Ks. Bortkiewicz, Lisicki, Chmielewski, Polit. „Watykan w cieniu tęczowej gwiazdy” – 10 najważniejszych cytatów z filmu 
(GS/PCh24.pl)
 
W dniu oficjalnej premiery najnowszej produkcji PCh24.TV pt. 
„Watykan w cieniu tęczowej gwiazdy” prezentujemy Naszym Czytelnikom 10 
najważniejszych cytatów znakomitych ekspertów, którzy występują w tym 
filmie.
 
Paweł Lisicki:
 
Przed Soborem Watykańskim II doszło we Francji do spotkania 
przedstawicieli Cerkwii Prawosławnej i przedstawicieli papieża Jana 
XXIII. Uzgodniono tam, wszystko na to wskazuje, dwie rzeczy 
najważniejsze z punktu widzenia późniejszej historii. Po pierwsze, że 
zwołany przez papieża Sobór nie potępi komunizmu, a w zamian za to 
Cerkiew wyśle swoich przedstawicieli na obrady soborowe.
Łatwo zauważyć, że tego typu podejście było całkowicie sprzeczne 
ze wcześniejszymi dokumentami papieskimi, chociażby z encykliką Divini Redemptoris Piusa XI.
Musiało ono też powodować, że zwolennicy otwarcia na komunizm, 
jeśli tak można powiedzieć, uzyskali wiatr w żagle i uznali, że mają za 
sobą poparcie papieskie. Tutaj papież był nie tylko tym, który zaczął 
tolerować inne podejście, ale tym który czynnie prowadził, czy 
doprowadził do tego porozumienia, w zamian za to uzyskał obecność 
przedstawicieli Cerkwii Prawosławnej, zresztą tych akurat, których 
uzyskał i w tamtym czasie, byli to pracownicy sowieckiej służby 
bezpieczeństwa, więc można się w ogóle zastanawiać czy oni występowali 
tam jako reprezentanci Cerkwii, czy po prostu jako agenci służb 
sowieckich.
 
Prof. Marek Kornat:
Katolik, który ma sympatie prokomunistyczne z definicji jest pseudo katolikiem.
Jest pseudo katolikiem, a to dlatego, że komunizm jest ideologią absolutnie nie do pogodzenia z nauką moralną Kościoła.
Nie mam tu na myśli jedynie tego, że komunizm jest programowo 
ateistyczny, ale też to, że choćby doktryna równości, którą głosi 
komunizm, albo doktryna rządów monopartii, jest nie do pogodzenia z 
jakkolwiek rozumianym nauczaniem Kościoła, oczywiście nauczaniem 
tradycyjnym i zdrowym.
 
Prof. Jakub Polit:
Teologia wyzwolenia jest, uleganiem bardzo niebezpiecznej 
pokusie, zrozumiałej, oczywiście, w warunkach wielkiej niejednokrotnie 
nędzy w Ameryce Łacińskiej, że da się zbudować królestwo Boże na Ziemi, 
że jest ono osiągalne i że można je zbudować środkami politycznymi.
Może jeszcze inaczej, jeżeli chodzi o dwóch wybitnych i 
teoretyków i praktyków teologii wyzwolenia, jeden z nich, z resztą 
później usunięty z szeregów Kościoła, franciszkanin brat Berto, 
rozmawiał ze swoim drogim kolegą, Fidelem Castro, na pewno akceptującym 
teologię wyzwolenia, a już rewolucję, “Nie wiem, co zrobiłby Chrystus”, 
mówił Fidel Castro, “gdyby mu się udało zbudować państwo, ale jestem 
przekonany, rozmawiając z tobą, że byłoby to państwo podobne do 
naszego”.
Otóż nie chciałbym, żeby to było państwo podobne do naszego, i to
 nie tylko do castrowskiej czy po-castrowskiej Kuby, ale w ogóle nie 
chciałbym, ażeby przyszłe królestwo Boże funkcjonowało nawet jak 
najlepiej zorganizowane państwo świeckie, z jego rozmaitymi, prawda, 
aspektami, no, ze środkami używania przemocy, z policją, półświatkiem, 
rywalizacją o stołki, o rynki, i tak dalej, i tak dalej.
Natomiast teologia wyzwolenia sugeruje, że coś podobnego można 
było by zbudować i to sięgając właśnie po lufę karabinu. “Władza wyrasta
 z lufy karabinu”, powiadał Mao Zedong. Co zbudował w Chinach, wiadomo.
 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz:
Jesteśmy w sytuacji, w której można mówić faktycznie o 
istniejącej już schizmie w Kościele, jestem niestety o tym przekonany, 
obserwując to, co dzieje się chociażby w Niemczech, ale my najczęściej 
odwołujemy się tutaj do Niemiec, ale przecież ostatnie wydarzenia 
chociażby z Belgii czy z Holandii; Belgia sankcjonuje obrzędy 
liturgiczne, para-liturgiczne obrzędy, które mają błogosławić pary 
homoseksualne; Holandia, biskup Amsterdamu ogłasza zamykanie i oddawanie
 kościołów katolickich w obce ręce, ponieważ nie widzi sensu ich 
utrzymywania przy spadku liczby wiernych.
Możemy sięgać do Austrii, możemy sięgać do Szwajcarii, 
przynajmniej do niektórych kantonów, możemy sięgać do niektórych 
diecezji Stanów Zjednoczonych. Obserwujemy rzeczywiście sytuację, w 
której mamy po prostu do czynienia, jeżeli nie ze schizmą, to z ogromnym
 chaosem.
I w tej sytuacji tym bardziej uważam, że stanowisko papieża jest 
stanowiskiem bezwzględnie koniecznym do tego, aby wypowiedzieć jasne, 
stanowcze wyznanie wiary w Chrystusa i wraz z wszystkimi konsekwencjami 
tego wyznania wiary.
 
Paweł Chmielewski:
Słyszymy dzisiaj nieustannie o konieczności rozeznawania. 
Niestety często jest to frazes, który stosowany jest tylko po to, żeby 
zaakceptować w naszym życiu grzech. Jeżeli żyjemy w nowym związku, 
niesakramentalnym, mamy rozeznać, czy to może jest w naszej sytuacji 
konieczne i inaczej nie możemy. Jeżeli jesteśmy homoseksualistami, mamy 
rozeznać, czy, no, po prostu to wynika z naszej natury i inaczej się nie
 da. Jeżeli chcemy popełnić aborcję, albo zagłosować na partię, która 
popiera aborcję, też mamy rozeznać, czy to jest, w naszej sytuacji 
dobre, czy niedobre.
To rozeznanie jest, tak naprawdę, takim praktycznym instrumentem 
afirmującym rewolucję dotyczącą rozumienia sumienia w Kościele 
Katolickim, tak, żeby sumienia nie rozumieć już jako miejsca 
rozpoznawania obiektywnej roli Bożej. Mamy rozeznawać po to, żeby 
odrzucać Ewangelię, żeby odrzucać prawo Boże. Jeżeli nie zgadza się 
nasze życie z tym, czego naucza Pan Bóg i Kościół, no to po prostu mamy 
to rozeznać tak, żeby to dostosować.
 
Paweł Lisicki:
Celem rewolucji od czasów oświecenia jest radykalny egalitaryzm, 
czyli przekonanie o równości, ale nie równości wobec prawa, albo nie o 
równości takiej, jaką miał na myśli św. Paweł, kiedy mówił, że nie ma 
Greka, ani Żyda, kobiety, ani mężczyzny, bo ta równość była równością w 
stosunku do Boga.
Nowość egalitaryzmu oświeceniowego polegała na tym, że on ma 
dotyczyć, tak na prawdę, wszystkich sfer życia, a nowość komunizmu miała
 polegać na tym, że to dotyczy już również kwestii własności kwestii 
społecznych, a nowość przyniesiona przez Freuda, czy już nie Freuda, 
tylko przez neomarksistów, czy neokomunistów, ma polegać na tym, że ta 
równość obejmuje również tak zwane orientacje seksualne, płeć, pod 
każdym wymiarem, czyli mamy do czynienia z takim nieustannym 
radykalizowaniem pojęcia egalitaryzmu i pojęcia równości.
Ale ona również musi dotyczyć poglądów, wszystkie poglądy są 
równe, w związku z tym żaden nie jest lepszy; ona musi dotyczyć doktryn,
 wszystkie doktryny są sobie równe, żadna nie jest lepsza, żadna nie 
jest gorsza.
Oczywiście prowadzi to tak na prawdę do zwycięstwa przekonania, 
że tylko ci mają rację, którzy tym wszystkim manipulują, i którzy to 
wszystko kontrolują, to jest typowy przykład tego gnostyckiego myślenia,
 że istnieje wąska grupa oświeconych i cały tłum, któremu trzeba te 
egalitarne idee narzucić i je kontrolować.
 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz:
Homoseksualizm stał się dzisiaj nie tylko sprawą, powiedziałbym, 
intymnych relacji, ale sprawą bardzo zideologizowaną. To jest sprawa 
ogromnej presji kulturowej, ogromnej też presji politycznej. I to 
właśnie sprawia dodatkowo, że kapłan, który nie potrafiłby sobie 
poradzić z tymi skłonnościami, kandydat, który by nie potrafił sobie 
poradzić z tymi skłonnościami, stał by się bardzo łatwo przedmiotem 
manipulacji, przedmiotem dyskredytującym Kościół.
To jest sytuacja rzeczywiście skandaliczna, to jest sytuacja, 
która woła o pomstę do nieba. Dlatego, że to nie są już tylko grzechy 
seksualne, ale to są grzechy raniące oblicze Chrystusa w Kościele, to są
 grzechy, które dyskredytują Kościół, które go uniewiarygadniają. I to 
jest na pewno sytuacja, która wymaga tutaj bardzo poważnej nie tylko 
refleksji, ale przede wszystkim, działań.
Niestety w ostatnich latach obserwujemy sytuacje chociażby takie 
jak w czasie drogi synodalnej w Niemczech, gdzie temat homoseksualizmu i
 homoseksualizmu księży nie stał się tematem nie tylko tabu, nie stał 
się tematem przede wszystkim potępionym, ale stał się tematem 
promowanym, a więc to jest sytuacja, w której dochodzi do momentu, w 
którym patologia staje się normą narzucaną wiernym i narzucaną 
wspólnocie kościoła.
To już jest sytuacja rzeczywiście bardzo niebezpieczna, bo raz 
jeszcze podkreślam, to nie jest patologia, z którą mieliśmy od wieków do
 czynienia, ale to jest próba przekształcenia patologii w normę.
 
Prof. Jakub Polit:
Kościół jest taką instytucją, która ma głosić pewne prawdy, 
niezmienne i ostateczne. Kościół może być oczywiście uważany za 
postępowy, wsteczny, nowoczesny, znajdujący się w upadku albo znajdujący
 się w szczycie rozkwitu intelektualnego. Natomiast jego zadaniem, tak 
mi się wydaje, i do niedawna był to truizm, wbrew temu, co się często 
mówiło, nie było to prowadzenie działalności charytatywnej, nie było 
wspieranie biednych i nieszczęśliwych, choć oczywiście tym się zajmował 
od samego swojego początku, prawda, nie było dialogowanie z władzami 
świeckimi, nie było zajmowanie się ochroną przyrody, czy ochroną 
wielorybów, choć oczywiście było by rzeczą ze wszech miar pożądaną gdyby
 ludzie Kościoła, także duchowni, jako jednostki zajmowali się tymi 
rzeczami, tylko było przekazywanie Ewangelii i skarbca wiary.
 
Paweł Chmielewski:
Proces destrukcji doktrynalnej Kościoła Katolickiego, proces 
destrukcji moralnej w Kościele zaszedł już niezwykle daleko, tak daleko,
 że wielu ludzi zadaje sobie pytanie, czy Kościół Katolicki jeszcze z 
tego wyjdzie, czy Kościół Katolicki stanie się jeszcze na powrót 
katolicki. Po ludzku, nie widać na to zupełnie żadnych szans. Mamy 
większość biskupów modernistyczną, mamy wielu kardynałów, którzy głoszą 
modernizm, stolica apostolska nie reaguje w sytuacji, gdy w różnych 
kościołach lokalnych jest głoszona herezja, ale Bóg pokazywał 
wielokrotnie w historii, że jest w stanie przezwyciężyć najrozmaitsze 
kryzysy.
Mieliśmy ogromne kryzysy w chrześcijaństwie pierwszych 
wieków, kryzys ariański, później wielkie kryzysy w średniowieczu, kryzys
 rewolucji protestanckiej, to wszystko zostało jednak przez Kościół 
przezwyciężone.
Myślę, że jednym z najbardziej kluczowych i elementarnych 
posunięć, jakie należy dzisiaj w Kościele Katolickim wykonać jest powrót
 do zdrowej katolickiej filozofii. Jeżeli nie wrócimy do filozofii św. 
Tomasza, do tej filozofii, która buduje na Arystotelesie, która buduje 
na Platonie również, która buduje na całej myśli, jaka ukształtowała 
zachód, po prostu przepadniemy.
 
Prof. Marek Kornat:
Problemy Kościoła może rozwiązać tylko nawrócenie się papieża. 
Papież musi się nawrócić i papież musi światu pokazać Chrystusa na nowo,
 bezkompromisowo. I tu potrzebna jest łaska z wysoka, to jest moje 
zdanie, to jest moje zdanie, innej drogi ja nie widzę, ja nie widzę.
Potrzebne jest nawrócenie się stolicy apostolskiej. Stolica 
apostolska musi przestać robić to, co robi i to jest jedyna droga, droga
 przyszłości.
Oprac. TG
 
Wizja prorocza sługi Bożego bł. Ks. Bronisława Markiewicza
W końcu wojna stanie się religijna. Walczyć będą dwa przeciwne obozy: obóz ludzi wierzących w Boga i obóz niewierzących…
Postać nadludzka (zjawia się od ołtarza jako młodzieniec 16-letni ubrany w płótniankę zgrabnie skrojoną, z modlitewnikiem i różańcem w ręku, z jego oczu wychodzą jakby iskry):
Pokój wam, słudzy i służebnice Pańscy! Ponieważ Pan najwyższy was więcej umiłował aniżeli inne narody, dopuścił na was ten ucisk, abyście oczyściwszy się z waszych grzechów stali się wzorem dla innych narodów i ludów, które niebawem odbiorą karę sroższą od waszej w zupełności grzechów swoich. Oto już stoją zbrojne miliony wojsk z bronią w ręku, straszliwie morderczą. Wojna będzie powszechna na całej kuli ziemskiej i tak krwawa, iż naród położony na południu Polski wyginie wśród niej zupełnie. Groza jej będzie tak wielka, że wielu ze strachu postrada rozum. Za nią przyjdą następstwa jej: głód, mór na bydło i dwie zarazy na ludzi, które więcej ludzi pochłoną aniżeli sama wojna. Ujrzycie zgliszcza, gruzy naokół i tysiące dzieci opuszczonych, wołających chleba. W końcu wojna stanie się religijna. Walczyć będą dwa przeciwne obozy: obóz ludzi wierzących w Boga i obóz niewierzących w Niego. Nastąpi wreszcie powszechne bankructwo i nędza, jakiej świat nigdy nie widział, do tego stopnia, że wojna sama ustanie z braku środków i sił. Zwycięzcy i zwyciężeni znajdą się w równej niedoli i wtedy niewierni uznają, że Bóg rządzi światem i nawrócą się, a pomiędzy nimi wielu Żydów. Wojnę powszechną poprzedzą wynalazki zdumiewające i straszliwe zbrodnie popełniane na całym świecie. Wy, Polacy, przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się wzajem wspomagali, nadto poniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim, i tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidziane braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej. Języka waszego będą się uczyć w uczelniach na całym świecie. Cześć Maryi i Najświętszego Sakramentu zakwitnie w całym narodzie polskim. Szczególnie przez Polaków Austria podniesie się i stanie się federacją ludów. A potem na wzór Austrii ukształtują się inne państwa. Najwyżej zaś Pan Bóg was wyniesie, kiedy dacie światu WIELKIEGO PAPIEŻA. Ufajcie przeto w Panu, bo dobry jest, miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy…
Wydaje się, że ta wojna między wierzącymi i niewierzącymi zaczyna przybierać na sile… (i nie o muzułmanów tu chodzi ale o tych wszystkich którzy przykazania Boże mają za nic, bo nie wierzą w Boga!
Polacy, Bóg żąda od was nie walki, jaką staczali najlepsi przodkowie wasi na polach bitwe w chwilach stanowczych, ale bojowania cichego, pokornego i znojnego na każdy dzień, szczególnie przeciw nieprzyjaciołom waszych dusz; żąda od was walki w duchu Chrystusowym i w duchu Jego Świętych. On chce od was, abyście każdy na swoim stanowisku, wiedli przede wszystkim na każdy dzień bój bezkrwawy. Tylko pod tym warunkiem dostaniecie się do nieba, a w dodatku zajmiecie już na tej ziemi święte stanowisko pomiędzy narodami. Pokój wam!” (Ks. Br. Markiewicz. Bój bezkrwawy. Wyd. III. Michalineum 1979 s. 53-55)
W 1898-m r. ksiądz Markiewicz dyktując profesorowi Bartłomiejowi Grochow i artykuł „Nasze gwiazdy przewodnie”, powiedział: „Będą
oblęgali Przemyśl i Kraków , a koło nas (t. j. przez Miejsce Piastowe) pójdą, Moskale na Węgry „. Dalej mówił: „na pierwszej wojnie jeszcze się nie skończy
nieszczęście ludzkie. Koniec jego nastąpi aż narody uznają się za braci, aż wolność Polski będzie zupełnie zabezpieczoną”.
W 1907-m roku pisał. „Dzisiaj stoimy wobec zupełnego odstępstwa od Boga i wobec przewrotu misternie zorganizowanego w e wszystkich częściach świata, mającego do
rozporządzenia środki straszliwie mordercze. Rozmiarów klęski nam grożącej mało kto przeczuwa, a tern mniej przewiduje, ponieważ jest mało
ludzi takich, którzyby mieli jakiekolwiek wyobrażenie o krwiożerczej dzikości i zapamiętałości człowieka roznamiętnionego, który jest pozbawiony uczuć religijnych; żadna bowiem filozofja ani nauka nie zastąpi wiary.”
Polskę przyszłą z powodu jej cierpień, któremi zmyje swoje winy,
uważał za państwo najlepiej przygotowane do wprowadzenia sumienia
w sferę polityki narodów tak na zewnątrz jak na wewnątrz. Spodziewał
się, że w całej Europie nastąpi to dopiero po wielkich wojnach i spowodowanych przez nie innych walkach i katastrofach, po których najprędzej
opamięta się naród polski, a to przez zaprowadzenie u siebie zgody, ładu
społecznego i narodowościowego równouprawnienia. W tedy dopiero nastanie szczęśliwość ludów europejskich i innych. Epoka ta będzie się
cechowała braterstwem ludów a polską literaturę wieszczą będą wykładały
zagraniczne uniwersytety.