Wczorajsza konferencja kandydata Platformy w
Lesznie - z dziennikarzami i jednym urzędnikiem stołecznego ratusza - ma
jedną ogromną wartość. Rafał Trzaskowski, odpowiadając na pytanie
dziennikarki lewicowego portalu dotyczące prawa do adopcji dzieci przez
osoby tej samej płci, najpierw powiedział, iż jest przeciwko takiej
możliwości, a zaraz potem dodał, z rozbrajającym uśmiechem, że wszystko
się w życiu zmienia. I to jest sedno jego kampanii - komentuje dla
portalu Niezalezna.pl Katarzyna Gójska, redaktor naczelna miesięcznika
"Nowe Państwo", wiceszefowa "Gazety Polskiej".
Bo rzeczywiście można dziś zakładać w
ciemno, iż zdecydowana większość prezentowanych przez ostatni miesiąc
poglądów wiceszefa PO pretendującego do najwyższego urzędu w
państwie zmieniłaby się wraz z ogłoszeniem przez PKW jego ewentualnego
zwycięstwa. Trzaskowski nie zdążyłby przekroczyć progu Pałacu
Prezydenckiego, a już doznałby głębokiej „zmiany”, a zasadzie
ekspresowego powrotu do poglądów wygłaszanych przez niego wcześniej.
Jego kampania wyborcza nie jest prezentowaniem pomysłu na Polskę, jest
dramatyczną i bezwzględną próbą nabicia w butelkę tak wielu wyborców,
ilu się tylko da. Bo ludzi bliskich mu światopoglądowo jest w naszym
kraju zbyt mało, by wygrać wybory prezydenckie. Trzaskowski jest
dziś zatem i konserwatystą, i narodowcem, i socjalistą, i związkowcem, i
kimkolwiek innym, w kogo spece od PR każą mu się wcielić.
Musi starać się nabrać wszystkich, bo oszukiwanie to niezbyt efektywne zajęcie, zatem im więcej kostiumów przywdzieje, tym większe prawdopodobieństwo, iż nabierze liczniejszą grupę wyborców. Proste zdanie rzucone jakby bez znaczenia na końcu wypowiedzi: wszystko się zmienia, to sygnał dla jego najwierniejszych wyborców, by pojęli, iż musi mówić to, co mówi, by zwiększyć szanse na wygraną, a nie dlatego, że zmienił poglądy.
Po 12 lipca będzie starym Trzaskowskim - politykiem liberalno-lewicowym, dostrzegającym swej szansy na zrobienie międzynarodowej kariery dokładnie w tym samym, co przeniosło Tuska do polityki europejskiej.
niezalezna.pl
Musi starać się nabrać wszystkich, bo oszukiwanie to niezbyt efektywne zajęcie, zatem im więcej kostiumów przywdzieje, tym większe prawdopodobieństwo, iż nabierze liczniejszą grupę wyborców. Proste zdanie rzucone jakby bez znaczenia na końcu wypowiedzi: wszystko się zmienia, to sygnał dla jego najwierniejszych wyborców, by pojęli, iż musi mówić to, co mówi, by zwiększyć szanse na wygraną, a nie dlatego, że zmienił poglądy.
Po 12 lipca będzie starym Trzaskowskim - politykiem liberalno-lewicowym, dostrzegającym swej szansy na zrobienie międzynarodowej kariery dokładnie w tym samym, co przeniosło Tuska do polityki europejskiej.
niezalezna.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz