Lauda, Sion, Salvatorem!
Data publikacji: 2013-05-30 09:00
Data aktualizacji: 2013-05-30 09:43:00
fot. Fennec / commons.wikimedia.org, licencja cc
"Głównym bodźcem do ustanowienia oddzielnej uroczystości Bożego Ciała, niezależnego od obchodów Triduum Paschalnego, były objawienia, jakich doznała przeorysza zgromadzenia augustianek w Mont Cornillon koło Liège, św. Julianna z Cornillon. Około roku 1207 przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej" - mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. Marek Grabowski FSSP.
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej została dana całemu Kościołowi przez papieża Urbana IV. Jakie były przyczyny ustanowienia tego święta?
Na samym początku krótka informacja. W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego Uroczystość Bożego Ciała oraz Uroczystość Krwi Pańskiej sprawowane są oddzielnie. Uroczystość Bożego Ciała obchodzimy w czwartek po Niedzieli Trójcy Przenajświętszej, a Uroczystość Krwi Pana Jezusa – 1 lipca.
Głównym bodźcem do ustanowienia oddzielnej uroczystości Bożego Ciała, niezależnego od obchodów Triduum Paschalnego, były objawienia, jakich doznała przeorysza zgromadzenia augustianek w Mont Cornillon koło Liège, św. Julianna z Cornillon. Około roku 1207 przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Miało mieć ono charakter radosny i dziękczynny, inny od podniosłej atmosfery Wielkiego Czwartku. Po zbadaniu sprawy ustanowiono święto w diecezji Liège (Belgia). Papież Urban IV wprowadził je do Kościoła powszechnego; jego zarządzenia potwierdził Papież Klemens V i Jan XXII, który dodał oktawę. Oficjum i Mszę ułożył św. Tomasz z Akwinu, który tak dobrał teksty, aby służyły do rozważania najgłówniejszych prawd o Eucharystii.
W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego śpiewana jest w ten dzień sekwencja „Chwal, Syjonie, Zbawiciela”. Jaka jest jej historia, o czym ona mówi?
Lauda, Sion, Salvatorem – to pierwsze słowa sekwencji, która zarówno bierze się jako jej tytuł. Sekwencja skomponowana została ok. 1264 r. przez św. Tomasza z Akwinu specjalnie jako tekst liturgiczny na Uroczystość Bożego Ciała.
Sekwencja wzywa wszystkich do oddawania nieskończonej chwały Najświętszemu Sakramentowi Ołtarza (Zbawiciela chwal Syjonie, W hymnów i kantyków tonie, Wodza i pasterza (…) Przedmiot chwiały dziś przedziwny, Chleb żyjący i pożywny, Będzie opiewany). Przypomniany nam zostaje moment i powód ustanowienia sakramentu Najświętszej Eucharystii (Co Pan czynił przy wieczerzy, Rzekł, że czynić nam należy, Dla Jego wspomnienia. Pouczeni tą godziną, Przemieniamy chleb i wino, w ofiarę zbawienia). Sekwencja zawiera też podsumowanie naszej wiary w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi (Jest pewności naszej skała, Że się chleb przemienia w Ciało, Wino Krwią się staje).
Lekcja na dzisiejszą uroczystość zawiera fragment, pominięty w posoborowej liturgii tego dnia. Chodzi mi o słowa św. Pawła na temat świętokradczej Komunii świętej. Czym jest niegodne przyjęcie Eucharystii i jakie skutki wywołuje w naszej duszy?
A tak, ktobykolwiek jadł ten chleb, albo pił kielich Pański niegodnie, będzie winien Ciała i Krwi Pańskiej. Niechaj tedy doświadcza samego siebie człowiek, a tak niech je z chleba tego, i z kielicha pije. Kto bowiem je i pije niegodnie, sąd sobie je i pije, nie rozróżniając ciała Pańskiego.
Te słowa św. Pawła rzeczywiście dają mocno do myślenia. Mowa jest oczywiście o osobach, które bez stanu łaski uświęcającej (w stanie grzechu ciężkiego) przyjmują Komunię świętą. Chrystus mówi nam w jednym z fragmentów Ewangelii: „Nie rzucajcie pereł przed świnie”. Komunia św. jest najcenniejszą z pereł na tej ziemi. Ciężcy grzesznicy to zwykłe świnie. Świnie te, przyjmując Najświętszy Sakrament, nie tylko popełniają ciężki grzech świętokradztwa, ale potęgują w sobie już istniejący stan grzeszny. Innymi słowy, wchodzą w diabelskie błędne koło: grzech powoduje kolejny grzech i tak do momentu nawrócenia, jeśli on kiedykolwiek nastąpi. Nic dla Boga nie jest niemożliwe, ale podchodzenie do Najświętszego Sakramentu w stanie grzechu ujawnia przede wszystkim albo problemy z wiarą w rzeczywistą obecność Chrystusa w postaciach eucharystycznych, albo lekceważący stosunek do samego Boga. Taka osoba potrzebuje w obu przypadkach prawdziwej przemiany serca. Często jak zapraszamy przyjaciół do siebie, to przepraszamy za bałagan, choć i tak staraliśmy się wcześniej uprzątnąć nasz dom. Przyjmowanie Pana Jezusa bez stanu łaski uświęcającej, to jak zaproszenie największego z Przyjaciół do domu, który nie tylko nie jest posprzątany, ale jest domem publicznym.
To świętokradcze przyjmowanie Komunii świętej obserwujemy szczególnie w krajach Europy Zachodniej, gdzie wierni przystępują do Stołu Pańskiego bez sakramentu pojednania.
Jest to w rzeczy samej straszne. Nie należy jednak wyłącznie obwiniać wiernych. Wina jest tu bardziej skomplikowana. Kapłani na Zachodzie porzucili słuchanie spowiedzi. Są takie wiejskie parafie, gdzie od dziesiątek lat nikt nie słuchał spowiedzi. Wierni przestali się więc spowiadać, bo nie było możliwości spowiedzi. Dla wielu stan grzechu ciężkiego czy łaski uświęcającej stał się zapomnianą legendą, o której opowiadali ich przodkowie. Ci ludzie potrzebują reewangelizacji. Jest to również poważny sygnał alarmowy dla nas, kapłanów posługujących w Polsce. Nie możemy popełnić tego samego błędu. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenia, iż ksiądz, który z powodu lenistwa nie słucha spowiedzi, jest na granicy grzechu ciężkiego. Możemy odpuścić sobie, w razie konieczności, wiele innych funkcji, ale nigdy nie odpuszczajmy sobie posługi w konfesjonale.
Chrystus w Ewangelii pozostawił obietnicę, że „kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. Czy można stwierdzić, że jest to dla nas – katolików – przynaglenie, by jak najczęściej przystępować do Stołu Pańskiego?
W historii Kościoła istniały zawsze dwie przeciwstawne tendencje. Jedna głosiła, iż nie należy zbyt często przystępować do czegoś tak wielkiego, jak Najświętszy Sakrament, gdyż nawet mimo stanu łaski uświęcającej, nie jesteśmy prawdziwie godni spożywać Ciało Chrystusa codziennie. Tendencja ta wiązała się z obawą przed spowszednieniem Ciała Chrystusa a przez to przed okazywaniem Mu odpowiedniego szacunku.
Druga tendencja, która ostatecznie zwyciężyła, zachęcała do jak najczęstszego spożywania Eucharystii (nawet codziennie). Wydaje się to być logiczne. Człowiek zbudowany jest z duszy i ciała. Nasze ciało potrzebuje codziennie pokarmu do życia, ale też do normalnego funkcjonowania. Wydaje się, iż z naszą duszą jest podobnie. Niemniej jednak właśnie Ciało Chrystusa nie może dla nas stać się czymś banalnym, wręcz bezwartościowym. Musimy każdorazowo wzbudzać w sobie szacunek ku Chrystusowi obecnemu rzeczywiście pod postacią chleba i wina. Postawa klęcząca w sposób naturalny pomagała wzbudzić w nas ten szacunek.
Modlitwa po Komunii zawiera prośbę: „Aby w wieczności napełniała nas radość z posiadania Twojego Bóstwa, co zapowiada doczesne pożywanie najdroższego Ciała i Krwi Twojej”. Czy oznacza to, że Komunia święta jest antycypacją rzeczywistości, której zaznamy w raju?
Szczęście raju polega na widzeniu Boga, takim jakim On jest, na byciu w pełni z Nim zjednoczonym. Przyjmowanie Chrystusa pod postacią chleba jest momentem, w którym najbliżej nam do szczęścia raju. Bóg w momencie przyjmowania Komunii św. jest fizycznie najbliżej nas, bo jest w nas. Przerażające jest tym samym, iż ludzie odchodząc od Komunii św. mogą siadać w ławce i plotkować odnośnie kapelusza sąsiadki czy zwracać komuś uwagę słowami pewnymi krytyki. Tak, wydaje się to niemożliwe, a jednak. Jesteśmy zbyt rozproszeni podczas Komunii. Tu zawsze sugeruję, by nawet już wracając do ławki wierni zaczynali odmawiać jakąś z modlitw, choćby Anima Christi sanctifica me (Ciało Chrystusa, uświęć mnie). Pomaga to od razu wejść w adorację Chrystusa w nas obecnego.
Po Mszy św. następuje procesja do czterech ołtarzy. O czym mówią Ewangelie odczytywane przy tych ołtarzach?
Przy każdym z ołtarzy odczytywany jest w kolejności początek z każdej z czterech Ewangelii: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. U Mateusza odnajdujemy genealogię Jezusa. U Marka czytamy o Janie na pustyni przygotowującym siebie i ludzi na nadejście Pana. U Łukasza zaprezentowana nam jest scena, gdy Anioł zapewnia Zachariasza, iż jego małżonka poczęła i porodzi syna imieniem Jan, który poprzedzi nadejdzie Chrystusa. W końcu u Jana odnajdujemy słynne teologiczne rozważanie na temat Słowa, którym jest Chrystus.
Każdy z fragmentów mówi tak naprawdę o pochodzeniu Chrystusa, o Jego rzeczywistym przyjściu i włączeniu się w życie ludzkie na ziemi w ciele człowieka. Chrystus rzeczywiście przyjął ciało człowieka i my to ciało dalej spożywać możemy pod postacią chleba.
Eucharystia, sakrament Ciała i Krwi Pańskiej, jest czczony we wszystkich katolickich kościołach świata. Co odróżnia katolickie rozumienie tego sakramentu od protestanckiego?
W wierze katolickiej chleb i wino w momencie wypowiedzenia słów konsekracji przez kapłana realnie zostają przemienione w Ciało i Krew Chrystusa. Jest to tzw. transsubstancjacja, która oznacza rzeczywistą przemianę substancji. Termin ten został przyjęty podczas Soboru Laterańskiego IV w 1215 roku. Rozumienie protestanckie jest inne od katolickiego i różni się także w zależności od odłamu protestantyzmu. Dla przykładu, luteranie ogólnie rzecz biorąc, wierzą w konsubstancjację. Otóż, jest to wciąż realna obecność Ciała i Krwi Pańskiej w chlebie i winie, jednak w przeciwieństwie do transsubstancjacji, po której hostia i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa na trwałe pozostając pod pozorną postacią chleba i wina, konsubstancjacja zakłada realną obecność jedynie w trakcie nabożeństwa. Po nabożeństwie są one ponownie znów chlebem i winem, dlatego nie oddaje się im czci.
Wiele odłamów protestanckich w ogóle nie uznaje sakramentu Eucharystii w rozumieniu realnej obecności Chrystusa pod postaciami Eucharystycznymi. Hostia i wino pozostają hostią i winem, a ryt sprawowany jest jedynie ku pamięci wydarzeń Ostatniej Wieczerzy.
Rozmawiał Kajetan Rajski.
Read more: http://www.pch24.pl/lauda--sion--salvatorem-,15162,i.html#ixzz2Us0zjanK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz