wtorek, 3 listopada 2020

„Trzeci – jak św. Józef ratuje Kościół”. Wchodzimy w epokę, w której św. Józef będzie nam szczególnie potrzebny

 

„Trzeci – jak św. Józef ratuje Kościół”. Wchodzimy w epokę, w której św. Józef będzie nam szczególnie potrzebny

Wielu wielkich świętych Kościoła, takich jak: Teresa z Ávili czy ojciec Pio, wybrało św. Józefa na swojego przewodnika. Francuska mistyczka Marta Robin pokazała szczególne zadanie, jakie Bóg dał mu na czasy ostatecznej walki, która stoczy się wewnątrz Kościoła.

Ta książka to wyjątkowe wywiady mi.in. z ks. Dominikiem Chmielewskim, Wincentym Łaszewskim czy ks. Robertem Skrzypczakiem. Rozmówcy pokazują, dlaczego święty Józef jest tym, który ma przechować prawdziwy Kościół, uchronić go od zagłady oraz dlaczego przemówił do nas w objawieniach w Itapirandze

Fragment książki, wydawnictwo Esprit i Fundacja Św. Filomeny – kliknij

Wincenty Łaszewski: Wchodzimy w epokę, w której św. Józef
będzie nam szczególnie potrzebny

Mówią o nim cichy bohater Ewangelii, zagadkowa postać czy też milczący wojownik świętej rodziny. Dlaczego św. Józef jest dany Kościołowi na czasy ostateczne? Jaka jest jego szczególna misja? Dlaczego szczególnie dziś, w obliczu licznych niepokoi społecznych, Kościół powinien patrzeć na opiekuna Jezusa?  Na te pytania odpowiada Wincenty Łaszewski, jeden z rozmówców w książce ,,Trzeci. Jak św. Józef ratuje Kościół”

Święty Józef to bardzo zagadkowa postać. Wierzymy, że pośród wszystkich dociekań, które prowadził Pan na temat Matki Bożej, nie raz napotkał Pan jakieś fascynujące wiadomości na temat jej męża. Co w ogóle Panu wiadomo na temat tego świętego?

Wincenty Łaszewski: To bardzo trudne pytanie, bo o św. Józefie generalnie nikt nic nie wie. Nie w tym znaczeniu, że Biblia o nim milczy i jest to chyba najbardziej ukryty ze świętych, tylko w tym, że gdybym zapytał katolika z ulicy, kiedy ostatni raz modlił się do św. Józefa, spodziewam się, że odpowiedzią byłoby pełne konsternacji milczenie. Święty tak ważny w Kościele, tak bliski najistotniejszych, zbawczych wydarzeń, jest nam zupełnie obcy. Powiedziałbym takiemu komuś: nawet nie wiesz, że się modliłeś, bo modlisz się podczas każdej Mszy Świętej według kanonu rzymskiego i podczas każdej ceremonii chrztu, gdzie przyzywamy św. Józefa w litanii. Ale to właściwie tyle… Być może w tych obrzędach uczestniczymy zresztą z zamkniętymi uszami, nie słyszymy wezwania: „Święty Józefie, módl się za nami”. Może inaczej: słyszymy je, ale to informacja, która przelatuje przez nas, zamiast się w nas zatrzymać, postawić pytania… Co ja sam o nim wiem? Próbowałem go rozpoznać i odkryć, kiedy zainteresowała mnie postać Matki Najświętszej. Ku memu radosnemu zdumieniu nagle okazało się, że ten zupełnie nieznany, niewykształcony, zwyczajny człowiek – który definiował też jakby nieważność Jezusa, bo kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, mieszkańcy wzruszyli ramionami i powiedzieli: „Ha! Kto to jest? Znamy Józefa, jego ojca. To syn cieśli, on nic nie znaczy” – ten, na którego nikt nie zwraca uwagi, gdy spojrzymy na historię od strony nieba, okazuje się najważniejszy. To może oznaczać, że w czasach, kiedy będą się rozstrzygały losy kosmosu, Pan Bóg nam przypomni, że prawdziwa droga, którą mamy iść i na której spotkamy ratującą nas Opatrzność, to droga Józefowa.

Jak odczytać duchowość św. Józefa? Czy jego przykład może się przełożyć na nasze życie? I jaką rolę ma odegrać św. Józef w dzisiejszym świecie?

Wchodzimy w epokę, w której on jest nam szczególnie potrzebny. Mniej więcej od stu lat Pan Bóg próbuje nam wskazać na św. Józefa, ale my tych znaków nie potrafimy do końca odczytać. Dam przykład. Czy ktoś zapytany o objawienia fatimskie, które nazywamy „koroną objawień”, najważniejszymi objawieniami w historii świata, jest świadom, że w ich centrum znajduje się św. Józef? Nie bardzo. Przypomnijmy, że Matka Boża powiedziała podczas pierwszego objawienia: „W październiku zrobię cud, aby wszyscy uwierzyli. I powiem, kim jestem”. Czyli można wywnioskować, że kolejne objawienia są jakby mniej ważne niż to, co się wydarzyło w październiku. I proszę zauważyć, że w tym cudzie, który ma nawrócić cały świat, na pierwszym planie jest właśnie św. Józef.

13 października 1917 roku dzieci fatimskie oglądają trzy nadprzyrodzone wizje. Pierwsza jest wizją Świętej Rodziny. Przyjrzyjmy się jej. Kto trzyma Jezusa, Zbawiciela? Nie, nie Matka Boża, jak na ikonach i świętych obrazach, ale Józef. Zresztą, we wszystkich znanych mi objawieniach, w których pojawia się Święta Rodzina – z wyjątkiem jednego, kiedy Pan Jezus stoi przy Rodzicach – Zbawiciela, klucz do wieczności, zawsze trzyma św. Józef, nie Matka Boża. Mało tego: w scenie fatimskiej, nad którą naprawdę warto się pochylić, kto błogosławi świat? Jezus i Józef. Nie Maryja i Jezus. To znak, że Józef, który jest narzędziem Pana Boga, ma do odegrania szczególnie błogosławioną rolę w Kościele i w świecie. On roztacza nad nami opiekę. On nam błogosławi.

Mam taką intuicję, że w sytuacji zagrożenia Józef przechowuje to, co cenne. Jeżeli Józef trzyma w Fatimie cielesnego Jezusa, Dzieciątko Jezus, to czy może być tak, że w Kościele Maryja nie będzie w stanie Jezusa ochronić, że trzeba będzie Go oddać Józefowi na przechowanie?

Z jednej strony chciałoby się powiedzieć: absolutnie nie. Historiozbawcza rola Maryi jest tak niezwykła, że ona sama wystarczy. Z drugiej strony jednak trzeba zauważyć, że Maryja nigdy nie jest sama. Zawsze jest ze św. Józefem, bo ten związek oblubieńczy trwa w wieczności. Być może św. Józef jest nam potrzebny jako opiekun i model dla Kościoła. Proszę zauważyć, że od 1884 roku – to wizja papieża Leona XIII i rozmowa o stuletniej władzy Szatana nad światem – pojawia się w Kościele motyw tak potężnej walki duchowej, że musimy zacząć po każdej Mszy Świętej wołać do nieba (i dzięki Bogu, w Polsce to robimy!), wzywając pomocy św. Michała Archanioła. Nagle dowiadujemy się, że Kościół stał się niesłychanie wrażliwy na diabelski atak, że jest zagrożony, ale – co ciekawe – czternaście lat wcześniej, w 1870 roku, po raz pierwszy w historii św. Józef został ogłoszony jego opiekunem – stróżem na nadchodzącą, trudną dla Kościoła epokę. Dzisiaj mamy więc dwóch patronów: św. Michała Archanioła, kapitana armii, którego przez chwilę niewłaściwe rozumienie reformy soborowej jakby wypłukało ze świadomości ludzi, oraz św. Józefa, który jest na zapleczu i nie wychodząc nigdy na pierwszy plan, opiekuje się Kościołem, żeby ten miał mądrość i siłę do podjęcia walki.

Zobacz zapowiedź filmu o św. Józefie (wraz premierą książki, premierę ma film „Trzeci” wyprodukowany przez Fundację św. Filomeny)

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz