Łabędź czarny (Cygnus atratus) to rzadki ptak
pochodzący z Australii, zawdzięczający swoją nazwę noszonemu upierzeniu.
Nassim Nicholas Taleb, analityk finansowy i były trader z Wall Street, w
swojej książce „Czarny Łabędź. O skutkach nieprzewidywalnych zdarzeń”
wybrał tę metaforę aby wyjaśnić istnienie nieoczekiwanych,
katastrofalnych wydarzeń mogących wywrócić życie zbiorowe do góry
nogami.
Jak pisze Marta Dassù z Aspen Institute, koronawirus stał się takim
„czarnym łabędziem” 2020 roku: epidemia przyniosła kryzys działalności
gospodarczej w całym zachodnim świecie i „ukazuje kruchość globalnych
łańcuchów produkcyjnych; kiedy szok uderza w jedno z jego ogniw, skutki
stają się systemowe”. „Nadchodzi druga pandemia – pisze Federico Rampini
na łamach La Repubblici z 22 marca – z którą również trzeba
będzie sobie poradzić i ją wyleczyć. Jej nazwa to Wielki Kryzys a
zaowocuje bilansem ofiar podobnym do koronawirusa. W Stanach
Zjednoczonych nikt już nie używa słowa recesja, bo jest ono zbyt
łagodne”.
Światowa, współzależna gospodarka okazuje się być systemem
tymczasowym, ale konsekwencje epidemii koronawirusa nie posiadają
wyłącznie charakteru gospodarczego i zdrowotnego; mają one także wymiar
religijny oraz ideologiczny. Utopia globalizacji – dominująca aż do
września 2019 roku – cierpi wskutek nieodwracalnej klęski. 12 września
2019 roku papież Franciszek zaprosił liderów religijnych oraz
przedstawicieli międzynarodowego świata gospodarki, polityki i kultury
do wzięcia udziału w uroczystym wydarzeniu, planowanym w Watykanie na 14
maja 2020 roku – w konferencji pt. „Global Compact dla edukacji”. Mniej
więcej w tym samym czasie jedna z „prorokiń” radykalnej ekologii, Greta
Thunberg, przybyła do Nowego Jorku aby wziąć udział w szczycie
klimatycznym ONZ, a papież Franciszek – niedługo przed rozpoczęciem
synodu dotyczącego Amazonii – wystosował do niej (i do innych
uczestników konferencji) specjalne przesłanie, wykazując pełną zgodność z
celami globalistów. 20 stycznia 2020 roku papież skierował przesłanie
także do Klausa Schwaba, prezesa Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Podkreślał w nim znaczenie „ekologii integralnej”, biorąc pod uwagę
„złożoność powiązań istniejących w naszym wspólnym domu”. Tymczasem
tajemniczy wirus zaczął już zadawać „globalnej wiosce” śmiercionośne
ciosy.
Kilka miesięcy później mamy do czynienia z sytuacją pozbawioną
precedensu. Wszyscy zapomnieli już o Grecie Thunberg, synod amazoński
okazał się porażką, polityczni przywódcy świata dali w sytuacji
kryzysowej dowody swojej nieudolności, projekt Global Compact został
zawieszony, a Plac Świętego Piotra – duchowe centrum świata – świeci
pustkami. Władze kościelne przestrzegają restrykcyjnych zarządzeń władz
świeckich, a czasem je nawet uprzedzają, zabraniając celebrowania Mszy
Świętej i jakichkolwiek zgromadzeń religijnych. Najbardziej symbolicznym
i paradoksalnym spośród tych wydarzeń jest zamknięcie sanktuarium w
Lourdes. Miejsce uzdrowień duchowych, jak i fizycznych, zostało
zamknięte z powodu obawy, że ktoś – prosząc Boga o zdrowie ciała –
mógłby zachorować. Czy to przykład intrygi? Czy mamy do czynienia z
totalitarną potęgą ograniczającą wolność obywateli i prześladującą
chrześcijan?
Co dziwne, te prześladowania – pozbawionych heroicznych form oporu,
prowadzących aż po męczeństwo – stanowią przeciwieństwo wydarzeń
mających miejsce w trakcie wszystkich wielkich okresów prześladowań w
historii. Tak naprawdę, nie powinniśmy w ogóle mówić o prześladowaniu
chrześcijan, tylko o „samoprześladowaniu” dotykającym duchowieństwa,
które to – zamykając kościoły i anulując celebracje Mszy Świętych –
zdaje się pracować nad pełną spójnością procesu samozniszczenia
Kościoła; procesu zapoczątkowanego w latach 60. XX wieku wraz z II
soborem watykańskim. Niestety, ofiarami tego prześladowania – pomijając
indywidualne wyjątki – padają także tradycjonalistyczni duchowni, którzy
zamykają się w swoich domach.
Rzeczą pocieszającą jest fala wielkoduszności, z jaką 800 lekarzy
odpowiedziało na rządowy apel o 300 wolontariuszy, którzy mogliby
wesprzeć szpitale w Lombardii. Jakże poruszający byłby apel do
duchownych wystosowany przez przewodniczącego włoskiego episkopatu, aby
nie pozbawiali oni wiernych łask płynących z sakramentów sprawowanych w
kościołach, domach i szpitalach! Wielu zachęca ludzi do wspólnej
modlitwy, ale kto pamięta przy tym, że znajdujemy się właśnie na
początku wielkiej kary? A przecież to właśnie karę zapowiadały
objawienia fatimskie, których setną rocznicę wielu obchodziło w roku
2017. 25 marca kardynał António Augusto dos Santos Marto, biskup
diecezji Leiria-Fátima, ponowił akt oddania całego Półwyspu Iberyjskiego
Niepokalanemu Sercu Maryi. To z pewnością akt zasługujący, ale Matka
Boża prosiła o coś więcej: aby papież w jedności ze wszystkimi biskupami
świata dokonał poświęcenia Rosji. Wszyscy czekają na ten właśnie –
niemający dotąd miejsca – czyn, zanim będzie już za późno.
W Fatimie Matka Boża zapowiedziała, że jeśli świat się nie nawróci,
to różne narody zostaną unicestwione. O które to chodzi narody? W jaki
sposób do tego dojdzie? Pewne jest to, że zasadniczą karą nie jest
zniszczenie ciał, tylko zaciemnienie dusz. W Piśmie Świętym czytamy:
„przez co kto grzeszy, przez to ponosi karę” (Mdr 11, 16). Ta sama myśl,
przekazana przez poganina Senekę, przypomina nam, że „kara za
przestępstwo leży w samym przestępstwie” (Della fortuna).
Kara nadchodzi wówczas, gdy zanika myśl o sprawiedliwym i
wynagradzającym Bogu; gdy zaczynamy polegać na fałszywym obrazie Boga,
który – jak powiedział papież Franciszek – „nie zezwala, aby tragedie
były karą za grzechy” (Anioł Pański 28 lutego 2020 r.). „Jakże często
uważamy, że Bóg jest dobry – jeśli my jesteśmy dobrzy, a że karze nas
kiedy jesteśmy źli. Tak nie jest” – powtórzył papież Franciszek w
trakcie Mszy 25 grudnia. Ale przecież nawet „dobry papież” Jan XXIII
przypominał, że „człowiek, który sieje grzech, zbiera karę. Kara Boża
jest odpowiedzią na grzechy człowieka, dlatego też On (Jezus) mówi wam,
abyście uciekali od grzechu, pierwszej przyczyny wielkich kar”
(Przesłanie radiowe z 28 grudnia 1958 r.).
Usunięcie koncepcji kary nie oznacza uniknięcia samej kary. Kara jest
konsekwencją grzechu i tylko skrucha wraz z pokutą mogą zapobiec karze,
którą te grzechy nieuchronnie przynoszą ze względu na pogwałcenie
porządku świata. Gdy grzechy te posiadają zbiorowy charakter, taka jest
również i kara. Dlaczego mielibyśmy dziwić się śmierciom ludzi, gdy
rządy splamione zostały przyjęciem morderczych praw, takich jak te
zezwalające na aborcję? Zwłaszcza, gdy widzimy, że rządy te w trakcie
epidemii pierwszeństwem darzą sprawę kontynuacji tej rzezi? Przykładu
dostarcza tu Wielka Brytania*, której rząd udzielił zgody na
przeprowadzanie aborcji w domach, tak aby rzeź ta mogła trwać
nieprzerwanie, mimo koronawirusa. A kiedy celem uderzenia zamiast ciał
są dusze, to dlaczego mielibyśmy się dziwić, że na odpowiedzialnych
spada kara w postaci utraty wiary? Odmowa uznania ręki Boga,
przejawiającej się w przypadku wielkich katastrof historycznych, jest
oznaką takiego właśnie braku wiary.
Zbiorowa kara pojawia się równie szybko, co czarny łabędź na wodzie.
Ten widok wprawia nas w zakłopotanie, nie potrafimy w końcu wytłumaczyć,
skąd się wzięła i co zapowiada. Człowiek nie jest w stanie przewidzieć
takich „czarnych łabędzi”, które z dnia na dzień wywracają całe jego
życie do góry nogami. Wydarzenia te nie są jednak skutkiem przypadku,
jak twierdzi to Nassim Taleb i wszyscy analizujący rzeczywistość z
ludzkiej, laickiej perspektywy, zapominając przy tym, że przypadek tak
naprawdę nie istnieje, a wszystkie ludzkie zabiegi zawsze ulegają woli
Bożej. Wszystko zależy od Boga, a Bóg kończy raz rozpoczęte dzieło.
„Lecz On doświadcza, kto zmieni? On postanowił, wykonał” (Hi 23, 13).
Roberto de Mattei
Corrispondenza Romana
Tłum. mat.
* Brytyjskie władze oficjalnie opublikowały nowe wytyczne dotyczące
tak zwanej aborcji farmakologicznej w poniedziałek 23 marca. Dokument
przygotował Departament Zdrowia i Opieki Społecznej, zezwalając w Anglii
na zdalne wypisywanie recept na środki wczesnoporonne, a także na
przyjmowanie takich preparatów w warunkach domowych. Tego samego dnia
wieczorem publikacja została usunięta, a rzecznik ministerstwa
stwierdził, że do ogłoszenia wytycznych o takiej treści doszło wskutek
„błędu”. Fakt publikacji, a następnie jej usunięcia, odnotowały media, w
tym m.in. „The Guardian”, BBC i „The Independent”.
Zgodnie z poprzednimi regulacjami obowiązującymi w Anglii, pierwsza
dawka środków wczesnoporonnych musi zostać zażyta w ośrodku aborcyjnym,
druga – ostatnia – może być przyjmowana w domu. W przypadku Walii oraz
Szkocji kobiety mogą przyjąć obydwie dawki w domu. Cała „procedura”
musiała uzyskać zatwierdzenie ze strony dwóch lekarzy, co już jest
przedmiotem nacisków mających na celu „liberalizację” przepisów. Pod
petycją, aby do zatwierdzenia aborcji konieczna była zgoda tylko jednego
lekarza, podpisali się przedstawiciele organizacji zrzeszających
środowiska medyczne, w tym m.in. Royal College of Obstetricians and
Gynaecologists oraz Royal College of Midwives.
30 marca brytyjskie media podały, że departament zdrowia jednak
zmieni zapisy prawne dotyczące aborcji farmakologicznej w Anglii. Środki
poronne będą zapisywane przez lekarzy po przeprowadzeniu rozmowy
telefonicznej lub e-konsultacji. "The Guardian" informuje, że
rozwiązanie to ma mieć charakter "tymczasowy", to znaczy będzie
obowiązywało do zakończenia epidemii lub... przez okres dwóch lat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

-
OFIAROWANIE NAJDROŻSZEJ KRWI Matka Najświętsza przekazała wizjonerce Annie Lamberger z Klagenfurtu , że życzy sobie, aby często, nawet co...
-
Anna Argasińska: Modlitwa poranna – “dla mnie ta modlitwa jest pewnego rodzaju „egzorcyzmem”… Posted on 18 Lipiec 2013 by wobroniewiary Mod...
-
LITANIA DZIĘKCZYNNA NAJŚWIĘTSZEMU DUCHOWI MIŁOŚCI Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson. Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz