Maria Valtorta: „Koniec czasów. Walka dobra ze złem u progu wiosny Kościoła”
Zwiastuni Drugiego Przyjścia Chrystusa – Przygotujcie Mu Drogi(napisane 17 listopada 1943 r.)
Zwiastuni syna szatana posiadają szaty cenione przez ludzi; zwiastuni Syna Bożego posiadają tę samą koronę, co ich Król. Ich tronem i katedrą jest Jego krzyż i męka.
Mówi Jezus:
Stajecie się narzędziami szatana, kiedy się dopuszczacie nikczemnych dzieł. Wielcy czy mali nie różnicie się w działaniu. Narzucacie swoją wolę, kradniecie. Wielcy [posługują się] wielką przemocą i złodziejstwem. Mali – gwałtem oraz złodziejstwem i tak większym od tego, na jakie – jak można by przypuszczać – pozwala ich stan, a i tak nie czują się zadowoleni i coraz bardziej pragną uciskać i jeszcze więcej kraść. Nie ma grupy społecznej wolnej od winy.
Ci spośród was, którzy są szlachetni, uczciwi z punktu widzenia prawa moralnego lub święci przez miłość do Boga, są waszymi największymi ofiarami, gdyż wy – obalając Prawo miłości – nienawidzicie tych, którzy wam okazują miłość i dobroć. Jesteście źli wobec dobrych i dręczycie tych, którzy w imię swego Boga nie odpłacają wam złem za zło.
Nawet jeśli się zdaje, że kara nie nadejdzie, nie myślcie, że pozostaniecie bezkarni. Tłumy widzą karanie wielkich, a umyka przed nimi karanie małych. Wielki bowiem, upadając, wywołuje wiele hałasu. Inaczej jest z małym; jego kara przechodzi niezauważona pośród wielu podobnych przypadków na świecie. Ale już za życia nie unikacie kary. Dotyka was w chwili i w miejscu, w którym najmniej się tego spodziewacie. Reszta przyjdzie potem, w innym życiu, gdzie dla istot o twardym sercu nie będzie litości.
Ale wy, wy, którzy teraz jesteście wielcy, co zrobicie, kiedy, proporcjonalnie do waszego złego postępowania, podniesie się przeciw wam gniew Boga i uciśnionych? Nie czujecie, że już wam on zagraża i że jest jak chmura [burzowa] z błyskawicami i jak wezbrana rzeka, która sięga po wały? O, siewcy obłąkani i demoniczni, roszczący sobie prawo do chleba bliźniego i niszczący jego dobra, kiedy chmura się otworzy, kiedy fala będzie się przelewać, dokąd się udacie wy, którzyście na waszej drodze siali nienawiść, ból, niesprawiedliwość?
Czy nie pomyśleliście, żeby – gdy jeszcze mieliście czas dla siebie – zapewnić sobie przy pomocy niesprawiedliwych bogactw schronienie w sercu ludzi i Boga? Ileż dobra mogliście uczynić: żyć jako błogosławieni i przejść jako błogosławieni do Życia w prawdziwej chwale! Jak będziecie mogli żyć, wy – pozbawieni wiary i miłości, kiedy zostaniecie tak umniejszeni, jak sami umniejszaliście [innych]?
Stajecie się narzędziami szatana. Ale Ja, potężniejszy od szatana, kiedy uznaję, że nadeszła godzina nowego potopu, biorę was i posługuję się wami przeciw sobie nawzajem: narody przeciw narodom, a na małym szczeblu – krewni lub przyjaciele przeciw krewnym i przyjaciołom. To po to, aby uczynić z człowieka narzędzie kary dla człowieka, karząc winy człowieka przez winy człowieka – jego bliźniego. Uciskacie? Ja pozwalam innym was uciskać. Kradniecie komuś ojczyznę? Ja pozwalam innym ukraść wam ojczyznę. Dobrze mówi Izajasz: „Bicz i rózga gniewu Bożego”. Tym jesteście jeden dla drugiego, kiedy przebieracie miarę.
Byłoby dobrze, aby ci, dla których walka jest szczęściem, a zwycięstwo – przyjacielem, nie uważali siebie wiecznie za Bożych ulubieńców i aby w żadnym wypadku nie sądzili, że są tak doskonali, iż zasługują u Boga na wszelkie ludzkie powodzenie. Nie. Jeśli ten, kto zwycięża, robi zły użytek ze swego triumfu, to Ja nim wstrząsnę i obrócę w pył. Ja jestem Królem i Panem i nikt nie jest większy ode Mnie.
Ja jestem Sprawiedliwy i nie znam stronniczości. Moje spojrzenie widzi wszystkich w takim samym świetle. Z tego samego pnia pochodzicie, macie takie same obowiązki wobec Boga, waszego Stwórcy, i On tak samo o wszystkich myśli. Najbardziej cywilizowany między wami jest dla Mnie jak najmniej cywilizowany, jak dzikus, który nie zna niczego poza swoim dziewiczym lasem. Ja, który badam prawdę waszych myśli i niewinność waszych uczuć, wiele razy patrzę z umiłowaniem na dzikusa, który kaja się, uwielbiając jakąś postać, która dla niego jest bogiem i dla tego kształtu staje się lepszym, a odwracam się z pogardą od uczonego, który – słowem bluźnierczym, myślą przewrotną i przeklętymi dziełami – wypiera się Boga, którego zna.
Kiedy mija czas kary, wypowiadam swoje: „Dość”, i gromadzę uderzone i rozproszone tłumy, dając im pokój i chleb, gdyż jestem Ojcem – nie zapominajcie o tym. Gdybyście nie byli pijani krwią lub zatruci pragnieniem wypicia jej, dawałbym wam zawsze pokój i chleb. O wiele szybciej, bardziej obficie i pewniej daję zawsze chleb i pokój, gdy między licznym tłumem jest wielu sprawiedliwych Bożych, przygniecionych wspólną karą nie dla ukarania ich, lecz dla waszego odkupienia. Dobro dla zakwitnięcia zawsze potrzebuje łez świętych oraz całopalnych ofiar odkupicieli.
Och! Błogosławieni ci chrześcijanie, których wy nie znacie, ale których moje Serce zbiera jak klejnoty do szkatuły! Och! Błogosławieni ci aniołowie, którzy potrafią wśród chóralnych bluźnierstw i sprośności, w których giniecie, śpiewać swemu Bogu: „Gloria” i „Sanctus”! Oni oczyszczają tę ziemię z niezdrowych wyziewów, wydzielających się z waszych win. Żyją, płonąc jak kadzielnice i składają Bogu w ofierze najświętszy ogień: ogień miłości. Przez wzgląd na nich dokonam jeszcze cudu przebaczenia, cudu zgromadzenia reszty mojego ludu i sprawię, że zrozumieją, iż jedynie Bóg jest zbawieniem. Inni, którzy nie chcą być moim ludem – a pamiętajcie, że Ja nie mierzę waszą miarą – będą nadal podążać za sztandarem swego króla.
Nie umrze świat, zanim armia Chrystusa nie zostanie zgromadzona pod Jego przewodem. Rozproszeni, uderzeni, pobici, podobni do piasku, który wiatr roznosi po brzegach morza, usłyszycie rozkaz i przyjdziecie do Mnie. Nadejdzie bowiem chwila, kiedy Ja będę Królem tych biednych królestw bez korony i tych poddanych bez króla. Już widzę duchy tego czasu jak zrywają się na wezwanie i przychodzą walczyć przeciw wszelkim przeszkodom, wywołanym przez wieki błędu, przychodzą do Światła i do Prawdy. Mówię: „duchy”, bo jedynie żyjący duchowo będą mogli rozpoznać Głos, który ich wzywa.
O wy, którzy jesteście już teraz żywi duchem, zwiastuni drugiego przyjścia Chrystusa – przeciwieństwo zwiastunów Antychrysta, którzy w jego imieniu przygotowują dzieło zniszczenia – przygotujcie dla Mnie drogi waszym całopaleniem. Zwiastuni syna szatana posiadają szaty cenione przez ludzi; zwiastuni Syna Bożego posiadają tę samą koronę, co ich Król. Ich tronem i katedrą jest Jego krzyż i męka.
Jak zawsze, tak szczególnie w tym czasie, kiedy Cierpienie musi pokonać Grzech, cierpienie zbawia i ofiara dokonuje odkupienia. I aby świat był teraz zbawiony, musi być okryty nie tyle zbożem, ile heroicznymi duszami, ofiarami miłości.
Stajecie się narzędziami szatana, kiedy się dopuszczacie nikczemnych dzieł. Wielcy czy mali nie różnicie się w działaniu. Narzucacie swoją wolę, kradniecie. Wielcy [posługują się] wielką przemocą i złodziejstwem. Mali – gwałtem oraz złodziejstwem i tak większym od tego, na jakie – jak można by przypuszczać – pozwala ich stan, a i tak nie czują się zadowoleni i coraz bardziej pragną uciskać i jeszcze więcej kraść. Nie ma grupy społecznej wolnej od winy.
Ci spośród was, którzy są szlachetni, uczciwi z punktu widzenia prawa moralnego lub święci przez miłość do Boga, są waszymi największymi ofiarami, gdyż wy – obalając Prawo miłości – nienawidzicie tych, którzy wam okazują miłość i dobroć. Jesteście źli wobec dobrych i dręczycie tych, którzy w imię swego Boga nie odpłacają wam złem za zło.
Nawet jeśli się zdaje, że kara nie nadejdzie, nie myślcie, że pozostaniecie bezkarni. Tłumy widzą karanie wielkich, a umyka przed nimi karanie małych. Wielki bowiem, upadając, wywołuje wiele hałasu. Inaczej jest z małym; jego kara przechodzi niezauważona pośród wielu podobnych przypadków na świecie. Ale już za życia nie unikacie kary. Dotyka was w chwili i w miejscu, w którym najmniej się tego spodziewacie. Reszta przyjdzie potem, w innym życiu, gdzie dla istot o twardym sercu nie będzie litości.
Ale wy, wy, którzy teraz jesteście wielcy, co zrobicie, kiedy, proporcjonalnie do waszego złego postępowania, podniesie się przeciw wam gniew Boga i uciśnionych? Nie czujecie, że już wam on zagraża i że jest jak chmura [burzowa] z błyskawicami i jak wezbrana rzeka, która sięga po wały? O, siewcy obłąkani i demoniczni, roszczący sobie prawo do chleba bliźniego i niszczący jego dobra, kiedy chmura się otworzy, kiedy fala będzie się przelewać, dokąd się udacie wy, którzyście na waszej drodze siali nienawiść, ból, niesprawiedliwość?
Czy nie pomyśleliście, żeby – gdy jeszcze mieliście czas dla siebie – zapewnić sobie przy pomocy niesprawiedliwych bogactw schronienie w sercu ludzi i Boga? Ileż dobra mogliście uczynić: żyć jako błogosławieni i przejść jako błogosławieni do Życia w prawdziwej chwale! Jak będziecie mogli żyć, wy – pozbawieni wiary i miłości, kiedy zostaniecie tak umniejszeni, jak sami umniejszaliście [innych]?
Stajecie się narzędziami szatana. Ale Ja, potężniejszy od szatana, kiedy uznaję, że nadeszła godzina nowego potopu, biorę was i posługuję się wami przeciw sobie nawzajem: narody przeciw narodom, a na małym szczeblu – krewni lub przyjaciele przeciw krewnym i przyjaciołom. To po to, aby uczynić z człowieka narzędzie kary dla człowieka, karząc winy człowieka przez winy człowieka – jego bliźniego. Uciskacie? Ja pozwalam innym was uciskać. Kradniecie komuś ojczyznę? Ja pozwalam innym ukraść wam ojczyznę. Dobrze mówi Izajasz: „Bicz i rózga gniewu Bożego”. Tym jesteście jeden dla drugiego, kiedy przebieracie miarę.
Byłoby dobrze, aby ci, dla których walka jest szczęściem, a zwycięstwo – przyjacielem, nie uważali siebie wiecznie za Bożych ulubieńców i aby w żadnym wypadku nie sądzili, że są tak doskonali, iż zasługują u Boga na wszelkie ludzkie powodzenie. Nie. Jeśli ten, kto zwycięża, robi zły użytek ze swego triumfu, to Ja nim wstrząsnę i obrócę w pył. Ja jestem Królem i Panem i nikt nie jest większy ode Mnie.
Ja jestem Sprawiedliwy i nie znam stronniczości. Moje spojrzenie widzi wszystkich w takim samym świetle. Z tego samego pnia pochodzicie, macie takie same obowiązki wobec Boga, waszego Stwórcy, i On tak samo o wszystkich myśli. Najbardziej cywilizowany między wami jest dla Mnie jak najmniej cywilizowany, jak dzikus, który nie zna niczego poza swoim dziewiczym lasem. Ja, który badam prawdę waszych myśli i niewinność waszych uczuć, wiele razy patrzę z umiłowaniem na dzikusa, który kaja się, uwielbiając jakąś postać, która dla niego jest bogiem i dla tego kształtu staje się lepszym, a odwracam się z pogardą od uczonego, który – słowem bluźnierczym, myślą przewrotną i przeklętymi dziełami – wypiera się Boga, którego zna.
Kiedy mija czas kary, wypowiadam swoje: „Dość”, i gromadzę uderzone i rozproszone tłumy, dając im pokój i chleb, gdyż jestem Ojcem – nie zapominajcie o tym. Gdybyście nie byli pijani krwią lub zatruci pragnieniem wypicia jej, dawałbym wam zawsze pokój i chleb. O wiele szybciej, bardziej obficie i pewniej daję zawsze chleb i pokój, gdy między licznym tłumem jest wielu sprawiedliwych Bożych, przygniecionych wspólną karą nie dla ukarania ich, lecz dla waszego odkupienia. Dobro dla zakwitnięcia zawsze potrzebuje łez świętych oraz całopalnych ofiar odkupicieli.
Och! Błogosławieni ci chrześcijanie, których wy nie znacie, ale których moje Serce zbiera jak klejnoty do szkatuły! Och! Błogosławieni ci aniołowie, którzy potrafią wśród chóralnych bluźnierstw i sprośności, w których giniecie, śpiewać swemu Bogu: „Gloria” i „Sanctus”! Oni oczyszczają tę ziemię z niezdrowych wyziewów, wydzielających się z waszych win. Żyją, płonąc jak kadzielnice i składają Bogu w ofierze najświętszy ogień: ogień miłości. Przez wzgląd na nich dokonam jeszcze cudu przebaczenia, cudu zgromadzenia reszty mojego ludu i sprawię, że zrozumieją, iż jedynie Bóg jest zbawieniem. Inni, którzy nie chcą być moim ludem – a pamiętajcie, że Ja nie mierzę waszą miarą – będą nadal podążać za sztandarem swego króla.
Nie umrze świat, zanim armia Chrystusa nie zostanie zgromadzona pod Jego przewodem. Rozproszeni, uderzeni, pobici, podobni do piasku, który wiatr roznosi po brzegach morza, usłyszycie rozkaz i przyjdziecie do Mnie. Nadejdzie bowiem chwila, kiedy Ja będę Królem tych biednych królestw bez korony i tych poddanych bez króla. Już widzę duchy tego czasu jak zrywają się na wezwanie i przychodzą walczyć przeciw wszelkim przeszkodom, wywołanym przez wieki błędu, przychodzą do Światła i do Prawdy. Mówię: „duchy”, bo jedynie żyjący duchowo będą mogli rozpoznać Głos, który ich wzywa.
O wy, którzy jesteście już teraz żywi duchem, zwiastuni drugiego przyjścia Chrystusa – przeciwieństwo zwiastunów Antychrysta, którzy w jego imieniu przygotowują dzieło zniszczenia – przygotujcie dla Mnie drogi waszym całopaleniem. Zwiastuni syna szatana posiadają szaty cenione przez ludzi; zwiastuni Syna Bożego posiadają tę samą koronę, co ich Król. Ich tronem i katedrą jest Jego krzyż i męka.
Jak zawsze, tak szczególnie w tym czasie, kiedy Cierpienie musi pokonać Grzech, cierpienie zbawia i ofiara dokonuje odkupienia. I aby świat był teraz zbawiony, musi być okryty nie tyle zbożem, ile heroicznymi duszami, ofiarami miłości.
Z pism Marii Valtorty „Koniec czasów. Walka dobra ze złem u progu wiosny Kościoła” (str. 187-191)
Reklamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz