wtorek, 28 maja 2013

Dziesięć przykazań

 


Dzie­sięć przykazań


Posted by:  xTom in Ewangelia Add comments
24 odsłon






 

„Czy Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań są jesz­cze na cza­sie, czy też są już prze­sta­rzałe? Wielu tak sądzi, a jeśli nie mówią tego otwar­cie, to postę­pują według powyż­szego przekonania.


 

„Nie mów fał­szy­wego świa­dec­twa!” naka­zuje Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań. Czy można dzi­siaj cokol­wiek powie­dzieć, żeby nie skła­mać – pyta wielu. Czy można żyć bez wykrę­tów? Czy można rzą­dzić pań­stwem bez prze­my­śla­nej hipokryzji?


 

„Nie krad­nij” żąda Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań! Czy można żyć bez prze­kup­stwa? Jak można bez mal­wer­sa­cji osią­gnąć dobro­byt? Czy można robić uczciwe interesy?


 

„Nie cudzo­łóż!” wymaga Dzie­się­cioro Bożych przy­ka­zań. Ależ czy moż­liwe lata mło­dzień­cze spę­dzić w czy­sto­ści? Żyć powścią­gli­wie, aż do zawar­cia mał­żeń­stwa? Być wier­nym w mał­żeń­stwie?… Nie, nie! – mówi wielu, są to prawa prze­brzmiałe, sprzed trzech tysięcy pię­ciu­set lat. Nie mogą obo­wią­zy­wać dzi­siej­szego człowieka!…


(…)


Bra­cia! Puśćmy wodze naszej fan­ta­zji: Ot dzi­siaj w nocy decy­dują się ludzie, że od jutra będą ści­śle prze­strze­gali Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań. Co by się stało wówczas?


 

Świta… tu i ówdzie budzą się ludzie ze spo­koj­nego, noc­nego wypo­czynku i, o dziwo: zamiast wołać naj­pierw o śnia­da­nie, wszy­scy, obok łóżek padają na kolana i krótką, gorącą, żar­liwą modli­twą pozdra­wiają Boga. Wszy­scy się modlą, by wpro­wa­dzono w życie Dzie­się­cioro Bożych Przykazań!


 

Nastę­puje śnia­da­nie, przy­no­szą świeże dzien­niki. Ale dziwna rzecz, śnia­da­nie jesz­cze nigdy nam tak nie sma­ko­wało. Na łamach dzien­nika, w któ­rym daw­niej dru­ko­wano plotki i skan­dale rodzinne, wid­nieją białe plamy. Aha! Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań zasto­so­wano w życiu! Nie wolno oszu­ki­wać, dla­tego mleko jest takie wyśmie­nite, nie­fał­szo­wane; kła­mać nie wolno, dla­tego takie krót­kie gazety…


 

Koniec śnia­da­nia. Każdy spie­szy się do pracy. Idzie dzia­twa do szkół, wszystko dziw­nie wesołe, bo nie suszą sobie głowy, jak oszu­kać pro­fe­sora, że nie umieją lek­cji – prze­cież dzi­siaj kła­mać nie wolno – wszy­scy powta­rzają dobrze nauczoną lek­cję, bo dziś każdy speł­nia swój obowiązek!


 

Idą ojco­wie rodzin do biur. Cie­kawe! Dziś punk­tu­al­nie wszy­scy o godzi­nie ósmej są na miej­scu i dro­bia­zgowe sprawy urzę­dowe zała­twiają się z wielką rado­ścią. Co się im stało?!


 

Idą robot­nicy do fabryk; ocho­czo, zado­wo­leni, zabie­rają się do zajęć, biorą narzę­dzia. Nikt by się nie odwa­żył dzi­siaj agi­to­wać… Nie prze­kli­nają fabry­kanta, kapi­ta­li­stów, panów… O tak, weszło w życie Dzie­się­cioro Bożych Przykazań!


 

Idzie gospo­dyni po zakupy na rynku… Co za wygoda, jaka pew­ność! Kupuje litr śmie­tanki, nawet nie pró­buje, wie na pewno, że dziś nie ma w niej gipsu. Kupuje paprykę bez domie­szek cegły. Kupuje miód, ale bez syropu. Kupuje kieł­ba­ski nie­fał­szo­wane mąką ziem­nia­czaną. Kupuje masło bez mar­ga­ryny. Bie­rze resztę z dzie­się­ciu zło­tych i nawet i nawet nie spraw­dza! Nikt się nie tar­guje, prze­cież nie wolno kła­mać! Rzeź­nik kupuje bydło na rzeź nie­na­po­jone przed­tem wodą, po skoń­czo­nym kup­nie, woła za nim sprze­da­jący: „Prze­pra­szam! Przez pomyłkę wyda­łem panu o jedną zło­tówkę mniej, ani­żeli się należy, pro­szę resztę!”


 

Czy mówić dalej, Bra­cia, co będzie się działo w dniu, w któ­rym na serio będziemy trak­to­wać Dzie­się­cioro Bożych Przykazań?


 

Z dale­kiej podróży wraca mąż, żona wita go z praw­dziwą rado­ścią, jaką odzna­cza się tylko zupeł­nie spo­kojne sumie­nie i dotrzy­mana wiara mał­żeń­ska. Wraca ze szkoły dziecko, jak się cie­szą rodzice, że każde słowo ich syna czy córki jest prawdziwe.


 

Po połu­dniu odbywa się wielki wiec ludowy. Mówcy, któ­rzy daw­niej pie­niąc się ze zło­ści, prze­ma­wiali całymi godzi­nami, teraz mówią zale­d­wie po parę minut, bo dziś można gło­sić tylko prawdę.


 

Czy mam mówić dalej? O pią­tej po obie­dzie zeszło się na pod­wie­czo­rek dużo przy­ja­ció­łek. Od wielu lat przy­zwy­cza­jone są żywo roz­ma­wiać, a dziś tak trudno roz­wią­zują się im języki. Cho­ciaż mają kilka zna­jo­mych osób, które można by w nie­obec­no­ści ostrym języcz­kiem obro­bić; ale prawda: dziś nikogo nie wolno obmawiać.


 

Z ulicy znika poli­cjant, nic nie ma do roboty, bo prze­cież nie ma prze­stępstw! Ze słu­pów zdzie­rają dwu­znaczne ogło­sze­nia i obrazki, wie­czo­rem mło­dzieńcy mogą spo­koj­nie spa­ce­ro­wać po uli­cach: dziś nikogo nie wolno nama­wiać do złego! Otwie­rają się wię­zie­nia – bo nie ma zło­dziei! W urzę­dzie podat­ko­wym…, tam zebrały się tłumy: „Pro­szę popra­wić moje zezna­nie płat­ni­cze, dochód wynosi 10 razy wię­cej, ani­żeli podałem…”


 

Tak przed­sta­wiałby się dzień, w któ­rym by na serio zacho­wano Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań. A gdyby taki dzień trwał dłu­żej, gdyby tak było przez tydzień? A gdyby z takich tygo­dni skła­dało się całe życie? Wtedy praw­dziwy raj zakwi­tłby na tym padole łez!…


 

– Fan­ta­zja! Co to za poetycka fan­ta­zja – odpo­wie­cie. Nie, nie Bra­cia! To nie fan­ta­zja, ale wola boża! Wolą bożą jest, aby­śmy zacho­wali Dzie­się­cioro Bożych Przy­ka­zań, a tym zapew­nili sobie rów­no­wagę ist­nie­nia. Ziem­skie życie nawet wten­czas nie będzie jesz­cze rajem! Utra­pie­nia, cho­roby i wten­czas będą jesz­cze ist­niały, ale znik­nie z wid­no­kręgu naszego ist­nie­nia mnó­stwo przy­kro­ści, któ­rych przy­czyną jeste­śmy wyłącz­nie my sami. Znikną – i spo­koj­nym, dobrym i szczę­śli­wym sta­nie się znów życie ludz­kie. Nie zapo­mnijmy, Bra­cia! – że Chry­stus Pan nie tylko dla­tego jest Zba­wi­cie­lem, że uwol­nił nasze dusze od grze­chu, ale, że dla ludz­kiego życia na ziemi stwo­rzył naj­od­po­wied­niej­sze prawa spo­łeczne i cywilne.


 

(…)


Bóg wszyst­kie stwo­rze­nia pod­po­rząd­ko­wał prawu. Ład świata, piękno, har­mo­nia zależy od zacho­wa­nia praw. Gwiazda swoim bie­giem, kwiat kwit­nie­niem, zwie­rzę swoim życiem pod porząd­ko­wane są Bogu, wiążą je prawa przy­rody, bez któ­rych nie mogłyby ist­nieć. Bóg dla czło­wieka zro­bił wyją­tek; wpraw­dzie i jemu dał prawa, ale pozo­sta­wił mu wolną wolę. Bóg mówi nie­jako do czło­wieka: Chcę, żebyś to zro­bił; ale możesz tego i nie uczy­nić – i wten­czas zgo­tu­jesz sobie zgubę!


a) Tu znowu ozwie się głos mędr­ku­ją­cego czło­wieka: „Ale w takim razie nie jestem wolny! Jeśli Bóg prze­pi­sał dla mnie prawa, tym samym nie mogę być wolny!”


Owszem, jesteś wolny! Prawo jest tylko dosko­na­le­niem wol­no­ści.Uwa­żaj: kto się uczy malo­wać, musi zacho­wać prawa per­spek­tywy, a czy to krę­puje jego wol­ność arty­styczną? Nie! Może nie zacho­wać prawa per­spek­tywy – ale w takim razie stwo­rzy bez­war­to­ściowy obraz! Ty rów­nież możesz nie zacho­wać praw bożych, ale pomyśl, jaką kary­ka­turą sta­nie się twoja dusza!


Kto się uczy muzyki, musi zacho­wać prawa har­mo­nii. Czy krę­po­wana jest przez to jego wol­ność? Nie! Może kom­po­no­wać, grać wbrew tym prze­pi­som – ale trudno zna­leźć ucho, które by słu­chało tych dyso­nan­sów. Możesz żyć do końca życia wbrew pra­wom bożym, ale wierz mi, nie zaznasz harmonii.


Dla tych, któ­rzy się wspi­nają na tatrzań­skie szczyty, przy­go­to­wano ścieżki, porę­cze i klamry. Czy to krę­puje wol­ność? Gdzie tam! Każdy może iść wła­snymi ścież­kami, sam będzie winien, jeśli runie z tego powodu w przepaść.


Otóż, Bra­cia! Jeśli chcemy kunsz­towne dzieło życia, jego obraz wyma­lo­wać w nale­ży­tej per­spek­ty­wie, musimy zacho­wać prawa boże. Jeśli chcemy, żeby nasze życie było har­mo­nijne, prawa boże wska­zują nam, w jakie struny mamy ude­rzać. Jeśli chcemy przejść bez­piecz­nie przez życiowe nie­bez­pie­czeń­stwa, żeby nie runąć, ale wyjść na szczyty, to znów musimy zacho­wać prawa boże, które wska­zują nam drogę.


Nie mówmy tak, jak mówią nie­któ­rzy powierz­chowni i bez­myślni ludzie: „Bóg wymaga od nas tak wiele! Reli­gia kato­licka tak dużo naka­zuje i utrud­nia życie!” Bra­cia! Nie mógł nam Bóg dać lep­szego dowodu, że jest „dobrym Ojcem”, jak usta­na­wia­jąc prawa i żąda­jąc żeby­śmy je zachowali.


b) Bóg wła­ści­wie tak postę­puje z nami, jak ojciec z synem, idą­cym w świat.(według O. Kolba, T. J.)


Powiedzmy dla przy­kładu: syn twój ukoń­czył szkoły, wysy­łasz go na rok za gra­nicę, żeby zoba­czył świat, a kiedy wróci do domu, prze­ka­żesz mu pro­wa­dze­nie całego inte­resu. Przed odjaz­dem spę­dzasz razem z nim ostatni wie­czór. Żegna­cie się. Jakie uczu­cie roz­piera ci piersi? O, niech mu sprzyja szczę­ście. Oby szczę­śli­wie powró­cił do domu! Boisz się o niego, bo jest nie­do­świad­czony i ludzie mogą go oszu­kać. Nie był­byś ojcem, gdy­byś nie dał mu kilka wska­zó­wek, jakich? Takich samych, jakie Bóg, nasz naj­lep­szy Ojciec, daje nam, kiedy nas pusz­cza w drogę, w nie­bez­pieczną drogę życia, z któ­rej mamy kie­dyś szczę­śli­wie wró­cić do Niego po Jego skarby.


Roz­waż przede wszyst­kim, jakie wska­zówki dał­byś swo­jemu synowi! „Żebyś nie zapo­mniał o ojcu!” Myśl czę­sto, że czeka na cie­bie i stara się o cie­bie. Myśl o nim czę­sto z miło­ścią; jeśli przyjdą na cie­bie cięż­kie chwile, ta myśl doda ci siły; jeśli napo­tkasz na trud­no­ści, pomyśl, że jeśli je poko­nasz, to spra­wisz tym radość ojcu…


To będzie, pierw­sza prze­stroga, którą dasz wyjeż­dża­ją­cemu synowi; naj­więk­szą krzywdą, jaką mógłby ci wyrzą­dzić, było by, jeśliby na obczyź­nie zapo­mniał o tobie, wyparł się cie­bie, wsty­dził się ciebie.


Jeśli tego wyma­gasz od two­jego syna, nie dziw się, że Bóg tego samego żąda w pierw­szym Przy­ka­za­niu: „Ja jestem twoim Panem i Bogiem”. Wpraw­dzie nie widzisz Mnie, ale nigdy nie zapo­mnij o Mnie! Gdzie­kol­wiek będziesz żył, myśl czę­sto o Mnie: niech nie wstaje ranek, niech noc nie zapad­nie, żebyś w swo­ich modli­twach nie poroz­ma­wiał ze Mną. Jeśli trudno ci jest zostać uczci­wym, powiedz: „Zostanę nim! Spra­wię radość mojemu Ojcu!” Nie wstydź się Mnie wobec ludzi! Nie wyprzyj się Mnie!


A dalej: Czcij imię ojca swo­jego!, Co by to był za wstyd, gdyby zacne imię rodziny spla­mił mój syn rodzony! Czy nie tego samego żąda od nas Bóg w dru­gim Przykazaniu?!


„Pisz czę­sto, co tydzień!” W każ­dym tygo­dniu poświęć pół godzinki, w któ­rej ode­rwiesz się od wszyst­kich trosk ziem­skich i staw się duchowo w kościele; w cza­sie mszy świę­tej poroz­ma­wiaj szcze­rze i rzew­nie, powiedz, czego twej duszy potrzeba. A gdyby twój syn nie pisał całymi tygo­dniami, czy nie pomy­ślał­byś sobie: „Nie­wdzięcz­nik! Zapo­mniał o mnie!” A co ma powie­dzieć Bóg, gdy nie zacho­wu­jesz Jego świąt?!


Ale to jesz­cze mało dla ojcow­skiego serca: daje ono i wska­zówki, jak syn powi­nien żyć. W sto­sunku do każ­dego bądź uprzejmy, grzeczny, uważny (czy nie widzi­cie w tym czwar­tego Przy­ka­za­nia?), nie bądź gwał­towny, nie­li­to­ściwy, kłó­tliwy (V Przy­ka­za­nie). W dale­kiej obczyź­nie oto­czy twoją duszę wiele ponęt, które będą czy­hały na twoją czy­stość; kochany synu, uwa­żaj na to, co mówisz, co robisz (VI Przy­ka­za­nie). Ojco­wie, matki, czy mogli­by­ście usły­szeć tra­gicz­niej­szą wieść nad tę, że wasz syn upadł moral­nie na obczyź­nie! A czy nasz upa­dek nie spra­wia więk­szego bólu naszemu Nie­bie­skiemu Ojcu?


A gdy­by­ście sły­szeli, że wasz syn zbo­czył z drogi uczci­wo­ści, się­gnął po cudzą wła­sność – jaka by to była dla was hańba (VII Przy­ka­za­nie). Albo, jeśliby kła­mał, stał się oszczercą! (VIII Przykazanie).


Tak tedy, Bra­cia, Przy­ka­za­nia Boskie są naj­pięk­niej­szym prze­ja­wem miło­ści Bożej ku nam. Otrzy­ma­li­śmy je nie dla­tego, żeby utrud­niły nam życie, ale żeby zapew­niły powrót do Ojca Nie­bie­skiego, – rów­nież i ojciec dla­tego daje prze­strogi synowi, żeby go uchro­nić od zguby. Podob­nie jak ojciec ziem­ski z rado­ścią ocze­kuje powrotu swo­jego syna z obcych stron, tak nas wycze­kuje nasz Ojciec Nie­bie­ski po 60 – 70 let­niej podróży – jeśli zacho­wa­li­śmy Jego Przy­ka­za­nia! Bo sam Pan Jezus powie­dział: «Jeśli chcesz wejść do żywota, zacho­wuj Przykazania».“


bp Tiha­mér Tóth, Deka­log, tłum. R. Oleár, War­szawa 2002.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wojna Izrael-Iran WSTRZĄŚNIE światem! Braun o sondażach i upadku PSL!

  SKĄD SIĘ WZIĘLI? Krzysztof Baliński   Główna przyczyna rozpętania III Wojny Światowej: Tworzą Paralelną Rzeczywistoś...