4 VII.br, sobota na Jasnej Górze –
5. Ogólnopolska Pielgrzymka Rycerzy i Czcicieli św. Michała Archanioła
Na Jasną Górę przybędzie kopia figury św. Michała Archanioła z
Cudownej Groty Objawień na Gargano – figury, która od 2013 roku
peregrynuje po Polsce i po Europie
10.30 – Spotkanie z egzorcystą ks. Zbigniewem Baranem CSMA, Sala o. Kordeckiego
Modlitwa o wylanie Ducha Świętego
12.00 – Anioł Pański i nabożeństwo oczekiwania, bazylika
12.20 – Procesja z Figurą do bazyliki; Godzinki ku czci św. Michała Archanioła i Różaniec z Aniołami, bazylika
13.45 – Procesja z Figurą św. Michała Archanioła do Kaplicy Cudownego Obrazu
14.00 – Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu
15.00 – Przeniesienie Figury do bazyliki, Koronka do Miłosierdzia Bożego
16.30 – Konferencja o uzdrowieniu i uwolnieniu, bazylika
17.00 – Nabożeństwo o uzdrowienie i uwolnienie z nałogów z modlitwą wstawienniczą przed Najświętszym Sakramentem, bazylika
19.00 – Przeniesienie Figury św. Michała Archanioła do Kaplicy Cudownego Obrazu
21.00 – Apel Jasnogórski z Figurą św. Michała Archanioła w Kaplicy
Cudownego Obrazu, rozważanie prowadzi ks. Dariusz Wilk CSMA, Przełożony
Generalny Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła
22.00-4.30 – Nocne czuwanie ze św. Michałem Archaniołem http://www.jasnagora.com/kalendarium-miesieczne/07.2020
W Niepokalanowie zostaną odprawione
nabożeństwa wynagradzające za grzech zabójstwa dzieci nienarodzonych
oraz w intencji wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji w Polsce.
Pierwsze nabożeństwo zostało już odprawione w sobotę 27 czerwca.
Następne zaplanowano na 11 oraz 18 lipca o godzinie 11.00. Główną
częścią nabożeństwa jest Msza św. w intencji „odkupienia winy za mord
dzieci nienarodzonych oraz całkowitego zaprzestania w Polsce aborcji i
innych grzechów przeciwko życiu”. Franciszkanin, ojciec Mirosław
Kopczewski z Niepokalanowa, który organizuje nabożeństwa, tłumaczy jak
ważna jest modlitwa, podczas której człowiek prosi Boga o przebaczenie
grzechów, a szczególnie tych ciężkich. „Nabożeństwo pokutne pozwala
stanąć w prawdzie. A to jest prosta droga do nawrócenia” - mówi ojciec
Kopczyński.
Jak wyjaśnia franciszkanin na nabożeństwo zaproszone są osoby nie
tylko dotknięte nieszczęściem aborcji, ale wszystkie, które chcą
przyłączyć się do wspólnotowej modlitwy wynagradzającej Bogu za to zło.
Ojciec Mirosław Kopczewski mówi o istocie nabożeństwa wynagradzającego
za grzech dzieciobójstwa. „Łącząc się z krzyżową ofiarą Jezusa, która
gładzi grzechy całego świata, będziemy prosimy o Boże Miłosierdzie dla
matek, ojców, krewnych, lekarzy, pracowników służby zdrowia, duchownych,
polityków, nauczycieli i innych odpowiedzialnych za śmierć
nienarodzonych”.
Po każdej z trzech Eucharystii wynagradzającej zostanie wystawiony
Najświętszy Sakrament. W Jego obliczu zostaną odmówione specjalne
modlitwy uwolnienia z ciężkiego grzechu aborcji. 27 czerwca odprawiona
została modlitwa za matki, 11 lipca odbędą się modlitwy za ojców. Zaś 18
lipca podczas nabożeństwa jego uczestnicy będą błagać Boga o
miłosierdzie dla wszystkich ludzi, którzy przyczynili się do zabójstwa
dziecka nienarodzonego oraz obciążyli się innymi grzechami przeciwko
życiu. Po nabożeństwach odbędzie się pokaz filmu „Nieplanowane”.
Nowenna za Ojczyznę przed wyborami
Nowenna do Najświętszego Serca Jezusowego
dzień 9
Mówi Pan Jezus czerwiec 1923r.
„Człowiek bowiem nie na to jest stworzony, by na zawsze zostać na
ziemi. Stworzony jest dla Wieczności. Jeśli więc jest nieśmiertelny,
powinien żyć nie dla tego, co ginie, lecz dla tego. co zawsze trwać
będzie.
Młodość, bogactwo, mądrość, chwała ludzka, wszystko to jest niczym… Wszystko to mija i kończy się. Bóg sam trwa na wieki!
Jeśli świat i społeczeństwa są pełne nienawiści i niekończących się
wojen, jeśli narody powstają przeciw narodom, pańsiwa przeciwko
państwom, a jednostki przeciwko jednostkom, to dzieje się tak tylko
dlatego, że wszelkie podstawy wiary znikły prawie zupełnie.
Niechże jednak ożywi się Wiara, a wróci Pokój i zakróluje Miłość! Wiara
nie przeszkadza cywilizacji i nie przeciwstawia się postępowi.
Przeciwnie, im bardziej jest ona wkorzeniona w jednostki i w narody, tym
bardziej dojrzewają w nich mądrość i wiedza, albowiem Bóg jest
mądrością i wiedzą nieskończoną. Lecz tam, gdzie już wiary nie ma. znika
pokój, a z nim cywilizacja, kultura i prawdziwy postęp… Bóg bowiem nie
jest Bogiem wojny… Wówczas nie zostaje nic więcej, jak wzajemne
zwalczanie się przeciwnych sobie opinii, wzajemna walka klas, a w samym
człowieku bunt namiętności przeciwko obowiązkom. Znika więc wszystko,
co składa się na godność człowieka: przychodzi rewolucja, brak
subordynacji, wojna…! Pozwólcie się przekonać zasadom wiary, a staniecie
się wolnymi. Żyjcie według zasad wiary, a nie zginiecie na wieki!”
Modlitwa:
Jezu Chryste, po zakończeniu życia na ziemi odszedłeś, aby nam
przygotować mieszkanie w Niebie. Udziel nam tej łaski, abyśmy pamiętali o
tym, że jesteśmy pielgrzymami na tej ziemi i nie przywiązywali się
zbytnio do niej i do spraw doczesnych. Niech przez dobre życie zasłużymy
na przyjęcie do niebieskiej Ojczyzny, gdzie na wieki będziemy wielbić
Twe Najświętsze Serce. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo,
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu jak była na początku teraz zawsze i na wieki wieków Amen.
Koronka do Serca Jezusowego
Ojcze Przedwieczny ofiaruję Ci Przenajdroższą Krew Jezusa Chrystusa
na złagodzenie grzechów moich i za potrzeby Kościoła Świętego.
Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego.
Słodkie Serce Jezusa proszę najgoręcej, spraw niech Cię kocham, kocham,kocham coraz więcej. (10 razy)
Na zakończenie:
Serce Jezusa Miłością ku nam gorejące, rozpal serca nasze Miłością Twoją.
Słodkie Serce Jezusa, bądź moją miłością.
Słodkie Serce Maryi, bądź moim ratunkiem.
NAJŚWIĘTSZE SERCE JEZUSA, OCZYŚĆ MNIE. DUCHU ŚWIĘTY, ŻYJ WE MNIE. TRÓJCO PRZENAJŚWIĘTSZA, OGARNIJ MNIE. AMEN
W niedzielę, 12 lipca, odbędzie się druga tura
wyborów prezydenckich, w której zmierzą się dwaj kandydaci – ubiegający
się o reelekcję prezydent Andrzej Duda i kandydat Koalicji
Obywatelskiej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wielu komentatorów
podkreśla, że tego dnia Polacy zadecydują, w którym kierunku będzie
rozwijał się nasz kraj. Do tych rozważań odniósł się Adam Kwiatkowski,
sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, w poniedziałkowych
„Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
- Za dwa tygodnie będziemy decydować o
tym, jaka będzie Polska. Jeśli chcemy kontynuować tę dobrą zmianę, jeśli
chcemy kontynuować reformy, dzięki którym wszyscy są przez polskiego
prezydenta i polski rząd dostrzeżeni, powinniśmy zdecydować się i
głosować na Andrzeja Dudę. To jest ważne, żeby kontynuować dobrą zmianę i
umacniać to wszystko, co udało się zrobić – podkreślał minister
Kwiatkowski. Jego zdaniem, „powinniśmy namawiać innych i mówić o tym, że
wzięcie udziału w głosowaniu jest naszym obowiązkiem, jest obowiązkiem
obywatelskim”.
- Ale jest też bardzo ważne, ponieważ za dwa tygodnie będziemy decydować
o tym, jaka będzie Polska, kto będzie w Polsce rządził i jakich w
związku z tym zmian możemy się spodziewać. Mówił o tym szeroko prezydent
Andrzej Duda w swoim wystąpieniu. Mówił o tym, że jeśli chcemy
kontynuować tę dobrą zmianę, jeśli chcemy kontynuować reformy, dzięki
którym wszyscy są przez polskiego prezydenta i polski rząd dostrzeżeni,
powinniśmy zdecydować się i głosować na Andrzeja Dudę – podkreślał
polityk. Gość „Aktualności dnia” zaznaczył również, że prezydent Andrzej
Duda w ciągu pięcioletniej kadencji udowodnił swoją wiarygodność i
wykonał zobowiązania złożone w trakcie poprzedniej kampanii wyborczej.
– Prezydent spełnia swoje obietnice. Mówił pięć lat temu, kandydując na
prezydenta, że chce odwiedzić w Polsce każdy powiat, że chce być blisko
każdego obywatela Polski, że chce się spotykać z Polakami tam, gdzie oni
mieszkają i chce z nimi rozmawiać o tym, jak powinna wyglądać Polska,
jak przeprowadzać zmiany. (…) Prezydent od razu po wieczorze wyborczym
wsiadł do Dudabusa i rozpoczął kolejne spotkania, rozpoczął kolejny
dialog z Polakami, bo chce być blisko Polaków tak jak przez całą
kadencję – stwierdził minister Kwiatkowski. Wymienił również programy,
które zostały zrealizowane dzięki współpracy polskiego prezydenta z
rządem i zwrócił uwagę, że największą wartością dla Andrzeja Dudy jest
rodzina.
– Przede wszystkim jest wspierana polska rodzina – są programy jak:
„500 plus”, „300 plus”, ale również rozwiązania skierowane do starszych –
trzynasta emerytura, w zobowiązaniach prezydenta jest czternasta
emerytura. Można te programy wymieniać, ale one właśnie budują rodzinę i
wspierają Polaków, wspierają tych, którzy w czasie poprzednich rządów
Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego takiego
wsparcia nie mieli. Kontrkandydat na urząd prezydenta to
wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, który na przykład wspierał
podniesienie wieku emerytalnego – zaznaczył sekretarz stanu w Kancelarii
Prezydenta RP.
Prezydencki minister ocenił, że w drugiej turze wyborcy staną przed
ważną decyzją o tym, jak po wyborach będzie wyglądała Polska.
– Prezydent Andrzej Duda prosi wszystkich, żeby byli aktywni i pomogli;
żeby osób, które pójdą i zagłosują w drugiej turze było jak najwięcej,
bo to jest bardzo ważne dla Polski. To jest ważne, żeby kontynuować
dobrą zmianę i umacniać to wszystko, co udało się zrobić. Prezydent
mówił o sprawach bezpieczeństwa, o tym, że dzisiaj na terenie Polski
stacjonują żołnierze armii amerykańskiej, żołnierze Paktu
Północnoatlantyckiego; mówił o naszych bardzo dobrych relacjach
zagranicznych, czego dowodem była zeszłotygodniowa wizyta w
Waszyngtonie. Relacje, które są pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi
takie, jakich do tej pory jeszcze nigdy nie było – zwrócił uwagę
rozmówca Radia Maryja.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak poinformował o ostatecznych
wynikach I tury wyborów prezydenckich. Andrzej Duda zdobył 43,5 proc.
głosów. Rafał Trzaskowski ma 30,46 proc. głosów. Frekwencja wyniosła
64,51 proc.
Na trzecim miejscu znalazł się Szymon Hołownia z wynikiem 13,87 proc. (2
693 397 głosów), czwartym Krzysztof Bosak - 6,78 proc. (1 317 380
głosów). Piąty był Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,36 proc. (459 365
głosów). Ostatnie miejsce z czołówki kandydatów zajął Robert Biedroń z
wynikiem 2,22 proc. (432 129 głosów).
Pozostali kandydaci uzyskali mniej niż 1 proc. głosów: Stanisław Żółtek -
0,23 proc., Marek Jakubiak 0,17 proc., Paweł Tanajno 0,14 proc.,
Waldemar Witkowski 0,14 proc., Mirosław Piotrowski 0,11 proc.
PZ
Źródło: Radio Maryja
Stanisław Janecki dzięki swoim źródłom
ustalił, że podmiana Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała
Trzaskowskiego była przygotowywana miesiąc, albo sześć tygodni naprzód.
Dlatego najważniejsze w niej było niedopuszczenie do konstytucyjnego
terminu terminu wyborów, ogłoszonego na 10 maja. Politycznie
wciągniętych w to przedsięwzięcie było niewielu. Głównodowodzący to
Donald Tusk były premier i przewodniczący Rady Europejskiej,
przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka, marszałek Senatu
Tomasz Grodzki i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Przygotowany plan miał na celu
szerzenie manipulacji, dezinformacji i dezintegracji rywali. Wystarczy
popatrzeć na to, co się działo na początku kwietnia w kampanii
Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kandydatka powoli, ale skutecznie została
opuszczona przez swoją partię. Najważniejsze osoby w jej sztabie gdzieś
się rozproszyły. Kandydatka miała wokół siebie pustkę, brak
jakiegokolwiek wsparcia, nawet tego technicznego. Dało się to zauważyć
przy nagrywaniu wystąpień czy organizowaniu internetowych rozmów z
wyborcami. Sama Małgorzata Kidawa-Błońska nic o szykującej się
podmiance nie wiedziała. Specjalnie trzymano ją w niewiedzy, aby była
autentyczna i gdzieś przy jakiejś okazji nie wygadała się o planach.
Wykorzystano ją cynicznie i bezwzględnie, ale taki jest styl tej partii.
Jak w dobrze przygotowanym spektaklu teatralnym, każdy dostał
przydzielona role. Donald Tusk miał przygotowywać i urabiać Rafała
Trzaskowskiego. Jego lekcje widać obecnie po wystąpieniach kandydata. Ta
sama agresja wypowiedzi, taka sama retoryka, tylko wykonanie mniej
uwodzące. Donald Tusk swojego czasu miał charyzmę, był doskonale
opanowany, czego niestety brakuje Rafałowi Trzaskowskiemu. Ważną rolę
miał do spełnienia marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Powinien do maksimum
przetrzymywać w wyższej izbie parlamentu ustawę o wyborach
korespondencyjnych, aby wprowadzenie jej w życie na pięc dni przed
terminem wyborów okazało się niemożliwe do realizacji. Borys Budka miał
dezinformować opinię społeczną, zapewniając solennie, że jedyną możliwą
kandydatką z ramienia partii jest Małgorzata Kidawa- Błońska.
Jednocześnie miał pozorować, aby kampania dalej toczyła się ustalonymi
torami. Ograniczenia w jej prowadzeniu miały być rezultatem stanu
epidemiologicznego. Jednocześnie przestano topić pieniądze na
jakiekolwiek materiały kampanijne.
Od połowy kwietnia nową kandydaturę sprawdzano w sondażach. Czyniono to
w ścisłej tajemnicy, którą była związana także sama sondażownia.
Podobno już pod konie kwietnia zaczęto zbierać podpisy dla Rafała
Trzaskowskiego, mówiąc, że są one potrzebne Małgorzacie
Kidawie-Błońskiej, bo przecież mają być rozpisane nowe wybory i w
związku z tym potrzebne są nowe podpisy. Zadbano także o domenę
internetową dla nowego kandydata na czas jego kampanii. O zbieraniu
podpisów niechcący wygadała się Hanna Gronkiewicz-Waltz w chwili wejścia
do akcji nowego kandydata.
Rozegrała się jeszcze jedna farsa z udziałem Radosława Sikorskiego,
który w ramach demokratycznych wyborów miał być konkurentem Rafała
Trzaskowskiego. Sikorski dał się kolejny raz wciągnąć do takiej gry, nie
wiedząc nic o rzeczywistej sytuacji. Po raz pierwszy zagrał w tym
teatrzyku pod szyldem demokracja podczas tzw. prawyborów na kandydata na
prezydenta w 2010 roku. Z góry wiadomo było, że zostanie nim Bronisław
Komorowski. W 2013 i 2014 roku Sikorskiego ograł również Donald Tusk.
Chodziło o stanowisko w instytucjach Unii Europejskiej. Tusk miał je
rzekomo załatwiać dla Sikorskiego, w rzeczywistości załatwiał je dla
siebie. Obecnie również nie poinformowano Sikorskiego o rzeczywistym
planie z obawy, że może unieść się honorem, że jego narcyzm i rozdęte
ego mogą zdradzić rzeczywiste plany.
Plan był misternie przygotowywany. Żeby się udał, trzeba było za wszelką
cenę nie dopuścić do terminu 10 maja. I w ten scenariusz idealnie
wplasował się Jarosław Gowin ze swoim niejasnym działaniem w obozie
Zjednoczonej Prawicy. Uwiarygodnił dodatkowo plan Platformy z
podmienieniem kandydata na prezydenta. Winę za storpedowanie
konstytucyjnego terminu wyborów udało się obciążyć nie tylko PO, ale
także koalicjanta Zjednoczonej Prawicy. Gowin dał się wciągnąć w tę
brudną grę. Władze PO spotykały się z nim, dowartościowywały go, chwaląc
za odpowiedzialność, mądrość.
Plan Platformy powiódł się. Partia została uratowana przed rozkładem,
który zwiastowały spadające na łeb na szyję sondaże Kidawy-Błońskiej.
Partia poczuła się pewnie i chce wejść znowu do gry, jako inżynier
odbudowy dawnego porządku III RP.
Iwona Galińska
W sobotnie przedpołudnie materiał
demaskujący cele światowego lobby LGBT został ocenzurowany i usunięty z
serwisu YouTube. W ciągu zaledwie kilku dni film „Ich prawdziwe cele” na
popularnej platformie obejrzało go ponad 60 tys. osób.
„Ich prawdziwe cele” to produkcja portalu PCh24.pl, która opowiada o
globalnej taktyce i celach środowiska LGBT. Film demaskuje prawdziwe
oblicze „tęczowych rewolucjonistów” i jest ważnym głosem w debacie
publicznej o „prawach” i „dyskryminacji” osób „niebinarnych”,
zaangażowanych w ruch LGBT. Obraz zmusza do refleksji i stawia pytania:
„czy chcemy iść drogą niszczenia chrześcijańskich fundamentów naszej
cywilizacji” oraz „czy godzimy się na degradację rodziny i seksualizację
niemal każdego aspektu naszego życia”.
Pomimo wagi problemu, który podejmuje film, a może właśnie dlatego,
że pokazuje jakiego świata chcą „tęczowe środowiska”, film „Ich
prawdziwe cele” po kilku dniach film został usunięty z platformy
YouTube. „Ten film został usunięty z powodu naruszenia zasad YouTube
dotyczących szerzenia nienawiści. Dowiedz się więcej o zwalczaniu mowy
nienawiści w Twoim kraju” – brzmi lakoniczny komunikat platformy
YouTube.
„Równe prawa, niedyskryminacja, wolność, miłość”… To wszystko czym
karmią nas ideolodzy LGBT+ to FAŁSZ! Kreujące się na pokrzywdzonych
„tęczowe” środowiska chcą mieć coraz większy wpływ na to co dzieje się w
Polsce. Chcą być wyznacznikami moralności, wyznaczać nowe „prawa
człowieka”, nadawać sobie przywileje i dyktować jak wychowywane mają być
dzieci” – czytamy w opisie filmu.
Jednym z ekspertów wypowiadających się w filmie jest red. Paweł
Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”. W komentarzu po
premierze przyznał, że ideologia ta ma „doprowadzić do powszechnej
akceptacji dla wszystkich możliwych wynaturzeń i uczynić z jednostkowej
przyjemności jedyną miarę wartości i etyki”. Równocześnie „obrona
normalności ma zostać zakazana”. Ideologia LGBT ma bowiem cechy
totalitarne i nie akceptuje sprzeciwu.
Ten film pokazuje prawdę i otwiera oczy. Zobacz już teraz na PCh24.pl i PCh24TV
Czerwona ideologia marksizmu
występuje dziś pod tęczową flagą. Dowodów na to nie brak, a jeżeli
Polacy ulegną propagandzie lobby LGBT i dadzą sobie narzucić
prohomoseksualną poprawność polityczną, to policzone są dni wolności w
naszym kraju. Przekonywali o tym goście w programie „Warto rozmawiać”
Jana Pospieszalskiego, a całość ilustrowały między innymi kadry z filmu
„Ich prawdziwe cele” portalu PCh24.pl.
W poniedziałkowym programie „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego
na TVP3 zaprezentowano manowce ideologii gender, którą neomarksiści
forsują dziś w Polsce. O prawdziwej naturze zagrożenia wynikającego z
LGBT mówili Piotr Woyciechowski, ekspert ds. służb specjalnych,
Agnieszka Marianowicz-Szczygieł z Instytutu Ona i On orz Małgorzata
Wołczyk, korespondentka tygodnika „Do Rzeczy” z Hiszpanii.
Program wyszedł od śledztwa w sprawie śmierci Sługi Bożego ks.
Franciszka Blachnickiego; w kwietniu tego roku IPN w Katowicach
postanowił wszcząć śledztwo umorzone w roku 2020. Jan Pospieszalski i
Piotr Woyciechowski zwrócili uwagę, że ks. Blachnicki był przez lata
inwigilowany przez małżeństwo Jolanty i Andrzeja Gontarczyków.
Tymczasem dzisiaj Jolanta Gontarczyk, która występuje pod nazwiskiem
Lange, jest… beneficjentką dotacji przekazywanych przez Rafała
Trzaskowskiego.
Jolanta Lange jest prezesem Stowarzyszenia Pro Humanum, które
otrzymało z warszawskiego budżetu 1 800 000 zł wsparcia. Stowarzyszenie
zajmuje się dziś między innymi walką z „dyskryminacją”. Woyciechowki
przypomniał, że w poprzednim śledztwie ws. śmierci ks. Blachnickiego
popełniono karygodne błędy: nie przeprowadzono ekshumacji pod kątem
trucizn, nie przeprowadzono przesłuchań oficerów, którzy zajmowali się
ks. Blachnickim, nie zgromadzono też wszystkich dostępnych dokumentów.
Jan Pospieszalski zwrócił uwagę, że „kariera” Jolanty Gontarczyk vel
Lange jest niezwykle symptomatyczna: od TW Służby Bezpieczeństwa do
promotorki feminizmu i lewicy kulturowej.
W tym kontekście Agnieszka Marianowcz-Szczygieł wskazywała na jasne
związki czerwonego marksizmu z tęczowym neomarksizmem. Przypomniała, że
założycielem pierwszej organizacji LGBT w USA jest Harry Hay, członek
Partii Komunistycznej USA. Wyrosłe z jego działalności organizacje miały
w planach nie tylko wyzwolenie seksualne, ale także obalenie
kapitalizmu. Marksiści, stwierdziła Marianowicz-Szczygieł, przez lata
czekali na rewolucyjny moment i rewolucyjną siłę – i tą siłą stały się
mniejszości seksualne, a rewolucyjnym momentem były zamieszki studenckie
w 1968 roku.
Marksistom udało się doprowadzić do sukcesu „marszu przez
instytucje”, czego wyrazem jest dzisiejsza agenda takich organizacji jak
WHO, ONZ czy UE. Zostały one de facto przejęte przez ideologiczną
lewicę.
Z kolei Małgorzata Wołczyk wskazała, że Polsce grozi dziś los
Hiszpanii, która znajduje się dziś pod butem
socjalistyczno-komunistycznej polityki niosącej na sztandarach slogany
ruchu LGBT. Przypomniała, że podczas jednej z niedawnych konferencji
prasowych hiszpańska minister edukacji stwierdziła, że „w żaden sposób
nie możemy mówić, że dzieci należą do rodziców”. Towarzysąca jej na
konferencji minister równości dodała, że rodzice homofobiczni nie mogą
bronić swoim dzieciom dostępu do edukacji seksualnej. Hiszpania okazuje
się być całkowicie zdominowana przez marksistów; w kraju tym praktyczny
sukces odniosła strategia „marszu przez instytucje”. Środowiska
konserwatywne i liberalne poddały się i zaniechały swojej misji.
Odstąpiły media, oświatę, kino, kulturę.
Jan Pospieszalski przypomniał, że tęczowa dyktatura jest obecna już
także w Polsce. Jako przykład na jej działanie wskazał fakt usunięcia
przez serwis YouTube filmu „Ich prawdziwe cele” wyprodukowanego przez
portal PCh24.pl. Widzowie TVP3 mogli zarazem zobaczyć kilka fragmentów z
ocenzurowanego przez lewicę obrazu.
Informacje o prawdziwych celach ruchu LGBT+ są konsekwentnie
cenzurowane przez gigantów mediów społecznościowych. W sobotę 27 czerwca
serwis YouTube usunął wyprodukowany przez portal PCh24.pl film „Ich
prawdziwe cele” ukazujący strategię i ostateczne cele
społeczno-politycznego ruchu LGBT+. Film dostepny jest na platformie VOD.
/w Informacje, Polecamy, Polska Radio MaryjaAndrzeja
Dudę i Rafała Trzaskowskiego dzieli niemal wszystko. Obecny prezydent
jest przeciwnikiem zawierania „małżeństw” przez osoby homoseksualne.
Związki partnerskie w swój program wpisał natomiast Rafał Trzaskowski. W
polityce zagranicznej obecny prezydent stawia na Trójmorze i silną więź
ze Stanami Zjednoczonymi. Kandydat Koalicji Obywatelskiej skupia się w
pierwszej kolejności na Unii Europejskiej. Zapowiada odbudowę Trójkąta
Weimarskiego.
Rafał Trzaskowski odzyskał to, co straciła Małgorzata Kidawa-Błońska.
Nowy kandydat Koalicji Obywatelskiej rósł w sondażach. I już wtedy
wiadomo było, że wracamy do dobrze znanego nam scenariusza. Politycznej
walki między PiS-em i Platformą. Między Polską biało-czerwoną, a Polską
tęczową, bo taka jest wizja Rafała Trzaskowskiego.
– Był uczestnikiem parad równości, jest
kandydatem bardzo liberalnym, który nie waha się mówić o takich zmianach
społecznych, do jakich doszło na Zachodzie – wskazał dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji.
Po jednej stronie Karta Rodziny i Andrzej Duda, po drugiej karta LGBT
i Rafał Trzaskowski. To podstawowa różnica, jaka dzieliła i dzieli obu
polityków.
– W moim programie są związki partnerskie – podkreślił kandydat PO na prezydenta.
W ostatnich tygodniach Rafał Trzaskowski unikał pytań o to, czy
zgadza się na zawieranie „małżeństw” przez osoby tej samej płci. Ale nie
zdementował też tych słów, które padły dwa lata temu.
– Bardzo bym chciał być pierwszym prezydentem Warszawy, który takiego ślubu mógłby udzielić. To są moje osobiste przekonania – mówił wówczas w TVN.
– Jakiekolwiek próby wprowadzania tylnymi
drzwiami „małżeństw” jednopłciowych stanowią wyłom i są skierowane
przeciwko podstawom naszej cywilizacji – akcentował prof. Tadeusz Marczak, politolog.
I właśnie o tym w swojej kampanii mówił prezydent Andrzej Duda. Przypomniał, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.
– Nie ma więc małżeństwa i nie będzie w żadnej innej postaci – podkreślał wielokrotnie szef państwa polskiego.
W podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę Karcie Rodziny znalazł
się sprzeciw wobec adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Ale nie była
to i nie jest jedyna różnica między kandydatami. Andrzej Duda na placu
budowy przekopu Mierzei Wiślanej mówił o potrzebie wielkich inwestycji.
– Gospodarkę budują wielkie inwestycje. I nie
wierzcie Państwo, że jeżeli tu się ograniczy inwestycje i weźmie miliard
złotych i gdzieś przesunie, to będzie to złote lekarstwo, które
uratowało każdego – wskazywał prezydent Polski.
Rafał Trzaskowski chciał wstrzymać dwie flagowe inwestycje rządu
Prawa i Sprawiedliwości: Przekop Mierzei i Centralny Port Komunikacyjny.
– Stąd też jasny apel, aby wspierać inwestycje tu
i teraz, jak w moim programie, a nie gigantomanię, która się kiedyś
ziści, a być może się nie ziści nigdy – stwierdził kandydat PO.
Także w polityce społecznej obu kandydatów dzieli przepaść. W trakcie
kampanii Rafał Trzaskowski mówił, że utrzyma obecny wiek emerytalny.
Kiedy został zapytany, dlaczego 4 lata temu głosował przeciwko jego
obniżeniu, odpowiedział w taki sposób:
– Ja 4 lata temu nie byłem posłem – mówił.
Później sprostował wypowiedź.
– 4 lata temu byłem posłem – i to bardzo dumnym – ale nie głosowaliśmy wtedy podwyższenia, ani obniżenia wieku emerytalnego – dodał.
Trzeciego sprostowania nie było. Choć powinno być, bo takie
głosowanie było. I brał w nim udział Rafał Trzaskowski. Stąd taka
krytyka z ust prezydenta Andrzeja Dudy.
– Nazwał podwyższenie wieku emerytalnego wysiłkiem modernizacyjnym. Proszę Państwa, co za bezczelność – wołał prezydent RP.
Andrzej Duda ma sporo do powiedzenia w polityce zagranicznej. I tutaj
także jest silny podział. Rafał Trzaskowski patrzy w stronę Berlina.
– Wizja Trzaskowskiego jest taka, jak Donalda
Tuska czy Bronisława Komorowskiego: Polska spolegliwa, wykonująca
polecenia z Brukseli, Paryża czy Berlina – wskazał dr Tomasz Teluk.
Andrzej Duda to silna więź transatlantycka z USA, bez oglądania się na Berlin.
– Dzisiaj jednostki NATO są na naszej ziemi. Ci
żołnierze bronią naszego bezpieczeństwa. Dzisiaj są wojska amerykańskie.
Tysiące amerykańskich żołnierzy na naszej ziemi, którzy wspierają nasze
bezpieczeństwo – powiedział szef państwa polskiego.
Wizja obecnego prezydenta to próba budowania silnego sojuszu regionalnego, w którym to Polska będzie liderem. Mowa o Trójmorzu.
Za
dwa tygodnie będziemy decydować o tym, jaka będzie Polska. Jeśli chcemy
kontynuować tę dobrą zmianę, jeśli chcemy kontynuować reformy, dzięki
którym wszyscy są przez polskiego prezydenta i polski rząd dostrzeżeni,
powinniśmy zdecydować się i głosować na Andrzeja Dudę. To jest ważne,
żeby kontynuować dobrą zmianę i umacniać to wszystko, co udało się
zrobić – podkreślał Adam Kwiatkowski, sekretarz stanu w Kancelarii
Prezydenta RP, w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia
Maryja.
W niedzielę, 12 lipca, odbędzie się
druga tura wyborów prezydenckich, w której zmierzą się dwaj kandydaci –
ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda i kandydat Koalicji
Obywatelskiej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. To oni otrzymali
najwięcej głosów w pierwszej turze wyborów i to oni będą dalej walczyć o
fotel prezydencki.
– Powinniśmy namawiać innych i
mówić o tym, że wzięcie udziału w głosowaniu jest naszym obowiązkiem,
jest obowiązkiem obywatelskim, ale jest też bardzo ważne, ponieważ za
dwa tygodnie będziemy decydować o tym, jaka będzie Polska, kto będzie w
Polsce rządził i jakich w związku z tym zmian możemy się spodziewać.
Mówił o tym szeroko prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu. Mówił o
tym, że jeśli chcemy kontynuować tę dobrą zmianę, jeśli chcemy
kontynuować reformy, dzięki którym wszyscy są przez polskiego prezydenta
i polski rząd dostrzeżeni, powinniśmy zdecydować się i głosować na
Andrzeja Dudę – podkreślał Adam Kwiatkowski.
Gość „Aktualności dnia” zaznaczył, że
prezydent Andrzej Duda w ciągu pięcioletniej kadencji udowodnił swoją
wiarygodność i pokazał, że spełnia złożone zobowiązania.
– Prezydent spełnia swoje
obietnice. Mówił pięć lat temu, kandydując na prezydenta, że chce
odwiedzić w Polsce każdy powiat, że chce być blisko każdego obywatela
Polski, że chce się spotykać z Polakami tam, gdzie oni mieszkają i chce z
nimi rozmawiać o tym, jak powinna wyglądać Polska, jak przeprowadzać
zmiany. (…) Prezydent od razu po wieczorze wyborczym wsiadł do Dudabusa i
rozpoczął kolejne spotkania, rozpoczął kolejny dialog z Polakami, bo
chce być blisko Polaków tak jak przez całą kadencję – oznajmił sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Prezydencki minister wskazał na
programy, które zostały zrealizowane dzięki współpracy polskiego
prezydenta z rządem i zwrócił uwagę, że największą wartością dla
Andrzeja Dudy jest rodzina.
– Przede wszystkim jest
wspierana polska rodzina – są programy jak: „500 plus”, „300 plus”, ale
również rozwiązania skierowane do starszych – trzynasta emerytura, w
zobowiązaniach prezydenta jest czternasta emerytura. Można te programy
wymieniać, ale one właśnie budują rodzinę i wspierają Polaków, wspierają
tych, którzy w czasie poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej i
Polskiego Stronnictwa Ludowego takiego wsparcia nie mieli. Kontrkandydat
na urząd prezydenta to wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej,
który na przykład wspierał podniesienie wieku emerytalnego – zauważył rozmówca Radia Maryja.
Adam Kwiatkowski akcentował, że w drugiej turze musimy zdecydować o tym, jak Polska będzie wyglądała i jakiej Polski chcemy.
– Prezydent Andrzej Duda prosi
wszystkich, żeby byli aktywni i pomogli; żeby osób, które pójdą i
zagłosują w drugiej turze było jak najwięcej, bo to jest bardzo ważne
dla Polski. To jest ważne, żeby kontynuować dobrą zmianę i umacniać to
wszystko, co udało się zrobić. Prezydent mówił o sprawach
bezpieczeństwa, o tym, że dzisiaj na terenie Polski stacjonują żołnierze
armii amerykańskiej, żołnierze Paktu Północnoatlantyckiego; mówił o
naszych bardzo dobrych relacjach zagranicznych, czego dowodem była
zeszłotygodniowa wizyta w Waszyngtonie. Relacje, które są pomiędzy
Polską a Stanami Zjednoczonymi takie, jakich do tej pory jeszcze nigdy
nie było – wskazywał polityk.
Całą rozmowę z Adamem Kwiatkowskim w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].
Z prof. dr. hab. Mieczysławem Rybą,
historykiem, wykładowcą z KUL i WSKSiM, rozmawia Mariusz Kamieniecki.
Komu można pogratulować wyniku osiągniętego w I turze wyborów
prezydenckich?
–
Z całą pewnością prezydentowi Andrzejowi Dudzie, to po pierwsze.
Liczba zdobytych głosów świadczy, że Andrzej Duda ma potencjał, a co za
tym wizja Polski tradycyjnej, Polski dumnej, opartej na wartościach i
nowoczesnej zarazem zyskuje poparcie Polaków. W drugiej kolejności
uznanie należy się chyba jednak Krzysztofowi Bosakowi, bo ponad
sześcioprocentowe poparcie dla Konfederacji przy tak dużej frekwencji,
to bez wątpienia jest duży wyczyn. Na trzecim miejscu umieściłbym Rafała
Trzaskowskiego, który odzyskał to, co straciła Małgorzata
Kidawa-Błońska, innymi słowy pozbierał głosy zwolenników Platformy. Jest
też Szymon Hołownia z blisko 14-procentowym poparciem, który na tej
bazie będzie budował nową partię, co zresztą już wcześniej zapowiadał.
Uzyskany wynik byłby bonusem, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w
niedługim czasie, ale skoro wybory odbędą się za trzy lata, to może być
problem z utrzymaniem takiego poparcia.
Zaskakuje Pana niski wynik Kosiniaka-Kamysza 2,37 proc.?
– Nie zaskakuje mnie, bo jest taki, jak od jakiegoś czasu podawały
sondaże, natomiast zaskakuje mnie widoczny brak profesjonalizmu
politycznego Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wygląda na to, że sądził, iż
udając kandydata niezależnego w stosunku do wszystkich opcji zarówno do
Platformy, jak i do Prawa i Sprawiedliwości, że będzie alternatywą dla
tych formacji. Z drugiej strony, zapowiadał zbieranie podpisów poparcia
dla Rafała Trzaskowskiego i wyrażał z nim solidarność. Sądził, że
wyborcy, szczególnie na wsi tego nie zauważą i dadzą się na to nabrać.
Niestety, ale alians z Platformą, z Trzaskowskim kojarzy się Polakom
jednoznacznie z podniesieniem wieku emerytalnego, z różnymi aferami
itd., więc w tym względzie lider ludowców się przeliczył i na własne
życzenie dostał to, co dostał. Zresztą podobnie jak Lewica, której wynik
jest też dużo niższy od oczekiwań polityków tej formacji.
Z czego wynika postawa młodzieży, która w dużej mierze poparła Rafała
Trzaskowskiego, inaczej niż to było przed pięciu laty, gdzie postawiła
na Andrzeja Dudę?
– Warto pamiętać, że prawo wyborcze otrzymało inne, nowe pokolenie
młodzieży, które na przestrzeni pięciu ostatnich lat weszło w dorosłość.
Ci ludzie – w swoim dorosłym już życiu – nie pamiętają, czym były rządy
Platformy i PSL-u. To jest pierwsza kwestia, a druga to fakt, że
młodzież jest dzisiaj częścią wojny ideologicznej, na nią zwaliły się
ogromne fale wrogiej ideologii płynące z różnych portali itd. I w młodym
pokoleniu toczą się gigantyczne zmagania – nie jestem pewien, czy świat
dorosłych to dostrzega – a powinien. Młodzież trzeba chronić, młodzież
trzeba wzmacniać tak, żeby czytała rzeczywistość, a nie poddawała się
ideologiom i manipulacjom stosowanym przez utopistów.
W odróżnieniu od Rafała Trzaskowskiego taki program – oparty na
tradycyjnych wartościach – głosi prezydent Andrzej Duda…
– Tak, tylko akty wyborcze to jest skutek wcześniejszego procesu
wychowania. To nie jest tak, że przez program, przez proces wyborczy
wychowujemy młodzież. Owszem, ale tylko do pewnego stopnia. Natomiast
wychowanie odbywa się przede wszystkim w szkole, w rodzinie w Kościele,
także w mediach i to są przestrzenie, gdzie rozstrzyga się proces
wychowawczy natomiast wybory są skutkiem tego, jak wychowujemy polską
młodzież.
Jako dorośli nie odrobiliśmy lekcji…? Myślę o nas rodzicach, o szkole, o
Kościele…
– Trzeba wiedzieć, że przeciwnik jest mocny, a przede wszystkim ma o
wiele mocniejsze narzędzia, środki i to jest problem. Natomiast jest
pytanie: czy zrobiliśmy wszystko żeby naszą młodzież przestrzec, żeby
młodzież chronić przed zagrożeniami, przed niebezpieczeństwem i żeby tę
młodzież zbliżać do Pana Boga, żeby pokazywać alternatywę i żeby
skutkiem tej wielowymiarowej edukacji były dobre, mądre wybory? Wszyscy
po kolei powinniśmy uderzyć się w piersi, bo wszyscy mamy w tym obszarze
coś na sumieniu.
Przed nami dwa tygodnie kampanii i II tura wyborów. Wśród jakiego
elektoratu Andrzej Duda powinien szukać poparcia?
– Są dwie przestrzenie do zagospodarowania. Pierwsza to elektorat
Krzysztofa Bosaka, więc podniesienie tutaj kwestii walki z ideologią –
zwłaszcza z ideologią LGBT może zaktywizować elektorat Konfederacji i
stworzyć okazję do pozyskania głosów. Drugim obszarem do wykorzystania,
do zagospodarowania jest elektorat płynny, elektorat nie do końca
zorientowany, elektorat, który chodzi tylko na wybory prezydenckie. I
taka grupa – w II turze może się uaktywnić. W tym wypadku istotne są
zatem kwestie wizerunkowe, bo ludzie ci nie do końca są rozeznani w
polityce, i bardziej przemawia do nich wizerunek, czyli to jak się
prezentuje dany kandydat, liczy się to, jaką ma małżonkę – kandydatkę na
Pierwszą Damę. I tutaj większe atuty ma prezydent Andrzej Duda, bo
Agata Kornhauser-Duda prezentuje się świetnie – również jej dorobek pod
względem aktywności społeczno-charytatywnej, a także wizerunek podczas
wizyt zagranicznych u boku prezydenta Dudy wygląda bardzo dobrze. Jeśli
zostanie to dobrze wykorzystane przez sztab prezydenta Dudy, to można
się spodziewać dobrego wyniku i uznania niezdecydowanej części wyborców,
elektoratu, który rzadko chodzi na wybory.
W I turze zauważalna była agresja Rafała Trzaskowskiego, czy może to być
obciążeniem i jak poważnym w decydującej rozgrywce?
– Dla Rafała Trzaskowskiego obciążeniem może być debata z prezydentem
Andrzejem Dudą. Wydaje się, że Trzaskowski chcąc pozyskać elektorat
Szymona Hołowni, bo część tego elektoratu – w moim przekonaniu – może
nie pójść do urn 12 lipca, a część – mniejsza, może zagłosować na
Andrzeja Dudę, musi wziąć na tapetę ekologiczne postulaty Hołowni. I to
może być dla niego zagrożeniem, bo podczas debaty wystarczy riposta
prezydenta Dudy i pytanie o „Czajkę”, awarię oczyszczalni ścieków w
Warszawie i zagrożenie ekologiczne, jakie to spowodowało nie tylko dla
stolicy.
Również słowa o walce z przestępczością mogą się spotkać z pytaniami o
reprywatyzację i związane z tym afery w Warszawie. Trzaskowski jest też
na straconej pozycji, jeśli chodzi o kwestie społeczne w Warszawie. Póki
co kandydat Koalicji Obywatelskiej w swoim przekazie powtarza, że ma
dość PiS-u, dość Andrzeja Dudy, ale samo hasło bez pokrycia to za mało.
Same emocje, których po stronie Trzaskowskiego jest całąa masa nie
wystarczą, żeby być alternatywa dla mądrych rządów Zjednoczonej Prawicy i
prezydentury Andrzeja Dudy. Na samej negacji daleko się nie pojedzie.
A zatem Trzaskowskiemu zwyczajnie brak argumentów…?
– Dokładnie. Po stronie Trzaskowskiego jest czysta retoryka oparta na
pustych emocjach.
Czy elektoratowi, który popiera Trzaskowskiego, potrzebne są argumenty,
skoro życie pokazuje, że można nie mieć programu, a znaleźć się w II
turze wyborów prezydenckich?
– Dlatego w sztabie Trzaskowskiego na pewno trwa szukanie, co
powiedzieć, co pokazać, aby zachęcić do poparcia tych, którzy w I turze
zagłosowali na innych kandydatów, jak przekonać ich, że warto pójść do
urn i zagłosować na kandydata Koalicji Obywatelskiej. To może być
poważny problem, bo II tura odbędzie się w czasie wakacji i trzeba czymś
zachęcić ludzi, żeby zrezygnowali czy przerwali wypoczynek, żeby nawet
wyjeżdżając na urlop, wzięli zaświadczenie itd. To może być problem tym
bardziej, że czeka nas debata obu kandydatów, w której Rafał Trzaskowski
nie wypada dobrze, bo zwyczajnie nie ma argumentów.
Jakiej zatem kampanii możemy się spodziewać na finiszu?
– Musi to być intensywna kampania, spotkania z wyborcami, co obaj
kandydaci już robią. Andrzej Duda będzie chciał pozyskać elektorat
Krzysztofa Bosaka – zresztą już podjął kwestię obrony rodziny, a Rafał
Trzaskowski będzie się starał powiedzieć, że jest najlepszym anty-PiS-em
i powtórzyć to, co mówi, że ma dość i będzie liczył, że zagłosują na
niego ci, którzy nie popierają PiS-u. W przypadku Trzaskowskiego to dość
karkołomne zadanie i – w mojej ocenie – tylko jakiś poważny błąd,
poważna wpadka w kampanii prezydenta Andrzeja Dudy mogłyby sprawić, że
działania Platformy okazałby się skuteczne.
Zważając na doświadczenie prezydenta Dudy i jego sztabu, chyba trudno
liczyć tylko na to?
– Dlatego podczas wieczoru wyborczego, po ogłoszeniu wyników I tury
Rafał Trzaskowski nie był zbyt zadowolony. Zdaje sobie sprawę, że
nadrobienie 13 procent, to są miliony głosów, które trzeba pozyskać. I
już na starcie kampanii przed II turą musi gonić, nadrabiać stratę, ale
to nie będzie proste. Trzeba mieć argumenty, trzeba czegoś, co
zelektryzuje ludzi i skłoni ich po pierwsze, do udziału w wyborach, w II
turze i zdyscyplinuje elektorat do głosowania za Trzaskowskim. Tylko i
wyłącznie zohydzenie wyborców do Andrzeja Dudy może spowodować
przeniesienie poparcia, bądź zaniechanie udziału w wyborach. Znając
środowisko Platformy, takie próby na niskim poziomie wiarygodności
pewnie zostaną podjęte, ale wątpię, żeby ktokolwiek uwierzył w
kombinacje Platformy i w czarny PR – zwłaszcza na finiszu kampanii.
Świeżości, która miała być atutem Trzaskowskiego też coraz mniej…
– Rafał Trzaskowski był już średnio świeży w momencie, kiedy wszedł do
gry. Jednak na pewno będzie walczył, tym bardziej, że ma za sobą
liberalne media i ośrodki, które zajmują się tego typu retoryką
wyborczą. Można zatem oczekiwać, że wszystkie działa zostaną wytoczone
przeciwko prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
NaszDziennik.pl
Na jednym z profili fb przeczytałem
następujący, emocjonalny komentarz: ‘Nie pojmuję narodu polskiego.
Upokarzani, okradani, kopani w dupsko na każdym kroku, idą i głosują na
Trzaskowskiego’. Ktoś inny dopisał, że przyczyną tego jest syndrom
sztokholmski razem z syndromem niewolnika.
Faktycznie historia nas nie
rozpieszczała, toteż niewątpliwie w tym odwołaniu się do syndromu
sztokholmskiego coś jest, ale nie do końca.
Otóż, to czy ktoś popiera obecnego
prezydenta A. Dudę, czy też R. Trzaskowskiego to dzisiaj kwestia sporu
cywilizacyjnego jaki u nas się toczy po transformacji ustrojowej a
następnie przystąpieniu Polski do Unii. Ludzie głosujący na obecnego
prezydenta Warszawy, widzą awans Polski w bezkrytycznym przyjmowaniu
wszystkiego co przychodzi z Unii (Brukseli). Ludzie głosujący na
obecnego prezydenta RP A. Dudę, widzą swój awans w równoprawnej
współpracy z Brukselą.
Jednych i drugich dzieli wiele, ale
niewątpliwie łączy jedno. Wszyscy (mówię o zwykłych wyborcach jednej i
drugiej opcji) chcą Polski bezpiecznej, gospodarnej, zamożnej i
nowoczesnej.
Jednak drogi do osiągnięcia tego wymarzonego stanu, widzą już zupełnie inaczej.
Oczywistym i niezaprzeczalnym faktem
jest to, że w zachodniej Europie, ludziom ciągle żyje się lepiej niż u
nas. Kardynał Glemp, prymas stanu wojennego w którym nastąpiła
pauperyzacja i zniewolenie społeczeństwa, przy jakiejś okazji podzielił
się następującą refleksją. Człowiek, aby poprawić swój byt ma dwie
możliwości. Pierwsza - zaskarbić sobie przychylność możnych tego świata,
przypodobać się im, przyjąć ich system wartości i dzięki temu wejść do
ich grona i żyć wygodnie. Ale jest też inna droga poprawy swojego
materialnego losu - ciężka praca i pełen wyrzeczeń trud bez oglądania
się na łaskę i niełaskę bogatych. I wtedy można zachować wyznawane
wartości a jednocześnie poprawić swój byt.
Ten podział dobrze pasuje do dróg
wybicia się na zamożność i dobrobyt, jakie proponują z jednej strony R.
Trzaskowski a z drugiej obecny prezydent A. Duda.
Bo cóż mamy w zachodniej Europie?
Dobrobyt, faktycznie jest tam większy niż u nas. Ale jednocześnie są tam
małżeństwa homoseksualne, adopcja dzieci przez homoseksualne pary,
puste kościoły, pedagogika wstydu w odniesieniu do własnej historii,
odcinanie się od chrześcijańskiego dziedzictwa Europy.
A co w swojej ofercie wyborczej ma Rafał
Trzaskowski? No cóż, dokładnie to samo. Choć z małą poprawką, adopcji
dzieci przez pary homoseksualne R. Trzaskowski jeszcze otwarcie nie
proponuje. Ale znając przywiązanie ludzi Platformy do głoszonych zasad,
niewątpliwie, gdyby wybory wygrał to szybko by o tym zapomniał. I pewnie
nawet dziecko by dla takiej pary ‘ochrzcił’. Tak jak marzy o tym, aby
dawać takie ‘śluby’, o czym zadeklarował publicznie.
Jednym słowem ‘filozofia’ wybicia się na
nowoczesność i dobrobyt R. Trzaskowskiego jest następująca.
Światopoglądowo musimy stać się społeczeństwem takim, jak te w Europie
zachodniej. I dzięki temu osiągniemy dobrobyt i zamożność, które oni
mają. Jednym słowem upodobnić się, aby zostać przyjętym do zamożnego
grona. Jak się okazuje, 30% społeczeństwa rozumuje podobnie.
A co proponuje obecny prezydent A. Duda?
Tak, tę drugą drogę, czyli ciężką pracę i pełen wyrzeczeń trud. Ale z
zachowaniem własnej tożsamości i wyznawanych wartości. I bez fałszywego
wstydu z powodu ich wyznawania. W efekcie dołączenie do bogatych
społeczeństw Zachodu nie poprzez upodobnienie i podporządkowanie, ale
dzięki równoprawnej z nimi współpracy.
Która droga jest skuteczniejsza? Dla
mnie pytanie retoryczne. Ale czy też dla większości Polaków? Pierwsza
tura, mimo tego, że prezydent A. Duda ją wygrał, co dzisiaj oficjalnie
ogłoszono pokazała, że jednak nie. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w
drugiej turze będzie inaczej.
Szymon Hołownia
zapowiedział, że powstanie ruch społeczny, obywatelski w formie
stowarzyszenia o nazwie „Polska 2050”. Zaapelował też do swoich
zwolenników o spokój w komentarzach i wymianie opinii oraz tonowanie
wypowiedzi w mediach społecznościowych, a zwolenników Rafała
Trzaskowskiego - by odpuścili prowadzenie agitacji na naszych profilach,
bo to nie przynosi skutku - powiedział Szymon Hołownia.
Polityczna aktywność Trzaskowskiego
Hołownia
zapowiedział, że do jego ruchu obywatelskiego zostaną przyjęci „wszyscy,
którzy chcą działać nie w rytmie kadencji, ale w rytmie pokolenia”.
Dodał też, że jego ruch nie udzieli poparcia żadnemu kandydatowi w drugiej turze wyborów.
Sam pójdę na wybory prezydenckie. Będę głosował przeciwko wizji prezydentury Andrzeja Dudy
—podkreślił
Hołownia,
który był kandydatem niezależnym w wyborach prezydenckich, uzyskał
w I turze 13,87 proc. poparcia i zajął trzecie miejsce, nie wszedł zatem
do drugiej tury wyborów. Spotkają się w niej 12 lipca walczący
o reelekcję Andrzej Duda, wspierany przez Zjednoczoną Prawicę, oraz
kandydat KO Rafał Trzaskowski.
Hołownia podkreślił w wystąpieniu
na jego profilu internetowym, że on sam poinformuje, na kogo zagłosuje
w drugiej turze, natomiast nie może „przekazać” swoich wyborców innemu
kandydatowi, bo ich głosy do niego nie należą. Apelował do swoich
zwolenników, by oddali swój głos rozważnie i zgodnie ze swoimi
poglądami. Zauważył, że po I turze wyborów Polaków czekają „tygodnie
niezwykle rozchwianych emocji”.
II tura wyborów
Nawiązał też do obecnej sytuacji na jego profilach w mediach społecznościowych.
Ja bardzo
proszę was o spokój w komentarzach i wzajemnych wymianach opinii
i wiem, że wszystkich nas kręci demokracja i martwi los Polski, ale
bardzo bym prosił moich zwolenników, by tonowali swoje wypowiedzi,
i by każdy absolutnie sam zdecydował, na kogo odda swój głos
(w II turze) i samodzielnie podjął decyzję i nie +mielił+ tego
na jakichś forach publicznych
—powiedział.
Proszę
też zwolenników Rafała Trzaskowskiego, by odpuścili sobie prowadzenie
agitacji na naszych profilach, bo to staje się naprawdę meczące i nie
przynosi żadnego skutku. Drodzy państwo, odstraszacie wyborców
od głosowania na Rafała Trzaskowskiego, a nie do tego zachęcacie.
Pamiętajcie o tym, że za dużo miłości z waszej strony, mówię
to w cudzysłowie, może zabić jakiekolwiek szanse waszego kandydata. Więc
przystopujcie trochę (…) bo nie przekonujecie nikogo i nie przekonacie,
natomiast wkurzycie tych, którzy tę opcję (głosowania na Trzaskowskiego
w drugiej turze) rozważali i doprowadzicie ludzi do takiego stanu,
że nie pójdą na wybory
—dodał.
Apelował, by „nie cisnęli”, tylko „zrobili swoją robotę tam, gdzie mogą ją dziś zrobić”.
W drugiej
turze wyborów prezydenckich zmierzą się 12 lipca ubiegający się
o reelekcję prezydent Andrzej Duda i kandydat KO Rafał Trzaskowski.
Według danych PKW ze wszystkich obwodów głosowania Andrzej Duda uzyskał
w niedzielnej I turze 43,5 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski
- 30,46 proc.
aes(PAP)
Po
ogłoszeniu wyników I tury wyborów prezydenckich Trzaskowski napisał do
Bosaka, że w prawdzie mają inną wizję państwa, ale wie, że jemu „na
czymś naprawdę zależy”. Dodał: „jeżeli chodzi o walkę z państwem, które
się we wszystko wtrąca, mamy takie same poglądy z większością obywateli,
którzy zagłosowali na pana”.
Niechlubną przeszłość przypomniał Trzaskowskiemu Robert Bąkiewicz,
prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Napisał: „Jakim wyborcom
Panie @trzaskowski_ ? Tym, których za czasów rządów Platformy Obywatelskiej gazowała i pałowała na Marszach Niepodległości?”
Podobną opinię wyraził publicysta Rafał Ziemkiewicz: „Rafała
Trzaskowskiego zachwycającego się Marszem Niepodległości i trzymającego
kciuki za ONR najbardziej chciałbym dziś zobaczyć”.
Politycy PO starają się teraz „wybielić” zwłaszcza swoje zachowanie
względem narodowców na Marszach Niepodelgłości. Najlepszym tego
przykładem były wydarzenia z 2018 roku. Zakaz organizacji marszu w 100 –
lecie odzyskania niepodległości wydała urzędująca jeszcze Hanna
Gronkiewicz- Waltz. Sama prezydent dodała jednak, że decyzję
konsultowała z Trzaskowskim, prezydentem – elektem.
Trzaskowski komentując sytuację powiedział wtedy, że „nie ma zgody na
faszyzm w Warszawie”. Dodał nawet, że „Od wielu, wielu miesięcy,
występując również z wnioskiem o delegalizację ONR, mówiłem, że w
Warszawie nie ma miejsca na faszyzm. Tu nie ma miejsca na światłocienie.
Albo coś jest białe, albo czarne. Rząd PiS do tej pory uzasadniał i
usprawiedliwiał tego typu zachowania”.
Krzysztof Bosak nazwał wówczas zachowanie Gronkiewicz – Waltz
„niepotrzebną prowokacją, mającą wzbudzić określone emocje”. Podkreślał,
że decyzja prezydent stolicy jest dowodem niechęci do polskich
patriotów oraz, że nie ma podstawy prawnej. Dodał, że środowiska
lewicowe odrzuciły zaproszenie na marsz: „To stała taktyka
przedstawicieli środowisk lewicowych, że to, co nie zgadza się z ich
ideologią, to jest faszyzm. Ja uważam, że dyskusja na tym poziomie nie
ma sensu”.
Swój zakaz Gronkiewicz – Waltz motywowała następująco: „Uważam z całą
odpowiedzialnością, że nie tak powinno wyglądać stulecie odzyskania
niepodległości przez polskie państwo, stąd moja decyzja o zakazie
marszu”.
Zaskoczenia decyzją nie kryła stołeczna policja: „Nie było z nami
żadnych rozmów ze strony prezydent Warszawy o zakazaniu Marszu
Niepodległości, nie było też pytań co do możliwości zabezpieczenia z
naszej strony. Informacja jest dla nas ogromnym zaskoczeniem”. Była to
odpowiedź na insynuacje prezydent jakoby 11 listopada duża część
funkcjonariuszy nie mogła pracować z powodu zwolnień lekarskich.
Sprawa skończyła się w sądzie. Nieprawomocnie uchylono zakaz jako
„przedwczesny”. Zażalenie ratusza zostało odrzucone w Sądzie
Apelacyjnym.
Sam Trzaskowski już jako urzędujący prezydent stolicy zakazał Marszu
Suwerenności planowanego na 1 maja 2019r. Była to inicjatywa
Konfederacji. Sprawa znów zakończyła się przegraną miasta w sądzie.
Mimo jawnie wrogiego nastawienia Rafała Trzaskowskiego do narodowców
nie przeszkadza mu to „przymilać się” do tego środowiska. Wszystko tylko
w celu chwilowej potrzeby uzyskania głosów i wsparcia w drugiej turze. ks/ Polskie Radio 24
Wyniki pierwszej tury
wyborów prezydenckich wskazują, że rolę języczka u wagi mogą odegrać
w drugiej turze wyborcy Krzysztofa Bosaka. Doskonale widzą to zarówno
w sztabie Andrzeja Dudy jak i Rafała Trzaskowskiego. Środowisko skupione
wokół Krzysztofa Bosaka zachowuje jednak równy dystans wobec obydwu
rywali, ogłaszając, że nie udzieli wsparcia żadnemu z nich.
Z taktycznego punktu widzenia można to zrozumieć. Jeśli
Bosak i jego ekipa chcą się targować, to popełniliby duży błąd,
pozbawiając się od razu atutu, jakim jest ponad milion głosów oddanych
na kandydata Konfederacji w pierwszej turze. Ten milion, a choćby i jego
część, może za dwa tygodnie zdecydować o ostatecznym wyniku wyborów.
Gdyby więc doszło do targów, to bardziej naturalnym adresatem pretensji
Bosaka byłby Andrzej Duda. Bo Rafał Trzaskowski może po pierwsze liczyć
na przepływy elektoratu od Szymona Hołowni i Roberta Biedronia,
a po drugie – choć jest naprawdę bardzo elastyczny programowo –
to jednak trudno byłoby mu sformułować ofertę łączącą tęczowych wyborców
Biedronia i elektorat Bosaka.
Może być jednak i tak, że liderom
Konfederacji – tak jak oświadczyli na ostatniej konferencji prasowej –
rzeczywiście jest równie daleko do PO i PiS. Oznaczałoby to, że nie
widzą żadnych różnic między obydwiema formacjami, bo obie są dla nich
równie złe i szkodliwe. Takie postawienie sprawy nie sprawia jednak,
że Bosak i jego środowisko zachowują bezstronność. Przeciwnie –
w praktyce – to gra na eliminację Andrzeja Dudy, a w przyszłości
na zajęcie miejsca PiS po prawej stronie sceny politycznej w Polsce.
Dokładnie o to samo, lecz z innych względów, chodzi Rafałowi
Trzaskowskiemu, choć oczywiście nie sugeruję tu, że kandydat PO działa
w zmowie ze środowiskiem Konfederacji. Po prostu, bez względu
na intencje, długofalowe interesy obu formacji są podobne i kilkakrotnie
było to również widać w Sejmie. Trzaskowski widzi Konfederację jako
krzykliwą, ale – w odróżnieniu od PiS – politycznie niegroźną grupę
„oszołomów”, którą będzie mógł straszyć Polaków. Z kolei Konfederacja
ma pewnie nadzieję, że jeśli wygra Trzaskowski, to Polskę zaleje fala
tęczowej propagandy oraz muzułmańskich imigrantów i wtedy jej liderzy
wypłyną jako zbawcy narodu, zgarniając kilkadziesiąt procent głosów
od przerażonych wyborców. Nie jestem jednak pewien, czy do tego czasu
polskie społeczeństwo przetrwa w obecnym kształcie.
Pozostaje
jeszcze pytanie o wyborców Krzysztofa Bosaka. Czy oni również są gotowi
na taki scenariusz? Nie sądzę, aby byli aż tak cyniczni. Uważam jednak,
że większość z nich rzeczywiście może zrezygnować z udziału w głosowaniu
w drugiej turze. Pozostali pójdą do urn i oddadzą głos bądź na Andrzeja
Dudę, bądź na Rafała Trzaskowskiego. Wszystko będzie zależeć od tego,
co jest dla nich ważniejsze: czy kwestie światopoglądowe (ci wybiorą
Dudę), czy gospodarcze (tym bliżej będzie do Trzaskowskiego). Warto
jednak pamiętać, że od podejmowanych dziś wyborów może w przyszłości
sporo zależeć.
Publicysta tygodnika "Sieci" i portalu wPolityce.pl. Doktor
nauk społecznych. Urodził się i mieszka w Warszawie. Absolwent II LO im.
Stefana Batorego oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu
Warszawskiego. Pracował m.in. w "Rzeczpospolitej", "Dzienniku" , "Życiu"
oraz w "Nowym Państwie".
Afery się zdarzają.
Ale kiedy po wypędzeniu tysięcy ludzi z domów przez mafie
„reprywatyzacyjne” władze miasta dalej stoją po stronie tych złodziei,
można się zasmucić.
To prawda, że rura ze ściekami z całego miasta może pęknąć. Tak bywa. Katastrofy ekologiczne się zdarzają, miliony litrów ścieków potrafią zatruć rzeki i morza. Dobrze, że jest rząd, który
Jest też możliwe, że po takim nieszczęściu ścieki
ponownie jeszcze kilkakrotnie popłyną, gdy coś tam się znowu wskutek
deszczu zapcha. Ludzi kochających przyrodę ten widok napawa bólem.
Można sobie też wyobrazić, że jakieś miasto znajdzie się na krawędzi bankructwa i musi zamrozić wszystkie poważniejsze inwestycje. Choć fakt, że dotyka to miasto w Polsce najbogatsze, może zadziwiać.
Zdarzają się też tragedie drogowe,
także z udziałem autobusów. Ale kiedy kierowca okazuje się być pod
wpływem narkotyków, kiedy wychodzi na jaw, że pasażerów stolicy Polski
wozi niemiecka firma, można się zadumać nad obrotem spraw.
Tuż po tym może przyjść wielki deszcz i zalać miasto tak, że wszyscy toną po kolana. I znów do akcji wkracza rząd.
Mówimy
od dużym, bogatym mieście. Mieszkają tu ludzie inteligentni. Możliwe,
że im z tym dobrze. Na tym też polega demokracja. Gdy jednak chodzi
o wybory ogólnopolskie, o wybory prezydenta Rzeczypospolitej, o sprawę
z kręgu tych najważniejszych w życiu narodowym, trzeba zapytać: czy
dorobek pana Rafała Trzaskowskiego (PO) w stolicy, czy jakość tych
rządów, jest na pewno tym, czego chcemy dla naszej ojczyzny?
Czy to na pewno jest to, na co możemy z czystym sumieniem skazać całą Polskę?
Czy
człowiek, który porzuca te wszystkie problemy, by czarować mieszkańców
innych miejscowości, gwarantuje konieczną na urzędzie powagę?
W mojej opinii to jeden z ważniejszych wątków w tych wyborach. I być może rozstrzygające pytanie.
CZYTAJ TEŻ: 10 zdań o tym, jak wygrać II turę i gdzie jest większość? Te wskazówki są oczywiste
Nie ma granic żenady! Rafał
Trzaskowski, który uciekł z debaty prezydenckiej przed dziennikarzami,
wymyśla prezydentowi Dudzie od cykorów. Człowiek, który nie radzi sobie
z opanowaniem problemów kanalizacyjnych w Warszawie, krytykuje działania
rządu i zapowiada budowę mostu w Tczewie. Ktoś, kto spowodował
największą katastrofę ekologiczną ostatnich dekad, obiecuje skuteczną
walkę o klimat. Choć aktywnie zwalczał manifestacje prawicowych
organizacji, teraz nagle odwołuje się do patriotycznych ideałów. Ściema
Rafała Trzaskowskiego przebija wszystkie poziomy absurdu? Czy sprawna
propaganda jego sztabu zdoła przyciągnąć nowych wyborców? Jak naprawdę
wygląda kandydat Platformy w realnym świetle? I kto go wspiera?
Najsłabszy wynik w I turze ze wszystkich kandydatów PO
Nic dziwnego, że sztab Rafała Trzaskowskiego idzie na ostrą konfrontację.
Agresywnym krzykiem próbuje się zakrzyczeć fakty, które są mocno
kłopotliwe. Bo choć kandydat Koalicji Obywatelskiej miał naturalną
przewagę nad pozostałymi kandydatami z uwagi na późniejsze wejście
do gry, nie zdołał jej wykorzystać. Prawda jest taka, że Trzaskowski uzyskał najgorszy wynik w pierwszej turze spośród wszystkich kandydatów Platformy, startujących w wyborach prezydenckich.
— Donald Tusk w 2005 roku - 36,33 proc.
— Bronisław Komorowski w 2010 roku - 41,54 proc.
— Bronisław Komorowski w 2015 roku - 33,77 proc.
— Rafał Trzaskowski tylko 30,46 proc. , co dało mu 5 917 340 głosów
Nawet
Bronisław Komorowski po fatalnej kampanii i jeszcze gorszej kadencji,
zgarnął większe poparcie niż światowiec Trzaskowski.
13 proc. przewagi PAD nad RT i 3 mln więcej głosów niż w 2015
To nie
była łatwa kadencja dla Andrzeja Dudy. Ciągłe protesty, ataki,
interwencje zewnętrzne i medialna propaganda miały osłabić
tę prezydenturę tak dalece, by nie było mowy o reelekcji. Pretensje
pojawiały się także ze strony obozu rządzącego, gdy prezydent stojąc
przytomnie na straży praworządności, odrzucał wadliwe projekty ustaw.
Okazuje się jednak, że odbudowa pozycji międzynarodowej Polski, dumy
narodowej, przywrócenie należnej pozycji bohaterom narodowym, odzyskanie
prawdy historycznej, czujne wsłuchiwanie się w głos obywateli i ciągła
troska o dobro wspólne są widoczne. Andrzej Duda zdobył
w pierwszej turze 43,5 procent czyli 8 mln 450 513 głosów. Oznacza to,
że grono jego zwolenników powiększyło się o ponad 3 miliony w ciągu
5-letniej kadencji. Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowało ponad 2,5 miliona osób mniej, co stanowi grupę mniejszą o 13 proc.
CZYTAJ TAKŻE: W ciągu
5 lat prezydent Duda zyskał zwolenników. Taki wynik to rzadkość
i wielki sukces! Czy w II turze konserwatyści połączą siły dla Polski?
13 województw popiera Dudę, 3 Trzaskowskiego. Warszawa utrzymana, ale…
W zapomnienie
odchodzi powoli stary podział Polski złamanej na pół. Rafał Trzaskowski
wygrał w zaledwie 3 województwach: Lubuskim, Pomorskim,
Zachodnioporskim. Zwycięstwo w pozostałych 13 województwach należy
do prezydenta Dudy.
Zastanawiająca jest postawa mieszkańców stolicy. Trzaskowskiego wybrano we wszystkich dzielnicach Warszawy.
Widać, że interesy, posady i etaty są ważniejsze, niż afery
i zaniedbania. I choć lista grzechów Platformy wobec mieszkańców
Warszawy coraz bardziej się wydłuża, środowiska zainteresowane
utrzymaniem swoich wpływów biznesowo-polityczno-medialnych są na tyle
silne, by utrzymać obecny układ. Prezydent Warszawy nie może jednak w pełni cieszyć się wynikami, jakie osiągnął w swoim mieście.
W wyborach samorządowych zdobył 56,67 proc., czyli 505 tys. głosów przy
67 proc. frekwencji. Teraz zdobył jedynie 47,55 proc., czyli 480 tys.
głosów, przy 73 proc. frekwencji.
Niemcy za Trzaskowskim
Rafał Trzaskowski od początku był kandydatem typowanym przez naszych zachodnich sąsiadów.
Trudno się dziwić, skoro tak skwapliwie dbał o ich interesy.
Wystarczają mu niemieckie stocznie, lotnisko w Berlinie, a przekop
Mierzei Wiślanej uważa za fanaberię. Jako namaszczony przez Donalda
Tuska dobrze wpisywał się w utrzymanie niemiecko-polskiego układu
polityczno-gospodarczego. Niemiecka prasa pisze wprost, że wiąże z nim
nadzieje dotyczące także warstwy historyczno-ideowej.
Trzaskowski
mógłby zakłócić budowanie „IV Rzeczpospolitej” przez PiS. Jako
prezydent mógłby też narzucić mniej konfrontacyjny ton w relacjach
polskich władz z Niemcami, bo jest krytyczny w sprawie możliwych
polskich żądań reparacyjnych wobec Niemiec
Sztab
Rafała Trzaskowskiego przystąpił do ostrego uderzenia. I choć
ma 2 tygodnie na pozyskanie 3 milionów głosów, wybiera najbardziej
agresywną strategię: ośmieszenia i zohydzania przeciwnika.
Platforma nie zadaje sobie nawet trudu zbudowania konstruktywnego
programu prezydenckiego. Ogranicza się do negowania i dyskredytowania
posunięć prezydenta Dudy. Świadczy to nie tylko o politycznej
infantylności, ale o totalnej niemocy i niezdolności do dostrzeżenia
realnych wyzwań i problemów. Po co Trzaskowskiemu program?
Pomysł na jego prezydenturę ma Berlin i Bruksela. Stamtąd pójdzie
kampanijne wsparcie rozhulane w opozycyjnych mediach. On sam ma jedynie
być i grać swój codzienny spektakl. Jak na razie rola tępego bojówkarza
miotającego bezmyślnie paintballem idzie mu doskonale.
CZYTAJ TAKŻE:
— Prawda czy pic? Polska czy Tenkraj? Rozwój czy rozbiór? Co wybierzemy? Niech wygra silna, dumna i mądra Polska!
— Prymitywne spoty, megalomania i infantylność. Gdyby kampania potrwała jeszcze miesiąc, Trzaskowski dołączyłby do Kidawy
Redaktor naczelna wPolityce.pl, publicystka "Sieci", autorka
książki "Pułapka gender". Była wydawcą i producentem programów tv oraz
kierownikiem produkcji filmowej. Absolwentka filozofii i dziennikarstwa
KUL oraz podyplomowego studium produkcji filmowej i TV w Łódzkiej Szkole
Filmowej. Tw
3 czerwca prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich
Rodzin, dr Bogusław Rogalski zaapelował do Krzysztofa Bosaka, Mirosława
Piotrowskiego, Stanisława Żółtka oraz Marka Jakubiaka, aby wycofali się
z wyborów. Chodziło o to, aby wspierany przez chadeków kandydat –
urzędujący prezydent Andrzej Duda – wygrał wybory już w pierwszej turze
wyborów prezydenckich 28 czerwca. Apel publicznie wsparł członek
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji prof. Janusz Kawecki oraz dyrektor
Radio Maryja ojciec Tadeusz Rydzyk. – Apel prezesa Rogalskiego, ponownie
powtórzony przez niego na antenie Radio Chicago i skierowany do
wyborców czterech centroprawicowych kandydatów, częściowo odniósł
skutek. Wyborcy oddali jedynie 0,51 procenta głosów na panów Zółtka,
Jakubiaka i Piotrowskiego. Wynik Krzysztofa Bosaka jest powtórzeniem
wyniku jego ugrupowania z wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Niemniej,
gdyby Krzysztof Bosak wycofał się z rywalizacji to prezydent Duda mógł
uzyskać reelekcję już w ostatnią niedzielę – mówi Niezależnej Gazecie
Obywatelskiej rzecznik prasowy ZChR, Paweł Czyż.
NGO: Panie rzeczniku, jak pan ocenia wyniki niedzielnych wyborów z perspektywy środowiska Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin?
Paweł Czyż, rzecznik prasowy ZChR: Wykonaliśmy
dosyć dobrze nasze zadanie, którym było przekonanie wyborców, aby nie
marnowali głosów. Trzech kandydatów: Stanisław Żółtek, Marek Piotrowski i
Marek Jakubiak uzyskali łącznie 100 136 głosów. To oznacza, że tylko
1/3 wyborców, którzy podpisali im listy poparcia oddała na nich swój
głos w dniu wyborów. Całkowicie jednak zmarnowane dla prawicy zostały
głosy oddane na Krzysztofa Bosaka, tj. 1 317 380 głosów. Te 6,78
procenta oddanych głosów mogło dać zwycięstwo Andrzejowi Dudzie już w
pierwszej turze. Mamy świadomość, że elektoraty wprost się nie sumują.
Gdyby jednak członowie i sympatycy federacyjnej partii Janusza
Korwin-Mikkego i Krzysztofa Bosaka, tj. Konfederacji Wolność i
Niepodległość, pracowali na zwycięstwo Andrzeja Dudy, to w moim
przekonaniu wynik urzędującego prezydenta były w ostatnia niedzielę
wyższy niż 50 proc. Jesteśmy przy tym zniesmaczeni deklaracją liderów
tego środowiska, że nie popierają w drugiej turze Andrzeja Dudy. To
znaczy, że swoim wyborcom poddają pod rozwagę kandydata Platformy
Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego. Tymczasem to on nazywał członków
Ruchu Narodowego faszystami, akceptował pałowanie uczestników Marszu
Niepodległości w czasie rządów Platformy. Słynny podróżnik Wojciech
Cejrowski wprost brak rekomendacji w drugiej turze ze strony ekipy
Janusza Korwin – Mikke i Krzysztofa Bosaka nazwał, cyt. „debilną
decyzją”.
NGO:
No właśnie, Wojciech Cejrowski napisał na Twitterze, że „Konfederacja
powinna natychmiast zmienić debilną decyzję “nikogo nie popieramy w II
turze”. Marek Jakubiak za to uważa, że nie powinno się głosować na
Rafała Trzaskowskiego …
Paweł Czyż: Członkowie
Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin wykonali tytaniczną pracę w
mediach społecznościowych, aby jako jedyna partia opozycyjna popierająca
Andrzeja Dudę przekonać wyborców, że nie należy rozbijać głosów na
prawicy. Przez dwa tygodnie nasze informacje w tej sprawie opublikowane
przez prawicowe portale i posty na Facebooku oraz Twiterze miały miliony
wyświetleń. Pan Wojciech Cejrowski, któremu Służba Bezpieczeństwa – po
pogrzebie jego kolegi z równoległej klasy Grzegorza Przemyka – połamała
ręce – wcześniej porywając, wie, że matka pana Trzaskowskiego była
tajnym współpracownikiem Slużby Bezpieczeństwa o pseudonimie Justyna.
Jak pisał Marcin Marosz w „Gazecie Polskiej”, cyt. „Meldowała
bezpiece o kontaktach z dyplomatami USA muzyków i ludzi zajmujących się
jazzem – Jerzego Matuszkiewicza, Leopolda Tyrmanda czy Romana Waschki.
Jej pierwsza teściowa była kapitanem UB, teść – pułkownikiem LWP, a inni
z bliskich działali na wysokich szczeblach PZPR”. Proszę
zauważyć, że ojciec Wojciecha Cejrowskiego, Stanisław był cenionym
animatorem i znanym animatorem jazzu. Mogę podejrzewać, że znany
podróżnik może wiedzieć więcej o rodzinie pana Trzaskowskiego. Stąd jego
dosyć stanowcza reakcja na oświadczenie liderów Konfederacji Wolność i
Niepodległość. Do tego, pan poseł Korwin-Mikke wraz z postkomunistami
głosował niedawno za przedawnieniem zbrodni komunistycznych. Pan
Jakubiak natomiast już się zreflektował, a Stanisław Żółtek –
ogłaszając, że nie zagłosuje w drugiej turze na Andrzeja Dudę i rozważa
poparcie Trzaskowskiego – się ostatecznie skompromitował politycznie.
NGO: Jak pan ocenia wyniki innych kandydatów? Jakie macie teraz zadania w środowisku chadeckim?
Paweł Czyż:Dramatyczny
wynik lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Koalicje z Platformą
Obywatelską zaszkodziły tej formacji bardziej niż sądzili. Byłoby dobrze
dla ruchu ludowego, aby dla dobra Polski Kosiniak-Kamysz zaapelował o
głosowanie na Andrzeja Dudę. W innym wypadku będę mieli problemy w
wyborach w 2023 roku z przekroczeniem progu. Robert Biedroń nie był w
stanie dobić do wyniku kandydatki Leszka Millera z poprzednich wyborów.
Tu nasza akcja z polaryzowaniem poglądów i składaniem w samorządzie
projektów wprowadzenia Samorządowej Karty Praw Rodziny – wściekle
atakowanych w Bytomiu i Olsztynie przez polityków Wiosny, tj. Wandę
Nowicką i Łukasza Kohuta – przysłużyło się kompromitacji wyborczej
byłego prezydenta Słupska. Podjęliśmy się trudnej misji w tych wyborach
prezydenckich – nie będąc formacją Zjednoczonej Prawicy nakłanialiśmy do
oddania głosu 28 czerwca na prezydenta Andrzeja Dudę. To nie koniec
naszych działań, bo podobnie będziemy działali przez najbliższe dwa
tygodnie. Takich osób – trochę zagubionych w narracji medialnej – jest
też sporo w elektoracie Szymona Hołowni. Dosyć skutecznie lansował się
on na „umiarkowanie wierzącego”. Będziemy głośno mówili o tym, że ten
kandydat wspierany przez polityków byłej Unii Wolności i prywatne stacje
telewizyjne – tak de facto – nie prezentuje poglądów zbieżnych z tymi
głoszonymi przez Kościół katolicki. Podobnie do Rafała Trzaskowskiego
nie ma programu, a jego celem jest jedynie budowanie ugrupowania, w
którym duchowym mentorem będzie Leszek Balcerowicz, a symbolami droga
życiowa Bronisława Geremka czy Tadeusza Mazowieckiego. W istocie, to
nowe wydanie projektu formacji .Nowoczesna i Ryszarda Petru. My
natomiast uważamy, że w 2023 roku będziemy gotowi, aby przekroczyć próg 5
procent poparcia przez pozytywny i konstruktywny przekaz oraz program.
Zapraszamy przy tym do współpracy wszystkich tych, którzy nie są dzisiaj
członkami obozu Zjednoczonej Prawicy, ale nie są też prorosyjscy czy
proniemieccy oraz są sojusznikami dobrych zmian.