Nowenna Bożego Narodzenia wg Luizy Piccarrety
Dzień szósty – 21 grudnia
Szósta godzina
Córko moja, przyjdź i poproś Moją Drogą Mamę, niech ci zrobi odrobinę
miejsca w swoim Matczynym Łonie, abyś sama mogła zobaczyć pełen boleści
stan, w którym się znajduję.
Pomyślałam więc, że nasza Królowa Mama, aby zadowolić Jezusa, zrobiła mi trochę
miejsca i umieściła mnie wewnątrz swego Łona. Jednak ciemności były tak głębokie, że
nie mogłam Go zobaczyć. Czułam tylko Jego oddech, a On mówił dalej w moim
wnętrzu: Córko moja, spójrz na inną eksplozję Mojej Miłości. Ja jestem
odwiecznym Światłem. Słońce jest cieniem Mojego Światła. Ale czy widzisz,
dokąd Mnie zaprowadziła Moja Miłość i w jakim ciemnym więzieniu przebywam?
Nie ma w nim promienia światła, jest tylko wieczna noc dla Mnie, i to noc bez
gwiazd i bez spoczynku! Nigdy nie zasypiam. Cóż za ból! Więzienie jest ciasne i
nie mogę wykonać nawet najmniejszego ruchu. Ciemność jest nieprzenikniona.
Och, jak ciężki jest mój oddech! – a oddycham oddechem Mojej Mamy. Dodaj do
tego ciemność grzechów stworzeń. Każdy grzech był dla Mnie nocą, a wszystkie
połączone razem tworzyły bezdenną otchłań ciemności. Cóż za ból! Och, nadmiar
Mojej Miłości przeniósł Mnie z wielkiego światła i ogromnej przestrzeni do
otchłani o głębokich ciemnościach. Otchłań ta była tak ciasna, że nie mogłem
swobodnie oddychać. A to wszystko z Miłości do stworzeń!
Gdy to mówił, szlochał i niemal się dusił z braku miejsca, i płakał. Ja rozpływałam się
we łzach, dziękowałam Mu i współczułam. Chciałam dać Mu trochę światła moją
miłością, jak sam mnie o to prosił… Ale któż mógłby to wszystko opowiedzieć?
Ten sam głos wewnętrzny dodał: Dosyć na teraz, przejdź do siódmej eksplozji
Mojej Miłości.
źródło:
wolaboza.org
Nowenna Bożego Narodzenia wg Luizy Piccarrety
Dzień szósty – 21 grudnia
Szósta godzina
Córko moja, przyjdź i poproś Moją Drogą Mamę, niech ci zrobi odrobinę
miejsca w swoim Matczynym Łonie, abyś sama mogła zobaczyć pełen boleści
stan, w którym się znajduję.
Pomyślałam więc, że nasza Królowa Mama, aby zadowolić Jezusa, zrobiła mi trochę
miejsca i umieściła mnie wewnątrz swego Łona. Jednak ciemności były tak głębokie, że
nie mogłam Go zobaczyć. Czułam tylko Jego oddech, a On mówił dalej w moim
wnętrzu: Córko moja, spójrz na inną eksplozję Mojej Miłości. Ja jestem
odwiecznym Światłem. Słońce jest cieniem Mojego Światła. Ale czy widzisz,
dokąd Mnie zaprowadziła Moja Miłość i w jakim ciemnym więzieniu przebywam?
Nie ma w nim promienia światła, jest tylko wieczna noc dla Mnie, i to noc bez
gwiazd i bez spoczynku! Nigdy nie zasypiam. Cóż za ból! Więzienie jest ciasne i
nie mogę wykonać nawet najmniejszego ruchu. Ciemność jest nieprzenikniona.
Och, jak ciężki jest mój oddech! – a oddycham oddechem Mojej Mamy. Dodaj do
tego ciemność grzechów stworzeń. Każdy grzech był dla Mnie nocą, a wszystkie
połączone razem tworzyły bezdenną otchłań ciemności. Cóż za ból! Och, nadmiar
Mojej Miłości przeniósł Mnie z wielkiego światła i ogromnej przestrzeni do
otchłani o głębokich ciemnościach. Otchłań ta była tak ciasna, że nie mogłem
swobodnie oddychać. A to wszystko z Miłości do stworzeń!
Gdy to mówił, szlochał i niemal się dusił z braku miejsca, i płakał. Ja rozpływałam się
we łzach, dziękowałam Mu i współczułam. Chciałam dać Mu trochę światła moją
miłością, jak sam mnie o to prosił… Ale któż mógłby to wszystko opowiedzieć?
Ten sam głos wewnętrzny dodał: Dosyć na teraz, przejdź do siódmej eksplozji
Mojej Miłości.
źródło:
wolaboza.org