środa, 19 października 2022

"Nogi mi zmarzły i zsiniały.(...)Boże, jak lekko się cierpi, gdy się ma świadomość, że cierpi się dla Chrystusa."

 

"Nogi mi zmarzły i zsiniały.(...)Boże, jak lekko się cierpi, gdy się ma świadomość, że cierpi się dla Chrystusa."

Różaniec i Ks.Jerzy Popiełuszko

Na początku drugiego roku pobytu w Seminarium ks Jerzy został powołany do Wojska i wcielony do Jednostki Kleryckiej o zaostrzonym regulaminie w Bartoszycach. Czas służby wojskowej nie był dla niego łatwy. Odwołajmy się do jego słów z listu, który w lutym 1967 r. napisał do ojca duchownego w Seminarium ks. Czesława Miętka. Wspomniał o różańcu:
Ostatnio zeszły pewne fakty, które pozostaną mi w pamięci, które nawet zanotowałem. Pierwsza z nich to sprawa różańca wojskowego. Różaniec ten, jak się potem okazało, był tylko pretekstem. Zaczęło się od tego, że dowódca plutonu kazał mi zdjąć z palca różaniec na zajęciach przed całym plutonem. Odmówiłem, czyli nie wykonałem rozkazu. A za to grozi prokuratur. Gdyby zdjął wyglądałoby to na ustępstwo. Sam fakt zdjęcia to niby nic takiego. Ale ja zawsze patrzę głębiej. Wtedy tenże dowódca rozkazał mi, żebym poszedł z nim do wyższych władz, a swemu pomocnikowi rozkazał, aby na 20.00 przyprowadził mnie na rozmowę służbową.
Ponieważ nie było władz wyższych, rozmawiał ze mną sam. Straszył prokuratorem. Wyśmiewał
,,Co, bojownik za wiarę". Ale to wszystko nic. O 17.45 w pełnym umundurowaniu jak do ŻOK'u stawiłem się na podoficerce. Tam sprawdzian trwał do 20.00 z przerwą na kolację. O 20.00 zaprowadzono mnie do dowódcy plutonu. Tam się zaczęło.
Najpierw spisał moje dane. Potem kazał mi się rozbuć, wyciągnąć sznurówki z butów i rozwinąć onuce. Stałem więc przed nim boso. Oczywiście cały czas na baczność, stałem jak skazaniec. Zaczął się wyżywać. Stosował różne metody. Starał się mnie ośmieszyć. Poniżyć przed kolegami, to znów zaskoczyć możliwością urlopów i przepustek. Na boso stałem przez godzinę (60 minut). Nogi zmarzły, zsiniały, więc o 20.20 kazał mi buty założyć. Na chwilę wyszedł z sali i poszedł do chłopaków ( moich kolegów z plutonu). Przyszedł do mnie z pocieszającą wiadomością: ,,Tam w sali w twojej intencji się modlą". Rzeczywiście, chłopaki odmawiali różaniec. Ja zbywałem go raczej milczeniem, odmawiając modlitwy w myśli i ofiarując cierpienia, powodowane przygniatającym ciężarem plecaka, maski, broni i hełmu, Bogu, jako przebłaganie za grzechy. Boże, jak lekko się cierpi, gdy się ma świadomość, że cierpi się dla Chrystusa.
Jak powiedziałem, różaniec był tylko pretekstem do tego, żeby się ze mną spotkać w formie służbowej, bo normalnie to już byłem na rozmowach. O różańcu wspomniał mi tylko pod koniec rozmowy.(...) Sprawy modlitwy układają się w moim plutonie najlepiej. Ale to nie nasza wina, bo oni sami dobrali do tego plutonu grupę buntowników. Różaniec wspólnie odmawiamy codziennie. Przy każdej dziesiątce ktoś inny podaje intencję, a jedna intencja, jedna tajemnica jest w intencji własnej.

źródło:Gloria tv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz