Natomiast w pierwszych dnia lipca 1937 roku polska mistyczka zapisuje w swym „Dzienniczku”: Często się modlę za Polskę, ale widzę wielkie zagniewanie Boże na nią, iż jest niewdzięczna. Całą duszę wytężam, aby ją bronić. Nieustannie przypominam Bogu Jego obietnice miłosierdzia. Kiedy widzę Jego zagniewanie, rzucam się z ufnością w przepaść miłosierdzia i w nim zanurzam całą Polskę, a wtenczas nie może użyć Swej sprawiedliwości. Ojczyzno moja, ile ty mnie kosztujesz; - Nie ma dnia, w którym bym Się nie modliła za ciebie”.

Wreszcie 25 lub 26 stycznia 1938 roku, a więc na niespełna 9 miesięcy przed swą śmiercią oraz na nieco ponad półtora roku przed wybuchem „straszliwej wojny”, jak ją nazywała pod wpływem swych prorockich wizji św. Faustyna, pisze przejmujące słowa: „Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, bo by nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem za tak wielkie występki. Struchlałam cała, jak mi Pan choć trochę uchylił zasłony. Teraz widzę wyraźnie, że dusze wybrane podtrzymują w istnieniu świat, aby się dopełniła miara”.