piątek, 31 stycznia 2025

Wynagrodzenie składane Niepokalanemu Sercu Maryi

 

Wynagrodzenie składane Niepokalanemu Sercu Maryi

NABOŻEŃSTWO PIĘCIU PIERWSZYCH SOBÓT MIESIĄCA

 

1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej
W Fatimie 13 lipca 1917 r. Matka Boża powiedziała:

„Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Bóg chce je uratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli uczyni się to, co wam powiem, wielu zostanie przed piekłem uratowanych i nastanie pokój na świecie”.
„Przybędę, by prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie wiele cierpiał. Różne narody zginą, na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.

Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej części tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. 10 grudnia 1925 r. objawiła się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce.
Dzieciątko powiedziało:
“Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”.
Maryja powiedziała:
“Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.

 

2. Dlaczego ma to być „pięć sobót” wynagradzających, a nie dziewięć lub siedem na cześć Matki Bożej Bolesnej?
Siostra Łucja odpowiada: „Pozostając przez część nocy z 29 na 30 maja 1930 roku w kaplicy z naszym Panem i rozmawiając z Nim o czwartym i piątym pytaniu, poczułam się nagle mocniej owładnięta Bożą obecnością. Jeśli się nie mylę, zostało mi objawione, co następuje: Córko, motyw jest prosty: Jest pięć rodzajów obelg i bluźnierstw wypowiadanych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Pierwsze: Bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu.
Drugie: Przeciwko Jej Dziewictwu.
Trzecie: Przeciwko Bożemu Macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka.
Czwarte: Bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do tej Niepokalanej Matki.
Piąte: Bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach. Oto, droga córko, motyw, który kazał Niepokalanemu Sercu Maryi prosić mnie o ten mały akt wynagrodzenia. A poza względem dla Niej chciałem poruszyć moje miłosierdzie, aby przebaczyło tym duszom, które miały nieszczęście Ją obrazić. Co do ciebie, zabiegaj nieustannie swymi modlitwami i ofiarami, aby poruszyć Mnie do okazania tym biednym duszom miłosierdzia”.
Jezus powiedział do siostry Łucji: „To prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymanie przyrzeczonych łask. Ja jednak wolę tych, którzy odprawią pięć pierwszych sobót w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż tych, którzy odprawią piętnaście, bezdusznie i z obojętnością”.

 

3. Warunki nabożeństwa pierwszych sobót – co jest wymagane, aby uczynić zadość temu nabożeństwu?

Warunek 1 – Spowiedź św. (w pierwszą sobotę miesiąca lub wcześniej!)
„Łucja przedstawiła Jezusowi trudności, jakie niektóre dusze miały co do spowiedzi w sobotę i prosiła, aby spowiedź święta mogła być osiem dni ważna. Jezus odpowiedział: Może nawet wiele dłużej być ważna pod warunkiem, ze ludzie są w stanie łaski, gdy Mnie przyjmują i że mają zamiar zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi”.
Spowiedź można odbyć na przykład w ramach pierwszego piątku miesiąca, pamiętając jednak o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi.
Do spowiedzi – co istotne – należy przystąpić z intencją zadośćuczynienia za zniewagi wobec Niepokalanego Serca Maryi. Intencję można wzbudzić podczas przygotowania się do spowiedzi lub w trakcie otrzymywania rozgrzeszenia.

Przed spowiedzią można odmówić taką lub podobną modlitwę:
Boże, pragnę teraz przystąpić do świętego sakramentu pojednania, aby otrzymać przebaczenie za popełnione grzechy, szczególnie za te, którymi świadomie lub nieświadomie zadałem ból Niepokalanemu Sercu Maryi. Niech ta spowiedź wyjedna Twoje miłosierdzie dla mnie oraz dla biednych grzeszników, by Niepokalane Serce Maryi zatriumfowało wśród nas.

Można także podczas otrzymywania rozgrzeszenia odmówić akt żalu:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, szczególnie za moje grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

Warunek 2 – Komunia św. w pierwszą sobotę miesiąca.

Po przyjęciu Komunii św. należy wzbudzić intencję wynagradzającą. Można odmówić taką lub inną modlitwę:
Najchwalebniejsza Dziewico, Matko Boga i Matko moja! Jednocząc się z Twoim Synem pragnę wynagradzać Ci za grzechy tak wielu ludzi przeciw Twojemu Niepokalanemu Sercu. Mimo własnej nędzy i nieudolności chcę uczynić wszystko, by zadośćuczynić za te obelgi i bluźnierstwa. Pragnę Najświętsza Matko, Ciebie czcić i całym sercem kochać. Tego bowiem ode mnie Bóg oczekuje. I właśnie dlatego, że Cię kocham, uczynię wszystko, co tylko w mojej mocy, abyś przez wszystkich była czczona i kochana. Ty zaś, najmilsza Matko, Ucieczko grzesznych, racz przyjąć ten akt wynagrodzenia, który Ci składam. Przyjmij Go również jako akt zadośćuczynienia za tych, którzy nie wiedzą, co mówią, w bezbożny sposób złorzeczą Tobie. Wyproś im u Boga nawrócenie, aby przez udzieloną im łaskę jeszcze bardziej uwydatniła się Twoja macierzyńska dobroć, potęga i miłosierdzie. Niech i oni przyłączą się do tego hołdu i rozsławiają Twoją świętość i dobroć, głosząc, że jesteś błogosławioną między niewiastami, Matką Boga, której Niepokalane Serce nie ustaje w czułej miłości do każdego człowieka. Amen.

Warunek 3 – Różaniec (jedna część) w pierwszą sobotę miesiąca.
Rozpoczynając różaniec należy wzbudzić intencję wynagradzającą, powiedzieć Matce Najświętszej, że będziemy się modlić, by ratować grzeszników i okazać Jej dowód miłości.
Jeśli modlimy się prywatnie, spróbujmy zrobić to własnymi słowami. Jeżeli odmawiamy różaniec we wspólnocie, można odmówić następującą modlitwę:
Królowo Różańca Świętego. Oto klękamy do modlitwy, by w pierwszą sobotę odmówić różaniec, o który prosiłaś. Chcemy przez niego zadośćuczynić za grzechy swoje, naszych bliskich, naszej Ojczyzny i całego świata. Pragniemy modlić się szczególnie za tych, którzy najdalej odeszli od Boga i najbardziej potrzebują Jego miłosierdzia. Wspomóż nas, abyśmy pamiętali o tej intencji wyznaczonej przez Ciebie. Pomóż nam wynagradzać naszym różańcem cierpienia Twego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Jezusowego.

Po każdej tajemnicy różańca należy odmówić Modlitwę:
O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.

Warunek 4 – Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi w pierwszą sobotę miesiąca.
Podejmujemy piętnaście minut rozmyślania o ściśle określonej przez niebo tematyce: mamy pochylić się nad jedną (lub kilkoma) z tajemnic różańca. Możemy rozmyślać nad dowolną tajemnicą, również nowymi tajemnicami: tajemnicami światła.
Wzbudźmy intencję wynagradzającą za grzeszników, którzy nie chcą słuchać Matki Najświętszej ani być Jej dziećmi, którzy okazują Maryi obojętność, a nawet Ją nienawidzą i wiele czynią, by pomniejszyć Jej chwałę.
Możemy w tym celu odmówić następującą modlitwę:
Matko Najświętsza, Niepokalana Maryjo!
Z radością przyjmuję Twe zaproszenie do udziału w Twoim rozmyślaniu. W pierwsze soboty otwierasz Swe Niepokalane Serce dla każdego, kto pragnie wlać we własne serce te najważniejsze znaki, jakie Bóg ukazał nam we Fatimie. Proszę, otwórz przede mną Swoje Serce. Ośmielam się prosić o to z całą pokorą, ale i z dziecięcą śmiałością, ponieważ chcę Cię naśladować, ponieważ chcę żyć miłością do Twego Syna, ponieważ pragnę zawsze trwać w stanie łaski i miłować Twój święty Różaniec, wreszcie – ponieważ pragnę wszystkiego, co tylko mogę ofiarowywać w duchu zadośćuczynienia za grzeszników. Daj mi uczestniczyć w Twym rozmyślaniu, a ja obiecuję wprowadzać w życie Słowo, które wlejesz do mego małego serca, by stawało się coraz milsze Tobie, bliższe Tobie, podobniejsze do Twego Niepokalanego Serca. A jeśli chcesz, zawsze możesz zabrać me serce, a dać mi Swoje – jak uczyniłaś to z tyloma swoimi dziećmi. Będę wtedy duszą najszczęśliwszą na świecie!

 

4. A jeśli ktoś nie może spełnić warunków w sobotę, czy może je wypełnić w niedzielę?

Siostra Łucja odpowiada: „Tak samo zostanie przyjęte praktykowanie tego nabożeństwa w niedzielę następującą po sobocie, jeśli moi kapłani ze słusznej przyczyny zezwolą na to duszom”.

 

5. Korzyści: jakie łaski zostały obiecane tym, którzy choć raz je odprawią?
„Duszom, które w ten sposób starają się mi wynagradzać – mówi Matka Najświętsza – obiecuję towarzyszyć w godzinie śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia”.

 

6. Intencja wynagradzająca.
Jak ważna jest intencja zadośćuczynienia, przypomina sam Jezus, który mówił siostrze Łucji, że wartość nabożeństwa uzależniona jest od tego, czy ludzie „mają zamiar zadośćuczynić Niepokalanemu Sercu Maryi”. Dlatego siostra Łucja rozpoczyna swe zapiski uwagą: „Nie zapomnieć o intencji wynagradzania, która jest bardzo ważnym elementem pierwszych sobót”.

 

7. Warunki rzeczywiście proste, ale czy są wypełniane?
„Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy”- mówi Maryja. Trzeba zatem wypełnić to, o co prosi Niebo. Prośba Maryi dotyczy czterech warunków, zatem wszystkie cztery należy wypełnić, a nie jedynie dowolnie wybrane. Jeśli mowa jest o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi, to taka intencja winna nam przyświecać w trakcie nabożeństwa pierwszych sobót. Matka Boża prosi, by Jej towarzyszyć przez 15 minut, rozmyślając o tajemnicach różańcowych, zatem nie zapominajmy o medytacji, której temat jest jasno sprecyzowany i nie ma tu dowolności. Maryja prosi ponadto nie tylko o różaniec, ale również o rozmyślanie, zatem zwróćmy uwagę, by nie utożsamiać rozważań w czasie różańca z rozmyślaniem o tajemnicach różańcowych. Pamiętajmy: medytacja, niezależna od modlitwy różańcowej, jest niezmiernie istotna i nie możemy jej pomijać.

 

8. Czy nabożeństwo pierwszych sobót jest jeszcze dziś aktualne?
Ojciec Święty Benedykt XVI odpowiada: „Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona”. „W tym sensie posłanie nie jest zakończone, chociaż obydwie wielkie dyktatury zniknęły. Trwa cierpienie Kościoła i trwa zagrożenie człowieka, a tym samym nie ustaje szukanie odpowiedzi; dlatego wciąż aktualna pozostaje wskazówka, którą dała nam Maryja. Także w obecnym utrapieniu, gdy siła zła w najprzeróżniejszych formach grozi zdeptaniem wiary. Także teraz koniecznie potrzebujemy tej odpowiedzi, której Matka Boża udzieliła dzieciom”.
Do dziś pozostają również aktualne słowa siostry Łucji: „Najświętsza Maryja Panna obiecała odłożyć bicz wojny na później, jeśli to nabożeństwo będzie propagowane i praktykowane. Możemy dostrzec, że odsuwa Ona tę karę stosownie do wysiłków, jakie są podejmowane, by je propagować. Obawiam się jednak, że mogliśmy uczynić więcej niż czynimy i że Bóg, mniej niż zadowolony, może podnieść ramię swego Miłosierdzia i pozwolić, aby świat był niszczony przez to oczyszczenie. A nigdy nie było ono tak straszne, straszne”. Nabożeństwo pierwszych pięciu sobót miesiąca jest wciąż wezwaniem dla Kościoła i każdego z nas; nadal możemy twierdzić, iż moglibyśmy więcej uczynić, by było ono znane i praktykowane.
Rodzi się jednak pytanie: po cóż nam dziś to nabożeństwo? Nie zapominajmy jednak, iż to „Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi”. Zatem sam Stwórca Nieba i Ziemi wyciąga pomocną dłoń człowiekowi przez Maryję, a to zupełnie zmienia postać rzeczy. Siostra Łucja z wielką prostotą poucza wszystkich wątpiących w sens tego nabożeństwa, iż „Bóg jest Ojcem i lepiej od nas rozumie potrzeby swoich dzieci” i pragnie „ułatwić nam drogę dostępu do Siebie”.

Przypomnienie tego nabożeństwa, po kolejnym poświęceniu się Polski Niepokalanemu Sercu Maryi (1946 i 2017 rok), nabiera szczególnego znaczenia. Stanowi ono bowiem istotę przesłania Matki Bożej i jest wezwaniem skierowanym do każdego z nas. Jeśli mówimy o pobożności fatimskiej, to nie możemy jej utożsamiać jedynie z 13. dniem miesiąca od maja do października. Fatima bowiem woła o nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Nie wypełnimy fatimskiego przesłania, jeśli nie będziemy wynagradzać Niepokalanemu Sercu Maryi w pierwsze soboty.

 

Modlitwy Anioła z Fatimy

O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie,
ufam Tobie i miłuję Ciebie.
Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą,
Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i Ciebie nie miłują.

Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty.
W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie
Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa,
obecnego na ołtarzach całego świata
jako wynagrodzenie za zniewagi,
świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany.
Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca
i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi,
proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników.

 

Więcej informacji:
Sekretariat Fatimski
os. Krzeptówki 14, 34-500 Zakopane
tel. 18/ 20 66 420
www.sekretariatfatimski.pl  www.pierwszesoboty.pl
e-mail: fatima@smbf.pl

Wizja Kościoła wg św. Jana Bosko, Sen o dwóch kolumnach.

 

Wizja Kościoła wg św. Jana Bosko, Sen o dwóch kolumnach.

foto

Jeden z najsłynniejszych snów, a raczej wizji św. Jana Bosko nosi tytuł Sen o dwóch kolumnach. Opowiedział go swoim podopiecznym wieczorem 30 maja 1862 roku.

Wyobraźcie sobie, że znajdujecie się ze mną nad morzem, na plaży albo raczej na samotnej skale, i że wokoło nas jest tyko morze. Na całej tej rozległej powierzchni wód widać niezliczone okręty płynące w szyku bojowym; ich dzioby zakończone są żelaznymi, zakrzywionymi ostrzami na podobieństwo strzał. Okręty uzbrojono w armaty i rusznice, we wszelkiego rodzaju broń; zaopatrzono w materiały wybuchowe, a nawet księgi. Zbliżają się do okrętu większego i potężniejszego od pozostałych i usiłują go staranować, podpalić, zniszczyć. Ten majestatyczny, doskonale wyposażony okręt eskortują maleńkie stateczki, które odbierają od niego polecenia i wykonują tysiące manewrów, aby obronić się przed flotą przeciwnika. Wieje jednak przeciwny wiatr, a wzbudzone morze zdaje się być przychylne wrogom.
Sytuacja to poważna i groźna, a niebezpieczeństwo jest realne. W wielu momentach życiowych możemy doświadczyć takiego naporu i poczucia zagrożenia, przez które wydaje się, że nie ma ucieczki i nie wiadomo, jak się obronić. Czujemy bezsilność wobec problemów życiowych, nadmiaru obowiązków, niezdolność podjęcia się jakiegoś zadania czy zaskoczenie z niespodziewanego biegu wydarzeń. Ten napór możemy też odczuwać jako element walki duchowej, w której zły duch stara się podważyć w nas to dobro, jakie dokonało się w naszym życiu, wyolbrzymia nasze słabości i wady, wytyka potknięcia, przypomina przeszłość, którą zostawiliśmy już za sobą. Ciężar myśli wydaje się w takim momencie nie do udźwignięcia. Wówczas dobrze jest nie zamykać się w swoich lękach, które paraliżują i nie uciekać w izolację, lecz szukać konkretnej pomocy, wydobyć broń duchową i odważnie stanąć do walki.

Potężne kolumny

Pośrodku bezkresu wód wznoszą się nad falami blisko siebie dwie grube i bardzo wysokie kolumny. Na jednej z nich znajduje się posąg Niepokalanej Dziewicy, u stóp której wisi tablica z następującym napisem: „AUXILIUM CHRISTIANORUM” (Wspomożenie Wiernych); na drugiej, jeszcze wyższej i grubszej, znajduje się Hostia rozmiarów proporcjonalnych do kolumny, a pod nią inna tablica, z napisem: „SALUS CREDENTIUM” (Zbawienie Wierzących).
Wódz naczelny wielkiego statku, którym jest Rzymski Namiestnik, (…) stoi przy sterze, a wszystkie jego wysiłki skierowane są ku temu, aby wprowadzić statek pomiędzy te dwie kolumny, ze szczytu których zwieszają się dookoła kotwice i wielkie, doczepione do łańcuchów haki. Okręty nieprzyjacielskie usiłują go zaatakować i zatopić: jedne pismami, inne książkami, jeszcze inne materiałami wybuchowymi, które próbują przerzucić na pokład; niektóre strzelają z armat, rusznic i uderzają dziobami.
Walka staje się coraz bardziej zażarta, ale wysiłki są daremne: wielki okręt płynie bezpiecznie. Czasem po uderzeniu straszliwym ciosem otwiera się w jego boku szeroka i głęboka szczelina, ale natychmiast od dwóch kolumn wieje wiatr, który zamyka szczeliny i zatyka dziury. Tymczasem armaty napastników rozrywają się, rusznice i wszelka broń łamię się, wiele okrętów zostaje zdruzgotanych i tonie w morzu.
Niesamowity obraz dwóch potężnych kolumn jest światłem w rozgrywanych przez nas walkach wewnętrznych, które możemy dzięki niemu wygrać. Wytrwanie w naporze zła i niepomyślnych zdarzeń oraz zwycięstwo w toczonych przez nas zmaganiach dają Matka Boża, nieprzypadkowo ukazująca się jako Wspomożycielka Wiernych oraz moc płynąca z przyjmowania i adorowania Eucharystii.

Wspomożycielka Wiernych

Oddanie się Maryi w opiekę, przylgnięcie do Jej Niepokalanego Serca, chronienie się pod Jej płaszczem, modlitwa różańcowa są konkretnymi narzędziami do walki, w której Ona nas wspomaga. Kiedyś w czasie wizyty w Oratorium ks. Bosko pewnego markiza wywiązała się znamienna rozmowa między nimi. Dostojny gość, przyjaciel króla i senator w jednej osobie wyznał, że w jego odczuciu modlitwa różańcowa jest marnowaniem czasu: Niech ksiądz da spokój z odmawianiem tej staroświeckiej modlitwy pięćdziesięciu Zdrowasiek, recytowanych jedna po drugiej. W odpowiedzi na to usłyszał od ks. Bosko: A jednak bardzo zależy mi na tej praktyce, która legła u podstaw mojego instytutu; jestem gotów zostawić wiele innych ważnych spraw, ale nie tę. A nawet, gdyby było to konieczne, byłbym gotów zrezygnować z pana cennej przyjaźni, ale nigdy z odmawiania mojego różańca.
Modlitwę różańcową ks. Bosko poznał już w dzieciństwie dzięki przykładowi matki, Małgorzaty, a z czasem stała się ona częścią jego codzienności i narzędziem ewangelizacji, kiedy to zapraszał swoich rówieśników do odmawiania poszczególnych tajemnic za zmarłych kolegów czy dusze czyśćcowe. Do trwania na różańcu zachęcał też bardzo usilnie podopiecznych swego Oratorium, przekonany, że jest on cudownym środkiem do zachowania lub odzyskania cnoty czystości, a także niezawodną obroną przeciw wszelkim zasadzkom szatana. Znamienny sen o wężu, który miał ks. Bosko w przeddzień Wniebowzięcia Matki Bożej 1862 r. może być potwierdzeniem słuszności jego postawy. Sen ukazał walkę, jaką stoczył przy pomocy swojej Przewodniczki, z potężnym, strasznie grubym i długim na 7-8 metrów wężem, napotkanym na łące. W pierwszej chwili ks. Bosko, zdjęty przerażeniem, chciał na jego widok uciekać, lecz Przewodniczka powstrzymała go i wręczyła mu sznur. Nim to wspólnie z Panią związał on węża w pętlę, która udusiła i unicestwiła rozjuszoną bestię. Przewodniczka we śnie wyjaśniła: Wąż przedstawia demona, sznur modlitwę Zdrowaś Maryjo, a raczej różaniec (…). Nim można pokonać, zwyciężyć i zniszczyć wszystkie piekielne demony. Dalsza cześć tego snu pokazała jeszcze podopiecznych, którzy przyszli i zjedli kawałki węża, trując się nimi. Jako antidotum na ich żałosny stan Przewodniczka zaleciła lekarstwo: spowiedź i Komunię świętą.
Jak bliska mu była Maryja, wskazuje także to, że kilka godzin po śmierci matki ks. Bosko poszedł do kościoła MB Pocieszenia, w którym ona lubiła się modlić. Odprawił tam za nią Mszę św. I powiedział do Maryi: „A teraz Ty musisz zająć puste miejsce. Matka jest koniecznie potrzebna w mojej dużej rodzinie... Powierzam Ci wszystkich moich chłopców. Opiekuj się nimi teraz i zawsze” (A. Auffray, Św. Jan Bosko). Doświadczywszy Jej wielkiego orędownictwa do końca życia powtarzał: Jest prawie niemożliwą rzeczą iść do Jezusa bez pośrednictwa Maryi. Zapewniał równocześnie: Kochajcie tę waszą niebieską Matkę, uciekajcie się do Niej z sercem. I bądźcie pewni, że o ile łask Ją poprosicie, te będą wam dane, byle byście tylko nie prosili o coś na waszą szkodę.

Moc Eucharystii

Na drugiej kolumnie w dramatycznym śnie ks. Bosko widniała potężnych rozmiarów Hostia. Założyciel Oratorium salezjańskiego nie uważał ani spowiedzi, ani mszy świętej za jakieś pobożne ceremonie. Dla niego te sakramenty były dynamicznymi i skutecznymi narzędziami, dzięki którym Jezus za pośrednictwem kapłana zdecydowanie wprowadza ludzi na drogę dobra, która nie zawsze jest łatwa i wygodna. Dostrzegał w nich potężną moc i perspektywę dla każdego z nas. Pisał, że Eucharystia to Ofiara Ciała i Krwi Naszego Pana Jezusa Chrystusa, która jest ofiarowana Bogu przy ołtarzu pod postacią konsekrowanych chleba i wina. We Mszy św. realizuje się rzeczywista obecność Chrystusa. Odnosi się to tak do Jego śmierci, jak i do Ostatniej Wieczerzy. (…) Przez chrzest wszyscy chrześcijanie są dopuszczeni do komunii z Chrystusem, tak aby mogli składać ofiary, modlitwy, umartwienia. W ten sposób wszyscy chrześcijanie nazywani są kapłanami. (…) Ofiara krzyżowa powinna być odnawiana zawsze w sposób bezkrwawy, tak aby chrześcijanie, uczestnicząc w tej Ofierze, mogli uczestniczyć też w zasługach Jezusa Chrystusa i aby mogli składać należną Mu cześć i adorację, podziękowania i modlitwy i aby weszli w intymną relację z ich Zbawcą. (…) Z tych właśnie racji częsta Komunia św. jest bardzo wskazana. Jest naszym chlebem codziennym, pozwala nam żyć w Chrystusie i Chrystusowi w nas. Pisał to w czasach, kiedy wierni mogli zwykle przystępować do stołu Pańskiego raz w miesiącu! Św. Jan Bosko celebrował Eucharystię z wielkim namaszczeniem, długo się do niej przygotowywał, po jej zakończeniu trwał w 15-minutowym dziękczynieniu. Często w ciągu dnia nawiedzał Najświętszy Sakrament. Umiłowanie do mszy świętej i adoracji zapalał też w sercach podopiecznych. Nie bez znaczenia jest to, że wejście do kaplicy sąsiadowało z boiskiem, na którym chłopcy grali w piłkę. Stamtąd można było z łatwością wstąpić na moment spotkania z Panem ukrytym w Hostii, by za chwilę móc wrócić do swoich obowiązków lub zabawy. Święty wychowawca młodych starał się uczyć ich, że rzeczywistość duchowa powinna przenikać codzienność i odwrotnie. Mawiał: Chcecie, aby Pan obdarzał was wieloma łaskami? Nawiedzajcie Go często. Chcecie, aby obdarzał was rzadko? Nawiedzajcie Go rzadko.
Nastaje pokój
Sen ks. Bosko kończy się potężnym zwycięstwem floty nad nieprzyjacielem: (…) papież, pokonując wszystkie przeszkody, wprowadza okręt pomiędzy dwie kolumny i łańcuchami zwieszającymi się z dziobu i z rufy przywiązuje okręt do kolumny z Hostią i do kolumny z posągiem Niepokalanej Dziewicy. I wtedy dokonuje się wielki przewrót: wszystkie okręty nieprzyjacielskie uciekają, rozpraszają się, zderzają, niszcząc się wzajemnie. Wiele tonie i usiłuje zatopić inne, podczas gdy statki odważnie walczące u boku papieża dopływają, aby przywiązać się do kolumn.
Teraz na morzu panuje wielki spokój.
Ciekawy jest fragment snu ks. Bosko, który mówi, że okręt wraz z płynącymi przy nim statkami przywiązuje się do obu potężnych kolumn. Łańcuchy, choć niosą pierwotnie negatywne skojarzenia, tu okazują się wybawieniem. Co znaczy w naszym życiu przywiązać się tak do Matki Bożej i Eucharystii? Oznacza to ponawiać swój akt oddania, zawierzenia, trwać blisko i wiernie. Nie oddalać się na moment, nawet gdy pojawią się okoliczności bardziej sprzyjające, a zagrożenie wydaje się minąć. Jak pięknie ks. Bosko umiał połączyć pobożność maryjną i duchowość eucharystyczną wybrzmiewa w jego zapewnieniu: Pobożne słuchanie mszy świętej, nawiedzenie Jezusa w Najświętszym Sakramencie, częsta Komunia sakramentalna albo przynajmniej duchowa, są największą przyjemnością dla Maryi. To też wielokrotnie dawało mu siłę, by przetrwać największe burze, które targały dziełem Oratorium i tak skutecznie wyprowadzać młodych z ich duchowych ciemności ku światłu Bożemu.
Niech zachętą dla nas w chwili prób i doświadczenia różnorakich zagrożeń będą słowa, którymi ks. Bosko skomentował swój sen o dwóch kolumnach: Są tylko dwa sposoby, by uratować się w tak wielkim dramacie: nabożeństwo do Najświętszej Maryi Wspomożycielki Wiernych i częsta Komunia św. Należy dołożyć maksymalnych wysiłków, by te dwie praktyki realizować wszędzie i w życiu wszystkich.

Agnieszka Kozłowska

Na podstawie: Sny Księdza Bosko, pod red. Pietro Zerbino; ks. Marek T. Chmielewski SDB, Słówka nieokrojone

Uzdrowienia, rozmnażanie żywności, wskrzeszenia. Cudowne dary św. Jana Bosko.

Już za życia przypisywano księdzu Bosko dar uzdrawiania chorych, rozmnażania żywności, a nawet wskrzeszania zmarłych! Pomaga zresztą nadal. Otrzymał od Boga również inne charyzmaty, wśród których najbardziej frapującym był dar proroczych snów.

Fragment pochodzi z książki „Cuda wielkich świętych” autorstwa Henryka Bejdy
Do beatyfikacji i kanonizacji księdza Jana Bosko (1815–1888) przyczyniły się cudowne uzdrowienia czterech Włoszek – Anny Maccolini, Katarzyny Pilengi, Proviny Negro i młodej kobiety Teresy Callegari. Wiele nadzwyczajnych uzdrowień dokonało się jednak jeszcze przed jego śmiercią.

Już za życia przypisywano księdzu Bosko dar uzdrawiania chorych (uzdrowił m.in. niewidomą dziewczynkę, sześciu chorych na ospę chłopców, sparaliżowaną dziesięciolatkę, kobietę poruszającą się o kulach), rozmnażania żywności, a
Pomaga zresztą nadal. Do dziś biuletyny salezjańskie pełne są podziękowań za łaski wyproszone za jego przyczyną. Założyciel salezjanów otrzymał od Boga również inne charyzmaty, wśród których najbardziej frapującym był dar proroczych snów.

Tajemnicze „tabletki”
W dość dziwny sposób ksiądz Bosko uzdrowił pewnego gorączkującego mężczyznę. Po zaleconej przez niego – odprawionej przez chorego – spowiedzi i przyjęciu Komunii Świętej, przekazał mu pudełeczko z tabletkami i polecił przyjmować je przez kilka kolejnych dni. Mężczyzna wykonał to polecenie i – choć do tej pory żaden z lekarzy nie potrafił mu pomóc – poczuł się lepiej, przestał gorączkować i wyzdrowiał. „Miejscowi aptekarze – jak czytamy w miesięczniku rodzin katolickich „Nasza Arka”2 – z ciekawości zbadali jedną z pigułek księdza Bosko, by sprawdzić, jaki środek pomógł zbić tak wysoką gorączkę. Zdumieni stwierdzili, że w tabletkach nie było nic oprócz zwykłego chleba”.

Pewnego dnia ksiądz Bosko zaczął rozdawać Komunię Świętą. Zauważył jednak, że komunikantów jest mało, a komunikujących bardzo dużo. I wtedy w przedziwny sposób Hostie zaczęły się… mnożyć. Efekt był taki, że wystarczyło dla wszystkich!

Cudowne rozmnożenie chleba i… kasztanów
„Innym razem – jak opisywano w „Naszej Arce” – ksiądz Bosko obiecał chłopcom, że po powrocie ze spaceru zostaną obdarowani jadalnymi kasztanami. Matka Małgorzata, która prowadziła kuchnię dla chłopców, ugotowała pół wielkiego worka kasztanów, sądząc, że tyle wystarczy. Kiedy zgłodniali chłopcy wrócili, ksiądz Bosko zaczął rozdzielać kasztany. Jego podopieczni ustawili się w kolejce i każdy dostawał pełen beret kasztanów. Matka Małgorzata zorientowała się, że przy takim podziale kasztanów nie wystarczy dla wszystkich. Ksiądz jednak nie zrezygnował i dalej hojnie obdarowywał podchodzących kolejno wychowanków. Kiedy już wszyscy chłopcy zostali obdarowani, na dnie kosza zostały jeszcze dwie porcje – dla matki księdza Bosko i dla niego samego”.

„W podobnie cudowny sposób ksiądz Bosko rozmnożył chleb – czytamy dalej w tym samym periodyku. Pewnego wieczoru zabrakło pieczywa na kolację dla jego podopiecznych. Wysłanie chłopców do piekarni było bezcelowe, gdyż jej właściciel domagał się uregulowania długu za wcześniejsze dostawy. Ksiądz Bosko sam rozpoczął rozdzielanie kolacji. Nie było to łatwe, gdyż na trzystu chłopców zostało 15 kromek chleba. Wychowankowie ustawili się w kolejce. Każdemu z nich Ksiądz wręczał z kosza jedną kromkę chleba. Gdy już wszyscy chłopcy zostali obdarowani, na dnie kosza zostało jeszcze 15 kromek – tyle, ile było na początku”.

Wskrzeszenie chłopca
W 1870 roku, kiedy ksiądz Bosko przebywał we Florencji, zaczepiła go markiza Girolama Uguccioni. Kobieta błagała go, by poszedł z nią do jej willi, do jej umierającego chrześniaka. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że chłopiec już nie żyje. Kapłan wraz z obecnymi tam osobami odmówił wtedy modlitwę do Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, a następnie udzielił zmarłemu błogosławieństwa. I nagle stało się coś przedziwnego. Kiedy tylko zakończył odmawianie stosownej formuły, chłopiec… ziewnął i zaczął oddychać. Powrócił do świata żywych, a wieść o tym cudzie rozniosła się po okolicy.

Uzdrowienie ran
Do grona uzdrowionych zaliczyć można również Alojzego Orione – późniejszego świętego, założyciela orionistów
i kilku innych zgromadzeń posługujących ubogim i chorym. Oto jego historia: Kiedy ksiądz Bosko zmarł, przed jego – wystawioną w świątyni trumną – przewijały się rzesze wiernych. Wielu chciało zdobyć choć najmniejszą relikwię. Niektórzy podawali różne przedmioty – obrazki, różańce – którymi wychowankowie księdza Bosko dotykali jego ciała. Wśród wychowanków księdza Bosko kręcił się także Alojzy Orione. Wpadł on na pomysł, że zrobi kulki z chleba, które – po dotknięciu nimi zmarłego – będzie rozdawał wszystkim chętnym. Niestety, krojąc bochenek, bardzo dotkliwie i głęboko rozciął sobie wskazujący palec prawej ręki. Wpadł w popłoch, bo przyszło mu na myśl, że z uszkodzonym
palcem nie będzie mógł spełnić swojego marzenia – zostać kapłanem
(i faktycznie w tamtych czasach była to bardzo realna przeszkoda!), prędko zawinął zakrwawiony palec w chusteczkę, pobiegł do kaplicy, w której leżał zmarły, i dotknął tym palcem jego ręki. I… stało się: po głębokiej ranie została tylko niewielka blizna.

Prorocze sny Jana Bosko. Było ich ponad 100!
A jednak to nie uzdrowieniami (choć dziś zebrało by się ich już z pewnością kilka tysięcy, bowiem od chwili śmierci księdza Bosko świadectwa takie publikowane były i są nadal w każdym z salezjańskich biuletynów), cudownymi rozmnożeniami pokarmów, wskrzeszaniem zmarłych ani nawet bilokacjami zasłynął założyciel salezjanów. Tym, co w jego życiu było najbardziej niezwykłego, były jego prorocze sny. Było ich ponad sto. Święty Jan Bosko otrzymywał w nich informacje na temat swojego życia (pierwszy taki sen, w którym zobaczył przemianę złych chłopców w dobrych, przyśnił mu się już w wieku dziewięciu lat!), losu Kościoła, salezjanów, założonego przez siebie oratorium, poznawał przyszłość, a nawet stan sumienia swoich wychowanków.

Najsłynniejszym snem pozostaje ten o dwóch kolumnach z 30 maja 1862 roku (uwieczniono go zresztą w turyńskiej bazylice Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych). Kapłan zobaczył w nim wielką bitwę na morzu. Wielka liczba małych i dużych statków walczyła przeciwko jednemu dostojnemu okrętowi. Za wielkim okrętem kryły się małe łódeczki odbierające polecenia wysyłane z dużego statku i próbujące za pomocą tysięcy manewrów obronić się przed wrogimi atakami. Duży okręt atakowany był przy użyciu najróżniejszej broni (armat, rusznic, materiałów wybuchowych, a nawet książek). Wrogom wydawały się sprzyjać także przeciwny wiatr i wzburzone morze. Pośrodku wód wznosiły się dwie grube i bardzo wysokie kolumny.

Na szczycie pierwszej kolumny znajdowała się świetlista Hostia. Na kolumnie tej była również tablica z napisem: Salus credentium („Zbawienie wierzących”).

Na drugiej – niższej – noszącej napis Auxilium Christianorum („Wspomożycielka chrześcijan”) stała figura Niepokalanej Dziewicy.


Dużym okrętem sterował Ojciec Święty. Papież dwukrotnie zwoływał na naradę dowódców małych łódek i mimo ataków wroga podejmował heroiczne wysiłki, by wpłynąć między dwie kolumny i przywiązać statek do lin i kotwic. Spowodowane przez wroga dziury w burcie okrętu zasklepiał wiejący od kolumn wiatr. Atakujący stracili armaty oraz inną broń i przystąpili do walki wręcz. Zabili papieża, ale nie zdążyli się tym nacieszyć, bo jego miejsce bardzo szybko zajął drugi, któremu udało się wreszcie wpłynąć pomiędzy dwie kolumny i zakotwiczyć okręt. Kiedy to się stało, okręty wroga nagle pierzchły lub potonęły, a przy kolumnach zacumowały także małe łódeczki.

Jako pierwszy zinterpretował ten sen współpracownik księdza Bosko, bł. ksiądz Michał Rua
.
Według niego statek papieża to Kościół, okręty to ludzie, a morze – świat. Bronią Kościoła ludzie dobrzy, walczą z nim wrogowie. Dwie zbawcze kolumny to „oddanie się Przenajświętszej Pannie i Przenajświętszemu Sakramentowi Eucharystii”.

Ksiądz Bosko doprecyzował wówczas, że okręty wrogów to prześladowania, a od wielkiego zamętu można uratować się na dwa sposoby – „oddać się Przenajświętszej Pannie i często przystępować do Komunii Świętej”.


Uzdrowienia, rozmnażanie żywności, wskrzeszenia. Cudowne dary św. Jana Bosko | Stacja7.pl
************************************************************

Św. Jan Bosko - duchowy olbrzym
Bogusław Bajor

Papież Pius XI przy okazji kanonizacji św. Jana Bosko, nazwał go „duchowym olbrzymem” i dodał: - W jego życiu nadprzyrodzone stało się niemal naturalne, niezwykłe zaś – zwykłe. Pan Bóg, zsyłając tego olbrzyma na świat, sprawił człowiekowi XIX wieku swoisty żart. Był to wiek racjonalizmu, socjalizmu, rozwoju nauki, ateizmu, zachłyśnięcia się rozumem i jego wytworami. Europą tamtego czasu rządziła rewolucja – buntownicy obalali królów i królestwa, budowano demokracje, zwalczano Kościół i Boga. Św. Jan Bosko był wyraźnym znakiem sprzeciwu wobec tego „racjonalnego” bezbożnictwa.

Św. Jan Bosko urodził się 16 sierpnia 1815 roku w Becchi, w przysiółku należącym do gminy Castelnuovo d’Asti – 40 kilometrów od Turynu. W późniejszych czasach osadę przemianowano na Castelnuovo Don Bosco. Jego ojciec, Franciszek zmarł kiedy Jan miał zaledwie 2 lata. Matka, Małgorzata musiała zająć się utrzymaniem trzech synów: Antoniego, Józefa i Jana. Podstawą w wychowaniu dzieci było dla matki życie religijne. Wykorzystywała każdą okazję, by mówić chłopcom o Opatrzności i sądzie Bożym. Wychowywała ich po spartańsku. Takie twarde życie uczyniło z nich ludzi silnych, nie cofających się przed trudnościami.

Proroczy sen

W 1824 roku, kiedy Jan miał 9 lat, Pan Bóg objawił mu we śnie jego przyszłą misję: Janek we śnie znalazł się wśród tłumu chłopców, którzy krzyczeli i przeklinali. Chciał ich uciszyć, zaczął krzyczeć i grozić im pięścią. Wówczas zbliżył się do niego dostojny, pięknie ubrany mężczyzna, który zawołał go po imieniu i powiedział: - Musisz zjednać sobie przyjaciół łagodnością i miłością, nigdy szturchańcami. Zacznij więc natychmiast mówić im o brzydocie grzechu i o pięknie cnoty.

Młody Jan Bosko odznaczał się konsekwencją w dążeniu do celu. Widząc, jak wielkim powodzeniem cieszą się przygodni kuglarze i cyrkowcy, za pozwoleniem swej matki zaczął ich naśladować. W ten sposób zbierał mieszkańców swojego osiedla i zabawiał ich w niedziele i święta, przeplatając popisy (wykonywał trudne skoki, chodził na rękach, jako kuglarz robił różne sztuczki, a jako linoskoczek skakał, biegał i tańczył na sznurze, wisiał na jednej nodze) modlitwą, pobożnym śpiewem i „kazaniem”, które było powtórzeniem wcześniej usłyszanego w kościele. W latach 1831-1835 ukończył szkołę podstawową w Castelnuovo i średnią w Chieri. Nie znajdując funduszów na ich opłatę, musiał pracować dodatkowo w różnych zawodach, by zdobyć konieczne podręczniki i opłacić nauczycieli. Musiał także pomyśleć o własnym utrzymaniu, mieszkając na stancji. Dorabiał przez dawanie korepetycji. Po ukończeniu szkół średnich Jan został przyjęty do wyższego seminarium duchownego w Turynie. Tu pod kierunkiem Św. Józefa Cafasso, wykładowcy i spowiednika, czynił znaczne postępy w doskonałości chrześcijańskiej.

Kapłan i wychowawca

Ratowanie zapuszczonych moralnie chłopców – ta myśl przenikała jego umysł od najmłodszych lat. Pragnienie wychowawcze św. Jana Bosko oraz wielka miłość do młodzieży zaowocowała podczas jego pobytu w Turynie, gdy jako kapłan (święcenia otrzymał w 1841 r.) zaopiekował się młodzieżą z ulicy, dla której zorganizował oratorium, które stało się miejscem życia młodych; miejscem modlitwy, nauki, pracy, zabawy, twórczości, wypoczynku... W ciągu 15 lat stworzył niezwykłą wspólnotę, która zajmowała się opuszczoną i biedną młodzieżą. Następnie powstawały szkoły zawodowe, warsztaty i zakłady wychowawcze, lecz przede wszystkim zrodziła się metoda wychowawcza księdza Bosko, nazwana systemem prewencyjnym, oparta na trzech podstawowych zasadach: miłości, rozumie i religii. Święty wymagał od chłopców pracy nad sobą, aktywnego spędzania wolnego czasu i twórczości.

„Do szpitala, szybko!”

Mimo ogromu łask, tytanicznej pracy i siły woli, nie było mu łatwo. Urzędnicy piętrzyli trudności, właściciele domów i możnowładcy nie patrzyli na hałaśliwą i zaniedbaną młodzież zbyt ufnie... Do tego dochodziły pułapki ze strony współbraci w kapłaństwie. Znany jest przypadek, gdy dwaj z nich uznali Ks. Jana za osobę chorą psychicznie. Zawiązali więc intrygę, której celem było umieszczenie go w domu dla obłąkanych
. Umówili się z pracownikami szpitala psychiatrycznego, że wsadzą do powozu Don Bosko i każą go zawieźć na „ostry dyżur”. Tam już miał zostać przez dłuższy czas. Odwiedzili więc Ks. Jana i zaproponowali mu przejażdżkę. Nie wiedzieli jednak jednego – Święty czytał w sumieniach i myślach bliźnich. Kiedy więc podeszli do powozu, Jan odsunął się na bok, przewrotni Kapłani wsiedli do powozu, a ten zamknął za nimi drzwi i krzyknął do woźnicy: Do szpitala psychiatrycznego – szybko! Trochę czasu zajęło wyjaśnianie „żartu”, ale efekt był taki, że ci dwaj księża już nigdy nie starali się przechytrzyć Don Bosko.

Dar czytania w sumieniach

To, co szczególnie niepokoiło, ale też fascynowało współczesnych św. Janowi, to jego nadprzyrodzony dar czytania w sumieniach i dar poznania rzeczy przyszłych. Wystarczyło, że spojrzał na kogoś i już mógł określić jego myśli, zainteresowania i stan duchowy. Jeden z jego nowo przybyłych podopiecznych powiedział kiedyś z bezczelnym uśmieszkiem: - Jeśli rzeczywiście Don Bosko jest taki mądry i przenikliwy, że zna moje grzechy, niech je wymieni. Święty nachylił się nad chłopcem i powiedział mu całą „litanię” grzechów, zaniedbań i występków, nawet tych najbardziej skrytych.

Owoce św. Jana Bosko

Działalność św. Jana Bosko przyniosła wspaniałe owoce. Święty założył dwie rodziny zakonne: Pobożne Towarzystwo Św. Franciszka Salezego dla młodzieży męskiej (1859) (salezjanie) i zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych dla dziewcząt (1872). Położył także wielkie zasługi w zakresie udostępniania literatury katolickiej. Rozpoczął od wydawania żywotów świętych i biografii papieży. Potem pojawiły się Czytanki Katolickie na każdy miesiąc. Od roku 1877 dla wszystkich przyjaciół swoich dzieł zaczął wydawać miesięcznik „Biuletyn Salezjański”. Wszystkie pisma, wydane drukiem staraniem św. Jana Bosko doszły do 1174 pozycji, co razem obejmuje 37 tomów, w tym on sam napisał i wydał 130 książek i książeczek. Jego droga do świętości – uświęcanie się przez pracę i sumienne wypełnianie obowiązków stanu wyniosła do chwały ołtarzy m.in. św. Dominika Savio, św. Marię Dominikę Mazzarello, św. Alojzego Orione, bł. Michała Rua.

Dary nadprzyrodzone

Opatrzność wyposażyła Ks. Bosko również w dary nadprzyrodzone. W czasie kanonicznego procesu naoczni świadkowie w detalach opisywali wypadki: uzdrowienia niewidomych, głuchych, chromych, sparaliżowanych, nieuleczalnie chorych. Wiadomo o co najmniej jednym wskrzeszeniu zmarłego. Święty posiadał nawet dar bilokacji. Najwięcej jednak rozgłosu przyniosły świętemu: dar czytania w sumieniach ludzkich, którym posługiwał się niemal na co dzień, oraz dar widzenia przyszłości.


Św. Jan Bosko - duchowy olbrzym - Przymierze z Maryją
Do szpitala psychiatrycznego – szybko!

środa, 29 stycznia 2025

Dawid Buggi - Żołnierz Chrystusa

Nie do śmierci należy ostatnie słowo! - David Buggi Żołnierz Jezusa Chrystusa

Robert Skrzypczak– homilia 275. Słuchaj Słowa Bożego.Bóg mówi do nas poprzez SŁOWO> Czasami musimy przejść przez kryzys ale Bóg tam jest.Dawid Buggi Żołnierz Chrystusa

 

Dawid Buggi - Żołnierz Chrystusa

 

Krzyż – znak zbawienia. Perspektywa biblijna - ks. prof. Waldemar Chrostowski...

Ks. prof. Chrostowski: Stary Testament nie należy tylko do Żydów. Homilia...

Ks. prof. Robert Skrzypczak cz. II: Europa jest miejscem zderzenia teokratycznego islamu z postsekularnym społeczeństwem religijnych i często moralnych ignorantów

 

Ks. prof. Robert Skrzypczak cz. II: Europa jest miejscem ...

Czytanie Koranu i muzułmańska modlitwa w ramach „Dnia Islamu”. Uczestniczyli w tym polscy biskupi

 

Czytanie Koranu i muzułmańska modlitwa w ramach „Dnia Islamu”. Uczestniczyli w tym polscy biskupi 

Islam. Dlaczego Kościół w Polsce celebruje „dzień” religii antychrysta? 

 

 

KS. PAGES W MOCNEJ ROZMOWIE: ISLAM JEST ANTYCHRYSTYCZNY

Czy w świetle chanuki zgaśnie nasza wiara? dr.Anna Mandrela

 

Czy w świetle chanuki zgaśnie nasza wiara? | PL1.tv z

Zaskoczenie? Prawicowi publicyści w obronie Chanuki!

Biskupi odnaleźli w rabinach braci?

miesiąc temu

Dlaczego Chanuka jest obchodzona na KUL? Książki o ...

 

Kulisy Chanuki. Czego nie wiemy o Chabad Lubawicz?

 



KTO broni Chanuki? „Deklaracja SZESNASTU” Dawid Mysior ujawnia nieznaną prawdę

LISICKI, GÓRNY, KRATIUK. CHRYSTUS, CHANUKA I CHABAD LUBAWICZ. O CO CHODZI?

Dlaczego w Liście 16 nie ma słowa o Chabad Lubawicz? ...


Zbiorowy atak na Brauna. Warzecha, Cenckiewicz, Marek Jurek, Andrzej Nowak…

Deklaracja szesnastu, czyli kwik szabesgojów [KOMENTARZ]

Wiwisekcja mowy szesnastu

piątek, 24 stycznia 2025

NOWENNA PRZED 2 lutego,MATKI BOŻEJ GROMNICZNEJ (od 24 stycznia do 1 lutego)

 

NOWENNA PRZED 2 lutego, świętujemy trzy wydarzenia:

OFIAROWANIE DZIECIĄTKA JEZUS W ŚWIĄTYNI JEROZOLIMSKIEJ

OCZYSZCZENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY i

MATKI BOŻEJ GROMNICZNEJ (od 24 stycznia do 1 lutego)

DZIEŃ PIERWSZY – 24 stycznia

Z Ewangelii św.Łukasza:

„Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego.
Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
«Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela».
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.
Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
„(Łk 2, 22-40)

Z objawień siostry Marii z Agredy:

„Najświętsze Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa było własnością Odwiecznego Ojca — nie tylko na mocy Aktu Stworzenia, jak u innych istot, lecz należało Ono do Niego w sposób osobny, bezpośredni, na mocy uprzedmiotowionego połączenia Osoby ze Słowem, które zrodzone zostało z Jego własnej Istoty, jako
Syn Jednorodzony i prawdziwy Bóg z Boga. Jednak Bóg Ojciec zarządził, aby Jego Syn był Mu ofiarowany w świątyni — zarówno z powodu tkwiącej w tym tajemnicy jak i dla spełnienia owego Świętego Prawa, którego celem ostatecznym był Chrystus.”

Modlitwa

O najczystsze Zwierciadło wszelkiej cnoty, Maryjo Święta. Chociaż jesteś Najczystsza pomiędzy pannami, chciałaś wszakże według prawa, po czterdziestu dniach od porodzenia, stawić się w kościele, by być oczyszczona. Spraw, prosimy, abyśmy za Twoim przykładem, strzegąc czystości naszych serc od wszelkiej winy, zasłużyli być przedstawieni w Kościele Chwały. 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo,

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz zawsze i na wieki wieków Amen.

Litania na Ofiarowanie Pańskie w Święto Matki Boskiej Gromnicznej

BP ATHANASIUS SCHNEIDER: KATOLIK WOBEC HEREZJI W KOŚCIELE. CO ROBIĆ?

Kardynał Sarah: Likwidacja Mszy trydenckiej to diabelski projekt

 

Kardynał Sarah: Likwidacja Mszy trydenckiej to diabelski projekt

(kardynał Robert Sarah. fot. François-Régis Salefran via Wikimedia Commons [commons.wikimedia.org] lic. CC BY-SA 4.0 [https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/deed.en] )

W Kościele katolickim jest odpowiedź na wszystkie pytania, które dręczą człowieka. Tą odpowiedzią jest Chrystus. Liberalizm moralny i relatywizm prowadzą do antropologicznej katastrofy. Trzeba się im przeciwstawić, odpowiadając uwielbieniem i adoracją Boga. Mówił o tym kardynał Robert Sarah. Purpurat ostro ocenił też próby usunięcia z Kościoła Mszy trydenckiej.

We Włoszech 20 stycznia odbyła się prezentacja nowej książki kardynała Roberta Sarah (wł. Dio esiste? Il grido dell’uomo che chiede salvezza [pl. Czy Bóg istnieje? Wołanie człowieka, który prosi o zbawienie]). Spotkanie zorganizowało środowisko dziennika La Nuova Bussola Quotidiana. Kardynał przy okazji prezentacji wygłosił przemówienie, w którym skupił się na kwestii kultu i Bożej tajemnicy.

Purpurat zaczął od powołania się na Proboszcza z Ars. Kapłan widywał rolnika, który codziennie klęczał długo przed Najświętszym Sakramentem. Zapytał go kiedyś, co robi. „Patrzę na Niego, a On patrzy na mnie” – odpowiedział rolnik.


Gwinejski kardynał przywołał następnie refleksję kardynała Józefa Ratzingera na temat relatywizmu w Kościele. Według Ratzingera dziś posiadanie jasnej wiary zgodnej z nauką Kościoła jest często określane mianem fundamentalizmu, podczas gdy chwalona jest postawa relatywistycznego gonienia za różnymi doktrynami. Nie jest to jednak wiara dojrzała; dojrzała jest tylko wiara zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem.

Zdaniem kardynała źródłem wszystkich kryzysów, które wstrząsają światem i Kościołem, jest zapoznanie uwielbienia i zdumienia wobec tajemnicy Boga. Boga należy czcić, a kiedy Jego czcicieli brakuje – świat umiera. Podobnie Kościół wysycha przez brak wiernych gotowych do tego, by padać przed Bogiem na kolana. Cześć dla Pana powinna być szczególnie widoczna podczas Mszy świętej. Jak podkreślił kardynał, msza nie jest zgromadzeniem towarzyskim, ale pamiątką śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i musi wyrastać z poczucia sacrum.

W Kościele jesteśmy bardziej pobłogosławieni niż Izajasz czy Dawid. Izajasz błagał Boga, aby ten otworzył niebiosa i zstąpił; Dawid zastanawiał się, skąd ma oczekiwać pomocy. My z kolei, mówił kardynał, kontemplujemy Boga pośród nas; wiemy, że pomoc jest w Chrystusie.

Purpurat przypomniał następnie, że ludzie, którzy osiągają zbawienie poza widzialnymi granicami chrześcijaństwa, czynią tak „wyłącznie i w każdym przypadku przez zasługi Chrystusa na krzyżu oraz z pewnym pośrednictwem Kościoła”. Zwrócił uwagę, że o tych „centralnych prawdach wiary chrześcijańskiej” przypominali w ostatnich dekadach św. Jan Paweł II (encyklika „Redemptor hominis” z 1978 roku) oraz kardynał Józef Ratzinger (deklaracja „Dominus Iesus” z roku 2000).

„Odpowiedź na wszystkie pytania, jakie zadaje sobie każdy człowiek, znajduje się w chrześcijaństwie. To Chrystus jest jedyną odpowiedzią na dążenie do prawdy, dobra, piękna i sprawiedliwości, które żyje w sercu każdego z nas” – wskazał.

Kardynał przeciwstawił pewność Chrystusa liberalizmowi moralnemu, który zamiast do prawdziwego postępu cywilizacji prowadzi do moralnego i antropologicznego upadku. Ludzkość chce sama ustalać, kto ma prawo do życia; a skutki tego odczuwają najbardziej bezbronni – dzieci w łonach matek, starsi, niepełnosprawni, wszyscy opuszczeni, którym wmawia się, że są ciężarem dla społeczeństwa.

Purpurat odniósł się też do wewnątrzkościelnej walki z mszą trydencką. W jego ocenie plany jej całkowitego wyrugowania z Kościoła są „projektem diabolicznym, nakierowanym na zerwanie z Kościołem Chrystusowym, Apostołami i świętymi”.

Przypomniał, że – jak uczył Benedykt XVI idąc za I Soborem Watykańskim – papież nie jest monarchą absolutnym, ale gwarantem posłuszeństwa wobec przekazanego nam Słowa. Władza papieska jest związana przekazem wiary. To odnosi się również do liturgii; władza papieska nie jest nieograniczona, ale jest na służbie świętej Tradycji.

Źródło: lanuovabq.it

Pach

Chrześcijaństwo, ateizm i przyszłość Kościoła

 

Chrześcijaństwo antydogmatyczne, które w praktyce redukuje się do rodzaju nowoczesnej etyki. Chrześcijaństwo, które nikogo nie chce nawracać, bo ateizm i agnostycyzm mogą być formami uprawnionego bytowania w świecie. Czy to przyszłość Kościoła w XXI wieku?

 

Kim jest biskup Overbeck


1 stycznia 2025 roku ordynariusz niemieckiej diecezji Essen, biskup Franz-Josef Overbeck wygłosił w swojej katedrze długie, programowe kazanie. Wyłożył w nim pryncypia dla Kościoła na nowe czasy. Jego słowa zasługują na baczną uwagę ze względu na rolę, jaką ten hierarcha pełni w Kościele niemieckim i powszechnym.

To właśnie Franz-Josef Overbeck zapowiadał, że po Synodzie Amazońskim „nic nie będzie już takie samo”. Sugerował w ten sposób, iż zmiany wprowadzone przez papieża w Amazonii zapoczątkują przebudowę Kościoła również w innych miejscach, w tym w Europie. Na pozór wydaje się, że biskup nie miał racji. Synod Amazoński zyskał rozgłos przede wszystkim ze względu na debatę o wyświęcaniu żonatych na księży oraz o diakonacie kobiet, a żadna z tych rzeczy nie została zrealizowana. Jednak rzut oka na chronologię wydarzeń w Kościele ostatnich lat pokazuje, że biskup Overbeck wiedział, co mówi. Krótko po zakończeniu Synodu Amazońskiego wewnątrz Kościoła katolickiego w Niemczech rozpoczęła się Droga Synodalna, a papież Franciszek ogłosił, że w Rzymie zbierze się Synod Biskupów poświęcony synodalności. W ten sposób rzeczywiście po Synodzie Amazońskim rozpoczęła się nowa epoka życia kościelnego.

Essen to jedna z największych niemieckich metropolii. Leży w centrum wysoko uprzemysłowionego Zagłębia Ruhry. W związku z tym tego miasta w szczególnym stopniu dotykają problemy świata nowoczesnego, z sekularyzacją na czele. Diecezja ucierpiała też z powodu skandali seksualnych. Zarzuty dokonywania nadużyć tego rodzaju stawia się nawet jej pierwszemu biskupowi, kardynałowi Franzowi Hengsbachowi. Posługa w Essen daje mandat do wypowiadania się z perspektywy jednej z najbardziej typowo „współczesnych” diecezji świata zachodniego.

60-letni dziś biskup Overbeck w roku 2000 obronił doktorat z dogmatyki. Napisał pracę o antropologii i trynitologii jednego z najbardziej wpływowych XX-wiecznych teologów ewangelickich, Wolfharta Pannenberga. Ten rozwijał refleksję nad objawianiem się Boga w historii, korzystając przy tym z całego dorobku współczesnej filozofii niemieckiej.

Overbeck pełni szereg ważnych funkcji w Kościele Niemiec. W roku 2011 został biskupem polowym Bundeswehry. Do 2021 roku był przewodniczącym Komisji ds. Społecznych i Socjalnych Konferencji Episkopatu; został wówczas przewodniczącym Komisji Doktrynalnej. Biskup jest też odpowiedzialny za funkcjonowanie dużej organizacji charytatywnej Adveniat, która zajmuje się wsparciem Kościoła katolickiego w Ameryce Południowej. Stąd jego silne zainteresowanie Synodem Amazońskim i rodzącą się w tym regionie synodalnością. Overbeck bywa też w Watykanie. Od 2010 roku jest członkiem Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, a od 2014 roku – Papieskiej Komisji ds. Kultury (dziś to już Dykasteria). Biskup reprezentował Kościół katolicki swojego kraju na obu rzymskich sesjach Synodu o Synodalności.

Z tych wszystkich powodów słowa biskupa Overbecka można traktować jako manifest szerokiego środowiska kościelnego – w Niemczech, Europie, w Kościele powszechnym. Podczas swojej homilii noworocznej biskup zaprezentował kilka refleksji dotyczących relacji między Kościołem a sekularną rzeczywistością. Warto tę refleksję poznać i przemyśleć celem zrozumienia sposobu, w jaki myślą wiodące elity kościelne.

Świat, który nie pyta o Boga

Biskup zauważył, że dziś duża liczba ludzi żyje bez Boga i jest to dla nich zupełnie oczywiste. Nie szukają Go. Są szczęśliwi bez wiary. „Coraz większa liczba ludzi w naszym kraju żyje bez Boga i jest to dla nich zupełnie oczywiste. Nie potrzebują religii, wiary i żadnego Kościoła, żeby być szczęśliwi i zadowoleni. Prowadzą często spełnione życie i nie są ludźmi egoistycznymi” – podkreślił dosłownie. Overbeck zauważył, że ludzie, którzy opuszczają dziś Kościół, nie czynią tego tylko z powodu zgorszenia przestępstwami seksualnymi; robią to, bo wiara w Boga nie ma już dla nich w ogóle znaczenia, nawet w obliczu trudności życiowych czy zgoła w konfrontacji ze śmiercią.

Overbeck zachęcał do tego, by rozmawiać z tymi ludźmi – nie po to jednak, aby ich nawracać, ale żeby poznawać motywacje, jakimi się kierują. „Nie należy uskarżać się na tych, którzy nie chodzą już do Kościoła albo odrzucili naszą wiarę. Chodzi raczej o to, by starać się nawiązać z nimi dialog, zainteresować się tym, jakie są alternatywy, które dają im w życiu podstawę i orientację” – powiedział. Według ordynariusza Essen, może to pomóc chrześcijanom w reorganizacji własnej wiary, tak, aby „ubogacić” ją o wątpliwości. „Właśnie ten dialog z ludźmi, którzy już nie wierzą, może pomóc nam odkryć pytania istniejące również w naszym wnętrzu i zająć się nimi. Dodanie pytań i wątpliwości do świadomej siebie i umocnionej wiary może być ubogaceniem” – stwierdził.

Biskup zachęcił do odważnego porzucania dotychczasowych form przeżywania wiary i jej urzeczywistniania w życiu kościelnym oraz społecznym. Wymagać mają tego nowe czasy. „Reagowanie na pytania dzisiejszych ludzi wczorajszymi odpowiedziami nie przyniesie skutku. Kościół w swojej dawnej postaci nie będzie słuchany. Wiara chrześcijańska w formach i języku przeszłości będzie dziś rozumiana słabo albo wcale. […] Jestem dlatego przekonany, że nasza droga jako Kościoła w naszych czasach musi być inna niż dawniej. Ludzie, którzy pytają dziś o Boga, określają swój stosunek do Boga i religii bardziej swobodnie i samodzielnie niż czynili to ludzie wcześniejszych pokoleń” – powiedział.

Według biskupa Overbecka, należy zastanowić się, gdzie leży pierwotna siła chrześcijaństwa; coś, co jest w Jezusie Chrystusie najbardziej fascynujące i pociągające. W ocenie hierarchy odpowiedzią jest miłość bliźniego i motywowana nią praca charytatywna. „Przesłanie Jezusa o bliskości Królestwa Bożego związane jest z wizją sprawiedliwego społeczeństwa, z nadzieją na pełne miłości współbycie z innymi, na solidarną i braterską koegzystencję. Do dzisiaj jest tak, że chrześcijaństwo, wiara i Kościół są przekonujące tam, gdzie krzewi się solidarność i miłość, gdzie ludzie się wspierają, gdzie można znaleźć ducha zrozumienia i wzajemnej pomocy. Dietrich Bonhoeffer ujął to prosto: bycie chrześcijaninem oznacza bycie dla drugiego!” – mówił esseński biskup.

Overbeck zaznaczył przy tym, że chrześcijaństwa nie da się zarazem sprowadzić do działalności charytatywnej; pierwszorzędna jest obietnica życia wiecznego, która całkowicie zmienia perspektywę, w jakiej oglądamy nasze własne bycie i działanie oraz budujemy relacje z innymi. Dla chrześcijanina konieczne jest łączyć jedno z drugim: przepowiadanie o życiu wiecznym z pracą socjalną i charytatywną.

Biorąc pod uwagę fakt, że współcześni są szczęśliwi bez Boga i znajdują jakieś motywacje dla etycznego życia, biskup wezwał do „spokoju” i rezygnacji z aktywistycznych form nawracania, wierząc, że Bóg sam dotrze do niewierzących innymi drogami. „Apeluję o spokój. Nie musimy prowadzić misji na całym świecie i zdobywać ludzi dla określonej formy życia kościelnego. Wszyscy ludzie są wolni i takimi pozostaną. Bóg znajdzie drogi, by wprowadzić na właściwą ścieżkę także tych, którzy nie mogą albo nie chcą w Niego wierzyć” – wskazał. Podkreślił pełną dobrowolność wiary chrześcijańskiej i konieczność jej indywidualnej recepcji. „Nasze wspólne bycie chrześcijanami i Kościołem trzeba rozumieć i przeżywać w taki sposób, że Ewangelia stanowi zaproszenie dla ludzi, ale nie jest przymusem ani naciskiem. To jest to, co możemy zrobić, aby w przyszłości istniały miejsca bycia chrześcijaninem dostępne dla każdej i każdego. Zarazem jednak pozostawmy ludzkiej wolności, czy i jak zdecydują się na przygodę naśladowania Jezusa” – zaznaczył.

Biskup podsumował, odwołując się do papieża Franciszka i wskazując na możliwość dokonywania w Kościele współczesnym różnych głębokich zmian. „Dlatego droga Kościoła dnia dzisiejszego nie jest drogą długotrwałych pewników, uniwersalnych rozwiązań ani nienaruszalnych struktur. Papież Franciszek opisuje ją bardzo skromnie jako drogę małych kroków, małych liczb, prostych słów i gestów, chwil wspólnego świętowania i modlitwy, codziennych decyzji. To mniej spektakularne doświadczenia, ale to właśnie one głęboko kształtują serce i przynoszą z czasem trwałe owoce” – powiedział.

Overbeck i Franciszek

Czytelnik zwrócił na pewno uwagę na duże podobieństwo narracji bp. Overbecka do tej, którą od lat prezentuje papież Franciszek. Obaj kładą ogromny nacisk na charytatywny wymiar chrześcijaństwa, upatrując nim w istocie głównego pola zaangażowania katolików. Biskup Essen mówi, że wątpliwości i odejście od pewników mogą przysłużyć się wierze, co wydaje się być w pełni zbieżne z Franciszkowym krytykowaniem „twardości” doktrynalnej; w sumie u obu mamy do czynienia z przekonaniem o głębokiej nieadekwatności nauki Kościoła względem skomplikowania ludzkiego życia oraz rzeczywistej woli Boga. Żaden z nich nie jest zwolennikiem misji: jak sugeruje Overbeck, ateistów i agnostyków potraktować należy raczej jako partnerów dialogu niż obiekt nawracania; Franciszek jest znany z niechęci do rozszerzania widzialnych granic Kościoła perswazją, a swój proces synodalny programowo otworzył na wsłuchiwanie się w głos niewierzących. Obaj duchowni mają negatywny stosunek do tradycjonalizmu, czyli nurtu, który szuka rozwiązania najbardziej palących problemów Kościoła w nauce i formach pobożności sprawdzonych w Kościele przez wieki. Zamiast tego hierarchowie ci proponują zdecydowanie postawić na rozwijanie nowatorskich formuł.

Jorge Mario Bergoglio zadbał o to, by te lub zbliżone poglądy reprezentowała większość członków Kolegium Kardynalskiego. Konsekwentnie nominuje takich ludzi na ważne stolice biskupie. Jeżeli „linia Bergoglia-Overbecka” miałaby ostatecznie przeważyć, musiałoby to wiązać się z bardzo głębokim przeobrażeniem chrześcijaństwa katolickiego. Postępująca redukcja wagi nauczania doktrynalnego, nacisk na moralność w kluczu socjalnym, relatywizacja znaczenia samego aktu wiary dla możliwości zbawienia, nieustanne przekształcanie struktur i form pobożności, w tym liturgii – tak wyglądałaby wówczas przyszłość Kościoła katolickiego.

Spór o prawdę

Ostatecznie spór dotyczy przecież prawdy. Konserwatywni katolicy – czy w ogóle, konserwatywni chrześcijanie – uważają, że prawda istnieje i że w związku z tym wszyscy są zobowiązani do kształtowania swojego życia względem tej prawdy. Jest nią Trójjedyny Bóg. Chrześcijanie z „linii Bergoglia-Overbecka” zdają się sądzić, iż nawet jeżeli prawda istnieje, nie możemy na ten temat nic powiedzieć. Co za tym idzie – koniecznością jest redukowanie katolicyzmu do wymiaru etycznego. Prawdopodobnie głęboko wierzą, że taka jest rzeczywista przyszłość naszej wiary.

My, jako katolicy konserwatywni, mamy skłonność do postrzegania ich zapatrywań jako przejściowej choroby epoki nowoczesnej, która prędzej czy później ustąpi. Wskazujemy na wyborcze zwycięstwa prawicy w różnych krajach oraz na tradycyjną pewność prawdy charakteryzującą ludzi na globalnym Południu. Linia Bergoglia-Overbecka zakłada jednak, że relatywizm nie jest przejściowy; przeciwnie – że wraz z postępem technologicznym ludzie na globalnym Południu będą przyjmować te same zapatrywania, jakie dominują dziś w Essen, Rotterdamie, Paryżu czy Nowym Jorku, to znaczy będą dostrzegać „względność i niepewność prawdy”. Podkreślę, że nie chodzi tu o konkretne rozwiązania dotyczące podejścia do homoseksualizmu bądź aborcji, bo to – przy całej ich własnej wadze – kwestie drugorzędne wobec centralnego problemu debaty, czyli statusu prawdy i naszej z nią relacji.

Papież Franciszek i biskup Overbeck chcą być prorokami wiary „poza prawdą”, prorokami adogmatycznego chrześcijaństwa etycznego. W tę stronę kształtują katolicyzm. Czas pokaże, czy – albo raczej jak długo – Bóg będzie pozwalać, aby Kościół zmieniał się w tym kierunku.

Paweł Chmielewski

źródło PCH24 

Przemówienie Franciszka do buddystów. Ani słowa o Chrystusie, ani słowa o Bogu

 

Przemówienie Franciszka do buddystów. Ani słowa o Chrystusie, ani słowa o Bogu

(Fot. Papież Franciszek / fot. Flickr / Mazur/catholicnews.org.uk)

Papież Franciszek spotkał się w styczniu z delegacją buddystów z Mongolii. W przemówieniu powitalnym nie wspomniał ani słowem ani o Jezusie Chrystusie, ani nawet o Bogu Ojcu. Mówił za to o sobie i buddystach jako ludziach „wpatrzonych w niebo”.

Papież Franciszek już szereg razy przyjmował w Watykanie delegacje buddystów. Zdarzało się, że mówił przy tym o Panu Jezusie Chrystusie, jakkolwiek zwykle zestawiał go z Siddharthą Gautamą tzw. Buddą, wskazując, że zarówno Zbawiciel jak i tzw. Budda zabiegali o pokój.
Tym razem poszedł w dialogizmie jeszcze dalej. Nie wspomniał o Panu Jezusie nawet słowem. Nie powiedział nic również o Bogu, ograniczając się do ogólnych sformułowań na temat „religijności” oraz „patrzenia w niebo”.

Franciszka 13 stycznia odwiedził przełożony buddyjskiego klasztoru w Ułan Baton w towarzystwie innych budystów; był z nim również kardynał Giorgio Marengo, prefekt apostolski w Mongolii.


Papież wspomniał w przemówieniu swoją wizytę w Mongolii w 2023 roku. Powiedział, że jej punktem kulminacyjnym było „spotkanie międzyreligijne, gdzie zastanawialiśmy się nad głęboką duchową tęsknotą wszystkich mężczyzn i kobiet, którą można porównać do szerokiej grupy braci i sióstr podróżujących przez życie z oczami utkwionymi w niebo”. „Dlatego witam was teraz jako brat was wszystkich w imię naszego wspólnego religijnego poszukiwania” – stwierdził, cytując samego z siebie z przemówienia 2023 roku.

Następnie biskup Rzymu zachwalał „odrodzenie religijne” w Mongolii, polegające na stopniowym odchodzeniu od sowieckiego ateizmu na rzecz powrotu do buddyjskich i pogańskich tradycji religijnych wcześniejszych czasów.

Franciszek wskazał, że w tym roku „w tradycji chrześcijańskiej” odbywa się Rok Jubileuszowy, który jest „czasem pielgrzymek, pojednania i nadziei”. Z okazji Roku Świętego wezwał do realizacji „wspólnych zadań – budowania bardziej pokojowego świata, który wzmacnia harmonię między ludźmi i wewnątrz naszego wspólnego domu”. Stwierdził, że „religijny przywódcy, zakorzenieni w sobie właściwych naukach, ponoszą odpowiedzialność za zachęcanie ludzkości do odrzucenia przemocy i przyjęcia kultury pokoju”.

Wyraził wreszcie przekonanie, że wizyta buddystów w Rzymie będzie okazją do pogłębienia współpracy na rzecz „promowania społeczeństwa opartego o dialog, braterskość, wolność religijną, sprawiedliwość i harmonię społeczną”. Zachęcił buddystów do utrzymywania relacji z Kościołem katolickim w Mongolii celem „pokoju i dobrostanu wszystkich”.

Na koniec zapewnił buddystów o „najlepszych, modlitewnych życzeniach”.

Źródło: vatican.va

Pach

Franciszek wzywa do przyjmowania migrantów. Mają… poprawić demografię

 

Franciszek wzywa do przyjmowania migrantów. Mają… poprawić demografię

(fot. youtube)

Papież Franciszek znowu wezwał do przyjmowania imigrantów. Jego zdaniem ma to pomóc w rozwiązaniu kryzysu demograficznego.

Biskup Rzymu mówił na ten temat w rozmowie z dziennikarzem telewizyjnym Fabiem Fazio. Rzecz została wyemitowana we Włoszech 19 stycznia w programie „Che tempo che fa”, a pełen zapis rozmowy podały również media watykańskie.

Są cztery rzeczy, które należy zrobić z migrantem: przyjąc go, towarzyszyć mu, promować go, integrować – powiedział papież, powołując się na swoje argentyńskie doświadczenie.


Następnie stwierdził, że imigranci rozwiążą problemy demograficzne Europy.

We Włoszech średnia wieku wynosi obecnie 46 lat. Pomyśl! 46. Ludzie nie mają dzieci. Wpuśćcie migrantów! W Albanii za to średnia wieku to 23. We Włoszech 46… W Hiszpanii jeszcze więcej. Trzeba ten problem rozwiązać. Jeżeli nie ma dzieci, trzeba wpuścić migrantów – stwierdził.

Co ciekawe, niedawno w podobny sposób wyraziła się niemiecka polityk pochodzenia palestyńskiego, Sawsan Chebli. Kobieta stwierdziła, że imigranci w Niemczech mają dziś wiele problemów i często spotykają się z niechęcią. Powiedziała, że powinni jednak wytrzymać, bo w końcu „demografia zrobi swoje”, co stanowiło wyraźną sugestię przyszłego przejęcia kontroli nad krajem przez ludność z krajów bliskowschodnich, afrykańskich i azjatyckich.

Pytanie, czy tego samego chce papież?…

Źródła: Il Nuovo Sismografo

Pach

TRUMP I KOŚCIÓŁ. BĘDZIE KONFLIKT?

 

TRUMP I KOŚCIÓŁ. BĘDZIE KONFLIKT?

wtorek, 21 stycznia 2025

ks. Robert Skrzypczak – homilia 274. Opłakany stan dzisiejszego kościoła

Kardynał Dolan nie wspomniał o Chrystusie

 

Kardynał Dolan nie wspomniał o Chrystusie

Nowojorski kardynał Timothy Dolan nie wspomniał o Jezusie Chrystusie ani nie udzielił błogosławieństwa znakiem krzyża podczas swojej modlitwy na ceremonii inauguracji prezydenta Donalda Trumpa (20 stycznia).

Kardynał ["bez Komunii na klęczkach"] Dolan wybrał czarny garnitur zamiast sutanny i pellegriny.
Zaproponował polityczną modlitwę o mądrość Salomona. Skupił się na Starym Testamencie i modlił się do Boga, który posłał człowieka, aby rządził stworzeniami [dopiero po tym, jak ludzie odmówili przyjęcia Boga jako swojego przywódcy].

Pewnego razu, gdy kardynał Dolan uczynił na sobie bardzo mały znak krzyża, nie powiedział słyszalnie: "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Scena przypominała odpędzanie komarów.

Wyprzedził go protestant Franklin Graham, który nie wstydził się używać imienia Chrystusa.

Biskup Joseph Strickland pouczył kardynała Dolana na X.com: "Jak on śmie nie mówić o naszym Panu Jezusie, gdy stoi w modlitwie za nasz naród, Jezus Chrystus, Jezus Chrystus, Jezus Chrystus, On jest jedynym prawdziwym Panem dla nas wszystkich".

NAJBARDZIEJ KATOLICKI RZĄD W HISTORII USA. Donald Trump powierzył katolikom...

Prawo powraca do domu czyli o powrocie Prezydencie Trumpie

 https://konservat.blogspot.com/2025/01/prawprawo-powraca-do-domu.o-powraca-do-domu.html

W Końcu się Udało: Donald Trump Zaprzysiężony na Prezydenta USA!

Trump zaprzysiężony! Program Specjalny! Na naszych oczach upada świat globalistyczny