piątek, 28 czerwca 2024

ks. Piotr Glas - Sprawa DZIECKA. To [Co USŁYSZYCIE] ŚWIADCZY SAMO ZA SIEBIE.Cud w Medjugorie wyproszony przez Ks.Glasa

 

Przesłanie Matki Bożej 13 października 1973 r. Akita: ,, Dzieło szatana przeniknie nawet do Kościoła, w taki sposób, że ujrzycie, jak kardynałowie występują przeciwko kardynałom, biskupi przeciwko biskupom. Kapłani którzy mnie czczą, będą w pogardzie u innych i wystąpią przeciwko nim ich współbracia. Kościoły i ołtarze zostaną splądrowane. Kościół będzie pełen zwolenników kompromisu, a demon skłoni licznych księży oraz wiele osób konsekrowanych do porzucenia służby Bożej. Szczególnie zajadle wystąpi szatan przeciw duszom poświęconym Bogu,, Księże Piotrze jesteśmy z Tobą.

 

Podpisz petycje w obronie niezłomnego Kapłana Ks.Glasa

 https://www.chrzescijanskieveto.pl/index.php/2024/06/25/875/ https://www.chrzescijanskieveto.pl/index.php/2024/06/25/875/

Podpisz petycje w obronie niezłomnego Kapłana Ks.Glasa 


"TO NIE JEST KONIEC" - ks. Piotr Glas

Objawienia NMP z Quito (uznane przez KK) sprzed 400 lat, właśnie wypełniają się na naszych oczach

 

Objawienia NMP z Quito (uznane przez KK) sprzed 400 lat, właśnie wypełniają się na naszych oczach:

„Sakrament małżeństwa, symbolizujący związek Chrystusa ze swoim Kościołem, będzie przedmiotem ataków i profanacji w najściślejszym znaczeniu tego słowa – mówiła Maryja. Masoneria, która będzie wówczas sprawować rządy, zaprowadzi niesprawiedliwe prawa mające na celu zniszczenie tego sakramentu, a przez to ułatwi każdemu życie w stanie grzechu […]. Duch chrześcijański szybko upadnie, drogocenne światło wiary zgaszone będzie do tego stopnia, że nastąpi prawie całkowite zepsucie obyczajów”.

Walka o zniszczenie instytucji małżeństwa, rodziny to najważniejszy przyczółek walki o przyszłość świata i Kościoła. I tu zmagania są najcięższe. Zaraz za nią lokują się szatańskie wysiłki, by zniszczyć sakrament kapłaństwa. „Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, lżony i wzgardzony. Diabeł prześladować będzie szafarzy Pana w każdy możliwy sposób. Będzie działać z okrutną i subtelną przebiegłością, odwodząc ich od ducha powołania i uwodząc wielu. Owi zdeprawowani kapłani, którzy zgorszą chrześcijański lud, wzbudzą nienawiść złych chrześcijan oraz wrogów rzymskiego, katolickiego i apostolskiego Kościoła, którzy zwrócą się przeciwko wszystkim kapłanom. Ten pozorny tryumf szatana przyniesie ogromne cierpienia dobrym pasterzom Kościoła” – z bólem oznajmiła Maryja s. Mariannie.

Co zrobimy z tymi słowami? Objawienia kończą się przypomnieniem, że Bóg cały czas jest z nami. Czeka na nasze nawrócenie, Jego miłość jest nieskończona.

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/echo202043-quito.html

:

„Sakrament małżeństwa, symbolizujący związek Chrystusa ze swoim Kościołem, będzie przedmiotem ataków i profanacji w najściślejszym znaczeniu tego słowa – mówiła Maryja. Masoneria, która będzie wówczas sprawować rządy, zaprowadzi niesprawiedliwe prawa mające na celu zniszczenie tego sakramentu, a przez to ułatwi każdemu życie w stanie grzechu […]. Duch chrześcijański szybko upadnie, drogocenne światło wiary zgaszone będzie do tego stopnia, że nastąpi prawie całkowite zepsucie obyczajów”.

Walka o zniszczenie instytucji małżeństwa, rodziny to najważniejszy przyczółek walki o przyszłość świata i Kościoła. I tu zmagania są najcięższe. Zaraz za nią lokują się szatańskie wysiłki, by zniszczyć sakrament kapłaństwa. „Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, lżony i wzgardzony. Diabeł prześladować będzie szafarzy Pana w każdy możliwy sposób. Będzie działać z okrutną i subtelną przebiegłością, odwodząc ich od ducha powołania i uwodząc wielu. Owi zdeprawowani kapłani, którzy zgorszą chrześcijański lud, wzbudzą nienawiść złych chrześcijan oraz wrogów rzymskiego, katolickiego i apostolskiego Kościoła, którzy zwrócą się przeciwko wszystkim kapłanom. Ten pozorny tryumf szatana przyniesie ogromne cierpienia dobrym pasterzom Kościoła” – z bólem oznajmiła Maryja s. Mariannie.

Co zrobimy z tymi słowami? Objawienia kończą się przypomnieniem, że Bóg cały czas jest z nami. Czeka na nasze nawrócenie, Jego miłość jest nieskończona.

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/echo202043-quito.html

Czas ostatecznej próby? Zapomniane objawienia Maryi z Quito I ks. Robert Skrzypczak

KARDYNAŁ UJAWNIŁ PLAN! OTO CO ZROBIĄ Z KOŚCIOŁEM

Jakie plany mają masoni wobec kościoła?

 

Jakie plany mają masoni wobec kościoła?

20 cze 2024Obecny papież i synodalne wytyczne, akcentuje jeszcze bardziej role kobiet w kościele co osobiście uważam za szkodliwe, co więcej, w kosciele .
Rozmowa z O.Norkowskim
 

Siedem dyrektyw wielkiego mistrza masonów

PL1.TV
https://pl1.tv › Videos
20 cze 2024Moim zdaniem, dopuszczanie kobiet do prezbiterium, pozwalanie im na czytanie czytań jest jawnym krokiem do wprowadzenia kapłanstwa kobiet.
 
Rozmowa z O.Norkowskim

„Nie uznaję autorytetu Dykasterii, jej prefekta, ani tego, który go nim mianował”. Abp. Vigano odpowiada na oskarżenia ws. schizmy

 

Wywiad Arcybiskupa Viganò dla rosyjskiej telewizji Rossija 24

„Nie uznaję autorytetu Dykasterii, jej prefekta, ani tego, który go nim mianował”. Abp. Vigano odpowiada na oskarżenia ws. schizmy

(Abp Carlo Maria Viganò / Źródło: YouTube)

„Nie mam zamiaru poddawać się pokazowemu procesowi” – napisał abp. Carlo Maria Viganò w oświadczeniu opublikowanym na łamach LifeSite News. Były nuncjusz apostolski w USA został w czwartek wezwany do Watykanu. Poinformowano go, że rozpoczęto przeciwko niemu postępowanie w sprawie przestępstwa schizmy i podważenia prawomocności pontyfikatu Franciszka.

„Pragnę wyjaśnić, że nie udałem się do Watykanu wczoraj [20 czerwca] i nie mam zamiaru udać się do [siedziby] Świętego Oficjum 28 czerwca, a także, że nie dostarczyłem żadnego oświadczenia ani dokumentu w mojej obronie do Dykasterii, której autorytetu nie uznaję, ani nie uznaję autorytetu jej prefekta, ani nie uznaję autorytetu tego, który go mianował” – oświadczył abp. Viganò.

„Nie mam zamiaru poddawać się pokazowemu procesowi, w którym ci, którzy mają mnie bezstronnie osądzać w celu obrony katolickiej ortodoksji, są jednocześnie tymi, których oskarżam o herezję, zdradę i nadużycie władzy. A wśród nich są właśnie jezuici, pierwsi orędownicy wszystkich moralnych i doktrynalnych wypaczeń ostatnich sześćdziesięciu lat, począwszy od Jamesa Martina, S.J., aktywisty LGBTQ+, który jest stałym gościem domu św. Marty” – dodał hierarcha.


Pismo do abp. Viganò skierował 11 czerwca sekretarz sekcji dyscyplinarnej Dykasterii Nauki Wiary, John J. Kennedy. Podano w nim, że abp Viganò ma stawić się w Dykasterii w dniu 20 czerwca o godzinie 15:30 w związku z oskarżeniem go o przestępstwo schizmy. Jako powód wezwania wskazano konkretnie na publiczne oświadczenia skutkujące zerwaniem jedności z Kościołem katolickim w postaci odrzucenia prawomocności pontyfikatu Franciszka, zerwania komunii z papieżem i odrzucenia II Soboru Watykańskiego.

Źródło: lifesitenews.com

PR

„Globalny Kościół ekumeniczny”. Watykan chce zamienić papiestwo na jego parodię?

 „Jeśli podejdziemy do tego dokumentu mając w pamięci znaną metodologię Watykanu, dojdziemy do zdumiewającego wniosku: że oni zamierzają znieść papiestwo – przynajmniej w oczach świata – i zastąpić je nową instytucją służącą jako szczyt instytucji, którą dokumenty nazywają autentycznym soborowym/synodalnym Kościołem” – pisze Matthew McCusker na portalu „Life Site News” o nowym watykańskim dokumencie roboczym Biskup Rzymu.

Zdaniem publicysty to rodzaj „mapy drogowej”, która ma posłużyć Franciszkowi do ustanowienia nowego „synodalnego papiestwa” i „zastąpić papiestwo na zawsze ustanowione przez Chrystusa”. To z kolei miałoby „wieść do globalnego kościoła ekumenicznego bez doktryny i dyscypliny”. Liczący 150 stron dokument roboczy Watykanu przedstawia zastrzeżenia wobec doktryny katolickiej i sugestie przekształcenia papiestwa.

McCusker podkreśla, że zastrzeżenia w Biskupie Rzymu to opinie przesłane do Watykanu przez niekatolickie denominacje w reakcji na encyklikę św. Jana Pawła II Ut unum sint, która ukazała się w 1995 r. Komentator uważa, że fakt analizy tych opinii po tak długim czasie powinien wzbudzić „obawy każdego, kto jest świadom metod stosowanych przez Watykan pod panowaniem Franciszka.

„Przedstawianie heterodoksyjnych idei w nieautorytatywnych dokumentach, a następnie próba uczynienia z nich oficjalnego nauczania, to strategia, która w ostatnim dziesięcioleciu była stosowana wiele razy” – pisze McCusker. Jako przykład podaje Komunię św. dla rozwiedzionych w ponownych związkach małżeńskich i błogosławienie par homoseksualnych. Stąd jego zdaniem dokument roboczy Biskup Rzymu zasługuje na szczególną uwagę i przedstawienie, do czego by doszło, gdyby jego zastrzeżenia i sugestie reform faktycznie zostały wcielone w życie.

Taka strategia miałaby składać się z dwóch etapów. Publicysta uważa, że pierwszym byłaby „redefinicja katolickiego rozumienia papiestwa” tak, by być w zgodzie ze „zobowiązaniem” papieża Franciszka do „budowania Kościoła synodalnego na wszystkich poziomach”. Byłoby to „podważenie biblijnych i teologicznych fundamentów” urzędu św. Piotra. McCusker przedstawia w siedmiu punktach, jak miałoby się to dokonać według dokumentu roboczego.

 

Przede wszystkim miałaby to być taka reinterpretacja Pisma Świętego, by papież stał się jedynie „symbolicznym przywódcą bez prawdziwej władzy” i by było to zgodne z synodalnym rozumieniem jego urzędu. Prowadziłoby to zatem do zniszczenia jego autorytetu. Wsparcia dla takiego rozumienia papiestwa szukano by w „niejednoznacznych fragmentach u ojców Kościoła”. Z pomocą „nowej hermeneutyki” doprowadzano by do reinterpretacji nauki Soboru Watykańskiego I tak, by była ona zgodna z wizją protestancką i prawosławną.

Następnie starano by się usunąć „przeszkodę”, jaką jest nauka Soboru Watykańskiego I o nieomylności papieża i jego jurysdykcji. Jednocześnie zastosowano by do tego celu Sobór Watykański II, by „odkryć” prawdziwe „intencje” Soboru Watykańskiego I, a potem „zrehabilitować poprzednio potępiony błąd, że sprawowanie nieomylności wymaga zgody Kościoła”.

Drugim etapem według publicysty byłoby „ustanowienie papiestwa synodalnego”. Taki papież przewodniczyłby „nowemu inkluzywnemu kościołowi pozbawionemu doktryny i dyscypliny. Wszyscy ochrzczeni zostaną zaproszeni do tego kościoła synodalnego bez potrzeby porzucania swoich błędów doktrynalnych”. Takie papiestwo miałoby „prymat honorowy” i bez władzy nad prawosławnymi i protestantami. Kościół z kolei byłby synodalny „na każdym poziomie” bez „jedności wiary, kultu i zarządzania”.

Jedność byłaby jedynie pragmatyczna, a urząd św. Piotra opierałby się „na papiestwie pierwszego milenium, które będzie uważane za rozstrzygający model. Późniejsze definicje i rozwój doktryny dotyczące papiestwa będą zlekceważone”. Do Rzymu można by się odwoływać, ale stroniłby on „od sprawowania władzy sądowej”.

Zdaniem publicysty takie są logiczne wnioski po lekturze Biskupa Rzymu. Uważa on, że jeśli ktoś będzie wysuwać zastrzeżenia co do takiej interpretacji, to prawdopodobnie będą to ci sami ludzie, którzy twierdzili, że papież nie dopuści Komunii św. dla rozwodników czy błogosławienia par homoseksualnych. Jego zdaniem jednak dla każdego, kto rozumie sposób działania papieża Franciszka, ten dokument roboczy powinien być ostrzeżeniem.

jjf/LifeSiteNews.com

 

Bp Marian Eleganti: Fałszywa jedność. Nowy dokument Watykanu jest błędny

 

Bp Marian Eleganti: Fałszywa jedność. Nowy dokument Watykanu jest błędny

Szwajcarski biskup Marian Eleganti bardzo krytycznie ocenia nowy dokument Watykanu, który zawiera wstępne propozycje zmian w papiestwie. Według hierarchy dokument dąży do zbudowania jedności między chrześcijanami – z pominięciem prawdy.

„Akceptacja rzymsko-katolickiego papieskiego prymatu jurysdykcyjnego przez innych chrześcijan jako kryterium ważności i legitymizacji oraz związane z tym specyficzne (inne, nowe) rozumienie i wykonywanie papiestwa, to moim zdaniem błąd” – napisał biskup Eleganti.

Jak wskazał, nie może być tak, że dojdzie do degradacji papiestwa tylko po to, by jak największa grupa oddzielonych chrześcijan uznała je za akceptowalne. Przecież w papiestwie chodzi o wypełnianie woli Chrystusa. Kryterium powinno dotyczyć tego, czy kształt papiestwa odpowiada Jego woli i prawdzie Ewangelii. Katolicy zawsze wierzyli, że Duch Święty działa w Kościele i go prowadzi. Papieska nieomylność została zdogmatyzowana. „Dlatego odpowiedź na pytanie, na czym zasadza się urząd papieski i jak należy go wykonywać… nie może być wynikiem negocjacji, które szukają wspólnego mianownika” – zaznaczył.


„Drogę musi wyznaczać prawda i wola Boża, a nie ugoda z oddzielonymi braćmi” – dodał. Jeżeli przyjmie się, że Duch Święty poprowadził Kościół w historii do obecnego rozwoju papiestwa, to stanie się jasne, że nie jest to jakaś historyczna pomyłka, ale wyraz woli Bożej. Katolicy wierzą, że nie ma innego Kościoła, jak tylko Kościół katolicki. Inni chrześcijanie nie chcą tego przyznać, i właśnie dlatego są oddzieleni, zwrócił uwagę.

Dokument Watykanu jako jedną z propozycji wymienia uznanie papiestwa za zarówno proweniencji Bożej jak i ludzkiej. Ta dualność miałaby rozwiązać spór między katolikami a niekatolikami, z których pierwsi mówili dotąd wyłącznie o Bożej naturze papiestwa, a drudzy o ludzkiej. Według bp. Elegantiego pomysł watykańskiego dokumentu jest jednak błędem. Taka relatywizacja papiestwa jest w jego ocenie związana z barkiem wiary w to, że Kościół jest Bożą instytucją.

Zjednoczenie między chrześcijanami musi nastąpić w prawdzie, a nie poprzez przyjęcie zasady honorowego prymatu papieża. Zdaniem hierarchy właściwe jest przyjęcie pewnego pesymizmu co do jedności chrześcijańskiej. „Tak jak Jezus pesymistycznie (?) a może realistycznie zapowiadał, że zawsze będą wojny, tak też rozłam pozostanie niestety rzeczywistością wśród chrześcijan, w takich kwestiach jak urząd Piotrowy i inne” – podkreślił.

Źródło: Katholisches.info

Pach

SZOK. OSTATECZNA LIKWIDACJA MSZY TRYDENCKIEJ? PLAN FRANCISZKA

To koniec Mszy trydenckiej? Dobrze poinformowany portal pisze o groźnych planach Watykanu…

 

To koniec Mszy trydenckiej? Dobrze poinformowany portal pisze o groźnych planach Watykanu…

(fot. PCh24 TV)

Już w niesławnym dokumencie „Traditionis Custodes” zawarto zapowiedź dalszych ograniczeń sprawowania mszy świętej w tradycyjnym rycie rzymskim. W nakładającym restrykcje motu proprio Franciszka przeczytać mogliśmy, że wprowadzone ograniczenia obowiązywały będą, aż wierni dojrzeją, by wrócić do liturgii posoborowej. Według niepokojących doniesień wrogie wobec klasycznych celebracji kręgi w Watykanie uznały, że odpowiedni moment już nadszedł… i zamierzają na dobre „rozprawić się” z „mszą trydencką”.

O pracach nad „ostatecznym rozwiązaniem” kwestii tradycji liturgicznej informuje anglojęzyczny portal rorate-caeli.blogsport.com. „Podejmowana jest próba wprowadzenia, najszybciej jak to możliwe, watykańskiego dokumentu z jednoznacznym, radykalnym, ostatecznym rozwiązaniem, zakazującym tradycyjnego rytu rzymskiego”, donosi zagraniczne medium.  

Autor informacji powołuje się na „plotki pochodzące z bliskich kręgów kardynała Roche (…) i Domu Św. Marty w Rzymie [urzędujący papież obrał w tym miejscu swoją rezydencję- red.]”. Jak zapewnia portal, doniesienia te potwierdzają „najbardziej wiarygodne źródła na różnych kontynentach”. Ponurą wieść za autentyczną uważa również informator, który zawiadamiał wcześniej autora wpisu o planach restrykcji wyrażonych w motu proprio  „Traditionis custodes”, dowiadujemy się z artykułu.


„Ci sami ideologowie, którzy narzucili Traditionis Custodes  i jego wdrożenie, wciąż sfrustrowani jego powolnym działaniem, szczególnie we Francji i Stanach Zjednoczonych, chcą ją [tradycyjną litrugię – red.] zlikwidować wszędzie i natychmiast. Chcą to zrobić, póki Franciszek wciąż jest u władzy. Chcą to zrobić tak szeroko, ostatecznie i nieodwracalnie, jak to tylko możliwe”, ostrzega rorate- caeli.blogspot.com.

Wraz z podaniem niepokojących wieści medium wezwało do modlitwy, postu i pokuty w intencji zapobieżenia planowanym restrykcjom.

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

FA  

[Jestem w Kościele] „Synodalna” rozprawa z Mszą trydencką

 

[Jestem w Kościele] „Synodalna” rozprawa z Mszą trydencką

Dobrze poinformowane źródło przekazało, że Stolica Apostolska szykuje kolejny cios w środowiska związane z tradycyjną liturgią, w porównaniu z którym niesławne motu proprio Traditionis custodes będzie jedynie błahostką. Chodzi o „ostateczne i radykalne rozwiązanie”, zakazujące całkowicie tzw. Mszy trydenckiej. Jeśli okaże się to prawdą, będzie to znaczyło, że Kościół wyrzuci na śmietnik liturgię, którą przez wieki karmiły się niezliczone rzesze wiernych i która wychowała ogrom świętych. Nadal jest ona fundamentem dla coraz większej liczby katolików i niewątpliwie żadne niesprawiedliwe zakazy tego nie zmienią.

Zagrożenie jest naprawdę realne, gdyż blog Rorate Caeli wcześniej jako pierwszy ujawnił plany restrykcji wobec liturgii łacińskiej, związanych z przygotowaniem Traditionis custodes. Pamiętajmy również, że już ten dokument zapowiadał, że prędzej czy później stara liturgia ma zniknąć, bo tylko jej zreformowana wersja jest „jedynym wyrazem rytu rzymskiego”. Z doniesień wynika, że na ostatecznym rozwiązaniu kwestii tradycyjnej liturgii zależy zwłaszcza środowisku związanemu z ks. kard. Arthurem Roche (który już dał się poznać jako zawzięty przeciwnik tradycyjnej liturgii), dla którego dotychczasowe działania nie przynoszą zadowalających efektów, bo wspólnoty związane z Mszą trydencką rozwijają się niezwykle prężnie. Przoduje tu wykładowca teologii na rzymskim Anselmianum, Andrea Grillo, który jest uważany za inspiratora dotychczasowych ograniczeń.

Tego rodzaju poglądy nie są niczym nowym, niestety jednak zaczęły nadawać ton podczas obecnego pontyfikatu. Tę fobię (bo trudno to inaczej nazwać) celnie diagnozował ks. kard. Joseph Ratzinger: „Dla właściwego kształtowania świadomości liturgicznej ważne jest również, by w końcu zerwać z deprecjonowaniem obowiązującej do 1970 roku formy liturgii. Każdy, kto się opowiada za dalszą obecnością tej liturgii czy bierze w niej udział, jest dziś traktowany jak trędowaty – tutaj kończy się wszelka tolerancja. Czegoś podobnego nie było w całej historii Kościoła – przekreślono przecież jego całą przeszłość. Jak w takim razie dowierzać jego teraźniejszości?”.

Rzeczywiście całkowity zakaz starej liturgii byłby czymś nie do pomyślenia, również ze względu na wiarygodność Kościoła. Pisał ks. kard. Ratzinger: „Wspólnota, która ogłasza nagle jako ściśle zabronione to, co dotąd było dla niej czymś najświętszym i najwznioślejszym, oraz której przedstawia się jako coś niestosownego żal, odczuwany przez nią z tego powodu, sama stawia się pod znakiem zapytania. Jak można jej jeszcze wierzyć? Czy jutro nie zakaże ona tego, co dzisiaj nakazuje?”.

Planowane radykalne restrykcje względem tradycyjnej liturgii, podobnie jak te dotychczasowe spod znaku Traditionis custodes, nie mają nic wspólnego z troską o jedność Kościoła. Ani trochę nie widać w nich również synodalności, która przecież dzisiaj wyskakuje nawet z lodówki. Wreszcie nie można tego w żadnej mierze nazwać rewolucją czułości. To po prostu wyrzucanie za burtę Kościoła całej rzeszy osób tylko ze względu na ich przywiązanie do tak samo ważnej i godnej formy liturgii. Już i tak wielu z nich trafiło pod skrzydła Bractwa św. Piusa X, które przecież nie jest w pełnej jedności z Rzymem. Próbuje się przyciągać do Kościoła ludzi, którzy nie respektują jego zasad, a jednocześnie tym, którzy mimo różnych kłód rzucanych pod nogi w nim trwają, wysyła się komunikat – „do widzenia, nie chcemy Was tu”.

Na koniec nie pozostaje nic innego, niż znów przytoczyć słowa Papieża, który był wielkim liturgiem i doskonale rozumiał, co buduje jedność i wiarygodność Kościoła: „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. Skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce”.

Wojciech Grzywacz/radiomaryja.pl

drukuj

Watykan przygotowuje ostateczny cios? „Będzie całkowity zakaz sprawowania tradycyjnej liturgii”

 Dziennikarka Diane Montagna potwierdza pogłoski o planach dalszego ograniczenia sprawowania tradycyjnej liturgii łacińskiej przez Watykan. Według jej źródeł papieżowi Franciszkowi przedstawiono stosowny dokument w tej sprawie, który poparł kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu. Zakaz odprawiania tradycyjnej Mszy łacińskiej miałby obowiązywać wszystkich księży, z wyjątkiem należących do takich instytutów, jak Bractwo Kapłańskie św. Piotra czy Instytut Chrystusa Króla.

 

Według dziennikarki „jest niejasne, czy i do jakiego stopnia ci księża będą mieli pozwolenie stosowania tradycyjnej formy sakramentów, w tym chrztu i małżeństwa, jak również, czy tradycyjne święcenia kapłańskie będą dopuszczone”. Także biskupi mieliby zakaz zarówno odprawiania, jak i autoryzowania tradycyjnej Mszy łacińskiej. Istniejące pozwolenia na odprawianie Mszy w „starym rycie” byłyby cofnięte.

Według „dobrze poinformowanych” źródeł nie jest znana dokładna data wprowadzenia tego dokumentu w życie. Jak pisze Emily Mangiaracina z „Life Site News”, jeśli Watykan wprowadzi zakaz, który jest „poważny, realny i potencjalnie bliski”, to wpłynie to na wielu wiernych, którzy odbiorą to jako „druzgocący cios”. Zwłaszcza wpłynie to na życie tych katolików, którzy zmienili miejsce zamieszkania, by być bliżej diecezji z tradycyjną Mszą łacińską.

Publicystka przypomina, że Benedykt XVI w motu proprio Summorum Pontificum podkreślił, że na sprawowanie Mszy łacińskiej nie potrzeba pozwolenia, gdyż nie została ona nigdy zniesiona. „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe” – pisał Benedykt XVI w liście do biskupów z okazji publikacji Summorum Pontificum.

Kard. Raymond Burke po publikacji Traditionis custodes stwierdził, że nawet papież nie może lekceważyć tradycyjnej liturgii jako „ważnego wyrazu lex orandi”. Amerykański wykładowca i publicysta dr Peter Kwasniewski z kolei stwierdził, że księża powinni stawiać opór ograniczeniom w odprawianiu tradycyjnej Mszy łacińskiej, gdyż „ograniczanie jej, spychanie jej do getta i ostatecznie planowanie jej końca nie może mieć legalności”.

Jak powiedział dalej: „To prawo [ograniczające tradycyjną liturgię] nie jest prawem Kościoła, gdyż jak św. Tomasz [z Akwinu] mówi: prawo przeciwko dobru powszechnemu nie jest ważnym prawem”. Przytoczył też słowa św. Piusa V z bulli Quo primum, która „po wieczne czasy” upoważnia do odprawiania tradycyjnej Mszy łacińskiej. Jak twierdzi dr Kwasniewski, nie jest to „po prostu dokument dyscyplinarny”, ale „dotyczący kwestii wiary i zasad moralnych, a zatem niepodatny na to, by przyszły papież odłożył go na bok”.

jjf/LifeSiteNews.com

Kolejne bluźnierstwo ekipy o. Martina SJ. Łączą „Miesiąc Dumy” z nabożeństwem do NSPJ

 

Organizacja Outreach, która lobbuje na rzecz agendy LGBT i prowadzona jest przez o. Jamesa Martina SJ, opublikowała artykuł Roberta Bordone, który argumentuje, że tzw. „Miesiąc Dumy” jest zgodny z nabożeństwem do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wielu krytyków zwraca uwagę na bluźniercze wybranie przez aktywistów LGBT dla swoich obchodów właśnie czerwca tradycyjnie poświęconego temu nabożeństwu.

Bordone udziela się w tzw. „Zespole duszpasterstwa LGBTQIA” w Centrum Paulistów w Bostonie. Jego tekst jest reakcją na odpowiedź, jaką Martha-Ann Alito, żona sędziego Sądu Najwyższego, dała lewicowemu dziennikarzowi podającemu się za konserwatystę. Alito, która jak jej mąż jest katoliczką, powiedziała, że pragnie wywiesić flagę Najświętszego Serca Jezusa, bo w czerwcu będzie musiała patrzeć na flagę dumy gejowskiej. W ten sposób chciała zaprotestować przeciwko niemoralności szerzonej przez aktywistów LGBT.

Zdaniem Bordone, podającego się za „geja katolika”, pani Alito traktuje instrumentalnie, jak „broń” nabożeństwo do Najświętszego Serca, „które ma oznaczać miłość Boga, przeciwko społeczności tak bardzo pragnącej miłości i akceptacji ze strony swego kościoła”. To, co go „uderzyło”, to „pogląd, że przesłanie Najświętszego Serca Jezusa i flaga Dumy jakoś przeciwstawiają się sobie nawzajem”. Sądzi on, że jest to przejaw „szerszego trendu” wśród katolików, a także wśród Konferencji Biskupów Katolickich USA.

Uważa on wypowiedź Alito za „nieprzemyślaną”, gdyż jak bluźnierczo stwierdza: „Wprost przeciwnie, przesłanie Najświętszego Serca i flagi gejowskiej wydają się mi mocno sprzymierzone”. Znajdując mocne „powiązanie” między nimi, pisze: „W swej istocie flaga Dumy sygnalizuje wszystkim, że miłość to miłość. To przesłanie powszechnej inkluzji i przynależności, przesłanie tak centralne dla misji kościoła i dla komunikowania Bożej miłości do wszystkich ludzi. To przesłanie powszechnego przyjęcia z aprobatą i miłością wyrażone jest przez stałe nawoływanie papieża Franciszka: Todos, todos, todos! [Wszyscy, wszyscy, wszyscy!]”

poster

Jak zauważył Louis Knuffke z „Life Site News”, Bordone lekceważy fakt, że przesłanie Chrystusa skierowane do św. Małgorzaty Marii Alacoque mówi o „zadośćuczynieniu za grzechy i bluźnierstwa, którymi obrażane jest Jego Serce”. A przecież sodomia to grzech wołający o pomstę do Nieba. Tymczasem Bordone bluźni dalej i pisze, że „Flaga dumy to świecka wersja tego przesłania” Chrystusa, „fizyczny znak mający nadzieję przypomnieć nam i zademonstrować głębię i prawowitość miłości, która jest w pełni inkluzywana i serdecznie witająca, która przyjmuje i akceptuje ciebie takim, jakim jesteś, niezależnie od twojej tożsamości”. Knuffke wskazuje też, że Bordone zapomniał o słowach Pana Jezusa: „Jeśli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14,15).

Aktywista LGBT w swoim artykule przywołuje zamiast tego przykład papieża Franciszka i jego słynne słowa: „Kim jestem, by osądzać?” Powołuje się także m.in. na „tworzenie [przez ojca świętego] przestrzeni dla księży, by oferować błogosławieństwa parom” homoseksualnym, „nawet jeśli nie ich związkom czy małżeństwom”. Jednocześnie ubolewa, że „postęp”, za  jaki uważa otwartość papieża na środowisko LGBT, „jest psuty przez zamieszanie”, jakie wprowadziła wiadomość o dwukrotnych wypowiedziach Franciszka na temat „pedalstwa” w seminariach.

Nie odróżniając miłości Boga, która wymaga od grzesznika wyrzeczenia się grzechu, od miłości do grzechu śmiertelnego, jakim jest oddawanie się aktywności homoseksualnej, Bordone pisze: „Duma oferuje nam szansę poczuć powiązanie między Bożą miłością a miłością, akceptacją, inkluzją i przyjęciem w sercu ruchu LGBTQ”. Jak na ironię, której autor chyba nie dostrzega, użyte na początku cytatu angielskie słowo „pride” można przetłumaczyć na polski nie tylko jako „duma”, ale także jako „pycha”.

Bordone nawet uważa, że „nabożeństwa religijne i symbolika” stosowane przez katolików w proteście przeciwko agendzie LGBT są „głęboko krzywdzące”. I to katolikom przypisuje, że „głęboko nie rozumieją samej istoty konkretnego nabożeństwa religijnego”, co w jego opinii nie tylko niszczy przeciwników, czyli „osoby LGBT”, ale „także jest szkodliwe dla kościoła i samej jego misji”.

Publicysta „Life Site News” podkreśla, że sam o. James Martin, który prowadzi Outreach, też pisał, że nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa jest zgodne z „miesiącem dumy” i jego agendą. Porównał nawet św. Małgorzatę Marię Alacoque do... aktywistów LGBT. Według prohomoseksualnego jezuity, wielokrotnie chwalonego przez papieża Franciszka za swoją działalność, „miesiąc dumy” dotyczy także „miłości, jaką Bóg ma dla nich”, czyli „osób LGBT”.

W USA, w odpowiedzi na obchody „dumy gejowskiej” właśnie w czerwcu, coraz więcej katolików wywiesza flagi z Najświętszym Sercem Pana Jezusa. Media obiegł wizerunek największej takiej flagi wyeksponowanej przez firmę Bavarian Weste.

jjf/LifeSiteNews.com; bavarianwaste.com; outreach.faith

Papież Franciszek napisał wstęp do książki prohomoseksualnego jezuity o. James’a Martina

 

Papież napisał wstęp do włoskiego wydania książki o. Jamesa Martina SJ „Lazzaro, vieni fuori!” La promessa del più grande miracolo di Gesù. Oryginalne anglojęzyczne wydanie tej publikacji pt. Come Forth: The Promise of Jesus’s Greatest Miracle (Wyjdź. Obietnica największego cudu Jezusa) ukazało się we wrześniu 2023 r. Jak pisze Emily Mangiaracina z „Life Site News”, o. Martin wykorzystał tę „medytację o wskrzeszonym Łazarzu” do tego, by „nakłonić homoseksualistów do coming outu i przyjęcia swych homoseksualnych skłonności”.

Wstęp, jeszcze przed ukazaniem się 4 czerwca włoskiego wydania książki amerykańskiego jezuity, można od poniedziałku było przeczytać na stronach Vatican News. Na początku papież Franciszek pisze: „Ojciec Jamest Martin, autor wielu innych książek, które znam i cenię, zasługuje na naszą wdzięczność za ten nowy tekst poświęcony temu, co nazywa największym cudem Jezusa”.

Mangiaracina przypomina, że wśród tych „wielu innych” publikacji znalazła się też i książka pt. Building a Bridge (Budowanie mostu), „w której [o. Martin] usiłuje znormalizować homoseksualizm i krytykuje katolicką doktrynę, że homoseksualizm jest nieuporządkowany”. Publicystka zauważa także, że amerykański jezuita  proponował, by Katechizm Kościoła Katolickiego zamiast o „wewnętrznym nieuporządkowaniu” w odniesieniu do aktów homoseksualnych mówił o „odmiennym uporządkowaniu”.

Sam papież wielokrotnie na różne sposoby wyrażał poparcie dla o. Martina, który znany jest ze swojej prohomoseksualnej działalności i wypowiedzi. Nie tylko przyjmował go na audiencji, ale także pisał do niego prywatnie z wyrazami uznania, a także powołał go na konsultanta ds. komunikacji. O. Martin często spotyka się z krytyką ortodoksyjnych katolickich komentatorów. Ostrzegają przed jego nauczaniem także hierarchowie Kościoła katolickiego, tacy jak abp Charles Chaput czy kard. Robert Sarah.

Mangiaracina przytacza słowa papieża ze wstępu: „Jezus nie mówił tylko o życiu wiecznym. Dał nam je. Nie powiedział jedynie: Jestem zmartwychwstaniem, wskrzesił także Łazarza, który był martwy od trzech dni”. A następnie stwierdza, że ojciec święty „nieprawidłowo twierdzi, że to, co boskie, nigdy nie oddziela się od tego, co człowiecze w chrześcijaństwie”. Jej zdaniem świadczy o tym następujący fragment: „Wiara chrześcijańska jest wszechobecnym łączeniem się tego, co wieczne i przypadkowe, nieba i ziemi, boskiego i ludzkiego – gdzie nigdy jedno nie jest bez drugiego”.

Dalej papież pisze: „Każdy z nas, zatem, jest Łazarzem. Zakorzeniając się mocno w tradycji ignacjańskiej ojciec Martin wprowadza nas bezpośrednio w historię o tym przyjacielu Jezusa. My także jesteśmy Jego przyjaciółmi – martwymi, jak czasami jesteśmy z powodu naszych grzechów, naszych wad i niewierności, przygnębienia, które zniechęca nas i miażdży naszego ducha”.

Zdaniem publicystki „Life Site News” ojciec święty wydaje się sugerować w tym fragmencie wstępu, że „można być w przyjaźni z Bogiem, nawet gdy jest się martwym w grzechu śmiertelnym, podczas gdy Kościół wprost przeciwnie: zawsze rozumiał grzech śmiertelny jako zerwanie naszej przyjaźni z Bogiem”.

jjf/LifeSiteNews.com; x.com; vaticannews.va; libreriaeditricevaticana.va

Kard. Robert Sarah wezwał do oporu wobec „Fiducia supplicans”. Co zrobią Polacy?

 

Dramatyczny list otwarty księdza ws. par homoseksualnych

20 cze 2024Dramatyczny i do bólu szczery list księdza Beniamina Sęktasa w sprawie deklaracji Fiducia supplicans zdaje się być pokorną prośbą duchownego

Kard. Robert Sarah wezwał do oporu wobec „Fiducia supplicans”. Co zrobią Polacy?

Kardynał Robert Sarah wzywa wszystkich katolików na świecie do oporu wobec deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans. Zachęcił do brania przykładu z wierzących w Afryce, którzy powiedzieli temu dokumentowi kategoryczne „nie”.

Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów mówił na ten temat w wykładzie wygłoszonym na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie. Jak stwierdził, Kościół katolicki w Afryce dał heroiczne świadectwo oporu wobec błogosławienia par homoseksualnych. Purpurat wskazał, że deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans jest złym tekstem i pochwalił Kościół w Afryce za sprzeciwianie się „ciężkiemu błędowi”, który jest w niej zawarty. Purpurat podkreślił, że w Stanach Zjednoczonych, tak jak w Afryce, jest wiele młodej i silnej wiary, w przeciwieństwie do Europy. Dlatego Stany Zjednoczone na równi z Afryką mogą być znakiem sprzeciwu dla całego świata.

Deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans została ogłoszona 18 grudnia 2023 roku. Większość biskupów w Afryce jednoznacznie ją odrzuciła. Biskupi Polski nie wydali jasnego oświadczenia. Rzecznik KEP ks. Leszek Gęsiak SJ opublikował jedynie komunikat prasowy w imieniu Rady Stałej KEP, zgodnie z którym w Polsce takich błogosławieństw nie ma i nie będzie.


W maju 2024 roku pary jednopłciowe pobłogosławił jednak ks. prof. Adam Świeżyński z UKSW. Ksiądz jest inkardynowany do Gdańska, podlega zatem władzy abp. Tadeusza Wojdy, przewodniczącego KEP. Być może został prywatnie upomniany; informacje na ten temat nie wydostały się do opinii publicznej.

KEP wzorem episkopatów Afryki, ale także Ukrainy czy Holandii mógłby wydać wytyczne, które odrzuciłyby jakąkolwiek możliwość błogosławienia par LGBT.  Będzie to szczególnie istotne w chwili, w której pojawią się w Polsce rejestrowane jednopłciowe związki, nad czym intensywnie pracuje rząd Donalda Tuska. 

Źródła: lifesitenews.com, PCh24.pl

Pach

BISKUP SCHNEIDER O BŁĘDACH I SKANDALU W DOKUMENCIE FRANCISZKA

Bp Athanasius Schneider o błędach i skandalu deklaracji „Fiducia supplicans”

 

TYLKO U NAS. Bp Athanasius Schneider o błędach i skandalu deklaracji „Fiducia supplicans”

„Fiducia supplicans” jest dokumentem głęboko szkodliwym, który wiedzie wiernych do grzechu i podważa Boże objawienie oraz niezmienną naukę Kościoła. Przyniesie poważne konsekwencje, grożąc zbawieniu i sprowadzając wielu na manowce. Portal PCh24.pl publikuje obszerną analizę JE bp. Athanasiusa Schneidera.

 

Problem błogosławienia par jednopłciowych i jego konsekwencje dla doktryny i życia Kościoła katolickiego


Dokument „Fiducia supplicans” ogłoszony przez Dykasterię Nauki Wiary 18 grudnia 2023 roku i zatwierdzony przez papieża dotyczy możliwości udzielania „prostych”, „spontanicznych”, „krótkich” i „pozaliturgicznych” błogosławieństw parom żyjącym w cudzołożnym związku kohabitacyjnym oraz parom tej samej płci. Dokument ten w sposób głęboki i szkodliwy dotyka zarówno Kościoła katolickiego jako całości, jak i lokalnych społeczności katolickich.

1. Prawdziwe znaczenie błogosławieństwa

Zgoda na „błogosławienie” par jednopłciowych albo związków cudzołożnych nie wyraża autentycznej troski „duszpasterskiej”, bo takie „błogosławieństwo” nie jest błogosławieństwem w autentycznym znaczeniu biblijnym. Prawdziwe błogosławieństwo może zostać udzielone tylko tym, którzy proszą o nie, będąc gotowi do zaakceptowania nauki Kościoła dotyczącej tego, co ma zostać pobłogosławione – i którzy chcą pokutować i żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła, jeżeli jeszcze tak nie żyją. Ci, którzy w sposób dobrowolny odwrócili się od przykazań Bożych i prowadzą życie, które nie jest Mu miłe, obrażają Go i trwale odrzucają Jego łaskę. Nie mogą w efekcie przyjmować Bożego błogosławieństwa bez uprzedniej pokuty za swój grzeszny styl życia.

Święcenia kapłańskie udzielają kapłanowi duchowej mocy i autorytetu, co pozwala błogosławić dla celów moralnie godziwych, celów, które mieszczą się w prawdziwym znaczeniu błogosławieństwa, zgodnie z odwiecznym nauczaniem Kościoła. Kapłan nie może udzielać błogosławieństwa wychodzącego poza tę perspektywę, bo stanowiłoby to obrazę Boga, przekroczenie uprawnień, nadużycie autorytetu oraz złe wykorzystanie błogosławieństwa, które zostałoby udzielone z innych powodów niż te, dla których zostało w ogóle pomyślane.

Przykładowo – kapłan nie może błogosławić profesora filozofii, który zapowiada, że wygłosi wykład aprobujący ateizm, bo byłoby to równoznaczne z poparciem ateistycznych przekonań filozofa. Gdyby tak zrobił, kapłan stałby się współuczestnikiem propagowania ateizmu, co jest grzechem ciężkim. Błogosławieństwo byłoby niegodziwe, jako że byłoby sprzeczne z prawem naturalnym i prawdami objawionymi przez Boga.

Błogosławieństwo kapłańskie obejmuje błogosławienie przedmiotów, uświęcanie wiernych oraz przywoływanie Bożych darów i łask; w związku z tym termin „pobłogosławiony” jest równoznaczny z terminem „uświęcony”. Z tej przyczyny ci, którzy otrzymują błogosławieństwo, są wezwani do prawego życia. Dlatego przymykanie oczu na grzech homoseksualizmu – to znaczy na angażowanie się w akty homoseksualne – i posunięcie się do pobłogosławienia osoby, która identyfikuje się z homoseksualnym stylem życia, jest równoznaczne z pobłogosławieniem obrzydliwości. Nigdy w historii Kościoła kapłanom nie udzielono autorytetu ani władzy błogosławienia grzesznych sposobów życia, co byłoby tożsame z przyzwalaniem na nie i do nich zachęcaniem!

Kościół błogosławi poszczególne osoby i grupy (na przykład w błogosławieństwie udzielanym przez księdza na koniec celebracji liturgicznej), nawet jeżeli niektórzy z obecnych są w stanie grzechu. Kwestia dotyczy jednak „możliwości błogosławienia partnerów homoseksualnych” specjalnie wybranych na odbiorców błogosławieństwa przeznaczonego dla tych par, których trwający związek bezpośrednio zaprzecza prawdom objawionym przez Boga. Dokument „Fiducia supplicans” mówi, że w tym wypadku kapłan musi unikać „dociekania w sprawie ich sytuacji”, co ma oznaczać, że nie będzie pytać o ich sytuację ani jej z nimi omawiać. Oznacza to przymykanie oczu na wszelką możliwą błędną sytuację lub stan, w którym mogą żyć. Jednocześnie zakaz ten skutecznie powstrzymuje księdza przed wezwaniem ich do pokuty. W istocie takie „błogosławieństwo” nie tylko nie przyniesie żadnej korzyści, jako że nie da nic dobrego takim „parom”, ale przeciwnie, doprowadzi do zła, sprawiając, że osoby te uwierzą, że ich związek i wyrażanie homoerotycznej „miłości” nie tylko nie jest grzeszne, ale że jest też chciane przez Boga jako dobre.

2. „Błogosławienie” par jednopłciowych wyrządza ludziom krzywdę duchową

Jeżeli ludzie nie mają zamiaru prowadzić moralnego życia w zgodzie ze Słowem Bożym, to najpewniej nie będą prosić o błogosławieństwo. Jest tragedią, że „Fiducia supplicans” skłania „pary w sytuacjach nieregularnych i pary tej samej płci” do prośby o błogosławieństwo, pomimo woli kontynuowania sposobu życia w obiektywnym grzechu. W ten sposób dokument ten wywołuje skandal, pozwalając duchownym błogosławić tych, którzy otwarcie wiodą życie w grzechu i którzy mogą mieć zwyczaj popełniania grzechów ciężkich bez intencji nawrócenia.

Pary heteroseksualne, które żyją razem bez zawarcia małżeństwa, mają mieć możliwość otrzymania „prostego”, „spontanicznego”, „pozaliturgicznego” błogosławieństwa. Jeszcze poważniejsze jest błogosławienie par homoseksualnych, jako że grzech sodomii jest cięższy niż cudzołóstwo. „Błogosławienie” pary homoseksualnej logicznie i implicite oznacza błogosławienie jej grzesznego sposobu życia – a nade wszystko błogosławienie przekonania, że jest to wewnętrznie dobre i stąd moralnie i społecznie akceptowalne. Jeżeli takie związki są godziwe, to dlaczego „prostego” i „spontanicznego” błogosławieństwa nie miałyby otrzymać związki „poliamoryczne”? Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” kapłan mógłby godziwie pobłogosławić żonatego mężczyznę i jego kochankę, księdza żyjącego w jawnym konkubinacie, członka gangu, który splamił się morderstwem i nie żałuje, albo dyktatora, który zagłodził na śmierć miliony ludzi.

Przywoływanie łaski Bożej dla osób żyjących w ewidentnie grzesznych sytuacjach bez wezwania ich do nawrócenia, znieczula duchowieństwo i świeckich na grzeszność aktów homoseksualnych oraz na grzeszne związki w ogóle. W efekcie grzech seksualny nie będzie już postrzegany jako pogwałcenie przykazania Bożego „nie cudzołóż”, ale jako akceptowalna rzeczywistość, którą trzeba raczej pobłogosławić niż potępić.

Ci, którzy bronią godziwości „Fiducia supplicans”, twierdzą, że pobłogosławienie pary homoseksualnej oznacza pobłogosławienie dwojga ludzi osobno, a nie ich związku. Jednak jak błogosławienie pary jednopłciowej może nie dotyczyć błogosławienia związku, który tę parę ze sobą wiąże? Błogosławienie mężczyzny i kobiety, którzy otrzymali sakrament małżeństwa, nie oznacza błogosławienia każdego z małżonków z osobna, ale również pobłogosławienie ich świętej więzi. List do Hebrajczyków mówi: „We czci niech będzie małżeństwo” (Hbr 13, 4). Jest to potwierdzeniem tego, co Bóg ustanowił i co umocnił nasz Pan Jezus Chrystus. Sakrament małżeństwa wiąże na całe życie wyłącznie jednego mężczyznę i jedną kobietę i jest jedyną instytucją pozwalającą na akceptowane przez Boga, moralne i zgodne z prawem, praktykowanie seksualności.

3.„Błogosławienie” par homoseksualnych zaprzecza misji Kościoła wzywania do nawrócenia

Jednym z prymarnych zadań Kościoła jest wzywanie grzeszników do pokuty: „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom” (Łk 24, 47). Pierwszy apel, który dobitnie wygłasza nasz Pan Jezus Chrystus, brzmi: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4, 17). Kościół został założony, istnieje i rozwija się gwoli nawrócenia grzeszników, co otwiera ich na otrzymanie łaski uświęcającej od Boga. Nawracać się na katolicyzm bez pokuty i prowadzenia nowego, cnotliwego i czystego życia w Chrystusie, jest dla człowieka bezużyteczne. Kościół stale wzywa do pokuty praktykujących katolików, tak by mogli żyć w cnotliwy sposób. Lekceważenie wezwania do pokuty wyrządza Kościołowi i wiernym wielką szkodę.

Błogosławiąc parę homoseksualną duchowny lekceważy swój obowiązek wezwania homoseksualistów do pokuty. Podważa swój obowiązek wzywania do pokuty z właściwą temu miłością duszpasterską – nie tylko wobec par jednopłciowych, ale wszystkich, którzy popełniają grzechy seksualne i tych, którzy żyją w stanie grzechu seksualnego. „Błogosławienie” stanu grzechu umacnia błędne przekonania moralne grzeszników i ułatwia im grzech, co sprawia, że maleje ich szansa na nawrócenie. Tym samym ci, którzy wspierają takie błogosławieństwa, de facto zachęcają pary homoseksualne do kontynuowania grzesznego stylu życia, za co Bóg ich potępi. Ludzie, którzy wprowadzają „błogosławieństwa” dla par homoseksualnych, ponoszą ciężar odpowiedzialności za wielką duchową szkodę wyrządzoną takim osobom. Dlatego takie „błogosławieństwa” pasują do tradycyjnej definicji skandalu, bo prowadzą innych do grzechu.

Deklaracja „Fiducia supplicans” ewidentnie nie jest wyrazem autentycznej troski duszpasterskiej ani inicjatywą wyrastającą z prawdziwego miłosierdzia wobec ludzi, którzy żyją w sytuacjach zaprzeczających prawdom objawionym przez Boga. Celem troski duszpasterskiej jest przyniesienie korzyści ludziom poprzez pomoc grzesznikom w nawróceniu, pocieszenie strapionych, pomoc chorym i tak dalej. Z „błogosławienia” par jednopłciowych nie może wyniknąć żadne dobro; wręcz przeciwnie, jest to na kilku poziomach szkodliwe. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, otrzymując tego rodzaju „błogosławieństwo” – podobnie jak ksiądz, który go udziela – milcząco ogłasza aktywność homoseksualną czymś akceptowalnym. To poważnie zagraża zbawieniu wiecznemu. Takie „błogosławieństwo” będzie niczym pieczęć dana im przez Kościół – pieczęć pozwalająca im chlubić się, że otrzymali „błogosławieństwo Kościoła” – i stanie się w ich życiu swoistym kamieniem milowym! Nie ma powodu, by nie udali się do kapłana więcej niż jeden raz by otrzymać takie „błogosławieństwo”. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, która uczestniczy w „paradzie gejowskiej”, przebrana w strój queer, zaopatrzona w progejowskie symbole i slogany, może nawet wejść do katolickiego kościoła, prawdopodobnie wcześniej ustalając to z księdzem, stanąć w kolejce i poprosić o „proste” i „spontaniczne” błogosławieństwo.

Wszystko to stanowi znaczące wsparcie dla grup i lobbies „LGBTQ” i dla ich „gejowskiej dumy”, wynosząc praktykujących homoseksualistów do rangi akceptowalnej „społeczności” w obrębie samego Kościoła. Takie „błogosławieństwo” umacnia też „społeczności LGBTQ” w fałszywym przekonaniu, że ich grzeszny sposób życia jest dobry, co odwodzi ich od nawrócenia. Nade wszystko pomaga to usprawiedliwić ich walkę o uzyskanie „prawa” do ślubu, adopcji dzieci i normalizacji aktywności homoseksualnej. W tym sensie całe społeczeństwa, a jeszcze bardziej niektóre społeczności w Kościele, staną się de facto promotorami ideologii „LGBTQ”.

4. „Błogosławienie” par jednopłciowych konstytuuje sprzeczność między wiarą a praktyką Kościoła

Kiedy biskupi ogłaszają, że Kościół „błogosławi” pary jednopłciowe, w istocie twierdzą, że Kościół „błogosławi” grzech, za który Bóg ukarał Sodomę i Gomorę (Rdz 19, 1-29). Kiedy duchowny „błogosławi” osoby jako parę homoseksualną, oznacza to, że nie sprzeciwia ich długotrwałemu związkowi homoseksualnemu. Oznacza to de facto jego zgodę na grzeszną relację dwóch lub więcej osób, niezależnie od tego, na czym polega ich dewiacyjna praktyka seksualna.

Największym potencjalnym ryzykiem związanym z decyzją o „błogosławieniu” par homoseksualnych są możliwe dalsze konsekwencje. Nie ma sensu tłumaczyć, że takie „błogosławieństwo” jest „proste” i „spontaniczne” i że nie potwierdza więzi pomiędzy dwiema stronami, tak samo jak bezsensowne jest twierdzić, że nie ma ono znaczenia liturgicznego. Niewierzący i ludzie innych religii nie rozumieją znaczenia katolickich błogosławieństw, będą zatem całkiem naturalnie przypuszczać, że otrzymanie takiego „błogosławieństwa” oznacza zawarcie swego rodzaju kontraktu małżeńskiego. Jest dlatego bezcelowe utrzymywać, że decyzja o błogosławieniu par homoseksualnych „nie jest równoznaczna z sakramentem małżeństwa”. Zarówno bezpośrednie konsekwencje jak i długoterminowe implikacje wpisane w tę decyzję, które mogą nie być widoczne na pierwszy rzut oka, mają duże znaczenie na poziomie religijnym, moralnym, kościelnym i społecznym. Trudno będzie przeciwdziałać tym skutkom, a krzywda, którą wyrządzą, a która może stawać się coraz bardziej dotkliwa, będzie równie trudna do naprawienia.

Jeżeli dwóch świeckich w związku homoseksualnym może otrzymać „błogosławieństwo”, to nie ma żadnego powodu, by nie otrzymał go również homoseksualny ksiądz wraz ze swoim partnerem seksualnym. Będą zatem w Kościele katolickim osoby, tak świeckie jak i duchowne, które będą jawić się jako osoby mające „prawo” do życia w permanentnym stanie grzechu, podczas gdy władze kościelne nie tylko to lekceważą, ale nawet bezpośrednio zachęcają do takiego grzesznego sposobu życia. „Błogosławieństwa” staną się w ten sposób narzędziem moralnego zepsucia w społeczności wiernych, zwłaszcza wśród dzieci i ludzi młodych. Dlaczego ktokolwiek miałby stawać się członkiem kościoła, który de facto promuje i błogosławi grzech i homoseksualizm?

5. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie słowa „dyskryminacja”

„Fiducia supplicans” jest wykorzystywana jako broń przeciwko wiernym katolikom – duchownym i świeckim na równi – jako że utrzymuje, iż „błogosławieństwa” są duszpasterską inicjatywą miłości i troski wobec osób o skłonnościach homoseksualnych, które doświadczają w Kościele dyskryminacji. Ci, którzy tak twierdzą, wprowadzają do języka chaos. „Dyskryminacja” jest dziś słowem, które ma opisywać niesprawiedliwe albo niemiłosierne zachowanie wobec innych; w tym sensie wszyscy katolicy zgodzą się, że miłosierdzie, we właściwym sensie tego słowa, należy okazać każdemu. Trzeba jednak rozróżniać pomiędzy dobrem a złem. Robią tak zarówno byty rozumowe, jak i z całą pewnością sam Bóg, jako że rozróżnia albo dyskryminuje pomiędzy złymi i dobrymi czynami, potępiając te pierwsze i błogosławiąc drugie. Ci, którzy oskarżają Kościół o „dyskryminację” wobec homoseksualistów, potępiają tym samym wszelkie rozróżnianie pomiędzy dobrym a złym zachowaniem.

6. „Błogosławienie” par jednopłciowych i propaganda ideologii gender

„Fiducia supplicans” jest również bronią, którą z łatwością wykorzystają wrogowie Kościoła i grupy „LGBTQ” w celu zepsucia społeczeństw i nakłonienia ich do akceptacji grzesznego sposobu życia. Mogą w prosty sposób wykorzystać ten dokument Watykanu jako potężne narzędzie domagania się prawnego statusu dla związków jednopłciowych w obszarze cywilnym oraz akceptacji takiego statusu w samym Kościele katolickim – tylko zaostrzając głębokie podziały, które już są obecne wewnątrz Kościoła.

„Fiducia supplicans” tworzy sytuację, w której prawowierni biskupi i księża posługujący w krajach, gdzie sodomia jest prawnie dopuszczalna, mogą otrzymać zakaz występowania przeciwko niej i stracić możliwość wzywania homoseksualistów do nawrócenia. Terapeuci mogą z kolei stracić możliwość leczenia tych, którzy o to proszą. Jak biskupi i księża mają mówić, że ich Kościół nie pozwala im na „błogosławienie” par homoseksualnych? Będzie się im wskazywać, że ich Kościół zgodził się na takie „błogosławieństwa”, a odmowa ich udzielenia stanowi „wrogie zachowanie” wymierzone w homoseksualistów. To otworzy drogę do stawiania ich przed sądem, wyrzucania i blokowania możliwości służenia jako księża.

7. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych w ceremoniach podobnych do ślubu

„Fiducia supplicans” utrzymuje, że błogosławieństwo ma być „proste”, „spontaniczne” i „pozaliturgiczne”. Jednak partnerzy homoseksualni będą prawdopodobnie umawiać spotkanie z księdzem, by otrzymać takie „spontaniczne” i „pozaliturgiczne” błogosławieństwo. Mogą nawet zaaranżować „małżeństwo” homoseksualne w sądzie cywilnym albo w niekatolickim „kościele” tuż przed jego otrzymaniem. Może się nawet zdarzyć, że takie „błogosławieństwo” będzie poprzedzone przez kazanie. Co stanie temu na przeszkodzie, skoro „błogosławieństwo jest proste i spontaniczne”? Ksiądz może stworzyć „pozaliturgiczną” modlitwę dla „błogosławieństwa”, która może być relatywnie długa i zawierać poruszający, emocjonalny język przypominający język „oddawania się” w sakramencie małżeństwa. Terminy „prosty”, „spontaniczny” i „krótki” mogą być interpretowane na różne sposoby.

8. „Błogosławieństwa” par homoseksualnych i akceptacja innych grzesznych sytuacji

Władze świeckie, zwłaszcza w krajach, które zalegalizowały „homoseksualne” małżeństwa, oczywiście z radością przyjmą decyzję niektórych duchownych Kościoła katolickiego o „błogosławieniu” par homoseksualnych. Jeżeli ta praktyka stanie się w Kościele powszechna, trudno będzie ją zatrzymać. Czy „Fiducia supplicans” jest wstępem do jakiejś formy ceremonii małżeńskiej dla par jednopłciowych w Kościele? Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką rozwinęły się te „błogosławieństwa”, można sądzić, że za publikacją [tej deklaracji] kryje się długoterminowy, szeroko zakrojony plan.

Ze względu na pozytywną reakcję wielu kościelnych i świeckich grup na „Fiducia supplicans” znaczenie tego „krótkiego” czy „prostego” błogosławieństwa może zostać łatwo rozszerzone poza pierwotnie deklarowane intencje. Tak jak zauważono wyżej (punkt 2), „Fiducia supplicans” otwiera drogę do nieskończonego szeregu grzesznych sytuacji. Jeżeli można „pobłogosławić” parę jednopłciową, to dlaczego „pobłogosławić” dwojga nieletnich o skłonnościach homoseksualnych, którzy poproszą o to księdza? Co zatrzyma „pobłogosławienie” dorosłego homoseksualisty, który przyprowadzi do kapłana nieletniego? Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” ksiądz nie może po prostu odmówić „błogosławieństwa”, jako że dokument nie mówi nic o wieku tych, którzy domagają się takiego „błogosławieństwa”. Dopytywanie się przez księdza o wiek stron może prowadzić do „wyczerpującej analizy moralnej”, a tego deklaracja zakazuje.

9. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie posłuszeństwa kościelnego

Innym wyjątkowo szkodliwym efektem „Fiducia supplicans” jest to, że ci, którzy nie akceptują par homoseksualnych w samym sercu Kościoła katolickiego, będą teraz piętnowani jako ludzie odrzucający autorytet Kościoła. Tymczasem jest prawdą, że odrzucenie „błogosławienia” par jednopłciowych nie stanowi aktu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, ale wyłącznie wobec tych władz w Kościele, które nadużywają udzielonego im przez Boga autorytetu. Odrzucenie udzielania takich „błogosławieństw” jest w istocie prawdziwym posłuszeństwem wobec Boga – a to Jemu należy być bardziej posłusznym.

Siłami, które doprowadziły do opublikowania tej deklaracji, są władze świeckie, grupy lobbingowe „LGBTQ” oraz środowiska antykościelne. Ich celem jest zasianie w samym sercu Kościoła ziarna wątpliwości. Będą bez cienia wątpliwości wywierać znaczący nacisk, by zmusić katolików do akceptacji i promowania [tej deklaracji]. Będą fałszywie powoływać się na obowiązek posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła, a tych księży i wiernych, którzy krytykują „Fiducia supplicans” i odmawiają wdrożenia jej w życie, będą oskarżać o niewierność wobec papieża.

10. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych i ich wpływ na dzieci i młodzież

Katoliccy rodzice i wychowawcy mierzą się dziś ze znaczącymi trudnościami w nauczaniu zdrowej katolickiej moralności, zwłaszcza moralności seksualnej. Dzieci i młodzież są nieustannie bombardowani ideami „LGBTQ” poprzez media społecznościowe, a co jeszcze gorsze – przez wiele szkół katolickich; a nawet przez katolickich duchownych. Teraz, z samego szczytu, „Fiducia supplicans” wysyła nastolatkom i młodzieży sygnał, że Kościół akceptuje i pochwala pary homoseksualne i ich związki. Katoliccy wychowawcy i katecheci, zwiedzeni przez praktykę „błogosławienia” par jednopłciowych, mogą łatwo zmienić swoje nauczanie na temat prawdziwej moralności katolickiej, aż po usprawiedliwianie i propagowanie, bezpośrednio albo pośrednio, homoseksualnego sposobu życia i dewiacji seksualnych w ogóle.

Konkluzja

„Fiducia supplicans” w poważny sposób narusza wiarę katolicką i moralność, przekształcając Kościół katolicki, co najmniej w praktyce, z przestrzeni wzywania grzeszników do nawrócenia – w przestrzeń akceptacji i umacniania tych homoseksualistów i cudzołożników, którzy prowadzą grzeszne życie i odmawiają pokutowania. Prorok Izajasz powiedział: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności… bo odrzucili Prawo Pana Zastępów” (Iz 5, 20; 24). To potępienie odnosi się szczególnie do tych pasterzy w Kościele, którzy wiodą ludzi na manowce.

„Fiducia supplicans” nie jest aktem ani autentycznie duszpasterskim, ani nauczycielskim, jako że podważa niezmienną Boską prawdę i stałe nauczanie Magisterium Kościoła odnośnie wewnętrznego zła aktów seksualnych poza obrębem ważnie zawartego małżeństwa, a zwłaszcza odnośnie aktów homoseksualnych. Utrudnia Kościołowi skuteczne ukazywanie oblicza Zmartwychwstałego Chrystusa i zachwycanie pięknem Jego prawdy całego świata.

Biskup Athanasius Schneider

czwartek, 27 czerwca 2024

27 czerwca: rocznica objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Jedyne objawienie NMP w Polsce uznane przez Kościół

 


Objawienia w Gietrzwałdzie, jako jedyne do tej pory w Polsce zostały oficjalnie uznane przez władze kościelne.

Miały miejsce dziewiętnaście lat po objawieniach Matki Bożej w Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. W pierwszym dniu Maryja objawiła się Justynie Szafryńskiej, gdy wracała z mamą z egzaminu przed Pierwszą Komunią Świętą. Następnego dnia w czasie odmawiania różańca nad klonem przed kościołem „Jasną Panią” siedzącą na tronie z Dzieciątkiem Jezus pośród Aniołów zobaczyła też Barbara Samulowska. Działo się to w zaborze pruskim poddanym intensywnej germanizacji, a Matka Boża przemówiła do dziewczynek po polsku.

objawienie_gietrzwald

Pierwsze objawienie 27 czerwca 1877 r.
Był wieczór i dzwon kościoła bił na Anioł Pański. Justyna dostrzegła Matkę Boża pomiędzy dwoma uschniętymi konarami. Najświętsza Maryja miała długie włosy. Po chwili z nieba zstąpiło Dzieciątko Jezus w biało-żółtym odzieniu. Oboje wstąpili do nieba. Dzieciątko widziała po lewej stronie Matki Bożej.

Objawienie 28 czerwca 1877 r.
Tym razem „Piękną Panią” widziały obie dziewczynki: Justyna Szafryńska i Barbara Samulowska.
Matka Boża ukazała się ponad klonem, rosnącym niedaleko kościoła. Najświętsza Maryja siedziała na tronie z Dzieciątkiem Jezus i w otoczeniu Aniołów. Dzieciątko Jezus trzymało błyszczącą kulę z krzyżykiem u góry. Matka Boża została ukoronowana przez Aniołów.

Objawienie w sobotę, 30 czerwca 1877 r.
Justyna zapytała: „Czego żądasz Matko Boża?” i usłyszała odpowiedź: „Ja żądam, abyście codziennie odmawiali różaniec! ”

Objawienie w niedzielę 1 lipca 1877 r.
Tego dnia dzieci z parafii w Gietrzwałdzie przystąpiły do I Komunii Świętej. Justyna podczas odmawiania różańca pod klonem, zapytała „Kto Ty Jesteś?”, a  Matka Boża odpowiedziała: „Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta!”

Objawienie 3 lipca 1877 r.
Dziewczynki zapytały się Matki Bożej „Czy przybywający tutaj chorzy będą doznawać uzdrowienia?” Matka Boża odpowiedziała: „Stanie się cud, a później chorzy zostaną uzdrowieni”, a potem powiedziała: “Niech chorzy odmawiają różaniec”.

Objawienie 28 lipca 1877 r.
Na pytanie co to znaczy, jeśli ktoś fałszywie przysięga, Matka Boża odpowiedziała: „Taki nie jest godny wejść do nieba, on jest do tego namówiony przez szatana”.

Objawienie 1 sierpnia 1877 r.
Barbara zapytała: „Czy osierocone parafie otrzymają wkrótce kapłanów?” – Matka Boża odpowiedziała: „Jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów !”

Objawienie 8 września 1877 r.
W dniu 8 września 1877 r., około godziny siódmej wieczorem Matka Boża pobłogosławiła źródełko i wypowiedziała słowa: „Teraz chorzy mogą brać tę wodę na uzdrowienie”.

Objawienie 16 września 1877 r. – ostatnie
W dniu 16 września 1877 r., około godziny piątej wieczorem Matka Boża błogosławiła najpierw swoją figurę w kapliczce, a potem błogosławieństwa udzieliła proszącym i wszystkim zgromadzonym. Na koniec powiedziała:

„ODMAWIAJCIE GORLIWIE RÓŻANIEC!”

Odpowiedzi Matki Bożej przyniosły wtedy pocieszenie Polakom. Faktycznie wypełniły się. Polacy ze wszystkich dzielnic bardzo licznie nawiedzali Gietrzwałd. W ciągu niecałych 3 miesięcy naliczono około 160 spotkań, które ściągnęły do Gietrzwałdu około 300 tysięcy pielgrzymów z całej rozebranej wówczas przez zaborców Polski od Bałtyku po Tatry. Przez to władze pruskie  od razu w sposób zdecydowanie negatywny odniosły się do objawień.
Biskup warmiński Filip Krementz interesował się wydarzeniami w Gietrzwałdzie, zażądał szczegółowego sprawozdania proboszcza, a potem wydelegował do Gietrzwałdu kanoników Kapituły Katedralnej do zbadania i oceny wydarzeń.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Z pobłogosławionego przez Matkę Bożą 8 września 1877 roku źródełka pielgrzymi od lat czerpią wodę, którą przynosiła ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia. Sam akt błogosławieństwa został uwieczniony figurą Niepokalanej Dziewicy w altance. Wodę przeprowadzono następnie do kamiennej studzienki. Nad źródełkiem znajdują się trzy marmurowe płaskorzeźby, ukazujące Mojżesza, dotykającego laską skałę, z której wytrysnęła woda i Izraelitów, pijących wodę na pustyni.
Objawieniom gietrzwałdzkim nadał szczególne znaczenie i związał je z sytuacją narodu polskiego błogosławiony kapucyn o. Honorat Koźmiński z Zakroczymia (1829-1916). W swoich wystąpieniach podkreślał, że wydarzenia z 1877 roku są dowodem błogosławieństwa i łaski, nadanych Polakom. „Nigdy nie słyszano jeszcze, aby tak długo i tak przystępnie i do tego w sposób tak uroczysty ukazała się Matka Boża”.
Wpływ objawień na Warmii był ogromny. Nastąpiło przede wszystkim odrodzenie życia obyczajowego i podniesienie świadomości religijnej wiernych. Pięć lat po wydarzeniach, w sprawozdaniu z 27 września 1882 roku ks. Augustyn Weichsel pisał: „nie sama tylko moja parafia, ale też cała okolica stała się pobożniejsza po objawieniach. Dowodzi tego wspólne odmawianie różańca świętego po wszystkich domach, wstąpienie do klasztoru bardzo wielu osób, regularne uczęszczanie do Kościoła (…)”.

gietrzwad_MB_news

Kult Matki Bożej krzepł i promieniał coraz bardziej. Co roku do Gietrzwałdu 29 czerwca, 15 sierpnia i 8 września przybywały rzesze polskich pielgrzymów ze wszystkich zaborów. Pielgrzymowali też Niemcy. Napływ pątników skłaniał kolejnych proboszczów do rozbudowy sanktuarium. Jeszcze podczas trwania objawień, 16 września 1877 roku w miejscu, gdzie dzieciom ukazywała się Matka Boża umieszczona została kapliczka z figurą Najświętszej Marii Panny.
Największe zasługi w upowszechnianiu przesłania Matki Bożej z Gietrzwałdu przypisać trzeba księdzu proboszczowi Augustynowi Weichslowi (1830-1909), który prawie czterdzieści duszpasterzował w Gietrzwałdzie.  Był kilka razy aresztowany, wytoczono mu procesy sądowe za propagowanie kultu maryjnego.
W dniu 10 września 1967 r., Prymas Polski, Kardynał Stefan Wyszyński ukoronował obraz Matki Bożej.
W dniu 2 lutego 1970 r. Papież Paweł VI nadał kościołowi w Gietrzwałdzie tytuł i godność Bazyliki Mniejszej.
11 września 1977 odbyły się, poprzedzone IV Ogólnopolskim Kongresem Mariologicznym, uroczystości 100-lecia objawień Matki Bożej, którym przewodniczył Ks. Karol Kardynał Wojtyła, metropolita krakowski. W tym dniu Ks. Biskup Józef Drzazga, biskup warmiński, uroczyście zatwierdził kult objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
24 czerwca 2002 roku papież Jan Paweł II przesłał list z okazji 125 rocznicy objawień Matki Bożej, w duchu pielgrzymując do sanktuarium gietrzwałdzkiego, by dziękować Maryi za Jej obecność i matczyną opiekę.

cropped-herb-1

Sanktuarium oraz całym kompleksem opiekują się Kanonicy Regularni Laterańscy. Zapraszają do odwiedzin w tym miejscu, które Maryja wybrała i przez wszystkie lata wysłuchuje próśb i wiele łask uprasza. Każdego dnia powiększa się ilość wpisów w  tomach ksiąg ze świadectwami. W Gietrzwałdzie Matka Najświętsza jest szczególne blisko każdego serca Jej dziecka, które o pomoc prosi.

film-obraz

Modlitwa z prośbą łaski za wstawiennictwem Sługi Bożej Siostry Stanisławy Barbary Samulowskiej
Wszechmogący i Miłosierny Boże,

uwielbiam Cię za łaskę objawień
Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie,
którą otrzymała Siostra Stanisława Barbara Samulowska.
Pokornie Cię błagam Dawco wszelkiego dobra,
abyś za wstawiennictwem Twojej Służebnicy
udzielił mi łaski, której szczególnie potrzebuję i pragnę…
Najświętszy Boże, proszę Cię także o beatyfikację
Siostry Stanisławy Barbary Samulowskiej.
Niech świadectwo jej życia
będzie dla współczesnych chrześcijan
przykładem doskonałego naśladowania
Jezusa Chrystusa i miłości bliźniego. Amen.

Ktokolwiek otrzyma od Boga jakąś łaskę za wstawiennictwem Sługi Bożej Siostry Stanisławy Barbary Samulowskiej, proszony jest o przesłanie opisu tej łaski na adres: SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ GIETRZWAŁDZKIEJ, 11-036 Gietrzwałd, ul. Klasztorna 1 lub e-mail: rektorat@sanktuariummaryjne.pl

Dziś też obchodzimy święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy

27 czerwca w kalendarzu liturgicznym obchodzimy wspomnienie Matki Bożej Nieustającej Pomocy (w Zgromadzeniu Redemptorystów oraz w diecezji toruńskiej przeżywane jest jako święto)

Modlitwy do Matki Bożej Nieustającej Pomocy:

O Matko Nieustającej Pomocy, z największą ufnością przychodzę dzisiaj przed Twój święty obraz, aby błagać o pomoc Twoją. Nie liczę na moje zasługi, ani na moje dobre uczynki, ale tylko na nieskończone zasługi Pana Jezusa i na Twoją niezrównaną miłość macierzyńską. Tyś patrzyła, o Matko, na rany Odkupiciela i na krew Jego wylaną na krzyżu dla naszego zbawienia. Tenże Syn Twój umierając dał nam Ciebie za Matkę. Czyż więc nie będziesz dla nas, jak głosi Twój słodki tytuł: Nieustającą Wspomożycielką? Ciebie więc o Matko Nieustającej Pomocy, przez bolesną mękę i śmierć Twego Boskiego Syna, przez niewypowiedziane cierpienia Twego Serca, o Współodkupicielko, błagam najgoręcej, abyś wyprosiła mi u Syna Twego tę łaskę, której tak bardzo pragnę i tak bardzo potrzebuję…

Modlitwa w milczeniu

Ty wiesz o Matko Przebłogosławiona, jak bardzo Jezus Odkupiciel nasz pragnie udzielać nam wszelkich owoców Odkupienia. Ty wiesz, ze skarby te zostały złożone w Twoje ręce, abyś je nam rozdzielała Wyjednaj mi przeto o Najłaskawsza Matko, u Serca Jezusowego tę łaskę, o którą w tej nowennie pokornie proszę, a ja z radości wychwalać będę Twoje miłosierdzie przez całą wieczność. Amen.