wtorek, 14 stycznia 2025

Grzegorz Braun o starcie w wyborach. „Działacze Konfederacji nie umawiali się na formację liberalną, centrową, z odchyleniami ku lewicy”

 

Grzegorz Braun o starcie w wyborach. „Działacze Konfederacji nie umawiali się na formację liberalną, centrową, z odchyleniami ku lewicy”

(Europoseł Grzegorz Braun. Fot. Aleksiej Witwicki / Forum)

Jeżeli rzeczywiście kampania prezydencka 2025 roku w Polsce odbędzie się z moim udziałem, to nie lękam się plebiscytu, którym będzie przesądzenie, czy moja rola, moja działalność publiczna, jest oceniana na tyle życzliwie, żeby rodacy wystawili mi promesę na dalszą działalność. Tego będzie dotyczył ten plebiscyt. To się rozstrzygnie w tych wyborach, jeżeli one się odbędą i jeżeli ja do nich przystąpię jako państwa kandydat na prezydenta Polski – powiedział w obszernym wywiadzie Grzegorz Braun. Europoseł przybliżył okoliczności – szczególnie te dotyczące kondycji Konfederacji – skłaniające go do podjęcia wyborczej rywalizacji o najwyższy urząd w państwie.

 

Nie chcąc znaleźć się w bagnie i nie chcąc jednocześnie zawieść, nie chcąc zdradzić wyborców, sympatyków, działaczy, którzy na co innego liczyli i na co innego się umawiali – nie umawiali się na formację liberalną, centrową, z może nie tyle coraz częstszymi odchyleniami ku lewicy, ile coraz częstszymi przemilczeniami tego, co tak istotne dla prawicy; nie chcąc tej publiczności pozostawić w próżni politycznej, trzeba będzie podejmować decyzje – mówił Grzegorz Braun w wywiadzie dla kanału eMisjaTV.


Polityk zastrzegł, że jego powyższe uwagi dotyczące odejścia środowiska politycznego od deklarowanych idei i celów, nie dotyczy jedynie Konfederacji, lecz także Prawa i Sprawiedliwości, określanego przezeń konsekwentnie jako „łże-prawica”. Jej liderzy tęsknili bowiem od zarania za centrum sceny politycznej, nie chcąc przy tym dopuścić do odrodzenia się autentycznej prawicy. Stąd przybranie w pewnym momencie kostiumu patriotyczno-narodowego, dzięki trafnemu odczytaniu nastrojów i oczekiwań społecznych.

Z kolei, w ocenie Grzegorza Brauna, „Konfederacja, która miała być głosem i politycznym narzędziem antysystemu i prawicy pryncypialnej, ideowej, poszła na bardzo wiele kompromisów”. Nie były to zresztą ustępstwa wymuszone, lecz „wydumane” przez część dzisiejszych liderów tej formacji.

 

Konfederacja odeszła od zmysłu politycznego”

Rozmówca Piotra Korczarowskiego wskazał, że zarysowany scenariusz wyborczy z datami dwóch tur 18 maja oraz 1 czerwca wcale nie musi dojść do skutku. – Nie wykluczam (…) jakichś działań pozaprawnych, bezprawnych, których przecież nie brakowało w poprzednich sezonach. A to pod pretekstem pandemii, a to wojny, bezprawie, więc niekonstytucyjna cenzura, gwałcenie wolności, praw podstawowych obywateli polskich – to było normą. Więc nie zdziwię się, gdyby ta norma utrwaliła się także w tych wyborach. Bezprawnie zostały przesunięte poprzednie. Jak zauważał pan profesor [Mirosław] Piotrowski, Andrzej Duda został bezprawnie prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej. Został wyłoniony w toku procedury, która nie spełniała konstytucyjnych i ustawowych kryteriów – ocenił polityk.

Konfederacja Korony Polskiej oraz liczne środowiska i organizacje mnie osobiście życzliwe, a orientujące się politycznie w ostatnim czasie na kurs Konfederacji Korony Polskiej – jesteśmy przygotowani na każdy wariant. Jesteśmy gotowi do tego, żeby stawić czoła wyzwaniom i sprostać tej sytuacji, jakkolwiek by się ona nie rozwinęła i wewnątrz Konfederacji, i na polskiej, i na międzynarodowej scenie politycznej – zadeklarował.

Według diagnozy Grzegorza Brauna, Konfederacja [jako koalicja] „odeszła od zmysłów, a konkretnie od zmysłu politycznego, który był trafny, który prowadził w dobrą stronę”. – Moi szanowni koledzy pożeglowali, odpłynęli do centrum i – uwaga – dobrze się tam czują. Oni się w tym centrum odnaleźli i ja poza wszystkim innym nie chciałbym nikomu stawać na drodze do szczęścia, jakkolwiek kto opacznie może swoje szczęście pojmować – podkreślił.

Cała ta prawica, która nie chce konserwować zastanego układu, która nie chce negocjować swojego kącika rezerwatu dla „polskich Indian” gdzieś tam w Eurokołchozie i gdzieś tam w tej Republice Okrągłego Stołu, która jest na poły dziś landem eurokołchozowym, na poły Republiką Banderowską, Ukropolem, Ukropolinem, stanem amerykańskim; nie chcemy, by była Republiką Sowiecką, Eurosowiecką, nie chcemy negocjować zakresu naszej suwerenności, wolności, niepodległości, nie chcemy wystawiać na ryzyko bezpieczeństwa narodowego i indywidualnego we wszystkich wymiarach. We wszystkich wymiarach – i w tym wymiarze geopolitycznym, militarnym i w wymiarze właśnie gospodarczym, żywnościowym, energetycznym, a wreszcie w wymiarze tożsamościowym. Tego wszystkiego nie jesteśmy skłonni negocjować z kimkolwiek poza narodem polskim, ale właśnie narodem polskim z tymi, którzy jeszcze chcą, by naród polski istniał; z tymi, którzy chcą być narodem polskim, a nie ludnością tubylczą landu eurokołchozowego – wyliczał Grzegorz Braun.

W jego przekonaniu wymienione środowiska nie mają obecnie swojego reprezentanta pośród kandydatów do „dużego pałacu”.

 

„Nie lękam się plebiscytu”

Lider KKP podkreślił swoją, permanentnie okazywaną gotowość do rozmów w ramach Rady Liderów Konfederacji. Wskazał, że nigdy, wbrew obietnicom, nie został poddany rewaloryzacji parytet udziału reprezentantów poszczególnych ugrupowań w ramach tej koalicji – adekwatnie do aktualnego poparcia wyborców. Konfederacja nie zwołała zapowiadanego na jesień 2024 kongresu. Pominęła też prawybory – procedurę, która dobrze sprawdziła się w poprzedniej kampanii prezydenckiej.

Wydarzyły się natomiast różne rzeczy, nie mające umocowania w regulaminowych, proceduralnych zasadach konfederackiego życia i współżycia. No więc, jeżeli coś nie przechodzi przez Radę Liderów, nie przechodzi przez kongres, nie jest poddane kryterium prawyborczemu, no to co to jest? To jest albo samowola, albo, co może jeszcze gorzej, zakulisowa kombinacja, w której jedni wysuwają roszczenie, a drudzy ulegają szantażowi wewnętrznemu – stwierdził  lider Konfederacji Korony Polskiej.

Mamy już rok 2025 i powtarzam, niektórym się zdaje, że lojalność, grzeczność, skłonność do pokojowego, koncyliacyjnego rozwiązywania problemów, że to wszystko słabość. Że to wszystko nic innego, tylko niezdolność do działania. No więc kto tak myślał, ten się myli – podkreślił.

Ja nie boję się poddawać się kryterium i nie boję się być zmierzonym i zważonym. Nie lękam się osądu szerokiej publiczności ze szczególnym uwzględnieniem publiczności patriotycznej moich rodaków, „prawaków”, choć jak słyszę – nie tylko rodacy-prawacy mnie nie potępiają, a wręcz cenią sobie rozmaite, powiedzmy, akcje w moim wykonaniu. „Zjednoczony front gaśnicowy” jest na pewno znacznie szerszy niż tylko nasze, z całym szacunkiem, prawackie bańki – diagnozował.

I jeżeli rzeczywiście kampania prezydencka 2025 roku w Polsce odbędzie się z moim udziałem, to nie lękam się plebiscytu, którym będzie przesądzenie czy moja rola, moja działalność publiczna, czy jest oceniana na tyle życzliwie, żeby rodacy wystawili mi promesę na dalszą działalność. Tego będzie dotyczył ten plebiscyt. To się rozstrzygnie w tych wyborach, jeżeli one się odbędą i jeżeli ja do nich przystąpię jako państwa kandydat na prezydenta Polski – zadeklarował Grzegorz Braun.

Na koniec polityk najpierw twierdząco odpowiedział na pytanie o własną zdolność do ewentualnego przewodzenia KKP jako zupełnie samodzielnego bytu politycznego, a następnie szeroko to uzasadnił.

W odróżnieniu od innych ja nie chcę być sam i niepodzielnie „królem dżungli”. Ja nie chcę, szanowni Państwo, „robić Polski” po to, żeby była tylko po mojemu, dla mnie i na moją modłę. Bo Polska jest projektem, chwała Bogu, szerszym, większym – jest państwem politycznego narodu wolnych Polaków, chwała Bogu już ponad tysiąc lat. W tym roku świętujemy tysięczną rocznicę pierwszych koronacji, których by nie było, gdyby nie wcześniejsze wysiłki i praca poprzednich pokoleń. I szanowni Państwo, ja zbyt dobrze znam tę piękną historię, żeby popadać w jakieś szkodliwe urojenie, że przyszłość i szczęście Polski w tym leży, żeby akurat moja partia, moje politbiuro miały w ręku wszystkie sznurki i wszystkie komórki do wynajęcia, do obsadzenia – argumentował.

Polska jest zbyt duża, zbyt piękna w czasie i przestrzeni, żeby miała być redukowana do formatu osobowości jednego tylko gracza politycznego. Więc nie mając takich urojeń i nie planując uzurpacji, tak jestem w pełni przygotowany wraz z moimi towarzyszami z Konfederacji Korony Polskiej do skutecznego wejścia do akcji i przeprowadzenia wszystkich formalności niezbędnych do tego, żeby ta kampania na polskiej scenie politycznej nie mogła się wydarzyć bez naszego istotnego udziału. Na to jesteśmy gotowi, ale zapraszam do szerokiej współpracy – zachęcał Grzegorz Braun.

 

Źródło: eMisjaTV

RoM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz