Fronda.pl:
Mija 10 lat, od kiedy na tronie św. Piotra zasiadł argentyński jezuita
Jorge Mario Bergoglio. Gdyby miał Ksiądz Profesor ocenić te 10 lat w
skali od 1 do 10, jaką notę przyznałby Ksiądz papieżowi Franciszkowi?
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Obecny
Biskup Rzymu – a tak najczęściej określa samego siebie papież
Franciszek – ma swoich gorących zwolenników jak i zdecydowanych
przeciwników. Ocena tego pontyfikatu zależy od tego, do jakiego skrzydła
w Kościele należy dana osoba, która dokonuje oceny działań
podejmowanych przez papieża z Argentyny. W wielu krajach Kościół jest
dzisiaj głęboko podzielony na dwie frakcje: konserwatywną i liberalną.
Katolicy konserwatywni oceniają negatywnie obecnego Biskupa Rzymu,
natomiast katolicy liberalni postrzegają niezwykle pozytywnie ten
pontyfikat, ponieważ jest on dla nich prawdziwą rewolucją, na którą
długo czekali. W tygodniku „Do Rzeczy”, który trafił do kiosków 13 marca
2023 r., Paweł Lisicki stwierdził, że papież Franciszek realizuje
dokładnie przygotowany i przemyślany plan rewolucyjnych zmian w Kościele
katolickim.
Od kiedy można mówić o podziale na katolicyzm konserwatywny i liberalny?
Szczególnie
ostra wojna doktrynalna w Kościele katolickim rozpoczęła się w latach
60. XX wieku, gdy trwały obrady Soboru Watykańskiego II. Wtedy
rozpoczęły się bardzo dramatyczne konflikty doktrynalne wewnątrz
katolicyzmu, szczególnie w takich krajach jak Belgia, Holandia, Niemcy
czy Stany Zjednoczone. To już wówczas w wielu państwach ukształtował się
wśród katolików jasny podział na skrzydło liberalne i konserwatywne.
Ważnymi punktami odniesienia dla tych obozów były dwa czasopisma
filozoficzno-teologiczne. Magazynem prezentującym liberalną wizję
katolicyzmu było „Concilium”. Pierwszy numer tego czasopisma ukazał się w
1965 r. Jego najważniejszymi twórcami byli m.in. tacy myśliciele jak
Hans Küng, Karl Rahner czy Edward Schillebeeckx. Natomiast punkt
odniesienia dla katolicyzmu konserwatywnego stanowi magazyn „Communio”.
Pierwszy numer ukazał się w 1972 r. Najważniejsi autorzy tego czasopisma
to m.in. Hans Urs von Balthasar, Henri de Lubac i Joseph Ratzinger.
Dwie przeciwstawne interpretacje religii katolickiej, analizowane i
promowane na łamach „Concilium” i „Communio”, do dzisiaj określają w
wielu krajach najważniejszy doktrynalny spór w Kościele katolickim.
Jeśliby
chcieć skojarzyć papieża Franciszka z jednym słowem, tym słowem mogłaby
być „synodalność”. Wciąż trwa dyskusja na temat tego, co to słowo
właściwie oznacza. Zdaje się jednak, że w praktyce synodalność wiąże się
ze schizmą. To w ramach synodalności właśnie niemieccy biskupi domagają
się rozwiązań sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Wielu komentatorów
spodziewa się, że na obecny pontyfikat przypadnie czas kolejnego
ogromnego podziału Kościoła katolickiego. Ksiądz Profesor spodziewa się
innego scenariusza, w którym Kościół się nie podzieli, ale
„zangklikanizuje”. Jak będzie wyglądał Kościół po tym procesie i czy
jest to już dziś proces nieuchronny?
Niestety,
jest to zjawisko nieuchronne. Już za późno, żeby tego uniknąć.
Synodalność wiąże się nie tyle ze schizmą, ile z różnorodnością
doktrynalną w obrębie jednego Kościoła. Być może tak rozumiana
synodalność jest jedyną szansą uniknięcia realnej schizmy. Przecież w
tej ostrej wojnie między katolicyzmem konserwatywnym i katolicyzmem
liberalnym nikt nie ustąpi. Obie strony twierdzą, że wsłuchują się w
wołanie Ducha Świętego i dobrze odczytują znaki czasu. W konsekwencji są
tylko dwa rozwiązania: uznanie różnych wersji doktrynalnych katolicyzmu
w jednym Kościele albo schizma jako formalny podział. Różnorodność
doktrynalna to inaczej anglikanizacja. Kościół katolicki będzie coraz
bardziej podobny do Kościoła anglikańskiego, w którym istnieją obok
siebie bardzo różne tradycje doktrynalne. Oczywiście także
anglikanizacja ma swoje granice. Być może będzie tak, że zgoda na
różnorodność doktrynalną jedynie przeniesie w czasie ostateczną schizmę i
rozpad Kościoła katolickiego. 11 marca 2023 r. na łamach watykańskiego
dziennika „L’Osservatore Romano” ukazał się bardzo ciekawy wywiad z
sekretarzem generalnym Synodu o synodalności. Jest nim prawa ręka
papieża Franciszka, maltański kardynał Mario Grech.
Co sądzi on na temat synodalności?
Jego
zdaniem nowy model Kościoła synodalnego to wcielanie w życie nauczania
Vaticanum II. Synodalność w sferze kościelnej, a także w innych sprawach
tego świata, jest dla maltańskiego kardynała tym, do czego zmierza całe
nauczanie papieża Franciszka, w centrum którego znajduje się komunia i
powszechne braterstwo. Ale synodalność nie jest czymś nowym, wymiarem,
który Franciszek chce dodać Kościołowi, ale jest powrotem do początków
samego Kościoła, do tego, jak żyły wspólnoty kościelne w pierwszym
tysiącleciu jego historii. „Papież Franciszek – twierdzi kard. Mario
Grech – nieustannie zaprasza nas do refleksji nad synodalnością. Ale
synodalność nie jest wyzwaniem tylko dla Kościoła, ale także dla całej
ludzkości. Rozumiem przez to, że Ojciec Święty zaprasza nas do wspólnego
kroczenia i słuchania wszystkich bez wyjątku, także tych, którzy
przeżywają trudności. Być może możemy również powiedzieć, że Ojciec
Święty oddaje głos ubogim, cierpiącym z powodu niesprawiedliwości, tym,
którzy czują się zepchnięci na margines. Innym zwrotem, który przychodzi
mi na myśl, jest nauczanie papieża Franciszka, kiedy mówi o
peryferiach. Papież Franciszek często przypomina, że zmiany w historii
nie zaczęły się od centrum, ale od peryferii, ponieważ ci, którzy żyją
na peryferiach, mogą patrzeć na rzeczywistość w sposób o wiele bardziej
obiektywny niż ci, którzy są w centrum.
Jednym z najważniejszych wydarzeń pontyfikatu Franciszka były dwa synody biskupów o rodzinie i adhortacja Amoris laetitia,
która do dziś budzi ogromne niezrozumienie w Kościele. Niedawno
ordynariusz diecezji pilzneńskiej, powołując się na ten dokument,
ustanowił instytucję „trwałego aktu miłosierdzia”, w ramach którego do
Komunii świętej dopuszczeni zostaną rozwodnicy żyjący w ponownych
związkach. Franciszek zrewolucjonizował nauczanie Kościoła o
małżeństwie? Za jakiś czas Kościół nie będzie już głosił
nierozerwalności małżeństwa i stanie się to za sprawą Franciszka?
Publikacja w 2016 r. adhortacji Amoris laetitia
stanowi punkt zwrotny w dziejach Kościoła katolickiego. Jeden z jego
głównych autorów, niemiecki kardynał Walter Kasper, twierdzi, że to
dokument tysiąclecia. Zgadzam się tą opinią. Szkoda, że w Polsce
zakłamujemy rzeczywistość i udajemy, że jest inaczej. Istotą tej
rewolucji jest akceptacja przez Kościół katolicki kategorii autonomii
moralności. Chodzi tutaj o długi spór filozoficzny, który zapoczątkował
niemiecki filozof oświeceniowy Immanuel Kant. W Internecie jest
dostępnych na ten temat kilkadziesiąt moich artykułów naukowych i
publicystycznych. Jedną z konsekwencji rewolucji dokonanej w 2016 r.
jest możliwość udzielania Komunii świętej osobom rozwiedzionym i żyjącym
w nowych związkach. Takie rozwiązanie przyjęto w ostatnich latach w
wielu krajach świata.
Innym
przełomowym wydarzeniem tego pontyfikatu było podpisanie przez papieża
Franciszka i Wielkiego Imama Uniwersytetu Al-Azhar Ahmana al-Tayyeba
„Dokumentu o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i
współistnienia”. Widzialnym jego owocem jest otwarty w ub. miesiącu
kompleks świątynny w Abu Zabi, gdzie wybudowano obok siebie kościół,
synagogę i meczet. Franciszek uczynił kolejny, duży krok na drodze
dialogu międzyreligijnego. Niektórzy twierdzą, że to krok dający
nadzieję na lepsze współistnienie wyznawców różnych religii. Inni
alarmują jednak, że to krok w kierunku uznania wszystkich religii jako
tak samo wartościowych dróg do zbawienia. Jak Ksiądz Profesor widzi
dialog międzyreligijny w wydaniu Franciszka?
Stworzenie
kompleksu świątynnego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ma duże
znaczenie symboliczne. To międzywyznaniowe centrum nazwano Domem
Abrahama. Dialog międzyreligijny stanowi dla papieża Franciszka
narzędzie geopolityczne. Jego zdaniem należy odejść od świata
jednobiegunowego, w którym dominują Stany Zjednoczone. Należy stworzyć
świat wielobiegunowy, w którym będzie istnieć równowaga sił i współpraca
między największymi mocarstwami. Obecny Biskup Rzymu sympatyzuje nie
tyle z państwami Zachodu, ile z krajami Globalnego Południa. Warto w tym
miejscu dodać, że znakomita większość biednych krajów tego regionu
świata wspiera obecnie Rosję a nie Ukrainę. Zjednoczone Emiraty Arabskie
utrzymują świetne relacje z władzami Kremla. Dzięki pomocy władz w Abu
Zabi Rosja skutecznie obchodzi zachodnie sankcje, a Dubaj – największe
miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i stolica emiratu Dubaj –
jest nazywane „Dubajgradem”.
Dlaczego?
Ponieważ
w ostatnich miesiącach Zjednoczone Emiraty Arabskie stały się miejscem
zabawy i rozrywki dla bogatych Rosjan, którzy kupują w Dubaju już więcej
nieruchomości niż Brytyjczycy i Hindusi. Do Zjednoczonych Emiratów
Arabskich ciągle przylatują rosyjskie prywatne odrzutowce, zakotwiczone
są tam megajachty należące do oligarchów z tego kraju, a zagraniczne
zakupy luksusowych willi i apartamentów są już zdominowane przez Rosjan.
Bogate Rosjanki, które jeszcze niedawno królowały w sklepach Prady i
Chanel w Paryżu czy Londynie, obecnie zdominowały centra handlowe w
miastach Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Papież
Franciszek jest wielkim orędownikiem pokoju. Wyrazem jego troski o
zakończenie wojen na świecie jest odejście od obecnej przez wieki w
nauczaniu Kościoła doktryny wojny sprawiedliwej. Kiedy w 2020 roku
czytaliśmy encyklikę „Fratelli tutti” w Polsce, były to dla nas
raczej zaledwie teoretyczne rozważania. O praktycznym znaczeniu tego
dokumentu przekonaliśmy się na początku 2022 roku, kiedy Rosja
rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Wypowiedzi Franciszka dot.
tej wojny nie przyniosły mu zbyt wielu zwolenników w naszej części
Europy. W jednym z ostatnich wywiadów Ojciec Święty potwierdził swoją
gotowość do odwiedzenia Moskwy zapewniając, że jest „do dyspozycji
Władimira Putina”, aby rozmawiać z nim o możliwości podjęcia negocjacji
pokojowych. Tymczasem wciąż nie odwiedził Ukrainy, choć przez moment
zdawało się, że taka wizyta jest możliwa. Patrząc przez pryzmat Ukrainy,
prezentowany przez Franciszka pacyfizm ze swoimi konsekwencjami realnie
przyczynia się do pokoju na świecie, czy jednak raczej służy
agresorowi?
W
dniu 7 marca 2023 r. ceniony amerykański watykanista John Allen
opublikował bardzo ważny artykuł pt. „Gdy chodzi o Ukrainę, papież
Franciszek jest odosobniony… czy też wyprzedza swoją epokę?”. Tekst
ukazał się na łamach konserwatywnego portalu internetowego Crux. Allen
przywołuje w sowim tekście diagnozę wojny Rosji z Ukrainą, jaką
prezentuje włoski dziennikarz Marco Politi. Twierdzi on, że niechęć
papieża do wyraźnego opowiedzenia się po którejś ze stron wojny w
Ukrainie jest zgodna z tym, jak większość niezachodnich mieszkańców
świata postrzega ten konflikt. 10 marca 2023 r. artykuł Allena został
omówiony na portalu Więź.pl w tekście pt. „Politi: Franciszek myli się w
ocenie wojny? Tak myślą tylko Europa i USA”. Warto zwrócić uwagę na
następujący fragment tego opracowania: „Politi uważa, że poglądy
Franciszka na temat wojny w Ukrainie mogą się wydawać odosobnione i
nieskuteczne tylko wtedy, gdy ograniczymy swoje spojrzenia do Europy i
Zachodu. Dla większości Globalnego Południa niechęć papieża do wyraźnego
opowiedzenia się po którejś ze stron w tym konflikcie i jego sceptycyzm
wobec wezwań do całkowitego zwycięstwa i pragnienia wynegocjowania
pokoju są zrozumiałe. Więcej: okazują się zgodne z tym, jak większość
niezachodnich mieszkańców świata postrzega tę sytuację.
Franciszek
jest pierwszym Biskupem Rzymu ze świata rozwijającego się – kontynuuje
Politi – a jego rządy w Kościele przypadły na czas, gdy demograficzny
środek ciężkości w katolicyzmie wyraźnie się przesunął. Już dziś ponad
dwie trzecie spośród ponad 1,3 miliarda katolików na świecie żyje poza
Zachodem, a do połowy obecnego stulecia odsetek ten wzrośnie do trzech
czwartych. W takim świecie logiczne jest, że geopolityczne wyczucie
Watykanu będzie coraz bliższe poglądom Unii Afrykańskiej, Indii, a nawet
Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową niż Waszyngtonu i
Brukseli. Większość Globalnego Południa, wyjaśnia watykanista, postrzega
wojnę w Ukrainie na trzech odmiennych od europejskiego punktu widzenia
płaszczyznach. Po pierwsze, jako konflikt europejski, w którym reszta
świata niekoniecznie bierze bezpośredni udział. Po drugie, chociaż
niewielu sprzyja Putinowi, to dla większości NATO i mocarstwa zachodnie
też nie są całkowicie niewinne. Po trzecie natomiast, wielu
niezachodnich mieszkańców świata oburza się, że w Ukrainę wlewa się
ogromne ilości środków, podczas gdy – według nich – inne palące problemy
globalne są zaniedbywane. Tak więc od Pekinu po New Delhi i od Teheranu
po Abudżę nalegania papieża na zawieszenie broni i zakończenie
konfliktu przy stole rokowań, w których prawdopodobnie żadna ze stron
nie byłaby w stanie ogłosić całkowitego zwycięstwa, dobrze współgrają z
ich własnymi odczuciami – uważa Politi”.
Kiedy
w przyszłości podejmowane będą próby podsumowania pontyfikatu papieża
Franciszka, autorzy takich analiz z pewnością będą odnotowywać jako
ważny punkt pontyfikatu również ogłoszenie encykliki Laudato Si. Ekologia jest dziś jednym z dominujących tematów w europejskiej debacie. Kościół powinien bardziej angażować się w tę dyskusję?
Rzeczywiście
ekologia to jeden z wiodących tematów obecnego pontyfikatu. Oczywiście
potrzeba mądrego zaangażowania katolików w ochronę środowiska
naturalnego. Główne wyzwanie dotyczy proporcji: trzeba zachować
równowagę między różnymi obszarami naszej chrześcijańskiej troski, która
powinna obejmować nie tylko kwestie ekologiczne, ale także problemy
bioetyczne, nie mówiąc o centralnych zagadnieniach dotyczących istnienia
Boga i rozumienia najważniejszych prawd wiary i moralności. Warto
zauważyć, że 12 marca 2023 r., w trakcie rozważania podczas modlitwy
Anioł Pański – komentując niedzielną Ewangelię o spotkaniu Jezusa z
Samarytanką – papież Franciszek powiedział: „Scena ta ukazuje nam Jezusa
spragnionego i zmęczonego, który daje się znaleźć Samarytance przy
studni w najgorętszej godzinie, w południe, i jak żebrak prosi ją o
pokrzepienie. Jest to obraz uniżenia Boga, Bóg się uniża, w Jezusie
Chrystusie, aby nas odkupić, przygodzi do nas. W Jezusie Bóg stał się
jednym z nas, uniżył się; spragniony tak, jak my, znosi to samo
pragnienie co my. (…) Daj mi pić. Jest jeszcze drugi aspekt. Te słowa to
nie tylko prośba Jezusa skierowana do Samarytanki, lecz apel – czasem
cichy – który każdego dnia wznosi się ku nam i żąda abyśmy zatroszczyli
się o pragnienie innych osób. Daj mi pić mówią nam ci – w rodzinie, w
miejscu pracy, w innych miejscach, w których bywamy – którzy pragną
bliskości, szacunku, słuchania; mówią nam ci, którzy pragną słowa Bożego
i potrzebują znalezienia w Kościele oazy, w której mogliby ugasić swoje
pragnienie. Daj mi pić – to apel naszego społeczeństwa, w którym
pośpiech, pogoń za konsumpcją a zwłaszcza obojętność, ta kultura
obojętności rodzą jałowość i pustkę wewnętrzną. I – nie zapominajmy o
tym – daj mi pić jest wołaniem jakże wielu braci i sióstr, którym
brakuje wody do życia, podczas gdy my nadal zanieczyszczamy i oszpecamy
nasz wspólny dom; i także on wyczerpany i wypalony, «jest spragniony»”.
Od
początku pontyfikatu papieżowi zarzuca się sympatyzowanie z komunizmem.
Niedawno w jednym z wywiadów przyznał nawet, że „z socjologicznego
punktu widzenia jest komunistą”. Do Rzymu Franciszek przyjechał z
Argentyny. Jorge Bergoglio wzrastał wśród idei głoszonych przez teologię
wyzwolenia. Gdyby jako filozof miał Ksiądz Profesor scharakteryzować
kręgosłup ideowy papieża, wskazałby Ksiądz na marksizm?
Katolicy
w świecie są bardzo podzieleni, gdy chodzi o ocenę komunizmu i
filozofii marksistowskiej. Katolicy mieszkający w Polsce oraz w innych
krajach, które doświadczyły piekła komunizmu, zdecydowanie odrzucają
akceptację idei Karola Marksa i Włodzimierza Lenina przez dużą część
wspólnot chrześcijańskich na świecie. My nad Wisłą wiemy, kto komu w
stalinowskich katowniach wyrywał paznokcie obcęgami. Niestety, katolicy w
wielu innych krajach świata nie chcą o tym słyszeć. Dla nich komunizm
to piękne marzenie ludzkości o świecie pokoju, sprawiedliwości i
dobrobytu. Jeśli chcemy zmienić to fałszywe stanowisko, to musimy
bardziej zdecydowanie prezentować nasz punkt widzenia. Niestety, wśród
katolików w Polsce ten problem chyba nikogo nie interesuje.
Na
koniec – co w ocenie Księdza Profesora jest największym osiągnięciem
Franciszka w ciągu ostatnich 10 lat, a co było jego największym błędem?
Doceniam
zaangażowanie papieża Franciszka na rzecz ludzi biednych i
wykluczonych. Świat, w którym żyjemy, jest coraz bardziej
niesprawiedliwy. Bogaci stają się coraz bogatsi a biedni coraz
biedniejsi. O losach ludzkości decydują miliarderzy, oligarchowie,
koncerny międzynarodowe. W tym kontekście dużą rolę odgrywa wołanie
obecnego Biskupa Rzymu o sprawiedliwość. Natomiast z dużym niepokojem
obserwuję milczące przyzwolenie papieża Franciszka na wprowadzenie w
Belgii katolickiego obrzędu błogosławienia związków homoseksualnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz