piątek, 31 maja 2013

Cuda dla pobudzenia i wzmocnienia wiary


Cuda dla pobudzenia i wzmocnienia wiary


Data publikacji: 2013-05-29 09:00

Data aktualizacji: 2013-05-31 07:34:00


Cuda dla pobudzenia i wzmocnienia wiary
Ostatnia Wieczerza, Joan de Joanes  (1510–1579)




W Wielki Czwartek Pan Jezus w czasie ostatniej wieczerzy ustanowił Sakrament Eucharystii. Biorąc do rąk chleb i wino powiedział: „Bierzcie i  jedzcie, bierzcie i pijcie... To jest Ciało moje. To jest Krew moja”. I polecił: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Od tamtej pory każdego dnia, a nawet w każdą jego  sekundę, w jakimś miejscu na świecie odprawiana jest Msza św. W sposób  bezkrwawy, Jezus ofiaruje się wówczas Ojcu za nas. Na ołtarzach świata dzieje  się to, co stało się wiele, wiele lat temu w Wieczerniku. Co jakiś czas Jezus  przypomina nam o tym poprzez cuda eucharystyczne jakie dzieją się w różnych  częściach świata.

 

To właśnie cud eucharystyczny, jaki wydarzył się w XIII wieku, przyczynił się do ustanowienia w 1264 roku święta Bożego Ciała. To niecodzienne zdarzenie miało  miejsce w 1263 roku w Italii. Pielgrzymujący do Rzymu ksiądz Piotr z Pragi  zatrzymał się w Bolsenie. Kapłan ten zmagał się wówczas z wielkimi rozterkami  duchowymi – nie wierzył w realną obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Miał nadzieję, że w Rzymie, przy grobie św. Piotra, ta wiara zostanie mu przywrócona.  Plany Boże były jednak inne – kiedy wracał z Rzymu w Bolsenie, w czasie  odprawiania Mszy św. Hostia w jego rękach zaczęła krwawić. Sama Hostia nie  zmieniła swej postaci i pozostała w formie białego opłatka. Jedynie krople krwi  spłynęły po dłoniach kapłana i roztrysnęły się na korporale, tworząc na nim  wizerunek Pana Jezusa. Kilka kropli krwi spłynęło także na posadzkę.

 

Ks. Piotr w obliczu tak niezwykłego znaku, stracił przytomność i nie  dokończył odprawiania Mszy św. Wieść o cudzie szybko rozeszła się po okolicy.  Dotarła także do przebywającego 22 kilometry dalej, czyli w miejscowości  Orvieto, papieża Urbana IV. Papież wysłał od razu do Bolseny swoich teologów,  którzy potwierdzili prawdziwość cudu. Hostię i korporał przeniesiono wówczas w  uroczystej procesji do Orvieto. Do dziś pokrwawiony krwią Chrystusa korporał można oglądać we wspaniałej gotyckiej katedrze w Orvieto. W Bolsenie zaś znajduje się ołtarz, przy którym miał miejsce cud eucharystyczny.

 

Italia miejscem cudów

 

Cud eucharystyczny w Bolsenie nie był pierwszym jaki wydarzył się w Italii.  Pierwszy cud eucharystyczny przemiany hostii i wina w kawałek ciała i krwi miał tam miejsce już w VIII wieku w Lanciano w prowincji Chieti. Także wtedy jeden z  mnichów bazylianów miał ogromne wątpliwości co do obecności Jezusa Chrystusa pod  postaciami chleba i wina. Ogromne było jego zdziwienie, gdy w czasie konsekracji  zobaczył, że hostia zamieniła się w kawałek ludzkiego ciała, a wino w krew.  Zakonnik powiadomił o tym swoich współbraci, a wiadomość o cudzie rozeszła się po całej okolicy.

 

Do dziś w klasztorze Ojców Franciszkanów, którzy obecnie opiekują się tym  miejscem, można modlić się przy specjalnym relikwiarzu, w którym zostały  umieszczone cudownie przemienione Ciało i Krew Chrystusa. Krew zamieniła się w  pięć grudek, ale Ciało pozostało nienaruszone. W 1970 roku specjalna komisja  zbadała dokładnie cudowną Eucharystię i naukowcy orzekli, że Ciało to fragment  ludzkiego serca, bez śladów konserwacji, a Krew posiada grupę AB.

 

Do 1772 roku we Włoszech potwierdzono aż 17 takich cudownych zjawisk. Do  najsławniejszych z nich należą zdarzenia w: Trani, Ferrarze, Alatri, we  Florencji, w Offidzie, w Maceracie, w Turynie, w Asti, w Sienie i San Pietro a  Patierno.

 

Cud w Sienie

 

W uroczystość Bożego Ciała już od stuleci w procesji w sanktuarium św. Rity w  Cascia obnoszona jest specjalna relikwia – zakrwawiona krwią Chrystusa kartka z  brewiarza. Cud ten był również czczony przez papieża Bonifacego IX, który, w  dniu 10 stycznia 1401 roku, ogłosił specjalną bullę, zatwierdzającą hołd  oddawany cudownej hostii i udzielającą przywileju częściowego odpustu dla  wiernych odwiedzających kościół św. Augustyna w dniu Bożego Ciała.

 

A jak doszło do wspomnianego cudu? Pewnego dnia 1330 roku, pewien ksiądz ze  Sieny został wezwany do ciężko chorego wieśniaka, aby udzielić mu wiatyku na  ostatnią drogę. Ksiądz ów nie miał wielkiej czci do Eucharystii, więc w  pośpiechu wyjął Hostię z tabernakulum i zamiast włożyć ją do specjalnego  pudełeczka wsunął ją między stronice brewiarza i podążył do chorego. Po  przybyciu na miejsce, przygotował chorego do przyjęcia Sakramentu i kiedy chciał już udzielić mu Komunii Świętej odkrył, że wokół Hostii utworzyła się plama  krwi. Oniemiał, zrozumiał bowiem, że ogromnie zawinił. Nie powiedział nic  choremu, ale natychmiast udał się do świątobliwego zakonnika z zakonu św.  Augustyna, ojca Szymona Fidati, by wyznać mu swój grzech. Otrzymał rozgrzeszenie, pokutę i... przekazał brewiarz kapłanowi.

 

Po pewnym czasie ojciec Fidati przekazał jedną z zakrwawionych kartek  brewiarza, w charakterze relikwii, do klasztoru Augustianów w Perugii. Niestety,  zaginęła ona w czasie prześladowań Kościoła w 1866 roku. Druga kartka złożona  została w srebrnym naczyniu i przewieziona do rodzinnego miasta ojca Fidati – do  Cascii, gdzie znajduje się sanktuarium św. Rity. Tam relikwia została  umieszczona w kaplicy i otoczona jest niezwykłą czcią.

 

10 stycznia 1401 roku papież Bonifacy IX ogłosił specjalną bullę, zatwierdzającą hołd oddawany cudownej Hostii i udzielającą przywileju  częściowego odpustu dla wiernych odwiedzających kościół św. Augustyna w dniu  Bożego Ciała. Inny papież - Grzegorz VII - 7 czerwca 1408 roku zatwierdził cześć oddawaną świętym relikwiom i dodał nowe przywileje odpustowe. Kolejni papieże:  Papieże Sykstus IV, Innocenty XIII, Klemens XII i Pius VII, również okazywali  wielką cześć tej hostii.

 

W XX wieku – w 1962 roku - święte relikwie zostały poddane badaniom. Kartka  brewiarza pokryta krwią ma wymiar 52 × 44 milimetry; średnica krwawej plamy  wynosi 40 mm. Kolor krwi określono jako lekko brązowy, lecz badany pod szkłem  powiększającym okazuje się on bardziej czerwony; cząstki skrzepniętej krwi były  także wyraźnie widoczne. W czasie badań okazało się, że cząstki krwi tworzą na  papierze obraz smutnego brodatego mężczyzny.

 

Przedstawiony cud eucharystyczny nie był jedyny jaki wydarzył się w Sienie. W  XVIII wieku, a konkretnie w 1730 roku w przeddzień uroczystości Wniebowzięcia  Najświętszej Maryi Panny wierni uczestniczyli w uroczystych nieszporach w  katedrze w Sienie. W tym czasie włamywacze wtargnęli do Bazyliki św. Franciszka  i ukradli z tabernakulum srebrne cyborium, które było wypełnione konsekrowanymi  hostiami. Początkowo nikt nie zauważył tego co się stało. Dopiero kilka dni  później pewien kleryk w kościele pw. Matki Bożej w Provenzano dostrzegł Hostię, która wystawała z puszki na ofiary. Znaleziono w niej 351 konsekrowanych  Komunikantów, a wśród nich trzy były przełamane na połowy. Wszystkie Hostie były  zabrudzone i pokryte pajęczyną. Okazało się, że zostały skradzione z katedry w  Sienie. Komunikanty w uroczystej procesji zwrócono na miejsce i pozostawiono do  naturalnego rozkładu i wtedy zdarzył się cud – mimo upływu czasu Hostie nie  wyschły. Zwykle komunikant jak każdy opłatek ulega naturalnemu rozkładowi, lecz  w tym wypadku hostie pozostały świeże. Przeprowadzono wówczas nawet eksperyment - w zamkniętej puszce złożono niekonsekrowane opłatki, które po ponad 60 latach  zamieniły się w ciemno-żółty pył. Konsekrowane Hostie – mimo upływu czasu – nie  zmieniały swego wyglądu. Do dziś nie udało się znaleźć naukowego wytłumaczenia  tego fenomenu.

 

 

Słoneczna Italia to nie jedyne państwo, gdzie działy się cuda eucharystyczne.  Zimą 1300 roku cud eucharystyczny miał miejsce w Cebreiro w Hiszpanii. Tam  również kapłan – benedyktyn – od dawna powątpiewał w rzeczywistą i substancjalną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W zimowy wieczór chciał szybko, w  samotności odprawić Mszę św. Gdy zobaczył, że do kościoła Santa Maria la Real  wszedł Juan Santín, chłop z niedalekiej wioski, nie był zadowolony. Benedyktyn  wiedział, że w jego obecności nie będzie mógł szybko i niedbale odprawić Mszy św.

 

W czasie Przeistoczenia zamiast skupić się na cudzie, który właśnie dokonywał się na ołtarzu, zaczął w duchu wyrzucać chłopu, że przyszedł do kościoła.  Wówczas Hostia zamieniła się w rękach kapłana w Ciało, a wino – w czerwony płyn,  który przypominał Krew! Co więcej, było go tyle, że wylewał się z kielicha i  nasączył korporał! Jakby tego było mało, drewniana figurka Madonny, która  znajdowała się w kaplicy, pochyliła głowę w geście adoracji! Wtedy kapłan padł na kolana i powtórzył za niewiernym Tomaszem: „Pan mój i Bóg mój!”.

 

W XV wieku przez Cebreiro, które leży na francuskiej drodze pątniczej do  Santiago de Compostela, przechodziła królowa Izabela I Kastylijska. Kiedy  dowiedziała się o cudzie, kazała sobie pokazać jego pamiątki, które były  przechowywane w tabernakulum: w kielichu i na patenie. Królowa poleciła  wykonanie specjalnego relikwiarza, w którym umieszczono w ampułkach Cudowną Krew  z kielicha cudu i Hostię Ciała z pateny. Jak głosi legenda, królowa Izabela  chciała zabrać z sobą relikwie, ale konie odmówiły posłuszeństwa. Relikwie i  pamiątki po cudzie zostały więc w Cebreiro i tam można je oglądać.

 

Święta Krew

 

Heiligenblut to miejscowość w Alpach austriackich. Jej nazwa w tłumaczeniu na  język polski to nic innego jak „Święta Krew”. Związana jest ona z niezwykłym  wydarzeniem, o którym opowiada średniowieczna legenda. W 914 r. w  Konstantynopolu pewien Żyd dźgnął nożem wizerunek Ukrzyżowanego Chrystusa, z  którego wytrysnęła święta krew. Panujący w tym okresie cesarz Konstantyn VII  zebrał ją do flakonu, a następnie podarował duńskiemu księciu Bricciusowi  (Brictiusowi), który przebywał w tym czasie ze swymi braćmi na bizantyjskim  dworze.

 

Wracając do swej ojczyzny Duńczyk ukrył drogocenny dar we... własnej łydce.  Trasa wędrówki wiodła przez  Taury austriackie. W miejscu, które dziś nosi  nazwę Heiligenblut orszak został zasypany przez lawinę. Briccius zginął pod  zwałami śniegu. Miejsce to zdradziły trzy kłosy, które wyrosły z jego serca i  przebiły się przez śnieżną pokrywę. Jak mówi legenda, noga Duńczyka ze świętą relikwią trzykrotnie wysuwała się spod śniegu, aż wreszcie odkryto niezwykłą skrytkę z flakonikiem zawierającym Świętą Krew. Do dziś ta cenna relikwia   przechowywana jest w czteropoziomowym tabernakulum o wysokości 13 metrów.

 

W Dolnej Austrii znajduje się inna miejscowość o tej samej cudownej nazwie.  Jak głosi tamtejsza tradycja w XV w. wiele kościołów w Austrii zostało  sprofanowanych. Władze kościelne nakazały więc zamykanie konsekrowanych Hostii w  zakrystiach kościołów. Pomimo zastosowanych środków ostrożności, w 1411 roku w  kościele parafialnym w miejscowości Weiten, miała miejsce kolejna kradzież konsekrowanej Hostii. Kilka godzin później wieśniacy, którzy pracowali w polu w  dolinie Mühldorf zauważyli, że jakiś człowiek próbuje zmusić swego konia do  jazdy, ale ten nie rusza się z miejsca. Zdziwieni podeszli i nagle... koń ruszył. Nikt nie zauważył jednak, że z rękawicy jeźdźca wypadła na ziemię Hostia. Na szczęście kilka dni później - otoczoną przedziwną poświatą - odnalazła ją bogobojna szlachcianka z Mannersdorf. Pochyliła się nad Nią i  zobaczyła, że jest przełamana, a w miejscu pęknięcia widoczne są rudawe, krwawe  plamki. Czerwone, delikatne włókna łączyły obie przełamane części…

 

Jak mówi tradycja, kobieta przykryła Ciało Chrystusa kapeluszem i posłała po  proboszcza z niedalekiego Raxendorf. Gdy kapłan przybył na miejsce oboje oddali  cześć Najświętszemu Sakramentowi. Kapłan włożył Hostię w przyniesioną monstrancję i zaniósł Ją, wśród śpiewów, w procesji, do kościoła w  Raxendorf…

 

Wieść o odnalezieniu szybko obiegła okolicę. Z wdzięczności kobieta, która  znalazła Hostię wybudowała w miejscu zdarzenia kaplicę, do której przeniesiono  znalezioną Hostię i która niebawem stała się miejscem licznych pielgrzymek…Jako że okazała się za mała by pomieścić pielgrzymów, wzniesiono obok kościół ku czci św. Andrzeja, jeden z najpiękniejszych w Dolnej Austrii.

 

Cud eucharystyczny i papież Franciszek

 

U początku pontyfikatu Ojca Świętego Franciszka warto przywołać cud  eucharystyczny w jakim niejako on sam miał udział kilka lat temu. 18 sierpnia  1996 roku w kościele parafialnym Santa María w Buenos Aires, stolicy Argentyny,  ksiądz Alejandro Pezeta, który właśnie zakończył sprawowanie Mszy św.,  dowiedział się, że na podłodze świątyni leży porzucona Hostia. Kapłan od razu  udał się na miejsce i podniósł Komunikant. Jako że był on zabrudzony, nie spożył Go, ale zabrał i umieścił w specjalnym naczyniu z wodą, po czym włożył do  tabernakulum. Po kilku dniach ks. Pezeta zauważył, że Hostia nie rozkłada się, ale zmienia w krwistą substancję, która z czasem jeszcze się powiększyła. O tym  dziwnym zdarzeniu kapłan nie omieszkał powiadomić arcybiskupa Buenos Aires – kard. Jorge Mario Bergoglio, który zlecił wykonanie badań naukowych Hostii.  Pobraną 5 października 1999 roku próbkę przesłano naukowcom w Nowym Jorku. Nie  otrzymali oni jednak informacji z czego pochodzi badany materiał. Po  przeprowadzonych analizach dr Frederic Zugibe, patolog z Rockland County w  stanie New York stwierdził, że badana substancja jest prawdziwym ludzkim ciałem  i krwią, w której obecne jest DNA. Oświadczył: „badany materiał jest fragmentem  mięśnia sercowego znajdującego się w ścianie lewej komory serca, z okolicy  zastawek. Ten mięsień jest odpowiedzialny za skurcze serca. (...) Mięsień sercowy jest w stanie zapalnym, znajduje się w nim wiele białych ciałek.  Wskazuje to na fakt, że serce żyło w chwili pobierania wycinka (...)”.

 

Kiedy dr Frederic Zugibe dowiedział się skąd pochodzi badany materiał powiedział: „W jaki sposób i dlaczego konsekrowana Hostia mogła zmienić swój  charakter i stać się ludzkim żyjącym ciałem i krwią, pozostanie dla nauki  nierozwiązalną tajemnicą, która całkowicie przerasta jej kompetencje”.

 

Cud w Sokółce

 

Tu warto dodać, że bardzo podobne zdarzenie miało miejsce w Polsce – w  Sokółce w październiku 2008 roku. Wówczas to ksiądz udzielający Komunii Świętej  zauważył, że z puszki wypadł na podłogę Komunikant. Zabrudzoną Hostię podniósł i  umieścił ją w vasculum przy tabernakulum. Po Mszy św. Hostię przeniesiono do  naczynia i schowano do sejfu. Tydzień później po otwarciu sejfu okazało się, że  na Komunikancie pojawiła się plama, która wyglądała jak krew.

 

29 października 2008 roku naczynie z Komunikantem przeniesiono do  tabernakulum w kaplicy na plebani. Następnego dnia Komunikant wyjęto z wody i  położono na korporale w tabernakulum. Powołano specjalną komisję, która zajęła  się tym niezwykłym wydarzeniem. Pobrano z Komunikantu próbkę do zbadania. Po  otrzymaniu wyników i wysłuchaniu wielu świadków, Komisja kościelna przekazała  akta sprawy do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.

 

„Przysłany do oceny materiał (...) w ocenie dwóch niezależnych patomorfologów  (...) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej, ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina” – czytamy w orzeczeniu naukowców z  Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, którzy badali próbkę pobraną z  Komunikantu w Sokółce.

 

O cudownych zdarzeniach związanych z Eucharystią można pisać wiele. Warto  jednak podkreślić to, że świadkami cudu jesteśmy w czasie uczestnictwa w każdej  Mszy św., gdzie kapłan przemienia chleb i wino w Ciało i Krew Chrystusa. Z  jakiegoś powodu jednak Pan Jezus daje nam szczególne znaki. Ich znaczenie  pięknie wyjaśnił kard. Tarcisio Bertone w czasie jubileuszu 600-lecia cudu  eucharystycznego w miasteczku Bagno di Romagna, w regionie Emilia-Romania, na  północnym wschodzie Włoch. Purpurat powiedział wówczas: „Cuda nie są wydarzeniami mającymi dawać wiarę, ale dopełniać ją, kiedy istnieje i jest żywa.  Mają też ją rozbudzić i pomnożyć, kiedy jej brakuje, lub kiedy jest słaba”.

 

Pam

 

Przy pisaniu tekstu korzystano m.in. z książki „Księga 100 wielkich cudów” H.  Bejdy.


Read more: http://www.pch24.pl/cuda-dla-pobudzenia-i-wzmocnienia-wiary,15164,i.html#ixzz2Us2IYlqz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uratować resztkę, która nam została. Ks. Marek Bąk. Trzeba iść na głosowanie. Koniecznie! - ks. Marek Bąk

trzeba pójść za głosem roztropnym, który oczekuje obrony tego co się obronić da. Bo gdy dom się pali trzeba ratować to co się uda i teraz w...