Podejmujemy decyzje w swoim życiu sami, suwerennie, nie myśląc o tym, czego oczekuje od nas Król.

Uroczystość Chrystusa, Króla Wszechświata jest okazją do dwóch rzeczy. Po pierwsze do tego, aby uświadomić sobie, że nasze życie i istnienie całego świata dopełni się w królowaniu Chrystusa. Po drugie jest to okazja, aby kolejny raz w swoim życiu, świadomie, oddać panowanie Jezusowi.

Modlitwa przyjęcia Chrystusa jako Pana i Zbawiciela

Panie Jezu Chryste, dziękuję Ci za to, że mnie kochasz i że przyszedłeś od Ojca na świat, aby umrzeć za mnie i zbawić mnie. Dotychczas sam kierowałem swoim życiem i grzeszyłem wobec Ciebie. Wiem, że Ty możesz mnie uwolnić z wszelkich moich błędów i uleczyć moje słabości i choroby.

Otwieram Ci zatem drzwi mojego serca i przyjmuję Cię w moje życie jako Pana i Zbawiciela. Zawładnij moim życiem i kieruj nim. Chcę żyć odtąd spełniając Twoją wolę. Spraw, abym zawsze był takim, jakim Ty chcesz mnie mieć. Amen

 

kak/Fronda.pl, salezjanie.pl
 
 

Chrystus Król w ,,Dzienniczku’’ św. Faustyny Kowalskiej

 
Św. Faustyna Kowalska i jej przesłanie są dobrze znane współczesnemu Polakowi. Skupiają się one na miłosierdziu Boga. Intensywność propagowania Bożego Miłosierdzia sprawia niekiedy wrażenie, że jest ono istotą Boga, a nie Jego przymiotem. Zdarza się, że prawdę wiary: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze, uważa się za nieaktualną i najchętniej usunięto by ją z katechizmu. Wśród wielu ludzi upowszechnia się pogląd, że miłosierny Bóg kocha człowieka bezgranicznie, więc, przebaczając jego grzechy, nie stawia mu żadnych wymagań. Zatraca się w ten sposób poczucie autorytetu Boga na rzecz traktowania Go jak dobrego "kumpla". A przecież Bóg jest Stwórcą i Panem nie tylko człowieka, ale Władcą i Królem wszelkiego stworzenia. Św. Faustyna, pisząc o miłosierdziu Boga, zachowuje pełny uszanowania należny Mu dystans, najczęściej określając Go Panem, tym, który panuje nad wszystkim. To, że Bóg jest Królem, jest dla niej tak oczywiste, że nie poświęca temu aspektowi w swoim Dzienniczku zbyt wiele miejsca, natomiast pulsuje on w tle każdej jej wypowiedzi. Faustyna niejako mimochodem wspomina o Chrystusie jako Królu, ale nawet z tych zapisków wyłania się bardzo plastyczny obraz Władcy świata, nieba, serca i duszy człowieka.

Faustyna żyła w 1. połowie XX w. w Polsce, w czasie, gdy Kościół cieszył się autorytetem niepodważanym przez władzę świecką. Na ten czas przypada ustanowienie w Kościele powszechnym święta Chrystusa Króla Wszechświata (1925 r.), co pozwala wnioskować, że ten aspekt odpowiadał mentalności ówczesnych katolików i cieszył się popularnością. Miał więc wpływ i na życie religijne Faustyny Kowalskiej. Dla niej Bóg jest Osobą bardzo bliską, darzy Go bezgraniczną miłością połączoną z ogromnym szacunkiem. Jest jej Oblubieńcem, ale także jest jej Władcą i Stwórcą. Faustyna określa także Boga, szczególnie objawiającego się jej Chrystusa, Królem i nie tylko nazwa jest tu kryterium, lecz także sposób, w jaki ona traktuje i rozumie wszechmoc Boga: Wielki majestat Boga, jaki mnie dziś przeniknął i przenika, obudził we mnie wielką bojaźń, ale bojaźń uszanowania, a nie bojaźń niewolniczą, która jest bardzo różna od bojaźni uszanowania. Bojaźń uszanowania rodziła się dziś w sercu moim z miłości i poznania wielkości Boga, i to jest wielką radością duszy (732). W dniu 1 IX 1937 r. sam Pan Jezus objawia się Faustynie jako Król pełen majestatu, srogo spoglądający na ziemię i przedłużający czas miłosierdzia na prośby Maryi (por. 1261).

Faustyna mistrzowsko łączy dystans i bliskość: Trwam zawsze w świętym zdziwieniu, kiedy czuję, że się zbliżasz do mnie. Ty, Pan tronu straszliwego, spuszczasz się w nędzne wygnanie i przychodzisz do ubogiej żebraczki, która nic nie ma prócz nędzy; nie umiem Cię ugościć, mój Królewiczu, ale Ty wiesz, że Cię kocham każdym drgnieniem serca. Widząc Twe uniżenie, jednak nie zmniejsza się w oczach moich majestat Twój. Wiem, że mnie miłujesz miłością oblubieńca, a to mi wystarcza, choć nas dzieli przepaść wielka, boś Ty Stwórca, a ja stworzenie Twoje. Jednak miłość jest tylko wytłumaczeniem naszej łączności, poza nią wszystko jest niepojęte; miłość tylko jest zrozumieniem tej niepojętej poufałości, z jaką przestajesz ze mną. O Jezu, Twa wielkość przeraża mnie i byłabym w ustawicznym zdziwieniu i lęku, gdybyś mnie sam nie uspokajał…(885).

W oczach św. Faustyny Chrystus jest nie tylko Królem ziemi, lecz także Królem nieba, którego wielbią duchy niebieskie według stopnia łaski i hierarchii…(779). Jest On również Królem człowieka. Faustyna tę prawdę zawiera w opisie jednego ze swoich przygotowań do Komunii świętej: Dziś przygotowuję się na przyjście Króla. Cóż ja jestem, a cóż Ty, o Panie, Królu chwały - chwały nieśmiertelnej. O serce moje, czy zdajesz sobie z tego sprawę, kto dziś przychodzi do ciebie? - Tak, wiem o tym, ale dziwnie pojąć tego nie mogę. O, ale gdyby to tylko król, ale to Król królów, Pan panujących. Przed Nim drży wszelka potęga i władza. On dziś przychodzi do mojego serca. (…) Kiedy wszedł do mieszkania serca mego, dusza moja przejęła się tak wielkim uszanowaniem, że z przerażenia zemdlała, upadając do Jego stóp. Jezus podaje jej swoją dłoń i pozwala łaskawie zasiąść obok siebie. Uspokaja ją: "Widzisz, opuściłem tron nieba, aby się z tobą połączyć." (…) A więc, Królu mój, o nic Cię nie proszę, choć wiem, że wszystko mi dać możesz. Proszę Cię tylko o jedno: zostań Królem na wieki mojego serca, to mi wystarcza (1810-1811). W ten sposób Faustyna przyjęła Chrystusa - intronizowała Go w swoim sercu.

Jako apostołka miłosierdzia pragnie tego dobra i dla innych. W święto Chrystusa Króla 1935 r. zapisuje w Dzienniczku: W czasie Mszy św. modliłam się gorąco, by Jezus był Królem wszystkich serc, aby łaska Boża błyszczała w każdej duszy (500). Bardzo często w Dzienniczku występuje rzeczownik "dusza" jako synonim słowa "człowiek". W objawieniu zanotowanym przez św. Faustynę w ostatnim roku jej życia Pan Jezus raz jeszcze przypomina, że Jego królestwem na ziemi jest Jego życie w duszy ludzkiej (por. 1784).

Św. Faustyna często w porywach serca do słowa "król" dodaje kolejne określenia. W modlitwie zainspirowanej myślą o ślubach wieczystych nazywa swojego Oblubieńca "Królem nieśmiertelnym": Myślę o ślubach wieczystych i o tym, kto jest Ten, który się ze mną pragnie połączyć (…). Jak to się stanie, przecież Tyś Bóg, a ja stworzenie Twoje, tyś Król nieśmiertelny, a ja żebraczka i nędza sama. Ale już mi jest teraz wszystko jasne - przecież tę przepaść wyrówna łaska Twoja, Panie, i miłość (199).
Najbardziej charakterystycznym dla jej duchowości jest określenie "Król miłosierdzia". To jej nazwa własna nadana Chrystusowi. Już na początku swoich zwierzeń duchowych prosi: Królu miłosierdzia, kieruj duszą moją (3). Nazwa ta nie jest przejawem jej osobistej inicjatywy, lecz imieniem objawionym przez Pana Jezusa na czasy ostateczne. On sam dyktuje jej słowa: Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia (83). Na zadane wprost przez św. Faustynę pytanie jednoznacznie odpowiada: Jestem Królem Miłosierdzia (88). I po raz kolejny, objawiając swoje miłosierdzie, mówi: …jako Król miłosierdzia pragnę obdarzać dusze łaskami, ale nie chcą ich przyjąć (367). Od tej chwili posłuszna uczennica używa wskazanego jej Imienia w chwilach najbardziej intymnych modlitw. W miarę krzepnięcia i nabierania mocy duchowej coraz śmielej przekazuje prawdy o miłosierdziu Bożym: Że Bóg jest nieskończenie miłosierny, nikt temu zaprzeczyć nie może; pragnie On, żeby wiedzieli wszyscy o tym; nim przyjdzie powtórnie jako Sędzia, chce, aby wpierw dusze poznały Go jako Króla miłosierdzia (378).

Ten wielki Król nieba i ziemi opuszcza majestat nieba i staje się Oblubieńcem ukrytym w Eucharystii, Oblubieńcem Faustyny i każdego człowieka przystępującego do Komunii świętej. Ta tajemnica zjednoczenia jest dla. Faustyny przyczyną nieustannego zadziwienia, kontemplacji, miłości. Pozwala jej zrozumieć, że jest ona dzieckiem królewskim, bo czuje, że krew Jezusa krąży w jej żyłach. Akt ślubów wieczystych niejako nobilitował jej przynależność do rodu królewskiego. Sam tekst ślubów wieczystych mógł być dla niej pewną inspiracją w kierunku skojarzeń "królewskich", gdyż przy wręczaniu obrączki biskup Stanisław Rospond wypowiedział formułę, kończącą się zdaniem: …a jeżeli będziesz Mu (tj. Chrystusowi) wiernie służyć, abyś była na wieki koronowana (248).

Jeżeli jest się synem Boga, to także się jest Jego dziedzicem - uczył św. Paweł Galatów (por. Ga 4,7). Dla Faustyny konsekwencją bycia dzieckiem królewskim jest także udział w dziedzictwie królewskim - w godności królewskiej. Zapewnia ją o tym sam Pan Jezus słowami: …pokornych wywyższam do tronu swego, bo tak chcę (282).
Przynależność do rodu królewskiego, współudział w godności królewskiej, udział w dziedzictwie Króla, pociągają za sobą obowiązek dbania o godność Króla i o rozwój Jego dziedzictwa. Ten motyw odpowiedzialności za szerzenie Królestwa Bożego towarzyszy Faustynie w jej życiu duchowym. Podczas nocnej adoracji w 1935 r. deklaruje: Nie chcę spoczynku w boju, ale walczyć będę do ostatniego tchu życia o chwałę Króla i Pana swego. Nie złożę miecza, aż mnie wezwie przed tron swój (450). Jakby nie widząc owoców swych starań, pisze: Ty widzisz, że nie szczędzę ni sił, ni zdrowia, ni życia w obronie królestwa Twojego…, a Chrystus jej odpowiada: Idź - wzmocniona mą łaską - i walcz o królestwo moje w duszach ludzkich… (1489). 30 I 1938 r. zapisuje: W medytacji dał mi Pan poznać, że dopokąd serce w mej piersi bije, zawsze powinnam starać się, aby królestwo Boże szerzyło się na ziemi. Mam walczyć o chwałę swego Stwórcy (1548).

Starajcie się naprzód o Królestwo Boże - prosi Chrystus w Ewangelii (Mt 6,33), a w dzisiejszych czasach wezwanie to nabrało wyjątkowej aktualności.
Danuta Ołubek

Posłaniec Serca Jezusowego
PSJ nr listopad 2004

-/PSJ nr listopad 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  W Krakowie i Warszawie odbędą się główne obchody 8. rocznicy proklamacji Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chr...