Jezus żąda od nas zadośćuczynienia
Jezus wziął na siebie grzechy całego świata, aby swoją śmiercią złożyć za nie Bogu Ojcu zadośćuczynienie. Wziął na siebie grzechy najdawniejsze: grzechy pierwszych rodziców i wszystkich pokoleń, które po Adamie zamieszkiwały ziemię.
Nigdy ludzie sami nie byliby zdolni godnie Boga przeprosić, bo za wielki dystans istnieje między obrażonym Bogiem, a grzesznym człowiekiem. Tylko Jezus Chrystus, Syn Boży, równy Ojcu mógł tego dokonać. A sposób tego zadośćuczynienia, jaki Jezus wybrał, jakiż był okrutny: śmierć. Śmierć w największym cierpieniu i poniżeniu.
Jak w przeszłych wiekach, tak i za naszych czasów bardzo dużo zła się dzieje: bluźnierstwa, zabójstwa, cudzołóstwa, świętokradztwa. Powinniśmy się poczuć do obowiązku, aby za te grzechy Bogu wynagradzać.
Przypomnijmy sobie skargę, z którą Jezus zwrócił się do św.Małgorzaty Alacoque:
„Oto Serce, które ukochało ludzi aż do wyniszczenia się, a w zamian otrzymuje świętokradztwa, oziębłość i brak uszanowania dla mnie w Sakramencie Miłości”.
Pewnego dnia, po Komunii św. ukazał się Małgorzacie Jezus z krzyżem na ramionach, pokryty ranami i sińcami, ze wszystkich ran sączyła się krew. Popatrzył na nią smutno i powiedział: „Nie ma nikogo, kto by miał litość dla mnie, nie ma nikogo, kto by mi współczuł i brał udział w moim cierpieniu”.
W jakiś czas później ukazał się Jezus znowu, w dniu. w którym pewien człowiek przyjął Komunię św. świętokradzko. Ukazał się jako związany i deptany stopami tego człowieka. Powiedział wtedy do Małgorzaty:
„Patrz, jak postępują ze mną grzesznicy, jak odnawiają cierpienia mojej męki”.
Małgorzata rzuciła się na kolana i zawołała: „Panie mój i Boże! Jeśli moje życie może się na coś przydać, jeśli mogłabym coś zrobić dla wynagrodzenia Ci za tę zniewagę, oto jestem Twoją niewolnicą, czyń ze mną, co Ci się podoba”. Jezus przyjął to zaofiarowanie się Małgorzaty i prosił ją o spełnienie jakiejś pokuty na wynagrodzenie tej świętokradzkiej Komunii. Nie wiemy jaka to była pokuta.
Nigdy ludzie sami nie byliby zdolni godnie Boga przeprosić, bo za wielki dystans istnieje między obrażonym Bogiem, a grzesznym człowiekiem. Tylko Jezus Chrystus, Syn Boży, równy Ojcu mógł tego dokonać. A sposób tego zadośćuczynienia, jaki Jezus wybrał, jakiż był okrutny: śmierć. Śmierć w największym cierpieniu i poniżeniu.
Jak w przeszłych wiekach, tak i za naszych czasów bardzo dużo zła się dzieje: bluźnierstwa, zabójstwa, cudzołóstwa, świętokradztwa. Powinniśmy się poczuć do obowiązku, aby za te grzechy Bogu wynagradzać.
Przypomnijmy sobie skargę, z którą Jezus zwrócił się do św.Małgorzaty Alacoque:
„Oto Serce, które ukochało ludzi aż do wyniszczenia się, a w zamian otrzymuje świętokradztwa, oziębłość i brak uszanowania dla mnie w Sakramencie Miłości”.
Pewnego dnia, po Komunii św. ukazał się Małgorzacie Jezus z krzyżem na ramionach, pokryty ranami i sińcami, ze wszystkich ran sączyła się krew. Popatrzył na nią smutno i powiedział: „Nie ma nikogo, kto by miał litość dla mnie, nie ma nikogo, kto by mi współczuł i brał udział w moim cierpieniu”.
W jakiś czas później ukazał się Jezus znowu, w dniu. w którym pewien człowiek przyjął Komunię św. świętokradzko. Ukazał się jako związany i deptany stopami tego człowieka. Powiedział wtedy do Małgorzaty:
„Patrz, jak postępują ze mną grzesznicy, jak odnawiają cierpienia mojej męki”.
Małgorzata rzuciła się na kolana i zawołała: „Panie mój i Boże! Jeśli moje życie może się na coś przydać, jeśli mogłabym coś zrobić dla wynagrodzenia Ci za tę zniewagę, oto jestem Twoją niewolnicą, czyń ze mną, co Ci się podoba”. Jezus przyjął to zaofiarowanie się Małgorzaty i prosił ją o spełnienie jakiejś pokuty na wynagrodzenie tej świętokradzkiej Komunii. Nie wiemy jaka to była pokuta.
Mając w pamięci powyższe objawienia, ofiarujmy często Mszę św. i Komunię, jako wynagrodzenie za świętokradzkie Komunie tego dnia przyjęte.
„Czytanki na miesiąc czerwiec”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz