Niemieckie media zdominowały Polskę i dyktują na kogo mamy głosować. Czyje interesy stoją za atakiem na prezydenta Dudę?
Irytacja Niemiec tężeje.
Tyle lat urabiania polskiej opinii publicznej, tyle zainwestowanych
w tę operację środków, a Polacy nadal stawiają opór. Wybrali
konserwatywnego prezydenta, prawicowy rząd, teraz prą do reelekcji
Andrzeja Dudy. Jak się nie wściekać, skoro interesy stoją? Hejterska
propaganda rozpięta więc została do granic możliwości, a lawina
manipulacji i kłamstw jest tak potężna, że czas jeszcze raz postawić
pytanie: dlaczego pozwalamy, by polski rynek medialny należał
w 80 procentach do zagranicznych koncernów?
Odkąd Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim,
a Prawo i Sprawiedliwość zdobyło parlamentarną większość, nie ma dnia
bez dorabiania gęby Polsce. Dziennikarze „Gazety Wyborczej”
i opozycyjnych organizacji wylewają za granicą pomyje na polski rząd,
po czym te same redakcje wbijają swoich czytelników w poczucie wstydu,
pokazując im jaką złą prasę ma nasz kraj za granicą. Towarzyszą temu
ciągłe połajanki instytucji unijnych, o których wsparcie zabiegają
niestrudzeni politycy opozycji. Odsunięta od władzy Platforma
Obywatelska zrobi wszystko, byle tylko zablokować zmiany wprowadzane
przez PiS i przywrócić wieloletni układ polityczno-biznesowo-medialny.
Taki sam cel mają zagraniczne koncerny i zachodni politycy.
Ostatnie bezczelne pohukiwania niemieckich mediów na Polskę, atak
na prezydenta Dudę i ciągłe wychwalanie Rafała Trzaskowskiego to dowód
na to, jak wielkie interesy stoją za zmianą układu
politycznego w Polsce.
CZYTAJ TAKŻE:
— 6 etapów homopropagandy już za nami. Teraz rewolucja prawna. Jakimi metodami zmieniono nasze myślenie i co czeka za rogiem?
— UJAWNIAMY strategię organizacji LGBT+. W 2020 chcą mieć prezydenta popierającego „homomałżeństwa”. Co jeszcze? Sprawdź szczegóły
— Nie ma ideologii LGBT+? Prezydent Duda przesadza? To przypomnijmy jak chciano demoralizować dzieci! Szokujące programy, o których zapomnieliśmy
Po 4 latach warto przeanalizować publikacje medialne i zadać sobie pytanie: czy te wytyczne realizowane są również przez niemieckie koncerny wydające gazety w Polsce? Przecież aż 80 proc. mediów ogólnopolskich i 90 proc. regionalnych leży w niemieckich rękach. To sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju europejskim. Tabloidy, portale internetowe, rozgłośnie radiowe, tygodniki, prasa kolorowa, nawet magazyny kulinarne – wszystko to media niemieckie. To właśnie one prześcigają się we wściekłym atakowaniu rządu i prezydenta Dudy.
Polska Press będąca częścią niemieckiej grupy medialnej Verlagsgruppe Passau szczyci się swoim niemal monopolistycznym zasięgiem. Wydaje aż 90 proc. tytułów lokalnych.
Ogromną część rynku medialnego w Polsce stanowi koncern Ringier Axel Springer. Formuje nie tylko opinię polityczną Polaków, ale i gusta, upodobania i zainteresowania konsumpcyjne. Nie ma przestrzeni życia, której nie dotknęłyby media będące w posiadaniu RASP. Od „Faktu” poprzez „Forbes” i Onet aż po „Newsweek”.
Gdy w 2016 roku rząd PiS zapowiedział, że konieczna jest repolonizacja mediów, Niemcy podnieśli nieprawdopodobne larum. Ten sam „Die Welt”, który dziś próbuje meblować polską politykę wskazując Rafała Trzaskowskiego, jako faworyta wyborów prezydenckich, grzmiał wówczas groźnie o konieczności zablokowania repolonizacji. „Zapowiedzi polskiego rządu brzmią jak zapowiedź wywłaszczenia” – pohukiwało, a rzecznik Axel Springer SE w Berlinie odwoływał się do przepisów unijnego prawa.
Do dziś nie udało się przeprowadzić operacji, która przywróciłaby normalność na rynku polskiej prasy. W niemieckich rękach leży 90 procent czasopism i portali internetowych w regionach, głównie zachodniej i północnej Polski. To sytuacja niespotykana w żadnym europejskim kraju. Monopol informacyjny sprawia, że ogromna część Polaków czytając prasę nie ma nawet pojęcia z jakim punktem widzenia ma do czynienia: Berlina czy Warszawy. To najłatwiejszy sposób narzucania obcych kulturowo treści i wzorców komunikowania, ale także do ograniczenia pluralizmu poglądów, opinii czy wartości.
Niemcy zablokowali taką sytuację w swoim kraju już w połowie lat 90. Wprowadzili wówczas bardzo ostrą ustawę antykartelową, która zablokowała u nich nie tylko nadmierną koncentrację obcego kapitału medialnego, ale także rodzimego. W Polsce niemieckie koncerny medialne mają się za to doskonale. Oprócz wymienionych powyżej jest jeszcze Bauer Media Group, który oprócz prasy kolorowej posiada także rozgłośnie radiowe.
Główny strumień informacji, płynący do polskich użytkowników kontrolowany jest więc przez podmioty niemieckie. Dowolna informacja jest w stanie przetoczyć się przez wszelkie możliwe kanały komunikacji i dotrzeć do dowolnie sformatowanego odbiorcy w formie, którą jest on w stanie skutecznie przyswoić. Można w ten sposób sterować preferencjami konsumenckimi i wyborczymi, przejmując jednocześnie kontrolę nad procesem demokratycznym. Warto w tym kontekście raz jeszcze przypomnieć za co niemiecka prasa tak ceni Rafała Trzaskowskiego. Jak napisał korespondent dziennika „Die Welt Philipp Fritz:
Media to władza. Potężny wpływ na formowanie opinii publicznej. Można je wykorzystać do informowania, wzmacniania świadomości, formowania dojrzałych postaw albo też dezinformować, siać zamęt, demoralizować i dowolnie sterować chaotycznymi działaniami społecznymi. Takiego narzędzia międzynarodowi potentaci na pewno się nie pozbędą. Bardzo wielu podmiotom zależy na utrzymaniu Polski w stanie zamrożonej świadomości. Mamy być krajem niezdolnym do stawiania oporu i pilnowania własnego interesu. Właśnie tak było za Platformy, gdy słaby i usłużny rząd, pozwalał rozgrywać obce interesy. Oby ta kampania wyborcza uświadomiła nam wystarczająco mocno, jakie jest prawdziwe podłoże i cel lawiny manipulacji, wymierzonej w prezydenta Andrzeja Dudę.
Gospodarcze podporządkowanie Polski
Silna, suwerenna, wymagająca Polska jest bytem, którego należy się pozbyć. Stąd narastający atak i propaganda wymierzona w polską prawicę. Mamy być pokornym, wydajnym i tanim zapleczem turystyczno-usługowo-handlowym dla naszych silnych sąsiadów, a nie krajem stawiającym własne warunki. Nie mamy prawa wyrastać na konkurenta w zdominowanych przez Francję i Niemcy sektorach gospodarki. Najgłośniej krzyczą ci, którzy zarabiali dotąd na słabości naszego państwa. Międzynarodowy biznes, robiący w Polsce potężne interesy i obawiający się repolonizacji polskiej gospodarki, zainteresowany jest zmianą obecnej władzy. Dla nich Polska jest tylko jednym z krajów Europy Środkowo-wschodniej, elementem wielkiego koszyka inwestycyjnego. Międzynarodowy biznes broni się więc jak może. Działania opozycji, „oddolne” działania obywatelskie, protesty uliczne i wszelkie inne czynniki wywrotowe mają w tym pomóc.Rewolucja obyczajowa
Inżynierowie nowego ładu społecznego chcą raz na zawsze domknąć rozpoczęty proces rewolucji kulturowej, w czym Polska wciąż im przeszkadza. I choć proces formatowania myślenia Polaków wszedł na najwyższe obroty, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Starania organizacji samorządowych, polityczne i środowiskowe nie zdołały przerobić Polaków na bezmyślnych kosmopolitów, wykorzenionych z tradycji historycznej, tożsamości narodowej i religijnej. Gdyby nie zmiana władzy w 2015 roku z pewnością bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu. Proces edukacyjny był gotowy na rewolucję, a wszelkie decyzje polityczne sprzyjały jej przyspieszeniu.CZYTAJ TAKŻE:
— 6 etapów homopropagandy już za nami. Teraz rewolucja prawna. Jakimi metodami zmieniono nasze myślenie i co czeka za rogiem?
— UJAWNIAMY strategię organizacji LGBT+. W 2020 chcą mieć prezydenta popierającego „homomałżeństwa”. Co jeszcze? Sprawdź szczegóły
— Nie ma ideologii LGBT+? Prezydent Duda przesadza? To przypomnijmy jak chciano demoralizować dzieci! Szokujące programy, o których zapomnieliśmy
Dlaczego w Polsce królują zagraniczne media?
W formatowaniu zbiorowej świadomości kluczowe są media. Międzynarodowa prasa w większości pokazuje tylko jedną stronę wydarzeń w Polsce, tę irracjonalną i rozhisteryzowaną. Przodują w tym oczywiście Niemcy, z którymi ściśle współpracuje polska opozycja. Najwyraźniej ujawnione w 2016 roku zalecenia niemieckiego MSZ pozostają w mocy. Resort instruował wówczas dziennikarzy jak mają szkalować Polskę i demonizować polski rządDziennikarze mają testować polską reakcję na krytykę Polski za realizację „putinowskiego modelu władzy”, mają opisywać „antydemokratyczne działania rządu”, kwalifikować Polskę jako „dziki Wschód”, podnosić „demontowanie państwa prawa” i zarzucać, że „paraliżowanie państwa prawa w Polsce zagraża bezpieczeństwu całej UE”— głosi notatka, która wyciekła do polskiego MSZ.
Po 4 latach warto przeanalizować publikacje medialne i zadać sobie pytanie: czy te wytyczne realizowane są również przez niemieckie koncerny wydające gazety w Polsce? Przecież aż 80 proc. mediów ogólnopolskich i 90 proc. regionalnych leży w niemieckich rękach. To sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju europejskim. Tabloidy, portale internetowe, rozgłośnie radiowe, tygodniki, prasa kolorowa, nawet magazyny kulinarne – wszystko to media niemieckie. To właśnie one prześcigają się we wściekłym atakowaniu rządu i prezydenta Dudy.
Polska Press będąca częścią niemieckiej grupy medialnej Verlagsgruppe Passau szczyci się swoim niemal monopolistycznym zasięgiem. Wydaje aż 90 proc. tytułów lokalnych.
Ogromną część rynku medialnego w Polsce stanowi koncern Ringier Axel Springer. Formuje nie tylko opinię polityczną Polaków, ale i gusta, upodobania i zainteresowania konsumpcyjne. Nie ma przestrzeni życia, której nie dotknęłyby media będące w posiadaniu RASP. Od „Faktu” poprzez „Forbes” i Onet aż po „Newsweek”.
Gdy w 2016 roku rząd PiS zapowiedział, że konieczna jest repolonizacja mediów, Niemcy podnieśli nieprawdopodobne larum. Ten sam „Die Welt”, który dziś próbuje meblować polską politykę wskazując Rafała Trzaskowskiego, jako faworyta wyborów prezydenckich, grzmiał wówczas groźnie o konieczności zablokowania repolonizacji. „Zapowiedzi polskiego rządu brzmią jak zapowiedź wywłaszczenia” – pohukiwało, a rzecznik Axel Springer SE w Berlinie odwoływał się do przepisów unijnego prawa.
Pokładamy nadzieję w tym, że Polska, jako kraj członkowski UE, w dalszym ciągu będzie się kierować zasadami demokracji i wolnej gospodarki rynkowej. Do tego należą także wolność wypowiedzi i wolność prasy jako podstawowe wartości w Europie– stwierdził.
Do dziś nie udało się przeprowadzić operacji, która przywróciłaby normalność na rynku polskiej prasy. W niemieckich rękach leży 90 procent czasopism i portali internetowych w regionach, głównie zachodniej i północnej Polski. To sytuacja niespotykana w żadnym europejskim kraju. Monopol informacyjny sprawia, że ogromna część Polaków czytając prasę nie ma nawet pojęcia z jakim punktem widzenia ma do czynienia: Berlina czy Warszawy. To najłatwiejszy sposób narzucania obcych kulturowo treści i wzorców komunikowania, ale także do ograniczenia pluralizmu poglądów, opinii czy wartości.
Niemcy zablokowali taką sytuację w swoim kraju już w połowie lat 90. Wprowadzili wówczas bardzo ostrą ustawę antykartelową, która zablokowała u nich nie tylko nadmierną koncentrację obcego kapitału medialnego, ale także rodzimego. W Polsce niemieckie koncerny medialne mają się za to doskonale. Oprócz wymienionych powyżej jest jeszcze Bauer Media Group, który oprócz prasy kolorowej posiada także rozgłośnie radiowe.
Główny strumień informacji, płynący do polskich użytkowników kontrolowany jest więc przez podmioty niemieckie. Dowolna informacja jest w stanie przetoczyć się przez wszelkie możliwe kanały komunikacji i dotrzeć do dowolnie sformatowanego odbiorcy w formie, którą jest on w stanie skutecznie przyswoić. Można w ten sposób sterować preferencjami konsumenckimi i wyborczymi, przejmując jednocześnie kontrolę nad procesem demokratycznym. Warto w tym kontekście raz jeszcze przypomnieć za co niemiecka prasa tak ceni Rafała Trzaskowskiego. Jak napisał korespondent dziennika „Die Welt Philipp Fritz:
Trzaskowski mógłby zakłócić budowanie „IV Rzeczpospolitej” przez PiS. Jako prezydent mógłby też narzucić mniej konfrontacyjny ton w relacjach polskich władz z Niemcami, bo jest krytyczny w sprawie możliwych polskich żądań reparacyjnych wobec Niemiec.CZYTAJ WIĘCEJ: Zamiast wizji programowej, prymitywny atak na prezydenta Dudę. Dlaczego? Bo pomysł na prezydenturę Trzaskowskiego mają Berlin i Bruksela
Media to władza. Potężny wpływ na formowanie opinii publicznej. Można je wykorzystać do informowania, wzmacniania świadomości, formowania dojrzałych postaw albo też dezinformować, siać zamęt, demoralizować i dowolnie sterować chaotycznymi działaniami społecznymi. Takiego narzędzia międzynarodowi potentaci na pewno się nie pozbędą. Bardzo wielu podmiotom zależy na utrzymaniu Polski w stanie zamrożonej świadomości. Mamy być krajem niezdolnym do stawiania oporu i pilnowania własnego interesu. Właśnie tak było za Platformy, gdy słaby i usłużny rząd, pozwalał rozgrywać obce interesy. Oby ta kampania wyborcza uświadomiła nam wystarczająco mocno, jakie jest prawdziwe podłoże i cel lawiny manipulacji, wymierzonej w prezydenta Andrzeja Dudę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz