Invictus athleta Christi –
niezwyciężony zapaśnik Chrystusa, taki tytuł został nadany Andrzejowi
Boboli przez papieża Piusa XII w rozpoczynającej się od tych właśnie
słów encyklice, wydanej na 300-lecie męczeńskiej śmierci świętego, w
roku 1957. Tytuł ukazujący wojujący charakter Kościoła, do którego
sercem i duszą należał św. Andrzej. “Jest naszym gorącym pragnieniem” –
pisał wówczas papież Pius – “żeby wszyscy po całym świecie noszący
zaszczytne miano katolików, a zwłaszcza ci synowie ukochanej przez nas
polskiej ziemi, których niezwyciężony bohater Chrystusa Andrzej Bobola
jest chlubą i dla których jest wspaniałym wzorem chrześcijańskiego
męstwa, w trzechsetną rocznicę jego śmierci pobożnym sercem i umysłem
rozważyli jego męczeństwo i jego świętość”.
Ziemski żywot
Andrzeja Boboli rozpoczął się w szlacheckiej rodzinie, herbu Leliwa.
Przyszedł na świat przypuszczalnie w roku 1591, według tradycji – w
dzień św. Andrzeja. Nie mamy pewności gdzie i kiedy dokładnie się
urodził, jak i co do osób rodziców. Jeżeli przyjmiemy tezę ks. Popłatka,
że ojcem jego był Mikołaj Bobola, to jego stryjem był imiennik świętego
– podkomorzy Andrzej Bobola. Był to dobrodziej Towarzystwa Jezusowego,
który przyczynił się do powstania kościoła jezuickiego w Warszawie,
kolegium jezuickiego w Krośnie i odbudowy kolegium w Wilnie po pożarze
roku 1610. Jak pisze ks. Popłatek, był również przyjacielem ks. Piotra
Skargi. Młody Andrzej Bobola, przyszły święty, uczył się od roku 1606
nauk humanistycznych i retoryki w kolegium jezuickim. Jak wskazuje ks.
Popłatek, można wysunąć przypuszczenie, że było to kolegium w Wilnie,
gdzie kształcili się bliscy krewniacy Boboli – Jan i Krzysztof, a zatem
dość daleko od rodzinnej Małopolski. Po koniec lipca roku 1611, być
może, pod namową krewnego, Andrzej wstąpił do jezuickiego nowicjatu w
Wilnie.
Tydzień wcześniej stolica Wielkiego Księstwa była
świadkiem wielkiej uroczystości – do miasta wjechał król Zygmunt III
Waza, opromieniony sławą zwycięskiego wodza, który odzyskał Smoleńsk dla
Rzeczypospolitej. 31 lipca roku 1613 Andrzej przyjął śluby zakonne i
rozpoczął studia filozoficzne. 21 grudnia 1613 przyjął niższe święcenia,
w roku 1616 ukończył studia filozoficzne i przez następny rok odbywał
praktykę nauczycielską na Warmii i w Pułtusku. W roku 1618 zaczął studia
teologiczne. Teologiem jednak nie został, nie zdając egzaminu
kończącego siedmioletnie w sumie studia. Cytowana na wstępie encyklika
Piusa XII “Invictus athletae Christi”
przypomina twardy, wręcz krnąbrny charakter zakonnika: “ponieważ z
natury miał pewną skłonność do wyniosłości i niecierpliwości oraz
odrobinę uporu, wydał samemu sobie nieubłaganą walkę (…) Nosił bowiem w
sercu to przemądre zdanie świętego Bernarda, że obudowa duchowna nie
może dźwigać się inaczej, jak na mocnym fundamencie pokory”. Gniewliwy i
gwałtowny z natury nauczył się jednak panować nad cholerycznym
usposobieniem i ciętym językiem, zaś gorączkę uczuć przekuł w żarliwość.
Ks. Popłatek przytacza opinię rektora kolegium z Nieświeża z czasów
probacji Andrzeja Boboli, iż pozytywnie wyróżniał się wśród kolegów jako
dbający o pobożność, duchowość i zachowanie reguł. Święcenia kapłańskie
Andrzej Bobola przyjął 12 marca roku 1622. Był to dla Kościoła
powszechnego szczególny dzień – papież Grzegorz XV kanonizował wówczas
Ignacego Loyolę, Franciszka Ksawerego, Filipa Neri, Teresę z Avilli i
Izydora Oracza. W roku 1623 Andrzej przebywał na probacji w Nieświeżu.
Tam też pozostał po jej zakończeniu jako kaznodzieja i spowiednik.
Poznał wówczas kanclerza wielkiego litewskiego Albrechta Stanisława
Radziwiłła.
Obaj starali się rozpowszechniać treść objawień ojca
jezuity Gulio Mancinellego, którego Albrecht Radziwiłł spotkał
osobiście. Jezuita ów w sierpniu roku 1568 był w Rzymie świadkiem
śmierci św. Stanisława Kostki, 40 lat później, w wigilię święta
Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w sierpniu roku 1608 miał on w
Neapolu wizję. Zobaczył wtedy Maryję, przed którą klęczał Stanisław
Kostka. Maryja poprosiła by nazywał ją Królową Polski, albowiem owo
królestwo wielce umiłowała i wielkie rzeczy dlań zamierza, gdyż osobliwą
miłością pałają do niej jego synowie. Mimo, iż ojciec Giulio miał ponad
70 lat, postanowił odwiedzić kraj Stanisława Kostki, umiłowany przez
Matkę Boską. W maju roku 1610 dotarł do Krakowa, gdzie miał w katedrze
wawelskiej kolejne widzenie, w którym ponownie Maryja objawiła się jako
królowa Polski i matka polskiego narodu. Następne otrzymał w dzień
Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny roku 1617, na rok przed swoją
śmiercią. Objawienia “królowej Polski Wniebowziętej” ojcu Mancinellemu,
także dzięki Andrzejowi Boboli właśnie, szybko znalazły w Polsce spory
rozgłos. W roku 1628, 10 lat po śmierci ojca Giulio na wieży kościoła
Mariackiego w Krakowie umieszczono koronę, w roku 1635 Albrecht
Stanisław Radziwiłł wydał dziełko “Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o
wysławianiu Najświętszej Panny Bogurodzicy Maryi” opisujące wizje ojca
Mancinellego, zaś 1 kwietnia 1656 roku doszło do słynnych ślubów
lwowskich Jana Kazimierza. Wtedy to, podczas potopu szwedzkiego,
chmielnickiego i moskiewskiego, król w obecności stanów ogłosił
uroczyście Maryję Królową Korony Polskiej. W tym samym roku miał się
pojawić pierwszy plan rozbioru Polski – niesławny traktat w Radnot.
Polska jednak podźwignęła się wówczas i do roku 1660 zażegnała
niebezpieczeństwo szwedzkie i siedmiogrodzkie, bijąc Kozaków i Moskali
daleko na wschodzie.
***
Po tym wyjściu naprzód, cofnijmy
się do lat 20-tych XVII stulecia, kiedy to Andrzej Bobola wyróżniał się w
Nieświeżu i w roku 1624 został kaznodzieją przy barokowym kościele św.
Kazimierza w Wilnie. Rok później miasto nawiedziła zaraza, w roku 1629 i
1630 ponownie. Andrzej Bobola pozostał wówczas w Wilnie, niosąc
pociechę chorym. W roku 1630 Andrzej Bobola złożył profesję czterech
ślubów, co oznaczało skierowanie go, mimo wspomnianego braku pozytywnego
egzaminu, do działalności misyjnej i nauczania. Trafił następnie do
Bobrujska, gdzie objął funkcję przełożonego domu zakonnego jezuitów. Na
jesieni roku 1632 dom ów wypełnił się klerykami i księżmi ze Smoleńska,
gdzie podeszły wojska moskiewskie – car chciał skorzystać z zamętu
bezkrólewia po śmierci Zygmunta III. Sławetna odsiecz smoleńska
udaremniła te zamiary. W roku 1633 Andrzej Bobola został skierowany do
Płocka, w roku 1636 został kaznodzieją w Warszawie, wreszcie – w roku
1638 przełożonym szkoły jezuickiej w Łomży, co zbiegło się z nadaniem
miejscowego starostwa przez króla Władysława IV niesławnemu później
Hieronimowi Radziejowskiemu.
W roku 1642 Andrzej Bobola wrócił na
terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego, podejmując ewangelizację
ziemi pińskiej. Musiał ją w roku 1646 przerwać z powodu złego stanu
zdrowia i kolejne lata spędził w Wilnie. W roku 1652 powrócił jednak do
Pińska. Miasteczko powoli podnosiło się wówczas po rzezi dokonanej we
wrześniu roku 1648 przez kozaków zaporoskich atamana Antona Nebaby. Przy
wsparciu “piątej kolumny” z wnętrza miasta zajęli oni Pińsk.
Miejscowość została następnie odbita przez wojska litewskie, które w
odwecie bezlitośnie rozprawiły się z buntownikami, dorównując im
zaciętością. Okolica była spustoszona i dzika, dla pracy duchowej –
prawdziwy ugór. Żarliwość w głoszeniu Ewangelii na tych ziemiach zyskała
Andrzejowi Boboli wśród miejscowej ludności miano “duszochwata” –
“łowcy dusz”. Andrzej Bobola nie zważał na niespokojne czasy połowy XVII
stulecia, kiedy to najpierw rebelia Chmielnickiego, potem najazd
rosyjski, wreszcie szwedzki zalały niemal cały kraj.
Apogeum
dramatu Rzeczypospolitej był rok 1656 – do Polski wkroczyli Szwedzi, a
na Litwie w sierpniu doszło do rzezi Wilna przez moskiewskie wojska
Zołtareńki. Według ks. Popłatka Bobola był w lecie tegoż roku w Wilnie,
ale opuścił je przed zdobyciem przez Moskali, udając się ponownie do
Pińska. Idąc za ciosem, na początku października 1655 roku oddziały
wojewody Dymitra Wołkońskiego, wsparte przez zaporoskich kozaków zdobyły
i splądrowały Pińsk, paląc miasto i zabijając jego mieszkańców. W tym
czasie o. Bobola przebywał cały czas w Pińsku lub okolicach. Kolejne
półtora roku było względnie spokojne – jeszcze jesienią zaniepokojony
sukcesami Szwedów w Rzeczypospolitej car Aleksy wstrzymał postępy swoich
wojsk, na wiosnę roku 1656 rozpoczęto negocjacje z Moskwą, a działania
wojenne na tym froncie ustały, co potwierdzono zawarciem w listopadzie
tegoż roku rozejmu w Niemieży, który obowiązywał przez około dwa lata.
Pod koniec roku 1656 nowy gracz – sojusznik Szwedów i Kozaków miał
jednak wkroczyć na ziemie Rzeczypospolitej, daleko na północ od swojej
dziedziny. Książę siedmiogrodzki Rakoczy.
W kwietniu 1657 wojska
Rakoczego wspierane przez oddziały kozackie Chmielnickiego,
splądrowawszy uprzednio Małopolskę i wzmocniwszy garnizon szwedzki w
Krakowie, skierowały się na północny-wschód. 12 kwietnia połączyły się z
armią Karola Gustawa i 7 maja obie armie stanęły pod Brześciem
litewskim. 13 maja litewski garnizon bez walki skapitulował. W
międzyczasie wspierający Szwedów i Węgrów Kozacy rozlali się po
okolicach – oddziały atamana Antona Żdanowycza ruszyły na Polesie. Jeden
z nich pod wodzą watażki Lichego wkroczył do nieszczęsnego Pińska,
oddalonego od Brześcia o ok. 180 kilometrów. I tym razem doszło do
rzezi. Andrzej Bobola wcześniej opuścił miasto, ale sotnie kozackie
buszowały po okolicy. 15 maja w rejonie Horodca kozacy dopadli i
zamordowali jezuitę x. Szymona Maffrona – przybito go gwoździami do
stołu, duszono, spalono boki i zdarto skórę.
W środę, 16 maja
doszło do rzezi katolików i żydów w Janowie Poleskim. W tym samym dniu
koło Peredyla został pojmany sam Bobola – zaciągnięto go, okładając
biczami i czekanami, tnąc szablą do Janowa Poleskiego. Tam nakłaniano do
zaparcia się Wiary Katolickiej. Bezskutecznie. Rozpoczęto zatem tortury
– wyłupano mu prawe oko, przypalano ciało, zdarto skórę z tułowia i
głowy, wbijano mu drzazgi w palce i część obcięto, wyrwano język przez…
otwór wycięty w szyi, wreszcie przywiązano za nogi do belki. Około
godziny trzeciej po południu widząc nieugiętość męczennika dobito go
ciosem szablą. Tego samego dnia na wieść o polskim podjeździe kozacy
opuścili Janów, zaś miejscowy proboszcz, który się przed nimi ukrywał
polecił przenieść ciało na plebanię i okryć całunem. 18 maja przybrano
je w sutannę i przewieziono do Pińska.
Cytowana przez ks.
Popłatka wzmianka z kroniki pińskiego kolegium jezuickiego z roku 1657
wskazuje, iż sporządzający ją przypisywał sprawstwo męczeństwa ojca
Boboli Kozakom oraz Wołochom i Węgrom (op. cit., s. 147).
Takiej możliwości nie należy wykluczać. Jak należy podkreślić, trzy
pułki Antona Żdanowycza (Zdanowicza), liczące łącznie ok. 10 tys. ludzi,
z polecenia Chmielnickiego wspomagały w roku 1657 Jerzego II Rakoczego.
Wywołało to niezadowolenie Moskwy, która obawiając się zbyt silnego
wzrostu potęgi szwedzkiej, zawarła z Rzeczpospolitą w listopadzie 1656
roku rozejm w Niemieży. Zarówno poparcie Chmielnickiego dla traktatu
rozbiorowego w Radnot, inspirowanego głównie przez koła protestanckie,
jak i interwencja Żdanowycza po stronie Rakoczego nie były zatem przez
cara wówczas mile widziane. Na początku czerwca 1657 roku pojawili się
nawet u kozaków posłowie z Moskwy z żądaniem wyjaśnień. Chmielnicki miał
odpowiedzieć, że Żdanowycz działa samowolnie i rozkazał mu powrót na
Ukrainę. W lipcu 1657 oddziały Żdanowycza brały udział w klęsce pod
Magierowem a sam pułkownik przeszedł potem na stronę Moskwy a następnie
wsparł sprzyjającego Rzeczypospolitej Iwana Wyhowskiego.
Jak podaje historyk ukraiński W. Lipiński (W. Lipiński: Z dziejów Ukrainy, Kraków 1912, s. 565 i nast.)
łącznikiem między Rakoczym a Chmielnickim, a później Żdanowyczem w
kampanii 1657 roku był Jerzy Niemirycz – podkomorzy kijowski, absolwent
akademii ariańskiej w Rakowie oraz twórca i protektor ośrodków
ariańskich na Wołyniu i Ukrainie. Jak pisze W. Lipiński: „za aryanizm
toczył zaciętą walkę z całą katolicką Rzptą, za aryanizm zmuszony był w
r. 1646 emigrować na parę lat zagranicę”. Niemirycz znalazł się wkrótce w
grupie protestanckiej skupionej wokół Janusza Radziwiłła protegującej
Jerzego II Rakoczego na tron polski. W listopadzie 1655 został wysłany
przez Karola Gustawa z listem przypowiednim na Ukrainę na zaciągi, na
początku 1657 wobec traktatu w Radnot przybył ponownie do
Chmielnickiego. Jak pisze Lipiński wraz z Niemiryczem projekt Radnot
wspierali też inni arianie. Postać Niemirycza podsumowuje cytowany przez
Lipińskiego diariusz przysięgania na sejmie unii hadziackiej (maj
1659): „Jerzy Niemirycz podkomorzy kijowski ex quo wiarę aryańską
wyznawał, za nastąpieniem do Polski Szwedów – przy Szwedzie, potem gdy
wtargnął Rakocy – przy Rakocym, tandem po zniesieniu Rakocego i
ustąpieniu z Polski króla szwedzkiego udał się pod protekcyę do kozaków i
tam ochrzcił się na wiarę ruską”.
Jak widać antypolski sojusz
herezji ze schizmą działał doskonale. Tło antagonizmów istniejących w
maju 1657 r. na ziemi pińskiej widać w deputacji części szlachciców tego
rejonu, pod wodzą Łukasza Jelskiego, która w maju przyjęła "ochronę"
Zdaniewicza. Deputację ową przedstawiono 20 czerwca 1657 w Czehryniu
samemu Chmielnickiemu. Głosiła ona m.in.: „Unią i insze obce wiary,
obojgu nas nieprzyjazne i przeciwne, wykorzeniać powinniśmy,
jednostajnie ze wszystką Bracią [nie] żądając w powiecie naszym takowym
Dusz Chrześciańskich zarazom miejsca i przynęty. Jeśliby jednak który z
osób duchownych, przyszedszy ku deprecatiey należnego Metropolity
kijowskiego, miał od niego o dosyćuczynienie za odstempstwo świadectwo,
ma mieć Pańskie, za gorącym duchowieństwa proszeniem, JM. Pan Hetman
baczenie” (op. cit., s. 515).
Ziemia
pińska i po męczeństwie św. Andrzeja pozostała terenem zmagań z
Kozakami. Po zakończeniu rozejmu w Niemieży, na nowo rozgorzała wojna
polsko-moskiewska. W roku 1660 doszło do kolejnego zniszczenia Pińska i
morderstwa księdza Eustachego Pilińskiego, ale i wielkich zwycięstw
polskich nad Rosjanami pod Połonką i Cudnowem oraz zawarcia pokoju ze
Szwedami. Ciało Andrzeja Boboli, jednego z prawie 50 ówczesnych
męczenników jezuickich z obszaru Rzeczypospolitej w tych niespokojnych
czasach zostało pogrzebane w Pińsku i zapomniane.
****
17
kwietnia roku 1702 przełożony pińskich jezuitów ksiądz Marcin Godebski,
który rozważał kwestię patrona, który objąłby opiekę nad pińskim
kolegium jezuitów miał wizję, w której ukazał mu się Andrzej Bobola i
polecił odnaleźć swoje ciało. Po znalezieniu spisu osób pochowanych w
miejscowym kościele dotarto do trumny męczennika i znaleziono doskonale
zachowane jego ciało ze śladami okrutnych tortur. Postanowiono udać się
do Janowa i dotrzeć do świadków zbrodni sprzed lat. Znalezione ciało bez
oznak rozkładu spowodowało również powstanie miejscowego kultu.
Wstawiennictwu Andrzeja Boboli przypisywano m.in. ocalenie Pińska
podczas nowej wojny północnej. Cześć męczennika sie szerzyła i
rozpoczęto starania o jego beatyfikację. W roku 1755 wydano dekret o
heroiczności i cnotach Andrzeja Boboli, co otwierało drogę do procesu
beatyfikacyjnego. Nastepny okres to jednak lata rozbiorów i rewolucji
oraz czarnej legendy jezuitów, która doprowadziła nawet do rozwiązania
zakonu przez papieża pod naciskiem “oświeconych” monarchów. W roku 1808
Moskale, po przejęciu klasztoru jezuitów w Pińsku postanowili pozbyć się
męczennika za wiarę katolicką, jezuitom udało się jednak wywieźć ciało
do Połocka. Od roku 1820 opiekowali się nim dominikanie. W roku 1819, 7
lat po upadku płonnych nadziei wiązanych z Francuzami, wileński
dominikanin o. Alojzy Korzeniewski modlił się o niepodległość Polski,
powierzając tę kwestię Andrzejowi Boboli. Ukazał się mu Andrzej Bobola,
zapowiadając, że po wielkiej wojnie królestwo Polskie zostanie
przywrócone. Zauważmy na marginesie odmienność przebiegu tej wizji oraz
poprzedniej wizji z roku 1702 ks. Marcina Godebskiego, którzy prosili o
pomoc z niebios, a zdarzenie miało charakter jednostkowy od przebiegu
zjawisk w Strachocinie to jest wieloletniego, samoistnego “przychodzenia
z zaświatów nieznanego kapłana” (za: Czy znów uratuje Ojczyznę?, Niedziela 19/2012)
W
roku 1853 bł. Pius IX beatyfikował Andrzeja Bobolę. W roku 1918 Polska
ponownie pojawiła się na mapie Europy. W roku 1920, w obliczu
nadchodzącej bolszewickiej nawały biskupi polscy ponownie ogłosili
Maryję królową Polski. Odmawiano również, od 6 sierpnia nowennę do bł.
Andrzeja Boboli. W uroczystej procesji z Najświętszym Sakramentem i
relikwiami Andrzeja Boboli w dniu 8 sierpnia brało udział około 100 000
wiernych oraz późniejszy papież Pius XI, ówczesny nuncjusz w Warszawie. W
ostatnim dniu nowenny doszło do tzw. cudu nad Wisłą. Nie było to
ostatni moment pośmiertnego związku męczennika z Maryją królową Polski,
której oddał znaczną część życia – 16 maja 1956 roku, w rocznicę śmierci
Andrzeja Boboli internowany w bieszczadzkiej Komańczy kardynał Stefan
Wyszyński napisał odnowienie ślubów lwowskich. Ciało męczennika
pozostało jednak w Połocku, poza granicami traktatu ryskiego. Z powodu
doskonałego stanu zachowania było otaczane czcią przez miejscową
ludność, głównie prawosławną. I tak jak kiedyś sprawiało to kłopot
prawosławnym władzom carskim, tak obecnie luminarzom nowej, lepszej
religii. Religii bez Boga. Bolszewicy próbowali najpierw zniszczyć mit,
udowadniając, że rzekomy doskonały stan ciała Andrzeja Boboli jest bajką
ludową. W tym celu, w czerwcu 1922 r. specjalna komisja wkroczyła do
kościoła – trumną w pozycji pionowej uderzono o posadzkę kościoła w
Połocku, ale szczątki się nie rozpadły. Rozebrano następnie ciało i
dokładnie obejrzano. Uznano je za osobliwość i w lipcu 1922 r.
wywieziono z Połocka do Moskwy, gdzie umieszczono nagie w muzeum na
pokaz. Odwiedzający nie wyzbyli się jednak “ciemnych” skojarzeń ze
świętością i okazywali niezwykłym szczątkom religijną część. Schowano
zatem kłopotliwe ciało do magazynu i w roku 1923 wysłano potajemnie
przez Morze Czarne oraz Stambuł do Rzymu – oficjalnie w zamian za pomoc
humanitarną głodującym Rosjanom, z zastrzeżeniem by nigdy nie trafiło do
Polski. Ciało Andrzeja Boboli spoczęło w słynnym kościele jezuitów Il
Gesu. Wraz z niepodległością Polski, po cudzie warszawskim sierpnia roku
1920 ruszył proces kanonizacyjny zakończony ogłoszeniem męczennika
świętym przez Piusa XI 17 kwietnia 1938 roku. Doczesne szczątki jezuity
sprowadzono z wielkimi honorami do Polski, gdzie spoczęły w kościele
ojców jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Jak napisał
papież Pius XII w cytowanej na wstępie encyklice “dokądkolwiek bowiem
oczy obróci i dążyć zaczyna ludzka społeczność, jeżeli od Boga odchodzi,
nie tylko nie osiąga upragnionego spokoju i zgody, ale wpada w taką
rozterkę i niepokój, jak człowiek trawiony gorączką, oddając się pogoni
za bogactwem, za wygodnym i przyjemnym życiem, które wyłącznie sobie
ceni, chce pochwycić coś, co przed nią ciągle ucieka i buduje na tym, co
się zapada. Albowiem bez uznania Najwyższego Boga i Jego świętego prawa
nie może istnieć wśród ludzi żaden ład, ani żadne prawdziwe szczęście.
Brakuje bowiem podstawy zarówno do prywatnego, jak i do należycie
prowadzonego społecznego życia (…) Im zuchwalej ludzie nienawidzący Boga
i nauki chrześcijańskiej występują przeciw Chrystusowi i założonemu
przezeń Kościołowi, tym gorliwiej powinni nie tylko kapłani, ale wszyscy
katolicy i żywym słowem i przez pisma rozpowszechnić wśród ludu, a
najbardziej przez świetlany przykład życia swego się im przeciwstawić,
zachowując zawsze poszanowanie dla osób, ale mężnie stając w obronie
prawdy (…) Niechże, więc, wszyscy jako we wzór wpatrują się w męstwo
Świętego Męczennika Andrzeja Boboli. Niech nieugiętą jego wiarę i sami
zachowują i na wszelki sposób bronią. Niech tak naśladują jego
apostolską godność, żeby starali się najusilniej, stosownie do swego
stanu, Królestwo Chrystusowe na ziemi umacniać i we wszystkich
kierunkach rozszerzać.” A, wzywając Polaków do zachowania w trudnych
czasach wiary katolickiej i jedności, dodał “tak postępując i to
osiągniecie, żeby wszyscy święci, osobliwie ci, co z waszego rodu
wyszli, z tego wiekuistego szczęścia, jakim obecnie się cieszą, wraz z
Królową Polski, Bożą Rodzicielką Maryją, na was i na ukochaną Ojczyznę
waszą łaskawie spoglądali, by opiekować się nią i jej bronić”.
*****
Warto
dodać, że miejsce kaźni Andrzeja Boboli – Janów Poleski, dziś w
granicach Białorusi, nie raz spłynęło krwią polskich kapłanów. W dniu 22
stycznia 1943 r. został tu rozstrzelany wraz z grupą 37 zakładników
wziętych przez Niemców jako odwet za uwolnienie przez oddział AK Jana
Piwnika – “Ponurego” cztery dni wcześniej więźniów z więzienia w Pińsku,
wikariusz generalny diecezji pińskiej ksiądz prałat Witold Iwicki.
Egzekucja nastąpiła w okolicznościach przypominających męczeństwo św.
Maksymiliana Marii Kolbego. Gdy okazało się, że zakładników jest o jeden
więcej niż obejmował rozkaz egzekucji, Niemcy zaproponowali księdzu
Iwickiemu uwolnienie. Ten jednak nie przystał na to i zamiast niego
został uwolniony pracownik stacji kolejowej w Pińsku, który miał żonę i
dzieci.
Wybrana bibliografia:
Słowo
biskupa diecezji pińskiej Antoniego Dziemianki z okazji 70 rocznicy
męczeńskiej śmierci ks. Witolda Iwickiego rozstrzelanego wraz z
zakładnikami z Pińska w Janowie Poleskim przez hitlerowców z 10.01.2013
r.
ks. R. Dzwonkowski: Ksiądz Witold Iwicki, na: echapolesia.pl
W. Lipiński: Z dziejów Ukrainy, Kraków 1912
ks. J. Niżnik: Św. Andrzej Bobola w Strachocinie, Niedziela – edycja przemyska 18/2002
ks. I. Skubiś, J. Niżnik: Czy znów uratuje ojczyznę? Niedziela 19/2012, za: opoka.org.pl
ks. J. S. Pietrzak: Niepokalana królowa Polski, Kraków 1926
ks. J. Popłatek: Błogosławiony Andrzej Bobola Towarzystwa Jezusowego. Życie – męczeństwo – kult. Kraków 1936
ks. H. Szuman / ks. J. Cyrankowski: Św. Andrzej Bobola TJ, Starogard 1938
J. Łukawy: 75. rocznica kanonizacji św. Andrzeja Boboli, Nasza Służba, rok 2013, nr 10 (467)
9 czerwca, podczas pierwszego dnia uroczystego triduum odprawianego w stolicy, we mszy św. uczestniczył prezydent RP Ignacy Mościcki. „Gdy relikwie przenoszono z katedry na przygotowany ołtarz P. …Więcej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz