Wiem, że po przebudzeniu, jeszcze przed poranną toaletą, Ojciec Święty leżał krzyżem w swojej sypialni i odmawiał cząstkę różańca.
Czy to prawda, że papież leżał krzyżem na podłodze
i w ten sposób również się modlił? Mogę to potwierdzić. Wiem, że po
przebudzeniu, jeszcze przed poranną toaletą, Ojciec Święty leżał krzyżem
w swojej sypialni i odmawiał cząstkę różańca. Dopiero potem szedł do
kaplicy na poranne rozmyślania. Też z różańcem w ręku. Takim prostym, z
ziarenek, z którym nie rozstawał się do końca dnia.
Służba u boku Jana Pawła II
17 czerwca 2017, 19:30
MASSIMO SAMBUCETTI/ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
Jan Paweł II przy bliższym poznaniu zaskoczył mnie tym, że Bóg był u niego zawsze na pierwszy miejscu - mówi abp Mieczysław Mokrzycki w książce „Sekretarz dwóch papieży”.
Czy
po rozpoczęciu pracy w Pałacu Apostolskim był Ksiądz czymś zaskoczony?
Czy obserwując Jana Pawła II w codziennym życiu, zobaczył Ksiądz
człowieka takiego, jakiego sobie wcześniej wyobrażał? Tym, co
najbardziej mnie uderzało, była samodzielność papieża. Wiedziałem, że
mam być dyspozycyjny, więc wyobrażałem sobie, że oprócz pracy biurowej i
towarzyszenia Ojcu Świętemu w różnych uroczystościach powinienem
pomagać mu na co dzień. Tu otworzyć drzwi, tam zapalić światło. Szybko
zorientowałem się, że papież tego nie oczekuje. Nawet by mu to
przeszkadzało i go denerwowało. Wszystko robił sam i nie oczekiwał, że
będzie mu się tak usługiwało. Zapraszał do siebie, gdy o coś prosił? Gdy
czegoś potrzebował, używał nieraz dzwonka. Staraliśmy się jednak
przewidywać, co papież zamierza, żeby mu pomóc. Na przykład nie mówił,
że gdzieś wychodzi. A w ciągu dnia czynił to kilka razy. Szedł do
kaplicy albo wjeżdżał na taras Pałacu Apostolskiego znajdujący się na
samej górze. Ksiądz Stanisław powiedział mi, żeby wtedy nie
przeszkadzać, usunąć się w cień, bo papież chce sam się pomodlić,
pomedytować. Ale jak wyczuwaliśmy, że Jan Paweł II wybiera się na taras,
to ja albo ks. Stanisław biegliśmy do windy. Staraliśmy się wyprzedzić
papieża i ściągnąć windę, która nieraz była wykorzystywana przez siostry
do transportu różnych rzeczy. Sprawdzaliśmy, czy jest pusta,
przytrzymywaliśmy, by papież nie czekał. To wszystko robiło się w sposób
cichy, dyskretny. Pomagał nam w tym układ pomieszczeń w Pałacu
Apostolskim. Gdy ktoś spoglądał z placu św. Piotra na Pałac Apostolski,
widział na trzecim piętrze, na skraju po prawej stronie, na samej górze
sypialnię Ojca Świętego. Potem jego gabinet ze słynnym oknem, w którym
ukazywał się w czasie modlitwy Anioł Pański, i dalej nasz pokój
sekretarzy. Drzwi między naszym biurem a gabinetem papieża były prawie
zawsze otwarte. Przymykaliśmy je tylko wtedy, gdy Ojciec Święty pracował
nad swoimi przemówieniami i homiliami. Nie chcieliśmy, by dzwoniące
telefony zakłócały mu pracę.
Czytaj także: George Weigel: Jan Paweł II był po prostu normalny. Nie ma lepszego określenia Co jeszcze Księdza zaskoczyło? To, jaki był Jan Paweł II. Z bliska uderzyła mnie jego wielkość i świętość.
Zobaczyłem człowieka wyjątkowo związanego z Bogiem. Zobaczyłem, że
wszystko, co robi, zawierza Panu Bogu. Pan Bóg był dla niego na
pierwszym miejscu. Poza tym każdą chwilę wykorzystywał na modlitwę.
Tym Ksiądz był zaskoczony? To przecież normalne, że papież się modli. To
prawda, ale muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem człowieka, który by
tak dużo się modlił! Opowiem o pierwszym poranku po zamieszkaniu w
Pałacu Apostolskim. Zobaczyłem Ojca Świętego, jak wychodzi z sypialni.
Był bardzo skupiony. I modlił się.
Zatrzymał się i zaczął odmawiać modlitwę? Nie,
nie. Szedł i cicho wypowiadał słowa modlitwy. Ksiądz Stanisław
uprzedził mnie, że tak jest zawsze i nie możemy w tych chwilach
przeszkadzać. Miałem dyskretnie towarzyszyć papieżowi i czekać na
sygnał, gdy czegoś będzie potrzebował. Od tego pierwszego dnia czułem,
że on po prostu rozmawia z Panem Bogiem. Modlił się, gdy szedł na
spotkanie, gdy miał podjąć jakąś decyzję. Kiedyś powiedział: „Zawsze
modlę się za tych, których będę spotykał”. To było wykorzystywanie
każdej chwili na modlitwę i rozmyślanie.
Nie przesadza Ksiądz? Chyba papież nie modlił się przy goleniu? Naprawdę wykorzystywał każdą chwilę!
Hm… nie wiem, czy podać ten przykład… Nigdy o tym nie mówiłem, ale też
nikt mnie o to nie pytał. W ostatnich latach życia Jana Pawła II
pomagałem Ojcu Świętemu w różnych czynnościach. Między innymi goliłem mu
rano twarz, wcześniej robił to ks. Stanisław. Na początku byłem bardzo
przejęty. Starałem się golić jak najlepiej i najdelikatniej. Skupiałem
się na tym, żeby nie zaciąć papieża. Kiedy goliłem go po raz pierwszy,
zobaczyłem, że papież zamyka oczy i się modli. W pewnej chwili przerwał i
powiedział, żebym śpiewał godzinki. Reklama
Godzinki? W czasie golenia? Tak.
Godzinki, czyli pieśni o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny
śpiewane rano. Ponieważ dość trudno było mi się koncentrować na goleniu
i śpiewaniu, to po kilku dniach zaproponowałem: „Ojcze Święty, tu obok
stoi magnetofon. Może godzinki odtworzymy z magnetofonu?”. Ojciec Święty
spojrzał na mnie i już wiedziałem, że nie był to dobry pomysł.
Usłyszałem krótkie: „Nie”, papież przymknął oczy, i dalej się modlił. A
ja śpiewałem. Później śpiewała siostra Tobiana. I tak było do końca
pontyfikatu. Modlił się nawet podczas prostych, codziennych czynności.
Jakie były ulubione modlitwy papieża? Codziennie
odmawiał różaniec, modlitwy z brewiarza, litanie. W czwartki godzinę
świętą, w piątki Drogę Krzyżową. W okresie Wielkiego Postu śpiewał
oczywiście Gorzkie żale. W maju na tarasie przy kapliczce Matki Bożej
Fatimskiej codziennie śpiewaliśmy majówki, a w czerwcu Litanię do
Najświętszego Serca Pana Jezusa. W każdy czwartek Jan Paweł II przez
godzinę adorował Najświętszy Sakrament. Nigdy nie opuszczał tych
modlitw! Działo się tak zarówno, gdy był w Watykanie, jak i na
pielgrzymkach. Mówiliśmy do organizatorów, że muszą to
uwzględnić. Nieraz próbowali w ostatnim momencie coś zmienić w planie
dnia, dopisać jakieś spotkanie. Przestrzegaliśmy przed tym. A gdy tak zrobili, to i tak papież nie rezygnował z modlitwy i było godzinne opóźnienie. Do tego dochodziły jeszcze modlitwy ciche.
Na przykład w kaplicy, gdy patrzył na karteczki z prośbami od osób
mających kłopoty. Ludzie pisali do papieża. Te prośby, uporządkowane,
spisane, kładliśmy na klęczniku w kaplicy. Papież czytał każdą. Była tam
wymieniona intencja, nazwisko osoby, za którą Ojciec Święty miał się
pomodlić, i informacja, gdzie mieszka. Próśb było bardzo dużo.
Zmienialiśmy listę dwa razy w tygodniu. Nieraz papież mówił też do
spotykanych ludzi: „Pomodlę się za ciebie”. A gdy się modlił, czas jakby
się dla niego zatrzymał. Było to widać na przykład po zakończeniu Mszy
Świętej. Bez względu na to, gdzie odbywała się Msza, długo odprawiał
dziękczynienie. Nie spieszył się, nie zwracał uwagi na otoczenie, choć
nieraz podczas pielgrzymek było trochę zamieszania. Kiedyś
ktoś mnie zapytał, ile razy w ciągu dnia Ojciec Święty przychodzi do
kaplicy. Zacząłem liczyć. Wyszło, że osiem razy. Ale za chwilę
przypominałem sobie sytuacje, gdy szukałem go w jakiejś pilnej sprawie.
Pukałem do sypialni, ale nikt nie odpowiadał. Biegłem do kaplicy i tam
go odnajdywałem na kolanach przed Najświętszym Sakramentem.
Pod
koniec pontyfikatu spóźniliśmy się kilka minut na jakąś uroczystość.
Dziennikarze pisali, iż stało się tak dlatego, że papież jest bardzo
chory. Ale nieprawda, po prostu dłużej się modlił. Myślę, że jego siła, jego spokój wynikały z kontaktu z Panem Bogiem, z tej codziennej modlitwy. Jego życie było nieustanną modlitwą. Tajemnicze zdjęcie rodziców Jana Pawła II Czy to prawda, że papież leżał krzyżem na podłodze i w ten sposób również się modlił? Mogę
to potwierdzić. Wiem, że po przebudzeniu, jeszcze przed poranną
toaletą, Ojciec Święty leżał krzyżem w swojej sypialni i odmawiał
cząstkę różańca. Dopiero potem szedł do kaplicy na poranne rozmyślania.
Też z różańcem w ręku. Takim prostym, z ziarenek, z którym nie rozstawał
się do końca dnia. W ostatnich latach, gdy przyszły ograniczenia związane z poruszaniem się, już nie modlił się, leżąc krzyżem.
W
2009 roku brytyjska gazeta „Daily Mail” opublikowała - jak napisano -
fragment zeznań z procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Było to
sensacyjne wydarzenie z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że zeznania z
procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych są tajne. Po drugie - jak
stwierdzono - był to fragment zeznań jednej z najbliższych osób z
otoczenia papieża, siostry Tobiany Sobotki. Siostra jest znana z
niesamowitej dyskrecji, do tej pory nigdy nie zgadzała się na udzielenie
wywiadu. Sensacyjna była również treść tych zeznań. Siostra Tobiana
miała stwierdzić, że papież się umartwiał i gdy mógł jeszcze chodzić, to
„żałując za grzechy, regularnie się biczował”. Czy to prawda? Nigdy
tego nie widziałem i nie słyszałem, żeby Ojciec Święty to robił. Nikt
nigdy nie wspominał o tym w rozmowach. Na ciele Jana Pawła II nie było
żadnych śladów, które by na to wskazywały. A przecież pomagałem Ojcu
Świętemu się ubierać i bym je zauważył. Myślę, że to nieprawda. Nie
pierwsza i nie ostatnia. Jakiś dziennikarz to wymyślił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz