piątek, 31 stycznia 2025

Uzdrowienia, rozmnażanie żywności, wskrzeszenia. Cudowne dary św. Jana Bosko.

Już za życia przypisywano księdzu Bosko dar uzdrawiania chorych, rozmnażania żywności, a nawet wskrzeszania zmarłych! Pomaga zresztą nadal. Otrzymał od Boga również inne charyzmaty, wśród których najbardziej frapującym był dar proroczych snów.

Fragment pochodzi z książki „Cuda wielkich świętych” autorstwa Henryka Bejdy
Do beatyfikacji i kanonizacji księdza Jana Bosko (1815–1888) przyczyniły się cudowne uzdrowienia czterech Włoszek – Anny Maccolini, Katarzyny Pilengi, Proviny Negro i młodej kobiety Teresy Callegari. Wiele nadzwyczajnych uzdrowień dokonało się jednak jeszcze przed jego śmiercią.

Już za życia przypisywano księdzu Bosko dar uzdrawiania chorych (uzdrowił m.in. niewidomą dziewczynkę, sześciu chorych na ospę chłopców, sparaliżowaną dziesięciolatkę, kobietę poruszającą się o kulach), rozmnażania żywności, a
Pomaga zresztą nadal. Do dziś biuletyny salezjańskie pełne są podziękowań za łaski wyproszone za jego przyczyną. Założyciel salezjanów otrzymał od Boga również inne charyzmaty, wśród których najbardziej frapującym był dar proroczych snów.

Tajemnicze „tabletki”
W dość dziwny sposób ksiądz Bosko uzdrowił pewnego gorączkującego mężczyznę. Po zaleconej przez niego – odprawionej przez chorego – spowiedzi i przyjęciu Komunii Świętej, przekazał mu pudełeczko z tabletkami i polecił przyjmować je przez kilka kolejnych dni. Mężczyzna wykonał to polecenie i – choć do tej pory żaden z lekarzy nie potrafił mu pomóc – poczuł się lepiej, przestał gorączkować i wyzdrowiał. „Miejscowi aptekarze – jak czytamy w miesięczniku rodzin katolickich „Nasza Arka”2 – z ciekawości zbadali jedną z pigułek księdza Bosko, by sprawdzić, jaki środek pomógł zbić tak wysoką gorączkę. Zdumieni stwierdzili, że w tabletkach nie było nic oprócz zwykłego chleba”.

Pewnego dnia ksiądz Bosko zaczął rozdawać Komunię Świętą. Zauważył jednak, że komunikantów jest mało, a komunikujących bardzo dużo. I wtedy w przedziwny sposób Hostie zaczęły się… mnożyć. Efekt był taki, że wystarczyło dla wszystkich!

Cudowne rozmnożenie chleba i… kasztanów
„Innym razem – jak opisywano w „Naszej Arce” – ksiądz Bosko obiecał chłopcom, że po powrocie ze spaceru zostaną obdarowani jadalnymi kasztanami. Matka Małgorzata, która prowadziła kuchnię dla chłopców, ugotowała pół wielkiego worka kasztanów, sądząc, że tyle wystarczy. Kiedy zgłodniali chłopcy wrócili, ksiądz Bosko zaczął rozdzielać kasztany. Jego podopieczni ustawili się w kolejce i każdy dostawał pełen beret kasztanów. Matka Małgorzata zorientowała się, że przy takim podziale kasztanów nie wystarczy dla wszystkich. Ksiądz jednak nie zrezygnował i dalej hojnie obdarowywał podchodzących kolejno wychowanków. Kiedy już wszyscy chłopcy zostali obdarowani, na dnie kosza zostały jeszcze dwie porcje – dla matki księdza Bosko i dla niego samego”.

„W podobnie cudowny sposób ksiądz Bosko rozmnożył chleb – czytamy dalej w tym samym periodyku. Pewnego wieczoru zabrakło pieczywa na kolację dla jego podopiecznych. Wysłanie chłopców do piekarni było bezcelowe, gdyż jej właściciel domagał się uregulowania długu za wcześniejsze dostawy. Ksiądz Bosko sam rozpoczął rozdzielanie kolacji. Nie było to łatwe, gdyż na trzystu chłopców zostało 15 kromek chleba. Wychowankowie ustawili się w kolejce. Każdemu z nich Ksiądz wręczał z kosza jedną kromkę chleba. Gdy już wszyscy chłopcy zostali obdarowani, na dnie kosza zostało jeszcze 15 kromek – tyle, ile było na początku”.

Wskrzeszenie chłopca
W 1870 roku, kiedy ksiądz Bosko przebywał we Florencji, zaczepiła go markiza Girolama Uguccioni. Kobieta błagała go, by poszedł z nią do jej willi, do jej umierającego chrześniaka. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że chłopiec już nie żyje. Kapłan wraz z obecnymi tam osobami odmówił wtedy modlitwę do Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, a następnie udzielił zmarłemu błogosławieństwa. I nagle stało się coś przedziwnego. Kiedy tylko zakończył odmawianie stosownej formuły, chłopiec… ziewnął i zaczął oddychać. Powrócił do świata żywych, a wieść o tym cudzie rozniosła się po okolicy.

Uzdrowienie ran
Do grona uzdrowionych zaliczyć można również Alojzego Orione – późniejszego świętego, założyciela orionistów
i kilku innych zgromadzeń posługujących ubogim i chorym. Oto jego historia: Kiedy ksiądz Bosko zmarł, przed jego – wystawioną w świątyni trumną – przewijały się rzesze wiernych. Wielu chciało zdobyć choć najmniejszą relikwię. Niektórzy podawali różne przedmioty – obrazki, różańce – którymi wychowankowie księdza Bosko dotykali jego ciała. Wśród wychowanków księdza Bosko kręcił się także Alojzy Orione. Wpadł on na pomysł, że zrobi kulki z chleba, które – po dotknięciu nimi zmarłego – będzie rozdawał wszystkim chętnym. Niestety, krojąc bochenek, bardzo dotkliwie i głęboko rozciął sobie wskazujący palec prawej ręki. Wpadł w popłoch, bo przyszło mu na myśl, że z uszkodzonym
palcem nie będzie mógł spełnić swojego marzenia – zostać kapłanem
(i faktycznie w tamtych czasach była to bardzo realna przeszkoda!), prędko zawinął zakrwawiony palec w chusteczkę, pobiegł do kaplicy, w której leżał zmarły, i dotknął tym palcem jego ręki. I… stało się: po głębokiej ranie została tylko niewielka blizna.

Prorocze sny Jana Bosko. Było ich ponad 100!
A jednak to nie uzdrowieniami (choć dziś zebrało by się ich już z pewnością kilka tysięcy, bowiem od chwili śmierci księdza Bosko świadectwa takie publikowane były i są nadal w każdym z salezjańskich biuletynów), cudownymi rozmnożeniami pokarmów, wskrzeszaniem zmarłych ani nawet bilokacjami zasłynął założyciel salezjanów. Tym, co w jego życiu było najbardziej niezwykłego, były jego prorocze sny. Było ich ponad sto. Święty Jan Bosko otrzymywał w nich informacje na temat swojego życia (pierwszy taki sen, w którym zobaczył przemianę złych chłopców w dobrych, przyśnił mu się już w wieku dziewięciu lat!), losu Kościoła, salezjanów, założonego przez siebie oratorium, poznawał przyszłość, a nawet stan sumienia swoich wychowanków.

Najsłynniejszym snem pozostaje ten o dwóch kolumnach z 30 maja 1862 roku (uwieczniono go zresztą w turyńskiej bazylice Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych). Kapłan zobaczył w nim wielką bitwę na morzu. Wielka liczba małych i dużych statków walczyła przeciwko jednemu dostojnemu okrętowi. Za wielkim okrętem kryły się małe łódeczki odbierające polecenia wysyłane z dużego statku i próbujące za pomocą tysięcy manewrów obronić się przed wrogimi atakami. Duży okręt atakowany był przy użyciu najróżniejszej broni (armat, rusznic, materiałów wybuchowych, a nawet książek). Wrogom wydawały się sprzyjać także przeciwny wiatr i wzburzone morze. Pośrodku wód wznosiły się dwie grube i bardzo wysokie kolumny.

Na szczycie pierwszej kolumny znajdowała się świetlista Hostia. Na kolumnie tej była również tablica z napisem: Salus credentium („Zbawienie wierzących”).

Na drugiej – niższej – noszącej napis Auxilium Christianorum („Wspomożycielka chrześcijan”) stała figura Niepokalanej Dziewicy.


Dużym okrętem sterował Ojciec Święty. Papież dwukrotnie zwoływał na naradę dowódców małych łódek i mimo ataków wroga podejmował heroiczne wysiłki, by wpłynąć między dwie kolumny i przywiązać statek do lin i kotwic. Spowodowane przez wroga dziury w burcie okrętu zasklepiał wiejący od kolumn wiatr. Atakujący stracili armaty oraz inną broń i przystąpili do walki wręcz. Zabili papieża, ale nie zdążyli się tym nacieszyć, bo jego miejsce bardzo szybko zajął drugi, któremu udało się wreszcie wpłynąć pomiędzy dwie kolumny i zakotwiczyć okręt. Kiedy to się stało, okręty wroga nagle pierzchły lub potonęły, a przy kolumnach zacumowały także małe łódeczki.

Jako pierwszy zinterpretował ten sen współpracownik księdza Bosko, bł. ksiądz Michał Rua
.
Według niego statek papieża to Kościół, okręty to ludzie, a morze – świat. Bronią Kościoła ludzie dobrzy, walczą z nim wrogowie. Dwie zbawcze kolumny to „oddanie się Przenajświętszej Pannie i Przenajświętszemu Sakramentowi Eucharystii”.

Ksiądz Bosko doprecyzował wówczas, że okręty wrogów to prześladowania, a od wielkiego zamętu można uratować się na dwa sposoby – „oddać się Przenajświętszej Pannie i często przystępować do Komunii Świętej”.


Uzdrowienia, rozmnażanie żywności, wskrzeszenia. Cudowne dary św. Jana Bosko | Stacja7.pl
************************************************************

Św. Jan Bosko - duchowy olbrzym
Bogusław Bajor

Papież Pius XI przy okazji kanonizacji św. Jana Bosko, nazwał go „duchowym olbrzymem” i dodał: - W jego życiu nadprzyrodzone stało się niemal naturalne, niezwykłe zaś – zwykłe. Pan Bóg, zsyłając tego olbrzyma na świat, sprawił człowiekowi XIX wieku swoisty żart. Był to wiek racjonalizmu, socjalizmu, rozwoju nauki, ateizmu, zachłyśnięcia się rozumem i jego wytworami. Europą tamtego czasu rządziła rewolucja – buntownicy obalali królów i królestwa, budowano demokracje, zwalczano Kościół i Boga. Św. Jan Bosko był wyraźnym znakiem sprzeciwu wobec tego „racjonalnego” bezbożnictwa.

Św. Jan Bosko urodził się 16 sierpnia 1815 roku w Becchi, w przysiółku należącym do gminy Castelnuovo d’Asti – 40 kilometrów od Turynu. W późniejszych czasach osadę przemianowano na Castelnuovo Don Bosco. Jego ojciec, Franciszek zmarł kiedy Jan miał zaledwie 2 lata. Matka, Małgorzata musiała zająć się utrzymaniem trzech synów: Antoniego, Józefa i Jana. Podstawą w wychowaniu dzieci było dla matki życie religijne. Wykorzystywała każdą okazję, by mówić chłopcom o Opatrzności i sądzie Bożym. Wychowywała ich po spartańsku. Takie twarde życie uczyniło z nich ludzi silnych, nie cofających się przed trudnościami.

Proroczy sen

W 1824 roku, kiedy Jan miał 9 lat, Pan Bóg objawił mu we śnie jego przyszłą misję: Janek we śnie znalazł się wśród tłumu chłopców, którzy krzyczeli i przeklinali. Chciał ich uciszyć, zaczął krzyczeć i grozić im pięścią. Wówczas zbliżył się do niego dostojny, pięknie ubrany mężczyzna, który zawołał go po imieniu i powiedział: - Musisz zjednać sobie przyjaciół łagodnością i miłością, nigdy szturchańcami. Zacznij więc natychmiast mówić im o brzydocie grzechu i o pięknie cnoty.

Młody Jan Bosko odznaczał się konsekwencją w dążeniu do celu. Widząc, jak wielkim powodzeniem cieszą się przygodni kuglarze i cyrkowcy, za pozwoleniem swej matki zaczął ich naśladować. W ten sposób zbierał mieszkańców swojego osiedla i zabawiał ich w niedziele i święta, przeplatając popisy (wykonywał trudne skoki, chodził na rękach, jako kuglarz robił różne sztuczki, a jako linoskoczek skakał, biegał i tańczył na sznurze, wisiał na jednej nodze) modlitwą, pobożnym śpiewem i „kazaniem”, które było powtórzeniem wcześniej usłyszanego w kościele. W latach 1831-1835 ukończył szkołę podstawową w Castelnuovo i średnią w Chieri. Nie znajdując funduszów na ich opłatę, musiał pracować dodatkowo w różnych zawodach, by zdobyć konieczne podręczniki i opłacić nauczycieli. Musiał także pomyśleć o własnym utrzymaniu, mieszkając na stancji. Dorabiał przez dawanie korepetycji. Po ukończeniu szkół średnich Jan został przyjęty do wyższego seminarium duchownego w Turynie. Tu pod kierunkiem Św. Józefa Cafasso, wykładowcy i spowiednika, czynił znaczne postępy w doskonałości chrześcijańskiej.

Kapłan i wychowawca

Ratowanie zapuszczonych moralnie chłopców – ta myśl przenikała jego umysł od najmłodszych lat. Pragnienie wychowawcze św. Jana Bosko oraz wielka miłość do młodzieży zaowocowała podczas jego pobytu w Turynie, gdy jako kapłan (święcenia otrzymał w 1841 r.) zaopiekował się młodzieżą z ulicy, dla której zorganizował oratorium, które stało się miejscem życia młodych; miejscem modlitwy, nauki, pracy, zabawy, twórczości, wypoczynku... W ciągu 15 lat stworzył niezwykłą wspólnotę, która zajmowała się opuszczoną i biedną młodzieżą. Następnie powstawały szkoły zawodowe, warsztaty i zakłady wychowawcze, lecz przede wszystkim zrodziła się metoda wychowawcza księdza Bosko, nazwana systemem prewencyjnym, oparta na trzech podstawowych zasadach: miłości, rozumie i religii. Święty wymagał od chłopców pracy nad sobą, aktywnego spędzania wolnego czasu i twórczości.

„Do szpitala, szybko!”

Mimo ogromu łask, tytanicznej pracy i siły woli, nie było mu łatwo. Urzędnicy piętrzyli trudności, właściciele domów i możnowładcy nie patrzyli na hałaśliwą i zaniedbaną młodzież zbyt ufnie... Do tego dochodziły pułapki ze strony współbraci w kapłaństwie. Znany jest przypadek, gdy dwaj z nich uznali Ks. Jana za osobę chorą psychicznie. Zawiązali więc intrygę, której celem było umieszczenie go w domu dla obłąkanych
. Umówili się z pracownikami szpitala psychiatrycznego, że wsadzą do powozu Don Bosko i każą go zawieźć na „ostry dyżur”. Tam już miał zostać przez dłuższy czas. Odwiedzili więc Ks. Jana i zaproponowali mu przejażdżkę. Nie wiedzieli jednak jednego – Święty czytał w sumieniach i myślach bliźnich. Kiedy więc podeszli do powozu, Jan odsunął się na bok, przewrotni Kapłani wsiedli do powozu, a ten zamknął za nimi drzwi i krzyknął do woźnicy: Do szpitala psychiatrycznego – szybko! Trochę czasu zajęło wyjaśnianie „żartu”, ale efekt był taki, że ci dwaj księża już nigdy nie starali się przechytrzyć Don Bosko.

Dar czytania w sumieniach

To, co szczególnie niepokoiło, ale też fascynowało współczesnych św. Janowi, to jego nadprzyrodzony dar czytania w sumieniach i dar poznania rzeczy przyszłych. Wystarczyło, że spojrzał na kogoś i już mógł określić jego myśli, zainteresowania i stan duchowy. Jeden z jego nowo przybyłych podopiecznych powiedział kiedyś z bezczelnym uśmieszkiem: - Jeśli rzeczywiście Don Bosko jest taki mądry i przenikliwy, że zna moje grzechy, niech je wymieni. Święty nachylił się nad chłopcem i powiedział mu całą „litanię” grzechów, zaniedbań i występków, nawet tych najbardziej skrytych.

Owoce św. Jana Bosko

Działalność św. Jana Bosko przyniosła wspaniałe owoce. Święty założył dwie rodziny zakonne: Pobożne Towarzystwo Św. Franciszka Salezego dla młodzieży męskiej (1859) (salezjanie) i zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych dla dziewcząt (1872). Położył także wielkie zasługi w zakresie udostępniania literatury katolickiej. Rozpoczął od wydawania żywotów świętych i biografii papieży. Potem pojawiły się Czytanki Katolickie na każdy miesiąc. Od roku 1877 dla wszystkich przyjaciół swoich dzieł zaczął wydawać miesięcznik „Biuletyn Salezjański”. Wszystkie pisma, wydane drukiem staraniem św. Jana Bosko doszły do 1174 pozycji, co razem obejmuje 37 tomów, w tym on sam napisał i wydał 130 książek i książeczek. Jego droga do świętości – uświęcanie się przez pracę i sumienne wypełnianie obowiązków stanu wyniosła do chwały ołtarzy m.in. św. Dominika Savio, św. Marię Dominikę Mazzarello, św. Alojzego Orione, bł. Michała Rua.

Dary nadprzyrodzone

Opatrzność wyposażyła Ks. Bosko również w dary nadprzyrodzone. W czasie kanonicznego procesu naoczni świadkowie w detalach opisywali wypadki: uzdrowienia niewidomych, głuchych, chromych, sparaliżowanych, nieuleczalnie chorych. Wiadomo o co najmniej jednym wskrzeszeniu zmarłego. Święty posiadał nawet dar bilokacji. Najwięcej jednak rozgłosu przyniosły świętemu: dar czytania w sumieniach ludzkich, którym posługiwał się niemal na co dzień, oraz dar widzenia przyszłości.


Św. Jan Bosko - duchowy olbrzym - Przymierze z Maryją
Do szpitala psychiatrycznego – szybko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz