Ucieczko grzeszników – módl się za nami! Zatwierdzone przez Kościół katolicki objawienia Matki Bożej w Laus
Objawienia z Laus wiemy wciąż mało. Niewielu wie, że 4 maja 2008 roku zostały zatwierdzone przez Kościół katolicki. To właśnie w tym miejscu Maryja objawiała się aż przez 54 lata Benedykcie Rencurel. W tej francuskiej miejscowości Piękna Pani zdecydowanie nawołuje swoje dzieci do nawrócenia i sakramentu spowiedzi. I choć od tych objawień minęły już trzy wieki ich przesłanie jest aktualne bardziej niż kiedykolwiek. Czy te słowa Matki Bożej zmienią nasze życie? Przeczytaj fragment z książki „Matka Boża z Laus. Najdłużej trwające objawienia maryjne” Serafino Tognettiego, wydanej właśnie nakładem Wydawnictwa Esprit
Początek objawień w Laus
Benedykta przyszła na świat 16 września 1647 roku w Saint-Étienne d’Avançon (obecnie Saint-Étienne-le-Laus). Pochodziła z biednego domu. Gdy miała 7 lat zmarł jej ojciec, dlatego musiała podjąć pracę. Została pasterką i trudniła się wypasem owiec, co w tamtych czasach było dość popularnym zajęciem. Nie znamy dokładnej daty pierwszego objawienia. W maju 1664 roku Benedykta wypasała owce na włościach, które do dzisiaj znane są jako Dolina Pieców. Owego dnia Benedykta pilnowała leniwie skubiących trawę owiec, gdy nagle jej oczom ukazała się „przepiękna dziewczyna”. Towarzyszył jej mały chłopiec równie wielkiej – i rzadkiej – urody. Młoda kobieta była pogodna, uśmiechnięta, jej rysy były nadzwyczaj regularne i niezrównanie subtelne, a oczy zdawały się promieniować blaskiem, który rozświetlał całą dolinę. Po okolicy rozniósł się łagodny, delikatny, a zarazem intensywny zapach. Mimo że w pobliżu nie było żywej duszy, Benedykta nie poczuła lęku, była tylko zaskoczona i zdumiona. Myślała, że ma przed sobą zwyczajną młodą kobietę, niewysłowienie piękną, ale prostą. „Czego Pani potrzeba, o piękna Pani?”. Piękna Pani się uśmiechnęła, ale nie odpowiedziała.
Wskaż grzesznikom ich grzechy
Maryja odezwała się po czterech miesiącach, a w pierwszych rozmowach udzielała dziewczynie podstawowych nauk co do właściwego zachowania i godnego życia, następnie zaczęła mówić o modlitwie i sakramentach. Benedykta chodziła na Mszę Świętą tylko w niedzielę i zgodnie z ówczesnym zwyczajem z rzadka przystępowała do Komunii. Matka Boża poleciła jej więcej się modlić i zapoznała ją z litanią loretańską. Benedykta, która do tamtej pory potrafiła recytować jedynie Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Wierzę w Boga, musiała się nauczyć litanii na pamięć. Benedykta zwierzała się przyjaciółkom ze spotkań z piękną Panią i przekazywała im otrzymane wskazówki: jaką postawę należy przyjąć w życiu codziennym, w sprawach moralnych, w modlitwie. Wieść o tajemniczych spotkaniach zaczęła się roznosić po okolicy i liczni pielgrzymi zmierzali do Laus. Napływ pątników był tak ogromny, że dwaj księża posługujący w tym miejscu, musieli czasem zostawać w kościele do późnej nocy, a i tak nie byli w stanie przyjąć w konfesjonale wszystkich chętnych. Niekiedy wiernych było tylu, że Msze Święte odbywały się niemal jedna po drugiej, a kolejki do sakramentu ciągnęły się wokół kościoła. Bez wątpienia miały na to wpływ dary Bernadety – rozeznanie serc i grzechów. Każdego dnia przybywały do niej pielgrzymki wiernych, którym wyjawiała konkretne sytuacje, gdy odchodzili od Boga. Pewnego razu zjawili się w Laus trzej osobnicy – złodziejaszki i hultaje. Benedykta zaprosiła ich do domu i zaczęła mówić o stanie ich duszy, o przestępstwach, których się dopuścili, o niecnych uczynkach… Szubrawcy byli poruszeni. Uznali swoje przewinienia i ubolewali nad nimi, ale kiedy widząca zaleciła, żeby przystąpili do spowiedzi, odbyli pokutę i przestali grzeszyć, podnieśli się i wyszli.
To właśnie w tym miejscu narodziło się przepiękne imię Maryi – Ucieczki grzeszników. Im więcej pielgrzymów napływało do Laus, tym bardziej widoczne stawały się charyzmaty Benedykty. 3 maja 1665 roku do sioła zawitało aż trzydzieści pięć grup wiernych z okolicznych parafii. Przewodzący im proboszczowie odprawili tyle nabożeństw, że trzeba było ustawiać pod gołym niebem naprędce przygotowywane ołtarze. Msze odbywały się jednocześnie. Wkrótce potem w Laus, podobnie jak we wszystkich pobłogosławionych przez Maryję miejscach, zaczęło dochodzić do cudów.
Widzenia ukrzyżowanego Jezusa
Benedykta wiedziała, że aby objaśniać pielgrzymów co do uszczerbku, jakiego doznają wskutek pychy, nienawiści, chciwości i nieczystości, a zarazem mówić im o Bogu i życiu w stanie łaski, sama musi staczać duchowe walki i doświadczać cierpienia. Nie wzbraniała się przed tym. Ogrom grzechów, o których się dowiadywała, będąc świadkiem wielu wydarzeń i czytając w ludzkich sercach, przytłaczał ją, a czasem nawet doprowadzał do choroby, ale po paru dniach odpoczynku i samotnych modlitw musiała wracać do swoich zajęć. Ludzie szukali jej bezustannie. Im więcej upływało czasu, tym bardziej Benedykta zaprawiała się w roli pośredniczki. Jednocześnie była bezwzględnie posłuszna Maryi Pannie oraz dwóm przysłanym przez biskupa księżom. Było w tej nieustającej harmonii i znamienitej współpracy coś niezwykłego, jak gdyby jakiś światły zarządca ofiarował widzącej i kapłanom dar zgody. Benedykta nie była ustępliwa: dobrze wiedziała, że wymagania Boga nie podlegają dyskusji i że nie wolno igrać z grzechem, a ponieważ nigdy nie przemawiała w swoim imieniu, to mimo braku uprawnień kapłańskich mogła wyznaczać innym pokuty i posty. Grzech równa się utracie Bożych łask, dlatego dziewczyna udzielała pielgrzymom przestróg. Szczerze i uczciwie mówiła o tym, że pycha i chciwość to poważne wykroczenia, że nienawiść jest dziełem demona i że Bóg nie znosi nieczystości. Sprawą najważniejszą było dobro dusz i ich wieczne zbawienie – co do tego panowała w Laus jasność.
Rok 1669 był dla życia i duchowości Benedykty Rencurel czasem wielkiego przełomu. Widząca miała wtedy dwadzieścia dwa lata i bardzo szczególną wizję sfery boskości. Liczne objawienia Najświętszej Maryi Panny ukształtowały ją i wpłynęły na jej charakter. Pewnego dnia dostąpiła zaszczytu ujrzenia naszego Zbawiciela. Jezus ukazał się jej na krzyżu, na znak, że jest dla niej Ukrzyżowanym, a ona ma dla zbawienia świata dzielić Jego boleści. Benedykta często przechodziła przez Avançon, dobrze znała krzyż i zapewne nieraz zatrzymywała się przy nim na krótką modlitwę. Tamtego dnia (nie jesteśmy w stanie podać ani miesiąca, ani dokładnej daty dziennej) przystanęła w zdumieniu, bo zamiast znajomych świętych drzewców ukazał jej się bardzo wysoki krzyż, na którym wisiał cierpiący Pan Jezus. Gdy oniemiała uświadomiła sobie, co tak naprawdę widzi, Jezus przemówił: „Udręki, na które patrzysz, nie mają związku z chwilą obecną. Chcę ci tylko pokazać, ile wycierpiałem dla grzeszników i jak wielka jest moja miłość do nich”. Widok krzyża, który spływał krwią, był zatrważający. Benedykta powiedziała później, że to, co się ukazało jej oczom, przyprawiło ją nieomal o utratę zmysłów, i że gdyby wizja trwała dłużej, prawdopodobnie nie zdołałaby jej znieść.
Zapach i olej – niezwykłe uzdrowienia za wstawiennictwem Matki Bożej
Z biegiem czasu wieść o objawieniach docierała poza Lasu. Przybywało do niej coraz więcej pielgrzymów, dlatego Matka Boża poprosiła, aby wybudowano w tym miejscu Sanktuarium, które mogłoby służyć nawróceniu. Gdy tylko powstało zaczęły się tam wydarzać niezwykłe cuda. Jednym ze znaków szczególnych Laus, który objawił się niemal od razu był zapach. Benedykta wyczuwała przyjemny zapach przy spotkaniach z Maryją. Początkowo tylko ona cieszyła się tym przywilejem, ale od świąt Wielkanocy 1666 roku stał się on również udziałem pielgrzymów. Wielu przybywających do Laus wiernych zaczęło wówczas wyczuwać delikatną woń zarówno w kościele, jak i poza nim. Tym, co wyróżnia Laus spośród innych sanktuariów maryjnych, jest właśnie unosząca się tam woń, która nie zanikła po śmierci Benedykty, oparła się upływowi czasu i do dzisiaj jest wyczuwana przez pielgrzymów. Nie przez wszystkich, rzecz jasna, ale przez część na pewno.
W 1667 roku Matka Boża ofiarowała Laus drugi dar: olej, który łagodził i leczył różnego rodzaju dolegliwości. Najświętsza Dziewica powiedziała Benedykcie: „Pielgrzymi, którzy zaczerpną nieco oleju z lampy i nakładając go na ciało, poproszą mnie z wiarą o orędownictwo, odzyskają zdrowie, ponieważ Bóg podarował mi to miejsce dla nawrócenia grzeszników”. Pierwsze uzdrowienie stało się udziałem dziecka, które cierpiało na chorobę oczu. W 1676 roku pewien mężczyzna podziękował za wyleczenie ze ślepoty dwuletniego synka. W 1677 roku niewidoma kobieta nasmarowała się olejem i odzyskała wzrok. Z kolei w 1684 roku olej pomógł niemowlęciu, które nie chciało pić mleka matki. Ludzie opętani przez diabła doznawali ulgi, ten i ów wyleczył się z choroby nowotworowej albo z wrzodów… Cuda następowały jeden po drugim, a wiele z nich oficjalnie potwierdzono.
Zobacz więcej w książce „MATKA BOŻA Z LAUS” – kliknij
*fragment pochodzi z książki „Matka Boża z Laus. Najdłużej trwające objawienia maryjne” Serafino Tognettiego, wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz